Skocz do zawartości
Forum

Czy kobiety potrafią kochać?


Gość bartekuuu

Rekomendowane odpowiedzi

unna...
" to po co szukać partnera? Skoro brak takiej potrzeby, to lepiej byś samym."

Samemu. Chyba, że masz na imię Sammy :) A czemu jeśli jest brak potrzeby to ma być lepiej być samemu? A może po prostu jest intencja, chęć? Potrzeba oznacza przypisanie ważności, uzależnienie i jest tylko potrzebą EGO. Ego potrzebuje. ego musi lub nie może. Pragnienia wynikają z duszy ale pragnienie prawdziwej miłości - takiej z serca nie jest na pewno chęcią posiadania kogoś dla siebie i uznania za swój najważniejszy "przedmiot", trofeum.

"'Wtedy można naprawdę kochać" - kogo? siebie samego?"

Kiedy kochasz siebie samą możesz naprawdę pokochać drugą osobę bezinteresownie. Wtedy ta osoba zasługuje na Twoją miłość. Jeśli nie kochasz siebie to Ty potrzebujesz być w centrum uwagi - być zaakceptowana, uznana za najważniejszą - może jeszcze na lektyce trzeba Cię nosić.

"Często jednak tak się dzieje, że silniejszy psychicznie osobnik, z czasem podporządkowuje sobie, tego słabszego."

No i to, że tak jest często to nie oznacza, że tak jest dobrze. To jest właśnie patologia i dlatego większość związków się nie udaje na dłuższą metę. Na krótszą już jakoś natura zadbała o to żeby ludzie mieli tak stan, że są naćpani hormonami i podejmują decyzje pod wpływem chwili. Dwa silne osobniki przeciwnej płci nie mogą się nawzajem zdominować i wtedy związek jest stabilny o ile to nie są drapieżniki tylko prawidłowo rozwinięci ludzie.

"W ogromnej większości słabsze są kobiety, bo tak są wychowane, że powinny usługiwać mężowi.
Więc gotują, sprzątają, starają się i coraz mniej czasu mają na własne hobby, na własne przyjemności."

Przeważnie to kobiety dominują nad partnerem we wcześniejszych fazach związku. Facio ma pracować po 10 h w pracy żeby zaspokoić księżniczce byt, oczywiście podpisuje ślub bez intercyzy mimo, że to on wypracował cały majątek a potem w razie rozwodu ona bierze połowę i dziecko przeważnie przyznaje się kobiecie. Facet cały czas pracuje i wraca do domu gdzie czeka na niego wiecznie niezadowolona żona oglądająca telewizję i plotkująca z koleżankami. Ona ma tylko zachcianki, które facet ma spełniać a jeśli tego nie zrobi to znaczy, że jej nie kocha i jest wtedy szlaban na seks. Dzieci wrzeszczą, rachunki rosną więc trzeba więcej pracować. W tym czasie żonka zabawia się z silnym samcem alfa. Dziecko w wózku koło łóżka a tam seks matki z kochankiem kiedy mąż pracuje w Anglii i wysyła na rodzinę całe pieniądze. W młodszych pokoleniach kobiety stały się silniejsze a mężczyźni przestali sobie radzić co jest naturalnym skutkiem obecnej sytuacji materialnej i społecznej na świecie. Facet bardziej potrzebuje kobiety niż kobieta potrzebuje jego. Rynek pracy się słusznie wyrównał i kobiety zaczynają wygrywać konkurencję z mężczyznami, którzy nie mają już czym zaimponować. Tak jak w dżungli wygrywają nieliczni zostawiając za sobą masę pokonanych. W naturze nie jest potrzebna taka ilość mężczyzn, dawniej w wielu społecznościach ludzie, którzy wiedzieli, że są słabsi popełniali samobójstwa bo byli nieprzydatni dla stada. U nas daje się im socjal. Jedynym ratunkiem na to jest budowanie szczerych relacji ale żeby takie stworzyć nie można mieć nadmiernych potrzeb ego, które wynikają z nieodpowiedniej samooceny. Taką potrzebą wypełnienia wewnętrznej pustki ma być partner, który jednak ma cechy obnażające Twoje słabości - ludzie przeważnie wyczuwają nawzajem swoje słabości i silne strony. Jeśli masz złe wzorce z domu a większość takie ma to potem powtarzasz te błędy. Dopiero pokochanie siebie i pozbycie się egoistycznej potrzeby bycia kimś najważniejszym daje prawdziwą umiejętność bezwarunkowej miłości.

"Samowystarczalność, czyli życie obok siebie. Można tak żyć, ale w takim wypadku obie strony muszą się zaangażować w prace domowe, jedno na drugie nie może spychać obowiązków. Do tego nie można być zazdrosnym, bo obie strony mają prawo do własnego, prywatnego życia.
Tylko czy to można nazwać związkiem? partnerstwem? NIE.
To bardziej przypomina życie lokatorów w wynajętym mieszkaniu. Po prostu mieszkają razem, pod jednym dachem."

