Skocz do zawartości
Forum

Kryzys w związku


Gość daria456y

Rekomendowane odpowiedzi

Gość daria456y

Witam. Mam na imię Daria od 7 miesięcy jestem z chlopakiem ukladalo sie było cudownie, jednak ostatnio sie bardzo zepsuło nie umiemy się dogadać ciagle sie wkurzamy na siebie dogryzamy. Nasze odpowiedzi na pytania to aha no nom yhy. Nie chce go stracic bo go kocham on mi mow ze też mnie kocha. Staram sie zeby było dobrze ale nie jest.. nie chce sie rozstawać .. chce zeby było dobrze.. nie wiem co dalej robic.. połtora roku temu zerwał ze mna chlopak po ktorym zbieralanm sie dosc długo i on mi własnie pomogł i tak wyszło ze zostalismy para.. nie mogałm sobie piradzic wiem ze sobie nie poradze jak sie rozstaniemy , chodzimy razem do klasy moze to jest powodem ze sie klocimy albo nie dogadujemy. Prosze poradzcie co robic;(

Odnośnik do komentarza

Może to nie jest takie prawdziwe uczucie, tylko klin na stara miłośc. Myslę, że macie siebie po prostu dośc. Może jakaś rozłąka pomogłaby, bo zobaczylibyście, czy w ogóle za sobą tęsknicie. Musicie porozmawiac czy na chwile obecną chcecie być razem. Wasze zachowanie świadczy, że nie. Jeśli serca czują inaczej to musicie się zmienić, zacząc inaczej wobec siebie zachowywac, okazywac uczucia.

Odnośnik do komentarza
Gość daria456y

kochamy sie , gdy sie nie widzimy dluzej to tesknumy tylko nie wiem czmeu tak jest ,. on ma inny charatker niz ja on jest wesoły i wogue radosny a ja nie bardzo, kocaham go całym serecem i on mnie tez , rozmawialismy o tym i chcemy byc ze soba dalej

