Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść ze stanu załamania?


Gość Justyna345

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Paweł_Ostroleka

Ja Ci nie powiem, co zrobić... Pytasz mnie, chociaż może sama wiesz i rozumiesz więcej niż ja. Myślałem, że coś tutaj wymyślimy. Na początek spróbuj iść na te poprawy zamiast. Mówisz, że nie dasz rady, że się nie uda. A może jednak ? Może warto spróbować? Uda się to zyskasz trochę pewności siebie. Nie uda się, będziemy szukać dalej. Takie zapieranie się w przekonaniu, że jest tylko jeden punkt nic nam nie da. Czasami wystarczy jeden mały gest żeby coś zmienić.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Dlaczego miałabym rozumieć więcej, niż Ty?
Nie pójdę na te poprawy, nie dam rady.
Jeśli chodzi o to, żeby się nauczyć to coś może i bym się nauczyla, ale nie wiedzieć dlaczego strasznie się boję.
No wiem, że nic nie da zapieranie się w takim przekonaniu, ale po prostu zwątpiłam w to, że można coś zmienić na lepsze.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Gdy z naszymi bliskim dzieje się coś nie tak, widzimy to i czujemy. Nie wiemy tylko o co chodzi dokładnie. Gdy nie ma zaufania z jednej strony, ale jest troska z drugiej i na pytania nie mamy odpowiedzi szczerej, wtedy narasta frustracja i niezrozumienie. Rodzice muszą widzieć że coś dzieje się niedobrego z Tobą, ale nie potrafią sobie dać z Tobą rady. Najprawdopodobniej to oni kiedyś gdzieś popełnili błąd, że tego zaufania brak, ale to są najbliższe Ci osoby i to im najbardziej na Tobie zależy.
Potrzebujesz pomocy psychologa, a z tego co piszesz jedyną do niego drogę masz przez rodziców. Skorzystaj z tego. Nikt Ci nie gwarantuje różowych koników skaczących nad głową w szczęściu i radości, ale Twój stan psychiczny odbiega od standardu i to jest niepokojące. Zresztą sama widzisz ten problem. Kiedyś na tym portalu udzielała się pani psycholog, teraz chyba już tu nie urzęduje, szkoda, bo może napisałaby coś co by Ci pomogło. To jest tak jakbyś miała ciężką depresję, albo jakaś choroba, ale żeby takie rzeczy stwierdzić potrzeba lekarza i wywiadu lekarskiego.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Moi rodzice tego nie widzą. Mówię poważnie, oni poza złymi ocenami nie widzą nic innego. Tego naprawdę nie widać. No może jedynie pedagogdzy jakoś to zauważyli u mnie w szkole, ale z ich punktu widzenia nie jest to ich interes.
Rzeczywiście szkoda, że pani psycholog już tu nie zagląda, ale nie jest to jej obowiązek. Fajnie byłoby usłyszeć co o tym sądzi osoba, która trochę się na tym zna.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Mówię nie, ponieważ większość wyjść nie jest do mnie pasująca. Możliwe, że ja to jakoś inaczej odbieram, że ja potrafiłabym te wyjścia wykorzystać, ale ja na nie patrzę w ten sposób, w jaki to opisuję.
Chciałabym, ale czuję jakąś bezsilność, nie widzę w tym sensu. Zostać kimś byłoby świetnie, ale wiem, że mi się to nie uda. Rodzinę też bym chciała mieć, ale wiem, że tak się nie stanie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nikt Ci nie każe zostać " kimś" ani też zakładać rodziny nie musi każdy. Dobrze by było żyć po swojemu i dobrze czuć się we własnej skórze i rozumieć siebie, a czasem poczuć się szczęśliwym.
Aby spróbować żyć inaczej/lżej musiałabyś założyć, że nie zawsze i nie we wszystkim masz rację i że możesz się czasem mylić. Zakładając że nie zawsze masz rację, musisz się pogodzić z tym, że ktoś inny może ją mieć.
Skoro Twoi rodzice tego nie widzą, to im powiedz. Powiedz im co czujesz i że potrzebujesz pomocy, bo sobie nie radzisz.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Ale ja wcale nie uważam, że mamwe wszystkim rację, jestem jak najbardziej pogodzona z tym, że to ktoś inny ją ma.
Pisałam już tutaj wiele razy, dlaczego nie chcę im mówić, nie chcę się powtarzać.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji. Tylko, jak je znaleźć ? Widzisz, mówisz, ze chciałabyś kiedyś żyć inaczej. Z kochającą rodziną w swoim własnym domu. Czyli jest inna wizja przyszłości. To dobrze. Teraz trzeba tylko przekonać siebie, że to możliwe.Czy to się spełni nie wiadomo. Ale ważne, że chciałabyś. Ja czasem sobie wyobrażam, jak moje życie może wyglądać za te 5-10 lat. Właściwie to wyobrażam sobie, jak chciałbym żeby wyglądało.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