To jest chyba oczywiste, że kiedy się kogoś szanuje i kocha (osoba kochająca siebie nie wchodzi w związki z braku laku) to dzieli się obowiązkami w domu. Zazdrość to zła cecha, sprzeczna z prawdziwą miłością, która nie zazdrości. Nie wiesz o czym piszę bo chodzi mi o szczerą relację pełną miłości i zgodności charakterów a Ty myślisz społecznymi kategoriami związku i to główny cel na kobiecej drabinie potrzeb, która chyba faktycznie jest inna od męskiej. Ale na szczęście nie u wszystkich kobiet, mimo że kobiety przykładają większą wagę do relacji i tego jak są postrzegane przez innych a mężczyźni przykładają większą wagę do realizacji swoich celów, bardziej zindywidualizowane ego.

3lady - odpisałem Ci już.

Tumble - wytłumacz mi jak mogę kochać kogoć kto gdy odejdzie spowoduje, że stracę to co najważniejsze w życiu? Tak działa syndrom sztokholmski ale nie prawdziwa szczera relacja. Dopiero kiedy kocham siebie mogę mówić my bo już ja nie potrzebuję bo mam. Wtedy nikt nie ma nade mną władzy i można mówić o miłości jeśli chcemy być ze sobą i tworzyć jedność dobrowolnie, z miłości, a nie z potrzeby porównywalnej do nałogu.

"naucz sie pokory bo swiat nie lubi pychy"

Ego kogoś ze słabą samooceną tak reaguje na to, że ktoś postanowił być szczęśliwy i kochać siebie. Jak to, to tak można? To nie będzie już barankiem w stadzie działającym głównie dla społeczeństwa a nie dla siebie? Dla społczeczeństwa czyli w domyśle dla mnie? Naucz się zdrowej samooceny bo niska nie da szczęścia, wolności i prawdziwego oglądu na sytuację. Kiedy ktoś chce się wybić przeważnie otoczenie stara się go ściągnąć na dno nauczając go pokory, skromności, kultu ubóstwa.

"roznica po miedzy kobieta a mezczyzna jest taka :nawet mozna doszukac sie jej tu : kobieta mowi My ,mezczyzna Ja ."

Zgadzam się. Jednocześnie mężczyzna myśli "ja i ty" a kobieta myśli "ja".

Agata1989 - gdzie autor tematu napisał, że nie uwzględnia swojej kobiety?

"Kobiety z natury lubią być adorowane"

No właśnie i ta kobieca próżność i egoizm jest dużym problemem. Są kobiety, które to przeskoczyły ale nie dziwię się, że trudno jest je spotkać.

W ogóle mam wrażenie, że nie zrozumiałaś o co chodzi bo podajesz przykłady, które nie pasują do poruszanego tematu. Stwierdzenie, że kobieta nie jest sensem mojego życia nie oznacza, że źle się ją traktuje. Wręcz przeciwnie bo wtedy chce się dawać coś od siebie a nie tylko dbać żeby "sens życia" nie wymknął się z ręki.

Odnośnik do komentarza

Js11 to przeczytaj pierwszy post autora, w którym opisuje problem. Kobieta jest tylko dodatkiem. Dodatkiem do czego?? Do łóżka jak mu się zechce?? I ona ma być gotowa i zawsze chętna, bo to przecież samiec " alfa"?? To, że Ty podpisales ślub, nie podpisales intercyzy i baba puściła Cie w skarpetkach, nie znaczy że kazda tak robi, wiec nie wyzywaj się na kobietach. Dla mnie za autor wątku nie jest nie tylko samcem alfa ale nie jest także samcem beta. Może gamma ale to tez trzeba się zastanowić. Autor pisał tez, że ma wszystko dom, pieniądze, samochód - to niech sobie kupi także miłość - a tak, tej się kupić nie da. I co do potencjalnego rozwodu- nie martw się, autora żona nie puści w skarpetkach nawet bez intercyzy, bo majątek wypracowany przed ślubem nie wchodzi w skład wspólnoty majątkowej. Mówiąc o adorowaniu miałam na myśli poczucie kogoś ważnego. Kobieta nigdy nie zgodzi się na związek kiedy jest tylko dodatkiem. I żaden inteligentny mężczyzna też na taki układ by nie poszedł. I Ty nie rozumiesz pojęcia miłość i wspólne życie, ale za to bardzo dobrze rozumiesz pojęcia pieniądze, ja, moje potrzeby. Skoro według was kobieta jest do zaspokajania waszych potrzeb to proponuje jedno wyjście....... wyjście do agencji.

