Skocz do zawartości
Forum

Dzwonić czy nie?


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kornelia.

To co opisujesz w swoim poście to jest już manipulacja, pewna gra, ktoś myśli coś innego i mówi coś innego. A przecież można inaczej. Ja bym w ogóle nie chciała słuchać zwierzeń odnośnie obecnej dziewczyny jeśli zależało by mi na zajętym chłopaku i na pewno nie dawałabym mu obłudnych rad co powinien zmienić w związku. Miałam na myśli zwierzenia dotyczące pracy, szkoły/uczelni, rodziny.

Jeśli obecna dziewczyna nie będzie dla niego, to się rozejdą, ale po co do tego pomoc "przyjaciółki", która będzie udawała że za nim w ogień skoczy itd. itp.
Dlaczego sądzisz że będzie udawała ? Jeśli go kocha to skoczy za nim w ogień. Czasem ktoś tkwi w jakimś związku z przyzwyczajenia, wygody itp. i potrzebuje jakiegoś bodźca z zewnątrz żeby go zakończyć.
Nie mam go za marionetkę, tylko wiem,z e w takiej sytuacji bardzo łatwo będzie nim pokierować, będzie mu mącić w głowie, aż sam nie będzie wiedział czego chce, zrobi coś, czego będzie żałował.
No właśnie tym akapitem potwierdzasz, że masz go za marionetkę, osobę podatną na wpływy i manipulacje. Jeśli mu zależy na obecnej dziewczynie to nie zrobi niczego co mogło by ją zranić, bo w porę przyjdzie refleksja.
Nawet jakby sie rozszedł z obecną dziewczyną, i związał z nią, to po okresie wielkiej fascynacji on się zastanowi nad głębszym sensem tego wszystkigo, i dojdzie do tego, co powiedział buquile.
A skąd wiesz ? Znasz tego mężczyznę ? Rozstania są częścią życia.
Czyli jakie zaawansowanie masz na myśli?
Zaawansowanie uczuć. Można być z kimś w związku ale go nie kochać, można być w toksycznym, niszczącym związku - są różne scenariusze.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

Mam nadzieję, że to usłyszysz od kogoś jak kiedyś będzie cię zostawiał dla drugiej kobiety.
Jeśli nie będzie mnie kochał lub przestanie mnie kochać to lepiej że ode mnie odejdzie. Nie mam zamiaru żyć w kłamstwie.
Źle ci nie życze przecież, bo to są twoje własne porady dla autorki.
Nie wcale ;] Jesteś bardzo złośliwy. Rozumiem, że uznajesz tylko jedną prawdziwą miłość w życiu ? No i ok. tylko praktyka wielu ludzi pokazuje co innego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli w trakcie poznawania się i chodzenia ze sobą jedna strona dojdzie do wniosku że chleba z tego nie będzie i odejdzie jest to normalne. I choć druga osoba może czuć się zawiedziona jest to sytuacja uczciwa. Ale to co proponuje "Kornelia", by prowokować tego chłopaka by grał na dwa fronty jest obrzydliwe.

Odnośnik do komentarza

"Nie powiedziałabym że miłość jest decyzją"

To czym jest?

Może uczuciami? Motylkami w brzuchu? Ale uczuć nie można ślubować, bo nie da się obiecać, że zawsze będę wesoły po tym jak się zachowujesz alb że nigdy nie będe zły na ciebie. A to są uczucia.
Przeciwieństwem miłości jest egoizm, a to wcale nie uczucie tylko postawa, decyzja ż eja jestm najważniejszy.

A może to tylko popęd, seks? Jeśli tak to rodzice powinni uprawiać seks ze swoimi dziećmi skoro mówią, że kochają je, darzą je miłością.

Oczywiście że miłość to decyzja troski o dobro drugiego człowieka, by się rozwijał, by się nie niszczył, by cos budował razem ze mną.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

Nie wiem z kim teraz dyskutujesz ale pragnę uściślić, że ja nie polecałam nikomu prowokowania do grania na dwa fronty. Zdradę uważam za coś złego, bardzo raniącego i godnego potępienia ( o ile oczywiście para umawiała się na monogamię ). Osoba która zakocha się w kimś innym powinna zostawić obecnego partnera i dopiero potem związać się z następnym.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

Tak, miłość to uczucie i zgadzam się z tym że nie można jej ślubować ani obiecać, że będzie się kochało do końca życia, bo nikt nie wie jak długo miłość będzie trwać. Miłość nie jest decyzją w tym sensie, że nie można nią kierować, nie można narzucić sobie obiektu uczuć. Ale można podjąć decyzję czy chce się tą miłość realizować jeśli miałaby być np. niszcząca dla nas.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

A skąd pewność że ma tą inną ? Bo on tak powiedział ? Autorka wątku kiedyś bardzo go zawiodła, możne powiedział tak tylko dlatego żeby ją spławić ?
Poza tym, jeśli jednak to prawda to, nie wiemy co to za nowy związek, może toksyczny a może bez miłości, może jakiś letni romans bez szans na przyszłość ?

