Skocz do zawartości
Forum

wstydliwy problem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Mam 27 lat i właściwie zerowe powodzenie u mężczyzn. To trwa od zawsze i się nie zmienia. Całą ta sytuacja coraz bardziej pcha mnie w stronę stanów depresyjnych.
Może zacznę od krótkiego opisu. Jestem normalną, przeciętną kobietą, która ma swoje pasje, wspaniałych przyjaciół, pracę którą kocham oraz angażuje się w najróżniejsze projekty i wolontariaty. Jeżeli chodzi o wygląd musiałabym być obłudna żeby powiedzieć, że jestem brzydka. Może mam niezbyt miły na pierwszy rzut oka typ urody ( bardzo chłodny) jednak w pełni to akceptuje, że nie jestem słodką blondynką , która wzbudza zaufanie. Jednak nie jestem jakąś zwalającą z nóg seksbombą.
Od kiedy tylko pamiętam miałam masę kumpli z którymi się przyjaźniłam. Razem imprezowaliśmy, spędzaliśmy wieczory i wychodziliśmy na miasto. Nigdy nie brakowało wokół mnie chłopaków jednak nigdy nie patrzyli na mnie jak na kobietę. Szanowali, liczyli się z moim zdaniem i troszczyli się o mnie. Czar prysł w momencie kiedy poznali swoje obecne żony :)
Wiem, że ta dziwna przypadłość wiąże się z tym, że mam tendencje do przyjaźnienia się z jednostkami bardzo dominującymi co spowodowało u mnie wpojenie niskiego poczucia wartości. Od czasów nastoletnich kiedy tylko ktoś mi się zaczynał podobać i zanim jeszcze zdążyłam sobie o nim pomyśleć już słyszałam, że patrzy się w "ten" sposób na moją przyjaciółkę i ,że na nią "leci". Od młodości zatem jestem przyzwyczajona do tego, żeby sobie względem facetów za dużo sobie nie wyobrażać bo przecież oni się na mnie "w ten sposób" nie patrzą. A jeżeli widzę, że patrzą to na pewno jest to złudzenie albo mają zeza bo i tak patrzą się na którąś z moich przyjaciółek. Tak mijały mi czasy młodości - żadnych miłości tylko kumple i jeszcze raz kumple.
Dzisiaj kiedy zrozumiałam, że nie jestem gorsza od moich koleżanek staram się zwalczać wszelkie złe myśli na swój temat, które zagnieździły się przez lata w mojej głowie. Wracając do obecnej chwili...
Faktycznie nie mogę powiedzieć, mężczyźni mijając mnie uśmiechają się, obracają i się patrzą. I na tym zawsze się kończy: patrzą. Nigdy w moim życiu nie pojawił się żaden mężczyzna, który pofatygowałby się mnie poznać, potrudzić się chwilę żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. Mam wrażenie, że mimo tego, że poznaję masę ludzi to dla facetów jestem transparentna. Nie istnieje.
Paradoksalnie nie ma dnia w pracy abym nie dostała komplementu dotyczącego mojej osoby (jest to ogromna firma). Ludzie nie wiedząc czemu do mnie lgną i mnie w pewien sposób podziwiają. Kobiety za poczucie estetyki a od kolegów najczęściej słyszę, że "już takich kobiet nie ma". Żeby było śmieszniej faceci u mnie w firmie myślą (nie konsultując się ze mną), że mam mega powodzenie i nie robię nic oprócz przebierania w ofertach matrymonialnych. Prawda jest taka, że ja nigdy nawet nie byłam na randce. I od razu mówię, jestem wdzięczna za każdy miły gest w moim kierunku ale paradoks tej sytuacji jeszcze bardziej wpędza mnie w dół. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego jeżeli faceci tak mnie lubią i codziennie jest tyle "achów" i "ochów" nikt nie jest w stanie zainteresować się bardziej.
Dodatkowo każda sytuacja z facetem który mi się spodobał kończyła sie tragedią bo każdy wycofywał się w podskokach nie wiedząc o co mi chodzi. Wynika to z braku jakiegokolwiek doświadczenia w tym temacie. A dodam , że takie sytuacje są statystycznie raz na 3 lata. Jest to błędne koło.
Gdybym miała jakiekolwiek powodzenie mogłabym chociaż pomyśleć, że źle trafiam i mieć nadzieje, że prędzej czy później poznam właściwą osobę. W moim przypadku jednak nie mam skąd już czerpać nadziei. Biorąc pod uwagę częstotliwość moich wyjść oraz intensywności w poznawaniu nowych ludzi już więcej nie dałabym rady. W jakie towarzystwo bym nie weszła nigdy nie ma sytuacji żeby jakiś facet mną się zainteresował. Wszyscy zawsze są zainteresowani moimi koleżankami. Przeżywam koszmar kiedy wchodzę w nowe relacje i nadchodzi pytanie o związki i muszę powiedzieć koleżankom, że nigdy z nikim nie byłam (już nie wspominając , ze nigdy nit mnie nie zaprosił). Spotykam się z wybuchami śmiechu, pytania czy to żart, że to na pewno nie prawda, że oszukuję albo zarzuca mi się kokieterie bo to przecież niemożliwe, żeby "taka dziewczyna jak ja była całe życie sama".
Nie chce zazdrościć moim przyjaciółkom, które są w szczęśliwych związkach albo dobrze się bawią biegając z randki na randkę (bo zazdrość to okropna sprawa ;p).
Martwię się, że najlepsze lata spędzam w samotności* (bez faceta - bo samotna w sensie społecznym to na pewno nie jestem), czy chodząc samotnie na wesela (bo kolegów też już nie mam, bo żaden z facetów nie chce mnie nawet na koleżankę). Nie mam już siły wierzyć w te puste słowa, że na pewno w końcu to się zmienia. To się nie zmienia.
Dodam, że chodzę na terapię grupową, która też nie jest w stanie pomóc mi w odnalezieniu przyczyny mojej przypadłości.
Chciałabym wiedzieć tylko czy jest ktoś jeszcze z takim defektem ? Czy to wada fabryczna ?Czy da się coś zmienić? Mam dosyć myślenia, że jestem dziwolągiem i kosmitką.