Odnośnik do komentarza

Kobiety nie potrafia kochac. Kobietami rzadza emocje a uczucia jakie nimi targaja dotycza wylacznie ich samych. Kobiety dokonuja wyborow partnerow kierujac sie albo przeslankami stricte racjonalnymi albo instynktownymi. Wychodza za maz zazwyczaj dla pieniedzy, swietego spokoju, uwazaja ze partner zapewni jej utrzymanie I spokojne zycie, lub.... ze beda jej zazdroscily kolezanki ze jest taki przystojny. (nawet jezeli wie ze facet jest pijakiem impotentem I szowinista) . Wszystkie filmy I ksiazki na temat milosci kobiet sa fikcja literacka, kobiety zalamuja sie nie dlatego ze zostaly porzucone przez faceta ktorego kochaly, tylko dlatego ze sa urazone ambicjonalnie , albo dlatego ze beda musialy isc do roboty, albo dlatego ze kolezanki beda sie smiac... Facet nie ma znaczenia, byl jak mebel, albo przyrzad. Narzedzie uzyteczne w zyciu. Co ciekawe w krajach arabskich mezczyzni traktuja tak kobiety. Jak skrzyzowanie lodowki z samochodem.
Pogodz sie z tym, czym predzej tym lepiej zanim jakas kobieta ktora pokochasz nie odejdzie tylko dlatego ze jakis facet fajnie pachnial I mial zajebista fryzure, albo ojca prezesa. :)))) Kobiety nie sa jak my.

Odnośnik do komentarza

Tombombadil masz rację - kobiety nie są takie jak Wy. Kobieta jak się angażuje to cała sobą. Jak kocha to jest w stanie dla faceta poświęcić absolutnie wszystko. Nie to co facet, który chce mieć kobietę dla siebie a tym samym nie dawac nic od siebie. Urażona ambicja?? No ewidentnie dotyczy to mężczyzn, urazone ego, że samca alfa zostawiła kobieta. Poszła do innego?? Jak widzi że jej facet ma ja głęboko w dupie to nic dziwnego, że zainteresowała się mezczyzna a chłopca kopnela w tylek. To Wy nie potraficie kochać i cały czas myślicie o sobie, żeby Wam dobrze było. Żeby kobieta wyprala, posprzatala, wyprasowala i obiadek ugotowala. A na wieczór jeszcze była chętna na sex.

Odnośnik do komentarza

"Js11 to przeczytaj pierwszy post autora, w którym opisuje problem. Kobieta jest tylko dodatkiem. Dodatkiem do czego??"

Dodatkiem do życia. Życie nie opiera się na kobiecie tylko na życiu a kobieta jest jednym z elementów.

"Do łóżka jak mu się zechce?? I ona ma być gotowa i zawsze chętna, bo to przecież samiec " alfa"??"

Po co manipulujesz? Nic takiego nie było napisane. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie mają problemy z intelektem kiedy utożsamiają się z grupą i chcą jej na siłę bronić wbrew faktom. Wtedy żeby "wygrać" dopowiada się coś czego ktoś nie powiedział tak jak Ty teraz. To dyskwalifikuje Cię z poważnej dyskusji i sprowadza rozmowę do poziomu rynsztoka, jakiejś polityki.

"To, że Ty podpisales ślub, nie podpisales intercyzy i baba puściła Cie w skarpetkach, nie znaczy że kazda tak robi, wiec nie wyzywaj się na kobietach"

Kto pisze, że podpisał ślub bez interycyzy i że KAŻDA kobieta tak robi? Bardzo dużo kobiet tak robi a mężczyźni się na to godzą bo płeć męska jest faktycznie płcią słabszą.

"Dla mnie za autor wątku nie jest nie tylko samcem alfa ale nie jest także samcem beta. Może gamma ale to tez trzeba się zastanowić"

Atakujesz ad personam czym kolejny raz wykluczasz się z traktowania Cię na poważnie w tej dyskusji.

"Autor pisał tez, że ma wszystko dom, pieniądze, samochód - to niech sobie kupi także miłość - a tak, tej się kupić nie da"

On właśnie o tym pisze. Chce stworzyć prawdziwą relację a ma problem. To nie wina kobiet tylko ludzi. Kobieta mająca takie podejście też ma problem znaleźć fajnego faceta.

"żona nie puści w skarpetkach nawet bez intercyzy, bo majątek wypracowany przed ślubem nie wchodzi w skład wspólnoty majątkowej"

Możesz napisać coś więcej na ten temat? Znam przypadek gdzie jedna strona straciła rodzinny dom przez rozwód. Tu akurat poszkodowana była kobieta a mąż pasożyt zainkasował sobie pieniądze na rozwodzie.

"Mówiąc o adorowaniu miałam na myśli poczucie kogoś ważnego. Kobieta nigdy nie zgodzi się na związek kiedy jest tylko dodatkiem."

Nie, adorowanie a ważność to całkowicie różne pojęcia. Kiedy się kogoś kocha to ta osoba zawsze jest ważna ale to nie znaczy, że jest najważniejsza dla kogoś kto ją kocha i bez niej wszystko się zawali. Inteligentna kobieta wie, że jest partnerką dla mężczyzny we wspólnym życiu czyli dodatkiem tak jak on dla niej. Pozostałe kobiety wierzą, że są w centrum wszechswiata i facet ma dla nich wszystko zostawić i zajmować się swoją księżniczką.

"I żaden inteligentny mężczyzna też na taki układ by nie poszedł. I Ty nie rozumiesz pojęcia miłość i wspólne życie, ale za to bardzo dobrze rozumiesz pojęcia pieniądze, ja, moje potrzeby. Skoro według was kobieta jest do zaspokajania waszych potrzeb to proponuje jedno wyjście....... wyjście do agencji."