W tym przypadku progres byłby wtedy gdybyś jednak z tych racji innych ludzi skorzystała. Bo w tej chwili wygląda to trochę tak. Babcia do wnuczka-" załóż czapkę, na dworze jest zimno odmrozisz sobie uszy", a wnuczek - "wiem babciu masz rację" i leci na dwór bez czapki.
W Twoim przypadku przydałaby się rozmowa z psychologiem, czy to w szkole, czy telefnicznie, czy w przychodni, czy prywatnie. Czy można taką wizytę załatwić bez wciągania w to rodziców, skoro nie chcesz im mówić - nie wiem.

Możliwe że do pełnoletniości zostało Ci niewiele i za chwilę będziesz mogła do lekarza udać się bez rodzica. Możesz też zacząć od normalnego internisty, któremu powiesz jakie masz objawy i ten skieruje Cię do psychologa, albo na inne badania.

Pisałaś że miałaś propozycje korepetycji, ale nie skorzystałaś. Kiedyś za korepetycje się płaciło i to czy dziecko korzystało z nich czy nie, zależało od tego czy rodzice mieli pieniądze i chęci aby opłacić te korepetycje. Samo wyrażenie woli dziecka na wiele się nie zdało. Ci co z korepetycji korzystali, rzeczywiście podnosili wyniki w nauce i to znacząco, ale może teraz wygląda to inaczej, może szkoła bardziej przejmuje się uczniem i rodzic nie musi się tak udzielać. To dobrze. Szkoda tylko że nie chciałaś z nich skorzystać, ale musiałaś mieć jakieś powody.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A zwierzęta lubisz?
Ogładałaś kiedyś jak Cesar Milansobie radzi z psami, albo zaklinacza kotów?
I mamy taki przypadek, że masz psa lub kota którego kochasz nade wszystko. Masz go od szczeniaka/kociaka, ale ma on dwie cechy charakteru, kóre uniemożliwiają Ci z nim szczęśliwe życie. Nie radzisz sobie z nim, on nie radzi sobie z Tobą. Jest złość i frustracja, są Twoje krzyki i klapsy. Nie wiesz co robić, opadasz z sił. Z ukochanego zwierzaka robi się potwór, a z Twojej miłości do niego ulatuje para. I co dalej? Żadne sposoby nie poskutkowały, zwyczajnie poddajesz się bo masz już przykładowo wszystkie ciuchy i meble obsikane oraz pokaleczone ręcę od ukąszeń. Jedyny ratunek to taki zaklinacz. Przychodzi do domu i mówi tutaj popełniłaś błąd, zwierze zachowuje się tak ponieważ miały na nie wpływ czynniki takie i takie. Zaleca szkolenie i konkretne treningi. Przyjeżdża po miesiącu i jest poprawa, Ty uśmiechnięta, zwierze spokojniejsze. Jest jeszcze sporo pracy, ale już wiesz jakim iść torem, bo ktoś Ci powiedział co jest przyczyną. Czy jest tu Twoja wina, czy jest wina zwierzęcia? Nie ma winnych, jest niewiedza, której konsekwencje się ponosi.

