Skocz do zawartości
Forum

Śmierć Taty i utrata sensu życia


Gość Grzegorz

Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętaj Grzegorzu, że żałoba ma swoje etapy: zaprzeczenie, gniew/złość, smutek i akceptacja. To od Ciebie zależy jak długo będzie trwał każdy z etapów. Życzę powodzenia i napisz nam czasem jak przebiega Twoje życie, jak sobie radzisz z żałobą.... z ewentualną terapią.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Sama doświadczyłam nagłej utraty bliskich mi osób więc, niestety, że smutnego doświadczenia znam to uczucie. Wiem, że całe życie będę się zastanawiać, czy mogłam zareagować szybciej, lepiej, czy coś by to zmieniło, poznałam na własnej skórze gniew na zmarłych, że zlekceważyli objawy, na siebie, że im na to pozwoliłam, wszechogarniający ból przy porządkowaniu ich rzeczy, opuszczenie przez ludzi od których spodziewałam się wsparcia w tym trudnym okresie, ludzkiego wścibstwa i bezustannego rozdrapywania ran pytaniami a co się stało, a kiedy, a jak, a trzeba było zrobić to albo tamto. Do tej pory oglądanie zdjęć i filmików jest operacją wysokiego ryzyka, choć minęło już kilka lat od tej straty. Na początku pomogła mi właśnie praca, zajmowanie się czymkolwiek, by nie pogrążać się w bólu. Działało w dzień, a noce były piekłem. Stopniowo ból zelżał, choć wiem, że żałoba to nie jest coś, co kiedykolwiek zniknie z mego życia, to wspominanie zmarłych stało się źródłem pociechy, nie bólu. Najgorsze co można zrobić to właśnie zamknąć się w domu i izolować. To boli, ale będzie lepiej. Jeśli potrzebujesz to poszukaj pomocy profesjonalnej, jeśli czujesz, że dajesz sobie radę, to po prostu dbaj, by nie pogrążać się bezustannie w czarnych myślach. Będzie lepiej, ale stopniowo, będą jeszcze liczne wzloty, kiedy zajmujesz się czymś, spotkasz z innymi i na chwilę zapomnisz o bólu i upadki, kiedy odruchowo będziesz chciał zwrócić się do zmarłego i znów z pełną mocą odczujesz, że go nie ma. Tu jedynie czas jest lekarzem, łagodzi ból, choć strata jest już na stałe częścią życia. Ważne, by ruszać wciąż do przodu, krok po kroku i we własnym tempie.

Odnośnik do komentarza
Gość Grzegorz

Ból jest i pewnie pozostanie tylko należy się do niego przyzwyczaić by go tak nie odczuwać. Lecz każda okazja przypominająca Tatę wywołuje nostalgię i tęsknotę z bólem. Aby na trochę się oderwać od bólu kontynuuję walkę z sprzątaniem, plewieniem i uporządkowaniem ogródka. Jestem jak na cienkiej linie jak przejdę na drugą stronę to wrócę, a jeżeli się zachwieje i spadnę ... Na razie próbuję się utrzymać na niej, czasem z zawaham ale próbuję utrzymać równowagę.

Odnośnik do komentarza
W dniu 2.06.2020 o 09:11, Gość Grzegorz napisał:

Wczoraj udało mi się wreszcie trochę posprzątać na działce. Mały sukces ale cieszy.

Brawo, gratuluję. Oby tak dalej.

Godzinę temu, Gość Grzegorz napisał:

czasem z zawaham ale próbuję utrzymać równowagę.

Próbuj z całych sił. Dasz radę.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Grzegorz napisał:

Ból jest i pewnie pozostanie tylko należy się do niego przyzwyczaić by go tak nie odczuwać. Lecz każda okazja przypominająca Tatę wywołuje nostalgię i tęsknotę z bólem.

Zawsze zostaje z nami tęsknota za osobami najbliższymi które odeszły. Ból jest najsilniejszy kiedy jeszcze nie uporamy się z myślami o tym że odeszły. Często jest tak że wspomnienia wracają i z tym wszystkie uczucia stają się silniejsze. Z czasem jaki każdy potrzebuje dla siebie, ból staje się mniejszy. Zostaje nostalgia, dużo wspomnień bo to normalne że tęsknimy. Ważne aby wspominać osoby które odeszły jak najlepiej, sytuacje i momenty które były dla was najfajniejsze, najradośniejsze.

