Skocz do zawartości
Forum

Zdrada dziewczyny w monotonnym i nudnym związku


Rekomendowane odpowiedzi

HaHa .. pantoflarzem nigdy nie byłem, myślę, że i w tym wypadku daleko mi do tak owego.. po prostu, nigdy nie wziąłem na swoje barki naszego szczęścia, tylko byłem, teraz uważam, że pora na mnie (jakkolwiek to brzmi), pora aby to ja się postarał, zrobił coś dla nas .. Może jestem w stosunku do siebie zbyt krytyczny, może nie byłem taki zły, ale wy kobiety potrzebujecie FACETA a nie dupy adasia, którego coraz częściej odgrywałem ..

Chciałbym wiele naprawić, uważam, że to jest kobieta z którą dalej chce przez życie iść .. nic na to nie poradzę. Obudziłem się chyba nie w porę, ale lepiej późno niż wcale jak to mówią..

Napisałem tutaj, żeby ktoś spojrzał na to wszystko trzeźwym okiem, bo ja dzisiaj raczej nie jestem w stanie ..
Kierują mną emocje, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji (to moja pierwsza partnerka), nie chce do końca tego wszystkiego spieprzyć, skoro już jest tak źle.. No i nie ukrywam, że dajecie mi wsparcie, każdą szczerą odpowiedzią :-)

Staram się podsumować pewne fakty - za dzisiejszą akcję nie usłyszałem "daj mi spokój" a raczej spotkałem się z pozytywnym odbiorem (może to nic?), jest niepewna (więc nie skreśliła wszystkiego?), może czuje do mnie jeszcze jakąś słabość - jeżeli nie teraz, to kiedy mam to wykorzystać?

Odnośnik do komentarza

Ja tak trochę pół żartem,pół serio ,ale to są sprawy bardzo skomplikowane...,
właściwie to on dawno powinna Cię zostawić ,a tkwiła przy Tobie ,więc jej zależało ,to Ty lekceważyłeś ...,teraz Polak mądry po szkodzie...,
często nie doceniamy tego co mamy ,ale tacy jesteśmy...,

jeśli byście mieli być razem, to kolokwialnie mówiąc tą zdradą strzeliła sobie w stopę,bo nigdy nie wiadomo co będzie za ileś lat,czy poradzicie sobie z tym faktem
psychicznie,dzisiaj to Ci nie przeszkadza ,ale też nie znasz swojej reakcji w przyszłości,

a mogło być tak pięknie...,
ale powinieneś kuć żelazo póki gorące:D, tylko za bardzo się nie narzucać,proponuj spotkania na rozmowy,bo tylko tak możesz ją przekonać,pytaj czego od Ciebie oczekuje,zaproponuj może ponowny związek na próbę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Teraz widzę, jak bardzo może się skomplikować życie .. co jest ważne, a co mnie .. szkoda słów ..

Zgadzam się i dziwię, że mnie nie zostawiła wcześniej .. wierzcie lub nie, ale nieraz kiedy myślałem o rozstaniu, miałem na względzie jej dobro.. widziałem jak wszystko wygląda..

Pierwsze myśli jakie pojawiły się w głowie, to chęć walki o nią, jak 6 lat temu.. staranie się, podrywanie, niezapowiedziane randki..
ale nie da się ukryć, że teraz jest inaczej. Proponujecie rozmowy, spotkania - na pewno odbędę takie (może uda się nawet dzisiaj), żeby zapewnić ją o swoich uczuciach, żeby szczerze porozmawiać, poniekąd ją zachęcić do tego, żeby również się nie poddawała ..

Myślę, że danie czasu (zero kontaktu, czy sms raz na jakiś czas) w tym wypadku mogłoby zadziałać na niekorzyść, choć nie ukrywam, że na początku i taka opcja wydawał mi się dobra - ale chyba oddaliła by się ode mnie jeszcze bardziej..

Odnośnik do komentarza

Uszanuję - nie chcę jej męczyć .. ma prawo być szczęśliwa..

