Skocz do zawartości
Forum

Złe zachowanie męża a koniec małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Panuje teraz moda na rozwody... czyzby?
Jestem po slubie 4 lata ,razem jestesmy7 lat, mamy 2 letniego zdrowego synka.
Bywalo super,wszystko wydawalo sie byc cudowne ,wspolne zycie, zabawa, wakacje, zwiedzanie ... do momentu narodzin maluszka.Musialam przestac pracowac,wiec sytuacja materialna znacznie sie pogorszyla i cale zycie przewrocilo sie do gory nogami - nic nadzwyczajnego.
Brakuje mi szacunku ze strony meza.On uwaza,ze jestem zla matka, nic nie robie - wychowywanie dziecka,pranie,sprzatanie i gotowanie obiadow to nic?
Zaczal uzywac brzydkich slow,argumentów wymyślonych cale mnóstwo przykrych rzeczy ... i tak mnie w tym wszystkim zakręcił, ze zaczęłam sobie wkręcać,ze to jest moja wina.
Próbowałam z tym walczyć spokojna rozmowa-bez skutku , sama ponizajac sie do jego poziomu i odwzajemniac jego ataki wyzwiskami, ale to nic nie daje. Jest coraz gorzej.
Prosze pomozcie mi ocenic czy osoba,ktora kochamy ma prawo tak nas traktowac?Czy jedynym wyjsciem jest rozpad malzenstwa?

Odnośnik do komentarza

nie poddawaj sie tak latwo moze oboje jestescie podenerwowani bo problemy finansowe praca obowiazki w domu itd. powiedz mu wprost ze jego zachowanie w stosunku do Cebie jest złe, ze Cie rani i ze nie chcesz tak, zaproponuj terapie dla par wyciszaj go ze to trudny okres przez ktory przechodzicie. Zastanow sie czy go kochasz i czy on kocha Ciebie jesli tak to musicie walczyc

Odnośnik do komentarza

Hej,
Dzieki ze napisalas.Nie poddalam sie,walcze, ale czuje ze zaczyna mnie to przerastac.
Mysle sobie ,ze nie mozna kogos kochac i jednoczesnie ranic tak jak robimy to teraz.Nie ma mowy o terapii dla par, bo to "ja mam problem" wedlug meza i to ja powinnam sie "wziac za siebie".
Nie rozumiem dlaczego on wybral walke ze mna ,gdzie podzial sie szacunek,ktory jest i zawsze powinien byc podstawa w kazdym zwiazku?
Bede dalej probowac rozmawiac, najgorsze jest to ,ze kazda proba rozmowy konczy sie upokarzaniem mnie i wmawianiem ,ze wszystko jest moja wina.Zycie jest takie piekne tylko ludzie wokol nas ... smutno.

Odnośnik do komentarza

nie wierz, że to się zmieni. Znam taki przykład z życia i tacy faceci nigdy się nie zmieniają. On ciągle mówi, że ona jest leniwa, nic nie robi, a tak naprawdę to ona robi wszystko, ma bardzo mało czasu dla siebie, jak on cos zgubi, to jej się obrywa, bo niby czemu ona jego rzeczy nie pilnuje?! Normalnie cham do kwadratu, za wszystko jej się obrywa, choć ona pracuje, opiekuje się domem i dziećmi. A on tylko jeździ do pracy, która wcale nie jest ciężka, albo na piwko, albo na baby... dla mnie to chore

Odnośnik do komentarza
Gość glinkaa

Najłatwiej jest się rozwiesc. Skoro sie ozeniliscie, to chyba kochaliscie sie musicie przypomniec sobie jacy byliscie przed malzenstwem, co sie zmienilo, moze ty tez sie zmienilas.... Warto jest walczyc o swoje szczescie

Odnośnik do komentarza

mój też czasami mówił że nie mam nic do roboty ale tak myślał z tego względu że trochę dużo czasu spędzam przy komputerze. No a skoro siedze to znaczy że mam czas. Tak siedze w wolnym czasie ale jak już wszystko porobię w domu.
Dowiedział się jak to jest w domu z dziećmi jak musiał zacząć zostawać w domu w weekend bo mam zjazdy. Stwierdził jednak że mam dużo roboty. I on jak się zajmuje dziećmi to oprócz tego w domu nic nie potrafi zrobić no chyba że pójdą spać to wtedy tak ale żeby jak ja wszystko jednocześnie to nie daje rady.

