Skocz do zawartości
Forum

Kontakt z kochaną WNUCZKĄ


Gość Paweł243

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, ludzie o tym zapominają. Doskonale wiem że Wnuczka będzie nas kiedyś potrzebowała ale nie sądzę abym już dożył tej chwili. Ludzie tutaj jedynie wytykają jakieś nasze błędy. Czepiają się każdych napisanych słów. Nie przeżyli tak trudnej sytuacji i nic nie mogą o nas wiedzieć. Uważają nas za tyranów. Mówią że to dla naszego dobra. Jakiego dobra? Dobra takiego że nasza Wnuczka bardzo cierpi i tęskni za nami ? Nikt tutaj nie przejął się dobrem tego małego dziecka. Dziecka które obecnie rozwija charakter. Tak jak pisałem wcześniej,  dziecko to zwiędło. To że córka nas poniża dla ludzi jest ok. Daliśmy córce dosłownie wszystko aby mogła spokojnie żyć i wyjść z problemów. Teraz mamy za swoje.

Odnośnik do komentarza
W dniu 7.05.2020 o 11:16, Gość ka-wa napisał:

Zobacz jak Ty się jeżysz, a dziwisz się córce, widzisz, że córka się czepia, a nie widzisz swojego czepiania. Ciężko się z Tobą nam rozmawia, tak samo rozmawiasz z córką, czyli nie potrafiłeś jej słuchać, Twoje zawsze musiało być na wierzchu i zawsze miałeś rację. 

Nie widzisz swoich błędów tylko córki, jest też odwrotnie,ona widzi tylko Twoje, nie starasz się nawet pomyśleć, co ona czuje. Nienawidzi Cię bez powodu, ale nie widzisz, że ona ma  powód i tak można mnożyć... Nie znasz swojej córki, nie wiesz co czuje, nie potrafisz być empatyczny. 

Nie mogę w to uwierzyć, bo do konfliktu potrzebne są dwie strony, wystarczy, że jedna jest ugodowa, konflikt zażegnany, chodzi o to,że Ty u siebie widzisz tylko dobre strony. 

 

Ty też. 

 

Ty też masz w tym swój udział, ale go nie widzisz. Matka zawsze na większe serce do dziecka, ale żona bała Ci się przeciwstawić, przytakiwała, inaczej chociaż ona by miała lepszy kontakt z córką. 

 

Może też kiedyś zrozumiesz, że tego konfliktu mogło by nie być przy Twojej dobrej woli, bo Ty odpowiadałeś za jej wychowanie, nie sąsiad, to Ty powinieneś dbać o dobre stosunki z córką, mimo wszystko. 

Wszystko ma swoją przyczynę, zachowanie córki też. 

Piszę to od serca,  logoicznie myślę i wyciągam wnioski, Ty pewnie weźmiesz jako atak, dlatego wracamy do punktu wyjścia, bo nic nie potrafisz, lub nie chcesz zrozumieć, ale masz taką osobowość i charakter jaki masz i my tego nie zmienimy.

Ziejesz jedynie żarem. Masz sam problem człowieku. Nie przeżyłeś tego więc nas nie oskarżaj i nie wyciągaj nieprawdziwych wniosków. Żona nie bała się mi przeciwstawić bo niby dlaczego. Pragnie tego samego co ja. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Paweł243 napisał:

To że córka nas poniża dla ludzi jest ok.

Absolutnie nie.

Każdy może wyciągać inne wnioski, Ty z tego co piszemy, nie wyciągnąłeś żadnych, trudno.

Jeszcze pomyślałam, że mediator, mógłby być dobrą opcją, ale jak nie możesz zrozumieć, że nie da się nic dobrego dla wnuczki zrobić poza głową córki, to nic się nie zmieni. 

Zastanów się jak ten sam wasz konflikt na nią wpływa, tego też nie widzisz, a to najpierw trzeba rozwiązać, jest to jedyna droga do wnuczki. 

