Skocz do zawartości
Forum

kps

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Katowice

Osiągnięcia kps

0

Reputacja

  1. KA-WA Wczoraj się spotkaliśmy, zrobiliśmy sobie taki dzień, gdzie wszystko wyjaśniliśmy, określiliśmy .. Daliśmy sobie czas, na poukładanie tego całego chłamu.. Tyle tylko, że nalegałem, żeby ona poukładała sobie wszystko (a rzekomo poukładać chce) w samotności tzn. żeby jakikolwiek kontakt zerwała z nim (podobnie jak ze mną). Wtedy to ma sens moim zdaniem. Wtedy jest w stanie sobie odpowiedzieć na pewne pytania. Stąd to gadanie moje (tutaj) o nie pójściu na urodziny.. chciałbym, żeby się odcięła na moment od tego swojego zauroczenia, po prostu raz pomyślała z głową na karku. Mówi np. "Ja się boje teraz deklaracji i decyzji, bo nie chce Cie znowu zawieść. Chciałabym podjąć samodzielną i pewną decyzję, wiedząc, że dam z siebie tyle ile Ty chcesz dać. Teraz jestem bardzo zagubiona[/i." . Nie wymagam teraz nic, poza tym, żebyśmy ze sobą byli szczerzy. I po wczorajszym spotkaniu, poczułem, że tak może być, a co będzie między nami przyniesie czas.. Wydawało mi się, że spędziliśmy fajny dzień, bo wróciliśmy też na chwilę do przeszłości i tamtejsze niedociągnięcia również sobie wyjaśniliśmy.. Zero nerwów. I wiesz co? Umówili się wczoraj wieczorem, na obiad (na dzisiaj). Czyli znowu mnie okłamała (ma prawo spotykać się z kim chce, bądź co bądź nie jesteśmy ze sobą), ale myślałem, że sprawa jest jasna - oboje zastanawiamy się co dalej, dajemy sobie czas a tu co? Kiedy on jej napisał "stęskniłem się" ona odpisała "to dobrze". Nie wiem w co pogrywa, co sprawdza, o co chodzi (nie poznaję jej.. !). Nie ma więc chyba sensu czekać, na coś co się nie stanie? Bo jak ona miałaby podjąć inną decyzję (niż ON) kiedy się z nim spotyka, kiedy to trwa? Nie sądzisz? Rozmawiałem z nią później przez telefon i delikatnie podpytałem czy miała z nim kontakt, oczywiście odpowiedź "nie" .. Ja osobiście mam zamiar tę historię zakończyć, pójść tam gdzie oni będą, zobaczyć ich (myślę, że to będzie taki wstrząs że w końcu poczuję złość, że będę umiał w końcu od tego się odseparować, raz a dobrze), może zobaczyć jej reakcję .. sytuacją wskazać, że koniec tego. Bo uważam, że nawet gdybym teraz jej dał miesiąc (a może mnie by się coś zmieniło?), to nie wpłynie to na jej decyzje. A mam kolejny okres cierpieć, zastanawiać się, mieć nadzieję? czy ona w ogóle jeszcze ma prawo być? ONA tak jakby czekała na jakiś dar, że może coś do mnie się zmieni samo (pytam ją : przychodzi do Ciebie Bóg z uczuciem do mnie, co robisz? ONA: biorę w ciemno i jestem szczęśliwa). Piszę do Ciebie, żeby zapytać czy uważasz, że jest inne rozwiązanie? Przypuszczam, że sądzisz jak ja, że ten cały nasz czas teraz już nic nie da, skoro sprawy taki mają obrót? Ona pewnie powie sobie, że widocznie tak to jest pisane, że tak miało być (że akurat tamtędy będę przechodził).. Nie wiem, może to że razem ich zobaczę będzie dla niej jakimś wstrząsem, po którym zda sobie sprawe z tego co robi.. ale może też przynieść ulgę (poniekąd rozwiąże za nią problem). Może ona chce zobaczyć jak z nim jest, nie wiem po co się z nim dzisiaj umówiła, ok mówię, nie jesteśmy razem, ale po co te kłamstwa?..
