Skocz do zawartości
Forum

Koniec długoletniego związku


Gość asja

Rekomendowane odpowiedzi

itam. Mam poważny problem, nie chce mi sie już żyć. Mam 22 lata. Byłam z chłopakiem 5 lat, pierwsza miłość, masa wspomnień, po około dwóch latach przestał sie mną interesować, okazywać miłość, zainteresowanie. Było sporo kłótni, niewyjaśnionych nieporozumień, nie chciał nigdy poważnie porozmawiać. Nie widział problemu, może nie chciał widzieć. Byłam zdołowana, zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czegoś mi brakuje, zastanawiać się czy to jeszcze ma sens. Było coraz to gorzej, w końcu po kolejnej awanturze wyrzuciłam mu że chyba mnie już nie kocha i jest ze mną z przyzwyczajenia, kazałam sie zastanowić czy wogóle chce ze mną być. Przerwałam spotkania na jakieś dwa tygodnie, po czym zapytał czy możemy sie spotkać, zgodziłam się. Było to spotkanie w publicznym miejscu, gdzie po prostu z pewnością powiedział, że z uwagi na to, że jest jak jest, to koniec. Ja dzień przed tym spotkałam się ze znajomym ale tylko na zwykczajną rozmowe. W przypływie złości i bezradności wyrzuciłam to mojemu wtedy już byłemu chłopakowi. Wstał i odszedł mówiąc, żebym robiła co chce.

Chciałam zapomniec, nie potrafiłam siedzieć w domu bo zaczynałam sie wykańczać własnymi myślami, zaczęłam sie umawiac z tamtym właśnie znajomym. W dzień udawałam, że jest dobrze, nocami zalewałam się łzami myśląc o byłym, bo traktowałam go bardzo poważnie, myślałam o przyszłości. W końcu zaczął do mnie pisac, odezwał sie po może 2-3 tygodniach, że może sie spotkamy... I umówiłam sie, nie chciał przyznać, że zależy mu na powrocie do mnie.

Ciągnęłam taką grę, na co dzień nowy chłopak przy którym udawałam szczęśliwą, w weekend były przy którym odpływałam, żyłam wspomnieniami, chciałam sie czuć jak dawniej. W końcu zostalam przez niego przyłapana z nowym chłopakiem. Zachowałam się beznadziejnie udając że nie chce mieć z nim nic wspólnego, odrzuciłam, odszedł. Kolejne nieprzespane noce. Nie wytrzymałam, odezwalam sie pierwsza po jakims czasie. Zgodził sie na spotkanie ale wyłącznie w celach koleżenskich, żadnego związku. I znowu oszukiwałam obojga...

W końcu on zebrał sie żeby przyjechać do mnie i powiedzieć, że chce powrotu ale mam natychmiast rozstać sie z nowym, zrobiłam to. I wtedy się zaczęło... Pretensje, jak mogłam mu to zrobić, że jestem fałszywa, że napewno go nie kochałam nigdy, że on nie tknąłby innej, nie potrafił. Wydzwaniał do mnie, pisał, a ja wtedy siedziałam z tamtym.

Z czasem polepszyło sie, było wybuchy płaczu i moje i jego, ale było lepiej z dnia na dzień, uwierzyłam bezgranicznie, że będzie dobrze. Aż nastąpiła kolejna kłótnia i to tylko poprzez gg. Z tamtym zaszło dużo więcej niż tylko pocałunki i przytulanie. Nie mógł mi tego wybaczyć, stwierdził, że to już nie to, bo nie jestem tylko jego, miał mnie kto inny on sie zalewał łzami a ja sie zabawiałam z innym. Powiedział, że zruinowałam mu całe życie, kochał mnie, a teraz nienawidzi, nie istnieje dla niego, chciał spróbować, myślał, że wybaczy ale nic z tego, koniec. Przestał odbierać telefony, odpisywać. Na moje błagania nie reaguje. Powiedział, żebym nawet nie próbowała do niego przyjeżdzac bo mnie nie wpuści, mam sie zająć swoim życiem i dać mu już spokój bo za dużo przeze mnie cierpiał, wszystkiego za dużo, wszystko za późno,

Załamałam się, nie śpie, nie jem, płacze całą noc i pół dnia, nic nie ma sensu. Mam myśli samobójcze, napisałam mu nawet list, który już włożyłam do koperty, list pożegnalny. Nie wiem co mam z sobą zrobić, nie mogę znaleźć miejsca. Czy mam żyć z nadzieją że jednak odmieni zdanie i to nagły przypływ złości, czy faktycznie mnie już na zawsze przekreślił... Proszę o jakiekolwiek rady bo nie jestem w stanie o Nim zapomnieć, to miłość mojego życia.

