Skocz do zawartości
Forum

Zazdrość wsteczna


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam dość poważny problem, fachowo nazywa się to ponoć zazdrością wsteczną.
Jestem w związku od ponad pół roku. Mój partner jest moim pierwszym mężczyzną, w dodatku jest ode mnie o 10 lat starszy. Miał już za sobą parę związków, w tym dwa poważne, każdy z nich ponad dwuletni. Na początku, przyjaźniąc się jeszcze, rozmawialiśmy z sobą dosyć luźnie o naszych przeszłościach. Mówił mi krótko o swoich młodzieńczych związkach, trochę więcej o tych dwóch poważnych - mówił o swoich rozstaniach z nimi, o swoich uczuciach temu towarzyszących. Później, będąc już w związku, podzielił się ze mną informacją, że ma zdjęcie swojej byłej na komputerze. Pokazał mi je. Pytając, po co mu zdjęcie eks, odpowiedział, że kiedyś wysłała mu, on zapisał, zupełnie o nim zapomniał i tak zostało (w to nie wierzę, bo jak zapomniał, to dlaczego mi je pokazuje?). Powiem, że zupełnie nie zwróciłam wówczas uwagi na jej wygląd, ani na nic, nie chciałam właściwie tego zdjęcia widzieć. I od tego czasu zaczęło się. Nigdy nie wracał wspomnieniami do innych eks, tylko do tej jednej. Słuchałam o niej coraz więcej i więcej. Powiedział, że ona jest tylko jego koleżanką, że utrzymują kontakt, bo stwierdzili, że nie warto zaprzepaścić długoletniej znajomości, po tym jak im nie wszystko w związku. OK. Byłam w stanie to zrozumieć. Ale wysłuchiwanie o niej niemalże w każdej sytuacji w Naszym życiu było dla mnie nie do zniesienia. Nie wytrzymałam, powiedziałam mu że mi to nie odpowiada, że przesadza, że wspomina on niemalże w każdej sytuacji w naszym życiu, i zapytałam czy nadal coś do niej czuje, czy o co chodzi. Zniósł to bardzo ciężko, niemal się popłakał przy mnie, a na pewno popłakał się po tym jak wyszłam. Zapewniał mnie że mnie kocha i jestem dla niego ważna i dodał słowa która brzmią mi w uszach do tej pory,a minęło już parę miesiący, mianowicie: "bo Ty nie wiesz, jaka ona jest". Nie chciał więcej ze mną rozmawiać tego wieczoru. Następnego dnia przyszedł do mnie i przeprosił, nic więcej nie mówiąc. To wcale nie załatwiło sprawy, bo ja nadal czułam, ze on jednak czuje coś do tej dziewczyny. Zostało mi to w sercu. Jest mi źle, bo jestem zarówno szczęśliwa w tym związku, jak i nadal mam obawy. Nie potrafię tego ogarnąć. Myślę o ich relacji bardzo często. Boję się, że on gdyby tylko mógł, wróciłby do niej. Niby już jej nie ma w naszym związku, ale nadal jest w mojej głowie. Pomocy

