Skocz do zawartości
Forum

Związek z psychofagiem


Gość Diosadelamor

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Diosadelamor

Cześć jestem Wioletta, mam 23 lata i chciałabym opowiedzieć Wam moją historię.
Zacznę od tego, że nie jestem już z tym chłopakiem od kilku dni, jakies 3 dni temu szukałam w necie informacji o znęcaniu się psychicznym i znalazłam pojęcie psychofag, czytając forum płakałam bo wszystko albo prawie wszystko się zgadzało. Teraz przedstawię Wam po krótce jak wyglądało ostatnie 2 i5 roku mojego życia.
Poznaliśmy się przez internet, zanim sie spotkaliśmy pisaliśmy ze sobą 4 miesiące, był idealny czarujący, szarmancki, czuły, wraźliwy, interesował się moimi sprawami. Zakochałam się w nim jeszcze za nim się spotkaliśmy. W grudniu 2011 spotkaliśmy się po raz pierwszy, ale to była tylko formalność, oboje chcieliśmy być razem. Mówił, że kocha, że szaleje, że czekał na mnie całe życie, że jedyna, najpiękniejsza, najcudowniejsza i w ogóle cud miód i orzeszki. Mówił mi, że nasza miłość jest tak wyjątkowa, że on nie potrzebuje kolegów, koleżanek, w ogóle nikogo tylko mnie i że ja też nie powinnam sie teraz spotykać z koleżankami, że powinniśmy zlikwidować wszytskie portale społecznościowe które posiadamy. Miałam przestać się malować, bo skoro mam już chłopaka to po co mam się podobać innym, najlepiej żebym przytyła bo będę mu się bardziej podobać. Sielanka trwała może pół roku albo trochę dłużej. Dziewczyny ja studiowałam, a on nie pozwalał mi chodzić na studia, w tym sensie że jak szłam na zajęcia on ze mną zrywał, albo w ogóle się nie odzywał bo się onbrażał, a ja zamiast na zajęcia to jeżdziłam do niego i mówiłam mu zapewniałam wręcz, że nigdy go nie zdradzę, ze jest jedyny, że tylko go kocham itd. Po naszym pierwszym razie( był moim pierwszym) wyszło pierwsze wielkie kłamstwo na jaw. Powiedział mi, że siedział w więzieniu ponad rok za narkotyki. Tak płakałam, powiedział mi wtedy że jak z nim zerwe to on zrozumie ale ja go kochałam i właśnie przed chwilą mu się oddałam tak, nie mogłam z nim zerwac, kochałam wybaczyłam mu to, tylko pilnowałam bacznie żeby moi rodzice czasem się nie dowiedzieli. Potem wyszło kłamstwo, że wcale nie skończył szkoły żadej z ledwością gimnazjum!! Dziewczyny ja studia inżynierskie a on gimnazjum! Ale nic nie przeszkadzało mi to przecież go kocham, zrobię dla niego wszystko. Przez te 2 i 5 roku moj chlopak do pracy sie nie kwapił, cały czas na bezrobociu, jak łapał prace na wakacje to wypłata szła na przelew. Pił, tracił pracę i siedział dalej w domu i użalał się nad sobą. Aha zapomniałam wspomnieć, że on mieszkał 20km od mojego miasta i spotykaliśmy się na weekendy, świeta i ogólnie starałam się z nim spędzać każdą wolną chwilę. Oczywiście ja do niego jeździłam bo on ani prawka ani auta. Ale przeszkodą było też to że moja mama zachorowała ciężko, a mam brata 8 letniego i wszytskie obowiązki spadły na mnie. On nie rozumiał tego ciągle mi mówił, że nie jestem jego matką a zajmuje się całym domem w ogole nie rozumiał mojej sytuacji rodzinnej. Na początku dużo pił ale tylko wiosna lato, jeździliśmy to tu to tam, ale mój chłopak nie znał umiaru pił dopóki pieniądze się nie skończyły, albo koledzy nie przestali stawiac, a potrafił też podejść do obcych ludzi i na żula(oczywiście nie na początku związku dopiero póżniej). Ciągle powtarzał, że szczerość jest najważniejsza, ale jednoczesnie zarzucał mi bezpodstawnie kłamstwa, że i tak prędzej czy pożniej go zdradzę, że