Skocz do zawartości
Forum

Zmiana charakteru narzeczonej po wypadku i utracie wzroku


Gość tsent

Rekomendowane odpowiedzi

Według waszych komentarzy rozumiem, że wszystko to moja, że utrata wzroku to moja wina... Nikt jej nie kazał jeździć po pijaku, a tym bardziej ja. Wiem, że brzmi to chamsko, ale nie wytrzymuję tego psychicznie. Ona ma prawo mnie bić, znęcać się nade mną psychicznie? Skoro uważacie, że odepchnięcie to przemoc fizyczna to co powiecie o biciu w klatkę piersiową, liściach na twarzy, wbitych pazurów w barki drapaniu oraz znęcaniu psychicznym? Pewnie nie wypowiecie się nic na ten temat, bo jesteście kobietami i bronicie swego. Ta kobieta nigdy przeze mnie nie miała żadnego siniaka bądź zadrapania na ciele, więc nie rozumiem o co ta agresja o przemoc zwrócona do mojej osoby. Twierdzicie, że jej nie rozumiem, powiedźcie mi jak mam to zrobić, skoro jestem sprawnym mężczyzną? Wielu moich znajomych/przyjaciół twierdzi, że ona jest po prostu chora psychicznie, że dawno by ją kopnęli w tyłek. Nie zrobię tego , kocham ją, chcę się nią zaopiekować, pomóc jej, tylko jak, skoro nie daje mi do siebie dostępu oraz odpycha swoim zachowaniem? Mimo iż jestem facetem, mam wiele nocy przewalone przez łzy, nieprzespane. Zapewne nikt nie spodziewałby się, że i ja potrafię beczeć, nie wyglądam na takiego... Poszedłem z nią po tym wypadku do okulisty, który zrobił jej badania, wyszukaliśmy nawet idealne okulary, w których widzi sprawnie na jedno oko, lecz jak sama przyznała, nie będzie w nich chodzić, bo wygląda jak "idiotka".

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze, że studiuję (wieczorowe) oraz pracuję, praktycznie nie ma mnie w mieszkaniu od 6 rano do 20-22 wieczorem, 5 dni w tygodniu. Pewnego czasu myślałem, że Ariana dlatego zachowuje się tak jak się zachowuje, jednak muszę się uczyć i muszę zarobić na utrzymanie naszego mieszkania, nasze zachcianki, więc z pracy nie mogę zrezygnować, ze studiów też nie chcę. Gdy nie ma mnie w domu to pomaga jej mama, poprosiłem ją o to, aby Ariana nie czuła się sama. Szczerze mówiąc, na myśl przyszło mi samobójstwo. Chciałem, być może chcę to zrobić dalej. Jednak myślę, że nie mogę uciec od swoich problemów i dorobić kolejnych Arianie. Czuję się jak ostatnia ciota, nie mogę się postawić własnej narzeczonej.

Odnośnik do komentarza

~tsent
Według waszych komentarzy rozumiem, że wszystko to moja, że utrata wzroku to moja wina...

Tent... WASZYCH? Czy według MOICH komentarzy tak jest? Są też inne osoby, które nie tylko nie potępiają Cię za tamtą reakcję, ale uważają, że miałeś do tego prawo, i że nawet coś dobrego może z tego wyniknąć. To już chyba trzy osoby będą, a zauważ, że wszystkie jesteśmy kobietami. :) Ja tam nie przywykłam do faworyzowania którejkolwiek płci pod jakimkolwiek względem. Bo każdy człowiek jest inny, i jednocześnie każdy jest tak samo ważny.

Nie bierz wszystkiego do siebie, nie skupiaj się na samych negatywach. Zauważ i doceń też te pozytywne rzeczy, również na forum. :)

Odnośnik do komentarza

Narzeczona będzie tak się zachowywała na ile jej pozwolisz,pokaż ,że jesteś mężczyzną i nie pozwalaj się tak traktować, dla dobra Was obydwoje,
jak sobie nie radzi z emocjami ,niech idzie do psychologa,widać ,że jest słaba psychicznie,nie potrafi się z tym pogodzić...,

po tej ostatniej wypowiedzi,myślę ,że powinieneś postawić ultimatum albo psycholog i zmiana zachowania lub odchodzę i być konsekwentnym, bo inaczej to się nic nie zmieni,a na dłuższą metę ,nie da się tak żyć.