Nie rozumiem dlaczego, tak dużo czasu zajęło mu zrozumienie, że mnie kocha, że mu zależy, gdybym dawniej w to wierzyła, nie zachowałabym sie tak jak sie zachowałam. Dlaczego zawsze udawał obojętnego na wszystko, stałam obok prosząc przytul, on nie chciał. Dopiero po tym rozstaniu i moim związku z kim innym stał się ideałem, jednak nie dał rady,

Prosze o jakąkolwiek pomoc, nie mam nawet komu sie wygadać.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem musisz mu dać czas, czas by wszystko przemyślał, bo teraz ma do ciebie żal, jest zły i przemawiają przez niego emocje. Niech ochłonie i przemyśli o co tak naprawdę mu chodzi.
Takie jest moje zdanie. Źle zrobiłaś że nie byłaś z nim szczera od początku i zamiast załatwić sprawę od razu przeciągałaś to aż wybuchłaś. Źle zrobiłaś umawiając się z nimi dwoma, bo o to ma prawo mieć do ciebie żal bo tak nie robi osoba która kocha. Nadszarpnęłaś dość poważnie jego zaufanie i teraz musisz mu dać czas aby się zastanowił co zrobić dalej. Czy Ci wybaczyć czy nie.
Poczakj zerwij z tamtym i czekaj bo tylko tak na dobrą sprawę to Ci zostało. Możesz napisać mu list w którym wszystko wyjaśnisz, może przeczyta...

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za odpowiedź.. z tamtym to trwało 2 miesiące, od razu zerwałam, gdy wrócił były, 1 października. I układało sie dobrze, dużo dużo lepiej niż przez te całe ponad 5 lat, do czasu aż on po ponad 3 miesiącach wybuchł... Starałam sie teraz jak mogłam, on też jak nigdy wcześniej, nic nie wskazywało na to, że nagle to sie stanie. Stąd teraz ta rozpacz, uwierzyłam, że już będzie dobrze...

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Napiszę Ci jak to jest z drugiej strony. Od razu na starcie napisze , że Ty nie zrobiłaś nic złego. Facet chce by kobieta była tylko jego i nikogo innego. Nie była to dla niego znajomość na jedną noc więc pewnie tak myślał. Jak znowu zaczął z Tobą być to na początku po prostu się cieszył , że jesteś z nim. Tak jak by się zakochał pierwszy raz. Jak opadły te emocje to z tyłu głowy zaczynały mu przychodzić myśli , że byłaś z kimś innym , że dotykały Cię inne ręce itd. to się samo napędza. Jak w pewnym momencie nie zatrzymasz takich myśli to urosną do strasznych rozmiarów. On się pogubił i zamienił miłość na nienawiść. Od jednego uczucia do drugiego jest blisko. Ja nie wiem czy Wy będziecie ze sobą . Na pewno potrzeba czasu. Jak zrozumie , że on jest dla Ciebie najważniejszy to z czasem na pewno będzie łatwiej. Też może być tak , że ona już podjął decyzje , że nie chce byś z Tobą wtedy nic nie zrobisz. Moje jest takie zdanie , że na pewno nie jesteś mu obojętna . Więc może warto zawalczyć , ja bym na jego miejscu chciał a co do niego to nie wiem. Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza

Jesteście zbyt młodzi aby budować związek na łzach i pretensjach.
A kto jest winien - młodość, po prostu młodość ... i to jest jej piękno i utrapienie. Za błędy w młodości można płacić całe życie, czego oczywiści Ci nie życzę.
Czas płynie i Ty poważniej razem z nim. Przed Tobą czas podjęcia poważnych decyzji - życzę rozsądku i współczucia.
[iMiej serce i patrzaj w serce][/i]