2 godziny temu, Gość Grzegorz napisał:

Aby na trochę się oderwać od bólu kontynuuję walkę z sprzątaniem, plewieniem i uporządkowaniem ogródka. Jestem jak na cienkiej linie jak przejdę na drugą stronę to wrócę, a jeżeli się zachwieje i spadnę ... Na razie próbuję się utrzymać na niej, czasem z zawaham ale próbuję utrzymać równowagę.

Dobrze że walczysz. Ta walka to uwolnienie emocji i porządkowanie ich. Ważne że tylko czasami się wahasz, bo cały czas utrzymujesz równowagę. Pzdr.

 

Odnośnik do komentarza
Gość Grzegorz

Piątek był dniem na początku zwyczajnym a pod koniec dnia było strasznie nawrót koszmarów a noc nie przespana ścisk gardła wszystkie wspomnienia wróciły i wróciło wielkie poczucie winy ( załatwiałem sprawy związane z Tatą jeszcze czeka mnie to w poniedziałek) . Dzisiaj cały dzień planuję poza domem bo inaczej będzie kiepsko.

Odnośnik do komentarza

Grzegorz, na razie potrzebujesz czasu bo jak sam widzisz pewne sprawy musisz jeszcze pozałatwiać związane z tatą. Wiec wszystko jeszcze jest dla ciebie świeże. Ale to co jest ogromnym plusem i bedzie ci pomagać to jakaś aktywność poza domem. Czy to działka i praca na niej czy spacery, zakupy, cokolwiek abyś miał zajęcie poza domem. W domu kiedy nie ma żadnego zajęcia do człowieka wracają mysli "co by było gdyby". A nie o to chodzi żeby siedzieć i sie zastanawiać bo to nic nie da, a pogorszy twój stan. Więc działaj bo jest ładna pogoda. Miłego dnia. Trzymaj się :)

Odnośnik do komentarza

Okropne chwile środa, czwartek i piątek były wyjątkowo przygnębiające. Najgorzej było w środę i czwartek ( 41 i 42 dzień po śmierci Taty) myślałem że już nie wytrzymam ogarniała mnie taka trauma nie wiedziałem co z sobą zrobić. Nic nie pomagało ani spacer ani rozmowa, "uspakajacze" szły w ruch jeden za drugim. W piątek w połowie dnia odpuściło. Nie wiem ale na to wygląda że na moje samopoczucie i nastrój ma wpływ pogoda. Jak jest pochmurnie to jestem jak ta pogoda płaczący, nic mi się nie chcę, czasem zły, czasem strasznie śpiący i czuję się tak jakbym miała zaraz umrzeć. A gdy świeci słońce to jest lepiej pod warunkiem że chociażby raz muszę wyjść z domu na minimum godzinę. Jest jeszcze we mnie bardzo dużo emocji, może też dlatego że miałem dużo spraw do załatwienia związanych z Tatą. A prawda jest również taka że śmierć Taty uruchomiły we mnie wspomnienia o Mamie. Życie jest cięższe bez obojga rodziców. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Grzegorz napisał:

Okropne chwile środa, czwartek i piątek były wyjątkowo przygnębiające. Najgorzej było w środę i czwartek ( 41 i 42 dzień po śmierci Taty) myślałem że już nie wytrzymam ogarniała mnie taka trauma nie wiedziałem co z sobą zrobić. Nic nie pomagało ani spacer ani rozmowa, "uspakajacze" szły w ruch jeden za drugim. W piątek w połowie dnia odpuściło. Nie wiem ale na to wygląda że na moje samopoczucie i nastrój ma wpływ pogoda. Jak jest pochmurnie to jestem jak ta pogoda płaczący, nic mi się nie chcę, czasem zły, czasem strasznie śpiący i czuję się tak jakbym miała zaraz umrzeć. A gdy świeci słońce to jest lepiej pod warunkiem że chociażby raz muszę wyjść z domu na minimum godzinę. Jest jeszcze we mnie bardzo dużo emocji, może też dlatego że miałem dużo spraw do załatwienia związanych z Tatą. A prawda jest również taka że śmierć Taty uruchomiły we mnie wspomnienia o Mamie. Życie jest cięższe bez obojga rodziców. 