Dzisiaj zaproponowałem spotkanie, żeby szczerze porozmawiac - odpowiedź na początku negatywna, tłumaczenia, że uważa to za zły pomysł, że uważa, że stało się jak musiało się stać .. że nie chce abyśmy znowu cierpieli (zakłada więc że nic z tego nie będzie) .. i inne podobne. Zadzwoniłem, porozmawialiśmy, o nic nie prosiłem - zaznaczałem tylko, że chce porozmawiać szczerze, że rozmowa taka nam potrzebna, napomknąłem coś nie coś przez telefon .. zgodziła się (jest w pracy - więc nie wiem czy to nie przez to, żebym dał spokój i żeby mogła do obowiązków wrócić, ale cóż .. ;-)). Kiedy ją zapytałem dlaczego tydzień temu twierdziła, że chce żebyśmy spróbowali, odpisała że potem była sobota, trzyma się chyba tej decyzji którą podjęła na naszym ostatnim spotkaniu.. boi się pewnie, że namieszam znowu jej w głowie..

Teraz muszę dobrze zastanowić się co chce powiedzieć, o co chcę ją zapytać .. niemniej zaczynam uświadamiać sobie, że chyba nic z tego..

Odnośnik do komentarza
Gość kilimandzaro22

Wiesz, ja byłam w swoim związku tą drugą stroną... Kiedy pojawiła się "okazja" do zdrady, a ja poczułam, że tak naprawdę poza sumieniem nic by mnie nie powstrzymywało, wiedziałam już, co się święci...
Oczywiście mimo to starałam się wskrzesić związek - "zagroziłam" odejściem, chciałam, by chłopak bardziej się starał, ale deprecha u niego była zbyt wielka i w sumie nic wielkiego się z jego strony nie działo, nie mówił czule, nie zapewniał o niczym.
Więc po dwóch miesiącach myślenia, zastanawiania się, odeszłam. Jest to świeża decyzja, więc nie wiem, czy nie będę żałować, ale wiem jedno - na siłę się nie da. Twoja dziewczyna pewnie też się boi, że znów się załamiesz. Weź z tego lekcję na przyszłość, byś starał się w swoim kolejnym związku, w który z biegiem czasu się zaangażujesz.

Odnośnik do komentarza

To pozwolę sobie zapytać Was, jako płeć przeciwną co o tym sądzicie, pytanie zwłaszcza kieruję do Pani psycholog :

Czy jest możliwe, że kiedy poczuła, że mnie straciła była pewna uczuć, tego, że chce ze mną żyć, nic w zasadzie innego dla niej się nie liczyło .. a minął miesiąc (który obfitował w moje wątpliwości, byłem troche jakby stary - no ale sie pozbierać musiałem..) i pojawiła się jakaś pustka, nie to co kiedyś z jej strony w stosunku do mnie?
Czy po prostu na to wpłynąć mogło ciągłe staranie się tego faceta, jego romantyzm, świeżość, nowość + niezadowolenie ze mnie, wspomnienie złych czasów? Nie wiem jak to tłumaczyć..

Odnośnik do komentarza

kps
To pozwolę sobie zapytać Was, jako płeć przeciwną co o tym sądzicie, pytanie zwłaszcza kieruję do Pani psycholog :

Czy jest możliwe, że kiedy poczuła, że mnie straciła była pewna uczuć, tego, że chce ze mną żyć, nic w zasadzie innego dla niej się nie liczyło .. a minął miesiąc (który obfitował w moje wątpliwości, byłem troche jakby stary - no ale sie pozbierać musiałem..) i pojawiła się jakaś pustka, nie to co kiedyś z jej strony w stosunku do mnie?
Czy po prostu na to wpłynąć mogło ciągłe staranie się tego faceta, jego romantyzm, świeżość, nowość + niezadowolenie ze mnie, wspomnienie złych czasów? Nie wiem jak to tłumaczyć..


kps, aleś konstrukcje gramatyczne natworzył ;)

Myślę, że na decyzję Twojej dziewczyny miało wpływ wiele zmiennych. Decyzja była pewną wypadkową. W grę wchodziła prawdopodobnie jej niepewność w związku + brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności + zmęczenie Twoim narzekaniem + brak adorowania jej + fascynacja nowym mężczyzną + niezadowolenie z Twojego zachowania/Twojej bierności + brak jakichkolwiek perspektyw na to, że Twoja "stagnacja" się zmieni. I pewnie wiele innych powodów, których nie wzięłam pod uwagę.

