Skocz do zawartości
Forum

Jak pogodzić się z odejściem narzeczonego?


Gość izabela-a

Rekomendowane odpowiedzi

Gość izabela-a

Witam, mam 25 lat. Niedawno zerwał ze mną narzeczony. Mieszkaliśmy razem pół roku... Mieliśmy plany na przyszłość. Codziennie się śmialiśmy, nie było między nami większych kłótni. Byliśmy i przyjaciółmi i parą, udaną. Jeszcze tydzień przed zerwaniem przedstawiał mnie wszystkim jako wybrankę swojego serca. Zerwał nagle, Dostałam wiadomość. Że mam sie wyprowadzić, że to koniec. A przeciez na drugi dzień mieliśmy plany, on planował tyle rzeczy... Odzywa się do mnie chłodno. Mam wrażenie, że go irytuję. Nie chce ze mną rozmawiać, odzywa się cynicznie. Gdy się pakowałam patrzył z góry na to wszystko. A poprzedniej nocy spaliśmy razem, obejmował mnie całą noc. Mówi, że sie wypaliło. Nie mogę się pozbierać. Każdy mój cel, marzenie było z nim związane. Każdy wspólnie spędzony czas tylko z nim. Było mi tak dobrze, jak w bajce. Nagle się dowiedziałam, że nigdy mi do końca nie ufał, nie kochał. Po co udawał szczęsliwego? Nie było wesołego dnia w naszym domu. Nie wiem, jak żyć. Miałam poprzednio partnerów, ale nigdy nie czułam nic tak wielkiego... Boli to strasznie, nie mam ochoty żyć. Mieliśmy brać niedługo ślub...

Odnośnik do komentarza

Iza, bardzo mi przykro ze tak cierpisz, chociaz zupelnie Cie nie znam... Moze dlatego, ze tez mam 'klopoty' w zwiazku... tylko u mnie problemem jest choroba ukochanego (cyklotymia), ktora ukrywal...
To bardzo dziwne, ze Twoj mezczyzna zostawil Cie tak z dnia na dzien, bez wyjasnien, rozmowy... Moze cos zlego w jego zyciu sie wydarzylo, ze zdecydowal sie na taki krok?
Jesli tak bardzo Ci na nim zalezy moze popros o rozmowe, jakies wyjasnienia? Przeciez laczylo Was tak wiele...
Mezczyzni czesto zachowuja sie irracjonalnie i my kobiety zupelnie nie potrafimy tego zrozumiec...
Trzymam za Ciebie kciuki, masz dopiero 25 lat i uwiez mi ze jeszcze wiele pieknych chwil w Twoim zyciu!!! Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dziwne że postąpił tak z dania na dzien, moim zdaniem mogło sie cos wydarzyc, moze sie czegos dowiedział o Tobie, jakiejś plotki czy cos? Porozmawiaj może z kimś z jego otoczenia, co się stało, np. z kolegą, zapytaj czy wie czy cos sie stało, moze pojawił sie ktos trzeci kto namieszał. Poza tym wex pod uwage to ze jesli myslałby o tym wczesniej juz wczesniej zaczynałoby się coś psuć. Moim zdaniem cos musiało sie stac kwestia tylko co. Moze on zrobił cos zlego i chce zerwac aby Cie chronic? Trudno powiedziec, podpytaj jego zajomych i zobaczysz czy z czasem sie odezwie czy nie, Ty sama zaproponuj spotkanie za jakis czas aby porozmawiac, zobaczymy jak zareaguje.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro :(. Byłam w podobnej sytuacji. Bylam z chlopakiem 8miesiecy a on mnie zostawil, mielismy wspolne plany.. Mielismy juz razem zamieszkac. Wiem, ze mial w planach mi sie oswiadczyc. Bylo miedzy nami przepieknie. Staralam sie z calego serca aby on byl szczesliwy. Wydaje mi sie, ze byl szczesliwy bedac ze mna.. A moze tak swietnie udawal. Nie wiem. Zerwal ze mna w 8 miesiac bycia razem. Stwierdzil, ze to nie ma sensu... Tydzien pozniej napisalam do niego "ze go kocham ze tesknie ze porozmawiajmy". Olal.... Bylo mi ciezko. Nie pisalam juz doniego wiecej. Dzis mijaja 2 tygodnie od zerwania, jest mi ciezko :(. Czasem lezki ciznal sie do oczu bo ja tak samo jak Ty nigdu wczesniej czegos takiego nie czulam choc mialam wielu partnerow. Staram sie juz o tym nie myslec, bo wiemze on nie wroci.. Nieraz bym chciala napisac, ale inni odradzaja.. Boje sie tez jak napisze do niego to okaze sie ze on juz kogos ma. A tego bym chyba nie wytrzymala... :( . Boze czemu tak jest?? Ze w pewnym momencie mozesz stracic caly swoj swiat i zycie w ktorym byles/as szczesliwy. Teraz bedzie mi ciezko zaufac komukolwiek. Na chwile obezna twierdze, ze wszyscy sa tacy sami.. Bylo tak cudownie. Te czule gesty, slowa.. Najbardziej boli to, ze chcialabym sie do niego strasznie mocno przytulic i go pocalowac, ale wiem ze juz chyba nigdy nie bede mogla tego zrobic:<. Co do rozmowy z kolegami.. Moj niestety mial kolego powalonych. :< .. Tesknie :<.. Ale nie moge sie poddac..