  2. INACZEJ : źle to wyżej napisałem. Nie chcę być traktowany jak koło zapasowe (czyt. wyżej). I tak uważam, że musismy dać sobie czas w samotności. Nie wiem czy moglibyśmy ze sobą być, czy umiałbym jej znowu zaufać. Niemniej, żeby w ogóle móc o tym myśleć, musi ona zerwać tamte kontakty (ma wielu wspnaiałych znajomych niezwiązanych z nim, którzy dotąd jej 'wystarczyli'). Takie jest moje zdanie. Chciałbym, żeby wróciła do swojego dawnego "JA" (bez kłamstw, ze zdecydowaniem). Dzisiaj chciałbym jej temat nakreślić, jak to w mojej ocenie wygląda. To jej wybór. A może ona pod wpływem zauroczenia myśli teraz, że coś wspaniałego ją omija z nim, tak dobrze czuje się w jego towarzystwie, że tak ciągnie? Moje pytania pojawiają się dlatego, że widzę, że jeszcze liczy się z moim zdaniem, jego resztką. Ale jeżeli w weekend teraz pójdzie na kolejne urodziny, gdzie on będzie - temat uważam za zamknięty. Znikam.
  3. Witajcie, Muszę i chcę znowu Was się poradzić .. Otóż, gdy sytuacja wydawała się już jasna, kiedy to definitywnie się rozstaliśmy, płacz, bezradność .. wczoraj niezamierzenie doszło do spotkania między nami .. Nie ukrywam, że nie chciałem tego, bo już jakoś zdobywałem motywacje, żeby to wszystko jakoś udźwignąć.. no ale.Stało się. Ponieważ pewne tematy nie dawały mi spokoju ostatnimi czasy, postanowiłem porozmawiać, zapytać o pewne sprawy.. Pamiętam jak mówiła mi, że nie potrafi mi dać szczęścia, że zasługuję na kogoś lepszego i inne bzdety.. dało mi to do myślenia, co jest grane? Poza tym, widziałem, że coś ją gnębi, przyznam, że też chciałem jej ulżyć .. nie zależy mi na tym aby między nami pozostały jakieś niedociągnięcia, niejasności, żeby ją sumienie dręczyło. I wiecie czego się dowiedziałem? Otóż moja (była)dziewczyna, podczas ostatniego miesiąca, kiedy wydawało się, że próbujemy na nowo po tej całej sytuacji ruszyć, wcale nie grała fair .. Dwukrotnie, (urodziny, wesołe miasteczko) mimo, że wiedziała że nie powinna, że sprawi mi to ogromny zawód (dlatego w sumie nie powiedziała..)spotkała się w gronie znajomych w których był ON(ten z którym mnie zdradziła). Mają jedną wspólną koleżankę i tak temat się rozpoczął .. niby nie doszło do niczego (po urodzinach ją odwiózł), dwa razy też rozmawiali w pracy .. Nie wiem, może ja jestem z innej planety, ale w głowie mi się to nie mieści, żeby w takiej sytuacji (rzekomo chcąc dać nam szansę wtedy), robić takie rzeczy?! (mówię o tych dwóch spotkaniach w gronie znajomych). Nie wiem co o tym myśleć. Zawiodłem się bardzo. Plus tego jest taki, że trochę łatwiej mi, ale do czasu. Mam do Was moje miłe pytanie: Wczoraj troche porozmawialiśmy .. myślę,że temat powrotu do siebie na dzień dzisiejszy nie istnieje, zresztą co nagle to po diable. Nie chce naciskać, bo nic z tego. Ale widzę,też inne rzeczy, które dają mi do myślenia .. Powiem wprost : czy uważacie, że powinienem jej zasugerować, żeby odcieła się od tego faceta, spotkań w jego gronie (wiem, jest teraz wolna, niemniej widzę, że niektóre moje rady bierze do siebie, zgadza się z nimi .. ) jeżeli w ogóle myśli, że my kiedyś, coś moglibyśmy? Nie mogę jej niczego zabraniać, jesteśmy teraz wolni. Ale ona czasami się zachowuje jakby ktoś musiał jej dokładnie (teraz) powiedzieć co ma robić.. Ja to odbieram tak : skoro spotyka się w ich gronie, to ciągnie ją do niego (bo ma innych, wspaniałych znajomych z którymi do tej pory było jej dobrze). Jeżeli tak jest i ona nie chce nic zmienić w tej kwestii, nic tutaj po mnie. Znikam. Tylko nie wiem jak do niej dotrzeć, jak się tego dowiedzieć..w ogóle co teraz robić. Czy dać jej spokój = zaakceptować to, że raczej będzie jak będzie, czy jeszcze już tylko słowami (bo tyle mi zostało) zawalczyć.. sprowadźcie mnie na ziemie.