coś ukrywam i tym podobne. NIe wiedziałam skąd on ma takie myśli, przeciez tak bardzo go kochałam i starałam mu się okazywac miłośc na każdym kroku. I zaczęło się jeździliśmy gdzieś na impreze to do końca siedzieliśmy zawsze, prosiłam go żebyśmy wracali, nie nie ma zmiłuj, pił pił pił. Jak wracaliśmy do domu nad ranem, robiłam mu jesc bo był głodny, podawałam mu picie na kaca, a rano tragedia. Budził się i zaczynał Ty szmato, Ty dziwko a ja nie wiedziałam o co mu chodzi, prosiłam płakałam, pytałam o co chodzi. Wiem, że mnie zdradzisz. Myślisz, że nie widziałam jak patrzyłam na tamtego ( choć przysiegam Wam, ze na nikogo nie patrzyłam, a nawet jesli popatrzyłam to przelotnie wiecie bez zadnego zainteresowania) tłumaczyłam mu to ale on nic. Poniżal, wyzywał od najgorszych,albo co gorsze stosował bierną agresję zero kontaktu, mogłam za nim biegac 3 godziny nawet na mnie nie spojrzal. Z czasem było coraz gorzej byłam już w takim stanie emocjonalnym, że jak mnie wyzywał siadałam w koncie i płakałam, a on coraz bardziej ubliżal jak nie mnie to zaczynal moją rodzinę zeby tylko trafic w czuly punkt, albo siedział w internecie na tel na fb( bo oczywiscie kazał usunąć ale po jakis czasie znowu sobie załozył konto ale ja juz nie) i mówił tak no ale ładne zdjęcie dodała, no no no i tak mnie podkurwiał, albo o napisała, słodka i tego typu sugerował że mnie zdradza. Dziewczyny ja już nie wytrzymywałam i potrafiłam podejsc i uderzyc go w twarz, ale on to specjalnie prowakował przysiegam Wam, wiedział ze nie wytrzymam i wtedy oddawał mi 2 razy mocniej, t i sie tłuklismy a jak lezalam juz na podlodze i plakałam bo mialam pizde pod okiem to potrafil mnie jeszcze kopac, albo sciskał mi tak mocno glowe miedzy rekami swoimi ze bolała mnie nawet kilka dni po czym mówił, że to moja wina bo go prowokuje, ze zadnej nigy nie uderzyl ze to ze mna jest cos nie tak. I mowil ze musi zerwac bo to przeze mnie po czym ja go blagalam ze sie poprawie ze bede sie kontrolowac itp. Miałam i nadal mam zryty mozg, z jednej strony wiedzialam ze robil mi krzywde a z drugiej tak kochałam. czasami błagałam go pytałam dlaczego mnie tak traktuje ze jak mnie nie kocha to niech to powie, ale on twierdził że kocha. Ile razy było tak że jak nie mogłam przyjechac na jego wezwanie to ze mną zrywał i mowił zobaczysz dzisiaj umowie sie z taka a taka. A ja płakałam, tłumaczyłam, prosiłam, poniżałam sie do tego stopnia ze az mi wstyd o tym pisac. Dziewczyny jak chciałam żeby przyjechał do moich rodziców w odwiedziny to musiałam go blagac i przekupywac alkoholem. On mnie nauczyl tak że z czasem sama alkohol mu przywoziłam oczywiscie wszytsko za moje pieniadze. Ja go karmiłam, bo jego mama nie miała juz do niego sił i mowiła ze nie bedzie mu nic kupowac, ja go ubierałam, sobie nie kupowałam tylko jemu. Jak miałam wiecej kasy bo na ostanim roku studiow przyznali mi sstypendium co jak nigdy nie przyjezdzal tak przyjechal do mnie w srodku nocy nachlany oczywiscie i chciał pozyczyc kase do jutra mowil i ja mu uwirzyłam i pozyczyłam. Tyle rozczarowan a ja bylam slepa caly czas werzyłam ze on się zmieni, że mnie kocha i że zrobi to dla mnie. Ogólnie moja rodzina byla w dobrej sytuacji materialnej, ale odkąd moja mama zachorowała juz ponad 1,5 roku pogorszyło się. W własnie od tego czasu pojawili się koledzy. Co weekend jezdzilismy i on chlał, miałam tego serdecznie dość a jednak caly czas cos mnie przy nim trzymalo. Zawsze jak juz chcialam odejsc to robil cos ze sie zpowrotem