Skocz do zawartości
Forum

Jak sobie poradzić ze zdradą męża?


Gość be...u1

Rekomendowane odpowiedzi

Zdrada.
Posłuchajcie mnie. Nie jestem Bogiem, aby kogoś oceniać, nie jestem tez ideałem.
3 lata temu dowiedziałam się, że 2 lata mój mąż miał kochankę, a w zasadzie czułam to od początku, brakowało tylko dowodów. Szedł w zaparte i dopiero ona podstępem zmuszona przyznała się do wszystkiego. Włożyłam całą energię w ratowanie małżeństwa. Podkreślając, że jestem tak wyczerpana, że przy następnym kryzysie nie będę walczyć. Że go nie przetrwamy. Po zdradzie mąż był cudowny przez rok, potem znowu zaczęliśmy się oddalać. Prosiłam zróbmy coś , nie zadawala mnie taki stan rzeczy. Nic nie robił, aby było lepiej. Prawie rok temu stwierdziłam, że nie ma to sensu. Nie można żyć obok siebie i że rozstanie to kwestia czasu. Nie chciałam się zamykać, chciałam czuć, że jestem lubiana, kobieca, pociągająca (tego brakowało mi w małżeństwie). Nie szukałam nikogo, nie interesowały mnie romanse ani przygody seks. We wrześniu poznałam kogoś i Bóg mi świadkiem, że nie było to celowe działanie. Ot zwyczajnie podobna mi dusza. Rozmowy przez internet o których wiedział mój mąż - nie robiłam niczego poza plecami, przecież nie szukałam kochanka. Zakochałam się. Najciekawsze, że w chwili, gdy zdałam sobie sprawę, że ten człowiek dla mnie zaczyna być ważny, powiedziałam swojemu mężowi. Błagałam pomóż mi przez to przejść, ratujmy nasze małżeństwo. Jeszcze wtedy nie doszło do fizycznej zdrady, ale wiedziałam ,że oboje tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy, że staje się to niebezpieczne. Mój mąż wzruszył ramionami, obraził się dając mi do zrozumienia, że nic dla niego nie znaczę. Poszłam do niego jak do przyjaciela10 lat małżeństwa, na którym i jeszcze zależało choć nie na takiej formie. Odrzucił mnie całkowicie.
Zaczęłam brnąć dalej w nową znajomość. Od początku wiedziałam, że ma żonę i 2 dzieci. Od początku też wiedziałam, że od 8 lat jest tylko dla dzieci. Powtarzał, że codziennie utwierdzał zonę , że jest ktoś na tym świecie, kogo pokocha taka druga połówka. Tą połówką jestem ja. Nie krył się z niczym. Oboje wyprowadziliśmy się z domów. Teraz ja z synem mieszkam sama, on też wynajmuje mieszkanie. Żona? Cierpi bo wciąż kocha tego człowieka. Nie trzymam go na siłę, chciałam wszystko zakończyć dla syna i dla jego dzieci. Nie kocham swojego męża od lat, a teraz z każdym dniem nabieram większego przekonania, że czuje więcej niechęci niż przyjaźni.
Prosiłam, aby wrócił do żony, która czeka. Odparł, że nie zrobi tego nawet dla dzieci dla których trwał z tą kobietą od 8 lat. Że zostanie sam, ale do żony nie wróci. Rozstaliśmy się na parę tygodni nie wrócił do niej choć ona na to czeka.
Mój mąż ma wciąż nadzieje, że nasze małżeństwo da się uratować, przyznaje, że był chłodny dla mnie i nie dbał jak należy.

Co Wy na to? Czy czuje się dobrze w obecnej sytuacji? Kocham tego człowieka nad życie, choć wiem, że źle robię. Wiem, że nie trzymam go na silę. To tyle z mojej strony.
Nauczona doświadczeniem, wiem, że łatwo kogoś oceniać, ale nic nie bierze sie z powietrza.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości, której mi zabrakło. Chciałabym aby to wszystko było tylko snem, Aby nie kochać i żyć nawet w chłodnym związku ale w jakimś tam szablonie. Obecnie maż jest mi całkiem obcy, nawet drażni mnie jego głos w słuchawce.

