Skocz do zawartości
Forum

Napady histerii i wygórowane oczekiwania wobec partnera


Gość 03062

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 21 lat. Ostatnio zaczęłam podejrzewać u siebie nerwicę histeryczną. Problem pojawia się w momencie gdy chłopak nie spełnia moich oczekiwań. Głównie chodzi o to, że strasznie się spóźnia, jest oziębły, zapracowany. Miałam wrażenie, że nie ma dla mnie czasu, że nie jestem dla niego dość ważna, że mnie nie rozumie, nie liczy się ze mną. Jesteśmy ze sobą 4lata. Zawsze było tak, że nie był on wylewny w uczuciach, spóźniał się ale były to spóźnienia drobne, teraz trwają nawet do kilku godzin. Moje histerie, lęk pojawił się w momencie kiedy dostał nową pracę- jest przedstawicielem handlowym, a co za tym idzie poznaje dużo kobiet. Nigdy nie dawał mi do zrozumienia, że jest zainteresowany kimś innym niż mną, ale ja zaczęłam sobie wkręcać jakieś zdrady, durnie tłumaczyć jego nieodbieranie telefonów, a to wszystko bierze się z tego, że boję się, że mnie zostawi, że okazuje mi za mało uczuć, chociaż wiem, ze jest za mną. Pojawiały się takie ataki, że nie mogłam oddychać, mdlałam, następowało szybkie bicie serca, zaniechanie mowy, łzy leciały mi strumieniami... Aż w końcu miarka się przebrała. Chłopak stwierdził, że ma już tego dosyć, że nie jestem chora tylko po prostu nie możemy się dogadać. Problem w tym, że ja bardzo chcę z nim być, bardzo mi na nim zależy, ale on sam teraz nie wie czy jemu zależy na mnie po tym co ze mną przechodził. We wcześniejszych latach często mi ustępował, odpuszczał, głupie teksty czy złośliwości wpuszczał jednym uchem, a drugim wypuszczał. W końcu taki stan rzeczy zaczął mu przeszkadzać i od jakiegoś czasu zaczął się właśnie sprzeciwiać, co doprowadzało mnie do histerii. Zapisałam się na psychoterapię, ale mam obawy co do tego czy konsultacje mi pomogą, ponieważ jak okaże się, że on nie chce być ze mną tak na prawdę to boję się, że doprowadzi to do czegoś poważniejszego. Tak bardzo go kocham, żałuję, że wcześniej nie podjęłam kroków do leczenia się kiedy pojawiły się pierwsze symptomy. Odczuwał ciągły strach, że jest już za późno i nic nie mogę zrobić...

Odnośnik do komentarza

nie jest za późno nie mów tak. Napisz do niego maila opowiedz mu jak jest Ci przykro, ze to przez nerwy i w ogóle ze go kochasz i ze chcesz sie zmienic pracowac nad sobą że zapisałas się na terapię żeby panowac nad swoim zachowaniem on musi docenic Twoje starania, napisz ze wchodzisz w dorosłosc ze masz gorszy okres, ale ze nie chcesz aby przez to ucierpial zwiazek, napisz mu szczerze wszystko co czujesz albo mu to powiedz no i pracuj nad sobą może jakaś melisa czy coś, nie wiem psycholog Ci poradzi jak panowac nad emocjami mysle ze dobrze zrobiłas zapisujac sie tam tylko zeby to docenił !!

Odnośnik do komentarza

Obawiam się, że jest. Sam powiedział, że nie wie czy mu jeszcze zależy. Jak powiedziałam, że potrzebuje jego wsparcia, że to wszystko jest silniejsze ode mnie to powiedział, że znowu go szantażuję, że mam nie trzymać go pod ścianą, bo znowu będzie tak, że przez tydzień będzie dobrze i znowu coś nie będzie mi pasowało i znowu będzie histeria która jego też wykańcza, wręcz irytuje. Mam wrażenie, że wszystko zepsułam, a ja tak bardzo chcę z nim być, chcę się zmienić, chcę być szczęśliwa! Powiedział, że może powinniśmy dać sobie na luz przez jakiś czas, ale ja mam obawy, że on będzie chciał ten luz już do końca i mnie już nie będzie chciał w swoim życiu. Ja mogę się spiąć i nie dzwonić, nie pisać, ale myśl że tak już będzie zawsze nie tylko przez krótki okres znowu doprowadza mnie do ataku paniki. Cały czas jestem niespokojna, czuje ścisk w brzuchu, oblewa mnie pot. Ta niepewność mnie wykańcza, nie czuję się sobą.