 

Odnośnik do komentarza

Panie Pawle, proszę powiedzieć ile daliście córce wsparcia, miłości czułości, zwłaszcza w dzieciństwie a później w dorosłym życiu?

Po drugie, co zrobiliście w sytuacji gdy córka zaczęła się ,,staczać" coraz bardziej w dół gdy zaczęła tracić kolejnych znajomych?

Po trzecie, jakim dzieckiem była córka w dzieciństwie? Które cechy dominowały?

Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Paweł243 napisał:

Nikt tutaj nie przejął się dobrem tego małego dziecka.

Nieprawda. Ja zadałam pytania dotyczące wnuczki i niestety nie dostałam odp, co uznałam za niewygodne lub tez nieistotne w sprawie. 

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Panie Pawle, proszę powiedzieć ile daliście córce wsparcia, miłości czułości, zwłaszcza w dzieciństwie a później w dorosłym życiu?

Po drugie, co zrobiliście w sytuacji gdy córka zaczęła się ,,staczać" coraz bardziej w dół gdy zaczęła tracić kolejnych znajomych?

Po trzecie, jakim dzieckiem była córka w dzieciństwie? Które cechy dominowały?

Daliśmy córce dosłownie wszystko. Córka była naszym oczkiem w głowie.  Wspieraliśmy na każdym kroku i byliśmy szczęśliwi. Córka zaczęła się zmieniać kiedy skończyła gimnazjum. Zaczęły się lata szalejącej nastolatki. Nie podobało nam się wtedy kiedy córka zaczęła mieć chłopaków. Tych których nam przedstawiała nie mogliśmy przetrawić. Nie pasowali do niej zupełnie. Byli to chłopaki z tak zwanego marginesu społecznego. Nie robiliśmy jej żadnych wyrzutów i obserwowaliśmy całą sytuację. Potem zaczęły się dyskoteki, powroty do domu nad ranem o godzinie 5 lub 6. Ta sytuacja mi się bardzo nie podobała ale dzięki temu że powstrzymywała mnie żona nie robiłem żadnych awantur.  Wszystko tłamsiłem w sobie. Wracając do jej znajomych nie wiedzieliśmy wtedy że ich traci ale przypuszczam że sama zapracowała sobie na to wszystko bo tam zachowywała się jak szalona.  

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, Javiolla napisał:
godzin temu, Paweł243 napisał:

Nikt tutaj nie przejął się dobrem tego małego dziecka.

Wręcz odwrotnie, tu właśnie wszystkim chodzi głównie o dobro dziecka, tylko widać ciężko zrozumieć, że do tego potrzebna jest zgoda dziatków z matką. 

29 minut temu, Javiolla napisał:

Nieprawda. 

 

 

Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Wręcz odwrotnie, tu właśnie wszystkim chodzi głównie o dobro dziecka, tylko widać ciężko zrozumieć, że do tego potrzebna jest zgoda dziatków z matką. 

 

Doskonale wiemy że potrzebna jest zgoda lecz jak to wszystko naprawić? Jak sprawić aby córka spojrzała na nas inaczej. Sprawia nam przykrość na dosłownie każdym kroku. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 6.05.2020 o 12:46, Javiolla napisał:

Właśnie w tym problem, że nie rozumiecie, a może nawet nie chcecie rozumieć. Jest takie przysłowie, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Czasem nam się wydaje, że robimy coś w dobrej intencji, ale to nasz punkt widzenia.

Moja mama dla mojego rzekomego dobra odradzała mi studia. Do dziś nie rozumie o co mi chodzi, bo ona tylko się o mnie bała, martwiła czy dam rade, czy mnie ktoś nie skrzywdzi, skąd wezmę pieniądze. Wolała mi obrzydzić studia i mieć mnie blisko siebie pod kontrolą i uważa do tej pory, że to było słuszne. Ja wiem, że to inna historia, ale morał ten sam. Czasem to co robią rodzice dla naszego dobra, nie jest dla nas dobre! Warto to sobie uświadomić i nie iść w zaparte, że zrobiliście wszystko co mogliście dla jej dobra. Bo coś zawiodło na 100%... inaczej nie zamknęłaby się tak przed Wami.