Ty pokazujesz, że nie rozumiesz. Chcesz być adorowana a nie kochać i być kochana. To Ty piszesz o potrzebach ego i nie rozumiesz na czym polega prawdziwa relacja.

"Tombombadil masz rację - kobiety nie są takie jak Wy. Kobieta jak się angażuje to cała sobą. Jak kocha to jest w stanie dla faceta poświęcić absolutnie wszystko"

Czyli prawie nigdy nie kocha ;) Jak można pisać takie bzdury? Mam wrażenie, że nie piszę z indywidualną jednostką tylko z jakimś organizmem zbiorowym kobiet :D Nie można wrzucać wszystkich kobiet i wszystkich mężczyzn do jednego worka. A już takie utożsamianie się z płcią to jakiś atawizm jaskiniowy, "kobiety to, mężczyźni tamto".

"Poszła do innego?? Jak widzi że jej facet ma ja głęboko w dupie to nic dziwnego, że zainteresowała się mezczyzna a chłopca kopnela w tylek. "

Zazwyczaj kobieta zostaje przy draniu a odchodzi od faceta, który się dla niej poświęca bo podświadomie kobieta wyczuwa słabość a nikt tego nie lubi. Podejrzewam też, że jak ktoś ma takie podejście jak autor tematu to nie potrzebuje praczki i sprzątaczki bo żyje sam i sobie bez tego radzi. On pisze o relacji opartej na miłości a Wy odbieracie mu nadzieję na to, że to możliwe pisząc takie posty i pokazując dokładnie to czego on się obawia. Wstyd dziewczyny, całe szczęście, że poza internetem są normalni ludzie, którzy tak nie myślą.

tombombadil - koniety potrafią kochać tak samo jak mężczyźni. TO o czym piszesz to prawda ale mężczyźni w takim razie też nie potrafią kochać bo zakochują się z powodu nieracjonalnych przesłanek głównie w wyglądzie i chcą mieć dla siebie na własność kobietę a potem cierpią, że tak nie jest. Podejście obydwu płci należy zmienić i leczyć ze społecznych farmazonów. Związek zawsze jest relacją między dwoma ego. Miłość polega na tym, że nie potrzebujemy egoistycznie drugiej osoby tylko kochamy ją, życząc jej zawsze dobra, będąc życzliwym, czułym. Większość związków to tylko hormony, egoizm i romantyczne przekonania zainstalowane przez książki i telewizję. Prawdziwa miłość na tym nie polega i fajnie, że coraz więcej osób to zauważa ale niestety nie na tym forum.

Wszystkim polecam przeczytać ten tekst:http://mateuszgrzesiak.natemat.pl/77265,amor-umarl-niech-zyje-dojrzala-milosc-o-tym-jak-mit-romantyzmu-utrudnia-polakom-budowanie-doroslych-zwiazkow

Odnośnik do komentarza

js_11

"żona nie puści w skarpetkach nawet bez intercyzy, bo majątek wypracowany przed ślubem nie wchodzi w skład wspólnoty majątkowej"

Możesz napisać coś więcej na ten temat? Znam przypadek gdzie jedna strona straciła rodzinny dom przez rozwód. Tu akurat poszkodowana była kobieta a mąż pasożyt zainkasował sobie pieniądze na rozwodzie.

mogę:
W momencie zawarcia związku małżeńskiego, o ile nie zostaną zawarte umowy majątkowe, tzw. intercyza, powstaje z mocy samego prawa ustawowa wspólność małżeńska. W takiej sytuacji od daty zawarcia małżeństwa powstaje wspólnota majątkowa. Jednak nie jest to jedyna masa majątku funkcjonująca w małżeństwie, zdarza się bowiem, że każda ze stron lub tylko jedna dysponuje jeszcze majątkiem osobistym.

Majątek osobisty każdego małżonka pozostaje w jego wyłącznej dyspozycji. Do majątku osobistego każdego z małżonków należą zgodnie z art 33 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego:

przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej,
przedmioty majątkowe nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę, chyba że spadkodawca lub darczyńca inaczej postanowił,
prawa majątkowe wynikające ze wspólności łącznej podlegającej odrębnym przepisom;
przedmioty majątkowe służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków;
prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie;
przedmioty uzyskane z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia albo z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (nie dotyczy to jednak renty należnej poszkodowanemu małżonkowi z powodu całkowitej lub częściowej utraty zdolności do pracy zarobkowej albo z powodu zwiększenia się jego potrzeb lub zmniejszenia widoków powodzenia na przyszłość);
wierzytelności z tytułu wynagrodzenia za pracę lub z tytułu innej działalności zarobkowej jednego z małżonków;
przedmioty majątkowe uzyskane z tytułu nagrody za osobiste osiągnięcia jednego z małżonków;
prawa autorskie i prawa pokrewne, prawa własności przemysłowej oraz inne prawa twórcy;
przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej.

I tak dla przykładu: Jeśli mój mąż kupił PRZED ślubem samochód - to PO ślubie, jeśli doszłoby do rozwodu (intercyza nie podpisana) - ja nie mam prawa do tego samochodu. Jeśli JA mam mieszkanie, które kupili mi rodzice zanim wyszłam za mąż - mój mąż po rozwodzie nie ma praw do mojego mieszkania. Chyba, że JA postanowię inaczej, czyli wpiszę go jako współwłaściciela (nie myl z meldunkiem).