Odnośnik do komentarza
Gość PSYCHOPATA

Koniec związku to nie powód żeby umierać to po pierwsze.
Po drugie,to zastanawiające,że on miał pretensje o fakt,że spotykasz się z innym,próbowałaś ułożyć sobie życie od nowa,skoro zakończył się długoletni związek. Miałaś nadzieje,że może twój były się opamięta i wróci. Tylko na wzajemnym oskarżaniu się,wypominaniu oraz awanturach na głupim gg związku się nie zbuduje,a zostaną tylko łzy,żal i rozgoryczenie. Z jakiegoś powodu tak jak napisałaś przestał się tobą interesować,może wkradła się rutyna,nuda,tego nie wiem,bo nim nie jestem. Nie wiem jak można odchodzić od siebie i ciągle wracać z myślą,że może jednak się uda za czwartym czy za piątym razem,skoro wcześniej nie wyszło. To ty masz być szczęśliwa,a nie czekać na księcia z bajki. On też uniósł się dumą i jest mu ciężko,uważa,że został zdradzony,jednak ja żadnej zdrady nie widzę. Emocje muszą opaść,krzykiem też nic nie zdziałacie,będzie tylko gorzej.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję serdecznie za odpowiedzi.

Do PSYCHOPATA: Przestał się mną interesować po około 2 latach, nie podając przyczyny. Prosiłam wielokrotnie wtedy o rozmowę, niestety bez efektów. W odpowiedzi słyszałam tylko, że 'nie lubi rozmawiać na takie tematy' bądź że 'mam jakieś humory i nie wie co ja chce'. Ja chciałam tylko czasami gdzieś z nim wyjść, usłyszeć miłe słowo i żeby zdobył się na odrobinę czułości. Na co z kolei słyszałam, że 'on już taki jest, nie jest romantyczny i tyle'. Widywaliśmy się zawsze 3 razy w tygodniu, myślałam, że może dla niego to za dużo, zaproponowałam, żeby zmniejszyć do 2, to oburzony powiedział że 'tak najlepiej wogóle raz na miesiąc'. Zapytałam czy jest znudzony bo widzę że nie za bardzo go interesuję to odpowiedź 'no chyba ty, przestań wymyślać'. I takie błędne koło.
Nie chciał nigdzie wychodzić, jakieś imprezy, tenis, wspólny wyjazd, wszystko na 'nie', każdy mój pomysł zły, a z jego strony żadnego, zero inicjatywy. Masa kłótni, nawet o kompletne bzdury, niewyjaśnione problemy, zero poważnych rozmów. W końcu we mnie coś pękło po 5 latach z kawałkiem razem, kazałam mu zastanowić się czy wogóle jeszcze mnie kocha i widzi sens ze mną być, miał dać odpowiedź po ponad tygodniu, no i dał - 'koniec'. I najwyraźniej widzę, że po tym zerwaniu chyba oczekiwał, że to ja z miejsca zaleję się łzami i będę błagać na kolanach o powrót, tymczasem ja usiłowałam sobie ułożyć wszystko na nowo z kim innym. Wtedy on przyleciał po prawie 3 miesiącach ze słowami, że on beze mnie nie może żyć. Nie wiem czy naprawdę aż tyle musiało się wydarzyć żeby cokolwiek do niego dotarło.
Zeszliśmy się to wszystko pięknie ładnie jak nigdy dotąd, aż zaczął popadać w tą obsesje na punkcie faceta z którym byłam przez 2 miesiące w tej przerwie. Wszystko moja wina, jak ja mogłam iść z innym, bo on tak mnie kochał i zdał sobie sprawe, że tylko ze mną chce być, a tymczasem ja siedziałam sobie z innym.

Przeprowadziłam w końcu poważną rozmowę, wytłymaczyłam dużo, co czuję itp. Znowu wrócił. Jest dobrze, ciekawa tylko jestem na jak długo, bo ciężko mi uwierzyć, że nagle zmienił zdanie o 180 stopni.

Odnośnik do komentarza

Sam jest sobie winien.
Ale NIGDY mu tego nie wypominaj. Nie trzeba.
Popełnił ten sam błąd co ja. Ja naturalnie żałuję, Twój chłopak chyba też.
Facetowi trudno znieść świadomość, że ... ktoś inny cieszył się Tobą. Nie rozmawiaj więcej na ten temat z chłopakiem.
Może i dobrze się stało, że Twój chłopak przekonał się co traci... Starajcie się o siebie. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...