Z podkreślonych fragmentów zrozumiałam, że nie akceptowaliście wyborów córki, choć była dorosła i miała prawo sobie układać życie po swojemu, że nie wspieraliście jej duchowo, tylko okazywaliście niezadowolenie, że pokochaliście wnuczkę zbyt mocno (jak córkę, a to jednak jest wnuczka), a tym samym teraz domagacie się wizyt jakby Wam zabrali własne dziecko.

Ja znam. Toksyczna mama nie rozumie dlaczego syn ją tak traktuje. Poświęcała się dla niego, oddawała wszystko a on niewdzięczny... Tylko prawda zawsze leży po środku i tak jak Wy nie dostrzegacie własnych błędów, tak ta matka nie rozumie dlaczego syn ją tak traktuje.

Możliwe, że u córki zamieszany jest w to ten facet, ale nie sądzę, że z powodu wnuczki. Gdyby mu przeszkadzała to by ja nastawiał rpzeciwko wnuczce, że ma ją wam zostawić. Tymczasem wygląda jakby córka jemu żaliła się z tego, że czuła się niekochana, nieszanowana, niezrozumiana przez rodziców i on ją namówił, żeby się odizolowała.

 

No właśnie ja tego wsparcia w każdej sytuacji nie widzę z tego co tu było napisane. To znaczy materialne i czynnościowe tak, ale czytam, że było niezadowolenie z wyborów córki, że szok kogo przyprowadziła do domu, że żal do córki w czasie jej depresji itp. Czyli wnioskuję, że nie było wsparcia duchowego, nie było podbudowywania jej, motywowania, okazywania szacunku do jej wyborów, zrozumienia jej choroby/zagubienia. Może to ją boli... bo wbrew pozorom to ważniejsze niż wszystko inne. 

Nie wiem co się mogło wydarzyć, ale coś musiało. A rozmawiacie z wnuczką przez telefon? Nie mówi Wam co się w domu dzieje? Czy jest źle traktowana, czy zmienili wyznanie, co mama jej mówi na temat tej sytuacji?

 

Doskonale wiemy że córka ma prawo ułożyć sobie sama życie bez naszej ingerencji. Po wyprowadzeniu się do tego faceta nie dała nam żadnych szans abyśmy mogli go poznać i zaakceptować. Tak jak pisałem powyżej kontakt się urwał. Nie odbierała naszych telefonów i traktowała nas jak intruzów. O rozmowie z wnuczką przez telefon nie mamy żadnych szans. Córka nie pozwala wnuczce na rozmowy z nami.  

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Paweł243 napisał:

O rozmowie z wnuczką przez telefon nie mamy żadnych szans. Córka nie pozwala wnuczce na rozmowy z nami. 

To trudna sytuacja, skoro nie można dowiedzieć się od małej co się naprawdę dzieje w jej domu. Moze gdyby chodziła do szkoły to by można ją odwiedzić w szkole. Gdyby była starsza i miała konto na fb to można by zagadać na messengerze. W tej chwili faktycznie nie wiadomo co robić... Czy wnuczka miała koleżanki, z którymi utrzymywała kontakt? Czy inni członkowie rodziny tez nie mają z córką kontaktu (nie pamiętam czy o tym była mowa)?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Paweł243 napisał:

Doskonale wiemy że potrzebna jest zgoda lecz jak to wszystko naprawić? Jak sprawić aby córka spojrzała na nas inaczej. Sprawia nam przykrość na dosłownie każdym kroku. 

Pozostaje tylko mediacja. 

