Skocz do zawartości
Forum

Złamałam życie..


Gość Nimka

Rekomendowane odpowiedzi

Przez to zaczęłam się trochę bardziej otwierać, po wspólnych rozmowach zdecydowaliśmy się na urozmaicenie naszego życia erotycznego - teraz wiem że to było z mojej strony kompletnie nieprzemyślane i takie rzucenie się na coś czego nie miałam, a co mogłoby mi sprawić przyjemność. Zaczęliśmy swingować. I tu zaczyna się cała zdrada, moralna, fizyczna i psychiczna. Bo mieliśmy być razem, razem z inną parą czerpać przyjemność, a ja w tych momentach nie widziałam męża, "szalałam" z moim podnieceniem z innymi, kompletnie nie widząc mojego męża, osobę, która uważałam że kocham. Nie było to jedno spotkanie, spotkaliśmy się 3 razy i za każdym razem zachowałam się w taki sam egoistyczny sposób.

Odnośnik do komentarza

Chyba ten wątek tez założyła nasza Autorka https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/2327788,zdrada

Myślę, ze mąż musi w swoich oczach obniżyć wartośc intelektualną swojej żony aby w poczuciu wyższości, swojej madrości dla dobra całosci rodziny wspaniałomyslnie jej wybaczyć z czasem. Uwalnia go to od może niewygodnych dla niego myśli, że nie byl jednak tak wspaniałym kochankiem.

Sytuacja jest niewątpliwie trudna. I myslę, ze nie ma na nią mądrych rad. Jesli ludzie się kochali, jesli zrozumieją, ze zdrada była obnażeniem jednak pewnych niedoskonałosci ich związku. Jesli jedna osoba będzie umiala prawdziwie żałować i spokojnie przeczekac róznorakie wystąpienia osoby poszkodowanej. A druga zdradzona osoba będzie umiała przeżyc ten ból zdrady, zauwazyć, co jednak było może niezbyt w małżeństwie dobrego, jesli będzie umiała uwierzyć, ze jednak ona jeszcze umie kochac i moze byc dalej kochaną to pewnie i mają szanse na wspólną przyszłośc.

Tyle, ze to na pewno nie jest proces szybki a i związek na pewno będzie pózniej miał inny obraz niż wcześniej. I tak powinno być, bo poprzednia formula byla jak widać niedoskonała.

A autorka może trochę nauczy sie mowic o waznych sprawach między nimi.

Odnośnik do komentarza

Mimo tego że czułam się przy mężu nieatrakcyjna, niedoceniana, szara, to wiem że nie jest to jego winą, dlatego że on mi o tym mówił. Tak wskazywał mi najpierw delikatnie, potem już dosadnie jak przez cały nasz związek nie dbałam o to by on jako mężczyzna mógł mnie podziwiać, jako kobietę, swoją dziewczynę, żonę. Na początku związku poprostu mówił że miał nadzieję że mi poprostu pomoże nie być taką dziewczyną. Wiecie ja teraz czuję ile czasu straciłam. Wzięłam się za siebie w aspekcie wyglądu, zeszczuplałam, noszę sukienki w których teraz czuję się naprawdę dobrze. Jedynie moja głowa zostaje ciągle ta sama, taka nijaka niewiedząca czego chce. Chciałabym najbardziej w świecie cofnąć czas i zmienić wszystkie swoje czyny, bo teraz wiem że bardzo zbłądziłam.

Odnośnik do komentarza

To zaczęłaś opowiadać tę historię z d...y strony, przecież to mąż wciągnął Cię w tę obopólną zdradę, a teraz masz wyrzuty sumienia, że Ty zdradziłaś, bo za bardzo się zaangażowałaś, czy Ty siebie słyszysz?
Nie powinnaś w ogóle się na to zgodzić, jak mu nie odpowiadałaś, to do widzenia...
To widać jak mu ulegasz we wszystkim, jak jest taki mądry to powiedz, niech on Cię zmienia, bo Ty nie potrafisz.
A tak naprawdę, to powinnaś od niego uciekać, bo robi Ci wodę z mózgu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, wycofuję kawałek swojej ostatniej wypowiedzi, ale to dlatego, ze nasze publikacje- Autorki i moja ukazały się chyba równolegle.

Dalej uważam, ze macie szanse się ze sobą dogadac, ale chyba nie w ten sposób, ze wprowadzacie postronne osoby do związku- jaki to byl niewypał to chyba widzicie to juz oboje ( czy może tylko Ty?).