Może i ty go zostaw w dziećmi od 6 rano do 19 wieczorem z pracami w domu i dzieckiem to zobaczy jak to jest.

Odnośnik do komentarza

zuza nie zgadzam sie z Toba nie ma sensu tkwic w malzenstwie w ktorym nie jest sie szczesliwym ze wzgledu na dziecko, bo jak rodzice nie beda szczesliwi i nie stworza ciepla rodzinnego to i dziecko nie bedzie szczescliwe.
kropa musisz sie zastanowic jak chcialabys aby Twoje zycie wygladalo w przyszlosci moze warto powiedziec mu ze jesli tego nie zmienicie w Waszym zwiazku nie widzisz dalszych perspektyw

Odnośnik do komentarza

Pytalyscie jak sie objawia to zle traktowanie.
Jestem w szoku od dobrych kilku miesięcy często słyszę wyzwiska, że jestem wariatką, idiotką, nie radzę sobie z dzieckiem, nie umiem gotować, sprząta.Bardzo często krzyczy i przeklina przy dziecku z byle powodu. Potrafi zrobić awanturę o byle szczegół, który na nic nie wpływa.Sa tez dni kiedy sie wycisza.Przy swojej rodzinie i obcych udaje kochającego męża. Zachowuje się, jakby nie widział nic złego w swoim zachowaniu. Nie mogę już tego znieść, czuję, że ogarnia mnie "nerwica".Nie wiem co robić? Wiadomo ze chciałabym ze względu na synka utrzymać nasza rodzinę,ale boje się co będzie dalej. Gdy jestem wściekła i nie chce z nim rozmawiać on zawsze uważa, ze to ja go prowokuje i to moja wina.

Odnośnik do komentarza
Gość PSYCHOPATA

Twój mąż na każdym kroku stara ci się pokazać,że z niego pan i władca,że powinnaś latać za nim i jego zachciankami jak suka z wywieszonym jęzorem,okazywać mu szacunek,podczas gdy on najwyraźniej nie wie co to słowo oznacza.
Jak jest taki mądry to zostaw go z dzieckiem na weekend,jedź gdzieś np.do rodziców,zostaw totalny syf w domu i zobaczysz,że mina mu zrzednie.Może najwyższa pora coś z tym zrobić i nie dać sobą pomiatać.