A co do tego, gdzie zarzucasz mi manipulację - wypowiedziałam się pod kątem sytuacji mojej przyjaciółki, która też niby miała faceta, który ją kochał, on chciał prowadzić swoje życie, i jej też wolności w żaden sposób nie ograniczał. Spotykali się w tym jednym celu - sex. Ale zapewniał ją, że kocha. Kiedy zapytałam jej czy zna jakiegokolwiek jego kolegę czy pezyjaciela - odpowiedź brzmiała NIE. Jak on szedł z kumplami na bilard a po bilardzie spotykał się z nią - kazał jej czekać na siebie na przystanku autobusowym, bo przecież nie mogła podejść do klubu....

Ja nie jestem w stanie zrozumieć, jak można mówić o miłości i kochaniu kogoś, skoro nie ma się w życiu miejsca na tą osobę. Ja nie mówię, że facet czy babka ma od razu rzucić swoje hobby, zainteresowania czy zmienić przyzwyczajenia. Ja nie twierdzę, że ma spotykać się tylko i wyłącznie z wybranką/wybrankiem. Bo to by było nie wporządku. Ale nie można mówić, że ktoś jest tylko dodatkiem. Bo nie o to chodzi w życiu. Chciałbyś być DODATKIEM dla jakiejś kobiety?? Dodatkiem, czyli wszystko inne jest ważniejsze a Ty - no jak sobie o Tobie przypomni to zadzwoni.

Masz rację - może i zbyt emocjonalnie zareagowałam - ale strasznie mnie wkurza jak ktoś pisze jakie to kobiety są złe. A już tekst autora o tym, że kobieta ma być dodatkiem zadziałał na mnie jak płachta na byka.

Nie można mówić o miłości kiedy traktuje się kogoś jak dodatek.

I na koniec dodam tylko, że możemy się tutaj przepychać, toczyć wojnę damsko-męską a prawda jest taka, że wzajemnie siebie potrzebujemy. I jesteśmy tak stworzeni, że musimy ze sobą współegzystować, bo każdy z nas potrzebuje drugiej osoby. Kogoś dla kogo będzie w życiu odgrywał ważną rolę. I nikt mi nie wmówi, że nie chce być kimś ważnym w życiu drugiego człowieka.

Mój mąż ma czas na wszystko ( piwo z kolegami, piłkę nożną i inne sporty, ma czas pograć na konsoli, poczytać książki, chodzi do pracy i zarabia pieniądze na nasz dom).
Ja mam czas na kawę z koleżankami i ploteczki, mam czas iść na basen, pobiegać, pojeździć na rowerze. Mam również czas czytać książki. Zajmuję się domem i wychowuję nasze roczne dziecko.
Mamy wspólnie czas na spacery i na zabawy z naszą córeczką.
Nikt nikomu nie zabiera, tego co druga osoba lubi. Ja nie wymagam, żeby mój mąż dla mnie zostawił to wszytko ani też on nie wymaga tego ode mnie. Żyjemy sobie wspólnie. Ale za równo ja jak i mój mąż wiemy doskonale o tym, że jakby coś się działo - możemy na siebie liczyć i wiemy, że ta druga osoba nie powie "sorry kochanie ale jesteś dla mnie tylko dodatkiem, świat nie kręci się wokół Ciebie".

Bo jeśli ktoś przedkłada inne sprawy przed ukochaną/ukochanego to to nie jest miłość, ale egoistyczna potrzeba bycia z kimś, żeby przypadkiem nie być samym.

Js_11 - w pełni zgadzam się z Tobą w odpowiedzi jakiej udzieliłeś Tombombadilowi.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za rozjaśnienie w kwestii prawnej :) Ale z tego wynika, że ludzie z jakichś powodów nieraz podpisują taką umowę, że potem tracą majątek. Ja sobie w ogóle nie wyobrażam ślubu bez rozdzielności majątkowej.

"A co do tego, gdzie zarzucasz mi manipulację - wypowiedziałam się pod kątem sytuacji mojej przyjaciółki"

To niepotrzebnie oceniasz ten wątek przez pryzmat jakiegoś kretyna. My tu przecież piszemy o miłości i dobrowolnej relacji, zaufaniu, wspólnych zainteresowaniach, dopasowaniu seksualnym też ale to nie jest jedyny powód żeby się wiązać. Każdy człowiek chce żyć z kimś a nie sam. Żyć razem ale nie na zawsze razem tylko tu i teraz. Nie z potrzeby tylko z chęci i nie dla adorowania człowieka jak posągu i niedostrzeganiu wad tylko o akceptacji i relacji z żywym człowiekiem.

"Chciałbyś być DODATKIEM dla jakiejś kobiety?? Dodatkiem, czyli wszystko inne jest ważniejsze a Ty - no jak sobie o Tobie przypomni to zadzwoni."