To chyba nie Ty sama a Wy we dwoje podjęliście taką odważną decyzję, ze sobie z innymi poswingujecie. Chcieliście wprowadzić urozmaicenie do rutyny związku i wprowadziliście chwilową innosc relacji seksualnej za obopólną zgodą jak rozumiem i totalny bałag emocjonalny na czas bardzo długi jak widac. Twój głownodowodzący mąz ,niestety dla siebie dowiedział się, ze możesz być atrakcyjną partnerką dla innych. Co gorsze dla niego, dowiedział się ze Twoje ciało umie chętnie wspólpracować seksualnie z innymi przedstawicielami płci męskiej. To, ze on w tych spotkaniach posiadł inne kobiety nie dało mu należytej satysfakcji (może juz wczesniej jakies na boku miał). On wie, ze jestes cicha i spokojna, jemu chyba do tej pory sie wydawało, ze to on Ciebie zaszczyca swoją osobą. I jesli nie dośc się realizował seksualnie w Waszym związku, to nigdy nie myslał, ze to równiez dlatego iz to on ma małą wyobrażnie erotyczną. Jesli nie czuł juz takiego pożadania jakiego oczekiwał to zrzucał to w myslach i pewnie czasem słownie tez na Ciebie. A tu w takich eksperymentach erotycznych wyszło, ze jestes swietną kochanką , to biedak nie posiada sie w złosci do samego siebie. I tę złosc obraca przeciwko Tobie. Nie umie jeszcze obrażac Cie erotycznie (no chyba, ze o to, iz w tych aktach nie obserwowałas jego dokonań) to teraz bedzie Ci odbieral wszelkie zalety dnia codziennego, Twojego sposobu myslenia, Twojego działania. Jest głownodowodzący i ma żal do siebie, ze wymyslil erotyczne zabawy Wasze wspólne a poległ w swoich oczach na całej linii. Odwraca kota ogonem i Tobie zarzuca, ze za bardzo oddałaś się zabawie a to jemu smutno, ze posiadanie innej kobiety fizycznie to nie taka znów atrakcja jak jest wielki ból wspomnienia, ze własna żona sobie świetnie radzi z innymi mężczyznami.Zabawa bardzo ryzykowna. Nie wyszła, jak widać żadnemu z Was na zdrowie.

"przez cały nasz związek nie dbałam o to by on jako mężczyzna mógł mnie podziwiać, jako kobietę, swoją dziewczynę, żonę"
Sorry, ale on Ci trochę wyprał mózg. A nawet nie trochę ,bardzo Ci wypral mózg. Owszem, mógł miec pretensje, ze nie starasz się być jakos atrakcyjna dla niego, ale Ty to chętnie podchwyciłas-"Wzięłam się za siebie w aspekcie wyglądu, zeszczuplałam, noszę sukienki w których teraz czuję się naprawdę dobrze." A kobietę albo się kocha i podziwia, albo nie. Zawsze byłas cicha i spokojna, nienarzucająca się- taką sobie facet wybrał, bo tylko wobec takiej mógł byc głownodowodzącym. I taką kobietę jak facet mądry to tez umie podziwiaci bardzo kochać. Patrzy czasem na te pewne siebie, rzutkie, chcące dużo osiągnąć, tak rózne od jego żony, niby je podziwia ale za chwilę ma refleksje- fajnie, tylko co ja bym przy takiej robił? Dobrze, ze takie są na swiecie, ale mnie taka za partnerkę nie jest potrzebna. Mądry facet docenia wtedy swoją zonę i jednoczescnie ją podziwia, ze taka mądra i spokojna. Okazałas sie byc zbyt rzutka w seksie i on sprowadził na Waszą rodzinę z tego powodu stek problemów, on sobie nie radzi ze zbytnią ,widzianą zewnetrznie samodzielnością kobiety.Porządny mąż jak ma za żonę taką cichutka i spokojniutką (bo taką sobie wybral) to cieszy się, ze niby taka tu spokojniutka, a po cichu i na spokojnie zarządza dzieciakami .Dzieki jej spokojowi i rozumieniu drugiego człowieka Wasze dzieci są bardziej zrównoważone niż dzieciaki z sąsiedztwa. Jest małomówna i spokojna, to na rzuconą przez niego propozycję reaguje spokojnie, szybko przyjmuje jego punkt widzenia i wspólnie z mężem realizuje rodzinne plany. Tyle, ze i męzowskie propozycje powinny być mądre a nie takie wynaturzone jak ta ostatnia.Była to propozycja działająca przeciwko całosci Was ,jako rodziny a pozornie zaspokajająca jego erotyczne marzenia.