Nie wiem, czy masz jeszcze szansę na odbudowanie tej relacji. Zdaje się, że sam powoli w to wątpisz. Może mniej siedź na Internecie, mniej analizuj i pytaj o opinie inne kobiety, a więcej czasu poświęć na działania i rozmowy w dziewczyną, na której Ci zależy? ;) Wiesz, my tutaj możemy doradzić, podpowiedzieć, ale niewykluczone, że nasze propozycje są nietrafne, że strzelamy jak kulą w płot, że dziewczyna nie oczekuje od Ciebie rozmów, starań, ale właśnie jakiś konkretnych, radykalnych działań, pasji, namiętności. A może w ogóle już niczego nie oczekuje? Nie wiem... Tyle czekała, czekała, oczekiwała, że już się jej odechciało... Może i tak być. A może jest też tak, że jej samej z tą zdradą nie jest dobrze i chce zakończyć relację z Tobą, bo będąc z Tobą ciągle być jej przypominał, jak Cię skrzywdziła zdradzając? Patrzymy, jak możesz cierpieć przez to, że dziewczyna Cię zdradziła, a trochę nam umyka, że jej również może być z tym faktem "niewygodnie", że Ty mógłbyś być dla niej takim niemym wyrzutem sumienia... Relacje damsko-męskie są zbyt zawiłe, by podchodzić do nich tak zero-jedynkowo ;)

Odnośnik do komentarza

Pani Kamilo!

Tak, tak - zdecydowanie, ma Pani rację w kwestii jej bycia nieszczęśliwym przez te zdradę / "nie umiem dać Ci szczęścia" "czy będziemy umieli normalnie po tym co się stało żyć" "nie będzie już jak kiedyś, bo zawsze w twoich oczach będę inna" itp. itp.

W ogóle zgadzam się z Panią w zupełności .. i tymczasem zamykam wątek. Odezwę się do Was jeszcze, jak będę stał już na jakimś gruncie.. oby tym, o którym marzę..

Dziękuje serdecznie dziewczyny!

Odnośnik do komentarza

Witajcie ..
To już koniec.. nie czuje tego co kiedyś (a coś siedzi w głowie do tego drugiego), boi się spróbować z racji ewentualnego rozczarowania, bólu z nim związanego .. nie widzi wiary w to wszystko. I nie jest powodem tutaj JA, bo jest wręcz zdumiona tym jak się uporałem ze swoim podejściem do życia, jakim po prostu teraz jestem facetem .. widzi to i mówi mi o tym. Problemem jest sfera uczuć, którą raczej już mnie nie darzy - tutaj nie jest chyba w stanie nic zrobić.

Teraz muszę się jakoś poskładać, nie mam pomysłu jak, pomyślcie - 6 lat ktoś był zawsze, był częścią mnie nawet kiedy przysłaniały mi inne sprawy oczy, a teraz nagle już tego kogoś nie ma.. cholernie mi źle.
pozdrawiam dziewczyny..

Odnośnik do komentarza

kps, przykro mi, bo domyślam się, jak się czujesz. Rozstanie boli. Nie piszę tego jako psycholog, bardziej prywatnie, z autopsji. Zdaję sobie sprawę, że potrzebujesz czasu, by się "poskładać", jak to określiłeś. Rzeczywiście 6 lat bycia z kimś to dość długo. Popatrz jednak na to z drugiej strony - wiesz, na czym stoisz, wiesz, że ten związek to już przeszłość, że z tej mąki chleba nie będzie, ale od tego momentu (po przepracowaniu/przeżyciu rozstania) możesz otworzyć się na nowe związki. Przynajmniej masz świadomość, jak wygląda sytuacja - dziewczyna coś czuje do tego drugiego mężczyzny - nie musisz się zastanawiać, domyślać, jak jest, nie jesteś jak dziecko we mgle. Jesteś bogatszy o doświadczenia, ucz się na błędach i nie popełniaj tych samych w nowych relacjach. Wierzę w Ciebie i trzymam za Ciebie kciuki!

