Jestem już 3. dzień u mamy, a jutro po śniadaniu wracam do siebie.
Te kilka dni upłynęły spokojnie i tak zadziwiająco inaczej niż to bywało przez ostatnie parę lat. Tak jakby między nami nic złego nie było. Mama się pilnuje, nie porusza "złych" tematów, a i ja jestem pewniejsza siebie.
Niesamowite. To jest przykład na to, że proces terapeutyczny, jaki odbywał się we mnie poprzez to forum, oddziaływał energetycznie również na mamę, na moją duchową relację z nią.
Wprawdzie pobyt u mamy jeszcze nie zakończył się, ale jestem już pewna, że do już nic złego się nie wydarzy.
Tak się cieszę!
Ten sukces to dla mnie również znak, że już czas pożegnać się z forum. Trochę szkoda, ale jednak nie chciałabym się bardziej wciągać w te depresyjne klimaty, jakie tu panują. Aż tyle siły jeszcze nie mam, by być na nie tak całkiem odporna. Mam tylko nadzieję, że komuś pomogłam, tak jak i mnie pomogliście. Jeszcze do jutra to pobędę, a potem będę chciała wolne chwile inaczej, radośniej pożytkować :-)