Eksperyment boli. Eksperyment nie tylko ujawnil jakieś wcześniej istniejące niesnastki. Eksperyment dołożył Wam dużo zmatrwień. W tej sytuacji jeszcze więcej Waszej mądrości jest potrzebnej abyście prze to przeszli razem. I tu cięzko mówić o czyjejkolwiek zdradzie. Wy uczestnicząc w takim eksperymencie zdradziliście siebie . W sensie , ze Ty zdradziłaś samą siebie a on zdradził samego siebie. Pozwoliliście swoją decyzją na swiadome pokazanie i sobie i światu, ze mój mąz, moja żona nie jest na moją wylączność. I to jest taka świadomośc, taki rodzaj zachowania ,który jest bardzo trudno wybaczyć sobie najbardziej. A Twój mąz jest tak cwany, ze nie umiejąc z tym dojśc do ładu wewnątrz siebie, próbuje wszystko zwalić na Ciebie. I dlaczego w tym momencie on nie ma żadnego poczucia winy wobec siebie, wobec Ciebie? To Ty taka cichutka i spokojniutka przyniosłaś tę ideę do domu? To Ty zabiegalaś o to ,aby ją nawet jesli taka propozycja padla ,realizować? To Ty bylas tak przedsiębiorcza, ze organizowalas za kazdym razem te pary, wybierałas miejsce spotkań? Jakoś nie wydaje mi się. Mam przekonanie, ze Twoją największą winą bylo, ze nie wyśmialaś takiej propozycji, ze nie pozwolilas sobie na jasne "nie"- ja nie mam potrzeby podmieniac Cię na inny model, ani nie sprawi mi przyjemnosci myśl, ze Ty mnię podmienisz na inną kobietę. Wyrazilas zgodę na kierownikowanie męża a on teraz zamęcza się myślmi, ze może od lat juz tęsknilas za innymi męzczyznami. Taki podniecający eksperyment, który na normalne związki jak widać ma bardzo długotrwałe działanie.Tyle, ze niestety jest to działanie destrukcyjne.

Wg mnie na spokojnie znosisz jego gadanie jaka to słaba jestes, bo rozumiesz, ze on sam z sobą tez nie umie sobie dać rady i tym pokrywa wlasny ból. Tyle, ze nie wiem jak długo powinnaś w tych jego wywodach pozwalać mu sie wywyższac intelektualnie, skoro ten jego intelekt zawiódl Was oboje na manowce zbiorowego seksu, który do dzis Wam się czka.
Jesteście oboje winni sytuacji ,w której z powodu codziennej rutyny związku, pozwoliliscie sobie aby zbrukać ten związek. Chcieliscie podjąć dzialanie aby coś zmienić w związku, ale kierunek tych zmian wyszedl fatalnie. Nigdy trzecie osoby nie uzdrowią tego co się kręci między dwojgiem osób. Daj sobie i męzowi jeszcze trochę czasu. Jak będiesz czula ,ze i tak jest żle to może zaproponuj terapię małżeńską.

On Ci jakby zarzuca nadmierną rozwiązłość z innymi facetami, a Ty mu nie możesz zarzucić, ze sam Cie w objęcia tych facetów pchal, bo potrzebował i chciał Twojej zgody na usidlenie innej kobiety niz Ty, na Twoich oczach. On Cię wepchał w ramiona innego/ innych a teraz ma pretensje. On nie jest Twoim obrońcą , jak kazdy porządny mąż. On aby przeżyć chwilę upojną z inna kobietą jest w stanie Ciebie wepchac w inne ramiona. A obserwował Cie tak spod oka , bo niby instynkt opiekuńczy sie w nim obudzil, czy był zszokowany, ze Ty nie podziwiasz jego erotycznych wystapień z innymi?

Niestety, taki eksperyment nie wprowadza spokoju wsród malżonków. I jak on ma duzo pretensji do Ciebie tak i Ty weż się na odwagę i mu szereg pretensji z tych spotkań zaserwuj. I po tym wzajemnym wyrzyganiu sobie całej tej niezdrowej sytuacji albo bedziecie umieli nie oceniać juz dalej Waszego zachowania w tych spotkaniach, nie wracac do tego w rozmowach a zastanowić się jak postępować tylko między Wami aby Wam bylo ze sobą dobrze. Albo moze i rozstaniecie się, bo wiedza jaką o sobie zdobyliscie nawzajem na skutek takiego eksperymentu przekracza Waszą możliwość umiejętności kochania się nawzajem, szczególnie jesli i wczesniej nie jest takie pewne do jakiego stopnia on Cię kochal a do jakiego stopnia bylo mu z Tobą tylko wygodnie.