Odnośnik do komentarza

cześć!! sory za szczerość!! Dałeś dupy !!!Kobieta jak zdradza rzadko wraca ,nie spełniłeś jej oczekiwań i zawiodłeś .I teraz tak będzie na ciebie patrzyć a ponieważ ona czuje druga półkulą mózgu, wiec ma negatywne uczucia na twój temat i z nimi cie kojarzy. Rada!!Zniknij na jakiś czas ,choć z jej życia daj jej pomyslec n ie naciskaj ,niech poczuje i zobaczy ze tamten tez jest w stanie ja zawieść a wróci a jeśli nie!! nie naciskaj, znienawidzi cie obarczy niepowodzeniami i związkową rutyna odpuść sobie ludzie i po 20 latach zwiazku się rozchodzą ŻYJ chupie!!cale życie przed tobą!! a może ,jak zobaczy ze nie cierpisz, masz inne babki wokół siebie, będzie chciała wrócić? A może poznasz kogoś bardziej uczuciowego, kto rzuci ci pod nogi świat odda ci siebie za zabój masz pol świata kobiet szukaj

Odnośnik do komentarza

Zwracam się zwłaszcza do Pani Kamili .. czy sądzi Pani, że wizyta u psychologa mogłaby pomóc, nakierować nas na coś, zwłaszcza Ją? Uczucie do mnie jakby wygasło/przygasło, wydaje mi się, że ma też na to wpływ to co (może)czuje do tego drugiego faceta.. (a podobno nie ma z nim kontaktu, więc to nie jest tak, że z nim chce być).. czytałem parę artykułów, że podobno psychoterapie mogą pomóc w rozpaleniu, odnowieniu uczucia .. myślę o jakiś rozwiązaniach ponieważ chcę wykorzystać każdą możliwość, która sprawiłaby, że może wrócilibyśmy do siebie.. Powodem naszego rozstania było wyłącznie to, że chyba do mnie nic już nie czuje (choć czy jest tego pewna? raczej nie. Wnioskuję to z rozmów).

Co sądzicie? Czy może tak naprawdę się już tylko łudzę?..

Odnośnik do komentarza

To wymyśliłeś...psychoterapia w celu rozpalenia uczucia,
nawet gdyby coś takiego było to na pewno ona by na to nie poszła...,
ja myślę ,że ona również nie chce się z Tobą wiązać na stałe ,bo Ci nie ufa,bo tyle razy ja zawiodłeś,a ta Twoja zmiana w jej ocenie może wydawać się powierzchowna,nie wiemy...,
jedynie czas może coś zmienić w jej oczach,jak odpuścisz ,może ona wtedy zmieni zdanie ,nie wiadomo...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

No niestety, naczytałem się (choćby na tym forum) wiele o tym, że taka psychoterapia może pomóc, coś uświadomić - ok, przesadzam, tonący się brzytwy chwyta. KA-WA to nie jest tak jak piszesz, bo wczoraj znowu szczerze rozmawialiśmy (przy czym się już definitywnie rozstaliśmy, choć dla niej to nastąpiło już 2 tyg temu) - tu nie chodzi o mnie, co już powtarza jak do znudzenia.. chodzi o nią. O to, że już nie tęskni za mną, że nie czuje nic i co z tym związane.. wydaje mi się, że póki co zaślepiona jest tym co czuje do tego drugiego, może mi się tylko wydaje, nie wiem, dlatego nie czuje nic do mnie... Wiem, że muszę się z tym pogodzić - nie wiecie jak bardzo mi ciężko..

Widzicie, te 2 tygodnie, które już jest inaczej, nie widzieliśmy praktycznie, kiedy teoretycznie ze sobą nie byliśmy, nic w niej nie zmieniły. Ja chciałem zrobić wszystko, żeby uczucie, którym mnie darzyła (to pierwsza miłość!) odkopać, zrobić coś co pozwoli choć trochę, jej coś poczuć do mnie .. ale no teraz raczej to nie jest możliwe.