Przełóż to sobie na Twoją sytuację.
Dla rodziców Ty jesteś tym zwierzakiem, którego kochają ale nie radzą sobie z nim. I dla siebie samej we wnętrzu też jesteś takim zwierzakiem. Musisz go poznać, oswoić, dowiedzieć się gdzie i w czym jest przyczyna, a potem zaczniesz to leczyć i naprawiać. Czasem nie trzeba dużo. Ale ktoś musi być tym zaklinaczem/ lekarzem, który wskaże gdzie jest przyczyna i na czym polega błąd.
Rodzice nie są pedagogami, psychologami nie mają wiedzy fachowej. Są dorosłymi, dojrzałymi ludźmi, którzy mają ukochane dziecko, z którym nie potrafią rozmawiać. I tak ma większość ludzi, bo nie ma szkoły bycia rodzicem. To co mają to uczucie, miłość, to nie zawsze starcza aby sobie ze wszystkim pięknie radzić.
I tak pomyślałam że może terapia rodzinna, załóżmy że idziecie obie z mamą do terapeuty w Waszej sprawie. To tak, zamiast na piccę, czy zakupy pójdźcie do specjalisty i porozmawiajcie ze sobą w jego obecności. Wtedy taka osoba będzie wspomagaczem i mama nie będzie mogła zbagatelizować Twoich problemów i prędzej je zrozumie.Ty siebie zrozumiesz. A może rozwiązanie tego jest bardzo proste. Znajdź poradnię psychologiczną, młodzieżową w Twojej okolicy i wybierz się tam z mamą lub tatą.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynka ,kilka razy napisałas ze nimt Ci nie pomoże bo wszyscy myślą o sobie.
Otóż ,pozwól ze się z Tobą nie zgodzę.
Takie Twoje myślenie wynika i z obserwacji i z tego że zdarzyło się że ktoś Ciebie zawiódł ale i ze stanu emocjonalnego w jakim jesteś.
Straciłas wiarę w Siebie ,straciłas wiarę w ludzi.I właściwie sytuacja w tym momencie wydawałaby się bez wyjscia.
Musisz koniecznie popatrzyć na świat globalnie.Zobacz ile w tym materialistyczno - egoistycznym swiecie jest dobra za przyczyną własnie ludzi ..Tyle społecznych organizacji pomagającym ludziom nigdy nie było ile jest teraz.Wszedzie zawiazują się przerózne komitety ,kółka ktore wspomagają tych najsłabszych,ubogich,chorych.Zapewne slyszałas niejednokrotnie ze ktoś gdzieś tam organizował zbiórkę pieniedzy na operację ,rehabilitację
....
To kropla w morzu to co napisałam oczywiście bo można by mnozyc przykłady bez końca.
To znaczy że nie jest tak żle jak napisałaś ,prawda ?

Zdaje sobie sprawę że jest Ci trudno ogarnąć połozenie w jakim się znajdujesz.Kazda kolejna porażka to kolejna załamka.To tak jak z tą informatyką.Z jakichś powodów te lekcje opuszczałaś.No własnie z jakiego ? Moim zdaniem dlatego że w pewnym momencie stała sie dla Ciebie niezrozumiała i lekcje zaczęly Ciebie męczyć.Unikając zmęczenia i frustracji dałas sobie spokój.I tak jest pewnie z każdym zagrozonym przedmiotem. Załoze się że żadnego z nich nie lubisz bo po prostu masz kłopoty ze zrozumieniem.
Ja np nienawidziłam zawsze historii.Meki które przechodziłam pamietam do dzisiaj. Niby prosty przedmiot niewymagający logicznego myślenia jak np matma a mnie spedzał sen z powiek...

Popatrz,już doszlismy do tego tutaj wszyscy że potrzebna jest Ci pomoc żyby ujarzmić te lęki.I kolejny raz napiszę że są takie terapie które pokazą Ci jak sobie z tymi bestyjkami radzić.Bo przecież to są tylko lęki.Psujace zycie ale tylko lęki.
Od lęków się wszystko zaczyna.

Uwierz że można sobie z tym poradzić i zyć normalnie.Skoro ludzie wychodzą z takich stanow to i Ty możesz ...

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

No właśnie Paweł, jak znaleźć to wyjście? Albo raczej jak go szukać? Chcialabym żyć inaczej, kto by nie chciał. Jest inna wizja przysłości. Trzeba umieć siebie przekonać.

Do przeczytałam: Rzeczywiście może to tak wyglądać. Z korepetycji nie chciałam skorzystać i chcieć nie będę, nie chcę już drążyć tego tematu, pozostawmy go w obecnym stanie.
Zwierzęta lubię, oglądałam ten program. Trochę się z Tobą nie zgodzę. Moi rodzice nie widzą żadnego problemu. Nie uważają oni, że sobie ze mną nie radzą. Dobrze ujęłaś to, że nie potrafią ze mną rozmawiać, to fakt. Jestem osobą, która też chce wyrazić swoje zdanie, która chciałaby wymienić swoje argumenty, ale nie zawsze kończy się to rozstrzygnięciem tematu.
Wszelkie terapie odpadają, nawet nie będę próbować na nie iść. Jeśli rozwiązanie byłoby bardzo proste to i ja i Wy znaleźlibyście je od razu.

