Skocz do zawartości
Forum

Nieradzenie sobie z niczym i nienawiść do siebie


Rekomendowane odpowiedzi

A co do porady dla kogoś w podobnej do mnie sytuacji, to moją poradą było by... w sumie nie wiem co, bo u mnie jest też kwestia tego że (niemal) "nie mogę" zrobić rzeczy w które nie mogę uwierzyć że mogę. Częściowo moja obecność na tym forum jest krokiem naprzód, ponieważ od zawsze, właściwie, unikam polaków. Ogółem dobrym rozwiązaniem było by kogoś spotkać, ale dla mnie ciężko jest komuś na tyle zaufać, poza tym, nie chcę się nikomu narzucać, wszyscy mi mówią że jestem fajną osobą, ale online to co innego. Brakuje mi takiej wiary w siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A ja nie wiem czy np zmiana płci nie jest refundowana?
Tak sobie pomyślałam, że skoro sie tak boisz zaufać, to wsumie czemu? Co mogłoby się stać najgorszego, gdyby osoba której zaufasz, to zaufanie zawiodła? Czy chodzi Co tylko o to, że byś się znowu na kimś przejechała? Może oswojenie wroga by pomogło.
Nigdy mnie problemy Lgbt nie interesowały, bo mnie nie dotyczyły, ale myślę że najważniejsze to chyba działać w tym kierunku, abyś była oną nie tylko duchem, ale i ciałem. To tym bardziej rozmowa z fachowcem by się przydała, pomógłby przełamać lęki. A kiedyś tu mężczyzna pisał, że jego żona stała się lesbijką i miała do poradni ale takiej właśnie specjalistycznej sięcwybrać, poszukaj. Szukałaś?

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jesteś troche jak kobieta w toksycznymi związku i decyzją odejścia od tego mężczyzny. Często ta blokada że sobie nie poradzi i nie wie czy go kocha, czy sie przyzwyczaiła trwa wiele lat, a związek się nie zmienia, tylko ona, jej uczucia stają się coraz bardziej jałowa i do niego i do siebie.
Mam teraz posłankę Grodzką przed oczami i zastanawiam się gdyby nie zdecydowała się na ten krok wcześniej, to czy by jej fizis nie była jednak bardziej sfeminizowana.
W sumie jak Cie czytam, to ( pewnie Ci sie to nie spodoba) ale Twoje życie nie jest jakieś wyjątkowe, nienormalne, czy coś w tym stylu. Ani Ty. Dzieciństwo no cóż bywają i takie przypadki, dojrzewanie także sie zdarza, bo nie sama wzrastałaś w tm otoczeniu a potem reszta poleciała już możnaby powiedzieć po schemacie i przeszlość strzyka w kościach i pewnie będzie strzykać, póki nie rozlicyzsz sobie sama tego, nie zamkniesz w jakiś sposób. To co jest inne to właśnie ta płciowość. Więc normalny człowiek z trudnym dzieciństwem i jednym wielkim nietypowym wyzwaniem.
Przyjaciółka ma problemy, ale dobrze że ją masz. Jak będzie chciała to sama zwróci się po pomoc, ale możesz jej napomknąć ze zawsze jesteś gotowa iść z pomoc.
Piszesz o Polakach że to postęp te rozmowy. Wiesz sama jesteś Polką/ Polakiem, więc Twoje myślenie jest bardziej pod nas dostosowane, natomiast mysle że przez to boisz się wykonać jakiś ruch w wyznaczonym już celu. Ja nie uważam że Polacy, my jesteśmy źli, zacofani czy tym podobne. Mamy wolne dusze i nie lubimy gdy nam coś ktoś nakazuje, narzuca. Więc negatywne reakcje mogą wynikać z jakiegoś wewnętrznego oporu przeciw narzucanej postawie. Do tego to nie są " rzeczy" z którymi przeciętny kowalski ma do czynienia na codzień, a każda inność budzi lęk?

Odnośnik do komentarza

:P

Cóż, moje dzieciństwo było dość kiepskie, ale nic niewiarygodnie okropnego. Problemem jest raczej całe nakręcenie się, ta obsesja i strach. Na początku po rzuceniu szkoły tak źle ze mną nie było, a nawet było dobrze, bardzo, problemem była niechęć do zmiany życia, wyjścia gdzieś, i usprawiedliwanie tego, co przez te lata, bo 3 lata to szmat czasu, przerodziło się w obsesję, w strach, w fobię wręcz.