Witaj Grzegorz. Prosba do ciebie już na poczatku - nie zwracaj uwagi na opinie które pojawiają się ze strony trolli i hejterów na forum. Niestety jest ich sporo w różnych wątkach na Psychologii i najczęście zupełnie są to bezrozumni ludzie.
co do twojego samopoczucia i pogody to uważam że pogoda ma wpływ na nasze samopoczucia tak samo na wiosnę/lato jak i na jesień/zimę. Jak jest więcej słońca to czujemy się lepiej, natomiast na jesień zwykle dużo osób czuje przygnębienie bo własnie wtedy pada deszcz, i są jest coraz bardziej szaro i pochmurno. chciałabym zapytać czy mimo wszystko próbowałeś się zapisać na wizytę do Psychoterapeuty, czy jednak przez poprzednie złe doświadczenia z psychologami nie chcesz już więcej chodzić na takie wizyty? Jeżeli zazywasz uspokajacze to mimo wszystko dobrze by było abyś chociaz spróbował takiej wizyty. Bardzo dobrze że wychodzisz z domu, pisałeś że masz działke więc teraz gdy sa takie piekne i słoneczne dni możesz na niej działać, przy okazji złapać trochę więcej słońca. Dobrze też że wychodzisz na spacery. Ruszaj się ja najwięcej. Kolejna rzecz to powrót wspomnień dot. nie tylko taty ale i mamy. Bo po śmierci taty miałeś w zwiazku znim do pozałatwiania jeszcze duzo spraw i te przeżycia, uczucia związane z nim ciągle się ustabilizowały, ciągle są świeże. A to skolei wpłynęło na jeszcze więcej wspomnień związanych z mamą. I wszystko się skumulowało. mimo wszystko bardzo bym prosiła abyś spróbował zapisać się do psychoterapeuty. Nic się nie stanie jeżeli tylko spróbujesz. Małymi krokami. Weź pod uwagę to że ty po prostu potrzebujesz pomocy osoby która pomoże ci przerobić twoje wszystkie uczucia związen ze stratą najbliższych w krótkim czasie. Więc rozmowy tutaj są ok. i mam nadzieje że pomagają ? Ale oprócz tego zadbaj o sibie bardziej, o swoje zdrowie psychiczne abyś mógł dalej zyć bez poczucia winy i załamywania się gdy wspomnienia wracają. Warto wspominać tylko te dobre momenty. Pzdr ?

Odnośnik do komentarza

Ogólnie jest już troszkę lepiej, zaczynam wychodzić na działkę, trochę  drobnych robót domowych, troszkę sprząntania. Odwiedziny domu rodzinnego nie wzbudzają przykrych ( pod względem tęsknoty) wspomnień . Lecz zdążają się dni kiedy mam załamanie i czuję się jakbym został rozjechany przez walec a moja psychika pęka w szwach. Co do psychterapełty to byłem na dwóch spotkaniach. Po rozmowie wychodzę pełen optymizmu i wiary lecz po paru dniach tęsknota powraca, ból i poczucie winy a raczej chłodne spojrzenie na ostatni tydzień przed tragedią i myśli jak należało by postąpić jak zadziałać na co zwrócić uwagę. Wiem że dużo zależy od nas samych i tylko ja sam sobie mogę pomóc jak przejdę tzw. etapy i przepracuje je. Mam nadzieję Loraine że mogę liczyć na Twoją radę, czasem czuję potrzeba usłyszeć dobrą poradę. Dziękuję Ci również za dotychczasowe wsparcie.