P.
Odnośnik do komentarza
Witam, mam poważny problem. Nigdy nie pracowałam, byłam i jestem uzależniona finansowo od męża. Jesteśmy małżeństwem z 25 letnim stażem. Okazało się, że mnie zdradził z moją koleżanką, która przyjeżdżała na uczelnię. Romans trwał od 2007r.
Jemu na mnie nie zależy. Nie chce ze mną na ten temat rozmawiać. Dla niego nie ma nic co miałby tłumaczyć. Co mam robić? Maryla.
Odnośnik do komentarza
Mój mąż zdradzał mnie z koleżanką z pracy, gdy chodziłam w ciąży z naszym 3-cim dzieckiem. Nawet się w niej zakochał. Zdradę odkryłam przypadkiem przez sms. Przycisnęłam go i się przyznał do jak się okazało igły w stogu siana, w porównaniu z tym co odkryłam na temat tego ich romansu. Płakał, błagał o szanse i wybaczenie. Dałam szanse, ale nie potrafię zapomnieć, wybaczyć. Nasze małżeństwo to fale Dunaju raz pięknie czuje miłość i słyszę jego wyznania a raz dzieci słuchają jak go wyzywam i wracam do tego. Jestem podłamana, czy to ma dalej sens ta walka o nas o naszą miłość, która była piękna. Dodam, że jesteśmy 12 lat po ślubie i mamy trojkę dzieci, małych dzieci. Nie ma dnia, bym o tym nie myślała. Minęło już 1,5roku od tamtej sytuacji, a ja mu wciąż nie ufam, kocham go, ale kontroluje na każdym kroku. Ta czujność mnie wykańcza, czasem w kłótni on się z tego śmieje nawet, a to wcale nie jest śmieszne. Dodam iż on o niej bardzo źle mówi, na k...i że to s...itd. była sam nazywa się kretynem. Ja nie potrafię tego zrozumieć, kiedyś wyznawał jej to, co mi, wpuścił ją w nasze życie do naszego łózka, do naszego domu, do naszego dziecka do wszystkiego co budowaliśmy przez tyle lat. Teraz chce o wszystkim zapomnieć, twierdzi, że mnie kocha i nigdy mi tego nie zrobi, ale ja mu nie potrafię uwierzyć. Tak zniszczył nasz szczery związek ,w ruinę . Czy jest sposób by mu to wybaczyć? Dodam, że jest cudownym ojcem dla dziewczynek. AGNES.
Odnośnik do komentarza
Czytam to i jest mi tak bardzo smutno. Jestem po ślubie prawie 2 lata, w związku prawie 4. Wiedziałam, że mój mąż to człowiek rozrywkowy, ma mnóstwo znajomych z pracy, ze studiów, z organizacji studenckich. Nasz związek był burzliwy on zaborczy, ja podobna charakterem, ale pokochaliśmy się, oświadczył mi się i sam zabiegał o szybki ślub (2 miesiące od zaręczyn), bo takiej dziewczyny nie można stracić, nikt nie może jej podkraść- tak mówił. Ciągle zresztą tak mówi, jaka to cudowna jestem, jak mnie mocno kocha, że pysznie gotuje i galoty ma zawsze wyprane itp, itd...
Przed ślubem miał pierwszą wpadkę, sprzeczka, trzaśniecie drzwiami i poszedł na balety. Wrócił nad ranem. Ślady kobiety na ubraniu mówiły wszystko. Tłumaczy mi się, że nie ma obowiązku mi się tłumaczyć, bo podczas kłótni powiedzieliśmy sobie, że związek nasz nie ma dalszych szans i to koniec, więc w ramach odreagowania bzyknął laskę, albo ona jego :)
Jakoś się poukładało, życie pisało inny scenariusz, w pamięci ten fakt się zatarł.
Rok po ślubie kolejny nokaut od życia dostałam.
Wyobraźcie sobie moje drogi koleżanki w niedoli, że na "naszą klasę " napisała do mnie dziewczyna, która poznała mojego męża przez jego zaczepkę na sympatii.pl
Na tyle była wzburzona tym że jest w związku, o którym ją nie informował w swoich pikantnych e-mailach, że przesłała mi kopię w wiadomości na nk.
Możecie sobie wyobrazić co poczułam "!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
On oczywiście ściema, nie wie o co chodzi itp, itd, a w ogóle to się czepiam.
Powiedziała mu że to koniec naszego małżeństwa, bo idiotki z siebie nie dam robić.
Po czasie jakoś się poukładało, życie pisało inny scenariusz, w pamięci ten fakt się zatarł.
Do wczoraj...
Rozumiem, że każdy ma prawo do prywatności, swoich małych tajemnic.
Do wczoraj...
Kobiety są naiwne, sorka że to piszę ale tak jest.
Zaczęło mnie niepokoić, że jak chciałam skorzystać z jego laptopa, to zaczął wylogowywać się z nk, gl, fb, tam gdzie przez cały dzień był dostępny dla wszystkich ludzi.
