Skocz do zawartości
Forum

Ciężka sytuacja po rozstaniu. Nie wiem co robić


Gość Portogirl

Rekomendowane odpowiedzi

Po dwoch tygodniach od rozstania z chlopakiem odezwal sie do mnie jak gdyby nigdy nic. Pp czym powiedzial, ze powinnismy zrobic przerwę bo próby naprawiania zwiazku nie wychodzily nam itp.
Fakt, strasznie sie klocilismy i w pewnym momencie chyba zapomnielismy co jest najważniejsze...czyli my.
Zaczelismy rozmawiac. Powiedzial ze on nie widzi sensu , ze zeby cos budowac to on musi w to uwierzyc. Ze jestes swietna dziewczyna i ze on juz zaluje i wie ze robi blad ale nie umie walczyc o zwiazek. Ze go nie ciagnie do zwiazku( a nie ze o mnie chodzi ). Itp
Juz w pewnym momencie zglupialam bo pisal ze mu przykro, ze raxem nie bedziemy, ze on musi przemyslec ale watpi zeby cos sie zmienilo. A zarax zaczal pisac ze przerwa bedzie dobra, ze nie wierzy ze razem nie bedziemy, ze mnie kocha. Ze to straszne ze on wie ze bedzie tęsknił ale ze nie widzi nas razem i ze ja swoimi slowami tylko wywieram na nim presje.
Jeszcze zaczal pisac ze zabolalo go to , ze powiedzialam ze kogos mam ( bo gdy sier rostawiliśmy to powiedzialam ze nie trudno mi berzie kogos znalezc ) oczywiscie to klamstwo.
Jego to ponoc bardzo dotknelo i " odechcialo mu sie naprawiac po tych slowach bo utkwily mu w pamieci pomimo klamstwa ).
Hipokryzja bo on wiele razy kiedys mi tak potrafil powiedziec, zeby mi " dowalic" i tez klamal.

Na konirc tej rozmowy zapytal czy " zamierzam czekac ale bez zadnych zapewnien czy nadziei ze bedziemy razem czy definitywnie koniec" bo on nie powie ze to definitywnie koniec bo nie jest tego pewny( ale wczesniej mówił ze to koniec ).
Odpowiedzialam mu ze gubi sie we własnej wersji i ze odechcialo mi sie gadac.

Szczerze nie wjem sama na czym stanelo. On uwaza ze wyrwzil sie jasno. Ale z jednej strony mowi ze nie ma sensu, z drugiej ze nie bedziemy razem, pozniej ze to moja wina bo napisałam ze kogos mam, pozniej ze to jednak jego wina bo nir umie sie starac, pozniej ze on chce tylko przerwy i nie wierzy ze to koniec a pozniej ze on nie wierzy ze " uwierzy" xr sie dogadamy, bo tego trzeba chciec a on na razie nie chce... I co chwila ze wie ze tracac mnie juz z nikim nigdy nie bedzie szczesliwy. Ale " przykro mi, to koniec"

Kocham go ale co ? Mysli ze przerwa bedzie trwac pol roku? Rok? I ja mam czekac? Postanowilam ze ja do niego wiecr pisac nie bede. Nie wiem co robic. Chcialabym z nim byc. Ja wiem ze udaloby nam sie gdyby on trz sie w to zaangazowal. Ale po nim widzr ze jemu chyba to na reke. Nie wiem co teraz robic. Zalezy mi na nim...
Ale ja nie wiem nawet jak wplynac na niego... Przerwa wydaje mi sie rownoznaczna z rozstaniem. Ludzie sie oddalaja od siebie i wszystko umiera...
Co zrobic?

Odnośnik do komentarza

Hai!
Zerwij i się nie męcz- choć będziesz się psychicznie męczyć bo rozstania bolą w ...; odetnij się całkowicie od kontaktu z nim, nie szukaj pretekstu do rozmowy z nim na siłę bo widać że ewidentnie Cię już to męczy, zablokuj wszelkie możliwe kontakty skoro chłopaczek potrzebuje przerwy to najwidoczniej jest coś co mu naprawdę w Tobie przeszkadza a jak widzę nie planuje tego zmienić tylko wodzi Cię na litość jeszcze.
Weź się za siebie, zrób to co w życiu naprawdę chciałaś zrobić, zacznij czytać interesujące książki bądź tematy, rozwiń siebie w taki sposób jaki byś chciała nie musi być to apogeum rozwoju a jedynie jego cząstka która sprawi że będziesz lepsza wersją samej siebie jak do tej pory.
Podczas całego procesu poprawek swojego życia będziesz mogła uznać na jakiego partnera naprawdę zasługujesz, błahe rozwiązanie ale w tym czasie się już zdążysz odkochać i zrozumieć że psułaś swoje życie w aktualnym związku.
Grunt to zacisnąć zęby i dążyć do tych przemian chociaż małych... zajęcie pozwoli Ci odciążyć myśli.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za odpowiedz.

