Skocz do zawartości
Forum

Ciągła presja rodziny - jak sobie z tym skutecznie poradzić?


Gość An25

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, potrzebuje się wygadać komuś bo z dnia na dzien czuje się gorzej. Mam 25 lat. Jestem z moim chlopakiem od niespełna 2 lat. Nie mieszkamy ze sobą ale widujemy się regularnie, jeździmy na wakacje, weekendy. Przedtem miałam jeden związek i nic poza tym.
Problem w tym, że od jakiegoś czasu niemalze wszyscy jakby "wymuszają" na mnie slub i rodzenie dzieci. Tak to dobre słowo. O ile rodzinę jeszcze jakoś zrozumiem to innych już nie. Takie pytania mnie bardzo krępują. Jestem nieśmiała odkad pamietam i takie tematy byly dla mnie dość trudne równiez te o zwiazki, czy mam kogoś itd. Zawsze jakos zbywalam temat. Ale z biegiem lat pytania nabrzmiewaja, kiedy nie przyjade w odwiedziny czy to do dziadkow czy rodziny, kuzynostwa to wiecznie te pytania... I to ktos potrafi zapytać wprost przy wspolnym stole przy 10 innych osobach...
Mam dość, bardzo mnie to krepuje i czyje sie nieswojo. Wiem ze to kwestia mojego wieku i tego ze inni w rodzinie maja śluby częsc z nich dzieci. A ja taka sierota pod tym wzgledem. Ale pomimo to nie chce zeby sie wtracali i wywierali taka presje. Najgorzej ze ojciec non stop chce rozmawiać na takie tematy ze mna. Mieszkam z nim wiec muszę go zbywać.
Nie wiem jak sobie juz z tym radzić. To trwa od conajmniej kilku lat ale w ost 2-3 sie nasililo. Prawdę mówiac dobija mnie to. Nie umiem sie bronić w tej kwestii.. Tak bym to nazwała. To skutecznie odstrasza mnie od tych odwiedzin.
A tymczasem malo kto wie jaka ja jestem i jak do tego podchodze. Z obecnym chlopakiem nawet nie mieszkam a co dopiero śluby i dzieci.. Na ten moment to chce jeszcze nadal poznawac mojego partnera, spedzajac czas z nim a nie dzieci czy sluby. Prawdę mowiac to jeszcze o ślubie z nim nie myślalam bo zyję tym co jest obecnie. A tak mi dobrze na ten moment. Bardziej teraz myśle o pracy niż o czymkolwiek innym.
Mam wrazenie,że wszyscy uwazaja ze majac 25 lat to juz jestem zoobowiazana do meza i dziecka. Czy naprawde tak ludzie myślą w obecnych czasach? Kobieta 30 letnia w identycznej syt. moze juz zakrawa o dziwność ale 25 letnia?
Czy ktoś moze doradzic jak mam postepować?
Ja nie czuję potrzeby wychodzenia za mąz na ten momen a tymbardziej rodzenia. To chyba nie czyni mnie dziwną?
Napisałam ten post dziś, bo juz nie wytrzymalam. Dzis znowu uslyszalam na starcie od babci - kiedy wyjdziesz za mąz? Tymczasem tylko raz widziala mojego chlopaka...
Czasem nie wystarczy juz miec chlopaka zeby zaliczać dalsze kroki: slub i dzieci.
Wyrzuciłam to z siebie.. trochę mi lepiej.

Odnośnik do komentarza

Taką masz rodzinę i jej nie zmienisz, ale siebie trochę możesz, odpowiadajac mniej grzecznie, że masz dosyć tych pytań, bo to Twoje życie.
Co do mieszkania z chłopakiem, to powinnaś pomyśleć o zamieszkaniu razem, inaczej dobrze go nie poznasz, chyba, że chłopak o tym nie wspomina, bo mu tak wygodnie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odp. Chyba przestanę do nich jeździć a gdy zapytaja dlaczego to powiem wprost . myślałam o tym i innego wyjścia tu chyba nie ma . Tzn nic mi do głowy nie przychodzi .
Chłopak wspominał że by chciał razem zamieszkać . tylko ja jeszcze nie widzę tego jakoś . myślę że to jeszcze za wcześnie .

Odnośnik do komentarza

Odpowiedź An25 najbliższą jest mojej, a wiem coś o tym. Chodziłam z obecnym mężem 6 lat ( z czego 1,5 mieszkaliśmy razem). Miałam bardzo konserwatywną babcię i zamieszkanie razem groziło wykluczeniem z rodziny ;) .
Na końcu dręczyła mnie nawet mama, bo była dręczona przez babcię, nie mogła tego znieść i błagała mnie o litość ... ogólna paranoja.
Najlepiej jest odbijać piłeczkę, czyli czepiać się trudnych tematów tych co się Ciebie czepiają. Dyplomatycznie czyli nie z nerwami czy ironią w głosie, ale z troską i zainteresowaniem ;).
Drugi mój sposób to kalkulacje. Na moi przykładzie może to zadziałało, ale nie wiem jak u Ciebie. Chodziliśmy np. 4 lata, ale widywaliśmy się tylko w weekendy i święta. W dodatku po kilka godzin, a nie całe weekendy. Mając na uwadze, że m-c ma 4 tygodnie, a weekend 2 dni, to widujemy się w m-cu tylko 8 dni! Przeliczając na godziny średnio to np. 40 godzin. Jeśli się komuś wydaje, że 4 lata to długo... to się myli. Zważywszy, że w roku jest 12 m-cy, a w m-cu widujemy się tylko 8 dni to w roku daje tylko 96 dni. To jak kogoś dobrze poznać w 3-4 m-ce, hę?
A jeśli Ci powiedzą, że są telefony i internet to owszem, ale to nie zastąpi kontaktu, bo z mężem będziesz żyć osobiście, a nie przez telefon i internet.