Abstrahując od tematu ,czytałam wypowiedź faceta na forum,że żona go bije,bo...wie ,że on jej nie odda,
chociaż generalnie nie żal mi mężczyzn, bo to głównie kobiety są ofiarami przemocy .

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

To mogę ,Ci tak odpowiedziec .Uwazasz ze jesteś ofiarą przemocy ze strony Adriany a Twoj czyn juz sie do tego nie kwalifikuje bo nie ma siniaków ? Przemoc z Jej strony to wynik strasznej sytuacji w ktorej się znalazła i niemozność poradzenia sobie z nią .Ddyby to była zdrowa dziewczyna i zachowywałaby się w ten sposób to nie napisałabym słowa usprawiedliwienia .Ale nie tym przypadku .Tobie i / części odpisujących / nie moze pomieścic sie w głowie co ta dziewczyna w sobie nosi .Przeczytaj na spokojnie moj drugi post .Ja nie wymagam od Ciebie zebyś ją zrozumiał bo musiała by ciebie spotkac identyczna tragedia .Nigdy nie zrozumiesz ją bo jesteś zdrowy .Tak jak człowiek ktory nigdy nie zaznał glodu nie zrozumie człowieka głodnego .
Chodzi o to żebyś zrozumiał ze to nie jest jej brak dobrej woli jak niektorzy ci tu sugerują .Dopoki nie znajdzie pomocy nie zmieni swojego postępowania .I jesli piszesz w pierwszym poscie / dla mnie bardziej wiarygodnym / ze nieszcześliwie popchnąłeś ją na ścianę to dla mnie jest to przemoc czy sie tobie to podoba czy nie .Przepraszam ale nie napisze ci ze to jest sposob na Adrianę ,że to moglo dać pozytywnt efekt. Nie bedę przyzwalała na przemoc. Mam nadzieję ze to się nigdy więcej nie powtórzy .Jezeli nie dajesz rady z nerwami to sam poszukaj porady u psychologa ..Zaproponuj Adrianie separacje na jakis czas .Porozmawiaj z jej rodzicami bo widzę ze przyjaciele juz wydali na nią wyrok ..Wogole czy takich ludzi mozna nazwac przyjaciółmi???
Wykorzystuj te dobre ,spokojne chwile na tlumaczenie jej ze Ty rowniez cierpisz i oczekujesz od niej też wsparcia .Spokojnie bez pretensji dojdziecie do porozumienia .Tylko terapia
czas ,czas,moze Wam sprzyjać .
Moja propozycja jeszcze jest taka .Są fora ludzi po wypadkach ,opisują swoje emocje ,zmagania samych z sobą .Myslę ze tam wsród tych ludzi zachowanie twojej dziewczyny znajdzie więcej zrozumienia niz na tym forum i tam znajdziesz wiecej porad jak z nia postępować .
Ps ,czytaj wszystko powoli i ze zrozumieniem zanim skomentujesz nastepne posty .
Pokaż ze jesteś mężczyzną i nie miej już impulsów .Bo nasteny taki impuls moze skonczyc się w szpitalu .Taka słaba kruszyna ..42 kg ..

Odnośnik do komentarza

Ja też cię nie potępiłam. Może tak jak tu, i w domu doszukujesz się tylko niemiłych rzeczy?
Może nie zauważasz tych dobrych?
Może sam cały jesteś na NIE?

Można zrozumieć kobietę po wypadku, że cały świat jej się zawalił, ale też trudno dziwić się normalnemu, zdrowemu mężczyźnie, że chce mieć odrobinę szczęścia, w życiu. Nie porzucił jej, nie odtrącił, chce pomóc, ale i kobieta musi dać coś z siebie.
Nie można wszystkiego tłumaczyć wypadkiem. Chce mieć mężczyznę, musi otrząsnąć się i zacząć normalnie żyć. Jak tego nie zrobi, to nie będę winiła tego pana, że miał dość.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś w szpitalu slyszałam o pewnej poloznej która każdą rodzącą kobietę która cierpienie wyrazała krzykiem obrzucała wyzwiskami nie wierzyła kobietom że ból wyzwalał w nich takie zachowanie .Do czasu gdy pewnego dnia sama nie była rodzącą kobietą .I los tak chciał że bóle porodowe były tak częste i o wielkim natezeniu ze caly szpital slyszał przez kilka godzin jej krzyki .Dopiero po tym zrozumiała że oceniając i krytykując te wszystkie kobiety robiła im wielka krzywdę .