 

"MEDIATOR jest osobą kompetentną i fachową, posiadającą dużą wiedzę z za­kresu psychologii, pedagogiki, socjologii lub prawa oraz umiejętności praktyczne dotyczące prowadzenia mediacji w sprawach rodzinnych. Mediator pomaga skon­fliktowanym członkom rodziny określić sporne zagadnienia oraz wypracować im kompromisowe rozwiązanie. Strony mogą wybrać mediatora lub zostanie on wskazany przez sąd. Mediator jest osobą bezstronną, dbającą o równe trak­towanie stron. Powinien czuwać nad tym, aby strony traktowały się nawzajem z szacunkiem i godnością. W przypadku wątpliwości co do bezstronności można zwrócić się o jego zmianę. Listy stałych mediatorów prowadzą organizacje pozarządowe w zakresie swoich zadań statutowych oraz uczelnie, mogą one także tworzyć ośrodki mediacyjne. Listy zawierające nazwiska mediatorów znajdują się w każdym sądzie.

MEDIATOR pomagając stronom w rozmowie na temat sporu i w wypracowaniu przez nie rozwiązania powinien zachować bezstronność i być neutralnym.

Przebieg mediacji jest poufny."

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Paweł243 napisał:

Dziękuję za wpisy ale nie chcę już prowadzić dalszej dyskusji bo czuję się z tym bardzo źle. 

Ja to uszanuję. Proszę może napisać kiedyś, czy udało się dotrzeć do wnuczki i jak jej samopoczucie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Panie Pawle, jeśli mogę dodać coś od siebie, to powiem ,że jedynym błędem jaki państwo popleniliscie ,to było bezstresowe wychowanie waszej córki. Akceptowaliscie wszystkie jej wybryki ,nie stawialiscie wymagan, ani granic. Ona nie ponosila zadnych konsekwecji, swoich czynow i wyborów.  Nie stosowaliscie wobec niej zadnych kar, kiedy to jeszcze było możliwe . Nie nauczyliscie jej ani szacunku, ani respektu do siebie.

Pisze pan ,że zaciskal zęby, żeby nic nie mówić, kiedy gowniara zadawała się z marginesem społecznym.  No czy to jest logiczne i normalne zachowanie ojca. ? Potem ten starszy dużo facet i ciąża.  Znów zero refleksji i  ponoszenia konsekwencji z jej strony a z waszej, usuwanie pylkow spod stop córci ,zeby tylko mogła spełniać marzenia. Wasza bezgraniczna akceptacja wszystkiego co robi,  doprowadziła do tego, że stała się tym kim jest. Czyli bezduszna, cyniczna ,pozbawiona jakiekolwiek zasad osoba, która i was i córkę traktuje przedmiotowo. Nic nie pomoże ,ani wasza uległość ,ani dyplomacja, bo ona nie ma uczyć wyższych, ani zadnych zasad moralnych. Nie ma sumienia, a ludzi traktuje przedmiotowo . Ona lubiła  i lubi nadal ,szokować was swoim zachowaniem i patrzy jak się poniżacie i skamlecie o jej uwagę . To strasznie ponizajace jest dla was.

Oczywiście wnuczka przeżywa rozstanie z państwem ,ale dla jej matki to nie ma znaczenia. Chyba o czymś to świadczy. Nic nie możecie zrobić w tej sytuacji ale myślę, że może to i lepiej, bo widać gołym okiem, że jesteście państwo ludźmi, którzy kochają za bardzo i wnuczke ,też byście wychowali, tak jak córkę. Jednym słowem porażka wychowawcza, choć intencje szlachetne, to skutki są oplakane. 

Przykro mi bardzo ,że tak to wyszlo, ale wyciągnijcie lekcje na przyszłość że kochać trzeba mądrze a nie  bezkrytycznie. 

Istnieje też możliwość, że corka ma zaburzenia osobowości i stąd takie, a nie inne zachowanie ,już od wczesnej młodości . No ale tego się państwo nie dowiecie ,choć widać gołym okiem, że z nią jest coś mocno nie halo.

Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Margo napisał:

jesteście państwo ludźmi, którzy kochają za bardzo i wnuczke ,też byście wychowali, tak jak córkę. Jednym słowem porażka wychowawcza, choć intencje szlachetne, to skutki są oplakane. 

Dokładnie. 

 

10 godzin temu, Gość Margo napisał:

że jedynym błędem jaki państwo popleniliscie ,to było bezstresowe wychowanie

Bo wychowanie zaczyna się od niemowlęcia, nie traktuje się dziecka jak przysłowiowej księżniczki. 

 

10 godzin temu, Gość Margo napisał:

Pisze pan ,że zaciskal zęby, żeby nic nie mówić, kiedy gowniara zadawała się z marginesem społecznym.  No czy to jest logiczne i normalne zachowanie ojca

To też już nie wiek na wychowanie, tylko jego pokłosie. 

 

Każdy rodzić wychowuje dziecko, jak mu się wydaje, że najlepiej potrafi, więc się w sumie nie dziwię Pawłowi, że tak obstaje przy tym, że nie ma sobie nic do zarzucenia. 

 

Margo, dlaczego uważasz, że mediacja nie przyniosła by żadnego skutku, ja myślę, że dużo by dała obudwu stronom na wzajemne zrozumienie, chyba, że córka nie wyraziła by zgody, ale spróbować warto. 

 

Odnośnik do komentarza

Ka wa ..myślę tak, bo mediacje stosuje się wtedy, gdy jest jakiś konflikt między stronami czy spór wynikający z różnicy zdań, co do przedmiotu sporu. Tu mamy sytuację taką, że nikt nic nie wie ,bo matka dziecka nie tłumaczy, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej . Po prostu wprowadziła się i zerwała konakt z rodzicami, bez żadnego wyraźnego powodu. Bez wyraźnego powodu, nie pozwala też  kontaktować się im z wnuczka.  Ona ma takie prawo i raczej nie znajdziemy tu żadnego, logicznego uzasadnienia jej decyzji. 

Ponieważ całe życie robila co chciała i jak chciala, bez liczenia się z konsekwencjami i opinią rodziców, to i w tej sprawie zdecydowała, że kończy relacje z rodzicami, bo tak jej się podoba i już.

Ta kobieta jest zła osobą i jeśli dojdzie do rozprawy w sądzie ,o ustalenie kontaktów, to obawiam się, że ona nie zawaha się posunąć do najgorszych oszczerstw, wobec rodziców, łącznie z tym, że np zrobi z dziadka pedofila (oby nie)  bo sąd będzie pytał przecież o powód izolacji córki ,od kontaktów z dziadkami.  Takie sprawy nigdy nie są proste, jeśli jedna ze stron nie przejawia dobrej woli a w tym przypadku, na 100% tak będzie.  Beda konieczne badania i opinie psychogiczne, bo strony będą składać sprzeczne zeznania. To wszystko trwa i jest stresujące . Nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze i Paweł uzyska widzenia z wnuczka ,to praktyka pokazuje, że różnie z tym może być, jeśli matka ,koniecznie będzie chciała ich tego pozbawić. Takie wymuszone kontakty nie są naturalne i obawiam się ,że będzie z nich więcej szkody ,jak pożytku dla wszystkich w tym dziecka.

Ja zostawiła bym sprawę , tak jak jest i na miejscu Pawła, zerwała bym całkowicie kontakt z wyrodna córką. Myślę, że on przesadza, co do stanu psychicznego wnuczki ,bo dzieci się zmieniają i nie będą ciągle słodkimi bobasami. Jeśli jednak ma obawy co do dobrostanu wnuczki ,to niech zgłosi sprawę w Mopsie i oni sprawdza, co się u nich dzieje i czy dziewczynce, nie dzieje się krzywda.