Odnośnik do komentarza

bardzo ci wspolczuje, ale to nietypowe zachowanie, tak nie traktuje sie bliskiej osoby, nie zostawia sie kogos bez rozmow, probv zmian, naprawy zwuazku, nawet jesli mu cos nie pasowalo. jestem zdania ze jesli ktos zostawia nas bez przyczyny nie byl nas wart, nie zaslugiwal na nas. Wiem ze to zadne pocieszenie ale lepiej teraz niz po slubie. czas goi rany... pamietaj tylko ze skoro on odszedl, a czujesz sie niewinna, to on ma prosic o szanse. skup sie teraz na sobie, choc zdaje sobie sprawe ze ciezko o motywacje i checi. nie siedz tylko sama w domu, nie rozmyslaj, nie analizuj, co by bylo gdybys np zachowala sie w danej sytuacji tak czy inaczej, bo to niczego nie zmieni a jedynie cie pograzy bardziej. trzymaj sie kochana, jestem z toba.

Odnośnik do komentarza

Miałam zakładać nowy wątek, ale widzę, że mój problem jest podobny (choć tu nie o narzeczonym mowa, a o zwykłym chłopaku). Mam 20 lat. Mój przyjaciel próbował mnie zeswatać z kolegą, któremu - jak stwierdził - strasznie się podobam i poprosił mnie, żebym umówiła się z nim na spotkanie. Jako że jestem osobą dosyć atrakcyjną, ale z bardzo niefajnym charakterem - z czego zdaje sobie sprawę i staram się wszystkie moje najuciążliwsze wady zwalczać - na początku byłam nieprzychylnie nastawiona do próśb przyjaciela. Dopiero po czasie, kiedy owy kolega czynił zaloty i było widać, że bardzo mu na tym zależy, zdecydowałam się na spotkanie. Nie minęło parę tygodni kiedy się zakochałam. To jedna z moich wad, bardzo szybko się angażuje. Wiem, że może powiecie Państwo, że to tylko zauroczenie, młodzieńczy wybryk etc., ale w swoim życiu (krótkim ale zawsze) miałam kilka kontaktów z płcią przeciwną i to nigdy nie wyglądało tak jak teraz. X był po prostu idealny. Śmiałam się, że w moim rankingu zajmuje pierwsze miejsce i spełnia 10/10 moich wymagań. Ideał, któremu ja też się podobałam. Każde spotkanie, wiadomość, cokolwiek związane z X napawało mnie energią na cały dzień i po prostu byłam w tym czasie najszczęśliwszą osobą na świecie. Do czasu. Okazało się, że X to typ kobieciarza, mówił, że to ja jestem najważniejsza, ale widziałam jak zachowywał się wobec innych dziewczyn. To była pierwsza lampka alarmowa. Sądziłam, że po prostu jestem przewrażliwiona, zazdrosna -to tak odnośnie charakteru - całą winę o jakieś bezsensowne sprzeczki brałam na siebie. Ale potem dowiedziałam się co nie co o jego "flirciarskiej" przeszłości. No i wtedy zaczęło się robić ciężko, bo X zarzucał mi brak zaufania itd, no więc też stwierdziłam, że to moja wina, że słucham plotek a nie jego, a że "miłość ci wszystko wybaczy" postanowiłam nie wracać do przeszłości