Ogolnie to ja popelnilam ogromny blad bo dawalam od siebie wszystko i troche zatracilam granice w tym wszyztkim. Klocilismy sie o mnostwo rzeczy ale zazwyczaj ja odpuszczalam w koncu. Duzo osob mi mowilo ze jestem za dobra i za bardzo go kocham. A on sie specjalnie nie staral, gdy bylo zle to rzucal mi wiazanke milych slow ze kocha ze potrzebuje i ze nie moze mnie stracic. Ale bez czynow.

Teraz sie rozstalismy bo znow ja mialam pretensje a on nie umial odpuścić. Chodzilo o spotkania. Ja studiuje i oprocz sobot i niedziel mam csly tydzien zajety. Pracuje rowniez i nie mielismy czasu sie spotykac. Jestem wykonczona wieczorami i po prostu szlam spac. A on akurat na weekendy umawial sie z kolegami na szachy i piwo... Gdzie mowilam mu ze ma cale 5 dni gdzie ja jestem zajeta bo on teraz nie pracuje. To akurat w moje wolne dni... I ja swoje i lretensje a on od razu postawa obronna i tak ciagle o pierdoly... Wiec stwierdzil ze sie nie porozumiemy w koncu bo on nie umie sie ogarnac i on juz taki bedzie. Ze w poprzednich związkach sie nie dogadywal i tu tez nie...
A mnie to zdenerwowalo bo ja staram sie rozmawiac, pomysły mam rozne, grsnice ustalalismy, jasno powiedzialam mu zeby nie bylo klot i to chce chodzic z nim chocisz raz w miesiacu na silownie ( bo oboje to lubimy) ze chce z nim spędzać czas ( chociaz jest go malo ) zeby nie stawial innych ponad mnie i zeby nie wylacowywal na mnie swoich frustracji i nerwow. Czy to tak duzo?
Czesto gdy mial zly humor staral sie mi rowniez popsuc. A ja zawsze kolacyjki, obiadki, spacerki, spelnianie erotycznych i rekreacyjnych fantazji...

A on mi po tylu miesiacach liczonych w latach mowi ze moze on nie jest stworzony do zwiazku albo ze nie dazy do związku?? Ze on nie umie sie zmotywowac i postarac? Ze woli dac mi odejsc niz sie postarac?
Wiele prob bylo. Ja naprawdę zmienilam sie na przestrzeni pol roku jakos. Mniej krzyczalam, wiecej na spokojnie . wyrozumiala bylam. I nie dostalam wzamian nic. On sien awet wkurza na mnie bo nie chce sama wybrać rodzaju pizzy.. Ostatnio gdy powiedzialam mu ze zjem hawajska albo farmerska ale niech on wynierze bo zjem tylko dwa kawalki to wyszedl wielce obrazony ze nie mozna sie dogadac...

Wiec co ja moge wiecej?
Jesycye mi metlik robi w glowie ye niby nie bedziemy razem ale wprost mi nie powie bo on chce przerwy bo moze najdze go chec budowania zwiazku chociaz zwiazku on nir chce bo on nie wierzy...

Mam do siebie oretensje ze w tych emocjach powiedzialam mu ze mi zalezy, xe ka nie chce sie rozstawac, ze ja flaki sobie wypruwalam zeby bylo dobrze itp itp -,- ze dla mnie wystarczy pojsc na pewne kompromisy i ich przestrzegać.
( na co odpowiedział ze kazdy sposob moze byc dobry i tez zly ze to tylko domniemanie ze on nie ma pewności czy wyjdzie dlatego nie chce probowac )...

I badz tu czlowieku madrym.

Odnośnik do komentarza

Żyjecie dla ludzi, karmicie sie tymi imbecylami naiwnie wiedząc ze to ten jedyny/jedyna,ze to przyjaźń nie wiadomo jaka, a potem kajacie sie bo przecież musze powalczyć o ta znajomość, o związek. Pieprzyc ludzi, oni zawsze będą mieli problem, nikomu nie dogodzimy. Nikomu. Choćby nie wiem jak byśmy sie starali. Liczą sie checi, a jeżeli ktoś tych checi nie ma, to po co obiecuje. Dla mnie tacy ludzie są żałosni. Manipulanci , ze mienia sie przyjaciółmi, mienia sie najlpeszymi partnerami. A potem cznikaja, bo tak najłatwiej. Gardzę takimi ludźmi...

Odnośnik do komentarza

On ci wyraźnie powiedział, że nie będziecie razem, że po prostu cię nie chce.
A te miłe słówka?
Trzyma cię nimi jak na smyczy i cieszy się że ma kogoś, kto go uwielbia i na każde jego skinienie, powróci do niego.
To taka rezerwa, jak mu się będzie nudzić, czy jak z kimś innym, mu nie wyjdzie.