Odnośnik do komentarza

"Tak, miłość to uczucie i zgadzam się z tym że nie można jej ślubować ani obiecać, że będzie się kochało do końca życia, bo nikt nie wie jak długo miłość będzie trwać. Miłość nie jest decyzją w tym sensie, że nie można nią kierować, nie można narzucić sobie obiektu uczuć."

Skoro piszesz że miłość to uczucie, ale nie można jej śubować, to co ślubuje sobie para młoda podczas zaślubin?? Miłość to nie żadne uczucie, tylko świadoma decyzja. Miłości TOWARZYSZĄ uczucia jak radość, podniecenie, ale też zazdrośc, złość, nienawiść. Nie mamy wyboru w kim się zakochamy, ale z kim się pobierzemy - już tak.
Zakochanie z którym ty utożsamiasz miłość przypomina gadanie że pies latający za suką z cieczką - się w niej zakochał.
Milością można się cieszyć na tak wielu poziomach a ty ją degradujesz do wywoływania stanów emocjonalnych.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

Skoro piszesz że miłość to uczucie, ale nie można jej śubować, to co ślubuje sobie para młoda podczas zaślubin??
"(..) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."
I taka przysięga ma sens, miłości nie można obiecać, ale można obiecać że będzie się dokładało wszelkich starań aby uszczęśliwić tą drugą osobę. O tym, że miłości nie można obiecać świadczy też rosnąca liczba rozwodów w Polsce albo wypalone, nieszczęśliwe małżeństwa które są ze sobą tylko z poczucia obowiązku.
Miłości TOWARZYSZĄ uczucia jak radość, podniecenie, ale też zazdrośc, złość, nienawiść.
Jeżeli ktoś czuje złość, nienawiść czy zazdrość o partnera to znak że powinien solidnie popracować nad sobą, bo to nie jest normalne. Miłość jest czymś przeciwnym niż destrukcja.
Nie uważam że miłość równa się seks i do niczego tej miłości nie degraduje. Miłość jest dla mnie czymś metafizycznym ( o ile jest prawdziwa ) ale też jest czymś ulotnym, czymś czego nie można sobie zaklepać, czymś co może przeminąć i nie warto na siłę tego zatrzymywać.

Odnośnik do komentarza

"czymś czego nie można sobie zaklepać, czymś co może przeminąć i nie warto na siłę tego zatrzymywać."
Nie można zaklepać, bo można zepsuć po drodze, albo od początku żywić się imitacjami miłości, które w końcu wychodzą, że od samego początku miłością nigdy nie były.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się całkowicie z buquille co do istoty miłości. Miłość jest decyzją że się będzie z daną osobą do końca życia.
Myślisz że degradować znaczenie miłości można tylko traktując ją jako seks? Tak samo można ją degradować do tylko i jedynie uczucia zwanego zakochaniem.
Liczba rozwodów rosnąca lawinowo jest tylko dlatego że ludziom zmienił się kierunek myślenia. Zmieniły się role kobiety i mężczyzny. W tej chwili trudno już spotkać prawdziwego odpowiedzialnego mężczyznę i twardą kobietę z zasadami. Jestem totalną antyfeministką i jest mi z tym rewelacyjnie. Teraz zamiast podejmować decyzje ludzie bazują właśnie na emocjach. Traktują miłość jak towar, wymieniając na lepszy model kiedy się skończy chemia. Są wielkimi egoistami i myślą tylko o sobie. I tak naprawdę to w sobie samych się zakochują, bo żeby naprawdę odkryć drugą osobę potrzeba lat a i to nie wystarcza. Tylko do tego trzeba pracy nad związkiem a nie motyli w brzuchu. I to jest miłość a nie zakochanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Mała__MI

a nie sądzisz kornelio że to co proponujesz będzie katorga dla tej dziewczyny. Ma stać się jego przyjaciółką ( pomijam powody dla których ma to robić) ma słuchac o jego obecnej dziewczynie, o tym jakie mają problemy i pewnie o tym jak on ją kocha.... dla osoby zakochanej czy już kochającej przeciez to będzie ból i cierpienie. Nie mówiąc tu o tym co bedzie czuł jej obecny chłopak który widać ma dość poważne wobec niej zamiary, skoro nie odzywa się do niej z powodu jej niechęci wyjazdu do jego mamy, co bedzie czuć tamta dziewczyna, gdy obok jej chłopaka pojawi się inna? Tu nie chodzi już o ich dwóję, każde z nich jest w innym związku, ich zachowanie ma wpływ na innych.
Piszesz ze nie wiadomo czy on ma dziewczynę... nawet jeśli jej nie ma to takie kłamstwo chyba daje jasno do zrozumienia że on nie chce mieć nic z nią wspólnego....
Nie rozumiem w ogóle po co autorka postu po 2,5 roku ( z tego co pamiętam) mąci głupimy telefonami życie swojego byłego. Jest to zachowanie samolubne i egoistyczne z jej strony...

