Skocz do zawartości
Forum

Pisanie pomaga


Rekomendowane odpowiedzi

Tak mi się wydaje.

Drobne nie porozumienie, nie potrzebne konsekwencje i świat się znowu zawalił. Wystarczyło zadzwonić, zapytać, ale przypomniałem sobie, że tak właśnie robiłem całe życie, że ciągle starałem się spełniać czyjeś oczekiwania. Drugi raz się nie da. Tym drugim razem oczekiwałem innego zachowania, że będzie inaczej, że to ona zadzwoni, że może się wytłumaczy. Przecież to takie proste : "Przepraszam kochanie, ale jestem rozdrażniona, przybita. Zadzwonię później". Czy jest to do cholery ponad ludzkie możliwości? Dlaczego muszę więcej rozumieć? Bo więcej przeżyłem? Bo więcej mogę znieść?
DLACZEGO K***A MUSZĘ WSZYSTKO ROZUMIEĆ?

No dobra. Nie stało się.
Kolejne piwo, trochę muzyki. Powiedziałbym pozbieram się.
Pociąłem kartę lajki. Nie musiałem, ale mogłem. Usunąłem konto pocztowe. Naprawdę nie musiałem. Tak wybrałem. Usuwanie fejsa trochę potrwa, ale wcale nie muszę tam zaglądać. Nic nie muszę.
Nie muszę żyć, nie żyć, wybierać, nie wybierać. Nic nie muszę. Nie muszę pisać. Nie muszę oczekiwać ani spełniać.
Proszę o cud.
P*******y cud.
Nie potrafię żyć dla syna. Nie potrafię żyć dla matki. Nie potrafię żyć dla siebie.
Dajcie mi jakiś cholerny powód do tego p********go życia.
Jutro muszą zająć się Milankiem po południu. Później nic nie muszę.
W czwartek będzie za późno jeśli w ogóle warto.
Bo i po co?
Po co?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Smutne to co piszesz...,ale pisz jak Ci pomaga...,
dalej nie chcesz sobie sam pomóc ,po raz trzeci piszę komuś ,co ktoś wcześniej napisał...w swoim ogródku widzisz chwasty a nie kwiaty...,
jakbyś się leczył,mógłbyś pracować i życie nabrało by innych kolorów ,
masz żyć dla siebie ,a nie dla innych...i nie zadawać sobie pytań, po co , bo nikt nie wie po co istnieje świat,ale jak już tu jesteśmy to trzeba się starać żyć jak najlepiej potrafimy,
sens życia wg mnie głównie kreuje praca,zainteresowania,pomoc innym,itp.

wiem ,powiesz ja nie potrafię,dlatego daj sobie pomóc i zacznij się leczyć,
nie oczekuj nic od innych,nie wymagaj...artykułuj swoje swoje potrzeby ,nie licz ,że ktoś ma się domyślić...,

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przejmujące, przerażające, tragiczne....
Ale takie jest życie. Zbyt głęboko to przeżywasz, zbyt głęboki jest twój żal i rozpacz.
Takie jest życie.
Świat taki jest, że raz jest cudownie i pięknie, a raz mamy wrażenie, że wali nam się na głowę.
Ja wierzę, że jesteśmy na tym świecie po to, by się czegoś nauczyć. By zdobywać doświadczenia, by nauczyć się radzić sobie z przeciwnościami.
By potrafić cieszyć się tym, co mamy.
A ty masz syna.
Pomyśl, jaką dla niego będzie traumą, na całe życie, gdy ojciec się załamie i powie- mam dość i skończy z sobą.
Bo dziewczyna nie potrafiła powiedzieć- przepraszam. Więc jak wątła jest ta miłość do syna, skoro DROBNE nieporozumienie sprawia, że nic się nie liczy, nie ma żadnej miłości do syna, nie ma poczucia odpowiedzialności za jego los.
Istniejesz tylko ty i twoje zranione ego.
Nie liczy się syn, jego przyszłość, nic.- tylko ty...