Do cytrynowej babeczki: Oczywiście, że możesz się nie zgodzić, ale zauważ różnicę, Ty patrzysz na to z dobrej strony, ja patrzę na to ze złej. Mamy inny sposób postrzegania świata.
To prawda, że straciłam wiarę. Nie powiem, że sytuacja jest bez wyjścia, ponieważ go szukam, co oznacza, że oni gdzieś jest.
A co jeślibyśmy popatrzeli na to z mojego punktu widzenia, czyli że kroplą w morzu jest właśnie ta dobra strona, a ta zła pozostałością? Jaką miałabyś pewność, że nue jest to prawda? Wiem, że ludzie pomagają drugim osobom, ale może to być mniejszość. Nadal uważam, że ludzie wcale nie są tacy dobrzy, jak Tobie się wydaje. Te organizacje, komitety itd., to wszystko może być tylko przykrywką tego, co złego się dzieje. Spójrz na to z jeszcze jednej strony. Jeśli ludzie byliby tacy wspaniali to skąd wzięłaby się np. bieda na świecie? Gdyby były większe pensje, więcej miejsc pracy, gdyby każdy został do pracy przyjęty to chyba nie byłoby tak, jak źle jest teraz? To był tylko przykład, na pewno jest jeszcze wiele innych sytuacji.
Co do informatyki, opuszczałam ją, bo bałam się tam iść. Nie wiem, co mnie tak przerażało, albo przeraża, nie mam pojęcia. Na pewno nie było to z powodu nierozumienia tematów, ponieważ ja je rozumiem. Informatykę lubię, nie mam z niej złych ocen, ale po prostu bałam/boję się na nią iść. Nie wiem, co mnie tak od niej odpycha, wiem tylko, że nie dawałam rady.
Jeśli chodzi o zagrożone przedmioty, nie lubię ich tak samo, jak tych, z których nie mam zagrożeń. To nie jest z kłopotów ze zrozumieniem, podejrzewam, że po prostu z przekonania, że do nauki się nie nadaję? Ostatnio zaczęłam się zastanawiać dlaczego mam do tego takie dziwne podejście. Wpadłam na pomysł, że jakoś nie mogę się skupić, nie mogę przeczytać nic ze zrozumieniem. Może gdybym się tego pozbyła byłoby mi łatwiej się uczyć? Jak myślisz? Tylko jak to zrobić...
To jest trochę dziwne, bo wszyscy mówią, że myślę bardzo logicznie, ale jakoś moim zdaniem nie przekłada się to na naukę. Aż ciężko pomyśleć, że inteligentna osoba (zdaniem innych) ma takie złe oceny.
Tylko lęki, dla niektórych tylko, dla mnie aż. Chociaż nie zauważyłam uch tak wiele, nawet nie wiem, czy to one miałyby być powodem mojej niedoczekanej wizyty.
Co niby miałoby się zacząć od lęków?
Wiem, że ludzie wychodzą z takich stanów, z pewnością to niesamowite.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Dziwię się tylko jacy rodzice mogą uważać że nie ma problemu z dzieckiem, które nie chodzi na zajęcia szkolne, opuszcza się w nauce, nie chce korzystać z korepetycji itp. No ale może i tacy bywają.

Widzisz rozwiązanie jest gdzieś pomiędzy Tobą, szkołą i Twoimi rodzicami, a my znamy tylko jedną stronę. Terapeuta wysłuchałby obu, no i jest fachowcem, a my zwykłymi ludźmi nie znającymi się tak dobrze na ludzkiej psychice.
Od tego są specjaliści, którzy swoich profesji się uczą latami i dlatego taki pan " od kotów" wie dlaczego dzieje się tak a nie inaczej i jak na to zaradzić, kiedy to właściciel kota widzi tylko efekty swojego niewłaściwego postępowania. Ale wywody miałby sens gdybyś zamierzała skorzystać z pomocy fachowca.