  4. No niestety, naczytałem się (choćby na tym forum) wiele o tym, że taka psychoterapia może pomóc, coś uświadomić - ok, przesadzam, tonący się brzytwy chwyta. KA-WA to nie jest tak jak piszesz, bo wczoraj znowu szczerze rozmawialiśmy (przy czym się już definitywnie rozstaliśmy, choć dla niej to nastąpiło już 2 tyg temu) - tu nie chodzi o mnie, co już powtarza jak do znudzenia.. chodzi o nią. O to, że już nie tęskni za mną, że nie czuje nic i co z tym związane.. wydaje mi się, że póki co zaślepiona jest tym co czuje do tego drugiego, może mi się tylko wydaje, nie wiem, dlatego nie czuje nic do mnie... Wiem, że muszę się z tym pogodzić - nie wiecie jak bardzo mi ciężko.. Widzicie, te 2 tygodnie, które już jest inaczej, nie widzieliśmy praktycznie, kiedy teoretycznie ze sobą nie byliśmy, nic w niej nie zmieniły. Ja chciałem zrobić wszystko, żeby uczucie, którym mnie darzyła (to pierwsza miłość!) odkopać, zrobić coś co pozwoli choć trochę, jej coś poczuć do mnie .. ale no teraz raczej to nie jest możliwe.
  5. Zwracam się zwłaszcza do Pani Kamili .. czy sądzi Pani, że wizyta u psychologa mogłaby pomóc, nakierować nas na coś, zwłaszcza Ją? Uczucie do mnie jakby wygasło/przygasło, wydaje mi się, że ma też na to wpływ to co (może)czuje do tego drugiego faceta.. (a podobno nie ma z nim kontaktu, więc to nie jest tak, że z nim chce być).. czytałem parę artykułów, że podobno psychoterapie mogą pomóc w rozpaleniu, odnowieniu uczucia .. myślę o jakiś rozwiązaniach ponieważ chcę wykorzystać każdą możliwość, która sprawiłaby, że może wrócilibyśmy do siebie.. Powodem naszego rozstania było wyłącznie to, że chyba do mnie nic już nie czuje (choć czy jest tego pewna? raczej nie. Wnioskuję to z rozmów). Co sądzicie? Czy może tak naprawdę się już tylko łudzę?..
  6. Witajcie .. To już koniec.. nie czuje tego co kiedyś (a coś siedzi w głowie do tego drugiego), boi się spróbować z racji ewentualnego rozczarowania, bólu z nim związanego .. nie widzi wiary w to wszystko. I nie jest powodem tutaj JA, bo jest wręcz zdumiona tym jak się uporałem ze swoim podejściem do życia, jakim po prostu teraz jestem facetem .. widzi to i mówi mi o tym. Problemem jest sfera uczuć, którą raczej już mnie nie darzy - tutaj nie jest chyba w stanie nic zrobić. Teraz muszę się jakoś poskładać, nie mam pomysłu jak, pomyślcie - 6 lat ktoś był zawsze, był częścią mnie nawet kiedy przysłaniały mi inne sprawy oczy, a teraz nagle już tego kogoś nie ma.. cholernie mi źle. pozdrawiam dziewczyny..
  7. Pani Kamilo! Tak, tak - zdecydowanie, ma Pani rację w kwestii jej bycia nieszczęśliwym przez te zdradę / "nie umiem dać Ci szczęścia" "czy będziemy umieli normalnie po tym co się stało żyć" "nie będzie już jak kiedyś, bo zawsze w twoich oczach będę inna" itp. itp. W ogóle zgadzam się z Panią w zupełności .. i tymczasem zamykam wątek. Odezwę się do Was jeszcze, jak będę stał już na jakimś gruncie.. oby tym, o którym marzę.. Dziękuje serdecznie dziewczyny!