Postanowiłam zaobserwować jakie hasła wpisuje, gdy się loguje.
I teraz wszystko wiem :(
Przeraża mnie to co czytam, z kim i o czym rozmawia, pracę ostatnio ma taką, że często wyjeżdża, wyjeżdża tam skąd są te kobiety. Podteksty, pikantne określenia, czas kiedy mogą się spotkać na "poznawczą kawkę".....
I POWIEM WAM JAK SAMA TO CZYTAM CO NAPIŁAM TO NIE WIERZĘ, ŻE TO SIĘ DZIEJE!!
Nie wiem co mam robić, jak się zachować, co powiedzieć?
To już mnie przerasta, a tak mocno go kocham, poszłabym za nim na koniec świata, a tak mnie traktuje.
Odnośnik do komentarza
Mam 27 lat z mężem znaliśmy się prawie 8 lat zdecydowaliśmy się na ślub po 1,5 roku naszego małżeństwa dowiedziałam się, że spotyka się z gówniarą 16-letnią. Niedawno oświadczył mi, że chce odejść, ja nie mogę się z tym pogodzić, bo go kocham, chce żeby wrócił do mnie, żebyśmy zaczęli od nowa. Nie potrafię zapomnieć 10 lat naszej życia i nie chcę. Nie wiem jak poradzić sobie z tą sytuacją.
Odnośnik do komentarza
Witam, ja jestem też w tym gronie kobiet. Niestety mi się mąż sam przyznał trwało to tydzień i nie dał rady z tym żyć. Ja teraz nie daje rady, cały ten żal i gorycz pali do dziś! Chciałam odejść ale mamy malutka córeczkę. Czasem jest ok i nie myślę o tym ale są też gorsze dni i wtedy wszystko wraca. Ale powiem Wam kobiety, że jestem teraz mocniejsza i wiem, że jestem w stanie od niego odejść. Kocham go ale jest jedna zasada skoro ja nie będę szczęśliwa to i nasze dziecko bardziej ucierpi niż jak będziemy żyć osobno. Dziś wiem, że potrafię i mogę wybaczyć ale nie zapomnieć i wiem, że nie pozwolę się traktować jak pomoc domowa. Jestem kobieta i potrzebuje czegoś więcej nie tylko dbania o dom i dziecko! I uwierzcie mi kochane Bóg pozwolił mi uleczyć tą ranę ale na drugi cios nie będę czekać! Wtedy odejdę bo mam dla kogo żyć!
Nie załamujmy się, choć nie jest łatwo, wiem ale pamiętajmy, że my też potrzebujemy miłości i udowodnijcie swoim mężom, że my też możemy zranić. Nie mówię o zdradzie z naszej strony, bo to by było dziecinne, ale zadbanie o siebie i wyjście z mężem na kolacje, gdzie inni się za Tobą oglądają, to daje duże poczucie wartości dla samej siebie, a tym samym udowadniamy i jemu, że On też nie jest jedyny na świecie! Agnes
Odnośnik do komentarza
Zadajcie sobie pytanie - czy chcecie tak dalej żyć w toksycznym związku? Czy nie lepiej byłoby, się rozstać? Od chwili zdrady zawsze będziecie nieufne. Prędzej czy później będą powtórki. Z mojego doświadczenia wiem, że tak będzie. Po rozstaniu minęło prawie pół roku. Jakoś się trzymam, ale nie jest źle. Staram się myśleć o sobie i moim dziecku. A on niech sobie siedzi z następną lafiryndą. Ja już go nie chcę. Moim błędem było to, że kiedyś mu już wybaczyłam zdradę. Dodam, że niczego mu nie brakowało w domu. Jako żona nie mam sobie nic do zarzucenia. Piszę to bo czytając to jak kochanki się tłumaczą dlaczego nasi mężowie zdradzają, to mi się śmiać chce. A to gruba, a to wredna – bzdura. Mam dużo znajomych i uwierzcie mi większość jest nieszczęśliwa w tego typu związkach, a reszta żon udaje, że nic nie wie, bo tak jest wygodniej. Tylko że co to za życie.
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny, zdrada boli. Jątrzy się i przy każdej sprzeczce wypływa na wierzch. Staje się "mocnym ciosem", ostatecznym. Od momentu kiedy odkryłam zdradę minęły już dwa miesiące, mąż żałował, ja wybaczyłam /dwoje dzieci/ i niby staramy się normalnie żyć, ale tego nie da się zapomnieć. Cały czas o tym myślę. Co? Jak? Gdzie? Ile razy? Lub co teraz robi mąż? Pracuje poza miejscem zamieszkania. Z kim się spotyka? Gdzie spędza wieczory? To jest jak jakaś skaza, jak gangrena, która rozkłada moją duszę i mózg. Myśli są natrętne, te złe oczywiście i pomimo, że bardzo się staram TO stale ze mną wygrywa. Kiedyś byłam zawsze uśmiechnięta, wesoła, optymistka, zarażałam dobrym humorem innych, a teraz owszem uśmiecham się, ale jakoś tak sztucznie, inaczej to mnie dobija, bo wolę