Odnośnik do komentarza

ale da się podać w kilku zdaniach te fakty które są istotne i które nie zamazują obrazu sytuacji...Fakty nie odczucia.

~Nimka
luukas
dalej nie mogę pozbyć się wrażenia, że to tylko taki tyci fragmencik prawdy tu słyszymy :)

Z pewnością, nie da się całych tych lat opowiedzieć w jeden dzień.

Odnośnik do komentarza

[TakaJakaś7
Dobrze się stało że go zdradziłaś, życie z kimś kto Ci wmawia że to z Tobą jest coś nie tak, usilnie zmienia, podporządkowuje nie ma racji bytu.
Najpierw, jesli osoba, z którą żyjemy nam nie odpowiada, nie umiemy jej skłonić do zachowań przez nas akceptowalnych to się z nią po prostu rozstajemy a potem sobie szukamy innego partnera
Tak, zgadzam się z tym, lecz mi chodzi o kontekst podejścia męża do autorki. Wychodzi na takiego bez skazy a autorka to niemal ucieleśnienie złego.
Lecz historia coraz bardziej wychodzi na nierealną, osobiście uważam że to fejk. Raczej marzenie a w rzeczywistości sytuacja może być odwrotna lub wręcz wymyślona.

Odnośnik do komentarza

Kikunia, myślę że trafiła w czuły punkt Twojego męża.
Myślał, że z niego taki kozak i przez Ciebie seks go nie zadowala i się przejechał..., teraz nie wie jak przełknąć ten pasztet, który sobie/wam zgotował, udaje cierpiętnika, Ciebie wdeptuje w ziemię, obarczając winą za wszystko, a Ty dajesz się we wszystko wkręcić, w myśl zasady, mąż zawsze ma rację.

Jesteś niewolnicą w tym związku.

On i tak nie liczy się z Twoim zdaniem, więc niech Ci nie zarzuca, że go nie masz..., boisz się go wypowiedzieć, a to inna sprawa.

Masz tak zrytą psychikę, że nie jesteś w stanie tu wydobyć jednej uwagi w stosunku do niego.
Co to znaczy, że on chce dla Ciebie dobrze, tego nie wiesz, pewne jest tylko, że dla siebie chce dobrze, aż za dobrze, tylko nie przewidział, że tak się przejedzie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Sytuacja jest realna, bardzo chaotycznie napisałam, bo taka jestem chaotyczna bardzo w życiu i w ogóle. I samej mnie to przeszkadza. Nie potrafię jednak zgodzić się z tym że to wina męża. Widzę że przedstawiłam sytuację w taki sposób że obarczam go winą, tak to odczytują inni - Wy i rzeczywiście tak rozmawiając z mężem musi mieć takie poczucie. Prawda jest taka, że wiem jaki jest mój mąż, z kolei on nie zna mnie kompletnie, bo fundamentalną rozmowa, komunikacja w związku u mnie poprostu nigdy nie działała. Brzydko to nazwałam, że nie działała. Zawsze mówię "nie umiem rozmawiać, nie wiem co powiedzieć". Przecież to nie prawda, a jednak wybrałam ciszę, wiedząc jaki jest mój mąż otwarty, rozmowny. Myślę, że oszukałam go swoją grą pod niego, myślę że sam dawno przejrzał na oczy, ale też mi powiedział dlaczego że mną został, sam jest nieśmiały, nie uważa siebie za przystojnego, ale zna swoją wartość. Ja siebie samą zdeptałam. I z każdym dniem robiłam to z nim, tą chorą ciszą.

Odnośnik do komentarza

On zna swoją wartość, on, on, on..., jest super, przedstawiasz go w bardzo dobrym świetle, a i tak my odbieramy go inaczej, więc pomyśl, że jednak nie jest takim ideałem jak Tobie się wydaje, tylko dlatego, że on potrafi do wszystkiego Cię przekonać.

Ucierpiało jego ego, bo okazało się, że potrafisz być demonem seksu, a przy nim byłaś szarą myszką, czyli wg niego, oszukiwałaś, nie byłaś szczera, ale to nie ma takiego prostego przełożenia, to jest też jego wina jaka byłaś przy nim.

Piszesz, że tak okropnie z tego powodu cierpi, ktoś mu każe, nie..., to on zafundował sobie to cierpienie, to niech cierpi, widać nie ma większych problemów.

To on Ci złamał życie, nie potrafił do Ciebie dotrzeć i tak można przerzucać się argumentami.
Ty w ogóle nie potrafisz się bronić.
Najgorsze jak będziesz się go trzymała rękami i nogami.