Odnośnik do komentarza

Nie jest to zazdrość wsteczna, tylko obecna.
Nie pocieszę cię, bo wygląda na to, że tamta panienka nadal jest dla niego ważna.
Wróć do tej sprawy, powiedz mu, że ma wykasować jej zdjęcie. Niech to zrobi przy tobie. Powiedz, by zerwał z nią wszelkie kontakty, nie ważne, jakie one obecnie są. Ma jej nie spotykać, nie kontaktować się w żaden sposób.
Opowiadając o niej, wspominając ją, poważnie cię zranił, nic dziwnego, że to boli.
Jednak piszesz, że jesteś z nim szczęśliwa.
Więc jeśli chcesz być z nim nadal, to musisz uporać się z tym bólem, wybaczyć mu.
Jeśli tego nie zrobisz, to wiele się między wami, popsuje. /będzie jak rak, który się rozrasta.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja po kilku miesiącach się zmieniła. Jak później wróciłam jeszcze raz do tej sprawy, to zmienił nieco podejście do tego, zapewniał, że nic do niej nie czuje, że ona jest przeszłością i że chce być ze mną. Zapytałam wówczas "po co więc nadal masz jej zdjęcie na kompie" odpowiedział, że już je skasował. Nie wiem czy wierzyć czy nie. Nie jestem typem osoby, która szpera w czyimś komputerze czy telefonie. Ta dziewczyna w grudniu 2013 wzięła ślub z innym. Dowiedziałam się przypadkiem z facebooka. Nie wiem jaka była jego reakcja na to. Czy wiedział wcześniej, że ona wzięła ślub, czy wtedy kiedy ja dogadałam "tak wiele o niej wspominałeś, a nie mówiłeś, że wyszła niedawno za mąż". Bardzo się ucieszyłam na tę wiadomość, bo jeżeli on nadal coś do niej czuł, to był to dla niego przełom i może teraz zrozumie, że to definitywny koniec i skupi się na naszym związku. Ogólnie rozstali się ponoć polubownie. Oboje stwierdzili, że to już nie to, że zbyt często się z sobą kłócą, i że to nie ma sensu. Ale wyszło to z jej inicjatywy i on czuł się pokrzywdzony. Kiedyś jak trochę więcej winka wypiliśmy, a wiadomo człowiek wówczas staje się szczery, powiedział mi, że on nie chce już przez nikogo płakać i nie chce, żeby ktoś go skrzywdził. (to było jeszcze na początku naszego związku) Z jednej strony mogę być spokojniejsza. Ona jest już mężatką. My od kwietnia zamierzamy z sobą zamieszkać, nasz związek zmierza w dobrą stronę. Ale ja jednak nadal trzymam ten ból w sobie. Nigdy nie przypuszczałam, że będąc w pierwszym poważnym związku, spotkam się już na początku z takim problemem. Z początku myślałam, że to ze mną coś nie tak. Że może tak w związkach jest, że ktoś kto miał eks partnerów, wspominając przeszłość, będzie ciągle wspominał sytuacje z eks. Ale ja też miałam wcześniej chłopaka i też mam z nim wspomnienia, i było wiele sytuacji z obecnym partnerem, które przeżyłam też z byłym, ale nigdy o tym nie mówiłam, i nie fascynowałam się tym. NP. Mówiąc totalnie zrezygnowana, że nie idzie mi na kursie językowym, że mam problemy, on zamiast powiedzieć mi coś miłego, czy pocieszającego od razu powiedział "moja koleżanka (i już wiadomo o kogo chodzi, bo nigdy nie mówił po imieniu, tylko właśnie tak) też chodziła na kurs i też mówiła, że się nie nauczy, i że obleje egzamin". Teraz już tego nie ma w naszym związku. Ale pozostał ból, choć mu wybaczyłam. Nie potrafię zapomnieć.

Odnośnik do komentarza

powiem Ci tak... sytuacja wygląda dość nieciekawie. nawet, jeśli ze sobą nie rozmawiacie o tej kobiecie, to wcale nie oznacza, ze on o niej nie myśli w sposób, jaki by Ciebie bolał. tak samo to, że jest mężatką, nie oznacza, że już drogę mają do siebie zamkniętą. nie uprawiam tutaj czarnowidztwa, tylko chcę Cię uprzedzić, że takie rzeczy tak z dnia na dzień się nie kończą i nie zamykają. uważaj i pielęgnuj swoją intuicję, bo to, co piszesz, nie wygląda dobrze.

Odnośnik do komentarza

To dobrze, że dziewczyna jest już mężatką. Prawdopodobnie to ona go porzuciła, stąd jego zachowanie. Ale i tak nic go nie tłumaczy, był gruboskórny, i myślał tylko o sobie.
Planujecie wspólną przyszłość, dziewczyna zajęta, więc nie jest już konkurentką.
Mam nadzieję, że takie sytuacje już się nie powtórzą, ale jeśli, to natychmiast zareaguj i to tak, by go to zabolało. Nie kłótnią, tylko jakąś kpiną, wyśmianiem go i jego byłej. Coś mądrego wymyślisz, by mieć to "pod ręką" .
Tak generalnie, to nie ma idealnych związków, zawsze coś tam wyjdzie, a ty możesz się pocieszyć, że masz to już za sobą.

Odnośnik do komentarza

Według mnie to, że ona jest mężatką niczego jeszcze nie załatwia. Liczy się to, czy on o niej myśli, czy coś do niej czuje. Jeśli tak, to kiepsko, przecież to Ty powinnaś być dla niego najważniejsza. A jeśli mu na Tobie nie zależy, jeśli ciągle się czuje z nią związany, to i tak nie będziesz z nim szczęśliwa i fakt, że nie ma okazji do skoku w bok nie zmieni tego.

Odnośnik do komentarza

Witam. Problem z zazdrością wsteczna to mam ja. Jestem po rozwodzie. Po jakimś czasie poznalam ideał faceta. Mamy córeczkę. Problem w tym ze jestem zazdrosna o jego była dziewczynę z która był 5 lat. Zerwali bo ona stwierdziła ze juz go nie kocha. A wiec tak. Szkag mnie trafia ze ona w ogóle była i istniała. Ze ona była ta pierwsza która całował piescil kochał. Nie mogę przestać o tym myśleć. Posunelam się nawet do tego ze w jego imieniu pisalam z jej najlepszą koleżanką. To jest chore. On wie ze tak mnie to męczy. I niszczy to nasz związek bo ja przez to oddalam się od niego. Nie interesuje mnie to ze ja tez nie jestem lepsza bo byłam mężatką. Liczy się tylko to ze on miał kogoś przede mną.....pomozcie bo już nie daje rady.