A co dobroci i pomocności ludzi, prawda jak zwykle leży gdzieś po środku. Choć gdybyśmy byli tacy źli, po ulicy by nikt nie przeszedł spokojnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Trochę źle mnie zroumiałaś. Oni nie wiedzą, że nie chodzę, ponieważ nie opuszczam wielu lekcji. O tym, że opuszczam się w nauce wiedzą, ale myślą, że to z lenistwa.
Przyznam rację, że prawda leży po środku, ale tak, jak pisałam, ja patrzę na to z tej złej strony.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Skoro wiesz, że Twoje myślenie leży na skraju to już jest dobrze, bo niektórzy nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy. Problem tylko w tym że Ty wiesz, ale nic nie robisz z tym.
Na to wychodzi że rodziców troche kołujesz, udajesz przed nimi że jest lepiej jak jest. Żaden normalny rodzic nie chciałby aby jego dziecko mając ogromny problem nie zwróciło się do niego po pomoc. I choć początki takich rozmów mogą być trudne, to później powinno to procentować na plus, a żeby nie popełnili błędu, właśnie ten " negocjator/ fachowiec" by się przydał.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Ja doszłam do takiego wniosku, po przeczytaniu waszych opinii, więc inneg wyjścia nie miałam. Nic z tym nie robię, ponieważ nie wiem co (tak, jak mówiłam, odrzucam pomc psychologiczną).
Może i kołuję, pisałam, dlaczego nie chcę żeby o tym wiedzieli.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

To, że Wy macie/albo jesteście dobrymi rodzicami nie znaczy, że wszyscy są tacy. I tutaj się Justynce nie dziwię. Ja swojej Mamie, którą mimo wszystko kocham nigdy nie zapomnę, jak kiedyś poznałem dziewczynę, która się jej nie spodobała i kazała mi wybierać pomiędzy dziewczyną a sobą. A ja miałem wtedy 18 lat... Tłumacząc to, że to dla mojego dobra itd. Zamiast argumentów sensownych były szantaże. Sama nie pamiętała już jakie kilka ładnych lat wczesniej były awantury, kiedy to babci nie podobał się jej nowy "chłopak" pijak. Dlatego nienawidzę alkoholu do dziś.
Także, ja Ciebie rozumiem w tym temacie doskonale. Nie znam twoich rodziców, nie chcę ich oceniać, ale skoro nie dzielisz się z nimi swoimi problemami to znaczy, że nie masz do nich zaufania. A to się nie dzieje bez powodu.Nie traci się tego zaufania ot tak.

Gdybyś nie napisała ile masz lat to pomyślałbym, że więcej. Naprawdę bardzo realistycznie podchodzisz do życia. Chociaż widzenie samych złych barw nie jest dobre. Spróbuj pomyśleć, co sprawia Ci przyjemność tak naprawdę. Może jest coś, co chciałabyś zrobić ale boisz się albo wstydzisz?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

No właśnie, ja podchodzę do niego realistycznie, a np. moi rówieśnicy tego nie robią, więc mają czy się cieszyć. Wiele osób dziwi się, że mam tylko 16 lat, kiedy piszę z nimi przez internet. Może to tylko złudzenie? Może w realnym świecie jestem inna? Tego nie wiem.
Myślałam nie raz, nie mam nic takiego.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Nic szczególnego. Najczęściej "siedzę" w internecie albo się obijam. Kiedy nie ma szkoły najczęściej albo bezczynnie leżę przeglądając kanały tv, sprzątam, czasem upiekę jakieś ciasto, szukam jakiegoś zajęcia żeby nie tracić wolnego czasu.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

No widzisz, czy na głupoty nie tracisz czasu. sprzątanie, pieczenie to pożyteczne zajęcia. A ten internet to tez nie uważam, że to coś złego. Sam, jak wrócę po pracy to już mi się odechciewa wszystkiego i siedzę przed komputerem. A nie masz kogoś z kim można się czasem przejść i spokojnie porozmawiać tak nawet o niczym ważnym, ?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

No nie tracę na głupoty czasu, bo mi go szkoda, mam go jakoś mało, nigdy nie zdążę odpocząć. Ja siedzę przed komputerem po to żeby nie było, że nic nie robię. Mam taką osobę, czasem zdarza się, że wyjdziemy, ale niezbyt mi się chce, więc częściej wychodzę z przymusu.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

No to może właśnie w tą stronę. Skoro jest taka osoba i ona chce z tobą spędzać czas to znaczy, że Ciebie lubi. Czyli jest jednak ktoś, kto nie jest beznadziejny, jak większość na tym świecie. Może właśnie zacząć od tego, żeby nie traktować takiego wyjścia, jak przymusu. Niech to będzie przyjemność i dla Ciebie i dla tej drugiej osoby. Mózg się dotlenia, spalają się kalorie, można sobie porozmawiać, może zjeść jakiegoś loda, czy zapiekankę. To może być miło spędzony czas.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...