Odnośnik do komentarza

Cześć Grzegorz. Pewnie że zawsze możesz liczyć na moją radę. Bardzo dziekuję za zaufanie, i równiez bardzo cieszę się że powoli wracasz do siebie. Równiez bardzo się cieszę że byłeś u psychoterapeuty i po spotkaniach sam widzisz że było lepiej. Uzbrój sie w cierpliwość bo te chwile tęsknoty i wielu nagromadzonych uczuć będą wracały. Jednak z czasem widzisz że wszystko się stabilizuje. Masz absolutnie rację że od nas  zależy  przepracowanie tego co dla nas najistotniejsze, emocje. Ale też każdy jest inny i od nas też zalezy ile czasu poświęcimy sobie na poukładanie wszystkiego. Są osoby które tego czasu potrzebują więcej a inne mniej. U każdego jest to indywidualna sprawa. Jak jest tylko pogoda to działaj na działce, w domu, spacery gdzieś po parku lub lesie. Zobaczysz że czas pozwoli ci wszystko poukładać. Trzymam za ciebie kciuki :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawdę zrozumiałem teraz że tęsknię za Tatą lecz nie potrafię pogodzić się z tym że .... nie ma już mojej Mamy. Czasem mam ochotę do mojej Mamy dołączyć, życie traci sens. Niczego Wielkiego w życiu nie osiągnołem. Z żoną nie mamy i nie umiemy mieć dzieci, a ona sama od 8 lat nabywa coraz to nowe choroby. Moja psychika już wysiada. Chyba najwyższy czas wysiąść z tego pędzącego pociągu .....

Odnośnik do komentarza

Witaj Grzegorz.

18 minut temu, Gość Grzegorz napisał:

Tak naprawdę zrozumiałem teraz że tęsknię za Tatą lecz nie potrafię pogodzić się z tym że .... nie ma już mojej Mamy. Czasem mam ochotę do mojej Mamy dołączyć, życie traci sens. Niczego Wielkiego w życiu nie osiągnołem. Z żoną nie mamy i nie umiemy mieć dzieci, a ona sama od 8 lat nabywa coraz to nowe choroby. Moja psychika już wysiada. Chyba najwyższy czas wysiąść z tego pędzącego pociągu .....

Grzegorz, straciłeś obydwoje rodziców i to w krótkim odstępie czasu. Ta tęsknota jest czymś normalnym ale jest też zdwojona i kiedy tęsknisz to ze zdwojoną siłą. To jest normalne bo kazdy normalny człowiek tęskni za najbliższymi gdy już odeszli. Tęsknota łączy się ze smutkiem i bólem bo wspominamy tych najbliższych których już nie ma z nami. Nie wiem czy dobrze myślę,ale uważam że w twoim życiu dużo się działo, straciłeś rodziców ale w twoim wypadku na to jak się czujesz ma wpływ jeszcze choroba/choroby żony i to że nie macie dzieci. Twoja żona choruje i od 8 lat  jakieś kolejne choroby sie u niej pojawiają. Więc jakby nie patrzeć zmagasz się z utrata rodziców i długą chorobą/chorobami żony. W tym brakiem dzieci. Ale napisałeś że nic wielkiego w życiu nie osiągnąłeś. A co byś chciał osiągnąć? Nie jest powiedziane że nie możesz osiagac nowych rzeczy. Mozna sobie wyznaczyć jakieś cele i do nich dążyć. Tylko musisz nauczyć się jak sobie poradzić z przeszłymi i obecnymi problemami. Dlatego tak chciałam (i inne osoby też o tym pisały) abyś spróbował psychoterapii. Nie wiem bo nie piszesz czy kontynuujesz ją, ale krótkotrwała psychoterapia nie pomoże. Natomiast powinieneś mieć stałe wsparcie psychiczne ponieważ jesteś obciązony wieloma problemami z którymi musisz sobie sam radzić. Nie piszesz nic czy nadal chodzisz/jeździsz na działkę? Bardzo ważne dla ciebie jest to żebyś miał czas dla siebie na taki psychiczny oddech, odpoczynek od codzienności, ale też abyś mógł układać sobie wszystko w głowie. Dlatego też tak cie zachęcałam do spacerów np.po lesie. Bardzo bym chciała abyś nie wysiadał z pędzącego pociagu. Przeczekaj ten moment kiedy pociąg pędzi do momentu kiedy jedzie spokojniej. Nasze zycie takie jest że czasami ten pociąg się rozpędza i nie wiemy już jak sobie poradzić bo problemy nas przerastają. Wtedy musimy znaleść jakiś punkt odniesienia, jakis cel dla nas i skupić się na nim. Coś co jest dla nas ważne na teraz i na przyszłość. Być może jest coś o czym myślisz i chciałeś od dawna to zrealizować zaczynając od mniejszych kroków np.wyjazd i wakacje w ulubionym miejscu lub cos co zawsze chciałes zrobić ale nie miałeś czasu dla siebie. Grzegorz, znajdź czas dla siebie abyś wszystko poukładał sobie w głowie, odzyskał siłę i jasność umysłu. Zadbaj o siebie bo do tej pory mam wrażenie że to ty dbałes o innych. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Gość Grzegorz napisał:

Moja psychika już wysiada. Chyba najwyższy czas wysiąść z tego pędzącego pociągu .....