Odnośnik do komentarza

nitka67, nie ma gotowego lekarstwa na Twoją zazdrość o przeszłość partnera. Nie wymażesz tego - co się stało, to się nie odstanie. Podobnie jak Ty nie możesz być tą pierwszą jedyną dla swojego partnera, bo sama byłaś wcześniej w związku małżeńskim. Nie ma innej rady, jak zaakceptować siebie z całym dobrodziejstwem inwentarza - także z przeszłością. Jeżeli trudno Ci samej sobie z tym poradzić, pomyśl o konsultacji u psychologa. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Takim egoistycznym zachowaniem możesz go całkowicie zrazić do siebie - i powodem waszego rozstanie staniesz się Ty sama.

On równie dobrze mogłby myśleć w takowy sposób o Tobie - i przez takie chore przekonania nawet nie miałabyś szans na związek z nim.

Zacznij cieszyć się tym co masz, bo skoro jest dla Ciebie ideałem to pielęgnuj te uczucie, bo obecnie niszczysz związek w którym mogłabyś być naprawdę szczęśliwa.

Patrz w en sposób, że wcale nie jesteś lepsza, bo również miałaś kogoś.

Nie byłaś jego pierwszą, ale jesteś jego obecną - więc jest coś w Tobie co w jego oczach sprawia iż jesteś wyjątkowa.

Porozmawiaj z nim szczerze o tym co Cie męczy i zapisz się jak najszybciej na terapie jeśli chcesz uratować, owy związek.

Odnośnik do komentarza
Gość Koczek 83

Ona nie jest egoistyczne, dziewczyna ma po prostu straszna nerwice bo bardzo kocha i boi się tego utracić. Jak w ogóle można nazwać sytuację egoistyczna skoro jest praktycznie niemożliwa do kontrolowania. Do głowy napływają myśli, które w niej pozostają i stają się coraz cięższe j trudniejsze do opanowania. To jest straszna choroba i z reguły, o dziwo, dotyka kobiet, które mają przecudownych mężczyzn. Sama zmagam się z wielką nerwica, nie umiem się zmusić do terapii a pragnę najbardziej na świecie nie mieć tych pieprzonych myśli, niestety ten, kto nie doznał tego stanu, raczej nie zrozumie. Nie będzie rozumiał jak głowa może puchnac, jak gorąco się robi, jaki lek i agresja temu towarzyszą nieraz. Później pojawiają się kolejne leki. Objawy somatyczne itd. Sama nie wiem, jak z tym walczyć
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zazwyczaj kobiety są specjalistkami od "to nie może być prawda, ze tak bezproblemowo idzie, jutro może być jakas straszna choroba, ktoś z nas może ulec wypadkowi a czasem, czy na pewno jakas laska mi go nie odbije?" Gdy jestesmy w malżeństwie, mamy dzieci to czarnowidztwo jeszcze rozszerzamy o nasze potomstwo.Jak wogóle lubimy się o nasz zewnętrzny świat martwić to jeszcze mamy naszych rodziców i rodzeństwo do kompletu.
A okazuje się ze jeszcze możemy miec głowe puchnącą od myśli przedstawionych np przez Koczek 83.

Na to jest i zawsze była tylko jedna rada, Albo wyobrazić sobie sytuację ekstremalną, ze zdarzy się to czego się boimy i jeszcze sobie wyobrazic jak na to zareagujemy- czyli ból i obawy powinny juz zmaleć, bo jakby w myślach to przeżyłyśmy.

Możemy tez wierzyć, ze my to jesteśmy w czepku urodzone i takie straszności nas nie będą tyczyły.

Możemy tez wierzyć,że nas los jest zapisany w gwiazdach i nawet nasza wyobrażnia nie sięga tego czym może nas życie zranić a my i tak będziemy musiały w danej chwili sobie z tym życiem poradzić tak jak będziemy umiały.

Jesli wierzymy w Boga, to możemy miec ufnośc w Bogu, ze w kazdym trudnym doświadczeniu życiowym da nam sile jak to przeżyć, jak zaradzić biedzie.

A najlepiej nie martwić się wieczorem, bo jak nasze babcie mawialy, przyjdzie dzień, przyjdzie rada- zaświeci słoneczko i nie wszystkie strachy będą tak okropne jak w bezsennej nocy.

Kobiety lubią "martwić się na zapas". Ale wszystkie silne na codzień kobiety umieją z tym walczyć i tego trzeba się od nich uczyć. Czego Tobie Koczku serdecznie życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...