Skocz do zawartości
Forum

Mój maż alkoholik


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie.
Mój mąż jest alkoholikiem. Nadużywa alkoholu. Obecnie jest po 4 wszywce i od razu po zakończeniu wrócił do picia. I tak za każdym razem. W tym roku mija 10 lat naszego małżeństwa. Nie mam już siły. Mamy 2 dzieci, wspólny kredyt, mieszkam u niego, nie wiem co robić. Pomimo obietnic że to koniec, następnego dnia jest tak samo. Kilkukrotnie chciał się wieszać. Oprócz namowy na wszywkę i to jak był już w totalnym dołku nie udało mi się nigdy na mówić go do normalnego leczenia.
I teraz znowu się zaczęło i właściwie na 3 dzień picia już jest masakra. Nie trzeźwieje, a jak wytrzeźwieje i jadę do pracy to znowu się zaczyna. Czyli obiecuje a jak ma wolną rękę to zaczyna pić.
Nie mam siły. pomocy. Poradźcie co ja mam robić dalej? Jak go namówić, nakłonić na inną formę leczenia niż tylko wszywa. Potrzebuję fachowej pomocy, ukierunkowania mnie co mogę jeszcze zrobić. Boję się ze któregoś dnia po prostu nie zdążę go powstrzymać od działania.

Odnośnik do komentarza

Odsyłam na stronę PARPA - Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, szczególnie do zakładki "Palcówki lecznictwa". Znajduje się tam spis ośrodków, z podziałem na województwa, które oferują terapię i leczenie dla osób uzależnionych od alkoholu, jak i dla ich rodzin. Bez fachowej terapii, najlepiej zamkniętej, Pani mąż nie poradzi sobie. Najważniejsze jednak, by on sam dostrzegł problem. Jeśli wszywka nie jest dla niego żadnym "straszakiem" przed piciem, to jest już bardzo źle. Podejrzewam, że mąż jest wspierany w piciu, ponieważ wie, że może na Panią liczyć, że go Pani usprawiedliwi, że nie będzie musiał dotkliwie odczuwać konsekwencji swojego picia. Skoro Pani sobie jakoś radzi, nie odchodzi od niego, wspiera go, to nie ma powodu, dla którego miałby przestać pić. proszę przestać chronić męża - niech doświadczy skutków swojego nałogu. Może też poszukać Pani pomocy w ośrodkach, do których podałam linka. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Nic nie zrobisz dopóki Twój mąż sam nie zdecyduje się na walkę z nałogiem. On sam musi tego chcieć i nikt go do tego nie nakłoni. Jeżeli masz taką możliwość , to zabierz dzieci wyjedżcie z domu na pewien czas. Nie myśl o tym ,że trzeba go będzie ratować , bo jeżeli będzie chciał coś zrobić , to i tak to zrobi nawet , kiedy będziesz obok. Musisz myśleć o sobie i dzieciach.

Odnośnik do komentarza

A za co on pije, czy pracuje, czy ty dajesz mu pieniądze?
Straszy cię samobójstwem. Jak tak naprawdę będzie chciał, to nie masz szans na upilnowanie go.
Pamiętaj jednak, że to jego życie i jego wybory.
Może nawet będzie ci łatwiej, bez męża pijaka? Jaki to jest przykład dla dzieci?
To o nich musisz myśleć w pierwszej kolejności, bo za nie odpowiadasz.

Odnośnik do komentarza

Mąż ma własną działalność we własnym podwórzu. Mamy wspólny kredyt, ciężko będzie mi zdecydować by odejść, w końcu też mam swój wkład w dom. Nie zabiorę połowy pod pachę. Sprzedaż nie wchodzi w grę.To są ciężkie tematy. Wiem że macie dużo racji, ale mimo wszystko chciałabym uratować ten związek, naszą rodzinę, dla dzieci. Odejście i zostawienie wszystkiego to ostateczność. Jesteśmy 10 lat po ślubie, organizacja wszystkiego od nowa to praktycznie nie możliwe. Jak? z 2-ką małych dzieci? praca szkoła, gdzie się podziać? Potrzebuję pomocy i porady jak inne osoby które być może miały podobną sytuację, jak ich druga połowa dała się namówić na leczenie. Jak namówić? Jak rozmawiać?