Jeżeli o panią Grodzką chodzi, jak na 60 lat, patrząc na zdjęcia, wcale nie wygląda okropnie. Ogółem to po dojrzewaniu, czas nie ma już ogromnego znaczenia. Przed okresem dojrzewania(lub nawet i po, jeżeli się brało coś co hormony stopuje), kształtuje się idealna sylwetka, wliczając piersi(w wypadku MtF), owłosienie lub jego brak, mutacja głosu, itp. zostają właściwie tylko genitalia, i dosłownie tylko one, potem już niestety efekty w dużej mierze zależą od genów/budowy ciała, czyli właściwie szczęscia. Ogółem im wcześniej tym lepiej, ale tu już drastycznych efektów nie ma. W moim wypadku lepiej nie czekać ale eh. Aż tak mnie to nie boli akurat, jak całokształt mojego życia.

A jeżeli o Polaków chodzi, to przede wszystkim pewnie złe doświadczenia, ale ogółem to tak jak widzę, to seksizm jest u nas wszędzie, a ogółem poglądy są u nas niezbyt postępowe. Rasizm i antysemityzm są wszędzie w dowcipach, homofobia też jest wszędzie i w dowcipach i na poważne, o transfobii już nie mówiąc, plus może i wszędzie tak jest, ale ludzie zawsze robią sobie żarty z innych, i w ogóle to nie wiem :/

Większość moich znajomych pochodzi z zagranicy i są to bardzo, bardzo fajni ludzie, i ogółem na polskich stronach się nie udzielam, więc moje ostatnie 3 lata to właściwie w pewnym sensie pobyt za granicą :p

Choć w sumie to, większość z nich pod normalnych ludzi nie podchodzi. Najbardziej ekstremalnym przykładem był by 55 letni facet ze stanów, w związku poligamicznym z 5 kobietami, z których 4 mają także inne związki, w tym z dziećmi, to już raczej pod żadną normalkę się nie podpisuje hahaha. A to i bez wdawania się w szczegóły :D

Cóż, na razie dla mnie pierwszym krokiem by chyba było przełamać wszystkie moje schematy, bo siła nawyku mnie właściwie zgniata jak kilkutonowy głaz, zawsze wracam do starego, to po prostu idzie decyzja->pewien wysiłek->złe samopoczucie->"to i tak nie ma znaczenia"->poddać się, niestety nawet jeżeli o trywialne rzeczy chodzi, nawet bardzo, bardzo trywialne. Ogółem to podejrzewam że nikt nie zrozumie, a i nie umiem tłumaczyć, ale to jest na tyle silne, że po prostu nie jestem w stanie myśleć o rozwiązaniu moich problemów, zmianie mojego życia. Myśli po prostu nie przechodzą, bo to się nie wydaje rzeczywiste. Ogółem o rzeczywistości mówiąc, to nie czuję się w kontakcie z nią, od kilku miesięcy, po prostu... nie czuję się.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ja to rozumiem, że sama sobie nie potrafisz pomóc, ale co stoi na przeszkodzie, abyś udała się do poradni i w ogóle, abyś taką fajną poradnię znalazła?
Kiedy to zrobisz? I od czego zaczniesz? Myśle że jak trafiasz w dobre ręce, to Cie nakierują odpowiednio i będziesz już mieć jakąś trasę wyznaczoną.
Siła nawyku zgniata większość ludzi, a nawet bym się pokusiła o stwierdzenie że 99%. Co nie znaczy, że nielicznym się czasem udaje te nawyki przełamać. No ale jak to zrobić to ja nie wiem, choć zakładam że ktoś już to jakoś opracował i pewnie sposoby na wychodzenie ze złych nawyków się znajdą. Kwestia chęci, determinacji i desperacji też czasem.
A trzy lata to nic w porównaniu do całego życia.
Czy lepsza jest perspektywa wzięcia się za te sprawy i podjęcia działania, czy lepsza jest perspektywa że kolejne kilkadziesiąt lat spędzisz w taki sposób jak w ciągu ubiegłych trzech lat.
I jeszcze jeden wzniosły a może i wyświechtany tekst ;) każdy kolejny dzień strawiony pod tym kamieniem( którym też może być ojciec wiecznie krytykujący każdy ruch), to mniej o ten jeden dzień życia jakie chciałabyś wieść.
A popatrz stwierdziłaś że trzy lata byłaś za granicą (to brzmi ładnie), ale że też te trzy lata to niechęć zmiany życia, wyjścia gdzieś, obsesji, strachu (to nie brzmi ładnie). Jeśli mówisz o tych samych trzech latach, to gdzie jest prawda? Pewnie jak zwykle po środku, a jakieś wnioski musisz sobie wyciągnąć z tego sama, lub przy pomocy...zgadnij kogo? No i tak tego kogoś nie będzie łatwo znaleźć, bo o fachowca z powołaniem ciężko, ale od czego są Twoje uzdolnienia?