  8. To pozwolę sobie zapytać Was, jako płeć przeciwną co o tym sądzicie, pytanie zwłaszcza kieruję do Pani psycholog : Czy jest możliwe, że kiedy poczuła, że mnie straciła była pewna uczuć, tego, że chce ze mną żyć, nic w zasadzie innego dla niej się nie liczyło .. a minął miesiąc (który obfitował w moje wątpliwości, byłem troche jakby stary - no ale sie pozbierać musiałem..) i pojawiła się jakaś pustka, nie to co kiedyś z jej strony w stosunku do mnie? Czy po prostu na to wpłynąć mogło ciągłe staranie się tego faceta, jego romantyzm, świeżość, nowość + niezadowolenie ze mnie, wspomnienie złych czasów? Nie wiem jak to tłumaczyć..
  9. Uszanuję - nie chcę jej męczyć .. ma prawo być szczęśliwa.. Dzisiaj zaproponowałem spotkanie, żeby szczerze porozmawiac - odpowiedź na początku negatywna, tłumaczenia, że uważa to za zły pomysł, że uważa, że stało się jak musiało się stać .. że nie chce abyśmy znowu cierpieli (zakłada więc że nic z tego nie będzie) .. i inne podobne. Zadzwoniłem, porozmawialiśmy, o nic nie prosiłem - zaznaczałem tylko, że chce porozmawiać szczerze, że rozmowa taka nam potrzebna, napomknąłem coś nie coś przez telefon .. zgodziła się (jest w pracy - więc nie wiem czy to nie przez to, żebym dał spokój i żeby mogła do obowiązków wrócić, ale cóż .. ;-)). Kiedy ją zapytałem dlaczego tydzień temu twierdziła, że chce żebyśmy spróbowali, odpisała że potem była sobota, trzyma się chyba tej decyzji którą podjęła na naszym ostatnim spotkaniu.. boi się pewnie, że namieszam znowu jej w głowie.. Teraz muszę dobrze zastanowić się co chce powiedzieć, o co chcę ją zapytać .. niemniej zaczynam uświadamiać sobie, że chyba nic z tego..
  10. Teraz widzę, jak bardzo może się skomplikować życie .. co jest ważne, a co mnie .. szkoda słów .. Zgadzam się i dziwię, że mnie nie zostawiła wcześniej .. wierzcie lub nie, ale nieraz kiedy myślałem o rozstaniu, miałem na względzie jej dobro.. widziałem jak wszystko wygląda.. Pierwsze myśli jakie pojawiły się w głowie, to chęć walki o nią, jak 6 lat temu.. staranie się, podrywanie, niezapowiedziane randki.. ale nie da się ukryć, że teraz jest inaczej. Proponujecie rozmowy, spotkania - na pewno odbędę takie (może uda się nawet dzisiaj), żeby zapewnić ją o swoich uczuciach, żeby szczerze porozmawiać, poniekąd ją zachęcić do tego, żeby również się nie poddawała .. Myślę, że danie czasu (zero kontaktu, czy sms raz na jakiś czas) w tym wypadku mogłoby zadziałać na niekorzyść, choć nie ukrywam, że na początku i taka opcja wydawał mi się dobra - ale chyba oddaliła by się ode mnie jeszcze bardziej..
  11. Blado przy nim wyglądam - pewnie tak, póki co ;-)
  12. HaHa .. pantoflarzem nigdy nie byłem, myślę, że i w tym wypadku daleko mi do tak owego.. po prostu, nigdy nie wziąłem na swoje barki naszego szczęścia, tylko byłem, teraz uważam, że pora na mnie (jakkolwiek to brzmi), pora aby to ja się postarał, zrobił coś dla nas .. Może jestem w stosunku do siebie zbyt krytyczny, może nie byłem taki zły, ale wy kobiety potrzebujecie FACETA a nie dupy adasia, którego coraz częściej odgrywałem .. Chciałbym wiele naprawić, uważam, że to jest kobieta z którą dalej chce przez życie iść .. nic na to nie poradzę. Obudziłem się chyba nie w porę, ale lepiej późno niż wcale jak to mówią.. Napisałem tutaj, żeby ktoś spojrzał na to wszystko trzeźwym okiem, bo ja dzisiaj raczej nie jestem w stanie .. Kierują mną emocje, pierwszy raz jestem w takiej sytuacji (to moja pierwsza partnerka), nie chce do końca tego wszystkiego spieprzyć, skoro już jest tak źle.. No i nie ukrywam, że dajecie mi wsparcie, każdą szczerą odpowiedzią :-) Staram się podsumować pewne fakty - za dzisiejszą akcję nie usłyszałem "daj mi spokój" a raczej spotkałem się z pozytywnym odbiorem (może to nic?), jest niepewna (więc nie skreśliła wszystkiego?), może czuje do mnie jeszcze jakąś słabość - jeżeli nie teraz, to kiedy mam to wykorzystać?