Odnośnik do komentarza

No raczej nie...uczucie też się wypala,
na pewno wpływ miał kontakt z innym ,zobaczyła ,że nie jesteś pępkiem świata...,

tak jest przeważnie ,/szczególnie dotyczy to facetów/,że partnerka z którą ma pierwsze kontakty seksualne wydaje mu się jedyna, niezastąpiona ,a tak nie jest...,

tak samo bardziej nas ciągnie do partnera którego tracimy,taką mamy naturę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Może, jeżeli obie strony tego chcą, a chcesz tego tylko Ty. Schowaj swoje ego do kieszeni i daj jej spokój. Zrobiłeś wszystko co mogłeś a teraz odpuść.
Przykro mi.. mogę sobie wyobrazić co czujesz, ale tez wyobrazić co ona czuje. Pewne czuje, że potrzebuje powietrza, bo się dusi. Ma dużo do poukładania, sama ze sobą, daj jej na to szansę i zajmij się swoim życiem.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Odgrzewane związki prawie nigdy nie wychodzą parom na dobre.Czasami rzeczywiście jeśli spotkaja sie po latach ,oboje po przejsciach to wtedy mogą zakochac się w sobie na nowo a nie rozpalac stare ognisko.Tak się nie da.

Idealizujesz swoją dziewczynę ....Tak idealizujesz bo gdyby była taka wspaniała jak o niej piszesz,to w żadnym wypadku nawet po 6 latach ,nawet w przypadku problemów z biznesem nie wkradłaby się rutyna i zobojętnienie ponieważ to jest takie naturalne, że kochając kogoś nie zapomina sie o tej osobie.
Gdyby była taka wspaniała toby w kryzysie Ci pomogła a nie szukała pocieszenia w ramionach innego.
Pomyśl ,gdyby tak kazda z nas kobiet,w czasie kryzysu w zwiazku szukała pocieszyciela czyżby istniały jeszcze małzenstwa?

Poza tym dlaczego gdy wrócila do Ciebie nie zerwała wszelkich kontaktów z tamtym jeśli ofensywa trwała?

Przykro stwierdzić ale wydaje mi się ze teraz jesteś kołem zapasowym.Jeśli z tamtym jej nie wyjdzie to wie że Ty czekasz ...
Zastanów się czy nawet jesli wroci nie bedziesz miał w głowie że sytuacja znowu nie powróci,że znowu nie zdradzi?
Chłopaku nie bierz całej winy na siebie i nie walcz o Nią bo nawet jeśli do siebie wrócicie to bedziesz na stałym cenzurowanym ....tylko jak długo pociagniesz na tym dopieszczaniu ukochanej ...niestety bez zadnej gwarancji że wszystko wypali .
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witajcie,
Muszę i chcę znowu Was się poradzić ..

Otóż, gdy sytuacja wydawała się już jasna, kiedy to definitywnie się rozstaliśmy, płacz, bezradność .. wczoraj niezamierzenie doszło do spotkania między nami .. Nie ukrywam, że nie chciałem tego, bo już jakoś zdobywałem motywacje, żeby to wszystko jakoś udźwignąć.. no ale.Stało się.
Ponieważ pewne tematy nie dawały mi spokoju ostatnimi czasy, postanowiłem porozmawiać, zapytać o pewne sprawy.. Pamiętam jak mówiła mi, że nie potrafi mi dać szczęścia, że zasługuję na kogoś lepszego i inne bzdety.. dało mi to do myślenia, co jest grane? Poza tym, widziałem, że coś ją gnębi, przyznam, że też chciałem jej ulżyć .. nie zależy mi na tym aby między nami pozostały jakieś niedociągnięcia, niejasności, żeby ją sumienie dręczyło.

