Witam.
Panuje teraz moda na rozwody... czyzby?
Jestem po slubie 4 lata ,razem jestesmy7 lat, mamy 2 letniego zdrowego synka.
Bywalo super,wszystko wydawalo sie byc cudowne ,wspolne zycie, zabawa, wakacje, zwiedzanie ... do momentu narodzin maluszka.Musialam przestac pracowac,wiec sytuacja materialna znacznie sie pogorszyla i cale zycie przewrocilo sie do gory nogami - nic nadzwyczajnego.
Brakuje mi szacunku ze strony meza.On uwaza,ze jestem zla matka, nic nie robie - wychowywanie dziecka,pranie,sprzatanie i gotowanie obiadow to nic?
Zaczal uzywac brzydkich slow,argumentów wymyślonych cale mnóstwo przykrych rzeczy ... i tak mnie w tym wszystkim zakręcił, ze zaczęłam sobie wkręcać,ze to jest moja wina.
Próbowałam z tym walczyć spokojna rozmowa-bez skutku , sama ponizajac sie do jego poziomu i odwzajemniac jego ataki wyzwiskami, ale to nic nie daje. Jest coraz gorzej.
Prosze pomozcie mi ocenic czy osoba,ktora kochamy ma prawo tak nas traktowac?Czy jedynym wyjsciem jest rozpad malzenstwa?