i zapomnieć. Cały czas chciałam utrzymać naszą znajomość w tej nieziemskiej utopii, kiedy ni stąd ni zowąd wszystko zaczęło się psuć jeszcze bardziej. Byłam pewna, że jesteśmy parą, bo zachowywaliśmy się jak para, on twierdził, że to tylko próba, bo chce sprawdzić czy nadajemy na tych samych falach. Ja już byłam zakochana więc taki cios trochę mnie poturbował. Ale to nie koniec. Po którejś rozmowie z kolei o przyszłości naszej znajomości (dotyczącej takiej błahej sprawy jak powiedzenie o nas rodzicom) skończyły się się smsy, wiadomości, spotykaliśmy się rzadko i to tylko wtedy, kiedy ja to na nim wymusiłam. Aż w końcu podczas weekendu majowego stwierdził, żebym się od niego odczepiła, bo on chce być wolny, a ja go za bardzo osaczam. Powiedziała to osoba, za którą bym w ogień wskoczyła. I on o tym dobrze wiedział i wie. Dzień w dzień nie mogłam sobie z tym poradzić, jak nigdy ryczałam (i do tej pory zdarza mi się popłakać w celu wyładowania) przez jakiegoś chama, wszyscy wokół powtarzają, że dobrze się stało bo X nie zasługuje na mnie itd. ale ja w duchu po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie mogę się spotykać z kimś innym, bo liczę na to że do siebie wrócimy, a ja mu wtedy powiem "cały czas czekałam na ciebie, bo cię kocham". Nie mogę się powstrzymać by do niego napisać, on i tak już nie odpisuje, totalnie mnie olewa, ale ja po prostu nie umiem inaczej żyć. Nie mam silnej woli by powiedzieć sobie "dość", wiem, że 20 lat to pikuś, całe życie przede mną, ale po prostu na samą myśl, że on będzie z kimś innym mam ochotę ryczeć i ze sobą skończyć (oczywiście tego nie zrobię, ale zawsze jak to sobie wyobrażam to mi lepiej) Myślałam, że ten żal potrwa chwilę, że to było tylko zauroczenie, ale to już się ciągnie kolejny miesiąc, a ja wciąż nie mogę sobie z tym poradzić. Po prostu się zakochałam i nie wiem jak się teraz z tego wyleczyć. Pomocy!

Odnośnik do komentarza

do izabela-a
jak przeczytałam Twój post to pierwsze co mi przyszło do głowy to, że ktoś mu powiedział, że go zdradziłaś i on tej osobie uwierzył. Ale każdy by się najpierw spytał czy to prawda, więc może była to bardzo bliska mu osoba, której bardzo ufa. Opcja z tym, że coś się stało z nim/u niego i nie chce Ci powiedzieć też jest bardzo prawdopodobna.
Myślę, że Twój narzeczony nadal Cię kocha. Na Twoim miejscu poczekałabym parę dni a potem poszła do niego i zażądała wyjaśnienia. Masz prawo wiedzieć co się stało! To też Twoje życie. W wersje, że się wypaliło nie wierz. Bujda jak nic. Kocha Cię, a więc też cierpi i jak Cie zobaczy po kilku dniach rozłąki będzie inaczej się zachowywał. Bądź twarda i walcz o miłość! Powodzenia

