Skocz do zawartości
Forum

Poczucie beznadziejności i myśli samobójcze


Gość Vir

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam siły i ochoty na nic. Życie straciło dla mnie sens. Ciągle mam myśli samobójcze i czuję, że nie ma dla mnie miejsca na tym świecie. Nie mam co ze sobą zrobić i brakuje mi perspektyw na przyszłość. Nie ma dnia bez płaczu. Wszyscy mają mnie w nosie i nikt nie potrafi mi pomóc ; (

Odnośnik do komentarza

Dlaczego Twoje życie straciło sens? Co się takiego wydarzyło, że to wszystko zaczęło się dziać? Myślisz, że samobójstwo cokolwiek pomoże? Szczerze nie sądzę. Napisz co się wydarzyło, a spróbujemy znaleźc jakieś rozwiązanie, a nawet gdy rozwiązania nie ma, bo coś się wydarzyło, pamiętaj, że coś się kończy lub w ogóle dzieje po to, aby później było można miec co innego, tak jakby na miejscu tego. Czasem są sprawy o których zapominamy z czasem a czasem pomimo ze pamietamy nie sa az tak bolesne (albo są, ale mozemy kontrolowac emocje z tym związane). Dlatego zamiast szukac ostatecznosci, spróbujmy razem znalezc rozwiazanie :)

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Od małego miałam problemy ze sobą, zawsze coś było ze mną nie tak. Jestem samotna, brak mi perspektyw na przyszłość, a ponad to cierpię na stwierdzoną depresje i osobność chwiejną emocjonalnie typu borderline. Leczyłam się psychiatrycznie przez dłuższy czas, byłam nawet w szpitalu psychiatrycznym. Leczenie mi nie pomagało, więc przestałam. Miałam już kilka prób samobójczych, ale nie wyszło, jak widać. Chciałabym umieć żyć, ale nie potrafię. Czuję, że długo tak nie pociągnę i znowu sobie coś zrobię.Poza tym nie mam wsparcia od bliskich.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Vir, a czy oprócz leczenia farmakologicznego próbowałaś psychoterapii? Jeśli nie, myślę, że warto spróbować. Poza tym wspomniałaś, że nie masz od bliskich wsparcia, że czujesz się samotna. Spróbuj więc poszukać grupy wsparcia dla osób, które mają podobne problemy do Twoich. Będziesz mogła porównać doświadczenia, zobaczysz jak inni radzą sobie z objawami swojej choroby. Dzięki temu nabierzesz siły do walki o siebie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam taki sam problem. Próby, depresje i problem z otwarciem się do ludzi. Nie umiem się otworzyć, opowiadać co we mnie siedzi, nie umiem się żalić. I co z tego wynikło? Brak odpowiedniej pomocy, myśli samobójcze nadal są w mojej głowie. Nie ma sensu, ale trzeba. Trzeba żyć. Może spróbujesz? Zacznij od zmian. Zacznij od tego by mieć po co żyć. Znajdż sens. Wzmocnij zalety swojego życia. Nie ma? Znajdż. Może dla ciebie nie ma nic znaczenia, sensu, pragniesz śmierci... Ale bliskie osoby Cię kochają, martwią o Ciebie - Zdecydowanie na pewno. Twoja śmierć to nie jest wyjście z sytuacji. Wydaje się najprostszą drogą, ale to nie wyjście. Musisz być silna! Pokaż, że możesz być silna, że dajesz sobie radę. Pokaż! Wstań i powiedz światu " Ja umiem żyć! Ja mogę być szczęśliwa!". Możesz? Możesz. Spróbuj kochana. Spróbuj znów żyć. Spróbuj się otworzyć. Może nie obcej osobie, może przyjacielowi? Masz przyjaciela? Zwierz się tej osobie, którą kochasz i ufasz. Jeżeli nie chcesz takiej, to obcej. Zależy od ciebie z kim byś wolała porozmawiać. Ale proszę, nie poddawaj się. Dasz radę. Życie jest być żyć. Hm? Uśmiech proszę, dla mnie :)
ŻYJ. :)

Odnośnik do komentarza

Tak, tak. Łatwo jest mówić, trudniej zrobić. Nie widzę sensu życia w tej całej monotonii. Od szukać sens? ale po co. Rodzimy się po to, aby później umrzeć. Tylko się męczę istniejąc. Bliscy? martwią się dopiero jak wyląduję w szpitalu. Mimo wszystko dzięki za doping, który i tak nic nie daje.

