Skocz do zawartości
Forum

Szybki sposób na śmierć


Rekomendowane odpowiedzi

Gość kwiatttt

Rozumiem ze masz problemy, ale mowie ci to wszystko mija, teraz jestes pod wplywem emocji, wydaje ci sie ze gorzej to juz byc nie moze, ale jesli sie rozejrzysz troche po stronach, to zobaczysz ze na pewno sa ludzie ktorzy maja duzo gorsza sytucje niz ty i zyja z tym i sie nie poddaja. Problemy mijaja, wszystko da sie przezyc.

Odnośnik do komentarza
Gość Arleta83

Ja w lipcu 2010 straciłam dziecko. Moja kochana córeczka miała niecałe 5 lat, zmarła nagle, Bóg nie pozwolił mi się z nią nawet pożegnać :(((
Po tym wszystkim dowiedziałam się również o potężnych długach jakie narobił mój mąż. Po awanturze o to zwyczajnie mnie zostawił. Teraz muszę spłacać połowę jego długów, ponieważ nie mieliśmy rozdzielności majątkowej.
Uwierz mi... Strata pracy i żony to nie koniec świata. W dodatku piszesz, że TRACISZ żonę. Czyli jeszcze nie wszystko stracone ! Bierz się w garść i staraj się o nią od nowa. Największy błąd mężczyzny- kiedy myśli, że zdobył już swoją kobietę całkowicie. A o kobietę trzeba starać się całe życie! Nie rezygnuj. Wszystko się ułoży :) wierzę w to całym sercem. I mówi Ci to osoba, która przeżyła potworną tragedię. Również przeszłam załamanie nerwowe, jednak jeśli uwierzysz w siebie, to można jeszcze dojść do ładu ze swoimi emocjami. Trzymam kciuki za twoje małżeństwo i życzę powodzenia w znalezieniu nowej pracy. Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Stasiu wszystko da się naprawić. piszesz, że tracisz żonę, czyli jeszcze jej nie straciłes. walcz o nią i nie poddawaj się. Nie możesz się poddać. Prace stracić w obecnym czasie jest bardzo łatwo, wiem co mówię bo tez nie tak dawno bylam na bezrobociu. Nigdy nie wiesz kiedy możesz znależć nową. Ja na swoją obecna trafiłam całkiem przypadkiem. Rozumiem, że jest Ci ciężko, że cierpisz i mysisz że nic Ci w życiu nie wyjdzie ale mylisz się.... Zcie potrafi nas zaskakiwać, teraz po prostu masz cięższy okres, trudniejszy ale jak to śpiewała budka suflera a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój... U ciebie też tak będzie, tylko musisz sobie dać szansę.
O żone zawsze możesz walczyć, jeszcze nic straconego, pracę znajdziesz, zawsze mozesz pomyslec o własnej działalnosci. Dasz radę. Tylko musisz sobie dać na to czas i szansę. Samobójstwo to nie jest rozwiązanie....

Odnośnik do komentarza

no właśnie, problemy są po to by je rozwiązywać. Nie wolno się tak poddawać bo ZAWSZE jest jakieś wyjście -nawet jeśli w tej chwili wydaje Ci się że nie ma. Ja też miesiąc temu myślałam że już straciłam wszystko co dobre w życiu i nawet próbowałam się zabić. Teraz się cieszę że tego nie zrobiłam bo wszystko się ułożyło i jest nawet lepiej niż było wcześniej.
Mówisz że tracisz żone- nie wiem jak to jest z wami ale jeśli bardzo Ci zależy to zrób wszystko by zatrzymać ją przy sobie- tzn. by chciała pozostać przy Tobie. Pokaż jej że Tobie zależy. Może nie wszystko stracone. Nie możesz myśleć tak pesymistycznie bo dopóki nie odeszła to jest z Tobą i jej nie straciłeś. Nie można tak na starcie mówić że wszystko stracone. Mnie takie myśli właśnie doprowadziły do choroby.
Co do pracy to wiadomo że w tym kraju jest nie jest łatwo ją znaleźć i łatwo stracić. Nie Ty jeden jesteś w takiej sytuacji. Straciłeś tą prace- szukaj nowej. Kto wie, może znajdziesz jeszcze lepszą niż tą którą miałeś. Trzeba się postarać .
Po swoich doświadczeniach wiem że nic się nie dzieje bez powodu.
Samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem tylko oznaką tchórzostwa i egoizmu. Pokaż że jesteś silny i walcz o to co dla ciebie w życiu ważne.
Jeśli Twój stan się po jakimś czasie nie poprawi to radziłabym Tobie pójść do psychiatry po antydepresanty. Nie zrozum mnie źle, nie uważam że jesteś psychicznie chory. Ja w sumie też nie jestem a prawdę mówiąc to one mnie wyciągnęły z tego całego bagna. To one postawiły mnie na nogi ,poprawiły moje samopoczucie i teraz czuję że mogę wszystko.