I wiecie czego się dowiedziałem? Otóż moja (była)dziewczyna, podczas ostatniego miesiąca, kiedy wydawało się, że próbujemy na nowo po tej całej sytuacji ruszyć, wcale nie grała fair .. Dwukrotnie, (urodziny, wesołe miasteczko) mimo, że wiedziała że nie powinna, że sprawi mi to ogromny zawód (dlatego w sumie nie powiedziała..)spotkała się w gronie znajomych w których był ON(ten z którym mnie zdradziła). Mają jedną wspólną koleżankę i tak temat się rozpoczął .. niby nie doszło do niczego (po urodzinach ją odwiózł), dwa razy też rozmawiali w pracy .. Nie wiem, może ja jestem z innej planety, ale w głowie mi się to nie mieści, żeby w takiej sytuacji (rzekomo chcąc dać nam szansę wtedy), robić takie rzeczy?! (mówię o tych dwóch spotkaniach w gronie znajomych).

Nie wiem co o tym myśleć. Zawiodłem się bardzo. Plus tego jest taki, że trochę łatwiej mi, ale do czasu. Mam do Was moje miłe pytanie:
Wczoraj troche porozmawialiśmy .. myślę,że temat powrotu do siebie na dzień dzisiejszy nie istnieje, zresztą co nagle to po diable. Nie chce naciskać, bo nic z tego. Ale widzę,też inne rzeczy, które dają mi do myślenia .. Powiem wprost : czy uważacie, że powinienem jej zasugerować, żeby odcieła się od tego faceta, spotkań w jego gronie (wiem, jest teraz wolna, niemniej widzę, że niektóre moje rady bierze do siebie, zgadza się z nimi .. ) jeżeli w ogóle myśli, że my kiedyś, coś moglibyśmy?
Nie mogę jej niczego zabraniać, jesteśmy teraz wolni. Ale ona czasami się zachowuje jakby ktoś musiał jej dokładnie (teraz) powiedzieć co ma robić..

Ja to odbieram tak : skoro spotyka się w ich gronie, to ciągnie ją do niego (bo ma innych, wspaniałych znajomych z którymi do tej pory było jej dobrze). Jeżeli tak jest i ona nie chce nic zmienić w tej kwestii, nic tutaj po mnie. Znikam. Tylko nie wiem jak do niej dotrzeć, jak się tego dowiedzieć..w ogóle co teraz robić. Czy dać jej spokój = zaakceptować to, że raczej będzie jak będzie, czy jeszcze już tylko słowami (bo tyle mi zostało) zawalczyć.. sprowadźcie mnie na ziemie.

Odnośnik do komentarza

INACZEJ : źle to wyżej napisałem.

Nie chcę być traktowany jak koło zapasowe (czyt. wyżej). I tak uważam, że musismy dać sobie czas w samotności. Nie wiem czy moglibyśmy ze sobą być, czy umiałbym jej znowu zaufać. Niemniej, żeby w ogóle móc o tym myśleć, musi ona zerwać tamte kontakty (ma wielu wspnaiałych znajomych niezwiązanych z nim, którzy dotąd jej 'wystarczyli'). Takie jest moje zdanie. Chciałbym, żeby wróciła do swojego dawnego "JA" (bez kłamstw, ze zdecydowaniem). Dzisiaj chciałbym jej temat nakreślić, jak to w mojej ocenie wygląda. To jej wybór.

A może ona pod wpływem zauroczenia myśli teraz, że coś wspaniałego ją omija z nim, tak dobrze czuje się w jego towarzystwie, że tak ciągnie? Moje pytania pojawiają się dlatego, że widzę, że jeszcze liczy się z moim zdaniem, jego resztką. Ale jeżeli w weekend teraz pójdzie na kolejne urodziny, gdzie on będzie - temat uważam za zamknięty. Znikam.

