Skocz do zawartości
Forum

kropa12

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    wroclaw

Osiągnięcia kropa12

0

Reputacja

  1. Hej. Szok rok temu zaczelam ten watek. Przez caly czas wierzylam,ze bedzie dobrze,probowalam wszystkiego z coraz mniejszym sukcesem. A dzis nie mam juz sily na udawanie, ze wszystko jest ok. Cos musi byc nie tak z moja psychika, ze pozwalam sobie na niefajnie traktowanie(oczywiscie mam na mysli mojego meza) i nic z tym nie robie.Czuje ze caly swiat mi sie zawali na glowe i boje sie czy bede miala dosc sily i energii na stworzenie nowego domu, zycia dla synka.A do tego wszystkiego pobyt za granica. Jak to wszystko ogarnac, co robic?Maz jest chetny na rozwod ,tak mowi w swoim "amoku krzyku", a moze juz jednak ma dosc tez. Nie wiem , a zmienilo sie troche na lepsze u nas ja rowniez pracuje, synek chodzi do przedszkola. Ale zawsze malo pieniedzy mamy( bo wszystko kosztuje!!!!) i jeszcze kredyt do splacenia ,ktory oczywiscie zaciagnlismy przeze mnie wedlug meza.Boze jakie to wszystko smutne, co robic, jak zyc?
  2. Pytalyscie jak sie objawia to zle traktowanie. Jestem w szoku od dobrych kilku miesięcy często słyszę wyzwiska, że jestem wariatką, idiotką, nie radzę sobie z dzieckiem, nie umiem gotować, sprząta.Bardzo często krzyczy i przeklina przy dziecku z byle powodu. Potrafi zrobić awanturę o byle szczegół, który na nic nie wpływa.Sa tez dni kiedy sie wycisza.Przy swojej rodzinie i obcych udaje kochającego męża. Zachowuje się, jakby nie widział nic złego w swoim zachowaniu. Nie mogę już tego znieść, czuję, że ogarnia mnie "nerwica".Nie wiem co robić? Wiadomo ze chciałabym ze względu na synka utrzymać nasza rodzinę,ale boje się co będzie dalej. Gdy jestem wściekła i nie chce z nim rozmawiać on zawsze uważa, ze to ja go prowokuje i to moja wina.
  3. Macie racje to moze pomoc zostawienie na 1 dzien z malym bedzie dowodem jak wyglada sprawa. Tylko pozostanie problem kiedy to zrobic - w tygodniu pracuje,a w weekendy musi odpoczac.
  4. Hej, Dzieki ze napisalas.Nie poddalam sie,walcze, ale czuje ze zaczyna mnie to przerastac. Mysle sobie ,ze nie mozna kogos kochac i jednoczesnie ranic tak jak robimy to teraz.Nie ma mowy o terapii dla par, bo to "ja mam problem" wedlug meza i to ja powinnam sie "wziac za siebie". Nie rozumiem dlaczego on wybral walke ze mna ,gdzie podzial sie szacunek,ktory jest i zawsze powinien byc podstawa w kazdym zwiazku? Bede dalej probowac rozmawiac, najgorsze jest to ,ze kazda proba rozmowy konczy sie upokarzaniem mnie i wmawianiem ,ze wszystko jest moja wina.Zycie jest takie piekne tylko ludzie wokol nas ... smutno.
  5. Witam. Panuje teraz moda na rozwody... czyzby? Jestem po slubie 4 lata ,razem jestesmy7 lat, mamy 2 letniego zdrowego synka. Bywalo super,wszystko wydawalo sie byc cudowne ,wspolne zycie, zabawa, wakacje, zwiedzanie ... do momentu narodzin maluszka.Musialam przestac pracowac,wiec sytuacja materialna znacznie sie pogorszyla i cale zycie przewrocilo sie do gory nogami - nic nadzwyczajnego. Brakuje mi szacunku ze strony meza.On uwaza,ze jestem zla matka, nic nie robie - wychowywanie dziecka,pranie,sprzatanie i gotowanie obiadow to nic? Zaczal uzywac brzydkich slow,argumentów wymyślonych cale mnóstwo przykrych rzeczy ... i tak mnie w tym wszystkim zakręcił, ze zaczęłam sobie wkręcać,ze to jest moja wina. Próbowałam z tym walczyć spokojna rozmowa-bez skutku , sama ponizajac sie do jego poziomu i odwzajemniac jego ataki wyzwiskami, ale to nic nie daje. Jest coraz gorzej. Prosze pomozcie mi ocenic czy osoba,ktora kochamy ma prawo tak nas traktowac?Czy jedynym wyjsciem jest rozpad malzenstwa?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...