Terapia małżeńska by była waszym ostatnim ratunkiem.

Jak się ma dzieci, to one powinny być priorytetem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Powiedz- jestes nieszczęsliwa. Waszym eksperymentem wprowadziliscie sobie taki zamęt w Waszych duszach, cialach, ze nie wiecie, czy Wasze malżeństwo przetrwa, czy będziecie jeszcze fajną rodziną. Jestes nieszczęsliwa a tak dzielnie walczysz o dobre imię męża. Uważasz, ze to co się działo w Waszym malżeństwie przed eksperymentem, czy tez po nim to tylkoTwoja wina bo nie umiesz i chyba nie chcesz się wyslawiać. Owszem brak rozmów, to bląd. Tylko dlaczego jestes tak małomówna. Tylko dlatego, ze nie masz nic do powiedzenia - nieprawda, widać, ze masz, jak każdy człowiek. Nie mówisz w obecności męża, bo może i na zewnątrz on jest nieśmialy jak piszesz, ale znajacy swoje poczucie wartości. Tylko w Waszym związku jego poczucie wartości i jego rozmownośc to umiejętność takiego mowienia ,w którym to on jest mądry, a Ty głupia, to on mysli do przodu a Ty nie myslisz wogóle, to on wie co sądzić o swiecie a Ty nie wiesz. On jest alfą i omegą. I zazwyczaj wtedy juz nie musimy sie odzywac, bo nasze zdanie, nasza o czyms opinia jest przez takiego osobnika szybko zgaszona. Czyli, zeby nie byc zgaszoną wygodniej Ci sie nie odzywac. Wtedy mąż poutyskuje na świat a niekoniecznie na Ciebie w szczególności, sam siebie głosno pochwali a Ty w milczeniu posluchasz i on poczuje, ze pewnie się z nim zgadzasz i odbierze to jako komplement dla siebie.I tak idzie między wami ten "dialog"- on mowi, a Ty się nie odsłaniasz, bo jeszcze więcej móglby mówić i to cos co by nie było Ci tak znowu mile.Ukrócasz w ten sposób jego budowanie swojej wartości kosztem Ciebie. Mogłabys np opowiadac swoją sytuację w pracy, ze jest niekorzystna a on by Ci wytłumaczył, ze on juz komentowal te sprawe i Ci radził jak powinnas postąpic. Ty nie moglas tego zastosować, bo to w gadaniu oczywiste a w działaniu czasem juz nie- i opowiadajac coś znow o tej pracy narażasz się znów na komentarz, ze jestes głupia , mądrzejszych nie słuchasz, sama sobie robisz pod górkę- i w takiej sytuacji juz nie trzeba z męzem rozmawiać o problemach w pracy.Zresztą wg niego na pewno nie wykonujesz równie mądrej i odpowiedzialnej pracy jak on. Czyli wiadomo, ze problemy to może mieć on a nie Ty. Jego problemy to sa poważne a Twoje to co najwyżej sa problemiki.

Nie chcesz, nie mozesz zauważyc, ze moze ktokolwiek z nas ma rację, na temat Twojego męża, bo boisz się, ze tak nietypowa sytuacja moze i przez niego byc przeczytana w internecie i on rozpozna siebie/Was w tym opisie- a juz tyle lat na swiecie żyjesz, że wiesz iz samcowi, trudno jest przeżyć świadomość, ze jednak nie jest supersamcem.

Oceniam, ze krytycznie o sobie umiesz mysleć i to w nadmiarze, bo o to na codzień już zadbał mąż.
Natomiast mąz nie może miec wad- dlaczego? Dlatego, ze tak Cie wytresował. czy dlatego , ze po dziś dzień jesteś tak w niego wpatrzona, ze jesli jest jakiś bład u Was to on pochodzi od Ciebie a męża nie mozna z piedestalu spuszczać?

Nawet najukochańszy mąz ma jakies wady i okolo 40 letnia kobieta powinna sobie zdawać z tego sprawe. A walczy o dobre imię męza nad podziw uparcie.Przypomina to sytuację, gdy nie można zwrócic pijakowi uwagi, ze jego zona sie na niego skarży, bo owe skargi on w zaciszu domowym z nawiązką jej odda.

Takiego trudnego eksperymentu, na jaki sobie pozwoliliście nie dasz rady udzwignąc sama. I albo sobie w głowie poukladasz w czym zawinilas Ty a w czym on, to moze z czasem dasz sobie z tym radę. Dlaczego Ty myslisz, ze ten eksperyment złamal jemu życie, jesli widać, ze Tobie tez. Nie chcesz tego głosno nazwać, ale ten głupi pomysł zachwial i Tobą ogromnie. Dlaczego nad nim sie litujesz a nie nad soba również?