Proszę się dobrze zastanowić pisząc ze musi się otrząsnąc i zacząć normalnie zyć, nie jesteście taką " przeze mnie wspomnianą położną .
Chyba wystarczy wczuc się w sytuację tej młodej kobiety zeby zacząć mocno wspólczuć zamiast oceniac .

Odnośnik do komentarza

~unna
Ja też cię nie potępiłam. Może tak jak tu, i w domu doszukujesz się tylko niemiłych rzeczy?
Może nie zauważasz tych dobrych?
Może sam cały jesteś na NIE?

Można zrozumieć kobietę po wypadku, że cały świat jej się zawalił, ale też trudno dziwić się normalnemu, zdrowemu mężczyźnie, że chce mieć odrobinę szczęścia, w życiu. Nie porzucił jej, nie odtrącił, chce pomóc, ale i kobieta musi dać coś z siebie.
Nie można wszystkiego tłumaczyć wypadkiem. Chce mieć mężczyznę, musi otrząsnąć się i zacząć normalnie żyć. Jak tego nie zrobi, to nie będę winiła tego pana, że miał dość.

Zgadzam się z tym. Mam nadzieję, że ona już Cię nie będzie biła. Jeśli jednak już się to znowu zdarzy, to złapanie jej za nadgarstki to faktycznie może być dobry sposób.
Też uważam, że nie powinieneś dawać sobą pomiatać. Dawaj jej do zrozumienia, że chcesz się, o nią troszczyć, że zawsze może na Ciebie liczyć, ale że Ty też masz uczucia, potrzeby, też cierpisz, więc oczekujesz, że ona też to uszanuje. Taka opiekuńczość i stanowczosć jednocześnie.

Aha, coś mi przyszło jeszcze do głowy po tym, co napisałeś o tym kupowaniu okularów. To moim zdaniem ewidentnie wynikło ze spadku jej samooceny. Dobrze by było, żebyś w takiej sytuacji zapewniał ją, że Ci się podoba, itp. Żebyś dawał jej do zrozumienia, że jest dla Ciebie atrakcyjna, piękna, wyjątkowa. I żebyś każdą stosowną okazję wykorzystywał ku temu. Będzie się czuła bardziej dowartościowana, podbudowana, i w dodatku to powinno ją uspokoić i pomóc Wam lepiej się porozumieć.

Odnośnik do komentarza

[quote="~uuuuuu"]Kiedyś w szpitalu slyszałam o pewnej poloznej która każdą rodzącą kobietę która cierpienie wyrazała krzykiem obrzucała wyzwiskami nie wierzyła kobietom że ból wyzwalał w nich takie .."

To nie jest zbyt fortunny przykład ,bo większość w takich sytuacjach nie krzyczy i nie wyzywa,ale
w takim razie by trzeba usprawiedliwić przemoc ze strony męża ,ma zaburzenia psychiczne ,skoro się znęca...,

ja rozumiem złożoność sytuacji, ale wtedy trzeba szukać pomocy psychologa czy psychiatry,a nie wyżywać się na
najbliższej osobie,niezależnie od przyczyny zaburzenia psychicznego.

Oczekujecie też takiej wyrozumiałości i opieki od faceta,jak od matki ,
drugi to by poszedł w ...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kawa chyba niezbyt dobrze zrozumiałaś przekaz o połoznej .Chodziło mi o to ze dopoki sama nie doswiadczyła cierpienia w czasie porodu to nie potrafiła wspólczuc i wspierać rodzących kobiet .Dopiero gdy doswiadczyła tego co one ,zmieniła zdanie .
Dopoki czlowiek nie doswiadczy cięzkiej choroby nie zrozumie ciężko chorego ,o to mi chodziło .

Odnośnik do komentarza

Doświadczyłam ciężkiej choroby i marzył by mi się taki mąż, który by mnie wtedy wsparł.Więc wiem, co mówię. Choroba nie usprawiedliwia wszystkich zachowań, nie można pozwolić, by u niej pogłębiało się takie zachowanie, by wszyscy na wszystko jej pozwalali, bo ona nigdy wtedy nie zacznie walczyć, nie będzie potrafiła żyć.
A już to, że nie chce nosić okularów, jest absurdalne.

