Skocz do zawartości
Forum

Praca nad poczuciem własnej wartości i nowy związek


Guin

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem młodą osobą, mam 22 lata ale często łapię się na myślach, że chciałabym jak najszybciej ze sobą skończyć.
Zniszczyłam związek z bardzo wartościowym chłopakiem, byliśmy razem 5 lat. Zaczęliśmy być razem gdy miałąm jeszcze 16 lat, on 20. Byłam bardzo młoda, miałam dość ciężkie dzieciństwo i główną moją myślą zawsze było że powinnam się cieszyć że mam takiego wspaniałego faceta i nie powinnam w ogóle narzekać. Często się denerwowałam, robiłam problemy bo nie potrafiłam wyrażać swoich potrzeb. On jednak zawsze to znosił ze spokojem, dawał mi się wykrzyczeć/wypłakać i był dla mnie oazą spokoju. Nigdy nie podniósł na mnie głosu, jedynie mnie przytulał. Jednak ciągle coś mi nie pasowało, wiecznie coś było nie tak. Były okresy szczęścia, spokoju, jednak zawsze czułam jakąś wewnętrzną blokadę, nie potrafiłam mówić o tym czego naprawdę potrzebuję i chcę. Zadowalałam się tym co miałam bo czułam że "kim ja jestem aby kazać mu się zmienić? Przecież jest starszy, mądrzejszy, inteligentny, ma jasno określone cele w życiu. Co tam ja, gówniara która zawsze była czarną owcą w rodzinie". Poza tym wychowano mnie i ciągle mi tłuczono do głowy, żeby zawsze najpierw myśleć co druga strona myśli i czuje, dopiero później stawiać swoje potrzeby. Mam wrażenie, że ciągle żyłam w jakimś takim dziwnym, wykreowanym przez siebie śnie, nieświadoma realnego życia. Był dla mnie zawsze wsparciem, gdy miałam problemy z ojcem to zawsze mogłam mu się wypłakać a on mnie pocieszył.
Był również moim pierwszym partnerem seksualnym, pierwsze zbliżenie mieliśmy dopiero po roku znajomości. Na początku było cudownie, jednak z czasem coś zaczęło się psuć. Nie wiem co to było. Podejrzewam, że to znów moja nieumiejętność wyrażania potrzeb dała o sobie znać. Choć ogólnie na tym polu dość swobodnie potrafiłam się wypowiadać. W pewnym momencie doszło do tego, że nie mogłam się kochać. Bardzo tego pragnęłam, ale każdy kontakt seksualny wywoływał u mnie straszny ból. Im bardziej tego chciałam tym bardziej nie mogłam. Czułam się nic nie warta, miałam wrażenie że nie zasługuję na miano kobiety. Moja i tak już niska samoocena spadła do zera. Przestało mi się cokolwiek chcieć. Bałam się kolejnego zawodu. Mówiłam mu żeby znalazł sobie inną, że to nie ma już sensu, przecież nic nie jestem mu w stanie już dać. Seks przestał dla mnie istnieć, a każde pieszczoty wywoływały u mnie panikę „pewnie robi to tylko aby się ze mną kochać, a przecież wie że nie mogę”. Płakałam strasznie z tego powodu, a on jak zwykle był dla mnie podporą, wspierał mnie, był bardzo delikatny. Widziałam, że ma swoje potrzeby i czułam się w obowiązku je zaspokoić. Z jednej strony panicznie bałam się bólu, a z drugiej chciałam być dla niego potrzebna. Czułam, że tylko w ten sposób mogę być z nim blisko. To było błędne koło.
I trwaliśmy w takiej stagnacji. Idealny związek – tak nas określali znajomi, co tylko jeszcze większą przykrość mi sprawiało, bo czułam, że muszę sprostać swoim chorym i nierealnym wymaganiom. Że muszę sprawić aby ten związek był rzeczywiście idelny. Zawsze uważałam się za głupszą od niego, nie potrafiłam prowadzić z nim dyskusji, zwykle prowadził monologi, a po jakimś czasie nasze spotkania ograniczyły się do oglądania filmów. Bałam się podejmować jakiekolwiek inicjatywy aby nie uznał mnie za dziecinną. Zawsze stawiałam jego potrzeby ponad swoje, w myśl zasad wpajanych mi od dzieciństwa.
Jest dla mnie strasznym wzorem i dzięki niemu nauczyłam się po części panować nad swoją agresją. Jednak ta moja ułomność w kwestii seksualnej była kolcem w mojej świadomości. Bardzo skrzywiło to moją osobowość. Seks bez bólu był dla mnie nieosiągalny. Przestałam czuć przyjemność z jakichkolwiek zbliżeń i unikałam ich jak ognia. Zaczęliśmy się od siebie oddalać, on starał się jak mógł, jednak wiem że to z mojej strony brakło inicjatywy…
I jakieś 5 miesięcy temu wszystko się posypało. Poznałam innego chłopaka do którego poczułam straszne pożądanie i straciłam głowę. Jednocześnie rozszalała się we mnie straszna burza, jak ja to nazywam „budzącej się świadomości”. Od początku mój o wszystkim wiedział. Zerwałam z nim, czułam że musze być sama, ale jednocześnie „wskoczyłam” do nowego związku.
Panicznie boję się być sama, choć bardzo tego pragnę. Potrzebuję czasu aby ukształtować swoją osobowość ale nie mam szans na to w obecnej sytuacji. Obiecałam sobie że już nigdy więcej nie skrzywdzę człowieka na którym mi zależy, bo to zbyt wiele dla mojej psychiki. A jestem strasznie przeczulona na punkcie dawania obietnic. I jakkolwiek to głupio brzmi, zależy mi w jakimś stopniu na tym chłopaku, ale boję się że jestem z nim głównie ze strachu przed samotnością. Kształcę się, rozwijam wewnętrznie, nie chcę być już nieświadomą swoich emocji i potrzeb.
Dalej utrzymuję kontakty ze swoim byłym, bo pomimo sporego już czasu od rozstania dalej mi na nim zależy. Wiem że bardzo go zraniłam, z osoby bez nałogów został palaczem i mam świadomość że jest to moja wina. On również chce utrzymywać kontakty, bo mówi, że choć już nigdy raczej nie zaufa drugiej osobie to lubi spędzać ze mną czas. Ale że ni chce być ze mną. Zawsze uważał mnie za inteligentną, ale poblokowaną osobę. Chcę mu zaimponować, pokazać, że nie jestem już tą zahukaną dziewczyną. I ciągle myślę jak wyglądałaby nasza relacja gdyby nie mój obecny. Obecny, który również jest świetnym człowiekiem, ale mam wrażenie, że role się odwróciły. Teraz to ja pełnię rolę mentora i osoby która musi wyciągać drugą połowę ze swoich lęków. A nie wiem czy mam na to siłę.
Chciałabym to wszystko jakoś mądrze rozwiązać, nie chcę znów zamknąć się we własnej skorupie, a czuję że balansuję na cienkiej linii. Jestem jeszcze zbyt słaba aby pełnić rolę tej „silniejszej” i stabilniejszej emocjonalnie połówki. Sama potrzebuję pomocy. Zależy mi na byłym, nie chcę ranić obecnego, chcę być sobą. Nie potrafię tego wszystkiego pogodzić.