Odnośnik do komentarza

"A może ona pod wpływem zauroczenia myśli teraz, że coś wspaniałego ją omija z nim, tak dobrze czuje się w jego towarzystwie, że tak ciągnie? "

To jest najbardziej prawdopodobne,

nie możesz jej sugerować ,że nie ma spotykać się w tamtym gronie ,bo niby z jakiej racji...,to, jak już , może przynieść odwrotny skutek ,

niestety, powinieneś zniknąć ,jak to ująłeś...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

KA-WA

Wczoraj się spotkaliśmy, zrobiliśmy sobie taki dzień, gdzie wszystko wyjaśniliśmy, określiliśmy .. Daliśmy sobie czas, na poukładanie tego całego chłamu.. Tyle tylko, że nalegałem, żeby ona poukładała sobie wszystko (a rzekomo poukładać chce) w samotności tzn. żeby jakikolwiek kontakt zerwała z nim (podobnie jak ze mną). Wtedy to ma sens moim zdaniem. Wtedy jest w stanie sobie odpowiedzieć na pewne pytania. Stąd to gadanie moje (tutaj) o nie pójściu na urodziny.. chciałbym, żeby się odcięła na moment od tego swojego zauroczenia, po prostu raz pomyślała z głową na karku.

Mówi np. "Ja się boje teraz deklaracji i decyzji, bo nie chce Cie znowu zawieść. Chciałabym podjąć samodzielną i pewną decyzję, wiedząc, że dam z siebie tyle ile Ty chcesz dać. Teraz jestem bardzo zagubiona[/i." . Nie wymagam teraz nic, poza tym, żebyśmy ze sobą byli szczerzy. I po wczorajszym spotkaniu, poczułem, że tak może być, a co będzie między nami przyniesie czas.. Wydawało mi się, że spędziliśmy fajny dzień, bo wróciliśmy też na chwilę do przeszłości i tamtejsze niedociągnięcia również sobie wyjaśniliśmy.. Zero nerwów.

I wiesz co? Umówili się wczoraj wieczorem, na obiad (na dzisiaj). Czyli znowu mnie okłamała (ma prawo spotykać się z kim chce, bądź co bądź nie jesteśmy ze sobą), ale myślałem, że sprawa jest jasna - oboje zastanawiamy się co dalej, dajemy sobie czas a tu co? Kiedy on jej napisał "stęskniłem się" ona odpisała "to dobrze". Nie wiem w co pogrywa, co sprawdza, o co chodzi (nie poznaję jej.. !).

Nie ma więc chyba sensu czekać, na coś co się nie stanie? Bo jak ona miałaby podjąć inną decyzję (niż ON) kiedy się z nim spotyka, kiedy to trwa? Nie sądzisz?

Rozmawiałem z nią później przez telefon i delikatnie podpytałem czy miała z nim kontakt, oczywiście odpowiedź "nie" ..

Ja osobiście mam zamiar tę historię zakończyć, pójść tam gdzie oni będą, zobaczyć ich (myślę, że to będzie taki wstrząs że w końcu poczuję złość, że będę umiał w końcu od tego się odseparować, raz a dobrze), może zobaczyć jej reakcję .. sytuacją wskazać, że koniec tego. Bo uważam, że nawet gdybym teraz jej dał miesiąc (a może mnie by się coś zmieniło?), to nie wpłynie to na jej decyzje. A mam kolejny okres cierpieć, zastanawiać się, mieć nadzieję? czy ona w ogóle jeszcze ma prawo być?

ONA tak jakby czekała na jakiś dar, że może coś do mnie się zmieni samo (pytam ją : przychodzi do Ciebie Bóg z uczuciem do mnie, co robisz? ONA: biorę w ciemno i jestem szczęśliwa).

Piszę do Ciebie, żeby zapytać czy uważasz, że jest inne rozwiązanie? Przypuszczam, że sądzisz jak ja, że ten cały nasz czas teraz już nic nie da, skoro sprawy taki mają obrót? Ona pewnie powie sobie, że widocznie tak to jest pisane, że tak miało być (że akurat tamtędy będę przechodził)..

Nie wiem, może to że razem ich zobaczę będzie dla niej jakimś wstrząsem, po którym zda sobie sprawe z tego co robi.. ale może też przynieść ulgę (poniekąd rozwiąże za nią problem). Może ona chce zobaczyć jak z nim jest, nie wiem po co się z nim dzisiaj umówiła, ok mówię, nie jesteśmy razem, ale po co te kłamstwa?..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...