"myślę że sam dawno przejrzał na oczy, ale też mi powiedział dlaczego że mną został,"- jakoś wydaje mi się, ze on Ci nie powiedzial, ze został z Tobą, bo Cię ogromnie kocha, bo kocha Wasze dzieci, bo tylko z Tobą jest w stanie tworzyć im spokojny dom. On pewnie Ci powiedział. ze zostaje z Tobą, choć tego nie wydajesz się być warta, bo nie dosc mu życie urozmaicasz, ale on ceni sobie Wasze dzieci i dla tych dzieci się poświęci i będzie z taką dziwną istotą jak Ty. Fakt jest taki sam , facet jest z rodzina . Tyle, ze jakosc takiego zwiazku, bardzo jest inna w zależności od sytuacji- i czy zawsze jest potrzeba rozmowy w takim związku?

"Myślę, że oszukałam go swoją grą pod niego,"- a nie siebie najbardziej?
" Ja siebie samą zdeptałam."co najwyzej pozwalalas aby on deptal Ciebie, nie protestowałas, nie broniłas się.

Odnośnik do komentarza

Ale mąż nie zamykał mi buzi, wręcz błagał żebym w końcu zaczęła normalnie prowadzić rozmowy.
Nie wspomniałam jeszcze że podczas tej zdrady z innymi parami tak naprawdę "poużywałam" tylko ja, mąż nie miał okazji z żadną kobietą spróbować tego co ja. Myślę, że przez to w jaki sposób zachowałam się, wskakując poprostu komuś do łóżka tak ot, bez zastanowienia się, bez żadnych głębszych przemyśleń a przede wszystkim bez myślenia o mężu, choć z początku wydawało mi się że jesteśmy w tym razem, że jest obok mnie, że to wszystko widzi i to go podnieca to tak naprawdę było tylko moim samopoczuciem. Zbyt zajęta byłam sobą i swoją przyjemnością by pomyśleć o mężu.

Odnośnik do komentarza

Wasz chory eksperyment na Was samych, Waszym związku budzi w Was tak skrajne emocje i tak rozne spojrzenie w zależnosci od dnia i godziny.

"choć z początku wydawało mi się że jesteśmy w tym razem, że jest obok mnie, że to wszystko widzi i to go podnieca"
Teraz mąz przedstawia sytuację tak: Ty się bawiłas a ja cierpiałem . A Ty to bezkrytycznie przyjmujesz. Gdyby to było tylko jeden raz, to może mówilby i prawdę- pomysł byl glupi, on mial inne nadzieje ale u niego nie wypalil. Nie, eksperyment ciągnęliście przez 3 kolejne spotkania, czyli on ciągle czegos szukał, ciągle miał nadzieję coś u innych kobiet osiągnąc bardziej interesującego niż z Tobą. I wyszło jak wyszło. Nowe doznania z nowymi kobietami to nie aż taka ekscytacja o jakiej myslal (pewnie nie jest az tak dobry w te klocki) i choć cien podejrzenia, ze Tobie moglo być tam interesująco ,nie daje mu żyć. Usiluje splugawić to co Cie tam spotkało a to on splugawil przecież Wasz związek dąząc do takich spotkań. A jesli tak dobrze się bawilas, bo chciałas mieć dobre wystąpienia dla podnieconego męza(tak odczytalas jego potrzebę) to Ty tak naprawdę nie wiesz czy i ile on z tego mial. Teraz po czasie to on moze Ci wmawiac Twoje ekscytacje i nadzwyczajne doznania ( o które jest oczywiscie zazdrosny) i swój calkowity brak przyjemnosci. Jesli tak bylo ,to dlaczego chcial tych spotkań w ilosci trzy. Jego totalna porazka za pierwszym razem powinna go postrzymac. Tyle, ze on ciągle na cos mial nadzieję i żadna z tych kobiet bardziej nie zrealizowala jego mrzonek niz wlasna żona.

A tak bardzo zachęcał Cie do rozmów wogóle, czy w szczególnosci po tych Waszych ekscesach. Po prostu był szalenie ciekaw jeszcze komentarzy słownych w stosunku do tego co widziały jego oczy.Wiesz jak niektorzy za duzo juz nie mogą, to lubią sobie trochę popatrzeć, pogadać, bo tylko tyle juz mogą, niestety.