Ja myślę, że nic wielkiego się nie dzieje, ale tego nikt nie może wiedzieć na pewno. Paweł musi się pogodzić z faktami ,że jest jak jest, bo inaczej i on popadnie w depresję.  Szkoda życia i zdrowia  na kopanie się z koniem.

 

Odnośnik do komentarza

Ka wa ..myślę tak, bo mediacje stosuje się wtedy, gdy jest jakiś konflikt między stronami czy spór wynikający z różnicy zdań, co do przedmiotu sporu. Tu mamy sytuację taką, że nikt nic nie wie ,bo matka dziecka nie tłumaczy, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej . Po prostu wprowadziła się i zerwała konakt z rodzicami, bez żadnego wyraźnego powodu. Bez wyraźnego powodu, nie pozwala też  kontaktować się im z wnuczka.  Ona ma takie prawo i raczej nie znajdziemy tu żadnego, logicznego uzasadnienia jej decyzji. 

Ponieważ całe życie robila co chciała i jak chciala, bez liczenia się z konsekwencjami i opinią rodziców, to i w tej sprawie zdecydowała, że kończy relacje z rodzicami, bo tak jej się podoba i już.

Ta kobieta jest zła osobą i jeśli dojdzie do rozprawy w sądzie ,o ustalenie kontaktów, to obawiam się, że ona nie zawaha się posunąć do najgorszych oszczerstw, wobec rodziców, łącznie z tym, że np zrobi z dziadka pedofila (oby nie)  bo sąd będzie pytał przecież o powód izolacji córki ,od kontaktów z dziadkami.  Takie sprawy nigdy nie są proste, jeśli jedna ze stron nie przejawia dobrej woli a w tym przypadku, na 100% tak będzie.  Beda konieczne badania i opinie psychogiczne, bo strony będą składać sprzeczne zeznania. To wszystko trwa i jest stresujące . Nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze i Paweł uzyska widzenia z wnuczka ,to praktyka pokazuje, że różnie z tym może być, jeśli matka ,koniecznie będzie chciała ich tego pozbawić. Takie wymuszone kontakty nie są naturalne i obawiam się ,że będzie z nich więcej szkody ,jak pożytku dla wszystkich w tym dziecka.

Ja zostawiła bym sprawę , tak jak jest i na miejscu Pawła, zerwała bym całkowicie kontakt z wyrodna córką. Myślę, że on przesadza, co do stanu psychicznego wnuczki ,bo dzieci się zmieniają i nie będą ciągle słodkimi bobasami. Jeśli jednak ma obawy co do dobrostanu wnuczki ,to niech zgłosi sprawę w Mopsie i oni sprawdza, co się u nich dzieje i czy dziewczynce, nie dzieje się krzywda.

Ja myślę, że nic wielkiego się nie dzieje, ale tego nikt nie może wiedzieć na pewno. Paweł musi się pogodzić z faktami ,że jest jak jest, bo inaczej i on popadnie w depresję.  Szkoda życia i zdrowia  na kopanie się z koniem.

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

Tu mamy sytuację taką, że nikt nic nie wie ,bo matka dziecka nie tłumaczy, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej

Ona wie dlaczego. 

1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

prostu wprowadziła się i zerwała konakt z rodzicami, bez żadnego wyraźnego powodu. 

 Musiała mieć swoje powody, uważasz, że bez powodu nienawidzi ojca? 

 

1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

jeśli dojdzie do rozprawy w sądzie ,o ustalenie kontaktów

Nie mówię o sądzie, a o mediatorze, nie jest do tego konieczny sąd. 

 

1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

Takie wymuszone kontakty nie są naturalne i obawiam się ,że będzie z nich więcej szkody ,jak pożytku dla wszystkich w tym dziecka.

To oczywiste. 

 

1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

Myślę, że on przesadza, co do stanu psychicznego wnuczki

Ja też tak myślę, tym bardziej jak nie ma z nią kontaktu. 