Dziwnie to interpretujesz bo nigdzie nie jest tak napisane. Kobiety lubią sobie komplikować życie i myślą głównie emocjami i tym co się im kojarzy niż logiką. ;) Nikt nie jest dodatkiem do kobiety ani ona dodatkiem do niego. Kobieta jest dodatkiem do życia faceta a facet jest dodatkiem do życia kobiety. Człowiek może żyć szczęśliwie i być sam ale kiedy myśli, że może się związać. Może żyć szczęśliwie i być z kimś. Tak jest najlepiej ale nie można się uzależniać od tego stanu bo to burzy szczerą relację. Dopiero na następnym miejscu jest ta konkretna osoba. Powiedziałbym dziewczynie: chcę być z tobą, kochać cię, wspierać i spędzać z tobą czas ale jeśli odejdziesz albo przestaniemy do siebie pasować to będzie inna na twoje miejsce, a jak nie to bez tego będę czuł się dobrze - związek to tylko dopełnienie podobnie jak pasja.

"Masz rację - może i zbyt emocjonalnie zareagowałam - ale strasznie mnie wkurza jak ktoś pisze jakie to kobiety są złe."

I co Cię obchodzi to co ktoś myśli o kobietach? Utożsamiasz się ze stereotypami tej grupy bo do niej należysz? Jak ktoś pisze, że mężczyźni to świnie to ja się nie obrażam bo wiem, że nie jestem świnią więc odpisałbym wtedy, że kobiety to egoistki i też bym miał rację bo ludzie na ogół mają mnóstwo wad.

"A już tekst autora o tym, że kobieta ma być dodatkiem zadziałał na mnie jak płachta na byka."

Autor miał negatywne doświadczenia z kobietami i pyta z nadzieją o to czy kobiety potrafią kochać. Chciałby żeby tak było ale widzi w tym wątku wpisy kobiet, które udowadniają swój egoizm i to, że chcą być adorowane i być głównym elementem życia dla mężczyzny. A on chciałby żeby kobieta go kochała a nie tylko pożądała, wymagała do tego żeby podreperować swoje ego i próżność. I ze zrozumieniem tego faktycznie wiele kobiet ma problem. Świadczy o tym to jak ukrywają wszystkie swoje wady makijażem, push-upami, bielizną wyszczuplającą, operacjami plastycznymi, wstydząc się, że mają cellulit. Dawniej była np moda na gorsety, które były niezdrowe ale kobiety to ubierał żeby dobrze wyglądać.

"Nie można mówić o miłości kiedy traktuje się kogoś jak dodatek."

Czemu? Nie można mówić o miłości kiedy traktuje się kogoś jako punkt centralny bo wtedy jest się od tego uzależnionym i zniewolonym a nie można naprawdę kochać tego co zniewala. Nikt nie pisze o przedkładaniu innych spraw nad ukochaną osobę. Chodzi o to żeby nie uzależniać szczęścia i sensu życia od tej osoby i nie adorować jej jak nieżywego bóstwa tylko tworzyć relację. Myślałem, że Wy kobiety tego właśnie chcecie (szczerej relacji) ale chyba nigdy Was nie zrozumiem :D Nie wiem jak można chcieć być najważniejszym. Chcę być najlepszy ale dla siebie samego żeby rozwijać umiejętności ale nie mam potrzeby żeby ktoś uznał mnie za najważniejszą osobę na świecie. Nie byłbym zazdrosny o miłość do dziecka czy do swoich rodziców. A kiedy ktoś chce być najważniejszą osobą to ta zazdrość się nieraz pojawia również u mężczyzn (konflikt o którym pisał Freud) ale chyba jest domeną kobiet bo ja tego w ogóle nie mam.

Odnośnik do komentarza

Tylko zapytałem czy kobiety potrafią kochać... tutaj widać tylko egoizm i zadufanie w sobie... Marzę o tym żeby spotkać miłość swojego życia ale jeśli nie znajdę to też będę szczęśliwie żył. Szkoda, że dziewczyny wolą iść do facetów, którzy będą je zdradzać, bić i traktować jak dziwkę. Małżeństwo to legalna prostytucja. Utrzymujesz swoją kobietę i masz za to seks. Dziwka wychodzi taniej. A na miłość chyba nie ma co liczyć...

Odnośnik do komentarza

Jeśli ktoś pyta czy kobiety potrafią kochać to na wstępie kretyn powinien się puknąć w czoło za taką generalizację. To znaczy też że w to wątpi. Więc jak chcesz znaleźć miłość kobiety nie wierząc że kobiety potrafią kochać? Co i jak widzisz w wypowiedziach kobiet i małżeństwie to już twój problem. Normalne to nie jest w każdym razie żeby małżeństwo traktować jako prostytucję bez miłości, z góry możesz założyć że normalnej zdrowej psychicznie kobiety nie znajdziesz.

Odnośnik do komentarza

Gdyby mu nie zależało na miłości kobiety to by się o to nie pytał. Kretyn to ktoś kto się nie zastanawia nad takimi rzeczami kiedy miał negatywne doświadczenia.

