Skocz do zawartości
Forum

Chcę ze sobą skończyć


Gość Emka19911001

Rekomendowane odpowiedzi

Gość emka19911001

Chciałabym napisać o wszystkim ale co mi to da? Tylko komuś czas zabiorę, proszę mi uwierzyć że z mojej sytuacji nie ma innego wyjscia, moze to najgorsze ale jedyne. Napisalam tu po to bo moźe by ktoś doradził co i jak. Nie wypytujcie co się dzieje bo wszystko sie wali, i już nie chce tak dalej żyć, moje zycie to pasmo nieszczesc.

Odnośnik do komentarza
Gość emka19911001

Wiem, domyslalam sie ze nikt mi tego nie napisze, tylko zebym powiedziala o co chodzi. Tak samo jak nikt prosto w oczy nie powie zeby nie zawracac mu glowy, i zabierac czasu, ludzie juz mnie tego nauczyli, ciagle wykorzystuja, oklamuja i wysmiewaja. Ale to juz nie o to chodzi. A co do Pani psycholog, milo ze pani tyle razy napisala ale gdyby przyszlo tak aby ze mna porozmawiac przez e-maila czy gg to wiem ze nie bylo nic. I nie chce znowu od poczatku sobie tego przypominac, od poczatku. Wole umrzec niz myslec o tym:-(

Odnośnik do komentarza
Gość emka19911001

Niech będzię że oddrapię wszystko z pamięci, tylko ostrzegam że to może być długie, ale cóż nic na tym nie tracę. No to zacznę od dziecinstwa, to co pamiętam to było tak: Tato pracował, mama zajmowała się i moimi braćmi, nie przelewało się nam nigdy, Tato często pił, potem pamiętam częste awantury z mamą, wtedy zawsze chowałam się do szafy bo tam czułam się najbezpieczniej, wtedy to byłam córeczką Tatusia, ale jakoś zawsze się chowałam, zatykałam uszy aby nie słyszeć tego wszystkiego. Bracia wykorzystując to że są starsi czasami mnie bili, ale Tatuś zawsze mnie bronił.Mimo że było ciężko bardzo kochałam Tatę. Potem gdy miałam 14lat, Tato zmarł nagle, praktycznie na moich oczach.Wtedy totalnie moje życię rozwaliło się na tysiące kawałów, znikneły awantury, krzyki ale mi tego brakowało ( zabrzmi to egoistycznie) ale wolałam to niż żeby Taty nie było. Po śmierci, ciągle byłam załamana, przed rodziną udawałam że jest ok, a tak naprawdę wszystkie emocje tłumiłam w serduchu( i tu chyba zrobiłam najwiekszy błąd) i z dnia na dzień stawałam się skryta i zamknięta w sobie. Z nikim nie chciałam rozmawiać, wtedy to zaczęły się u mnie myśli samobójcze, zaczełam się ciąć, miałam wtedy przyjaciółkę, i gdyby nie Ona to pewnie by mnie tu nie było, Ona powiadomiła wychowawczynię i pedagoga szkolnego. Te częste rozmowy z Nimi jakoś mnie uspokoiły, nie myślałam o samobójstwie, można powiedzieć że emocje ucichły. Przez ten czas brat często się na mnie wyrzywał, i śmiał się w twarz że teraz mnie Tata nie obroni:( bardzo przez to cierpiałam. Potem za jakiś czas pojawiły się kłótnię z wójkiem, powiedział że Tata zmarł przeze mnie. Wtedy serducho mi pękło. Ale starałam się nie pokazywać tego. Wszystkie emocje miałam w środku. Też zaraz po pogrzebie, nie umiałam się dogadać się z mamą, wszystko co powiedziałam to było źle, zaraz krzyki. Teraz? jest bez zmian, jedynie ja się zmieniam. Po szkole nie mam żadnych koleżanek, kolegów, nie pracuje, nie mam chłopaka. Z dnia na dzień coraz bardziej chcę odejść. Jestem brzydka, mam nadwagę, ( niby dbam o Siebie, jem tylko zdrowe rzeczy, często jeżdzę na rowerze a i tak tyje) . Nie chce tak żyć:( i proszę nie mówcie że mogę zmienić bo nic nie mogę zmienić. Obwiniam się o śmierć taty, z domu rzadko kiedy wychodzę tylko na przejażdżkę rowerową i tylko takimi drogami co mało ludzi jest, bo zaczynam się coraz bardziej bać ludzi. Nie mam przyjaciół, bo nie istnieją. Często zastanawiam się po co ja tak naprawdę żyję:( nie odnajduję odpowiedzi. Częśto się zastanawiam co jest warte me życie....;(