Odnośnik do komentarza

witam . mam na imie sylwia w zwiazku malzenskim jestem prawie rok a razem jestesmy od 5 lat. na poczatku bylo super mile slowa czekolady zero kłótni jednak odkad zamieszkalam u meza w jego domu rodzinnym wszystko sie zmienilo. zero czekoladek zero milych slow zaczely sie klotnie , kazdy powtarzal mi zostaw go on cie nie szanuje no ale ja bylam tak zakochana ze nigdy w zyciu od niego nie odejde. oczywiscie wszystko robilam zeby pomoc mojej tesciowej ale jak zawsze cos bylo nie tak . wiec zaczelam na nia marudzic do meza ale on ciagle mowil ze problm robie no ale skoro ja ugotowalam np dzis pomidorowa a na drugi dzien tesciowa tez ugotowala pomidorowa to mnie szlak trafial ale takich przykladow bylo duzo wiecej np. ja zrobilam ogorki tesciowa na drugi dzien tez ja zrobilam pranie ona tez jak tak to oken nie myla a jak ja zaczelam to ona tez jak chciala balsam to nawet nie musialam sie podnosic bo ona wiedziala co gdzie trzymam. mimo tego ze ja jej nie pokazywalam to wychodzi na to musiala grzebac jak bylam w pracy. tak wytrzymalam rok ale wkoncu powiedzialam stop. postawilam ultiatum albo wyprowadzamy sie do pokoiku na gorze albo ja odchodze. dobrze moj maz sie zgodzil. poszlismy mieszkac na poddasze. ale mamusi ciagle bylo pelno a to akurat pranie robila i przyszla bo moze my tez chcemmy cos uprac wiec maz dawal ale do czasu kiedy powiedzialam nie to jest moje pranie i bede prac je sama. dobrze wkoncu jak przychodzila to brala pranie meza rowniez bez mojej zgody. wkoncu zaczelam szukac innego mieszkania no i znalazlam . musze podkreslic ze maz nie robil nic w tym kierunku zeby znalezc cos innego bo on mial swoja pasje i nic innego go nie interesowalo. jego pasja to gra na klawiszach. dobrze znalazlam mieszkanie no ale teraz trzeba bylo go odnowic no oczywiscie farby juz byly ja tez bylam gotowa do pracy no ale robert nie. oczywiscie tego dnia kiedy w planach bylo malowanie on akurat mial impreze na ktorej gral wiec malowanie bylo na mojej glowie. standardowo jak wszystko. no ok powiedzmy ze juz sie wprowadilismy wszystko fajnie. jest mieszkanie mozna sie nim chwalic przed rodzina i kolegami jacy my zaradni jestesmy pierwsi goscie no wszystko ladnie pieknie . oczywiscie musze zaznaczyc ze w tym czasie nasz slub byl w planach. oczywiscie ze strony roberta zero onicjatywy w tym kierunku . na allegro fajne byly nowe klawisze trzeba kupic co z tego ze sie nie ma pienizkow pozyczy sie i sie kupi. no i tak sie stalo. ok dwa miesiace przed slubem ja powiedzialam stop rozchodzimy sie . rozstanie trwalo tydzien znowu se zeszlismy. miesiac przed slubem mamy zalatwiona sale kucharki jedzenie no to wszystko bylo w mojej kwesti wiec bylo zalatwione. a zapomnialam dodac ze orkiestra tez juz byla. wiec brakuje nam napoi obraczek kamerzysty a wodka tez juz byla oczwiscie obraczki kupilam ja gdzyz musialam wziac na to kredyt . ok slub sie odbyl kamerzysta orkiestra kwiaty samochod do slubu oplacone z weselnych . a napoi zabraklo wiec trzeba bylo kupic za pieniazki weselne. ok byl slub wszyscy goscie ze strony meza zadowoleni mamusia wyprawila mu super wesele ( zlotowki na to nie dala)no po prostu idealna wzoroza rodzina . po slubie ja stracilam prace no ale byly pieniazki weselne wiec jeszcze tak zle nie bylo. wiec pora na zakupty tv super duzy nie tani kuchenka i inne pierdoly. pieniazkow ubywalo w lodowce bylo coraz mniej wiec uslyszalam od meza slowa DO ROBOTY!!!! ok znalazlam jakas prace no ale tez bylo zle w domu wszystko bylo zrobione kolo domu tez oczywiscie wszystko robilam ja bo maz akurat ciezko gral i spiewal bo to jeg pasja wkonu ja rabalam drzewo bo nie bylo komu wynosilam stare meble do garazu bo mialy przyjechac nowe ( maz spal) szambo sie zapchalo pretensja do mnie bo zachcialo mi sie mieszkania ( wczesniej nie musial robic w domu nic) stad ta obraza majestatu . znowu szambo sie sie zapchalo to uslyszalam no to wiesz co trzeba zrobic takich przykladow bylo naprawde duzo wiecej i mje pytanie brzmi czy to wszystko jest normane? czy moze ja naprawde z wszystkiego robie problem bo juz sama nie wiem . moze to problem tkwi naprwde we mnie?