Co do małżeństwa to prawda, że to forma prostytucji w wielu przypadkach. Kobieta siedzi w domu i dostaje kasę za gotowanie i seks. Facet nie widzi problemu w sobie tylko w kobiecie, która ma coraz mniejszą ochotę na jego towarzystwo. A nieraz kobiety wymagają od swoich facetów żeby spełniali ich zachcianki. Takie patologie zdarzają się często więc nie ma się co dziwić facetom, którzy nie wierzą w miłość kobiety ani kobietom, które myślą, że każdy facet to świnia. Myślę, że bartekuuu jeśli znajdzie kobietę to właśnie zdrową psychicznie bo narcyzki nie dostaną od niego swojego pożywienia a zagubione i słabe kobiety bojące się samotności też przy tego typu dyskusjach wychodzą na skrajne egoistki.

Odnośnik do komentarza

No barteku jak Ty traktujesz małżeństwo jako prostytucje to może faktycznie daruj sobie szukanie kobiety tylko zacznij na dziwki jeździć. Bo w normalnie funkcjonującym małżeństwie obie strony przynoszą do domu kasę. Sorry ale jak nisko trzeba upaść żeby własną dziewczynę, narzeczoną czy żonę traktować jak dziwkę!! Czy Twój tata Twoja mamę tak właśnie traktował?? Czy uważasz, że Twoja mama dla Twojego taty była właśnie taką kobietą której placi się za seks i obiad??

Odnośnik do komentarza

Js-11 bo właśnie narcyzki dostaną swoje pożywienie. Dla nich autor wątku nie będzie odgrywał większego znaczenia. On będzie miał swoje pasje a taka narcyzka swoje. Ona bardzo kocha siebie i swoją niezależność. Będzie czerpała z tego związku jak pasożyt. A na koniec jeszcze mu rogi przyprawi i wysmieje. Bo ona będzie się zgadzala z jego filozofia. I nasz autor będzie zadowolony że znalazł wybrankę serca. Takie kobiety są wyjątkowo podłe.

Odnośnik do komentarza

Agata1989 - narcyz wymaga cały czas podziwu od otoczenia i odrzuca tych, którzy nie są klakierami i go nie podziwiają. Narcyzka nie nadała by się dla autora tematu bo on by chciał z nią budować relację a nie podziwiać i lizać jej stopy. Za to narcyzka postawiona na piedestale czuje się świetnie a jej facet pracuje po to żeby zaspokoić jej potrzeby. Nie znasz takich przypadków? Ja znam mnóstwo i to było dla mnie głupie już od dzieciństwa. Nie chciałbym być z dziewczyną, która tylko wymaga żeby być podziwianą.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czemu kobiety tak się denerwują na wpisy mówiące, że kobieta nie jest sensem życia mężczyzny. Każdy ma swój sens życia a kobieta może mu towarzyszyć, kochać, wspierać i być kochaną, wspieraną i zadowoloną z relacji. Ale jak ktoś nie kocha siebie to oczekuje adoracji i szuka tylko kogoś kto zaspokoi egoistyczną potrzebę. Jak ktoś może nie kochać siebie a kochać drugą osobę z związku, od której jest zależny i ta osoba ma wpływ na jego uczucia? Czy można wtedy mówić o miłości czy o uzależnieniu jak od narkotyków? Jak ktoś może nie kochać siebie i wierzyć, że ktoś go kocha? A jeśli nie kochasz siebie i wierzysz, że ktoś Cię kocha to on chyba musi być jakiś ułomny skoro kocha taką osobę jak Ty, która nawet sama siebie nie kocha bo stawia sobie jakieś warunki, których nie spełnia i ma kompleksy bo nie pasuje do tych warunków. Czyli nie jest to osoba zdolna do miłości bezwarunkowej i kiedy Ty nie będziesz spełniać jej warunków to Cię zostawi mimo bredzenia o miłości. Jaki to fałsz i iluzja to chyba każdy dostrzega po tym jak to teraz opisałem. Miłość może być tylko wtedy kiedy umie się wychodzić poza swój egoizm, podchodzić empatycznie i altruistycznie ale przede wszystkim dbać o siebie. Człowiek szanujący i kochający siebie nie będzie tkwił w związku, który go niszczy. A więc warunki zawsze są a obie osoby powinny starać się je spełniać ale potem priorytety mogą się zmienić i każdy powinien zdawać sobie z tego sprawę. Z tego, że ludzie się zmieniają, że nic nie jest dane raz na zawsze a człowiek zmienia partnerów kilka razy w życiu. Ten naturalny proces można by przechodzić bez tych wszystkich fajerwerków, rozwodów, kłótni, depresji tylko pogodzić się z tym, że sami ze sobą powinniśmy być szczęśliwi. Związki na całe życie to tylko wymysł kapłanów, polityków, kultury i poetów, którzy przeważnie kończyli nieszczęśliwie.