w nim zakochiwałam. Takie błędne koło rozum mówił skończ to a serce nie. I ciagle słuchałam serce. Wszystkie siniaki ukrywałam, rodziców kłamałam mówiłam że Damian jest wspaniały, że mnie kocha. prezent na zeszłe świeta sama sobie kupiłam i wszytskim powiedziałam zarówno z jego rodziny jak i z mojej ze to od niego. Jakoś w grudniu 2013 zaczął mi mówić, że fajnie by było mnieć inny tel, jak miałby nowoczesniejszy to szukałby ofert pracy i co najważniejsze obiecał mi ze nie będzie pił!!!! itp itd, ale on oczywiscie miał juz kupe długów ktorych nie płaci, kupe mandatów. A ja wtedy jeszcze nie miałam nic. Mowiłam mu nie, nie nie bo nie miałam pracy konczyłam studia i nie wiedziłam jak to pedzie. Ale co Wioletka zrobiła pobiegła do plusa i wzieła tel na 3 lata a co tam. Wręczyłam mu to byl w niebo wzięty. Wytrzymał żeby Was nie skłamać tydzień, w przerwie miedzy Swiętami a sylwestrem pochlał. I tak już zostało chlał 2 albo 3 razy w tygodniu i tłumaczył to sobie że wszyscy tak robią, że nie jest jakiś alkoholikiem nic z tych rzeczy, on poprostu to lubi. Jak go prosiłam żeby nie pił, to mi mówił że on bedzie pił bo lubi i ze sie nie zmieni a jak mi się cos nie podoba to żebym WYPIERDALAŁA! a w ogóle to się czepiam i robie z niego najgorszego chlopaka, chociaz nigdy mu tak nie powiedzialam. Jakoś pod koniec stycznia po takiej pijackiej nocy przyjechałam do niego i okazało się że ten tel który mu dałam, to on sie zamienił z jakims kolegą na inny, fakt że go upil i w sumie w rezultacie miał lepszy tel troche niż ten ode mnie. No przebolałam co tam, ważne że tel jest. Po jakimś czasie namówił mnie na kolejny telefon, mówił że nie ma co jesć, że kupimy za to jedzenie, ze nie pojdzie na alkohol, wbudzał we mnie litosc, nie nie nie a w koncu Tak poszłam i zwiełam, sprzedalismy go. Fakt nie poszło wszytsko na alko ale czesc tak. To nie koniec w ktorejs z kłotni pekł mu wyswietlacz w tel ja w poczuciu winy odkupiłam mu ten telefon, chociaz zarzekał się ze nie chce to wzialam akurat byly jego urodziny. W kwietniu tego roku, zaczął mnie męczyć, że jakby miał czym jeżdzić to na pewno szybko znalazłby pracę, a co najważniejsze przyjezdzałby do mnie. Ja zmeczona tym moim jezdzeniem, zaczecona tym ze moze w koncu cos sie zmnieni uległam, chociaz nie chciałam uwierzcie mi ze nawet w sklepie mialam watpliwosci, ale on mnie tak omamił. Wziełam mu ten skuter, już pierwszego dnia pojechał do kolegi pochwalic sie, ale zapytal mnie o zgode, zgodziłam sie tylko powiedzialam zeby nie wracal po alkoholu o dziwo posłuchal mnie. I teraz najgorsze przez miesiac ani razu do mnie nie przyjechał pracy tez nie znalazl, objechal wszytskich kolegow dookola, ale do mnie nie zawitał choc w miedzy czasie mialam urdziny i niesmialo mu moiwlam nie strac calego paliwa moze bedzie Ci potrzebne za pare dni, moje urodziny wypadaly w tygodniu takze nie bylo mozliwosci zobaczenia sie, ale myslalam ze sie domysli. Tego dnia oczywiscie swietował ale nie ze mną tylko z jakis kolega znowu chlal. W maju przyszła rata za skuter mieszkam z rodzicami, wiec sie dowiedzieli i bardzo zdenerwowali ze kupuje mu takie drogie prezenty. Pojechałam do niego z rodzicami bo chcieli sie upewnic ze rzeczywiscie bedzie placil raty tak jak mowił, i jakież było moje zdziwienie gdzie rano pisał że jedzie na ryby, ponad godzine szukałam go nad odra tel oczywiscie nie odbierał, po czym zadzwonił do mnie i okazało sie że jest u kolegi wiadmo w jakim celu. Rozmawiałam z nim w samochodzie