Odnośnik do komentarza

Hej. Szok rok temu zaczelam ten watek. Przez caly czas wierzylam,ze bedzie dobrze,probowalam wszystkiego z coraz mniejszym sukcesem. A dzis nie mam juz sily na udawanie, ze wszystko jest ok. Cos musi byc nie tak z moja psychika, ze pozwalam sobie na niefajnie traktowanie(oczywiscie mam na mysli mojego meza) i nic z tym nie robie.Czuje ze caly swiat mi sie zawali na glowe i boje sie czy bede miala dosc sily i energii na stworzenie nowego domu, zycia dla synka.A do tego wszystkiego pobyt za granica. Jak to wszystko ogarnac, co robic?Maz jest chetny na rozwod ,tak mowi w swoim "amoku krzyku", a moze juz jednak ma dosc tez. Nie wiem , a zmienilo sie troche na lepsze u nas ja rowniez pracuje, synek chodzi do przedszkola. Ale zawsze malo pieniedzy mamy( bo wszystko kosztuje!!!!) i jeszcze kredyt do splacenia ,ktory oczywiscie zaciagnlismy przeze mnie wedlug meza.Boze jakie to wszystko smutne, co robic, jak zyc?

Odnośnik do komentarza

kropa12
Hej. Szok rok temu zaczelam ten watek. Przez caly czas wierzylam,ze bedzie dobrze,probowalam wszystkiego z coraz mniejszym sukcesem. A dzis nie mam juz sily na udawanie, ze wszystko jest ok.

O rety. To minął ROK od założenia wątku, i nic się nie zmieniło? Nie no, tak, to można w nieskończoność czekać na cud... Tylko co to da? Dziwi mnie też to, co udawaniu napisałaś. Zabrzmiało to tak, jakby było to Twoim obowiązkiem. A przecież nie tylko NIE MUSISZ udawać, że wszystko jest ok. Ty nawet NIE POWINNAŚ tego robić. Czyli w sumie już od 3 lat jest, jak jest? No to już naprawdę wystarczająco długo się męczyłaś.:((( Trudno się dziwić, że masz dosyć, bo ile można?

kropa12
Cos musi byc nie tak z moja psychika, ze pozwalam sobie na niefajnie traktowanie(oczywiscie mam na mysli mojego meza) i nic z tym nie robie.Czuje ze caly swiat mi sie zawali na glowe i boje sie czy bede miala dosc sily i energii na stworzenie nowego domu, zycia dla synka.

Faktycznie, problem może być w Twojej psychice. Jak ktoś jest przez całe lata źle traktowany, to trudno, żeby to się w końcu na psychice nie odbiło. Może jesteś na tyle wewnętrznie przybita tym wszystkim, że nie masz siły na jakikolwiek krok? W takim razie według mnie pierwsze, co powinnas zrobic, to udać się do psychologa. Powinien pomóc Ci w odzyskaniu równowagi psychicznej. Dzięki temu będziesz miała więcej siły, żeby zmienić swoje życie tak, by wreszcie być szczęśliwą.

PS. Dobrze w takim razie, że się ponownie odezwałaś. W ogóle fajnie jest, gdy ktoś, kto założył wątek, od czasu napisze, co u niego, czy udało się pomóc, czy jest u niego lepiej, itp.

Odnośnik do komentarza

Cześć kropka 12. Mój mąż też mnie nie szanuje i nie traktuje dobrze. U nas jest w sinusoidzie. Awanura - sielanka - awantura-sielanka-awantura i tak w kółko. Możesz przeczytać na wątku "Opowiem Wam Piękną historię". U mnie dochodzi jeszcze piwkowanie męża. U ciebie pewnie mąż jest przytłoczony rzeczywistością , bo życie teraz nie jest łatwe. Stres i frustracje wyładowuje na tobie. Nie wiem co stało się z dzisiejszymi facetami. Co i raz widzę jak brakuje im szacunku dla żon, partnerek. Pewnie próbowałaś wiele razy tłumaczyć mężowi jak się zachowuje i jak ty się z tym czujesz ? Mój mąż też odwraca kota ogonem. Tylko ja jestem winny, on nie. Mogę Ci tylko współczuc, bo wie jak się czujesz. Ale chciałam zapytać, czy Twój mąż bywa też fajny, miły, rodzinny ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...