Odnośnik do komentarza

Js_11 nie znam osób narcystycznych. Obracam się wśród samych życzliwych ludzi. Mówisz że związki na całe życie nie istnieją?? A co powiesz o Zwierzętach które łączą się w pary na całe życie, jak np pingwiny albo łabędzie?? Podobno ludzie są intelektualniejsze od zwierzat, a wiesz, że łączenie się w pary na całe życie to instynkt a nie wymysły kapłanów, polityków czy poetów?? Bycie z kimś to potrzeba wyższego rzędu. Tworzenie rodziny a co za tym idzie łączenie się na całe życie to natura. Nienaturalne z kolei jest skakanie z kwiatka na kwiatek. Bardzo ładnie piszesz o miłości, wspieraniu kogoś itd - to trzeba Ci przyznać. Ale jak mówić o miłości, skoro zakładasz że po kilku miesiącach czy latach możesz się rozstać bo przyjdzie czas na inna partnerkę. Nigdy nie zrozumiem jak można tak łatwo zmieniać partnera. To jest właśnie choroba współczesnych czasów. Ludzie nie walczą o związek, nie rozmawiają ze sobą - za to z taką łatwością zmieniają partnerów. Tylko ze to strasznie krzywdzi dzieci, które na to patrzą. I które nagle zostają bez taty albo mają nagle dwóch tatusiów i dwie mamusie. Bo rodzice pozakladali nowe związki. Miłość nie jest uczuciem, bo te są zmienne. Miłość jest stanem kiedy wiążemy się z kimś, zakładając w końcu odrębną rodzinę. Miłość to jest wzięcie odpowiedzialności za drugą osobę, zaakceptowanie jeej z wadami i zaletami, które ma każdy z nas. Miłość to nie jest myślenie, że kiedyś pojawi się ktoś inny. Bo skoro wiarzac się z kimś zakładasz że i tak się kiedyś rozstaniecie to tak się stanie bo nie będzie w Was siły walki o to, co zbudowaliscie. Oczywiście na początku związku może okazać się że coś Wam nie pasuje i każde idzie w swoją stronę, ale jak po kilku latach nadal uważasz, że rozstanie to żaden problem - to nie ma mowy o miłości. Z góry przepraszam za ewentualne błędy ale pisze z telefonu, który mi zmienia literki albo całe wyrazy.

Odnośnik do komentarza

Lena V. - dlaczego mrzonki? Są osoby, które tak żyją. Znam ich i im zazdroszczę. Ja nie kocham siebie tak jakbym chciał ale wiem, że to moja wina i zmienię to sam bez uzależniania tego od czegoś lub kogoś z zewnątrz. Dzięki takiemu podejściu już teraz ludzie inaczej na mnie patrzą, to się wyczuwa w rozmowie w 4 oczy.

Co powiem o zwierzętach? Nic bo nie rozmawiamy o zwierzętach tylko o ludziach. Instynkt to u mężczyzny podniecenie na widok kobiety, która mu się podoba a u kobiety dążenie do urodzenia potomstwa. Z tego powodu w naturze występuje zakochanie - kochankowie pod wpływem hormonów płodzą dziecko i potem przez najważniejsze 3 lata dzieciństwa utrzymują się w zakochaniu razem wychowują dziecko. Potem mężczyzna mógłby iść dalej zapładniać inną kobietę a ta kobieta szukałaby sobie partnera na ojca 2 dziecka :D Dlatego te instynkty i sama natura nie przemawiają do mnie jako argumenty. Małżeństwo wymyślono po to żeby dzieci rodziły się w stałych związkach a rodzina była stabilna ale to się nie sprawdziło bo jest wbrew naturze. Ja nie zamierzam mieć dzieci bo nie uważam tego za moralne żeby kazać komuś żyć bez pytania żeby był narażony na tyle cierpienia i czekał na śmierć. A przyszłość gatunku mnie nie obchodzi bo i co się stanie jeśli to nie przetrwa? I tak tego nie zobaczymy i nikt na tym nie ucierpi bo nie zginie a nawet się nie urodzi.

Ja nie zakładam, że za kilka miesięcy mogę się rozstać ale biorę pod uwagę taką możliwość. Gdybym zakładał tylko optymistyczny wariant i od tego uzależniał swoje szczęście to musiałbym być bardzo nieszczęśliwy gdyby coś się nie udało. Od tego czy się uda zależałoby moje szczęście. Jak mógłbym kochać osobę, od której byłbym tak uzależniony? Miałbym wtedy motyw żeby jej mówić, że ją kocham i zapewnić jej to ale to wynikałoby z motywu a niekoniecznie z serca. Żeby naprawdę kochać musi to wynikać z braku potrzeby i dobrowolnego wyboru. Potrzeba prędzej czy później zamienia się w nałóg jeśli uzna się ją za zbyt ważną. Ty po prostu chcesz mieć pewność, że facet dalej Cię będzie kochał i masz dziecko więc jest w tym Twój instynkt macierzyński - interes dziecka. Miłość jest wtedy kiedy nie potrzebujesz instynktów i motywu żeby powiedzieć drugiej osobie, że ją kochasz.

Odnośnik do komentarza

Js11 Tak, domyslilam się że do mnie. Jest Różnica między zakochaniem a miłością. I nie Ja mam dziecko ale My mamy. ( a więc powinieneś napisać Wy macie) bo sama się nie zaplodnilam. Wiesz doskonale co to zakochanie ale z przykrością stwierdzam, że miłość jest Ci obca. To, że kogoś kochasz i wiazesz z tą osobą nadzieje na całe życie nie znaczy że tą osobę uzalezniasz od siebie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...