Odnośnik do komentarza

W Twoich poprzednich postach sprzed lat przewija się pierwszoplanowy wątek klasycznego do szpiku kości mamisynka, czyli osoby silnie uzależnionej jak sama nazwa wskazuje od własnej matki. Ale nawet nie tyle uzależnionej co współuzależnionej dwubiegunowo. A co za tym idzie współuzależnionej i emocjonalnie i finansowo.
Problem, z którym Ty sobie od lat nie radzisz i jak widać w na dzisiaj, nie poradziłaś od ponad dekady. To jest jeden z dwóch problemów, które w Waszym małżeństwie - dowodzonym mimo wszystko przez silnie apodyktyczną teściową - bez wątpienia grają pierwsze skrzypce. Zbyt wiele na ten temat wiem, nawet z własnej autopsji, by się w tej materii nawet w najmniejszym stopniu mylić.
Dla Ciebie są to tylko dwa problemy wyłączając problemy dnia codziennego; dla Twojego męża jest ich zdecydowanie o wiele więcej.
Twój mąż jest na skrajnie przegranej pozycji znajdując się między młotem a kowadłem - między dwoma kobietami.
Kiedyś jedna z doświadczonych w tematyce uzależnienia od alkoholu forumowiczek napisała Ci bardzo dosadnie w prostych słowach w czym jest istota problemu:

miranda10
Twój mąż jest alkoholikiem. To choroba emocji! On się nie leczy, bo wszywka to tylko środek o działaniu awersyjnym. On potrzebuje profesjonalnej terapii. Nie terapii rodzinnej, tylko terapii uzależnień!!!
Inaczej nigdy się nie dogadacie.
Ty jesteś współuzależniona. Ktoś juz to napisał, ale pominęłaś to milczeniem.
Radzę Ci poszukać przychodni leczenia uzależnień i podjąć WŁASNĄ terapię. Dla współuzależnionych!

Zrób to dla siebie, wiele zrozumiesz.

Pytanie Co Ty z tym zrobiłaś w tamtym czasie? Obawiam się, że nic.
Kiedyś ten problem przemilczałaś wespół z wieloma innymi, które potocznie mówiąc zamiotłaś pod dywan i przyklepałaś by się o nie nie potknąć.
Jeśli problemu alkoholowego nie było w Jego rodzinie wcześniej, to jest to jeden z istotnych sygnałów pogłębiającej się depresji, od której jedyną drogą ucieczki jest sięgnięcie po butelkę.
Te problemy nie zniknęły, ale ze zwielokrotnioną siłą wróciły po latach i będą wracać jak bumerang, dopóki Ty sama się od nich nie uwolnisz. A jedyna możliwość to rozwód. Najczarniejszy scenariusz jest tutaj jedyną racjonalną deską ratunku dla Ciebie.
Jego próby odciągnięcia Cię od tej możliwości są niczym innym jak szantażem emocjonalnym, z którym paradoksalnie oboje się zmagacie w wojnie z teściową.
Problem Twojego męża względem matki jest określany w psychologii jako patologiczne uzależnienie od niej; problem uzależnień od alkoholu ma swoje początki w sferze emocjonalnej. Jedno wynika z drugiego naprzemiennie i w konsekwencji zawartego przez Was małżeństwa jest ono psychologiczną niezdolnością do powzięcia istotnych obowiązków małżeńskich.
OnkaY podobnie jak przed laty Miranda10 mają 100% racji w tym co mówią, ale Ty i tak czekasz na cud, który nie nastąpi nigdy. Bo problem alkoholu w tym wszystkim u Was jest wierzchołkiem Everestu, gdzie do podnóża góry jest kosmicznie odległa droga, niczym jego bezkres.

Odnośnik do komentarza

Odwyk? Większość po odwyku, wraca do picia. Wygrywają tylko ci, którzy bardzo chcieli rzucić picie.
Zajrzałam do twojego profilu i trochę zaczęłam współczuć twojemu mężowi.
Najpierw apodyktyczna matka, udało ci się ją spacyfikować, zaczęliście w miarę normalnie żyć. Ty też nie jesteś uległą żonką - gratulacje, tak powinno być.
On sobie z tą całą sytuacją nie radzi, uciekł w alkohol.
Jak piszesz, ma kilkudniowe ciągi, ale jednak pracuje i zarabia.
Nie jest do końca taki zły, za to ma myśli samobójcze, więc pewnie ma depresję.

Nie jestem specjalistką, ale radzę - nie wypominaj mu jego picia, nie ciosaj mu kołków na głowie, bo tylko pogłębisz jego problem.
Zacznij go chwalić , zauważaj to, co mu się udało zrobić, staraj się podbudować jego samoocenę.
Może gdy on poczuje się doceniany, to ograniczy picie?

Odnośnik do komentarza

Piszesz, że chciał się wieszać. Nie radzi sobie z nałogiem. Fakt, lepiej byłoby mieć niepijącego męża. Ale masz tego męża. Co mu dajesz? Wsparcie? Okazujesz mu troskę? Rozmawiasz z nim szczerze? Czy tylko zwalasz całą winę na niego. Nie można obwiniać pijaka o wszystko. Zapisz go do dobrego psychologa. Albo psychiatry. Może leki na psychikę pomogą mu. Kupuj mu słodycze i dobrze gotuj żeby uzależnił się od jedzenia zamiast alkoholu. Albo uzależń go od seksu.

Odnośnik do komentarza

Ugiął się pod presją, zrobił sobie już czwartą "wszywkę' i dalej pije.