i tata niektóre jego słowa słyszał. I powiem Wam ze bylam juz przyzwyczajona do gorszego traktowania mojej osoby, ale moj tata wkurwił się i mowi boże jak on do Ciebie się odnosi. A ja wtedy tylko pomyślałam, to to dopiero nic. Wróciliśmy do domu i zaczelam strasznie plakac, nie mogłam wytrzymac tego ze moi rodzice byli swiadkami ze on mnie okłamał, ze tak się zachował cos we mnie pekło. Powidziałam im wszytsko jak mnie poniżał, że bił wszystko. To miał być koniec. Następnego dnia zrobiłam test i okazło sie ze jestem w ciąży, lekarz potwierdził 5 tydzień. Chłopakowi nic nie powiedziałam o ciąży, jego mama wiedziała, ale prosiłam zebyy nic mu nie mowiła. Jemu tylko powiedziałam, ze jak mu na nas zalezy to niech sie zmieni niech przestanie pic i znajdzie prace. Po tygodniu próźb z jego strony, ( w miedzy czasie zaginął swojej mamie powiedzial ze sie zabije bo beze mne nie da sobie rady, niestety znalazł się pk 2 dniach sprzedał telefon ktory byl prezentem ode mnie kase stracil wiadomo na co a pił dlatego że go dziewczyna rzuciła)Dałam mu jeszcze szanse nie wiem ktora juz przyjezdzał on do mnie tym razem , spotykalismy sie bez wiedzy moich rodzicow, myslałam ze naprawde sie zmieni, obiecywał, wierszyki pisał byl słodki, zakochiwałam sie w nim od nowa. W weekend nie chciałam sie z nim spotkac, źle się czułam ciąza mi nie służyła, wiec pojechał do kumpli i znou chlal, po czym powiedzial ze to moja wina bo nie chcialam sie z nim spotkac. Na kolejny weekend jak juz mnie zaprosil do siebie na grila zgodzilam sie i jakieź było moje rozczarowanie kiedy odwiozł mnie poprosiłam zeby dal znac jak bedzie w domu. Jakieś pół godziny jazdy i powinien byc w domu, odczekałam godzine dzwonilam telefon wyłaczony( dałam mu starego rupcia żebysmy mieli w gole jakis kontakt) znalazł sie po 2 dniach. Nie mogłam wytrzymać już tego. W miedzy czasie poroniłam. Też nic mu nie powiedziałam, tylko jego mamie. W zeszłą niedziele napisałam mu długiego smsa że nie mogę się już z nim spotykać, że to nie ma sensu, że są pewne sprawy o ktorych ja nigy nie zapomne, że mam zal ktory bedzie wychodzil w kazdej klotni, ze go bardzo przepraszam i takie tam, bardzo sie balam żeby sobie nic nie zrobil. On tak jakby nie dotarło do niego, na drugi dzien jak utrzymywałam to samo, to zaczał mnie strasznie wyzywać i napisał, żebym się nigdy na nim nie mściła jak znajdzie sobie inna kobiete i ulozy sobie z nią zycie. Ten sms też miał na celu wyprowadzenie mnie z równowagi, nie wytrzymałam napisałammu że byłam w ciązy i że poroniłam. Właśnie w tym momencie dowiedziłam się jaki moj chlopak naprawde jest, pisał mi że to moja wina, ze o dziecko sie dba nawet w brzuchu, ze i tak byłabym zla matka, ze jestem szmata i takie tam. Strasznie plakałam. Po paru godzinach jak juz sie nie odzywałam napisał mi ze mnie nienawidzi, zaluje kazdego dnia spedzonego ze mną, że jestem zalosna i takie tam, jak juz mnie zwyzywal to napisał mi cos absurdalnego że ma w sobie jeszcze resztki szacunku do mnie i nie bedzie mnie wyzywał. Po czym napisał jeszcze ze on mi udowodni że do bedzie dobrym chlopakiem, narzeczonym, męzem i ojcem i ze w krotce sie przekonam. Nie pisalam. W kolejnym dniu i z gruszki ni z pietruszki napisał mi żebym się od niego odpierdoliła, że to moja wina, że przeze mnie pił, że nie dawałam mu przyszłości i ze on mi udowodni bo właśnie inna go zmienia. Nic z mojej strony. Po godzinie napisał o dziecku, że on bedzie sie za nie modlił, zebym ja tez sie modliła, że na pewno bylo by śliczne i że Bóg się nim zaopiekuje. Trzymaj się pa. NIc nie opd i od tamtej pory cisza...