Co innego jeśli ktoś widuje się codziennie po kilka godzin, ale w tak niskiej frekwencji jak myśmy mieli, trudno się hajtać po 2 latach ;) .

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

onkaY podsunelaś mi pomysł z tymi pytaniami do poruszenia w rozmowie. Rewelacja, nie pomyślałam o tym. Natomiast z ta moja asertywnościa to jest problem. Często właśnie milcze albo zbywam zamiast powiedzieć wprost. Stąd chyba ten problem. A drugi problem to to że to przeżywam i biorę do siebie. Dzięki za rady.

Natomiast Javiolla myślę że mamy podobnie. Uśmiechnęłam się czytając Twoją wypowiedź:) odbijanie piłki to dobra metoda , już to gdzieś czytałam nawet. Natomiast te kalkulacje to w pełni się zgadzam. Może dlatego że ja też do tego tak podchodzę? Nie wyobrażam sobie na spokojnie nie poznać człowieka z którym bym kiedyś wiązała przyszłość. A to wymaga czasu. Ale nie każdy to rozumie. Nic dziwnego skoro niektóre wychodzą za mąż po paru miesiącach co jest dla mnie chore. Dosłownie. A mogę zapytać w jakim wieku zdecydowałaś się powiedzieć tak?
Poza tym wielkie dzięki za odzew i zrozumienie:)

Odnośnik do komentarza

Ja w wieku 23 lat slyszalam ze jestem stara panna. Tak to jest jak sie mieszka w malym miasteczku.
Tylko ja bylam troche batdziej bezczelna bo na pytanie kiedy slub? Odpowiadalam, ze ja wcale nie zamierzam wychodzic za maz. Potem przestali pytac. A za maz wyszlam majac 25 lat.

Odnośnik do komentarza

Na pocieszenie Ci powiem, ze skoro jeszcze pytają, kiedy ślub, to jeszcze Cie na straty nie spisali. Jak juz kogos w rodzinie naprawdę uznają za starą pannę, to juz nikt nie pyta kiedy wyjdziesz za mąz, bo uznają, ze to jest pytanie poniżej pasa. Taka biedna, nikogo na stale nie ma i nie ma widoków, ze kogoś sobie znajdzie, to o co ją tu pytac. Leżacego się nie kopie przecież i to we własnej rodzinie. Czyli Twoi najbliżsi typu rodzice czy babcia jeszcze w Ciebie wierzą i takby Cię dopingują.

Odnośnik do komentarza

No tak, ale nie poznasz chłopaka, jak z nim nie pomieszkasz ze dwa lata, spotykając się jak obecnie, za następne 2 lata też go nie poznasz.
Ja myślę, że Twój opór w tej kwestii wynika z obawy na reakcję rodziny, albo boisz się wspónego życia w ogóle i datego tak odwlekasz.
A może nie jesteś pewna uczucia...
Moim zdaniem,
nic Ci nie da takie "chodzenie" jak teraz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~An25

Natomiast Javiolla myślę że mamy podobnie. Uśmiechnęłam się czytając Twoją wypowiedź:) odbijanie piłki to dobra metoda , już to gdzieś czytałam nawet. Natomiast te kalkulacje to w pełni się zgadzam. Może dlatego że ja też do tego tak podchodzę? Nie wyobrażam sobie na spokojnie nie poznać człowieka z którym bym kiedyś wiązała przyszłość. A to wymaga czasu. Ale nie każdy to rozumie. Nic dziwnego skoro niektóre wychodzą za mąż po paru miesiącach co jest dla mnie chore. Dosłownie. A mogę zapytać w jakim wieku zdecydowałaś się powiedzieć tak?
Poza tym wielkie dzięki za odzew i zrozumienie:)

Odbijanie piłeczki może stać się zabawą heh. Taki przykład ze wścibska ciotką: wypytuje jak najęta "a gdzie pracujesz, a czy masz własne mieszkanie, a gdzie się uczy córka, a co robi mąż" itp. W końcu zaczynam zwalczać ją jej własną bronią i mówię: "a co słychać u L?" Trudny temat, bo to stara panna. "A jak się układa J?" To świeża rozwódka. "A ja spotkałam ostatnio wujka... " A wujek się z ciotką pokłócił i wyprowadził.
Reakcja cioci: "ojej kochana, jak ja się bardzo spieszę, L na mnie czeka, bo się umówiłyśmy na zakupy, już muszę lecieć".
Tyle w temacie odbijania piłeczki.
***
Zdecydowaliśmy się na ślub już mieszkając razem. Przez rok odkładaliśmy wspólnie na wesele. W tym czasie nagonka rodzinna nieco zelżała hehe. Wyszłam za mąż w wieku 27 lat.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Zapomniałam napisać, że tę kalkulację to ja autentycznie podawałam tym co chcieli mnie na siłę ochajtać. Najczęściej próbowali zrozumieć co wyliczam ;). Następnie udawali, że wiedzą o co chodzi, ale widziałam, że nie wiedzą... a na wszelki wypadek już o nic nie pytali.
Weź sobie tak przelicz na dni i godziny i naucz się na pamięć. Deklamuj twardo i płynnie z szerokim uśmiechem. Zapewniam, że ich miny będą bezcenne.

Po prostu nie bierz wszystkiego tak poważnie i trochę się baw życiem. Łatwiej to przetrwać.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...