Odnośnik do komentarza
Gość bądźmy szczerzy

Możesz być nawet niezwykle ładna, ale najwyraźniej nie masz seksapilu i to jest sedno problemu, a nie poczucie niskiej wartości, czy inne sugestie. Niestety, na to nie ma rady, seksapil albo sie ma, albo nie, tu żadne makijaże, ciuchy, perfumy i operacje nie pomogą (seksapil to nie prezencja).
p.s. nie, nie jesteś dziwolągiem, ani kosmitką, mnóstwo ludzi ma ten sam problem i nie ma odwagi nazwać go po imieniu, więc się miotają.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czemu, ale wyłowiłem z tego tekstu to:

Przeżywam koszmar kiedy wchodzę w nowe relacje i nadchodzi pytanie o związki i muszę powiedzieć koleżankom, że nigdy z nikim nie byłam (już nie wspominając , ze nigdy nit mnie nie zaprosił) [...]
Nie chce zazdrościć moim przyjaciółkom, które są w szczęśliwych związkach albo dobrze się bawią biegając z randki na randkę (bo zazdrość to okropna sprawa ;p).

To jest tak płytkie podejście, że ja się nie dziwię dlaczego jesteś sama. Jeśli Twoje motywy do bycia w związku są takie to nawet dobrze.

Mam nadzieję, że to tylko tak niefortunnie wygląda i naprawdę Twoim głównym motywem jest miłość i relacja, a zazdrość jest tylko motywem pobocznym.

Odnośnik do komentarza
Gość PiątaDwanaście

Jest 5 w nocy, nie mogę zasnąć i klikając w ten niesamowicie tajemniczo zatytułowany temat naprawdę nie sądziłam, że będzie dotyczył dokładnie mojej sytuacji!

No dobrze, może dzieli nas kilka lat różnicy, jestem młodsza. Mój typ urody jest określany przez wszystkich jako słodki :) Cóż... Reszta się zgadza. Moje jedyne relacje z mężczyznami to relacje kumpelskie. W trakcie kiedy znajome zdążyły już zaliczyć kilka miłosnych wzlotów i upadków, ja nie mam żadnego doświadczenia. W odróżnieniu od osoby wyżej doskonale wiem co miałaś na myśli, dlaczego o tym wspominasz. To nie jest tak, że zazdrościmy. Po prostu nie możemy pojąć, dlaczego inne kobiety, często brzydsze albo zwyczajnie brzydkie nie narzekają na brak zainteresowanych, wchodzą w jakieś związki a my nie...