Dziewczyny wiem, że powinnam się cieszyć, ze jestem wolna i czasami tak jest, ale z drugiej strony czesto tez jest tak że rzeczywiscie mam poczucie winy, że moze to ze mna jest cos nie tak, ze on mial racje że ja go prowokowałam, że innej by nie uderzył. Myśle o nim, zastanawiam się co robi, czy teskni? Czy mogłam cos zrobić żeby on się zmienił i takie tam... Cały czas nie wierze w to że on jest chory, dręczę się, mam tak zaniżone poczucie własnej wartosci, czuje się jak ostatni śmiec, scierka do podłogi. Ciągle płacze. Piszę tu do Was bo już nie mam siły, ciagle go usprawiedliwam, choc rozum mówi że robił mi krzywde, to sercu żal nie wiem czego chyba tych kilku procent kiedy byl czuly, dobry i sie starał.
Uwierzcie mi że jak znalazłam na forum wypowiedz jednej kobiety, która zamieściła tam psychozabawy które psychofag stosował na niej, to prawie kazda przerobilam. Notoryczne klamstwa i to robienie ze mnie idiotki, przylapalam go a on mi wmawial że nie i strasznei sie zloscił jak przylapalam go na klamstwie, wyzywal od ostatnich. A najgorsze jest to, ze widzialam jak wykorzystywal innych, takiego kolege wykorzystal kilkakrotnie tak że pisl do niego w imieniu dziewczyny niby mojej kolezanki i ten kolega i my mielismy sie spotkac z ta wlasnie kolezanką. Kolega kupował piwka, jedzenie, dawał na paliwo. Po czym okazywało się że koleżanka nie przyszła a bo cos jej wypadło a to cos i tak kilka razy. I wiecie mi sie to nie podobało, ale nic z tym nie rozbiłam bylam calkowicei podporzadkowana jemu, a on mi mowil, wiesz Wiola przeciez ja mu pomagam, on jest taki naiwny, jak ja go nie wykorzystam to zrobi to ktos inny, ja go ucze w ten sposób zeby nie byl taki naiwny. Tego typu sytuacji mogłabym wymieniac mnostwo.
Pomożcie mi proszę bo się zadręczę, niby psychofag nie uzywa przemocy fizycznej tylko psychiczna,i zazwyczaj to bylo tak że to ja pierwsza sie na niego rzucałam, ale on mowil takie slowa, szukal, wymyslal co by tu tak mnie zabolało, żebym go uderzyła po czym on mnie prał, potem nie miał poczucia winy, mowił że to moja wina itp itd. A ja tak płakałam i mialam wrazenie że jego to bawi że nic nie czuje że jest mu dobrze teraz. Po czym robił mi naprzyklad obiadek i mowi no juz nie placz juz jest wszystko dobrze, kocham Cię wybaczam Ci tą agresje albo tego typu slowa.
Jak mu mówiłam, że brakuje mi czułości, żeby mi okazał jak mnie kocha, to mowil ze nie moze mi dawac za duzo czulosci bo sie przyzwyczaje i go zdradze. Nie może mi okazać milosc bo nie ma pieniedzy, jakby mial to by wynajal samotol i by napisał Kocham Cie Wiolu... Dziewczyny przecież ja tego nie chcialam, ja chciałam być kochana, wspierana, czuć się najważniejszą. Pod koniec zwiazku stalam sie zazdrosna nawet o kolezanki jego, a on mówil Ty jesteś jakaś nie normalna czujesz sie gorsza od byle pierwszej dziewczyny na to ja mu mowilam jak z Tobą zaczynała m to czulam się lepsza od innych a teraz wszytsko się zmieniło, to przeze mnie czy przez Ciebie??? Robisz ze mnie najgorszego i w kołko Macieju to samo...
NIe piszcie mi że jestem skończoną idiotką, bo to już wiem... Ja naprawde miałam wpajane że kazda kłotnia jest pzrzez mnie, że ja sie czepiam, że go ograniczam itp, Ciagle cos ze mna było nie tak... I nadal tak uważam, tak mocno wpoił mi to, że nie wiem czy kiedykolwiek tego uczucia sie pozbede. Już sama się zastanawiam czy jestem normalna....