Odnośnik do komentarza

Porozmawiaj z nim. Może oboje macie jakieś gorsze dni i jestescie mniej rozmowni. spróbujcie zrobić coś, co poprawi Wam humor, np. spotkajcie się i zagrajcie w Twistera. Będzie trochę śmiechu i dobrej zabawy, możecie do gry zaprosić inna parę. Spotkajcie się na spacer, porozmawiajcie o uczuciach, marzeniach, zapytaj jakie sa jego, opowiedz o swoich. Czasem są w związku gorsze dni, ale skoro piszesz że się kochacie - dlaczego macie z siebie rezygnować? Walczcie o te uczucie, wspierajcie się nawzajem. Może Twój chłopak ma jakiś problem, może coś się wydarzyło - porozmawiaj z nim o tym. Popracuj nad nerwowością, bądź bardziej spokojna a jak widzisz, że chłopak jest cichy i czujesz, że atmosfera jest inna niż zwykle - wyjdź z inicjatywą. Zaproponuj kino, film w domu, wyjście na pizze. Pamiętaj, aby nie dopytywac i nie robic klotni z powodu kilku gorszych dni. Czasem każdy potrzebuje chwili dla siebie. Czasem, zamiast drążyć temat lepiej wyciągnąć chłopaka z domu i zrobić coś, co lubicie a czego dawno nie robiliście- np. pojeździć na rowerze, pograć w piłkę itp. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jestem w związku od 2,5 roku. Ja mam 23 lata, on 26.
Do ok. miesiąca temu układało się dobrze między nami. Myślałam o nim (i nadal myślę) jako o miłości mojego życia, z którym chciałabym spędzić je wspólnie. Gdzieś tam w głowie roiły się plany, marzenia o wspólnej przyszłości. Jednak ostatnio zauważyłam, że on jakby zbladł, stracił swój dawny kolor. Zmienił pracę na bardziej wymagającą, jego ukochany dziadek jest w szpitalu, odwiedzał go niemal codziennie (i wczoraj się dowiedział, że prawdopodobnie umiera...), do tego doszła kontynuacja studiów. Często gdy pytałam o czas, o plany, spotkanie to a to, że jest zmęczony, a to się spotyka z rodziną, a to jeszcze coś innego. Jestem wyrozumiała (aż za bardzo). Spotykaliśmy się bardzo rzadko, bo w ostatnim czasie to można powiedzieć, że raz w tygodniu (obojgu wypadły różne sprawy, ale to i tak mało). Czułam, że się ode mnie oddala. Wczoraj po spotkaniu, które miało być zupełnie zwyczajnym spacerem z wypadem do kawiarni okazało się, że moje przypuszczenia, że coś jest nie tak, nie były bezpodstawne.
On: mówi, że jest w wewnętrznej rozsypce, że ostatnio się zmienił tak, że wywiera destrukcyjny wpływ swoim zachowaniem, sobą na swoje otocznie, w tym na mnie. Że nadal mu na mnie zależy, szanuje mnie i dlatego o tym chciał porozmawiać...że oddalamy się od siebie, rozmowy na tel się tak nie kleją (chociaż ja zawsze jak z nim rozmawiałam to dawałam z siebie ile mogłam w tej rozmowie, ciągnęłam je ile dawałam radę, z jego strony był raczej zmęczony ton i brak chęci), że to nie żadna osoba trzecia, po prostu on jest w wewnętrznej rozsypce i musi to poukładać w sobie. Nie wie ile czasu mu to zajmie, nie chce trzymać mnie w niepewności abym nie cierpiała z jego powodu. Żebym nie czuła się nieszczęśliwa. Zapytałam o jego uczucia względem mnie, powiedział jedynie że teraz nie potrafi powiedzieć, że bardzo nad tym wszystkim myśli. Nie przesypiał ostatnich nocy z tego powodu. Nawet jak podczas tej rozmowy emocje mnie przerosły i na parę sekund się rozpłakałam objął mnie ramieniem i przycisnął do siebie.
Jak ja to widzę: tak, oddaliliśmy się, ale bardziej widzę że to on się oddalał niż ja. Ja czekałam, cieszyłam się ogromnie na każdy telefon , sms, cokolwiek, wizja spotkania się cieszyła mnie jak nic innego. Na spotkaniach też zachowywał rezerwę jeżeli chodzi o emocje (z jednej strony rezerwa, z drugiej gdzieś na jednym z ostatnich spotkań mnie wyłaskotał). Ja chcę zawalczyć o nas, bo może to co się dzieje jest przejściowe i wiem, że możemy przez to przejść wspólnie (jak się żegnaliśmy jak mnie odprowadził do domu mocno mnie przytulił, a ja mu powiedziałam to ucha, że bardzo mi na nim zależy i że nieważne jaka burza w nim siedzi, możemy przez nią przejść razem).
"Umówiliśmy" się (on zaproponował), że spotkamy się za tydzień, aby móc sobie poukładać wszystko (ja nie ma co układać, na razie głównie cierpię, to on potrzebuje tego czasu). Na razie bez kontaktu aż się będziemy umawiali na spotkanie.
Gdzieś we mnie się tli płomyk nadziei, że po tym tygodniu jednak uda się nam wypracować szansę na poprawę związku. Na niczym mi tak nie zależy. Chcę o nas walczyć. Jednak jeżeli uzna, że na razie nie...to będzie dla mnie ogromny cios. Może obawia się utraty niezależności? Nie wiem...
Bardzo cierpię. Nie mam ochoty jeść. Nawet już płakać nie mam siły. Jest miłością mojego życia i mam wrażenie, że już nigdy nikogo tak mocno, całym sercem i duszą nie pokocham.
Wiem, że to co piszę jest ogólnikowe. Jednak proszę o radę, wsparcie.
Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Gość Endorfinka

Być może rzeczywiscie za dużo na niego spadło. Praca, studia, dziadek to sporo przeżyć i emocji. Moim zdaniem dajcie sobie czas, może brak kontaktu sprawi, że wykrystalizują mu się uczucia, że poczuje co może stracić. Ale nie rób sobie złudnych nadziei bo do miłości nikogo nie zmusisz a sama kochać za dwie osoby nie dasz rady.

Odnośnik do komentarza

Endorfinka ma rację. Kasianna, oczywiście życzę Tobie i Twojemu partnerowi, aby wszystko się poukładało. Mam nadzieję, że czas, którego potrzebuje Twój chłopak, pozwoli mu się wyciszyć i odpowiedzieć na pytanie, czy chce być z Tobą, czy kocha Cię tak, jak Ty jego. Z drugiej strony, nie możesz go zmusić do miłości, jeżeli on nic do Ciebie nie czuje. Nie byłabyś szczęśliwa w takim związku. Daj mu czas, skoro o to prosi. Studia, praca, chory i umierający dziadek to bardzo dużo. Możliwe, że jest przemęczony, zestresowany, pogubił się w emocjach, oddalił od Ciebie i nie wie, co dalej. Trzymam za Was kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam,
jestem w związku już prawie 4,5 roku. Od jakiegoś czasu czuję, że się od siebie oddalmy :(
Widzę, że mój chłopak mnie kocha i że mu zależy tylko nie potrafi tego okazać.
Ostatnio nawet kochamy się rzadziej niż wcześniej, ale w sumie to chyba przez to że On jest przemęczony. Po pracy remontuje swoje auto, a trwa to już prawie pół roku :(
Najgorsze jest to, że nie potrafię z Nim szczerze porozmawiać o tym co czuję. Staram się coś powiedzieć, ale nie wszystko co bym chciała i mam wrażenie, że to, co powiem jednym uchem Mu wpada a drugim wypada :(
Czasami zaczynam się zastanawiać czy jest sens to nadal ciągnąć, ale z drugiej strony nie chcę z nim zrywać. Wiem że musimy popracować nad tym co jest między nami tylko nie wiem jak się za to zabrać...
Może uzyskam tu jakąś poradę :)
Dziękuje za radę