siebie taką pogodną jak kiedyś. Ciągle ten żal do męża, że mi /Nam/ TO zrobił. Między nami bywało wcześniej różnie, owszem kłóciliśmy się, ale za to potem wspaniale godzili i miałam coś, co chyba dla kobiety i dla matki jest najważniejsze -POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA I ZAUFANIE. A teraz pomimo starań nie mogę tego odbudować. To mi zaburza cały mój świat, zarówno życie osobiste, jak i zawodowe. Mąż się stara, widzę to. Widzę, że znowu patrzy na mnie ciepło, ale w sumie to nie powiedział mi, że mnie kocha. On w ogóle jest mało wylewny, nie lubi mówić o uczuciach, a mnie teraz tego potrzeba, dużo dobrych i ciepłych słów, czułych gestów, tego wszystkiego, czego w ostatnim czasie tak bardzo mi brakowało. Czy i Wy - drogie Przyjaciółki niedoli borykacie się z takimi problemami? Czy również macie tyle wątpliwości. Czy dopada was taka huśtawka emocjonalna? Walczę o Rodzinę i myślę, że mój mąż też, tylko niestety piętno zdrady cały czas wysyła jad do naszego związku. Czasami brak mi sił. Pomóżcie.
Odnośnik do komentarza
Gość słoneczna
Witam. Jestem tu pierwszy raz. Nie wiedziałam ze mogę tu trafić, ale niestety stało się. Podejrzewam, że jestem zdradzana. Mąż twierdzi, że nie, ale ja to czuję mam na to dowody. Mąż o nich nie wie, że Ja wiem. Cały czas powtarza, że mnie kocha, ale mężczyźni mówią to co kobieta chce usłyszeć. Jestem z nim od 27 lat, przykre co? Po tylu latach taka wiadomość. Chcę odejść, ale co dalej?
Odnośnik do komentarza
Witaj, ja mam to samo. Boli, że w takim okresie mąż, ojciec dziecka, które nosisz, może Ciebie zdradzić. Ja urodziłam mu 2 dzieci, teraz synek ma 5 miesięcy, a ja nie potrafię się pozbierać. To takie bezwzględne.
Odnośnik do komentarza
Jak sobie dajesz radę. Ja mam identyczną sytuację. Mamy dwójkę dzieci, córcia ma niecałe 2 latka a synek 5 miesięcy. Ja składam pozew bo zdrady nie potrafię wybaczyć. Zawsze tak uważałam, ale nie przypuszczałam, że poznam to na sobie, a jednak. I nie potrafię.
Odnośnik do komentarza
Trafiłam tu przez przypadek. Okropny przypadek. Jestem (jeszcze) mężatką od 8 lat. Właśnie się dowiedziałam, że mąż prowadził podwójne życie od 3 lat. Sypiał z inną wracał do domu i sypiał ze mną. Czuje wstręt do siebie, do własnego ciała, do tego, że nie potrafiłam odkryć i skończyć tego wcześniej. Mamy córkę i żyję tylko dla niej.
Odnośnik do komentarza
Ja mam bardzo podobną sytuację, znam to piekło, to tak bardzo boli. Ja tylko zastanawiam się nad tym jak to można zdradzać, gdy ktoś w domu został sam i płacze, tak bardzo cierpi, a inny się w tym momencie dobrze bawi. Jako mężatka wpadasz do domu, sprzątasz, wypruwasz sobie flaki, aby było ładnie wszystko naszykowane, gdy on przyjdzie, gotujesz, prasujesz, dbasz o siebie, chodzisz codziennie do pracy... A w pracy, przy takich przypadkach, to już w ogóle katastrofa - wszystko wypada ci z rak. Że ktoś się w ogóle nie liczy z tym, że możesz się nawet rozchorować. Taka kobieta to bestia, która nie posiada żadnej moralności i nikt mi nie przetłumaczy, albo się zakańcza związek, albo się nie zdradza. Jak można? Kosztem czyjegoś zdrowia? W moim przypadku bezczelne zatajenia spowodowały wypadanie włosów i gorączkowanie, ogólnie to co chwilę jestem chora. Nie wspomnę o innych kwestiach bo, już nie chcę się denerwować. Po prostu z takich ludzi się trzeba śmiać i dać sobie spokój, siebie docenić i szanować, ze ja nie robię tych świństw co oni, bezuczuciowcy i sadyści bezwzględni, w dodatku egoiści, a jak ktoś by dostał raka? To co? Wszystko jest możliwe, się nie zastanowi jedno z drugim.
Odnośnik do komentarza
Gość lunaris
Czytam wasze historie i jestem w ciężkim szoku - też jestem kobietą, którą partner zdradzał, zostawił mnie w ciąży, i odszedł... Wcześniej zdradzał mnie przez jakiś czas. W ostatnich latach byłam związana z mężczyzną. Okazało się, że zdradził mnie i nie mówię o jednorazowym wyskoku, tylko o długiej wielomiesięcznej zdradzie.