Odnośnik do komentarza

Eh, tą przeszkodą jest właśnie strach. Rodzinie nic nie powiem, i powiedzieć nie chcę, już na ulicy samej się czuję bardzo dyskomfortowo, a miasto w ogóle jest 10km stąd, i autobusy do/z są 3 w ciągu dnia.

Niby mogę do jakiejś poradni, ale ostatnia wizyta jakieś 7 miesięcy(eh...) temu nie była jakaś wspaniała... jakoś nie mam od tamtego czasu wiary że tam ktokolwiek by mi mógł pomóc jeżeli tacy są ludzie. Ogółem problemem największym jest to że nie jestem w stanie się do niczego zebrać, nic zrobić, że nawet tylko myślenie o tym wszystkim mnie przytłacza. Po prostu nie mogę się zebrać, brakuje mi wiary że cokolwiek co mogę zrobić doprowadziło by do czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza

Ok. Muszę się trochę zastanowić nad moim życiem, i było by miło gdyby ktoś mi mógł trochę poradzić.

Po pierwsze, rodzinie nie powiem, na pewno. Nie potrafię. Do tej darmowej poradni raczej też nie chcę iść jeszcze raz. Przynajmniej nie na razie, może kiedyś.

Znalezienie szkoły, czy dla dorosłych czy nie... myślę że nie, przynajmniej na razie. Depresja częściowo zabiła moją umiejętność uczenia się plus ogółem jakoś nie chcę.

Praca by była dobra, i coś na zajęcie czasu i zawsze to pieniądze. Tylko jak właściwie się szuka pracy? I co mogę robić? Programowanie na pewno odpada bo nadal mam problemy. Najlepiej coś łatwego, w miarę możliwości bez dużej ilości interakcji z ludźmi, chociaż może i być. Poza tym nie mam konta w banku ani nic, trzeba by założyć, nie? Ja w ogóle nic nie wiem tak naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

W pracy nie pomogę, bo sie nie znam.
Niektóre banki prowadzą konta internetowe i wtedy są one nawet darmowe.
Znajdź inną poradnię, nie musisz iść do tej samej. Gdy trafiasz w dobre miejsce to i wzmocnisz sie psychicznie, a i możliwe że poznasz jakichś ludzi i niekoniecznie potwory :) a szkołę dobrze zacząć gdy się będzie wiedziało co sie chce robić w przyszłości, więc chyba troszkę za wcześnie dla Ciebie teraz.

Odnośnik do komentarza

Ta, ale ja nie mam technikum skończonego, więc nie mam matury, a bez matury jednak trochę głupio, nawet jeżeli umiem, to nikt mnie nie będzie chcieć :/

A darmowych poradni nie wiem ile tu jest. Ogółem praca by była lepsza. Ja się ogółem dobrze trzymam poza niektórymi rzeczami. Wydaje mi się że zmiana w moim życiu, jakakolwiek, dała by mi przynajmniej wystarczająco energii na inne.

Odnośnik do komentarza

Na pewno praca by Ci pomogła ,bo teraz masz za dużo czasu na myślenie,
a tak w ogóle to co robisz jak nie uczysz się i nie pracujesz?
Co na to rodzice?

Niestety, czeka Cię praca fizyczna jak nie masz wykształcenia,jeszcze kiedyś będziesz żałował ,że olałeś naukę.

Jak szukać pracy? Po pierwsze popytać znajomych,
pochodzić po firmach czy sklepach,popytać czy nie potrzebują do pracy.

Co możesz robić? Myślę ,że mógłbyś np.układać towary na półkach w super markiecie,praca nocna,

lub w jakimś magazynie,/zrób kurs na wózki widłowe/.

Co do konta ,to idziesz do banku, a oni sami Ci założą.

Nie użalaj się nad sobą ,tylko bierz byka za rogi:D

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ale co mnie obchodzi co się do czego przyda... E aktualnym tempie za 10 lat moje życie będzie identyczne jak teraz, tylko 24/7 ból, koszmary, trwałe zmęczenie i dosłownie upośledzenie umysłowe. Ja chcę tylko się stąd wydostać cos zmienić, cokolwiek. Dla mnie jakikolwiek cel w życiu jest lata świetlne ode mnie i w ogóle. W ogóle to dlaczego nikt nie jest w stanie zrozumieć, ja nie mam jakiś drobnych problemów z życiem tylko ogólne wszystko zrypane. W ogóle to szybciej by mi się było po prostu zabić i gówno mnie obchodzą inni czy przyszłość. Wy po prostu nie wiecie nic.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A czy musimy wszystko wiedzieć i rozumieć? Przecież to są Twoje problemy i tylko Ty wiesz co tak naprawde w Tobie siedzi. Szukasz pomocy, to podsuwamy jakieś kęski, ale to od Ciebie zależy reszta i ten konkret, nie od nas.