Odnośnik do komentarza

Z której strony by nie patrzeć był to bardzo toksyczny związek i dobrze ,że się skończył,tylko obawiam się ,że jesteś tak od niego uzależniona,iż istnieje obawa Twojego powrotu , jeśli on wyrazi taka chęć,

dlatego powinnaś od razu /a tak naprawdę dużo wcześniej/ wybrać się na psychoterapię ,bo sama się od niego nie uwolnisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem powinnaś iść na psychoterapię, bo taki związek wykańcza i psychicznie i fizycznie. Dobrym pomysłem byłoby też zapisanie się na warsztaty z podniesienia własnej wartości. Pomyśl o tym bo w przyszłości możesz mieć problem ze stworzeniem dobrego związku.
Życzę Ci powodzenia i siły byś wytrwała z dala od niego

Odnośnik do komentarza

Że tez tacy podli ludzie chodzą po tym świecie. Jak potrafią manipulować, upadlać, mataczyć. Bardzo ci współczuję, dużo przeszłaś i mam nadzieję, że całkowicie i na stałe wykreślisz go ze swojego życia.
Zrobił z ciebie niewolnika i to takiego, którym można pomiatać. Nie rozumiem, jak mogłaś z nim tyle czasu wytrzymać.
Musisz odbudować poczucie własnej wartości, musisz znowu stać się mądrą i rozsądną osobą, którą kiedyś byłaś.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się ze wszystkimi wcześniejszymi wpisami. Jesteś zastraszona, uzależniona emocjonalnie i masz poczucie własnej wartości równe zero. Mimo iż możesz teraz tego nie dostrzegać, bardzo dobrze, że ten toksyczny związek się zakończył i absolutnie do niego nie wracaj, nawet jeśli wyraziłby taką chęć. Koniecznie idź na terapię dla ofiar przemocy psychicznej/emocjonalnej/fizycznej. Obawiam się, że sama możesz nie poradzić sobie z traumą, jaką przeżyłaś, będąc w tym związku.

Odnośnik do komentarza

Nigdy ale to nigdy nawet jak by cie kusiło jakby nie wiadomo co zrobił nie wracaj do niego zmarnujesz sobie życie kobieto ! Taki człowiek się nie zmienia . Może na chwilę ale później znowu będzie to samo . Więc nie wracaj do niego.
Niczego nie jesteś winna to on jest winny że tobie się zawalił świat straciłaś dziecko przez niego nie przez siebie . Ty chciałaś by było dobrze ale on to schrzanił ! Musisz teraz walczyć o siebie , myślę że terapia by ci pomogła . Pamiętaj jesteś młoda i masz niesamowity charakter widać to po tym co robiłaś dla tego bydlaka . Uwierz mi że jeszcze odnajdziesz 2 połowe i będziesz szczęśliwa ! On powinien się leczyć ale to już nie powinien być twój interes teraz ty musisz pomóc sobie .