Odnośnik do komentarza

Nie jesteś na Jej miejscu ,nie przeżyłaś traumy wypadku który miałby takie konsekwencje więc nie wiesz o czym piszesz .Nawet gdyby ,..to kazdy z nas jest inny .Jeden w chorobie jest mnichem inny żolnierzem .
Nawet tacy którzy nie ucierpieli w taki drastyczny sposob jak Adrianna a przezyli wypadek często samą traume powypadkową leczą całymi latami ,inni ,rezygnują z terapii bo nie daje efektu ,inni nie maja sily dotrwac do końca z innych przyczyn .Rozpadają sie nawet długoletnie związki bo partner nie wytrzymał.Tak i On moze ktoregos dnia odejść .I niktgo nie bedzie miał prawa oceniać .Tylko kwesia ktorą tu caly czas podnoszę dotyczy jednej sprawy .Jej zachowanie nie musi byc spowodowane brakiem dobrej woli.Dlatego uwazam ze trzeba w tym kontekście spojrzeć na Adrianę .Zdrowe kobiety zachowuja sie w ten sposób np gdy są zazdrosne o partnera i nie radzą sobie z agresją wobec partnera a co powiedzieć o dziewczynie po ciezkiej traumie ..

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z unna,
uuuu,ja też miałam ciężki poród,nawet do głowy by mi nie przyszło ,żeby się drzeć czy wyzywać,wiec bardzo dobrze zrozumiałam ,
każdy inaczej reaguje,rozumiem ,
ale chyba człowiek jest rozumny i zdaje sobie sprawę ,co robi ,a jak sobie sam nie radzi z emocjami to niech szuka pomocy ,
ludzie muszą sobie radzić z dużo gorszymi wypadkami ,
ja rozumiem ta dziewczynę ,tyko ,że ona nic nie robi ,żeby to zmienić,
pewnie jest na chorobowym ,a powinna jak najszybciej wrócić do spraw sprzed wypadku.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Niestety nie mogłem wcześniej przeczytać waszych komentarzu gdyż nie było internetu. Ariana ostatnich czasów się uspokoiła. Mogę powiedzieć, że to nie ta sama osoba. Irytowało mnie jej zachowanie, ale teraz się o nią po prostu boję. Potrafi nie odzywać się do mnie przez cały dzień. Dzisiaj miałem wolne od pracy oraz studiów to postanowiłem zaprosić ją na jakieś zakupy. Ona stwierdziła, że jest umówiona z kolegą, z tego co mi wiadomo, poszli do jakieś kawiarni. Jestem bardzo zazdrosny, ale miałem jej zabronić? Jednak pierwszy raz oprócz mnie, wyszła z kimś na miasto. Ufam jej, Jednak nie wróciła jeszcze do domu, gdy zadzwoniłem, odpowiedziała, że świetnie się bawi i wróci nad ranem. Do cholery, co jest grane? Czy to kolejny jej jakiś plan? Przyszło mi na myśl nawet to, że może chce wywołać we mnie zazdrość.

Odnośnik do komentarza

Stawia Cię do pionu ,bo wie ,że może sobie na to pozwolić , wygląda na to ,że nie chce być z Tobą ,powinieneś dać jej wolną rękę, wychodzi na to ,że szuka sposobów ,żeby się od Ciebie uwolnić,być może mniemając ,że wcześniej czy później i tak ją zostawisz,tego to raczej nie da się zmienić,nie widzę, przyszłości dla Waszego związku,jeśli nie będziecie chodzić do poradni,
ja jakbym była na Twoim miejscu,jeśli faktycznie wróci rano,
bym się wyprowadziła,może nawet rozstanie dobrze wam zrobi ,nie powinna tak Cię traktować,
skoro nie ma do Ciebie zaufania,to tego związku nie da się skleić.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~tsent
Jednak nie wróciła jeszcze do domu, gdy zadzwoniłem, odpowiedziała, że świetnie się bawi i wróci nad ranem. Do cholery, co jest grane?