Odnośnik do komentarza

Vir, no proszę Cię. Chcesz pokazać tym wszystkim ludziom jaka jesteś słaba? Chcesz, żeby tak myśleli? Wiem, że nic nie ma sensu. Ja również mam takie odczucia. Możesz dalej ciągnąć się w dół, ale możesz też zacząć żyć. Pokazać, że jednak nie jesteś aż taka do niczego. Jesteś młoda. Wiesz ile tracisz? Życie przed Tobą. Może i jest do dupy, wszystko się tak pier****, ale... ale nie możesz umrzeć. No proszę Cię! Zrób to dla siebie, żyj dla siebie. Jeśli według Ciebie to monotonia to spróbuj to zmienić. Niech Twoje życie nabierze barw. Wszystko zależy od Ciebie, od Twojego nastawienia. Ja bynajmniej nie chciałabym mieć Ciebie na sumieniu, bo już o Tobie myślę i martwię się czy może czegoś nie zrobiłaś...naprawdę. Zależy mi na tym. Pomyśl. Brakuje Ci czegoś? Nie masz co jeść? W co się ubrać? Gdzie mieszkać? Straciłaś rodziców? Sądzę, że jednak to wszystko masz. Inni tego nie mają, ale się z tego powodu nie zabijają. A ty posiadasz te rzeczy. Chcesz wyrządzić krzywdę swoim rodzicom i bliskim? Wiesz co wtedy będą czuć i przeżywać? Obudzą się, a Ciebie nie będzie. Ból olbrzymi. Jesteś taką egoistką? Myślę, że jednak jesteś inteligentną dziewczyną, trochę zagubioną, ale nie możesz posuwać się do tego czynu. Tak?

Odnośnik do komentarza

Mam to gdzieś, co pomyślą Ci inni ludzie. Skoro ciągle jest do dupy to po żyć? Na sumieniu? daj spokój, nigdy w życiu mnie nie widziałaś ani nawet nie porozmawiałaś na żywo. Próbowałam się zmienić i żyć inaczej, nie przyniosło to żadnych pozytywnych efektów. Skoro tak im zależy to powinni pozwolić mi umrzeć, zaakceptować mój wybór. Nikt tego nie potrafi zrozumieć jak bardzo jest mi źle. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, Nienawidzę moich rodziców za krzywdę jakami wyrządzili i wyrządzają. Nienawidzę siebie.

Odnośnik do komentarza

To, że Cię nigdy nie widziałam na oczy nie musi znaczyć, że się nie przejmuje. Raczej odwrotnie. Jak czytam, że ktoś chce popełnić samobójstwo zawsze się zamartwiam. Może i powinnam mieć to gdzieś, ale nie mam. Życie każdego człowieka jest ważne. A skoro tutaj na forum piszesz, czyli jednak szukasz pomocy i Ci zależy, a my chcemy Ci ją ofiarować. Ja się bynajmniej staram jakoś odbić Ci z głowy ten pomysł. Niestety jak wiesz, trudno jest komuś przemówić do rozsądku przez internet. Więc? Może psycholog? Musisz coś zrobić. Nie wpadaj w dno i rozpacz śmierci... proszę Cię.

Odnośnik do komentarza

Kiedy byłam mała ojciec wobec mnie nadużywał przemocy fizycznej, jak i psychicznej. Rodzice mnie nigdy nie wspierali, nie uczyli mnie jak żyć i nie okazywali mi miłości. W sumie to wyżywali się na mnie. Teraz już nie mieszkam z ojcem, jest różnica, ale i tak jest źle.

Ponieważ chciałabym żyć, ale nie umiem. Ciągle mam nadzieję, że ktoś mi pomoże się z tego podnieść. Już zaczynam myśleć, że naprawdę nikt mi nie pomoże. Do psychologa chodziłam, mówiłam mu o wszystkim, a on mi tylko powtarzał, że mam brać leki (po których było mi jeszcze gorzej) i starać się myśleć pozytywnie, więc przestałam po jakimś czasie, bo już miałam tego dość.