Chociaż widzę, jak reagują na mój widok obcy faceci, głównie starsi (również nie wiem dlaczego) i niejednokrotnie słyszałam od nich komplementy, tak nikt z kim nawiązywałam bliższe kontakty nie przejawiał zainteresowania albo rezygnował po chwili. Ja także mam wielu kolegów, często w naszych żartach jest sporo podtekstów jednak wszystko pozostaje na poziomie żartów, oni niczego więcej nie chcą (a ja nie jestem desperatką). Pamiętam, jak kiedyś koleżanka skomentowała moje zwierzenia: "oni przecież nawet nie zakładają, że taka dziewczyna jak ty jest sama!!", co również specjalnie mnie nie pocieszyło, dalej zostaję przecież z niczym... Tak więc nie jestem w stanie Ci pomóc ale wiedz, że nie jesteś jedyna :)

Odnośnik do komentarza

Taniec z gwiazdami - są tam czasem dziewczyny piękne, ale takie niedostępne! Dopiero konieczność bliskości, którą wymusza taniec, pozwala im na "otworzenie się", na rozkwit.
Atrakcyjne osoby często nieświadomie, tworzą dystans w stosunku do innych osób. Stwarzają wrażenie surowych, niedostępnych i to powinniście zmienić.
To wy powinniście zacząć "podrywać" chłopaków. Jakieś głębokie spojrzenie w oczy, zachęcający uśmiech, rozpromienienie się na widok kogoś. Trzeba nauczyć się pokazywać, że ktoś się nam podoba.
A na razie radzę - pojechać na jakieś wczasy dla samotnych, albo chociaż na parę dni.
Mnóstwo tego organizują, można znaleźć tam różnorakie oferty , w zależności od zainteresowań. /Wycieczki, ogniska, lub leniwy odpoczynek itp./
Myślę, że łatwiej będzie się wam przełamać, bo w założeniu, każdy tam szuka partnera.
Nawet sylwestra organizują dla samotnych.

Odnośnik do komentarza

js_11 nadzijeja umiera ostatnia i informuję, że źle zrozumiałeś zacytowany przez Ciebie fragment wypowiedzi :) Absolutnie nie chcę mieć kogoś bo inni mają kogoś. Zadaję retoryczne pytanie dlaczego jestem obarczona takim problemem i u mnie nic się nie dzieje. Przez co czuję się "inna" dlatego czasem mam obrzydzenie do siebie bo "coś" jest nie tak. Dlatego tak jak wspomniałam kiedy kogoś poznaję żeby opowiedzieć o mojej sytuacji muszę pokonać jakiś lęk w sobie, ponieważ obiektywnie uważam, że to jest dziwne.

PiataDwanaście miło Cię poznać :) Nie jesteśmy same - a to najważniejsze. To co opisałaś jest dokładnie tym co przeżywam.

Mamy jeszcze kolejną wspólną przypadłość a mianowicie mam szalone powodzenie u mężczyzn po 40 i żonatych. Wiadomości, najgorsze obcinanie z możliwych, przysiadanie się na weselach i stawianie w niezręcznych sytuacjach przy żonach, zatrzymywanie samochodu na przystanku z propozycjami. To jest po prostu obrzydliwe i wpędza czasem w kolejne otchłanie doła. Małżeństwo jest dla mnie rzeczą świętą i nienaruszalną a paradoksalnie przyciągam żonatych.
Dla odróżnienia jak idę korytarzem to widzę jak się na mnie patrzą moi wolni koledzy i nie jestem głupia tylko dlaczego nigdy nic z tego nie ma. Odwazni są tylko żonaci...

Odnośnik do komentarza

Trochę to dziwne. Wydaje mi się, że jeśli jesteś na prawdę atrakcyjna to prędzej, czy później ktoś powinien zaryzykować i zagadać do Ciebie. To prawda, że wielu chłopaków jest nieśmiałych i bojąc się odrzucenia rezygnują z takich prób ale nie chce mi się wierzyć, że nie znajdują się tacy co próbują, zwłaszcza, że masz bogate życie towarzyskie.

Odnośnik do komentarza

Droga autorko... znam ten problem i to uczucie,które Cie w związku z całą sytuacją ogarnia.
Życie jest trudne i często bywa niesprawiedliwe. To co chce powiedzieć to to że nie jesteś z tym sama.

Pozdrawiam

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Ok, powiedzmy, że Ci wierzę ;)

nie wszystkim jest pisane znaleźć partnera życiowego i trzeba się z tym szybko zacząć godzić...

Nie da się. Kilka razy zdawało mi się, że się pogodziłem, ale to była ułuda. Smutek związany z samotnością zawsze będzie powracał, będziemy (my, czyli osoby samotne na całe życie, niekoniecznie Wy) cierpieć do końca życia. Rzecz w tym, że można cierpieć cały czas i mieć depresję, a można mieć takie stany kilka razy dziennie, a w pozostałych chwilach koncentrować się na innych, zastępczych rzeczach.