Odnośnik do komentarza

do mdsa
Twój były chłopak to jakiś kompletny debil i naprawdę dobrze się stało, że rozstaliście się teraz. Z pewnością jest Ci ciężko ale prędzej czy później Ci przejdzie. Może mała zemsta poprawiła by Ci nastrój? Jakiś mini flirt, z którymś z waszych wspólnych znajomych? Nie załamuj się tylko pokarz mu co stracił i kogo nigdy nie odzyska! Bądź kokieteryjna, zawsze ładnie ubrana, najlepiej dziewczęco (sukienki, spódniczki). Niech wasi wspólnie znajomi, kiedy już coś będą mu o Tobie wspominać, będą mogli opowiadać o Tobie same pozytywy. Kolejna rada to nie nakręcaj się tak na niego i staraj się robić wszystko, żeby o nim nie myśleć. Wyjdź wieczorem z koleżanką zamiast płakać w poduszkę, zacznij gotować jakieś pyszności, jeździj na rowerze lub biegaj z muzyką w uszach. Nawet jakby chciał do Ciebie wrócić nie dawaj się. Może dzięki takim zabiegom znajdziesz przy okazji swoją prawdziwą miłość życia? :)

Odnośnik do komentarza

Halinka, bardzo miło czyta się Twojego posta i naprawdę chciałabym to wszystko o czym piszesz wprowadzić w życie, ale jak już mówiłam - jestem właśnie w tym najgorszym momencie - kiedy ciągle pamiętam i kocham, choć i nienawidzę jednocześnie. Nie wiem, czy chcę flirtowaniem z innymi wzbudzić w nim zazdrość i niejako wymusić powrót do mnie. Czy nie zniżyłabym się do jego poziomu? Na pewno jestem głupia, myśląc w ten sposób, ale ja po prostu bym chciała, żeby on dostrzegł to, co we mnie najpiękniejsze bez niczyjej pomocy, by zorientował się, że "aha, kurczę, ona chyba naprawdę mnie kocha, mamy tyle wspólnego, ja też chcę z nią być". Naprawdę duuużo poświęciłam dla niego, można rzec, że postawiłam wszystko na jedną kartę: miałam zatargi z rodzicami przez to, że chcę zostać w obcym mieście, teoretycznie bez powodu [opuściłam studia po sesji zimowej na UJ, by od października przepisać się na AGH, a nie mogłam im o nim powiedzieć] chociaż z kasą krucho i nie stać ich było, by mnie utrzymać, a ja po prostu wiedziałam, że jak wrócę do siebie to i nasza miłość się zakończy. Poszłam do pracy, pracuję po 11 godzin dzień w dzień, przez co nie mogłam się przygotować do poprawiania matury (miałam ambicje na medycynę swego czasu). Faszeruję się pigułkami, chociaż mam lichą wątrobę, tuż po przejściu żółtaczki. Wszystko po to, by być w pobliżu i móc się do niego przytulić raz na jakiś czas. Teraz co mi pozostało? Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście czas leczy rany, albo że wydarzy się cud i on zmądrzeje... Byłoby pięknie.

Odnośnik do komentarza

Jesteś po prostu mega naiwna. Chłopak Cię robi w balona jak chce, wykorzystuje to, że się w nim zakochałaś. Błędem było mówienie mu tego! Definitywnie powinnaś sobie dać z nim spokój, z dnia na dzień. Poboli, poboli i przestanie, a im dłużej to będziesz ciągnąć tym trudniej Ci się będzie z tego wykaraskać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...