Odnośnik do komentarza

Mam pytanie. Możesz czuć się urażona, ale chyba to dobry pomysł w Twojej sytuacji. Myślałaś o szpitalu psychiatrycznym? Albo chociaż na początek oddział dzienny? Nie chcę, żebyś pomyślała żle, ale to pomaga. Byłabyś pod ciągłą opieką. Miałabyś codziennie rozmowy z psychologiem lub lekarzem psychiatrą, różne terapie grupowe i indywidualne, które naprawdę pomagają. Nie sądzisz, że to by Ci mogło pomóż podnieść? Z czasem myślę, że byłoby Ci lepiej. Poznałabyś osoby z podobnymi problemami itd. Przemyśl to. Oddział psychiatryczny nie jest taki zły i wcale nie sugeruje Ci choroby psychicznej, ale pomaga wstać z doła.
Hm?

Odnośnik do komentarza

każdy może Ci pomóc ale tylko wtedy jak będziesz sama tego chciała i jak popatrzysz się na siebie łaskawszym okiem i sama także będziesz chciała sobie pomóc na logikę jak rozmowa ze mną Ci pomoże jak piszesz ze nie chcesz się otworzyć i nic nie ma sensu nie karaj się tylko dlatego że masz takich a nie innych rodziców jak coś to pisz ja z chęcią pogadam

Odnośnik do komentarza

@z-doświadczenia Czytałaś wszystko dokładnie co napisałam w poprzednich postach? A tak poza tym nie masz czym mnie urazić.
@spes Każda osoba, która straciła chęci do życia itd. pragnie pomocy. Nawet jeżeli tego nie okazuje to tak jest, nikt przecież nie chce z własnej woli być w takim stanie. Boję się otworzyć, tyle razy już się przejechałam na ludziach, że szkoda gadać. Nie karam się to oni mnie już ukarali wyrządzając mi taką krzywdę. Po co w ogóle wydali mnie na ten świat.

Odnośnik do komentarza

Doskonale Cię rozumiem!!!
Przechodziłam i nadal przechodzę to samo. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym, ciągłe wizyty u psychiatry, tony leków itp. Nie będę Cię pocieszać bo nie umiem i wiem że to nie ma sensu a to co tutaj czytam to kompletne bzdury. " Warto żyć" tylko po co i dla kogo? Jak odejdę to komu sprawię ból? I na jak długo?
Ja nie potrafię żyć i nie potrafię umrzeć, kładąc się spać mam nadzieję że się już nie obudzę!!!

Odnośnik do komentarza

Mam 48 lat to dość sporo żeby wiedzieć o czym pisze.
Siedzę tu i szukam sposobu jakby tu uciec - tylko gdzie???
Nie wiem jak ty, ale z perspektywy czasu uważam że te tygodnie spędzone w Zakładzie Psychiatrycznym to były moje najszczęśliwsze chwile. Chyba dobrze trafiłam bo to właśnie tam nie musiałam udawać. Wspominasz o rodzicach, ja ojca nie znam, matka alkoholiczka (ale z tych kulturalnych) i chociaż nie mieszkamy razem to nadal zatruwa mi życie. Wiesz, dużo by pisać tylko ja już nawet nie chcę bo i po co? jak myślisz, kogoś to w ogóle obchodzi???

Odnośnik do komentarza

Oj, to jest Pani trochę starsza ode mnie ( nie wiem czy mogę mówić na Ty) Ja mam niecałe 18 lat. Jak dla mnie to internet jest najlepszą ucieczką od tego wszystkiego. Mój pobyt w szpitalu psychiatrycznym wspominam średnio, niezbyt mi się tam podobało. Wiem jak to jest, mieszkam z babcią alkoholiczką. Wiesz, mnie to zainteresowało. Może dzięki temu, że rozmawiasz z osobą podobną do Ciebie poczujesz się lepiej.

Odnośnik do komentarza

mam nadzieje że nikt nieuleczalnie chory nie czyta waszych postów polecam książkę dla tych bardziej otwartych "Weronika postanawia umrzeć "przepraszam za to że chciałam pomóc a wyszło na mydlenie oczu nie chciałam żeby tak wyszło żal mi was bo po tym co ja w życiu przeszłam dziękuję sobie bo widzę że praca nad sobą to cudowna sprawa chciałam pomóc tak po prostu a wyszło jak wyszło pozdrawiam mimo wszystko.