Ponoć alkohol + wszywka, może doprowadzić do śmierci.
Skoro ma myśli samobójcze, to może na to właśnie liczy?
Pozwól mu chociaż jeździć na te ryby. Może tam uda mu się odstresować i uspokoić?
Niby masz rację, tak powinno wyglądać dobre małżeństwo. Razem pod rączkę, z dziećmi na spacer, ale on zatracił swoje własne JA i czuje się niepotrzebny , niespełniony i stłamszony.
Dwie dominujące kobiety /teściowa i ty/ to zbyt dużo dla niego.

Odnośnik do komentarza

Moi drodzy. Na ryby jeździ, nie bronię mu. Bo ciężko pracuje od wczesnych godzin rannych do późnego wieczoru. Z tą różnicą że zamiast przyjść i odpocząć po ciężkim dniu to on ucieka w picie. W weekend to już wogóle nie wspomnę. Za to bardzo dobrze pamiętam czas gdy nie pił. Był dobrym, troskliwie i kochającym mężem. Wtedy seks to sama przyjemność choć z mojej strony nie zawsze chęci bo również pracuję zawodowo, cały dom na mojej głowie, zakupy, szkoła, dwójka dzieci. To nie takie proste i też czasami mam dość. Ale teraz z kolei on gdy popija to seks u niego to jakaś lawina potrzeb, a on zły bo jemu się chce a mi nie, bo średnio mam ochotę na przyjemności kiedy chce i jak chce zwłaszcza gdy jest popity. Mówcie co chcecie ale tak się nie da. To odp. na propozycję kogoś z postu wyżej. Pozatym matka zeszła na boczny tor, teraz jesteśmy u siebie, ona nawet zrozumiała że jej syn a mój mąż ma problem z alkoholem i raczej woli iść do siebie i się nie wtrącać a tu akurat bym chciała, w końcu to jej syn i w dużej części to ona odpowiada za tą sytuację. Sama to kiedyś przerabiała. Nie wiem jak sobie poradzę narazie jest jak jest, raz lepiej a raz gorzej.

Odnośnik do komentarza

"Bo ciężko pracuje od wczesnych godzin rannych do późnego wieczoru. Z tą różnicą że zamiast przyjść i odpocząć po ciężkim dniu to on ucieka w picie. W weekend to już wogóle nie wspomnę. Za to bardzo dobrze pamiętam czas gdy nie pił. "
Wiele pań chciałoby mieć takiego alkoholika za męża, który ciężko pracuje od rana, do nocy.
Gdy nie pił, to był idealnym mężem. to czemu od niego uciekałaś?
Odnoszę wrażenie, że chcesz go ulepić pod własne wyobrażenie. On nawet się zbyt nie buntuje, ale ucieka w picie.
Masz silną osobowość, jesteś osobą dominującą, a on sobie z tym nie radzi.

Odnośnik do komentarza

Una to nie tak. Postaw się w mojej sytuacji. Nie wiem jakie wiedzieć życie ale być może również masz jakieś osobiste problemy skoro tu jesteś. Ja ucieklam od niego 5 lat temu bo nie słuchał co mówię do niego a raczej nie chciał słyszeć co z naszym życiem robi jego mama. Zrozumiał dopiero gdy się wyprowadziłam. Ale to już za nami. Wróciłam pod warunkiem że stworzymy coś swojego. Mamy swój kąt, to ważne. On również się cieszy. Ale mimo ciężkiej pracy od świtu do mocy i tak w ramach relaksu woli wypić niż przyjść wcześniej i poświęcić czas dziecią. Owszem chwałę go, oprócz tego że również pracuję. Nie najgorzej zarabiam, jemu również jak mogę to pomagam. Tylko z drugiej strony kto mnie pomaga. Żeby pójść do pracy musiałam zorganizowac opiekunkę do małej i to już gdy miała 5 miesięcy. Ja jestem osobą bardzo aktywną i w przeciwieństwie do niektórych kobiet nie czekam na pieniążki męża. Lubię i chce a nawet nie wyobrażam sobie liczyć tylko na męża. W każdym razie sytuacja wygląda tak że pije herbatę małymi łyżeczkami tzn. Że rozmawiam dużo z nim jak tylko jest możliwość i chce ho namówić na terapię. Noc na siłę i nie od razu bo nie będzie efektów. Obecnie sam często wspomina że chyba się zdecyduje na leczenie bo sam ma dosyć dysfunkcji. Czekam na odpowiedni moment, jeśli zdecyduje pomogę mu przejść to wszystko. Jak widzisz nie zaglądam tu zbyt często bo nie mam czasu. Ale raz po raz zaglądam. Obecni nie jest najgorzej, może za dużo wymagam ale wiem że jeśli przestanie pić całkowicie będzie mam się lepiej żyć. I nie miała bym nic przeciwko żeby wieczorkiem sobie wypił piwko ale wiem że to nie jest jedno piwo i na tym się nie kończy. Także dla tych którzy lubią łatwo oceniać powinni postarać się zrozumieć ta druga osobę bez awersji. Poxdtawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...