Byłam zdradzana i byłam tą drugą. Nie łudźcie się. Jeśli mąż żył z kochanką dłużej niż jedną noc, na pewno obiecywał jej, że odejdzie od was, że nic już was nie łączy, że jest z wami tylko dla dzieci i że seksu z wami to nie było, nie ma i nie będzie.

Jeśli wrócił do was, a jest jakby oddalony - nadal ją kocha. Nigdy już nie będzie tak, jak było. Wcześniej czy później zaczniecie mu wypominać, zamienicie się w jędzę (nawet nie wiedząc o tym), on będzie uciekał, a to do pracy, a to do kolegów czy na ryby i jedyne, co będzie was łączyło na stare lata to chłód, obojętność i niechęć do siebie nawzajem...
Tego chcecie?

Po 15 latach rozstałam się z moim, kilka miesięcy temu. Wybaczałam, wracałam, ratowałam, aż zrozumiałam, że tak właściwie to nie jest to i już mam serdecznie dosyć. Jestem jeszcze na tyle młoda, że ułożę sobie życie bez niego.

Puenta?
Jeśli mąż zdradził jednorazowo - macie szanse. Jeśli romans był przelotny i krótki - macie szanse, ale jeśli deklarował, że kocha tamtą, chce z nią być, chce odjeść - a wy mu to uniemożliwiłyście, to gdzie wasza godność? Czy naprawdę wystarczają wam ochłapy uczuć rzucane ze stołu tej drugiej?

PS. Do tych, co wydzwaniają i wyzywają tą drugą - wasz mąż sam ściągał portki z tyłka i z radością wskakiwał jej do łóżka, opowiadając o was niestworzone rzeczy - to on jest winien zdrady, bo to on obiecywał wam wierność - nie one. A jeśli został z wami, bo zagroziłyście awanturą - to i tak wcześniej czy później znajdzie inną.
Odnośnik do komentarza
Gość Olgucha42
No to witam w klubie. Dołączyłam do niego 15 czerwca. Po prawie 20 latach i prawie rocznych sygnałach, że jest kochanka, stało się. Przyjechał z pracy, ponoć pracował w strasznym upale, ale wszedł do domu pachnący i wykąpany i od razu położył się spać. Obwąchałam go i okazało się, że śmierdzi damskimi perfumami. Rano kiedy się kąpał, sprawdziłam jego komórkę i tam był sms: Kochanie jest mi źle, nie mogę tak dalej, zrób coś z tym.

Wpadłam do łazienki i zapytałam o co chodzi. Świnia próbował się wypierać, ale w końcu się przyznał. Od roku jest z kobietą, którą znam. W ciągu sekundy podjął decyzję, że odchodzi do niej. Po dwóch dniach nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego, powiedziałam, że daję mu jedyną szansę na powrót, bo go kocham. Wrócił za godzinę. No i zaczął od stawiania warunków: mam zmienić kolor włosów, nosić spódnice i rzucić palenie.

Kiedy odszedł, okazało się, że wziął kilka kredytów bez mojej wiedzy, zadłużył mieszkanie i ma jeszcze jakieś tam inne długi. Poszliśmy na terapię rodzinną. Powiedział przy psychologu, że mnie nie kocha, ale że musi się znów nauczyć tego uczucia do mnie. Kłamał, że już mnie nie zostawi, że zostanie i znów pokocha, ale na to trzeba czasu. Kłamał, że się nie kontaktuje z tą kobietą, ale teraz wiem, że tak nie było.

Po 10 dniach oznajmił, że nie jest w stanie mnie pokochać, że nie wierzy, że można to odbudować i się znów wyprowadził. Teraz karmi mnie głodnymi kawałkami o tym jak to zrozumiał, że on dopiero w wieku 42 lat dojrzał do tego by zostać ojcem (mamy syna 19 lat) i że robi wszystko, by jego nowa kobieta zaszła w ciążę.