Odnośnik do komentarza

A dlaczego gdy starasz się z nim porozmawiać o Was, nie mówisz mu wszystkiego, co byś chciała? Naturalne wydawało by się zacząć właśnie od tego. Zresztą w ogóle w związku powinno się szczerze o wszystkim rozmawiać, nawet gdy akurat nie ma w nim problemów.
I czemu masz wrażenie, że jak coś powiesz swojemu chłopakowi, to jednym uchem mu wpadnie, a drugim wypadnie?

Odnośnik do komentarza

Kiedy już zaczynam z Nim rozmawiać to jakoś trudno mi ubrać w słowa to, co mam w głowie.
Mówię Mu np. że chciałabym żeby On dawał z siebie troszkę więcej (mam na myśli jakieś czułe słówka, częstsze przytulenie) i On przytakuje a dalej nic z tego. Tego mi trochę brakuje a przecież to jest coś, co nic nie kosztuje, nie wymaga praktycznie żadnego wysiłku a mi sprawiłoby wiele przyjemności. I poprawiłoby relację między nami.

Odnośnik do komentarza

Bardzo ,życzeniowo podchodzisz do związku,tak dobrze nie ma ,żeby partner spełniał nasze wszystkie oczekiwania ,
każdy jest inny,Ty lubisz miłe słówka ,on być może uważa je za zbyteczne,
to jest tylko przykład ,ale chyba nie chcesz ,żeby on coś robił czy mówił wbrew sobie,
bo to jest takie wymuszanie zachowania ,bo ja tak chcę...,mówiłaś raz ,wystarczy,nie oczekuj ,żeby on we wszystkim Cię słuchał,robi jak uważa,widocznie nie ma takiej potrzeby ,
jeśli masz dobrego faceta ,to ja bym na takie drobnostki nie zwracała uwagi,wiadomo ,że z czasem nigdy nie jest jak na początku...

Śmieszy mnie taka obiegowa opinia,że trzeba mówić facetowi co i jak,co z tego ,że mu powiesz jak on nie chce lub nie może czegoś...,
można czasem przekonać argumentami ,ale jak masz problem z komunikacją ,to się nie da.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Kryzysowanarzeczona

Witam, jestem w związku od prawie 3 lat i przyznam, że nigdy nie było kolorowo np. ze względu na moje problemy z psychiką, jego chorobliwą zazdrość, z którą się uporał, ale zawsze się dogadywalismy.powiedziałbym nawet, że magicznie, bo jakby nasze mózgi były połączone. Ale już tego nie ma i nie wiem kiedy minęło nawet. I kiedy minęło zobaczyłam, że nigdy nie robiliśmy razem nic ciekawego. Nic co by nas specjalnie cieszyło. Wszystko co z nim robię jest takie jakieś mdle albo bo nie ma nic lepszego do roboty. Na poczatku związku gdzieś wyjechalismy i to był jedyny normalny wyjazd. Ostatni caly się klocilismy i mielosmy dość.
Dodam, że on pracuję i ma szkołę, zawsze tłumaczy się zmeczeniem, albo że całą kreatywność spozytkowal tam. Ja rozumiem, że zmeczenie, ale jeśli ma ochote tylko na ogladanie filmów, albo wyjście na miasto(czego ja nie lubie, bo to tylko oznacza picie) i na nic innego to czuję, że coś jest nie tak. Proponowałam kino, rower, basen, wyjście aby w coś zagrać, to uważa, że mam to robić sama bo on nie chce robić takich pierdol. Nie wiem co mam zrobić.