Grzegorzu> o ile się nie mylę zapisałeś się na terapie -tak? Czy była już wizyta u psychiatry, dostajesz jakieś leki antydepresyjne? Przypomnij mi proszę jak ta sprawa wygląda, bo przyznam szczerze, że zapomniałam. Podejrzewam, że żonie tez jest potrzebna terapii. Wnioskuję po tym, że jako młoda osoba w ciągu kilku lat " nabywa coraz to nowe choroby".  Najczęściej tak wygląda u osób nieszczęśliwych, depresyjnych, malkontentów. Moze zapiszcie się razem, będzie Wam łatwiej, będziecie się wspierać.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Grzegorz

Do psychoterapełty chodzę na sesjach rozgrzebuje my różne sprawy po których jest mi chyba gorzej wywlekanie wszystkiego nie zawsze pomaga, czasem czuję się jak zbite i skopane zwierzę chce mi się płakać i tracę sens mojego istnienia. A co do żony to lekarze po kolei stwierdzają przewlekłą borelioza, początki marskości wątroby, choroba nerwów obwodowych - w diagnozie szczegółowej na tle genetycznym oraz marker rakowy przekroczony norma 36 żoną ma 1350 . Więc raczej psychiatrą tutaj nie pomoże jedynie chyba by zapomnieć o tym całym bagnie i bólach. Mam psychikę na włosku a ktoś musi zarabiać na nasze utrzymanie więc leki które opóźniają reakcje i spowalniają racjonalne myślenie w moim przypadku nie wchodzą w rachubę. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
22 minuty temu, Gość Grzegorz napisał:

Do psychoterapełty chodzę na sesjach rozgrzebuje my różne sprawy po których jest mi chyba gorzej wywlekanie wszystkiego nie zawsze pomaga, czasem czuję się jak zbite i skopane zwierzę chce mi się płakać i tracę sens mojego istnienia. A co do żony to lekarze po kolei stwierdzają przewlekłą borelioza, początki marskości wątroby, choroba nerwów obwodowych - w diagnozie szczegółowej na tle genetycznym oraz marker rakowy przekroczony norma 36 żoną ma 1350 . Więc raczej psychiatrą tutaj nie pomoże jedynie chyba by zapomnieć o tym całym bagnie i bólach. Mam psychikę na włosku a ktoś musi zarabiać na nasze utrzymanie więc leki które opóźniają reakcje i spowalniają racjonalne myślenie w moim przypadku nie wchodzą w rachubę. 

Cześć Grzegorz. wiesz co, często jest tak że na terapii jest rozgrzebywanie naszego życia, żeby mozna było zrozumieć co było nie tak. I co tak naprawdę negatywnie wpływa i wpływało na nas, na nasze zdrowie. Czasami po wizycie można czuć się lepiej, a czasami właśnie jak takie zbite zwierzę. To są kwestie naszych wahań nastrojów. U ciebie dochodzi jeszcze fakt że żona choruje i to poważnie. Jako osoba utzymująca was i np.prowadzisz samochód to nie możesz przyjmowac leków psychotropowych ponieważ opóźniają reakcje, jest się powolniejszym. Ale np. w domu kiedy jesteś, wieczorem, to możesz przyjmować suplementy uspokajające bez recepty tak aby sie trochę wyciszyć i uspokoić nerwy. Jeśli oczywiście chcesz. Bo takie suplementy są na bazie roślinnej. Ale tylko kiedy jesteś w domu. Domyślam sie że jest ci trudno bo leki dla żony też razem dużo kosztują. W takiej sytuacji trudno jest myślec cały czas pozytywnie i być optymistycznie nastawionym do świata. Ale macie siebie, kochacie się. To że ty cały czas radzisz sobie psychicznie i fizycznie (chodzisz na terapię, pracujesz) też na pewno jest czymś dobrym dla twojej żony bo widzi że nie poddajesz się. Mimo wszystko najważniejsze to nie tracić nadziei i wspierać się. Szczególnie kiedy jest bardzo ciężko.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...