Odnośnik do komentarza

Słusznie spostrzegłaś, że potrzebujesz być sama. Pobyć sama, poukładać sobie wszystko w głowie.
Byłam kiedyś podobna do Ciebie, na szczęście z tego wyrosłam i zrozumiałam niektóre rzeczy. np. to, że idealizuję swojego ex partnera, wmawiając sobie, że nie zasługuję na niego, a tak na prawdę nie był ideałem i nie pasowaliśmy do siebie. I myślę, że z Twoim ex też tak było. Nie pasował do Ciebie. Byłby wspaniałym kolegą, ale nie partnerem. Bardzo dobrze, że już z nim nie jesteś. A tak w ogóle zaczęłaś z nim być jako nastolatka i wkroczyłaś w paroletni związek. Nie wyszalałaś się. Wmawiałaś sobie, że to ten jedyny, chociaż podświadomie tego nie chciałaś. I z obecnym partnerem też nie stworzycie udanego związku. Nie jestem wróżką, ale tak czuję. Powinnaś dać sobie spokój z chłopakami na jakiś czas.
Twój były jest "dorosły" i sam odpowiada za swoje czyny. Z własnej woli zaczął palić, to absolutnie nie Twoja wina!
A gdyby nie Twój obecny partner, Wasza relacja z ex nie uległaby zmianie. Byłaś od niego uzależniona psychicznie, emocjonalnie, ale nie ZAKOCHANA. Rozumiesz to?