  13. ~ przeczytałam : Wyjęłaś chyba mi to z ust. Moim zdaniem tego nam brakuje, dosłownie! I tak najchętniej bym robił .. Tyle, że zastanawiam się czy nie za szybko, jeżeli w ogóle będę miał możliwość. Kwestia uczucia - swego czasu długo, długo myślałem, że to co do niej czuję, to już tylko przyzwyczajenie. Dzisiaj się okazuje, że nie. Różnica jest taka, że ja jej dawałem dużo powodów aby uczucie do mnie zanikło, ona mnie żadnych - do kwietnia. Nachodzą mnie myśli, że tak wiele przed nami, przez to co za nami.. marzeniem jest jej ponowne rozkochanie w sobie, tylko czy to w ogóle możliwe? .. Na pewno nie będzie tak, że dostanie ode mnie czas, za bardzo mi na niej zależy, na nas! I teraz tak - z jednej strony nie być nachalnym ale stanowczym, wydaje się to być rozsądne, z drugiej strony nie pozwolić jej odejść, jasno zakomunikować czego chcę, co czuję, co widzę .. i oczywiście wysłuchać jej : że nie wie, że to że tamto ..
  14. Pani Kamilo, Ja o tym wiem, choć muszę przyznać, że nie myślę w taki sposób na co dzień.. może nie chce pewnych myśli do siebie dopuszczać, bo mi zależy.. zdrada nie ma usprawiedliwienia nigdy.. ale ma Pani sporo racji! Tylko refleksje jaki mi się nasuwają, przynajmniej na razie, nie zmieniają mojego stanowiska .. Nie chcę w tym wszystkim właśnie jej spłoszyć, więc nie wiem czy póki co takie rozmowy są na miejscu .. ale muszę w końcu jakąś taką przeprowadzić, przecież nie wiem na czym stoję. Słyszę, że chyba nie czuje do mnie tego co kiedyś, sądzicie więc, że takie szczere rozmowy pozwoliłyby coś drgnąć? Skoro ciągnie ją (tak zakładam) do innego faceta tzn. do czegoś nowego, czegoś czego brakowało u mnie (a jest tego mnóstwo, niska samoocena, dość lekkie podejście do życia, wiele tego by wymieniać - niemniej jak wspominałem, zmiany zauważyła. A swoją drogą to mnie aż lepiej tak żyć, naprawdę, nie wiem co ze mną się działo). Zastanawiałem się, czy nie pokazać jej, że ja nie jestem mówiąc ogólnie gorszy. Moje zabiegi, jak choćby to śniadanie, to tylko po to aby poczuła się, że staram się o jej względy, że o niej myślę, czego przez ostatnie lata w ogóle nie doznała .. żeby się uśmiechnęła, pomyślała, że coś dla niej zrobiłem .. banalne, ale swój cel ma. Mam wiele wyrzutów sumienia, ponieważ podczas ostatnich lat widziałem jak siebie i ją zawodzę, wiedziałem czego ode mnie oczekuje, niemniej nie dawałem jej tego - wpadłem w jakiś stan z którego nie potrafiłem wybrnąć .. Dlatego też, dzisiaj jestem w stanie spojrzeć na nią (mimo tego co zrobiła) normalnym okiem..
  15. ka-wa / myślimy podobnie.. Tyle tylko, że skoro jest ona teraz czegoś niepewna, swoich uczuć do mnie, nie chcę takimi rozmowami wywoływać na niej jakiejś niepotrzebnej presji, strachu .. tyle lat ze sobą byliśmy a ja nie wiem, jak ona może zareagować na takie wyznania, rozmowy .. en związek przez ostatnio rok, dwa lata, nie spełniał w zasadzie żadnego z nas.. choć były też cudowne momenty.. zastanawiam się czy nie za wcześnie, czy może wolnymi krokami nie spróbować odbudować poczucia bezpieczeństwa .. choć z drugiej strony, może kiedy byłbym bardziej stanowczy co do "naszej" przyszłości, może gdybym pokazał się w końcu jako facet a nie ciągle niezdecydowana dupa, to by w jej oczach też coś pokazało, w głowie uruchomiło .. nie wiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...