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem źle myslisz. Obczaj, on Ci teraz nie wierzy ze bedzie dobrze bo pewnie tak wczesniej mowilas a nie bylo poprawy ale powiedz niech Ci zaufa. Dajcie sobie 2 tygodnie wolnego spotkaj sie 2 razy z psycholożką pogadaj, poukładaj emocje nerwy wszystko co tam trzeba i po dwóch tygodniach spróbujcie jeszcze raz powiedz zeby Ci zaufał, a jak bedziesz czuła, że zbliza sie jakas kłótnia pocałuj go i idź do łazienki spójrz w lustro i przypomnij sobie o co walczysz. Tylk omusisz zapanowac nad sobą pracowac, dac mu troche przestrzeni ale tez walczyc o szanse ja mysle ze sie uda

Odnośnik do komentarza

jestem, a raczej byłam w bardzo podobnej sytuacji. z tym że my jesteśmy parę lat starsi. wczoraj on odszedł. wszystko się skończyło.
płaczę, nie jem, czuje ucisk w środku, ból prawie fizyczny. ja dla niego jestem w stanie zrobić wszystko, teraz to wiem, ale już za późno. zostałam sama po czterech najszczęśliwszych w życiu latach...

Odnośnik do komentarza

Dwa tygodnie wolnego to może być dla mnie wieczność. Ale chcę mu dać wolną rękę, tylko boję się, że on już nie wróci i wszystko pójdzie na marne. Nie wyleczę się ani nie będę miała partnera którego kocham. Boje się, że nie będę miała do kogo wrócić, a jak się nastawię, że on będzie ze mną i później okaże się odwrotna sytuacja to ja tego nie wytrzymam. Tak źle i tak niedobrze.

Odnośnik do komentarza

a może faceci nie rozumieją tego, że nie panujemy nad emocjami czesto, w wielu przypadkach jest potrzebny psycholog, takie czasy ze kazdy tak naprawde go potrzebuje, wiekszosc kobiet oczywiscie moze oni tego nie rozumieja, poddaja sie bo maja dosyc a nie pomysla ze przeciez nie robimy tego zeby ich skrzywdzic ze tak naprawde czesto krzywdzimy rowniez i siebie

Odnośnik do komentarza

~88ona Jesteś pewna, że już nic nie da się zrobić? Właśnie takie myśli mnie przytłaczają, że już nie będzie jego, nie będzie nic. A też miałaś napady histerii? Chodziłaś do terapeuty? Co było ostateczną przyczyną rozstania?

Odnośnik do komentarza

tydzień temu chciał się rozstać ale wybłagałam ostatnią szansę. może to nie były napady ale często złościłam się o rzeczy, o które nie powinnam i później żałowałam godzin milczenia. wczoraj napisał smsem, że nie ma odwrotu, że nic nie czuje, chce zacząć wszystko sam od nowa. nie słucha moich błagań, było mu ze mną po prostu źle. dopóki był zakochany było dobrze, z czasem się skończyło. poświęciłam dla niego wszystko przez te 4 lata, a teraz wiem że powinnam żyć własnym życiem a nie koncentrować się na jednej osobie. on tego chciał. widzieć że jestem nie zależna. a ja się go kurczowo trzymałam. wiem że chaos jest w mojej wypowiedzi ale jeszcze nie umiem składniej o tym mówić.

Odnośnik do komentarza

Boże, ja też błagałam o kolejne szanse, zawsze się udawało. A teraz po prostu miarka się przebrała. Boję się, że zakończy się tak jak u Ciebie. Mam bardzo niską tolerancję na stres, przez co wydaje mi się że mam nerwicę- w sumie to jestem pewna na 99%. Najgorsze jest to, że się kocha, nie widzi się świata poza drugą osobą, a ona później odchodzi. Nie czuje szczęścia, wsparcia, nie czuje nic i to najbardziej boli. Nie wiem jak poradzę sobie ze świadomością, że on mnie może nie chcieć już na prawdę.

Odnośnik do komentarza

Mężczyźni w ogóle patrzą inaczej na wszystko. Dlatego powinnam być bardziej wyrozumiała dla niego, tak jak on był wyrozumiały dla mnie przez te wszystkie lata. Czuję się taka bezsilna, nie można nikogo do niczego zmusić, do bycia razem, do miłości.