Napisałam DROBNE nieporozumienie, bo tak z perspektywy czasu, normalny człowiek to ocenia.
Od mojego byłego, ani razu nie usłyszałam słowa, - przepraszam. A miał za co przepraszać.
Ale cóż mnie to może obchodzić, po czasie? To już przeszłość, to było, minęło!!!
A życie toczy się dalej.

Odnośnik do komentarza

Przecież się leczę. Bez leków już od dawna gryzł bym ziemię.
Sens życia leży poza tym o czym piszesz. Dlatego właśnie takie proste sprawy nie pomagają.
Dobrze jest robić coś istotnego. Ma się wytłumaczenie dla tych życiowych powodów. Ale to nadal nie to.
Masz rację z tym artykułowaniem. Chyba. Może faktycznie należy mówić głośno czego się oczekuje i brać co się da? Ale co zrobić jeśli się oczekuje zainteresowania własną osobą?
Czasami faktycznie lubię pracę w ogrodzie :-) Tylko, że ja takiego nie mam, nawet tego w przenośni.
Staram się, ale nie potrafię żyć dla siebie.
Rozumiem, że wszystko można wytłumaczyć tym, że mogłem inaczej. No bo mogłem. Wiem jednak dokąd to wszystko zmierza w takiej formie w jakiej jest. Lata temu mogłem komuś nie pomagać i moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zabawne, że pomimo przykrego doświadczenia zawsze starałem się być "pomocnym".

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Dobry argument Unna i masz rację.
Jaka w końcu jest ta moja miłość do własnego syna? najwyraźniej żadna i może właśnie dlatego nie potrafię uczynić go światłem na swojej drodze?
Prawda jest taka, że mimo, iż przy nim czuję, że go kocham to wcale nie chcę się nim zajmować i nie znajduję wytłumaczenia dla takiej reakcji.
Zranione ego. masz absolutną rację tylko, że z tego nic nie wynika. Nawet jeśli wykluczyć ego i syna to co jeszcze zostaje?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Wiesz Ewcia, pomoc to nie tylko kilka słów. Pewnie czasami się przyda, ale bardziej potrzebne są konkretne rozwiązania, a takich jest sporo. Przypuszczam, że gdybym nie był takim poranionym, egoistycznym szczeniakiem to i postarałbym się o te rozwiązania.
Może i komuś pomogłem swoim gadaniem. Nie zmienia to jednak tego, że z tego gadania i tak nic nie wynika.
Ostatnio zabrakło mi sipralexy i o mały włos nie skończyło się to ostatecznie. Dzisiaj leki wziąłem bo miałem nadzieję, że jest inaczej. Nie jest inaczej, nie będzie. Jutro leków nie biorę. Do wieczora dam radę. Potem nie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

InnyInna nie pisz tak bo to oco piszesz jest przerażające. Tylu ludziom pomogłeś, tyle dobrego zrobiłes. Masz syna, matkę, nie pisz, że miłość do nich jest żadna bo to nie prawda. Musisz się leczyć, brać leki i wierzyć. Jak Ci te nie pomagają to zmienić na inne, pojśc na terapię indywidualną, albo grupową. Walczyć o siebie bo przecież musisz, masz dla kogo

Odnośnik do komentarza

Mam ochotę wziąć cię za klapy , energicznie potrząsnąć , mówiąc : ty egoistyczny, samolubny ....... Czy nie możesz spojrzeć dalej, poza czubek własnego nosa?
Chociażby, na syna?
Popatrz na kwiat, który rozkwita, jest cudowny i pięknie pachnie. Popatrz na niebo, pełne obłoków, na słońce, które cię grzeje. Popatrz na kota, który się do ciebie przytula i na psa, który zawsze jest wierny.
Świat jest piękny!! Nie widzisz tego? Życie jest piękne, o ile potrafimy cieszyć się nim.
Co to jest szczęście? To tylko nasze myśli, to tylko to, że potrafimy dostrzegać pozytywy, a nie tylko negatywy.
Pewnie teraz pławisz się w samozadowoleniu - bo ja jestem taki nieszczęśliwy...Jesteś jedyny na tym świecie, który ma problemy...
A to nie jest prawdą.
Jeśli weźmiesz się w garść, to będę cię szanowała.
Jeśli wybierzesz ucieczkę nie zważając na krzywdę, którą wyrządzisz bliskim...no cóż, twój wybór, ale...