Odnośnik do komentarza

Jak nie miał okazji..., pisałaś, że spotykaliście się w parach!? Ma widocznie problem z potencją i zazdrość go zżera, że on tak nie może jak ten facet, poczuł się mniej atrakcyjny, samoocena mu spadła, ale miał to na własne życzenie.
Skąd miałaś wiedzieć czego on oczekuje, mógł napisać Ci instrukcję... , paranoja jakaś.
On to wymyślił, więc daj już spokój z obwinianiem siebie, bo wpadniesz w jakąś psychozę.
Tak naprawdę nie powinnaś dać się w to wciągnąć, ale skoro tak się stało, a mąż zawsze myśli za Ciebie, to teraz jego obwiniaj za całą sytuację.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przeciez zdajesz sobie sprawę z tego, ze jezeli mąz ma problem z potencją to powinien/powinniscie isc do seksuologa.A on wybrał swingowanie i macie teraz naprawdę powazny kryzys- dlatego tez nigdy nie chcesz się odzywac, bo nie wiesz co moze go urazić i czy wypada cos powiedziec, zeby jeszcze go niechcący nie pogrązyć.

Obudz się. On ma problem zdrowotny z gatunku bardzo czulych u męzczyzn ale nie szuka porady u specjalisty, tylko chce zgnoić żonę, ją obarczyć za swoją przypadłośc.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
To zaczęłaś opowiadać tę historię z d...y strony, przecież to mąż wciągnął Cię w tę obopólną zdradę, a teraz masz wyrzuty sumienia, że Ty zdradziłaś, bo za bardzo się zaangażowałaś, czy Ty siebie słyszysz?

Dokładnie to samo pomyślałam.
Próbuje zagłuszyć swoje poczucie winy wmawiając je Tobie. Byłaś uległa, myślał za Ciebie to teraz zmień się owszem, ale to też się moze odwrócić przeciwko niemu.
Nauczysz się podejmowania decyzji i moze podejmiesz taką jaka mu nie podpasuje. Jednak, aby to się stało musisz nabrać pewności siebie i poznać swoją wartość. Zadbaj o siebie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Bardzo mnie wszyscy bronicie.
Ale to nie była tylko decyzja męża, to nie on tylko i wyłącznie dążył do spotkań z innymi. Inicjatywa wyszła z Nas obojga. Wiem dzisiaj że nie przedyskutowaliśmy zbyt wiele scenariuszy, tego na co sobie pozwalamy, powiedzieliśmy sobie na początku, potem już ja nie rozmawiałam wiele, głównie kiedy mąż się odezwał. Sama nie dążyłam do rozmów, rzeczywiście kiedy mnie inni adorowali, czułam się inaczej, dobrze się czułam, choć to były osoby przypadkowe, nie znane mi kompletnie.
To ja dążyłam do spotkań, pytałam ogólnie męża czy taka para mu odpowiada i czy miałbyś ochotę spróbować, nie wyczułam od niego niechęci za pierwszym razem, wiem że sam chciał bardzo spróbować. Za drugim razem ja bardzo chciałam się spotkać, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowaliśmy - dał mi do zrozumienia że tego nie chce. Kolejne spotkanie miało być chyba sprawdzianem mojego zachowania, przed odbywało się podobnie, bez rozmów co i jak, co chcemy co możemy, jakie mamy granice.
Mąż nie ma problemów z potencją, nasze życie erotycznie rozpoczęło się dość późno, ale dla mnie było bardzo spełniające i wciąż odkrywające samą siebie.

Odnośnik do komentarza

My Ciebie nie broniny, tylko martwimy sie o Twoje zdrowie psychiczne, bo de facto postąpiłaś głupio zgadzając się w ogóle na takie układy.
Inicjatywa musiała wyjść od jednej osoby, nie wierzę, że od Ciebie, na początku zrobiłaś z siebie kompletną niemotę, a teraz okazuje się, że jesteś demonem seksu.

Po co wam to było? Ty niemyśląca, to rozumiem, że nie wiesz, ale mąż... !?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

My Ciebie bronimy, bo ja przynajmniej jestem chyba osobą starej daty. Jeśli facet kobiety, jest ciekaw ujrzeć ją w objęciach innego, to wybacz, ale pachnie mi to nieplatnym alfonsem. On nie potrzebuje za to oplaty, ze rzucil ją innemu facetowi w ramiona, ale i tak potrzebuje jakiegos innego zysku ( w tym przypadku pewnie podniet erotycznych). Facet , który z natury bardziej jest poligamiczny umie sobie wyobrazić, ze on skoczy sobie na bok, ale jego kobieta powinna byc swiętoscią, tylko dla niego. I jesli facetowi wydaje się, ze to będzie takie interesujące jak sie pobawimy w dwie pary, to ja jakos go nie za bardzo powazam, bo wg mnie on nie jest zadnym obrońcą rodziny skoro wypuszcza swoją kobietę jako wabik dla swoich podniet i do zabawy z innymi męzczyznami.