Odnośnik do komentarza

dziewczyny, faceci przede wszystkim cenią sobie niezależność i tego też oczekują od partnerki( są wyjątki). Nienawidzą czuć ograniczeń, nakazów, zakazów. Wszelkie napady histerii źle znoszą. Autorko ja cię rozumiem, że w związku ze zmianą pracy twojego faceta, zaczęłaś czuć się niepewnie, ale wszelkie twoje zarzuty, twój chłopak odebrał jako brak zaufania. Ciągłe pretensje prowadzą do tego, że ma się już dosyć i pewnie tak poczuł się twój facet. Miałaś 19 lat jak się z nim związałaś, był dla ciebie wszystkim i nagle takie zmiany w jego zachowaniu, to boli, wiem.Tak właśnie jest jak własne szczęście uzależniamy od faceta. On odchodzi, a my cierpimy, bo nie znamy życia bez niego, bo on nadawał sens życiu. I to jest właśnie błąd, który my kobiety popełniamy w związku- uzależniamy się od mężczyzny, a powinnyśmy odnajdować szczęście we własnych zainteresowaniach. Ale to że był niesłowny chyba było początkiem twoich flustracji. Ja radziłabym odczekać jakiś czas aż on się odezwie, a puki co skorzystać z tej porady psychologa i popracować nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Inez ma rację - uzależniamy się od męzczyzn wydaje nam się, że zawsze bedzie idealnie i ze zawsze beda znosic humory a oni czasem maja po prostu dosyc. musimy sie godzic z tym ze ludzie sie zmieniaja my tez sie pewnie same zmieniamy ale tego nie zauwazamy. nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Mysle ze chyba dalabym im troche czasu i sprobowala raz jeszcze

Odnośnik do komentarza

Uzależnienie jest straszne... I pomyśleć, że jeszcze rok temu miałam całkiem inne podejście- miałam po prostu wylane mówiąc kolokwialnie. Gdy chłopak poszedł do nowej pracy zaczęły się moje "jazdy", zaczęłam wszystko analizować, szukać dziury w całym, dopowiadać sobie. Przez to wszystko zniszczyłam i jego i siebie. Moje zdrowie jest zszargane, chcę dać mu teraz chwilę spokoju, ale sama cierpię niemiłosiernie. Przytłacza mnie ciągły lęk, niepokój, głupie myśli. Jest strasznie. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, wcześniej umówić się do psychologa, psychiatry, po prostu zrobić coś ze sobą. Teraz może być już za późno, boję się że całe życie będę się za to obwiniać...

Odnośnik do komentarza

Z obawy. Jest to typ faceta zamkniętego w sobie, chłodnego, mało wylewnego. Ja po prostu potrzebowałam czułości i żeby ją otrzymać doszłam do takiego momentu, że zaczęłam ją wymuszać. Później to przeobraziło się w napady histerii, zupełnie nie kontrolowane tak jak było wcześniej. Teraz nie mam nad tym kontroli, nic nie mogę zrobić, a tak bardzo chciałabym żeby docenił to, że zapisałam się na terapię, że nie naciskam, ale szczerze mówiąc całe moje życie widzę w ciemnych barwach. Dzisiaj poszłam do lekarza i przepisał mi lek przeciwlękowy xanax. Zobaczymy jak się sprawdzi na noc, czy będę mogła normalnie zasnąć.

Odnośnik do komentarza

Tzn. wiem, że mnie kocha, ale nie nastawiam się na nic. Albo będziemy razem, albo i nie. Wcześniej nie dopuszczałam do siebie innej myśli niż happy end, teraz wiem, że może być różnie. Próbuje się z tym pogodzić, po prostu na nic nie liczę... ale w głębi serca mam nadzieje, że się uda!

Odnośnik do komentarza

Będę informować :) narazie separacja definitywnie. Dalej jest ciężko, to nie było parę dni żeby zapomnieć... muszę skupić się na sobie, to ja i moje zdrowie jesteśmy najważniejsi! Będę szczęśliwa, wierze w to! Albo z nim albo bez niego jeżeli tak ma być... Na jego decyzję nie mam wpływu, odpoczywamy od siebie... zobaczymy czy lepiej będzie nam bez siebie czy jednak razem. Jeżeli on nie zmieniłby nic w sobie, dalej miałby być taki oschły i niewyrozumiały to moja terapia nie będzie miała najmniejszego sensu. Oboje musimy chcieć to zmienić. Na co to się jeszcze okaże. DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...