Ty pracujesz, studiujesz, a on w czasie, gdy masz wolne, idzie z kolegami na piwo?
I czy tylko z kolegami?
Jasno ci pokazuje, kto jest dla niego ważny - niestety, nie ty. Do tego wyraźnie ci powiedział, że nie zamierza się zmienić.
Nie masz na co liczyć, nie masz na kogo czekać.

Popłacz sobie, porozpaczaj...a potem weź się w garść i zacznij nowe, lepsze życie.

Odnośnik do komentarza

Chłopak lawiruje i nie chce się jednoznacznie określić. Z jednej strony prosi o przerwę, by później powiedzieć, że nie wierzy, że do siebie wrócicie. Z jednej strony mówi, że mu na Tobie zależy, by potem powiedzieć, że nie potrafi się zaangażować. Podejrzewam, że chce Cię mieć w zanadrzu. Jeśli uda mu się znaleźć inną dziewczynę, pójdziesz w odstawkę. Jeśli nikogo nie znajdzie, będziesz robiła za "koło zapasowe". Ja tak to widzę. Twój chłopak postępuje nieuczciwie, wręcz toksycznie. Jeśli zależy Ci na szacunku do samej siebie, odpuść, daj mu wolność i nie kontaktujcie się. Z takim podejściem chłopaka nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Napisałam mu... Wiecie jak zareagował?

" W porządku mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Żegnaj"

I tyle.

Później spotkałam się z koleżanką i powiedziała mi, że jakoś 30 minut temu ( od czasu jak się spotkaliśmy ) napisał na Facebooku " kto idzie do parku do łazienek " i żartował w komentarzach.

Że mną nigdy nie chciało mu się tam chodzić bo to daleko itp.

Czuje się tak odrzucona.

Odnośnik do komentarza

Akurat o tym poscie dowiedzialam sie przypadkiem. Nie ruszam jego tematu juz od dawna ze znajomymi.

Wiem... Jakby czuje teoche satysfakcje bo po tym jak uswiadomilam sobie, ze sie ponizam czekajac " az on zateskni czy sobie w koncu przypomni o mnie" a trwaloby to miesiac, dwa, pol roku? I co? Myslal ze rzuce mu sie w ramiona?
Przez chwile poczulam sie jak pies, ktory zostal przywiazany do drzewa ... " poczekaj, może po Ciebie wroce".

Poczulam sie, ze sama trace szacunek do siebie tym. Bo w koncu to nie ja zawinilam w tym zwiazku. To nie ja popelnialam bledy. To on mnie nie szanowal, to on lekcewazyl i potrafil tyrac jak szmate a znajomych szanowac jak kroli...
To on powinien trzymac sie mnie kurczowo i czekac czy mu wybacze.

Moze sie idealizujr ale to kazdy powiedzial, ze znosilam zbyt wiele, ze mnie nie szanowal to kazdy dostrzegl.

Ale boli to, ze po takim czasie, wlozylam tyle energii w ten zwiazek i to on potrafi powiedziec ze nest zmęczony, ze on chyba nir dąży do zwiazku.

Czuje sie zle, ale jednocześnie czuje sie tak emocjonalnie wyczerpana i ponizona, sponiewierana i wykorzystana. Ze wiem, ze gdybym ulegla mu i czekala, to juz bylabym tyrana cale zycie. Bo przeciez on nie zamierza sie zmienic.

Zablokowalam jego profil i usunelam telefon jiz wczesniej ( a nie pamietam na pamiec).

Odnośnik do komentarza

Rozstanie boli, poczucie krzywdy boli, wypłacz się, ale nie rozdrapuj tych ran. Niech one spokojnie przyschną.
Masz przynajmniej tą satysfakcję, że na koniec potrafiłaś mu się postawić, że to jednak ty zakończyłaś ten toksyczny związek, że okazałaś się silna.
Trochę czasu minie, poznasz bardziej wartościowego chłopaka i tego ci życzę.
Zasługujesz na kogoś wartościowego.

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem skąd u ludzi przekonanie żeby być w relacji w której są spory. Spory to jest wyładowywanie agresji na drugiej osobie. Wyobraź sobie że na ulicy ktoś do ciebie krzyczy. Odchodzisz od takiej osoby.

Jak ludzie nie potrafią powstrzymać się od krzyku to powinni plastrem sobie owinąć usta. Znam tatusia który tylko tak się odzywał i rezultatem są dwie skrzywdzone córki które nie potrafią mieć normalnych relacji z rówieśnikami. Oczywiście ich mama wiedziała z kim się wiąże i nic jej nie obchodziło to, że to skrzywdzi dzieci. Jedna z córek w wieku 20 lat zdradza zachowania socjopatyczne, druga 16 lat związała się z agresywnym chłopakiem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...