Odnośnik do komentarza

Też nic specjalnie nie możesz zrobić...,zawsze na początku związku nadrabiamy,chcemy się przypodobać,itp.,
później przychodzi zwyczajne życie i jesteśmy sobą,
/nie mówię ,że jest taka reguła ,ale tak bywa/,

do niczego go nie zmusisz,ciężko się tak we wszystkim zgrać,trzeba to zaakceptować,ewentualnie próbować coś zmienić ,
skutek niepewny.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wracam po pewnym czasie.
W ostatni poniedziałek rozmawialiśmy. Rozeszliśmy się.
Nie dowiedziałam się za wiele, więc tak na prawdę mogę się tylko domyślać o co chodzi...
mówił, że nie potrafi dać mi szczęścia, że nie chce walczyć, bo niby walczył już wewnętrznie (szkoda, że nie widziałam efektów...) i jak nawet będziemy próbować to ugramy rok, dwa, ale wrócimy w to samo miejsce. Na pytanie o uczucia do mnie, czy kocha czy nie nie potrafił odpowiedzieć. Tylko "nie wiem". nie potrafi teraz odwzajemnić mojego zaangazowania, że coś się dzieje w nim, że tak jest jak jest.
Czy to prawda, czy to wymówka, czy co innego...nie wiem.
Czuję, że zaczął się nad tym wszystkim zastanawiać, bo jesteśmy w takim wieku i staż związku jest taki, że mógłby przejść na kolejny etap (nigdy o tym z nim nie rozmawiałam ani niczego nie sugerowałam). Może nie odczuwając potrzeby stabilizacji uznał, że lepiej abyśmy się rozeszli, niż abym się męczyła (bardziej męczę się teraz...). Trzymam się całkiem dobrze, ale w głębi duszy jestem nieszczęśliwa. Bo szczęśliwa, mimo wszystko, byłam właśnie z nim. Gdzieś na dnie serca mam cichą nadzieję, że jeszcze nasze drogi się zejdą. Nie zerwaliśmy kontaktu. Ale nie będę na niego czekać wiecznie. Chyba byłoby mi lżej, gdyby zamiast się ode mnie oddalać szczerze ze mną porozmawiał o co konkretnie chodzi a nie tak enigmatycznie, że człowiek za bardzo już nie wie co się stało.
Dzięki za wszystkie odpowiedzi, idę żyć dalej.

Odnośnik do komentarza

Nie da się też czasami do końca porozmawiać szczerze,nawet dlatego ,żeby nie ranić drugiej osoby i nie zawsze da się jasno określić swoje odczucia i jeszcze wyjść z twarzą...,

Najlepiej jakbyś zamknęła ten rozdział i nie łudziła się ,że wróci,bo jeśli nawet ,nie mogłabyś mu zaufać ,nie mając pewności ,że za jakiś czas znowu się nie wycofa.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kasianna, zdaję sobie sprawę, że rozstanie boli, ale wierzę, że jesteś silną kobietą i sobie poradzisz. Nie wiem, czy jest sens czekania jeszcze na partnera, z którym i tak długo byłaś, a który nawet nie potrafi do końca stwierdzić, co do Ciebie czuje. Może lepiej byłoby zamknąć ten rozdział i zacząć żyć od nowa? Nie wiem. W każdym razie życzę powodzenia i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Kasienna, w sumie dość zabawny zbieg okoliczności się zdarzył. Nie zawsze jestem w stanie odpowiedzieć na bieżąco we wszystkich wątkach w których chcę, dlatego dopiero od jakiś 2, 3 dni zbierałam się do odgrzebania Twojego, a tu proszę bardzo, sama się odezwałaś. :)

Ja się kompletnie nie zgadzam z tym, że masz życzeniową postawę jeśli chodzi o związek. To normalne, że oczekujesz od partnera okazywania uczuć. To zresztą powinno przychodzić samo, a nie że Ty się jakoś strasznie o to prosisz. Tym bardziej w młodym związku, gdzie uczucie powinno być szczególnie mocno, motylki w brzuchu, czerpanie z tego radości z jednoczesną dbałością o to. Więc to zupełnie nie tak powinno wyglądać, jak opisałaś.
To wszystko chciałam Ci napisać w moim drugim poście tutaj, a w międzyczasie okazało się, że się rozeszliście, więc jak można się już domyślić, bardzo dobrze się stało moim zdaniem. Teraz grunt to zacząć nowe życie, a tamten rozdział zamknąć.
Jeśli będziesz chciała się kiedyś związać, to obyś naprawdę była w tym związku szczęśliwa. Najlepiej od samego początku zwracać na to uwagę i tak jak już na samym początku napisałam szczerze, bez obaw, ze sobą rozmawiać o wszystkim co ważne.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...