Obiecanki zepchnij na dalszy tor, nie możesz tkwić w czymś takim, tylko dlatego, że sobie obiecałaś, że już nigdy nikogo nie skrzywdzisz. Szkoda tylko, że nie zauważasz iż najbardziej kogo krzywdzisz to siebie.

Popracuj nad swoją samooceną.
http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci

Odnośnik do komentarza

No tak, w tym poprzednim chłopaku nie byłaś zakochana. Dobrze więc, że Wasz związek się zakończył, i tak nie miał sensu. Ale czy z tym jest podobnie? Hmmm... No nie wiem, ja bym tak nie powiedziała, bo na początku Waszej znajomosci rzuciło mi się w oczy Wasze silne, namiętne uczucie. Możliwe więc, że to uczucie prawdziwej miłości, i że może Wam się udać.

Odnośnik do komentarza

Jestem świadoma tego, że najbardziej w tym wszystkim krzywdzę siebie. Problem polega na tym, że nie potrafię myśleć i działać inaczej. Za każdym razem, gdy staram się dbać o siebie czuję wewnętrzny opór. Jak by coś chciało mi powiedzieć "ocho! co ty robisz dziewczyno? Buntować ci się zachciało. Przecież nie chodzisz głodna, młoda jesteś, czego ty jeszcze chcesz?" Albo słowa rodziców "Pokorne cielę dwie matki ssie","Przed każdym działaniem dwa razy się zastanów i postaw się w miejscu drugiej osoby".
Strasznie mnie to drażni, że nie mogę przeskoczyć samej siebie, bo to ja jestem swoim najgorszym wrogiem. Nienawidzę się za swoje słabości. Odnoszę wrażenie, że mam na plecach worek piachu i nie mam siły już go nieść. Tylko nie potrafię go tak ot, wyrzucić.

Kontakt z eks został zerwany co strasznie mnie dobiło.
Kwiatuszek2, możliwe że masz rację z tym, że byłam/jestem uzależniona od niego psychicznie i emocjonalnie. Czułam się tragicznie po "ostatecznym" rozstaniu. Tak tragicznie że stałam z nożem w dłoni i celowałam nim w nadgarstek. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego, tak wsiąkł w moją świadomość i życie. Jestem świadoma, że to głupota.
Franca - odpieram jakiekolwiek pozytywne emocje, bo momentalnie robię się podejrzliwa. Z pewnością nadinterpretuję, ale nie umiem inaczej. Pomału przestaję wierzyć w miłość.

Odnośnik do komentarza

Co Ty mówisz,jesteś młodziutka, masz czas na miłość, więc jak możesz przestać w nią wierzyć? Po prostu nie spotkałaś jeszcze faceta przeznaczonego tylko dla Ciebie, ale z pewnością los się do Ciebie uśmiechnie w odpowiednim czasie. Na razie powinnaś się o siebie zatroszczyć :))
Masz wannę? Może na początek spróbuj z gorącą, pachnącą kąpielą w płatkach róż, świece postaw gdzie chcesz i ile chcesz, zgaś światło. Nawet sobie nie zdajesz sprawy, że takie małe coś może wiele zdziałać dla naszej psychiki.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Guin mam wrażenie, że masz bardzo silne "Ja" powinnościowe - na pierwszym miejscu stawiasz to, co wypada i trzeba zrobić w danej sytuacji. Swoje potrzeby i pragnienia odsuwasz na bok, między innymi po to, by dzięki temu zyskać aprobatę otoczenia.
Przez to czujesz wewnętrzny konflikt, którego nie potrafisz rozwiązać. Spróbuj zastanowić się, czego Ty tak naprawdę chcesz i pragniesz. Zamiast pytać samą siebie "Co powinnam" zadawaj sobie pytanie "Czego chcę".
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...