Odnośnik do komentarza

ej, strata pracy to nie koniec życia!!!! nie jest tak źle kiedy coś odstępuje! musisz dąrzyć do czegoś nowego! i jak piszesz żonę Ty jeszcze nie straciłęś! to walcz o nią!!! nie wszystko jest stracone w Twoim życiu! uwierz że są sytuacje gorsze od twojej i ludzie żyją z tym!

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Rozumiem, że to czego doświadczasz jest bardzo trudne, ale samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Wiem, że nie masz siły ani chęci do życia, ale zastanów się - może mimo wszystko uda się znaleźć jakiś inny sposób na rozwiązanie Twoich problemów. Pamiętaj, że póki jest życie, jest nadzieje, że będzie ono lepsze.
Czy masz jakieś osoby w Twoim otoczeniu, z którymi mógłbyś porozmawiać, kogoś kto wspierałby Cię w trudnych chwilach? Pamiętaj, że tu na forum jest wielu ludzi chętnych do pomocy, chętnych do udzielenia wsparcia i chętnych do wysłuchania Ciebie - rozmowa może pomóc.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość anonimgno

stas , rozumiem Cię trochę , tak trochę bo nikt nigdy Cię nie zrozumie.. nikt nigdy nie będzie Tobą , uwierz mam to samo.. Nigdy , nikt nie będzie w stanie dokładnie zrozumieć drugiego człowieka.. To nie jest po prostu możliwe. Co do samobójstwa.. Tabletki nasenne w dużej ilości , jakieś mocne. Cięcie się ? Cały czas to robię (w jakichś tam odstępach) i szczerze , ból , dzięki , któremu jesteśmy w stanie zapomnieć.. nie na długo , chyba , że mocno się potniesz to trochę dłużej.. Ale podciąć sobie żyły ? Chciałbym , więcej odwagi mam co do tabletek.. Już raz wziąłem całe opakowanie jakiegoś gówna , i co ? I nic.. Zupełnie nic.. "wpaść" pod samochód ? Ciężko mi było ale próbowałem , choć się nie udało.. Wiele razy.. Najlepiej chyba się zatruć czadem albo tabletki nasenne.. Muszę skombinować.. Straciłem wszystko na czym mi zależało.. Teraz nie mam nic , nie zależy mi na niczym.. Rodzina ? Hmm.. Bardziej mnie dobija niż pomaga.. Przyjaciele ? Znajomi ? Chcą pomóc , nie wiedza jak.. Część się odsunęła.. Porażka.. Żałuję , że się urodziłem. gg4068067 jakby ktoś coś chciał.. nie wiem..

Odnośnik do komentarza

chwilowe problemy nie sa pwodem do samobojstwa...ja cierpie na nerwice i depresje juz ponad 10lat, z natury jestem'bylam) optymistka wiec caly czas porobuje sobie jakos zycie poukladac, ale nic z tego, po raz kolejny pokochalam, zaufalam i nic, do pracy wyjezdzam za granice i nic tak na prawde nie mam.... ogolnie jestem zalosna i mam zamiar to skonczyc. No wiec niech jakis farmaceta sie wypowie, czym sobie mozna zapewnic komfort szybkiego i bezbolesnego konca...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...