 

1 godzinę temu, Gość Margo napisał:

myślę, że nic wielkiego się nie dzieje, ale tego nikt nie może wiedzieć na pewno. Paweł musi się pogodzić z faktami ,że jest jak jest, bo inaczej i on popadnie w depresję.  Szkoda życia i zdrowia  na kopanie się z koniem.

Masz rację, ale Paweł jak żył życiem córki, teraz by chciał żyć życiem wnuczki. 

Ale takie spotkania z mediatorem, wiele by uświadomiła obu stronom, zdali by sobie sprawę z błędów, których teraz nie widzą, może by pojawiła się nadzieja na porozumienie. 

Pozostawienie sprawy status quo też jest cierpieniem dla dziadków, byłoby łatwiej jakby dowiedzieli się o co faktycznie chodzi córce, skoro nie wiedzą, co też jest dziwne. 

Nikt nie mówi, że córka dobrze się czuje w tym układzie, znamy tylko sprawę z jednej strony. 

Odnośnik do komentarza

Nie przesadziłem pisząc o stanie psychicznym wnuczki. Znam to dziecko doskonale i zauważyłem co się z tym dzieckiem dzieje. To dziecko od maleńkiego było bardzo wyjątkowe. Komunikatywne, wesołe. W moim miasteczku wszyscy ją uwielbiali bo była bardzo odważna i śmiała. Taka mała, fajna gaduła która przyciągała ludzi. Potem nastąpił zwrot, stała się smutna i zamknięta w sobie. Bez przerwy zerkała na reakcję matki. Bała się jej bo córka trzyma dyscyplinę.  Nie żyłem życiem córki. Nie chcę żyć życiem wnuczki. Żyję dla nich. Tak, macie Państwo rację że wspólnie z żoną bardzo cierpimy z powodu tej sytuacji. Żona od kilku miesięcy jest w głębokiej depresji  ponieważ tak jak ja ma rozdarte serce. Moje małżeństwo powoli umiera. Nie mogę już na to patrzeć. Naprawdę nie wiem co zrobić. Nie chcę popełnić błędów. Chciałbym aby wszystko się ułożyło. Nie wiem jak dalej sobie z tym wszystkim poradzę. 

Odnośnik do komentarza

Chodziło mi o to, że żyjąc w rodzinie, trzeba mieć swoje życie, a nie żyć tylko życiem bliskich. Tym bardziej uzależniać od nich swojego życia. 

Paweł, nie odniosłeś się do mediacji, a ciekawa bym była Twojego zdania. Dlaczego nie chcesz skorzystać z pomocy psychologa?

Margo dała mi do myślenia, skoro nie wiesz co kieruję córką, to mogło tak być, że Twoje nadmierne związanie z wnuczką, być może ona sama coś powiedziała, np. że z dziadkiem spała lub dziadek ją kąpał itp., córka odebrała jak molestowanie.

Córka bez powodu tak się nie zachowuje, trzeba dociec dlaczego, bez pomocy psychologa się nie da. 

33 minuty temu, Paweł243 napisał:

Moje małżeństwo powoli umiera

Dlaczego, przecież skoro jesteście takiego samego zdania, to powinniście się wspierać. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Bardzo  Panu współczuję, ale zdecydowanie Pan przesadza.  Dlaczego tak dramatycznie odbieracie Państwo całą tą sytuację. Owszem to bardzo przykre ,co was spotkało, ale przecież nikt nie umarł. Wnuczka jest pod opieką matki i to ,że ona ma takie ,a nie inne metody wychowawcze, to jest jej prawo.  Może wam się to nie podobać, ale póki dziecku nie dzieje się krzywda, a matka wywiązuje się ze  swoich obowiązków, to robienie dramatu z tego ,że wnuczka jest teraz mniej zywiolowa   i radosna, to jest przesadą . Tysiące rodzin zmienia miejsca zamieszkania, czy wyprowadza się  zagranice. Rodziny się rozdzielaja, bo np ojciec pracuje gdzieś daleko i dzieci wychowują się bez niego.  Dziadkowie widuja wnuki na skaypie, raz do roku , albo wcale. No takie są czasy i takie życie. Dlaczego wy robicie z tego taki dramat, że aż wasz świat się kompletnie wali.  Dlaczego tak ciężko przezywacie to rozstanie z córką i wnuczka. ? Mnie nie wydaje się to normalne. Pisze Pan, że żyje dla nich. Tylko po co ,skoro one tego już nie chcą.  Proszę żyć dla siebie, zająć się odbudowaniem relacji z żoną, znaleźć hobby, wyjechać gdzieś, czy spotkać się ze znajomymi.  Wiem ,że zmiana myślenia nie będzie łatwa, więc radzę poszukać pomocy psychologicznej . W małym mieście będzie o to trudno ,ale pewnie gdzieś jest jakieś wiejsze . Musi Pan zmienic nastawienie do życia, bo obecnie jest Pan obsesyjnie zafiksowany na sprawach, które nie powinny dawać ku temu powodu.

Proszę zacząć żyć swoim życiem i dac żyć dziewczynom, tak jak chca i uważają . Gdy znajdzie Pan spełnienie w sobie, to sprawy nabiorą innego obrotu i inaczej spojrzy Pan na tą całą sytuację. Przyjdzie czas, że to one będą  szukać kontaku .....na pewno przyjdzie.

Odnośnik do komentarza

Ka wa sorry, że się nie odnioslam do Twojego pytania. Owszem moga spróbować mediacji ale takiej rodzinnej z psychologiem, bo ja myślałem o mediatorze sądowym,  a to inna bajka.  Tylko widzę małe szanse żeby do tego doszło.  Ty uwazssz, że córką Pawła koniecznie musi mieć jakiś powód, że tak postępuje, a ja uważam ,że nie koniecznie .

No cóż.... skoro sam Paweł tego nie wie ,to my możemy tylko dywagowac .

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Gość Margo napisał:

Ty uwazssz, że córką Pawła koniecznie musi mieć jakiś powód, że tak postępuje, a ja uważam ,że nie koniecznie .

Mamy prawo mieć odmienne zdanie, poza tym podpisuje się pod wszystkim co piszesz i już nie raz Paweł tu otrzymał podobne sugestie jak Twoje, ale trudno mu to przetrawić, za bardzo jest zafiksowany na swoje poglądy i nie dopuszcza do siebie innych... 

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.05.2020 o 18:16, Gość Margo napisał:

Ponieważ całe życie robila co chciała i jak chciala, bez liczenia się z konsekwencjami i opinią rodziców, to i w tej sprawie zdecydowała, że kończy relacje z rodzicami, bo tak jej się podoba i już.

Ta kobieta jest zła osobą

Zgodzę się z większością opinii. Oprócz tej o wyrodnej córce. Nie jest wyrodna tylko... czuje się oszukana. Dlaczego? Ponieważ rodzice okazywali Jej mnóstwo miłości, uczucia. Z biegiem czasu to się zaczęło zmieniać. Córka zaczęła się dziwić gdyż w relacjach z innymi ludźmi nie mogła już na to liczyć.

Nauczona miłości akceptacji pokazała rodzicom jak Ona kocha innych. Rodzice nie nauczyli córki karania, na wszystko pozwalali to i ściągnęła na siebie tzw. ,,margines społeczny" a z biegiem czasu sama się taka stała.

W pewnym momencie Pan Paweł musiał powiedzieć mocne słowa, na tyle mocne że córka poczuła się dotkliwie oszukana, stąd takie zachowanie.

Rodzice ponieśli ogromną porażkę wychowawczą za którą teraz muszą płacić ogromną cenę. Bo dzieci wychowuje się dla świata a nie dla siebie.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...