Odnośnik do komentarza

Witajcie!
Vir oczywiście że możesz mówić mi na ty, będzie mi bardzo miło i z chęcią będę z tobą pisać i wymieniać się doświadczeniami.

spes nie masz za co przepraszać bo wieżę że chcesz dobrze no i książka już dawno przeczytana:).

Czytam Was i jestem przerażona że jesteście tak łodzi!!! byłam przekonana że to dotyka ludzi starszych a wy, jak to się mówi "całe życie przed Wami" i jak będziecie żyć???
Ja właśnie z doświadczenia wiem, że z każdym dniem, miesiącem, rokiem jest coraz gorzej. Chcę żebyście wiedzieli , że mam rodzinę.Dwóch wspaniałych synów i cudowną wnuczkę, więc ktoś pewnie powie "czego ta baba chce". Nie martwię się o pieniądze i na wiele mogę sobie pozwolić tylko co z tego ? Czasami mam zrywy, że koniec z tym, że muszę żyć dla nich bo przecież mam dla kogo - prawda? A moje życie to wstanie rano (bo jeszcze wstaje) i czekanie kiedy przyjdzie wieczór i będę się mogła położyć spać. Co z tego , że każdego ranka obiecuję sobie że dzisiaj wyjdę, że dzisiaj będzie inaczej jak i tak kończy się to stwierdzeniem " a po co"???
Dlatego do Was młodych piszę róbcie coś, może Wam się uda!!! Ja zaczęłam zbyt późno i teraz już nie widzę szansy dla siebie. Może gdybym wiedziała gdy miałam te 16, 18 lat co się ze mną dzieje, anie w wieku 35 lat to może dzisiaj inaczej bym żyła? Nie wiem.
Oj ale napisała, to strasznie dużo jak dla mnie, ale dziękuje że tutaj jesteście

Odnośnik do komentarza

Magdaluna coraz więcej młodych ludzi to dotyka. Tak, jeszcze całe życie przede mną, a ja już mam dość. Najchętniej oddałabym je komuś naprawdę potrzebującemu.
Czasem jest tak, że pozornie mamy największe skarby świata, a to i tak naprawdę nas nie uszczęśliwia. A Twoje dzieci wiedzą o tym jak się czujesz?
Też tak mam- mówię sobie, że zrobię dziś coś innego, np. pójdę na spacer, ale potem stwierdzam, że nie ma takiej potrzeby, to i tak nic nie zmieni, a poza tym nie mam nawet siły na to, wolę siedzieć w domu. Nigdy nie jest za późno, aby coś naprawić. Wiek to tylko cyfra, to, że masz 48 lat nie skreśla Cię. Ja mam te 18 lat i czasem też mi się wydaję, że już jest za późno, że tak po prostu musiało być. Jedni ludzie mają więcej szczęścia w życiu, inni mniej.

Nie ma sprawy, ja też dziękuję.

Odnośnik do komentarza

szczerze mnie najbardziej męczy nerwica lękowa i okropne napady lęku serce w gardle ból brzucha uczucie że nie mogę złapać oddechu dostałam to w spadku po rodzicach alkoholikach kochanemu bratu ciotecznemu za uświadomienie mnie seksualnie w wieku gdzieś około 4 - 5 lat poczucie odrealnienia jakie temu towarzyszy którego nauczyłam się jako dziecko udając że nie jestem tym kim jestem i szczerze to nie jest nawet połowa tych przykrych wydarzeń jak miałam 18 lat ostre załamanie nerwowe i szpital Sobieskiego w warszawie ale przez cały czas aż do tej pory szukam sensu we wszystkim dziękuję Bogu za męża dzieci słońce wiatr mój wyrostek który mi wycieli 3 tyg temu za wszystko nawet za te koszmarne ataki które doprowadzają mnie do szału dziękuje Bogu za życie bo na tej ziemi jesteśmy tylko jeden raz tak sobie myślę że może jakbyśmy tu tak szczerze pisali o wszystkim to coś się wydarzy pozytywnego ja zaczęłam teraz ostro nad sobą pracować dla siebie czy warto...... zobaczymy

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...