Jeśli ktoś tylko ma szansę, to radzę zrobić wszystko żeby tylko nie zostać do końca życia w samotności (poza znalezieniem kogoś z braku laku).

Odnośnik do komentarza

Chciałam zapytać, czy może jesteście dla swoich kolegow za bardzo kumpelskie. Tzn, jak facet, kolega na uczelni lub w pracy nawali i grzecznie powie, sorry ,przepraszam, coś mi wypadlo, zrobie to na jutro, lub wezmę pojutrze większą ilośc pracy aby wyrównać to z czym nawaliłem to w miarę szybko i zgrabnie się zgadzacie i przechodzicie do porządku nad sprawą. Jak kumpel się spózni i tez grzecznie przeprosi, to zakładacie, że tak mu wyszło a nie chciał czegoś głupio udowadniać i też szybko mówicie OK. Częsć dziewczyn w takich sytuacjach strzela fochy, wprost lub pośrednio daje do zrozumienia, że należy się jakieś zadoścuczynienie. A wy reagujecie moze jak ich najlepsi kumple i jak kumple jesteście traktowane. Omawia się z Wami ważne strategie firmy ,można Wam się wręcz zwierzać ze swoich problemów z kobietami, ale jesteście na poziomie kumpli i nikt nie myśli z wami iśc na kawę, lub na koncert. Możecie mieć jeszcze wredne szczęscie, że jak jakiś się zainteresuje, to będzie to(oprócz żonatych) taki, co mu z życiorysu pasuje grać na 2 fronty, czyli np. dziewczyna tu i w mieście rodzinnym.

Przepraszam, że tak do Milych Pań piszę, ale kiedyś popatrywalam na pewną młodą osobę, ktorej dokladnie nic nie brakowało i pracowala wsród młodych ludzi z duża ilością plci odmiennej, ale pewnie bardzo podobny list kiedyś mogłaby napisać. Jesli Was to pocieszy, to teraz jest w związku, ale wiele lat było takie "bezrybie" w damsko-męskich relacjach. Trochę upatrywalam problemu w tej jej rzetelności jako koleżanka z uczelni lub pracy, jej pracowitości i jej koleżanskim nie obciążaniem kolegów za jakieś "przewinienia"- nie ma sprawy. Uważalam, że dostaje w zamian koleżeńską , kumpelską odpowiedż.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że się odmieni. Póki życia póki nadziei.

Odnośnik do komentarza

Mam taką teorię - a może Ty jesteś gotowa na dojrzały związek partnerski, ale nie na zakochanie i stąd zainteresowanie starszych mężczyzn?
No i na pewno dobrze by było popracować nad tym, co Ci nie gra w Tobie i w Twoim życiu. To banał, ale dziś go usłyszałam i poczułam się o dziwo lepiej. Niektórych rzeczy nie da się zmienić, inne - przeciwnie. A czasami trzeba zaczekać. Taką mam od kilku godzin myśl-nadzieję i się nią dzielę.
Poza tym fajnie, że masz ludzi, z którymi możesz pogadać. A jeszcze poza tym polecam film ,,Czas na miłość". Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Święta prawda - zawsze tak reaguje: "nic się nie stało, ok, zdarza się, trudno, że zapomniałeś ja sobie jakoś poradzę".
Nigdy o tym nie pomyślałam. Faktycznie jest tak, że już wyciągnęłam od jakiegoś czasu wnioski co robię nie tak. I uwierzcie mi bardzo chciałabym mieć okazję to przećwiczyć :)
Serce mnie boli na myśl o przeszłości ile okazji i naprawdę fajnych facetów uciekło mi sprzed nosa bo byłam tak zamknięta, że ich nie widziałam (bo przecież to, że ciągle do mnie przychodzi i ze mną rozmawia to oznacza, że chce się kumplować). Teraz wiem, że gdybym wiedziała więcej o sobie i o swoich lękach to mogłoby się potoczyć inaczej. Dlatego wspomniałam o tym, że nigdy nikt nie chciał się postarać bardziej czyt. zawalczyć. Może zrażony moją postawą (wynikającą z kompletnego braku doświadczenia) sobie darował a może po postu nie podobałam się wystarczająco bardzo. Nie mniej jednak teraz jest totalna posucha NIKOGO nie poznaje z kim mogłabym nawiązać relację (i sprawdzić to wszystko o czym piszecie). I to na ten moment jest sednem problemu. Patrząc na problem matematycznie jest to statystycznie niemożliwe żeby nie przypadła mi jakaś pula facetów do próby nawiązania znajomości.