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

chyba już skasował bo nic nie widzę.
Bardzo Ci współczuję, bo spotkała Cię wielka krzywda. Nie poddawaj się i trzymaj się z dala od niego. Z nim nie czeka Cię nic dobrego tylko cierpienie. Zaczni robić coś dla siebie, jakiś kurs językowy, wyjazd z przyjaciółmi, pobyt w spa. Rób wszystko to czego on Ci zabronił... Po prostu żyj tak jak chcesz

Odnośnik do komentarza
Gość pantofelek

@masakraczuset no niestety, ale bardzo często ludzie bez wykształcenia jak to się mówi "w d*pie byli i g**no widzieli". Jeśli człowiek skończył ledwo gimnazjum, w życiu nie ruszył się ze swojego grajdołka, w którym mieszka od urodzenia i bez przerwy przez x lat widzi jedynie te same twarze, a co za tym idzie te same wzorce, trudno żeby posiadał głębiej rozwinięte umiejętności społeczne. To jest niestety prawda, sama 5 lat spędziłam z takim człowiekiem, któremu wydawało się, że jest Bóg wie kim, a tak naprawdę nic nie potrafił i sądził, że na mojej wiedzy i umiejętnościach zbuduje swoją przyszłość. Mój organizm na szczęście wiedział lepiej co dla mnie najlepsze i powoli doprowadzał do końca tego toksycznego związku. Może nie byłam bita jak autorka postu, ale byłam poniżana i psychicznie się nade mną znęcano. Do dziś płacę za to lecząc się psychiatrycznie i chodzę na terapię. Po 5 latach od tych wydarzeń wreszcie czuję, że żyję, odzyskałam pewność siebie, która po tym związku była równa zeru, znalazłam fantastycznego mężczyznę, który pomimo, że ma jedynie wykształcenie techniczne jest człowiekiem, który widzi coś więcej niż portale społecznościowe i czubek własnego nosa, robił w życiu coś więcej niż siedzenie w swojej małej mieścinie, ba! jak ex autorki też nie ma prawa jazdy, za to przebywanie z nim jest po stokroć lepsze niż z niejednym wykształconym. Dlatego nie można generalizować. Jednak niestety wystarczy przejrzeć statystyki dotyczące alkoholizmu i przemocy na wsiach, w biednych dzielnicach gdzie poziom wykształcenia jest niski, a w rejonach gdzie jest wyższy. Samo niestety mówi to za siebie.

Odnośnik do komentarza

~masakraczuset
INŻYNIERIA?STUDIA? HMM bardzo ciekawe bo dziecko w gimnazjum wie jak się pisze kĄcie. Na koncie moga być pieniądze

Niestety takie i inne błędy robi dużo osób,bez względu na wiek i wykształcenie, kłania się tu szkoła podstawowa i nie tylko,
bez sensu byłoby zwracanie autorom uwagi,bo my tu nie jesteśmy od ortografii czy interpunkcji,
/ale faktycznie czasem bardzo korci/,
a od wsparcia psychicznego.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Polska ortografia koliduje z naturalnym sposobem wyrażania swoich myśli. Mózg człowieka pracuje skrótami tak często jak to tylko możliwe. Naprawdę ma gdzieś różnice między u i ó czy ą i on. Wystarczy dopasować język do ludzkich możliwości i życie będzie dużo prostsze.

Do autorki:
Pal licho tego kogoś. Zdrowo walnięty, zdecydowanie bardziej niż ja. Problem jednak w tym, że trzeba mieć serio nie po kolei, żeby godzić się na takie traktowanie.
Jakieś mądre wytłumaczenie aż takiego uzależnienia?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Ja nie potrafię nic mądrego wymyślić, nie wiem, jak mądra, normalna kobieta mogła się tak uzależnić od takiej szmaty, takiego zwyrodnialca.
Na pewno w tej chwili, natychmiast, powinna iść do psychologa by ją wsparł, by pomógł jej otrząsnąć się z tego chorego uzależnienia.