Odnośnik do komentarza

Emko, widzę, że jest Ci ciężko i trudno... Jesteś młodą osobą i zapewne nie pocieszy Cię fakt, że są osoby na tym świecie, którym było jeszcze gorzej i dotknęło ich jeszcze gorsze nieszczęście.. To, co opisałaś - jest przykre - na Tobie wyżywali się bracia, wujek obwinia o śmierć ojca...
Przede wszystkim - nie możesz SIEBIE o to winić, bo niechciana śmierć najbliższej Ci osoby nie może być z Twojej winy! NIGDY! Osoby, które Ci to powiedziały same były sfrustrowane i wyżyły się na Tobie... Kochałaś ojca, bo on jedyny stawał w Twojej obronie.. Teraz, w Twojej obronie staje Twoja przyjaciółka - zależy jej na Tobie i na pewno będziesz mogła na niej polegać. Nie poddawaj się, nie wywieszaj białej flagi! Ucieczka nie rozwiąże problemów - sama doszłaś do podobnego stwierdzenia, kiedy napisałaś, że emocje tłumiłaś w sobie i, że to nie było najlepsze wyjście - masz rację, że nie jest. Dobrze jest mieć się komu zwierzyć, wygadać.. Przyjaciółka jest dobrą osobą na zwierzanie i warto powierzyć ciążące nam sprawy właśnie takiej osobie. Co do Twojej nadwagi - może ona wynikać z choroby - np. problemów z tarczycą (niedoczynność tarczycy objawia się m.in. przez nadwagę). I nie musisz mieć wielu przyjaciół - wystarczy jeden, byle prawdziwy, który jest obok Ciebie, wspiera i nie żąda nic w zamian. Sama w dzieciństwie przeżywałam koszmary, ale nie dałam się, byłam upartą indywidualistką, która chciała pokazać światu, że nie jest zwykłą szarą istotką, która tylko może obrywać od życia.. Postawiłam się - i nie żałuję.. Tego życzę i Tobie. Postaw się - i znajdź cel w swoim życiu, dąż do niego. Z całego serca ci tego życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość Emka19911001

Nie dopisałam tego że przyjaciółkę która mi pomogła, miałam w gimnazjum, gdy poszłam do szkoły średniej, straciłam ją, nasze drogi się rozeszły, byłam w średniej zupełnie sama, klasa to wykorzystała i tylko się ze mnie naśmiewali. Tak naprawdę nie mam nikogo:(

Odnośnik do komentarza

Emko, wierzę, że Ci ciężko i wiem, jak to jest, kiedy się ktoś z Ciebie śmieje, bo sama doświadczałam tego w szkole podstawowej i tylko ja wiem, ile łez wylałam. I wiem, że nie warto przejmować się osobami, które się z nas śmieją - to tylko świadczy o nich samych, jakimi "małymi" ludźmi są. Brak akceptacji dla koleżanki i chamskie teksty kierowane w jej kierunku, aby zrobić jej przykrość to miara ludzi, na których nie warto zwracać uwagi. Sama ich wszystkich przewyższasz - i nie staram się tu Ciebie pocieszyć... Piszę tak, bo uważam, że tak jest. Ludzie śmieją się z innych, gdyż sami często mają kompleksy i myślą, że jak pośmieją się z innych, to będzie im lepiej - takich tylko zignorować, bo nawet słów brakuje, by cokolwiek im odpowiedzieć - oni nie godni są odpowiedzi... Jesteś mądrą dziewczyną, otwartą, skoro odważyłaś się napisać - dlatego nie rób głupstw. Twoje na razie krótkie życie dało Ci w kość, masz pewien bagaż doświadczeń... Ale dziewczyno - nie poddawaj się! Zastanów się, co chcesz w życiu robić - wiem, że jest przynajmniej jedna taka rzecz, taka umiejętność, której zazdrościliby Ci wszyscy dookoła - rozwijaj to. Pokaż ludziom, że możesz i dasz radę! I nie zamykaj się na ludzi - nie wszyscy są źli... Pozdrawiam i trzymam kciuki :)