Odnośnik do komentarza

InnyInna, nie będę pisała, że świat jest piękny, że masz dla kogo żyć, że wszystko zależy od Ciebie, do Ciebie należy wybór. Nie znam Cię dobrze, bo jestem na tym forum zdecydowanie krócej niż Ty, nie znam nawet zbyt dobrze Twojej historii, ale widzę, ilu osobom pomogłeś swoimi słowami, swoim pisaniem, dla ilu osób na tym forum wiele znaczysz. Może masz to teraz w czterech literach, no cóż... Sprawiasz wrażenie ogarniętego człowieka, mimo swoich różnych problemów, więc mimo wszystko wierzę, że nie zrezygnujesz z leczenia i powalczysz o siebie, dla siebie. "Przestańmy własną pieścić się boleścią" - jak pisał Asnyk. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że niejeden Twój post przyjdzie mi jeszcze przeczytać na tym forum! Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

No właśnie leczysz się...raz bierzesz leki ,raz nie,to co to za leczenie,też uważam,że powinieneś być również na psychoterapii,

kochasz syna ,tyko choroba nie pozwala Ci się nim normalnie zajmować .

Jeśli oczekujesz zainteresowania swoją osoba to też powiedz głośno i przyjmij do wiadomości to co usłyszysz,nie zawsze musi to być zgodne z oczekiwaniami,bo szczerość jest najważniejsza.

A gdzie leży sens życia wg Ciebie?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

straszna jest ta depresja, nerwica, wykańcza człowieka, zabija powoli, skutecznie. Ja juz nie potrafię walczyć, nie mam sił. Żyję z dnia na dzień właściwie nie wiem po co? jestem pasożytem NIKOMU NIE POTRZEBNYM...co komu po mnie skoro do niczego sie nie nadaję. Pomijając całą depresję to ja naprawdę jestem głupia i niczego nie potrafię....STOP umiem się stresować:))

Odnośnik do komentarza

Leki pomagają bo łatwiej mi się pozbierać.
Wiem, ze to o czym piszę i jak piszę nie jest przyjemne, ale nie jest moim celem pławienie się w swoim nieszczęściu. Staram się nie zapędzić siebie samego w "kozi róg" i dlatego szukam trochę współczucia.
Zawsze osoby bliskie zarzucały mi egoizm. Nie wiem. Może faktycznie mają rację?
Dziękuję za Wasze słowa. Pomagają i jest mi głupio.

Ale ta najważniejsza osoba się nie pojawiła i pewnie się nie pojawi, bo pewnie czuje się jeszcze bardziej pokrzywdzona niż ja.
Jeszcze kawałek tego dnia. Jutro kolejny.
Nie wiem co chciałbym jeszcze napisać.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Trzeźwe Spojrzenie