Wywalczyłam jedynie rozdzielność majątkową i przepisanie mieszkania na mnie. Dziś do sądu wpłynął pozew rozwodowy o rozwiązanie małżeństwa z jego wyłącznej winy.

Kocham tę gnidę nadal, wyję, nie jem, nie śpię, ale muszę dać radę. Wywalić go ze swojego życia a przede wszystkim z serca. Nie wiem ile mi to zajmie, ale wiem, że muszę. Nie wierzę, że sobie jeszcze kiedyś ułożę życie mam 42 lata i zero zaufania do facetów. To boli jak ciągle zbierający się wrzód, ale trzeba jakoś żyć.
Odnośnik do komentarza
Chciałabym Cię jakoś pocieszyć, ale sama nie wiem jak - sama jestem w bardzo podobnej sytuacji. Mój mężulo (jesteśmy już 5 lat po ślubie, a jesteśmy w związku od 10 lat) ma 2 letnie dziecko... z inną. O zdradzie dowiedziałam się już jakiś czas temu i wybaczyłam. Bo obiecał zakończyć ten związek. I rzeczywiście zakończył, tylko o drobnym fakcie, że zostanie ojcem nie wspomniał. Dopiero kiedy tamta dziewczyna złożyła pozew o alimenty oraz o ustalenie ojcostwa i przyszły wyniki badań DNA - spytałam go jak to skomentuje. I wiesz co powiedział? Nie wierzę sama jak to czytam: "KAŻDEMU MOŻE SIĘ PRZYTRAFIĆ".

Wierzę Ci, ja też byłam wyrozumiała dla niego: prawo do swoich "małych tajemnic", zaufanie, zgoda na "wypady z kumplami". Ale moje doświadczenia pokazały, że jeśli cokolwiek wzbudzi moje podejrzenia - to należy natychmiast reagować i nie zadręczać się. Jesteśmy takie głupie i nie myślimy o sobie... tylko o takich frajerach i zachowujemy się delikatnie, aby takiego palanta złym słowem nie urazić. A prawda jest taka, że jeśli same o siebie nie zadbamy - to nikt inny o nas nie zadba.

Ta cała sytuacja doprowadziła mnie do depresji (jestem w trakcie leczenia farmakologicznego i psychoterapii). Nadal jestem z nim w związku (psycholog poradziła, że nie muszę natychmiast się z nim rozstawać i mogę to zrobić zawsze, kiedy będę chciała). Zmusiłam padalca do zawarcia majątkowej umowy małżeńskiej (ułatwi mi to rozstanie, jeśli będzie miało dojść do tego).

Mąż nawet w obliczu faktu, że ma dziecko z inną zarzekał się, że nadal chce być ze mną (a w tydzień później pisał smsy do jakiś panienek i nadal robi sobie od czasu wypady z kolegami po nocach). I wierz mi, że te jego deklaracje nie spowodowały jego "cudownej poprawy" i odmiany, ani nie rozkwitła miłość między nami - mimo, iż miałam nadzieję, że tak będzie. Boląca zadra zostaje w sercu i ciężko sobie z tym poradzić, a życie to niestety nie brazylijski serial...

Po tym wszystkim wiem jedno: muszę zadbać o siebie, o swój rozwój, karierę, wygląd, samopoczucie i dochody. Chcę być całkowicie niezależna i szczęśliwa.

I daję mu to do zrozumienia, że jeśli będzie mi z nim źle, to odejdę. Nie będę z nim tylko dlatego, że jemu tak wygodniej. Dałam mu ostatnią szansę, jeśli nie będzie na sobą pracował i będzie nadal wyładowywał swoje "fochy" na mnie i zdradzi kolejny raz - to koniec. Powiedziałam, że jestem w stosunku do niego szczera, że go kocham i dlatego nie okłamuję i mówię co teraz czuję. Dodałam, też że chciałabym, aby on też był w stosunku do mnie szczery. Ale niestety w ogóle nie odpowiedział mi na pytanie dlaczego mnie zdradził. Rozmowa był trudna, byłam roztrzęsiona. Ale dowiedziałam się przynajmniej, że nadal ze mną chce być. Postawiłam też warunek: odtąd żadnych zdrad i wzajemny szacunek. Ale wierz mi: szacunku do niego nie czuję. Żadnego. I on też nie emanuje szacunkiem do mnie. Relacje między nami są znośnie poprawne, ale od związku każda kobieta oczekiwałaby więcej.