Odnośnik do komentarza

Eh. Już dwa tygodnie od pierwszego posta. To długo. Cóż, mam wrażenie że mój okres ciut lepszego samopoczucia się skończył, i razem z nim się kończy myślenie o poprawie mojego życia, bo po prostu nie mogę, nie dam rady, nie mam siły ani fizycznej ani psychicznej.

Wierzcie lub nie, ale po prostu nie dam rady. I nie wiem czy mi nawet zależy żeby próbować. Przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

To nie jest długo dwa tygodnie. Jeśli po miesiącu zrobisz kroczek, to będzie zawsze ten kroczek do przodu. Jak narazie stoisz poprostu w miejscu i nie przepraszaj nikogo za to.
Zależy Ci żeby próbować, a świadectwem jest to że niepodoba Ci sie to co jest teraz. Zmiany musisz sama zaplanować pod siebie.

Odnośnik do komentarza

Czasami nie warto kierować się konkretami, lecz drobnymi szczegółami, które niestety często uchodzą naszej uwadze. Nawiązując do tego, kroku i czasu od napisania postu. Zwróciłbym uwagę na kwestie czegoś do utrwalenia jak i potrzymania działań które, niekiedy sami odtrącamy na rzecz innych według nas ważniejszych rzeczy według naszej oceny. W własnym postępowaniu można nie zauważyć kiedy wykazując się emocjonalnie, nie pozostawiamy nic dla siebie. Odniósł bym się do szewca który sam chodzi w dziurawych butach. Będąc pomocnym na forum dla innych użytkowników, daje podstawę do podtrzymania w takim zawieszeniu, jednak nie zostawia sobą tego, z czego mógłbyś skorzystać dla siebie. Jeżeli od początków kształtowania(dzieciństwa), słuszność postępowania została pozbawiona wzorca prawidłowości, to robiłbym wszystko by odbudować pewność na tym polu działania. Zwłaszcza, że jesteś samoukiem, swój system wartości sam w sobie budujesz jak i dalej poddajesz go próbom, słuszności jego ukształtowania. Zaufanie wobec innych i pewność swojego postępowania, nie ukształtuje się, jeżeli sami wobec siebie jesteśmy pozbawieni akceptacji. Nie dam Tobie złotej metody, u mnie samego zadziałała metoda odbicia się od dna, znalezienia tego, co w życiu istotne. Często myślimy, że to wartości które jako ludzie przedstawiamy. Niekiedy to po prostu czas, który upływa a na którego zatrzymanie nie mamy wpływu. Wegetacja życia, to nie tylko zasady i cele do osiągnięcia, to zapominanie o przemijaniu tegoż właśnie czasu, nie cofniemy go, lecz możemy postarać się nim nie szastać.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ale podejmujesz próby i to jest na plus.
Ja naprawdę nie mam dobrego doświadczenia z lekarzami i mogłabym na ten temat pisać elaboraty jacy z nich ignoranci, zadufańcy, ludzie bez jakiejkolwiek empatii i że są zachłanni na kasę, a jak się poczyta relacje innych z doświadczeń z lekarzami, to człowiek żałuje czasów szamanów co dymem leczyli :/ ale też czasem pomagają, no i też czasem ta ich pomoc ratuje życie.
Czy jesteś w stanie, nie znam Cie tak naprawdę, ale myślę że tak. Ot tak poprostu, a jakbyś się zaparła mocno, to możesz bardzo dużo.
To nie jest tak, że jesteś jedyną osobą w takim stanie zawieszenia, takich ludzi jest dużo, myślę że każdy po części zamiata coś pod dywan bo nie chce zabrać się za problem. I o ile jeszcze jakoś się funkcjonuje to jest ok, ale jak człowiek wyłącza się z życia, to już jest problem poważny.
Ciekawe jak wyglądałaby świat w którym ludzie robiliby to co chcą i żyli naprawdę po swojemu. Czy byłoby to piekło, czy raj? Ale są ludzie, którzy są na " luzie" mają pewność siebie, nie boją się własnego cienia, mają zaufanie do losu, niby to tylko postawa, ale ta postawa buduje człowieka. Myślę, że ta postawa jest uwarunkowana dzieciństwem i niestety gdy się pewnych rzeczy niedostało, to tak próbując żyć prawdziwie i szczęśliwie trzeba to co w tym dzieciństwie było nieprawidłowe przerobić na nowo, czyli jakby urodzić się na nowo.