Trzeźwe Spojrzenie Wyślij wiadomość • 5 dni temu

Byłem wczoraj pierwszy raz u specjalisty- tzw hipnoterapeuty i "life coacha" .
Pierwszą rzeczą o jaką mnie zapytał było, co chcę osiągnąć poprzez terapię i czego oczekuje. Powiedziałem mu że rok temu byłem w najlepszej kondycji psychicznej w całym moim życiu, miałem odłożone pieniądze,jechałem na 7 tygodniowe wakacje do Polski, miałem stałą pracę po powrocie, wszystko się układało się tak, że lepiej bym sobie tego nie wymarzył. Był to stan idealny. Miałem energię, pozytywne nastawienie i był to najlepszy czas w moim życiu. Nikt i nic nie mogło mi popsuć tego błogostanu.
Wiedząc jak czułem się rok temu wiedziałem, że mój obecny stan jest daleko od idealnego i że chciałbym jak najszybciej wrócić na dobre tory.(Od kilku miesięcy, dokładnie odkąd zrezygnowałem w marcu z pracy leciałem na równi pochyłej aż kilka tygodni temu osiągnąłem apogeum i wiedziałem, że mam depresje albo co najmniej jej symptomy.)
Zapytał mnie : " dlaczego jesteś nieszczęśliwy?" no to ja mówię mu że nie mam pracy, nie mam kasy, mój związek z dziewczyną się rozpada, nie mam pojęcia co chce w życiu robić.
Opowiedział mi "wspaniałą" historię :" Pewien facet miał piękny ogród, cudowne kwiaty, mnóstwo owoców i warzyw.
Lecz gdy tylko ktoś go zapytał o jego ogród on odpowiadał : że ma mnóstwo chwastów i że w ogóle to ciężka praca i że nie jest zadowolony z tego ogrodu".
"Więc mając przepiękny ogród skupiał się tylko na chwastach".
"Tylko od nas zależy, czy będzięmy się chcieli skupić w życiu. Na chwastach(negatywach ) czy na pięknych kwiatach(pozytywach ).
W jednej chwili mnie olśniło. Wiecie co sobie wtedy pomyślałem ?
Przecież ja to k... wszystko wiem ! Powiem więcej. Nie tylko wiem, ale wiem, że to działa bo sam tego dokonałem. Rok temu wprowadziłem się w mega pozytywny stan bo był to najlepszy pozytywny okres w moim życiu i kiedy kolega zapoznał mnie z Louis Hay "Możesz uzdrowić swoje życie " miałem taką siłę, że mogłem przenosić góry.
Tak samo jak rok temu robiłem dużo rzeczy żeby być szczęśliwym i myslec tylko o dobrych rzeczach i marzeniach, tak samo odkad wróciłem z wakacji moje stare nawyki wzięły górę i dlatego znalazłem się w dołku.
Sam się do niego wtrąciłem sam się z niego wyciągne.
Od wczorajszej sesji zmieniło się tak dużo (tak wiele pozytywnych rzeczy powstało w mojej głowie ), że wydaje mi się, że minął tydzien albo miesiąc. Tak na prawdę jestem w tym samym miejscu, siedze na tej samej kanapie, dalej bez pracy, dalej bez konkretnego planu na życie.
Co więc stało się w gabinecie podczas mojej 2 godzinnej sesji za którą zapłaciłem równowartość mojej dniówki.
Otóż podczas rozmowy ze "specjalistą" zdałem sobie sprawę jak wielką mam wiedzę w temacie i że wcale nie potrzebuje kogoś kto mi powie, że trzeba być pozytywnym i nie przejmować się niepowodzeniami i iść do przodu, oraz żeby w negatywnej sytuacji pomyśleć
" wcale nie musi to być coś złego, coś się skonczyło, żeby mogło się zacząć coś lepszego " .
Nie mówię, że wiem wszystko i jak pomóc każdemu, natomiast wiem jak pomóc sobie.
Co daje Ci szczęście? Co chciałbyś robić ? Dlaczego nie jesteś szczęśliwy? Co musiałbyś zrobić żeby być szczęśliwym? Jaki masz plan żeby to osiągnąć? Jaki bedzie Twoj pierwszy krok ?
To były pytania jakie mi zadał. Według mnie takie pytanie każdy powinien sobie je zadać co najmniej kilka razy w tygodniu
Kiedy byłem w dołku wzięły góre moje stare wzorce które przekazała mi moja mama ( przez które od wielu lat zmaga się z poważną depresją). Myślałem : " jestem do niczego" , " to nie ma sensu", "jestem taki nieszczęśliwy, nie będę próbował bo to nic nie da"
Pewnego razu powiedziałem sobie: "Jeżeli przestanę myśleć o tym, że wszystko jest bez sensu i zacznę znowu myśleć pozytywnie to wkrótce wszystko zmieni się na lepsze"
Kilka tygodni temu postanowiłem sobie: " Gorzej być już nie może, a skoro gorzej być nie może to bedzie tylko lepiej. Mam dwie opcje : powtarzać w kółko, że nic mi się nie udaje i kontynuować tą wszystko w kategorii wielkiej porażki albo zacząć małymi krokami wracać na dobre tory, może pójść do specjalisty i przede wszystkim powtarzać sobię; " uda mi się, nie ma opcji że nie" , " co było to było, nie chcę już tego więcej, dość". "