Ten trudny dla mnie okres chcę wykorzystać dla siebie. Spływają po mnie teksty typu: "z tobą to nie można nigdzie wyjść" (bo nie zamierzam robić za jego osobistego kierowcę, kiedy mężulo, chce abym po prostu go przywiozła po popijawie z kolegami - a ja nie zamierzam się szarpać z pijanym gadem i targać go na plecach do domu. Jak ma ochotę wypić, to niech go koledzy odwiozą i zaniosą do domu. Jeśli oni się nie poczuwają, to dlaczego ja mam się do czegoś takiego poczuwać?). Robię to, na co ja mam ochotę. Jeśli mam ochotę odpocząć sobie, pomalować paznokcie i obejrzeć film - to to robię, zamiast prania i prasowania jego rzeczy. A jeśli potem marudzi, że nie ma czystych skarpet, to mówię mu, żeby sobie je sam uprał to będzie miał czyste (no bo jak to sam twierdzi: "tylko wrzucić do pralki i samo się pierze" - problem tylko z tym, że pajac NIE UMIE JEJ WŁĄCZYĆ! Hahahahaha:D

Nie dajmy się wykorzystywać, nie dajmy wykorzystywać naszej dobroci i miłości. Jeśli ktoś to ma i nie potrafi docenić, to znaczy że na nas nie zasługuje.

Idź, Kochana, do psychologa i porozmawiaj o Twojej sytuacji. I nie daj się zdołować, bo całkowicie na to nie zasługujesz na to. Jesteś za dobry człowiekiem dla takiego drania.