Odnośnik do komentarza

Brawo! Jestem pełna uznania dla Twoich (Buquile) ODPOWIEDZI- są rzeczowe, mądre i trafiają w doświadczenia życiowe, tzn. to o czym piszesz sprawdza się w życiu. Jeszcze dodam, że dziewczyna, autorka jest po prostu zaborcza i niezdecydowana, nie ma ściśle określonych uczuć i balansuje na krawędzi źle pojmowanej rozpaczy i miłości.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

No dobrze, Buquille i Odrobinko, dziękuje za wykład na temat miłości tylko co on ma wspólnego z tym wątkiem i jak ma pomóc autorce ? Dałam się wciągnąć w tą bezproduktywną dyskusję której teraz celem jest chyba udowodnienie mi, że nie mam racji i że nie wiem czym jest miłość. No jak chcecie się w to bawić to proszę bardzo, ja uważam że nie ma po co. I tak pewnie nikt nikogo do niczego nie przekona, tak więc postaram się tym razem krótko i treściwie.

>Miłość jest decyzją że się będzie z daną osobą do końca życia.

Ok. to jest Twoja definicja miłości, każdy człowiek ma swoją.

> Tak samo można ją degradować do tylko i jedynie uczucia > zwanego zakochaniem.

Uważasz że jak ludzie się rozstają to znaczy że to co ich łączyło nie było miłością tylko zakochaniem ? Można kochać prawdziwie tylko raz w życiu ? Skoro tak to ok., tylko, że nadal to jest tylko Twoja interpretacja rzeczywistości.

> Liczba rozwodów rosnąca lawinowo jest tylko dlatego że
> ludziom zmienił się kierunek myślenia. Zmieniły się
> role kobiety i mężczyzny.

A ja uważam że to rewelacyjnie że czasy się zmieniły i poglądy na rolę kobiet i mężczyzn w związku, rodzinie etc. Kiedyś rozwody były nie do pomyślenia, osoby które się na niego decydowały były wytykane palcami, były lokalną sensacją. Tak więc zamiast uwolnić się z niesatysfakcjonującego związku trwały w nim latami, krzywdząc siebie i dzieci. Nawet współcześnie taka postawa jest bardzo częsta: lek przed samotnością, "troska" o dzieci, wiara katolicka powodują że ludzie męczą się ze sobą całe życie zamiast poszukać szczęścia gdzie indziej.

> Teraz zamiast podejmować decyzje ludzie bazują właśnie na emocjach.

Jasne że praca nad związkiem jest czymś niezbędnym po to żeby dalej trwał i się rozwijał. Tyle że ludzie się zmieniają, ich priorytety w życiu, cele, marzenia- czasem jedna osoba nie nadąża już za drugą, chcą czegoś zupełnie innego. I nie jest to niczyja wina.

Odnośnik do komentarza
Gość Kornelia.

> jasne, patrz po innych, wtedy z nikim nigdy ni ebędziesz
> chciała być i nikogo pokochac, bo "to przemija".

Przeciwnie Austerio, wtedy człowiek skupia się najmocniej na tym co jest tu i teraz i zaczyna to doceniać bo wie, że może się kiedyś skończyć. Celebruje każdy dzień i każdą chwilę z ukochaną osobą bo wie, że nie jest dana raz na zawsze, że jest wyjątkowym darem.

Odnośnik do komentarza

"Nawet współcześnie taka postawa jest bardzo częsta: lek przed samotnością, "troska" o dzieci, wiara katolicka powodują że ludzie męczą się ze sobą całe życie zamiast poszukać szczęścia gdzie indziej."

Możesz szukać szczęścia gdzie indziej.
Nikt ci nie zabrania samorealizować się przed fejsbukiem, mieć w dupie nawet swoje dzieci oraz kłaniać się swoim własnym bożkom.

Odnośnik do komentarza

"Celebruje każdy dzień i każdą chwilę z ukochaną osobą bo wie, że nie jest dana raz na zawsze"

Ten kto zmienia partnera ra po raz jest człowiekiem nieszczęśliwym, bo jak ktoś jest z kimś szcześliwy to go nie zmienia.

Odnośnik do komentarza

Powstał wątek- "dzwonić, czy nie" i w tym wszystkim chodzi o to, czy autorka powinna dalej walczyć o coś, co już minęło. Ludzie- za bardzo się rozkręcacie na tym forum. Dajcie spokój swoim emocjom i nie bądźcie subiektywni, lecz obiektywni. Ta dziewucha próbuje przyciągnąć słuchacza, bo nikt spośród znajomych nie chce jej słuchać. Wy się rozczulacie nad tym, co to jest miłość i jak powinna owocować, jeszcze trele morele itd. Ewidentnie dziewczyna zawiniła i przyczyniła się do zerwania związku. Po ponad dwóch latach upomina się o coś, co jej się nie należy. Chłopak ułożył sobie życie i nie chce jej nawet wspominać, a ona jeszcze próbuje wywołać uczucie współczucia w Was Internauci? Czasem trzeba wylać na kogoś kubeł zimnej wody, by się opamiętał

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...