Odnośnik do komentarza

Ja jako psycholog, ale też zupełnie zwyczajny człowiek zastanawiam się, podobnie jak InnyInna, jak można się tak uzależnić od swojego oprawcy, który katuje, bije, poniża? Niby znam teorie, mechanizmy cyklu przemocy itd., a mimo wszystko często nie mogę tego pojąć i moja głowa naprawdę tego nie ogarnia, dlaczego osoby bite i maltretowane tkwią przy swoich przemocowych partnerach. Tak po ludzku nie ogarniam, jakaś wewnętrzna niezgoda we mnie siedzi, bo tak to słyszę od bitych kobiet szereg powodów, dlaczego nie odchodzą ("Bo gdzie ja pójdę?, Bo nie mam pieniędzy, Bo dzieci muszą mieć ojca" itd.). Podobnie z syndromem sztokholmskim... Ot taka refleksja mnie naszła.. O psychologii ofiar przemocy można trochę poczytać tutaj: Przemoc psychiczna w rodzinie.

Odnośnik do komentarza

Ofiary przemocy są pewnie tak bardzo zastraszone, że boją się, że jak odejdą gdzieś, to wpadną z deszczu pod rynnę. Czasem zła teraźniejszość wydaje się lepsza od niepewnej, nieznanej przyszłości. Ta przyszłość może być np. bez przemocy, ale w inny sposób trudna. Są ludzie, którzy bardzo boją się zmian.
Sama mam kuzynkę, która ma męża tyrana, nie mają dzieci i już dawno mogliby się rozejść (źle się zaczęło zaraz po ślubie i trwa to już 30 lat). 30 lat to jest większa część życia tej kobiety. Ona nie wie, że może być inaczej. W dodatku mieszka na wsi i boi się, że w razie rozwodu będzie potępiona. Do kościoła razem chodzą i wydaje jej się, że wieś ma ich za zgodne małżeństwo, a prawda oczywiście jest zupełnie inna, tzn. cała wieś wie, jaka jest prawda dotycząca jej życia małżeńskiego. Więc takie osoby prawdopodobnie żyją też w pewnego rodzaju ułudzie i strachu, co będzie, jak "prawda wyjdzie na jaw".
Co ciekawe, kuzynka miałaby gdzie odejść (ma samotnie mieszkającego ojca w pobliskim mieście). Zapewne jej się wydaje, że status mężatki i pokazywanie się sąsiedzkiej społeczności i klerowi jako "zgodne małżeństwo" stoi wyżej w hierarchii jej wartości, niż bycie rozwódką, nawet jeśli ma to swoją cenę. Dodam, że kuzynka jest ogólnie osobą bardzo lękliwą i ma bardzo niskie poczucie własnej wartości.

Odnośnik do komentarza

bo to jest nie jako syndrom ofiary.. pisałam już w którymś wątku że miałam sąsiadkę, nad którą notorycznie znęcał się jej mąż. To nie byli starzy ludzie, powiedziałabym że w kwiecie wieku. Pytałam ją wielokrotnie czemu od niego nie odejdzie... tysiące powodów, żaden tak naprawdę nie miał sensu. Ale ta sąsiadka nawet jak ja z nią rozmawiałam to przyjmowała postawę ofiary, skulona, nigdy nie patrzyła w oczy, cichcem gdzieś przemykała... nigdy się nie pochwaliła, na jakiś komplement reagowała negacją... totalne wypranie. Patrzyłyście na nią i widziałyscie ofiarę, nawet nie wiedząc o tej sytuacji ....

Odnośnik do komentarza

Witam, jestem tu po raz pierwszy. Zainteresował mnie ten post, gdyż jestem w podobnej sytuacji. Tylko ja odeszłam od takiego człowiek,odważyłam się i jestem 4 lata po rozwodzie a gehenna trwa do dziś(oczywiście uzależnione to jest od jego humoru). Dziś gdy przyjechał po dziecko opluł mnie i po raz kolejny zwyzywał. Nie mam już sił, nie wiem co mam robić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...