Trzymaj się i daj znać co u Ciebie
Odnośnik do komentarza
Gość precz z facetami
hej może ktoś mi pomoże zrozumieć czy mój mąż mnie naprawdę kocha ? Jestesmy po ślubie 5 lat mamy 2 małych dzieciaczków .Wyjechał do pracy za granicę i po 6 mies pojechałam do niego z dziećmi i okazało się ze zobaczyłam smsy do innej pisał jej że gdyby był sam to chciałby byc tylko z nią nikim innym , że jest jego księżniczką ,że mysli o niej itd było ich naprawdę sporo serce myslałam że mi pęknie .Oczywiście zaczoł mówić mi że to jego kumpela tylko że na jaja te smsy sobie pisali że to tylko żarty ; ale doradzcie mi czy można sobie takie cos pisac na żarty dodam że ona ma też męża i 3 dzieci ???? dotej pory twierdzi że mnie kocha i chce być zemną ale nie wierrzę mu gdyz codziennie do nie dzwoni jak tylko wstanie w południe do niej jeżdzi mieszka niedaleko twierdzi że pomaga mu załatwić sprawy to urzędowe itp ale ze mną prawie wogule nie spędza czasu pracuje na popołudnie i do południa jest na tel .z nią albo u niej . Codziennie są z tego powodu kłutnie miedzy nami on twierdzi że jestem chorobliwie zazdrosna a ja poprostu jestem młoda mam 24 lata i niechce tak zyć jeśli tak ma wygladac moje zycie myslę nad rostaniem się z nim kocham go bardzo ale nie zniosę żeby miał 2 żony nie daje mi to spokoju wpadłam juz w nerwicę bo codziennie obiecuje sie zmienić a na drugi dzień to samo .Może ktoś mi doradzi co powinnam zrobic ... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
O zdradzie męża dowiedzialam się prawie dwa lata temu.Byliśmy wtedy trzy lata po ślubie,mieliśmy już dwoje dzieci,mąż pracował poza miejscem zamieszkania i wpadał do nas tylko na weekendy.
Mąż nigdy mnie nie szanował,miałam być kimś w rodzaju służącej,a dosadniej szmatą,ale moja silna osobowość na to nie pozwoliła(z czego dzisiaj jestem dumna!)
Ale bezwzględu na to jak mnie traktował i jak bardzo się od siebie oddaliliśmy,zdrada zabolała...nadal boli.
Domyślałam się,że jest trzecia osoba w naszym związku(przecież takie rzeczy się czuje i nie można się pomylić) potrzebowałam tylko potwierdzenia.
W niedzielny,późny wieczór,usłyszałam głos w słuchawce telefonu-"pani mąż ma romans,czy pani o tym wie?"
Tego bólu nie zapomnę do końca życia,serce pękało na miliony ostrych kawałków,które chcialy sie wydostać z mojego ciała,bezskutecznie,a to powodowało jeszcze straszniejszy ból-chciało mi się wyć...
Najchętniej wybiegłabym z mieszkania i biegła tak przed siebie,by zatracić się w bezdeczu zmęczenia...ale nie mogłam,bo w pokoju obok spały dzieci.
To dla Nich znalazłam siłę.
Nie obyło się bez wypadznia włosów,nerwicy,poczucia beznadziejności i wszystkiego tego,co jest Wam dobrze znane,ale dziś wiem,że jestem w stanie pokonać wszelkie trudności,i co najważniejsze nie muszę się już bać.
Mimo,że decyzję o rozwodzie podjęłam już tego cholernego wieczoru,to tak naprawde,dopiero teraz do niej dojrzałam.
Wierzę,że kiedyś jeszcze będę w szczęśliwym zwiazku.
Odnośnik do komentarza
Proszę doradźcie dwa dni temu dowiedziałam się że byłam przez jakis czas tj 4 mies (weekendy)zdradzana
Chłopak mi się przyznał bo zaczęłam go podejrzewac jednak powiedział że on to zakonczył że ocknął się i zrozumiał że to był błąd i że najważniejsza w życiu jestem ja i nasza córeczka (2 latka) kazał zadzwonic do tej dziewczyny aby mi to potwierdziła jednak ona wyparła się powiedziała zupełnie inne rzeczy niz on wiele z tego co powiedziała nie zgadzało się z faktami gubiła się w zeznaniach a na koniec powiedziała że to była jej zemsta za to że kiedyś ją odrzucił.Faktem jest że uległ jej pare razy przez te 4 mies nie wiem jakąm mam podjąc decyzję z jednej strony ból straszny ból z drugiej strony dziecko a w dodatku on mi utrudnia bo gdyby zostawił mnie dla tamtej płakała bym ale ułozyła bym sobie na nowo życie wiedząc że mnie nie kocha tymczasem on robi wszystko abym mu wybaczyła może to głupie ale z dnia na dzien rzucił palenie (to dopiero 3dn) powiedział że możemy sie pobrac w przyszłym roku że on wszystko zorganizuje (a nie należy do zwolenników ślubów) i że wytatuuje sobie moje imie na sercu bez względu na to czy będę z nim czy go odrzucę jednak zaznaczył że nie wie jak skończy jeśli mu nie wybaczę.Praktycznie nic innego nie robie tylko zastanawiam się jaka decyzja bedzie słuszna bardzo go kocham wiem że moge mu wybaczyc widze jak się stara ale nie wiem co by musiał zrobic abym mu znów zaufała i żebym zapomniała o całym tym zajściu.Dodam że nie jestem bez winy przechodziłam pewnego rodzaju depresje nie dawałam mu tego czego potrzebuje każdy mężczyzna a ona to wykorzystała.
Jedni piszą że zdrade wybaczyli że jest lepiej niż przed zdradą że ich związek się umocnił inni że wybaczyli a i tak zakończył się ich związek po pewnym czasie a jeszcze inni po prostu nie wybaczają i układaja sobie życie na nowo ale jaka pewnośc że nie trafię znów na takiego co zdradzi.Ja wiem że możemy byc szczęśliwi jak wybaczę i dziecko bedzie miało oboje rodziców ale obawiam się że będę popadac co jakiś czas w paranoję.Boję sie że lek przed kolejną zdradą mnie wykończy.
Odnośnik do komentarza
Gość monia8817
Błagam pomóżcie mi,nie wiem jak mam sobie poradzić z moim mezem!!on wcale nie chace rozmawiac ze mna na jakikolwiek temat,problem ktory dotyczy nas!jest tak pochloniety praca,ze juz sobie z tym nie radze!pomozcie,prosze!
Odnośnik do komentarza
Gość mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
Jestem w takiej samej sytuacji, mąż zdradzał dowiedziałam się z smsów, on do niczego nie chciał się przyznać wprost, bezwzględna i bezczelna kochanka pisała do mnie że nie umiem się nim zająć że on jest jej itd, on nie potrafił zdecydować więc zdecydowałam za niego to koniec. Chodził do niej na noc a w dzień wracał do domu na poranną toaletę w końcu powiedziałam dość. Spakowałam go i kazałam się wynosić na dobre. Wnoszę sprawę o rozwód i będę wolną osobą. Kobiety nie dawajcie się poniżać Ja się dałam i bardzo żałuję ale tak to jest jak się na własnej skórze nie przekonam to nie uwierzę w to co widzą wszyscy momo własnych podejrzeń. Mam nadzieję że szybko stanę na nogi i wszystkim Wam tego życzę. Jak mąż żałuje, obiecuje poprawę, kończy pozamałżeńską relację to warto walczyć ale jak jest z nami dla własnej wygody a dalej ciągnie romans to nie ma się co łudzić. Trzeba jak najszybciej odzyskać siebie pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...