Odnośnik do komentarza

@Krzysztof.W

Trudno jest przeczytać to co piszesz, z jakiegoś powodu, doboru słów czy inaczej, ale piszesz z sensem. Brak uczucia "to jest złe i muszę to zmienić, a to jest dobre i muszę do tego dążyć" jest dla mnie dość sporym problemem, ciężko mi tak naprawdę określić co doprowadziło by do znaczącej poprawy mojego życia, i jeszcze trudniej mieć poczucie że naprawdę by do niej to doprowadziło.

Ogółem koniec końców to ten brak poczucia że cokolwiek by prowadziło do czegoś dobrego powoduje brak motywacji, nawet brak motywacji do zmotywowania się. Wszystkie moje myśli na temat zmiany kończą się na "czy naprawdę mi zależy?"

@przeczytałam

To nie są próby. Próbą było by pójście gdzieś, zrobienie czegoś, nawet próba zaplanowania tego. Ja co najwyżej myślę "było by fajnie gdyby mi się udało". Ciężko to wytłumaczyć, jeszcze trudniej by było tak żeby to brzmiało jak naprawdę poważny problem, bo to naprawdę nie jest coś normalnego, nawet jeśli brzmi normalnie i nie aż tak poważnie. To jest coś z czym mam problemy tak od roku-półtorej, coraz gorsze.

A świat w którym ludzie robią co chcą, i jak chcą, nie może istnieć z prostego powodu, kultury która ludziom mówi co jest ok a co nie, oraz ludzi którzy wedle tej kultury to robią. Gdyby nikt nie oceniał innych, i gdyby ludzie nie "atakowali" innych celem polepszenia swojego samopoczucia, większość problemów z życiem jak się chce by nie istniała. Jedyne rzeczy które nie są ok, to rzeczy które krzywdzą innych.

A pewność siebie to moim zdaniem stan naturalny, czy też raczej, jest to coś co inni ludzie budują, coś co zależy od obrazu samego lub samej siebie. Seksizm sprawia że kobiety mają mniejszą pewność siebie, rasizm wpływa na przestępczość i edukację, "głupki" na zawsze nimi zostają, a "geniusze" zawsze mają zawyżoną samoocenę.

Niestety, 95% ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jaki wpływ na innych to co mówią i robią ma, nawet ci którzy są mili i uprzejmi. Wszystko po prostu działa bo organiczne systemy takie jak społeczeństwo po prostu działają, bo innego wyjścia nie mają. To jak woda której nie da się uszkodzić bo zawsze wróci do stabilnej formy, niezależnie od jej poziomu czy czegokolwiek innego.

Swoją drogą, dziś rano nie było mojej rodziny w domu, i myśląc o tym, kiedy ich nie ma, nie czuję tego uczucia zaduszenia i braku jakiejkolwiek woli. Kiedy oni tu są zawsze czuję się źle, i nie czuję się na mocy do jakiejkolwiek zmiany, w kontroli, wydaje mi się że z niczym nie jestem w stanie sobie poradzić.

Ogółem, skoro mogę tu pisać co chcę, to dla mnie marzeniem było by zamieszkać z kimś kto po prostu jest ok, i by mnie wspierał, i po prostu bez stresu i strachu, za to z jakimś wsparciem po prostu popracować nad swoim życiem. :/

Odnośnik do komentarza

Z motywacją jest ten problem, że w niej jest siła naszej woli. Ona jest tym co pozwala reagować, na przejawy niesprawiedliwości wartości gdzie zasady moralne są łamane. A gdybyś spróbował oprzeć własną argumentacje działania właśnie o to poczucie niesprawiedliwości? Sam argument jest pozytywny, tam gdzie łamane są zasady wyrządzając krzywdę ludziom, jak najbardziej uzasadniona jest reakcja nasza. Odnosząc się do tego, gdy poprzez wycofywanie się w zamyśle unikasz konfliktu. To oczywiste jest gdy bronimy zasad niezwiązanych z moralnością, tam gdzie są to nasze poglądy, upodobania, postrzeganie atrakcyjności. Lecz zasady moralne oparte o poprawność głównych założeń tam co jest dobre a co złe w przypadku ich łamania, nie usprawiedliwia naszej bierności. Może gdybyś spróbował tutaj ofiarować pomoc, jednocześnie wprowadzając dokumentacje pozytywności działań, uzyskał byś to czym jest motywacją budując ją w oparciu o potwierdzenie słuszności działania. Dziękuje za okazanie zrozumienia w mojej złożoności doboru słów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...