Skocz do zawartości
Forum

Napady histerii i wygórowane oczekiwania wobec partnera


Gość 03062

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nic się nie zmieniło... chciałam się z nim spotkać, zadzwoniłam do niego a on zapytał o czym chcę z nim rozmawiać konkretnie, bo nie wie czy chce :| zamurowało mnie to i w sumie nie wiedziałam już co mam robić... rozmawialiśmy przez tel z 10 min i po prostu powiedziałam, że chciałam powiedzieć coś od siebie (ze mi zalezy, ze chce naprawic swoj blad etc), a on z chamskim tekstem ale co ty chcesz jeszcze nowego powiedzieć? ja mówilam, ze wolalabym sie spotkac a nie tak przez tel... on dalej swoje, ze konkrety... wydaje mi sie, ze takich rzeczy przez tel sie nie mowi, wiec nic nie powiedzialam z tego co mialam powiedziec... wspomnialam tylko o kolezance z ktora sie spotykal, bo dowiedzialam sie duzo rzeczy, min ze jest to zwykła łajdaczka chodzaca na aftery po imprezach... niestety wiem to z wiarygodnego zrodla, ktore samo tkwi w takich tematach i nie jest to moj znajomy... moj ex ma zal o to, ze oceniam innych i ze nie tedy droga... ze on moze spotykac sie z kim chce i ze ja wczesniej tez sobie wybralam droge i on tez moze...

sama nie wiem co mam o tym myslec... staram sie jak najmniej... ale wiadomo czasami nachodza mnie jakies mysli, wspomnienia... wiem, ze na wszystko potrzeba czasu... jemu pewnie tez... wydaje mi sie ze zachłyśnie sie tym nowym zyciem singla ;) pozna pare pustych panienek i doceni to co mial...

Odnośnik do komentarza

Witam, minął rok od przedstawienia wam mojej historii :) jak na to wszystko patrzę to aż wzbudza się we mnie regresja... widzę, że ostatni wpis jaki dodałam był 9 miesięcy temu. Heh. Od tamtej pory przyznam się, że między mną a moim byłym chłopakiem było jeszcze kilka zawirowań. Po pierwsze kontakt był mniej więcej co 1-1,5 msc. Właśnie w maju chciał wrócić, jak spalił mu się grunt pod nogami bo dowiedział się znowu, że jakiś chłopak do mnie "podbija".. oczywiście ja jako ta zakochana wróciłam do niego... hmm w sumie powrotem to tego bym nie nazwała bo jak on to mowil "nie ma co się nastawiac, zobaczymy co bedzie... albo sie uda albo nie... nie chcialbym miec pozniej wyrzutow ze sie nie podjalem powrotu" no i na takim gadaniu się skończyło- bo po pierwsze prawie w ogole sie nie widywalismy, ogolnie to nie wiem co on chcial tym osiagnac bo udawal glupka ze nie wie o co chodzi jak np. chcialam sie z nim spotkac i dzwonilam. Porażka. No i takim sposobem oczyscilam sie z negatywnych wyrzutów, że to ja wszystko zepsulam, bo chcialm swoj blad naprawic, ale chyba staranie sie powinno poglebic sie do lezenia krzyzem w kosciele! Ogolnie po jakims miesiacu jak mu powiedzialam, ze taki uklad mi nie pasuje, ze albo jestesmy razem albo nie, ze mnie taka sytuacja meczy, bo zaciskam zeby przez tel udaje, ze wszystko jest ok po czym konczymy rozmowe a ja rycze w poduszke. Moj "wspoanialy" stwierdzil, ze co ja tam wycierpiałam ;/ w sumie jak patrzac na to z perspektywy roku to moze od hm 2msc już mnie ten temat tak nie boli, a tylko z tego wzgledu ze dowiedzialam sie, ze ma dziewczyne. Z tym, że ze mna jeszcze widywal sie we wrzesniu- paź. ale ustalilismy ze na kontaktach partnerskich... Jak go zapytalam czy spotyka sie z tamta dzierwczyna to powiedzial, ze z nia nie bedzie bo predzej wolaby byc ze mna niz z nia (po czym mnie przytulil)... jak sie okazalo, jest z nia teraz juz oficjalnie :) I powiem, ze po pierwszej probie wmaju mialam troche wyrzuty ze moze za szybko odpuscilam... ale w pazdzierniku juz nie naciskalam na nic, mielismy kontakt, uprawialismy seks, niby z wyrzutami... ze nie powinnismy bla bla... po czym kontakt sie urwal bo zaczal sie z nia chyba czesciej spotykac a mnie odepchnal stwierdzeniem, ze "nikt go tak nie wkurwial przez kilka tygodni jak ja potrafie w kilka sekund"... po tych slowach juz sie nie widzielismy... z tego wszystkiego nie boli mnie to, że sie kochalismy i to jest taka forma wykorzystania... nie boli mnie nawet to, ze on ma kogos - szczescia mu zycze, niech sie inna meczy :), ale najbardziej boli mnie to, że potrafil z takim wyrachowaniem mnie traktowac, z tygodnia na tydzien zwodzic coraz bardziej, nie wiem czy bedziemy razem, moze bedziemy ale nie teraz! Wiedzial ile dla mnie znaczy a potrafil spotykac sie ze mna i z nia... nie potrafil zamknac furtki tylko zostawil ja uchylona zeby miec jakies wyjscie jakby mu sie nie udalo... nigdy nie powiedzial ze mnie nie kocha, wrecz przeciwnie mowil ze jestem wazna osoba w jego zyciu... strasznie boli mnei to, ze mimo tego ze mial rzekomy szacunek do mnie potrafil mnie tak meczyc, ze nie pomogl mi sie odciac od siebie mimo tego ze wiedzial, ze nic z tego nie bedzie... a ja zylam nadzieja, jak ten pajac... ale teraz... teraz jest juz inaczej...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...