Odnośnik do komentarza

Emka,
Dźwigasz straszny ciężar. Słowa wujka, że to przez Ciebie umarł tata spowodowały, że w to uwierzyłaś. Dlatego, żeby zmniejszyć poczucie winy zaczęłaś sama się karać - poprzez autoagresję.
To nie Ty jesteś winna śmierci Taty i musisz w to w końcu uwierzyć. Kochałaś go i kochasz nadal - miłością bezinteresowną, jaką potrafi kochać dziecko rodzica.
Wydaje mi się, że te wszystkie bolesne doświadczenia mogą powodować u Ciebie depresję. Raz już przełamałaś się i rozmawiałaś z pedagogiem szkolnym i sama przyznałaś, że było to pomocne. Zrób to jeszcze raz. Idź do psychologa - najlepiej do centrum interwencji kryzysowej. Wyrzuć z siebie to wszystko co kumulowałaś przez te wszystkie lata. Daj sobie szansę!
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Twój wujek nie miał prawa tak mówić... to nie prawda, że Twój tata zmarł przez ciebie. Źle zrobiłaś że dusiłaś to wszystko w sobie, powinnaś od razu po śmierci taty iść do psycologa, ale to akurat da się naprawić. Idź teraz, wygadaj się, wyrzuć to z siebie, może lekarz przypisze Ci jakieś leki, po których zrobi Ci się lepiej. To nie jest tak, że nic nie da się zrobić... Piszesz że zaczynasz bać się ludzi, że ich unikasz, może czas to zmienić.Może zacznij od małych kroków np zmiana trasy przejażdżki rowerowej? Potem może zapisz się na fitness albo poszukaj sobie jakiegoś zajęcia. Dobrym sposobem tez jest wolontariat, poznasz ludzi, poczujesz że komuś jesteś potrzebna, że dla kogoś będzie takim obrońcą jakim był Twój tata dla ciebie. Zastanów się nad tym.

A dragon whisper her name,
on the east.
You win, or you die.

Odnośnik do komentarza

Moja droga Emko z tego co widze jestes w wieku mojej corki. Moje zycie chociaz jestem duzo starsza wygladalo calkiem podobnie. Moj tata pil, awantury, starszy brat ktoremu bylo wolno wszystko i ja z nadwaga. Mozna sie poddac pewnie masz racje , ale po mimo wszystko jestes mloda i mozesz wiele osiagnac! Dzisiaj jest tyle mozliwosci! Zyjesz w kraju w ktorym faktycznie ludzie potrafia byc podli i wysmiewac innosc nawet mama Ci nie pomaga. Ale to nic mowisz nie masz pracy! Znajdz ja nawet przez internet za granica wybor jest naprawde duzy. Powiem Ci ze. To jak potoczy sie Twoje zycie w duzej mieze zalezy od Ciebie. Ja w Polsce tez nie mialam szans albo nie umialam ich znalezc. Wyjechalam z dziecmi do UK i realizuje swoje marzenia chociaz poczatki byly ciezkie. Tutaj gruby , chudy ,czarny czy zolty jaka jestes nie ma znaczenia! Uwierz mozna zyc inaczej! Pisalam Ci ze mam corke w Twoim wieku przy kosci ale jest piekna i madra. Kiedy przyjechalysmy zmywala na zmywaku teraz po 2 latach studiuje zaocznie i jest menadzerem w firmie. Bo zawsze jej mowie jezeli powiesz ze nic nie potrafisz i ze Twoje zycie jest do bani tak bedzie! Ale jak powiesz dam rade moge wszystko osiagnac to tez tak bedzie! Spruboj i Ty moja droga dasz rade! Uwierz w to itak bedzie!

Odnośnik do komentarza
Gość emka19911001

Kurcze, co wy mozecie wiedziec co ja tak naprawde czuje? Codziennie przechodze ten sam koszmar od 7lat. Codziennie rano budze sie z mysla ze Tata niezyje z mojej winy( w moich uczach ciagle slysze ze to ja powinnam umrzec a nie tata) nawet nie macie pojecia ile codziennie lez wyleje. I nie chodzi mi o to. Probuje szukac pracy, ale nigdzie nie chca osoby bez doswiadczenia, a gdzie mam zdobyc jak nigdzie mnie nie chca?:-( po drugie, dobra rada aby wyjechac za granice, ale nie moge. Nie zostawie samej mamy, teraz zostalam w domu tylko ja i mamma. Na szczescie bracia ozenili sie i moze troche mam spokoju od tego co bylo. Codziennie boje sie i modle o mame aby nic jej sie nie stalo, bo ok niby sie z nia nie dogaduje, ale na zewnatrz kazdy powie ze ja i mama to jestesmy takie przyjaciolki nierozlaczki, a w domu? Ciagle nieporozumienia, klotnie o byle co. Ale mimo wszystko nie chce jej stracic, zostala mi tylko ona i cala milosc przelalam na nia. Nie zwierzam sie jej ani nic z tych rzeczy, ale jest dla mnie wazna. Nie mowicie mi ze rozumiecie, bo przez to pielko ja przechodze, sama. Bez nikogo

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...