Widzę teraz bardzo wyraźnie jak niebezpieczny jest wzorzec myślenia mojej mamy :
"O mój Boże, co to będzie " , "Świat jest straszny i niebezpieczny"
są bardzo niebezpieczne nie tylko dlatego, że na co dzień świat jest bardzo smutny i nie ma wiele sensu , tylko dlatego ze ryzyko depresji, stanów lękowych i bycia w życiu totalnie nieszczęśliwym zwiększa się wtedy nieprawdopodobnie.
Można być na tysiącach terapii, obejrzeć tysiąc filmów motywacyjnych ale z czego zdałem sobie sprawę wczoraj :
"jeżeli chcesz sobie pomóc, to zawsze znajdzie się sposób"
Każdy jest inny i potrzebuje innych metod i akcji i przede wszystkim czasu.
Wiem, że czasami jest ciężko jest być pozytywnym gdy w środku jest "galareta" i wrak człowieka , a ktoś Ci mówi:" nie patrz na chwasty, patrz na piękne kwiaty"
Według mnie czymś ważniejszym jest mieć cel i marzenia.
Moja mama tak bała się życia i marzeń, że jeszcze do niedawna bałem się marzyć i co najdziwniejsze NIE UMIAŁEM MARZYĆ.
Jeżeli nie masz planów, marzeń ani pasji bardzo łatwo jest popaść w marazm i depresje albo alkoholizm lub narkotyki. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało ale według mnie, jeżeli nie poszukujesz w życiu pozytywów i nie masz jakiegokolwiek planu w Twoje zycie niepostrzeżenie wkradną się smutek, żal, depresja, złość frustracja. Jeżeli mamy w naszym umyśle 100 miejsc do wypełnienia smutkiem lub radością i nie wybierzemy żadnej opcji to nie będzie tak że to się wypełni 50/50 .
Marzenia, cele, uśmiech oraz docenianie małych rzeczy i nie narzekanie przy każdej okazji jest nam potrzebne nie tylko jako recepta na "szczęśliwe życie" samo w sobie.
Jeżeli skupiasz się na "dobrych rzeczach " Twoj umysl nie bedzie miał gdzie upchnąć tych "zlych wzorców " .
Bedzię tam tyle dobroci, że negatywne myśli nie będą miały miejsca.
To jest takie proste i trudne za razem . Idź ciągle do przodu z uśmiechem na ustach. Podążaj za swoją pasją i nigdy nie patrz w tył . Rozdrapywanie i rozpamiętywanie prowadzi tylko do większego bólu i poczucia winy.
Nie ważne jak "szalone" jest Twoje hobby. Wędkowanie, szydełkowanie, uprawianie ogródka, gotowanie, szachy.
Rób to co sprawia Ci przyjemność !
Kiedy moja mama miała najwieksze problemy z depresja każdy mówił : "nie przejmuj się, nie rozpamiętuj, idź się połóż, odpocznij, spróbuj zasnąć "
Według mnie co powinniśmy powiedziec : " chodź na spacer, opowiedz mi gdzie byś chciała pojechać na wakacje jak się poczujesz lepiej"

Zamiast wałkować non stop, że ktoś ma depresje zróbmy coś pozytywnego, żeby wywołać ich uśmiech.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

u mnie niestety nie ma miejsca na żadne pozytywy podczas gdy tyle zła dzieje się kolo mnie. Musiałabym się wynieść stąd by móc sie odseparować od problemów ( w jakiejś części). Nienawidzę lata, bo zamiast polepszać mój stan, jeszcze bardziej go pogarsza!! o zgrozo!! każdy jedzie na wakacje a ja sobie i memu szczęściu ich zapewnić nie mogę. Porażka ejst byc mną, totalna porażka!