Odnośnik do komentarza
Gość PiątaDwanaście

Nie wiem, jak to wygląda w przypadku autorki posta ale ja całkowicie potwierdzam to co pisały kikunia55 i aaagggaaa.
WOW
Taka właśnie jestem - nigdy nie miałam oczekiwań żeby być traktowaną z przywilejami przez płeć przeciwną. Jeżeli faceci w moim otoczeniu wiedzieli, że kobiecie należy np. ustąpić pierwszeństwa, dajmy na to otworzyć przed nią drzwi to oczywiście nie miałam nic przeciwko, jeśli nie - to również - po prostu sama sobie je otwierałam i tyle. Zawsze irytowało mnie takie pseudo-zalotne droczenie się z nimi i inne takie zagrywki koleżanek. Fakt, traktuję ich partnersko...

Również przyznaję, że niesamowicie podobają mi się starsi faceci, jednak chciałabym najpierw nabyć jakiekolwiek doświadczenie z kimś w podobnym wieku i nie rozumiem dlaczego tacy nie przejawiają zainteresowania a starsi - owszem :)

Odnośnik do komentarza
Gość PiątaDwanaście

O, pojawiła się odpowiedź.

Kolejny raz potwierdzam, że moja postawa była dokładnie taka sama jak Twoja... Byłam dokładnie taka sama... Ech...
Tylko czy to nie będzie tak, że zmieniając się w pewien sposób przestanę być sobą, nie będę autentyczna?

Odnośnik do komentarza

Jesteście, z tego, co widać po Waszych postach, bardzo silnymi kobietami. Ponoć takim trudno znaleźć mężczyznę, bo ponoć większość mężczyzn lubi otoczyć kobietę opieką i być dla niej oparciem. Mam trochę męski mózg i to rozumiem - jest pewna przyjemność w opiekowaniu się i byciu godnym zaufania.

Odnośnik do komentarza

Jak widać można wiele znaleźć błędów w naszym zachowaniu. Jestem tego coraz bardziej świadoma. Od wszystkich zawsze słyszę, że "O Ciebie nie muszę się martwić bo i tak sobie poradzisz". A ja właśnie chciałabym dla odmiany żeby ktoś się o mnie pomartwił, przytulił, żebym mogła czasem poczuć się bezsilna jak dziecko.

Jednak cały czas zastanawiam się co jest nie tak przy tzw. pierwszym kontakcie, że nie potrafię zainteresować żadnego faceta na tyle, żeby chciał mój numer i się po prostu umówić. Musi być coś w środku mnie co totalnie musi odstraszać facetów. Może to ten wcześniej opisany brak seksapilu ? I jedynym ratunkiem jest czekanie aby statystycznie raz na 3 lat pojawił się ktoś kto jest w miarę zainteresowany.

Odnośnik do komentarza

Według mnie problem nie leży w jakimś seksapilu, cokolwiek to dziadostwo miałoby znaczyć!
Myślę, że wszystko pochodzi z wnętrza i że gdy sama zrobisz porządek w środku i zrobisz kawałek miejsca dla mężczyzny, to on na to miejsce wskoczy. Pozostaje myśleć, czemu tego miejsca tam nie ma. Czy naprawdę chcesz związku. Czy nie jest tak, że czegoś bardzo się boisz, np. utraty niezależności.

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

Jak to w jakimś seksapilu? W waszym seksapilu dziewczynki :-) Seksapil u kobiety jest niczym innym jak zwykłą atrakcyjnością.Jeśli rzeczywiście kobieta jest piękna, w stu procentach kobieca i cholernie podnieca faceta.Ze aż na sam jej widok w jego rozporku robi się ciasno, a w głowie ma zboczone fantazje erotyczne i myśli tylko o niej, o jej seksownych nogach biodrach i jej jędrnych cyckach. Pragnie tylko jej zapachu chciałby skosztować jej ponętnych ust, to wtedy jest właśnie ten wasz cały> seksapil< :3

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

Owszem są i mężczyźni, którzy patrzą tylko i wyłącznie na charakter dziewczyny ponieważ uważają, że wygląd zewnętrzny człowieka nie jest istotny i liczy się tylko to co ma kobieta w sercu.|>Osoby myślące w ten sposób zazwyczaj są mało atrakcyjne oczywiście nie wszyscy lecz przeważnie tak jest :3

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...