Eksperyment bardzo trudny do przełknięcia dla rodziny.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się, że pomysł z urozmaiceniem naszego życia erotycznego obnażył Nas i Nasz związek. Wiem teraz że nie powinniśmy do tego dopuścić, bo już wcześniej wiele wskazywało na nieudany związek, mnóstwo nieporozumień, uwierzcie że z mojego powodu. Nie mogę zwalać na siebie niemyślącą, bo to zrzuca całą winę na męża, który jak uważacie mną steruje. Nie jesteśmy szczęśliwi obydwoje. Nie pasujemy do siebie zupełnie. Nie podziwiamy siebie już od dawna, nie czujemy do siebie sympatii, nie zaskakujemy siebie niczym.
Mimo tego wszystkiego bardzo pragnę zmienić wszystko co dotychczas kulało.

Odnośnik do komentarza

W tej całej historii zatraciłam sens pierwszego postu. Co w tej sytuacji konkretnie zarzuca Ci mąż?
Skoro to była Wasza wspólna decyzja (choć zawsze ktoś pierwszy rzuca propozycję, a druga osoba to rozważa) to oboje powinniście się zmienić, nie uważasz?
Bierzesz winę na siebie, bo może Ty pierwsza wyszłaś z tym pomysłem i teraz on Cię oskarża. Dlatego każe Ci się zmienić, zastanowić nad sobą, a Ty masz poczucie, że zniszczyłaś mu życie.
Nie mam innego pomysłu.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Wszystko opiera się o brak rozmowy. Ja nie podejmowałam sama tematu, lub rozmawiałam bardzo ogólnikowo, mąż wydawało mi się zgadzał się na wiele, ale jak przyszło co do czego to zaskoczyłam go swoją pewnością z innym mężczyzną i tym że nie zareagowałam jak osoba która kocha, że nie powiedziałam "nie, stop, nie zgadzam się na to bo widzę że mój mąż nie czuję się w tej sytuacji dobrze" i wiem że tak powinnam pomyśleć, że tak myślą osoby które się kochają, które są dla siebie wsparciem, idą przez życie razem.
To jest największy ból i porażka mojego męża, że jest ze mną, a ja zdaję sobie sprawę że jestem egoistką, zawsze najpierw myślę o swoim dobru, nie myślę o tym jak komuś sprawić przyjemność, a jak już chce to zrobić to sama muszę z tego czerpać dla siebie również satysfakcję.
Zmieniam się, bo poprostu chcę być dobrym człowiekiem.

Odnośnik do komentarza

Tak, takiego eksperymentu na Waszej parze nie powinniscie robić.

Jak człowiek powinien lub nie powinien zachowywac sie w takim "zbiorowym ukladzie" to trudno powiedziec, bo brak mi takich doswiadczeń. Niemniej jednak odwołując sie do zbliżeń jeden na jeden to chyba trudno komus zarzucac jego seksualny sposób bycia, bo jesli nam cos nie pasuje to po prostu rezygnujemy. A i znajac juz pratnera i nawet będac juz bardzo podnieconą ,podekscytowaną nigdy nie wiemy jak akt seksualny bedzie przebiegal. Czasem wydaje się ze będzie ekstra a jakos wszystko rozmywa się, rozplaszcza. Czasem nawet bez entuzjazmu jakos bierzemy sie za temat i jest zaskakująco, wydobywamy z siebie jakies ogromne poklady erotyzmu a i partner jest jakis lwi i inny niz zawsze.

Czyli spotkania odbyly się a nie powinny. Tyle, ze jak się odbyły to co tu komentowac zachowania drugiej osoby jak samemu się "zapisalo" na taką dziwną przygodę.To chyba jest nie fair. Albo ktos z Was mial przytomnosc umyslu przed faktem i umial temat jednak wykpić, potraktowac jako dobry żart, albo z pewną dozą niesmialosci oboje wyraziliscie aprobatę dla takiej przygody.

Widac, ze Twoja osoba jest wałkowana przez męza na okrągło, bo w swoich odpowiedziach do nas wymieniasz cały szereg swoich wad i ułomnosci. A na pytanie w czym jest niedoskonały Twój mąz to my same sobie musimy dopowiadac, analizując te fakty, ktore zechcialas nam przedstawić, bo Tobie przez usta żadna ułomnosc męza nie przejdzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...