Nie mam pojęcia, o co może tu chodzic. Generalnie jestem za zaufaniem i wolnością w związku, ale to jest gruba przesada. Zwłaszcza ten powrót nad ranem. Tak się nie robi, gdy się jest w poważnym związku, powinna liczyć się z Twoimi uczuciami. Ty masz zawsze punktualnie wracać z pracy, bo inaczej masz w domu awanturę z wyzwiskami albo biciem, a ona może Ci takie numery robić? Według mnie to kompletnie nie fair. Może też wcale nie czuje się taka nieatrakcyjna, skoro tak swobodnie zachowuje się w towarzystwie innych mężczyzn.

Odnośnik do komentarza

Ja na Twoim miejscu tez bym sie bała .Dziewczyna wpada ze skrajnosci w skrajnosc a to juz jest powód do niepokoju .
Oboje zyjecie w innych swiatach .Ona w swoim chorym ,okaleczonym Ty w zdrowym i te światy nijak nie mogą sie spotkać .Bez terapii bedzie to niemozliwe ..Myslę ze najlepiej bedzie jesli sam pójdziesz do psychologa i o wszystkim opowiesz bo to naprawde moze żle sie skonczyc przede wszystkim dla Niej .Nie wiem gdzie byla i z kim była ale rzeczywiście moze to jest sposób na wzbudzenie w tobie zazdrosci ..

Odnośnik do komentarza

Jakkolwiek wredne by to nie było - weź ją do psychologa. Prośbą lub groźbą. Jeśli nie będzie chciała możesz to zrobić podstępem - zaprosić panią psycholog do domu. Pewnie narzeczona będzie ci miała z początku to za złe, ale widać, że nie może sobie poradzić z tym wszystkim i najlepiej zasięgnąć porady jak najszybciej, zanim się jej pogorszy.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jeśli Cie kocha nadal, to dla mnie ona może testować Twoją wytrzymałość i miłość. W sytuacji w jakiej sie znalazła może uważać, że prędzej czy później odejdziesz od niej, bo jesteś z nią już tylko z litości. Mogła stracić wiare we wszystko, świat jej się zawalił.
Być może czuje też tą litość i dlatego reaguje złością? Znaleźliście się w bardzo trudnej sytuacji życiowej.
Ona potrzebuje teraz przede wszystkim poukładać sobie na nowo swój świat, pogodzić się z sytuacją, odbudować poczucie wartości, przewartościować plany, bo np. nie będzie mogła wykonywać każdego zawodu.

Czy ona jest pod opieką psychologa, jakiejś grupy wsparcia czy czegoś w podobie? Jak nie to wypadałoby to załatwić jako pierwsze.
A jaka była wcześniej, czy też taka nerwowa i czy wtedy też znajomi mówili żebyś dał sobie z nią spokój?Jak nie - to masz odpowiedź. jak tak, to właściwie też, bo wiedziałeś kogo pokochałeś.
Chcesz jej pomóc i jesteś pewien swoich uczuć? To powiedz jej, że cały czas kochasz ją tak samo, pożądasz, jesteś zazdrosny i że jest Ci ogromnie przykro z powodu tego co się stało, ale dla Ciebie to nic nie zmienia, bo dalej widzisz z nią swoją przyszłość, tak jak przed wypadkiem. Że to co nie jest takie samo, to fakt, że przez to oddaliliście sie od siebie i to Cie boli. Że chciałbyś pomóc jej odnaleźć się w nowej sytuacji, ale nie wiesz jak i że na dokładke zaczynasz się o nią bać, bo widzisz, że się zmienia.
I niech Cie powie czy nadal czuje do Ciebie to samo co przedtem, czy uczucie wygasło, bo jej zachowanie z ostatnich dni jest dla Ciebie poniżające.
Jak nie była na terapii, to możesz jej powiedzieć, że jakkolwiek zadecyduje co do waszego związku, to dajesz jej namiary (jak bedziesz mial) na psychologa/grupę wsparcia i możesz z nią tam pójść, bo zależy Ci na tym żeby była szczęśliwa.

A co przepychanek, nie jesteś workiem do bicia i możesz jej to powiedzieć. I nie pozwalaj na to by Cie biła i wyzywała. Dobre rady co do tego jak mógłbyś się zachować podczas kolejnego jej ataku już otrzymałeś. Natomiast nie pochwalam Twojego odruchu, bo możnaby nim usprawiedliwiać odparcie ataku na ulicy, a nie w domu z narzeczona.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...