Odnośnik do komentarza

Tabletki wziąłem.
Wczoraj wieczorem zadzwoniłem do "Żabki". Jak się domyślałem wcale nie było jej wesoło. Wyjaśniliśmy sobie to co się wydarzyło, uczucia w końcu się nie zmieniły.
Miałem nadzieję, że obudzę się w lepszym nastroju, ale zostało sporo smutku.
Pozdrawiam Was ciepło.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

InnyInna

Nie jesteś egoistą, bo gdybyś nim był, to nie poświęciłbyś tyle swojego czasu, na rozwiązanie / szukania rozwiązania problemów ludzi - którzy, tu po pomoc zaglądają.

Masz prawo do tego, aby wyżalić się - wylać poprzez pisanie tutaj wszystkiego co zatruwa Twoje wnętrze. .
100kroć lepszym rozwiązaniem jest pisanie tutaj, niż zatracenie się w tym poczuciu beznadziejności, które Cie otacza.

Nie pierwszy raz zapewne znajdujesz się w depresji - więc, owy stan doskonale jest Ci znany - nie raz udało Ci się wyjść z tej beznadziejności, bo wciąż jesteś tu - wśród żywych.
Więc i tym razem uda Ci się wygrać z chorobą - i udowodnisz sobie po raz kolejny, że tak naprawdę w życiu nie ma sytuacji, ani problemu nie dorozwiązania - jedynie przez owy stan człowiek sam siebie oszukuje i dostrzega beznadziejność, która znaczenia mieć nie powinna - życie jest zbyt krótkie, aby się poddawać i przez depresje swoje marzenia oddalać..

Syn nie jest najważniejszą osobą w Twoim życiu, nie motywuje Cie fakt bycia Ojcem do cieszenia się - masz do tego pełne prawo, ponieważ każdy z nas jest odrębną jednostką oczekującą od życia - zupełnie różnych rzeczy..

Ważne jest, to aby mimo obniżonego nastroju dostrzec choć jedną maleńką rzecz, która będzie motywowała do walki z owym stanem.
Dostrzec choć jedno zajęcie, które choć by na sekundę, będzie w stanie odciągnąć od zatrważania się.

Pomagasz innym i chciałbyś, aby inni choć w połowie martwili się o Ciebie jak, Ty o nich - lecz w życiu nie zawsze dostaje się, to czego by pragneło się - więc należy cieszyć się z tego co w owej chwili posiada się - bo kto wie, czy kiedyś na swej drodze życiowej nie poznasz osoby podobnej do Ciebie, która zapewni Ci / zaoferuje, to czegopragniesz - nie warto tracić nadziejii na lepszą przyszłość, bo właśnie owa nadzieja trzyma ludzi przy życiu. .

Powodzenia w walce z depresją, mam nadzieję - że potrafisz odnaleźć w sobie resztki sił do udowodnienia sobie samemu, że jesteś w stanie zwalczyć, to !

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość chybamiła

InnyInna
jak długo bierzesz leki?? Czy one naprawdę działają??? Ja do tego mam lęki i to okropne:(( chyba nie jest ze mną aż tak tragicznie skoro ja chcę wyjść z tego stanu i nie podoba mi się to wcale?? niestety brakuje mi sił, mobilizacji:((

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie lepiej. Powoli staram się układać to moje nowe życie.
Wiszę teraz ciągle na telefonie z Żabką. Wyjaśniliśmy co się dało.
Nie mogę się doczekać naszego spotkania.

Dziękuje za Wasze wsparcie.

Chybamiła,
leczę się już 3 i pół roku, i tabletki działają jak najbardziej.
Myślę, że powinnaś spróbować leczenia czy terapii.

Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...