Skocz do zawartości
Forum

Problem z facetem- co robić


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, 

Piszę tutaj żeby zaczerpnąć opinii od innych ludzi i pogadać o moim problemie. Z bliskimi uważam nie ma co się dzielić takimi rzeczami bo lepiej nie będzie a będą mieć tylko temat do rozmów. 
Otóż jestem w związku od 3 lat nie mamy dzieci mamy po 32 lata.  Mój facet naprawdę jest dobrym człowiekiem. Stara się i jest kochany, czuły, ma wiele wspaniałych cech ale są też takie które od jakiegoś czasu doprowadzają mnie do szału. Zauważałam je od początku bo sama trochę przeszłam i potrafię wyczuć ludzi, ale gdzieś pewne rzeczy ignorowałam z myslą, że jakoś to będzie. Do brzegu.. 

Mój facet jest ,,trochę mało” interesuje się męskimi sprawami i trzeba mu sporo podpowiadać.. na początku związku samochodem jeździliśmy głównie moim - bo był pewniejszy na dalsze trasy -  przeglądy ubezpieczenia na mojej głowie oczywiście ok.. spoko.. ale on po prostu do niego wsiadał i tyle.. nie zainteresował się czy poziom oleju jest ok, czy trzeba dolać płynu do spryskiwaczy, czy koło zapasowe jest ok.. jakie dokumenty ze sobą wziąć za granicę itd  - na moje zapytanie czy może sprawdził to czy tamto mówił a dlaczego ja mam olej sprawdzać to nie mój samochód.. to był pierwszy raz jak zapaliła mi się czerwona lampka.. w domu to samo roleta która miał przykręcić leży już 2 rok.. wpadliśmy w dziurę na drodze rozwalił koło , nie wpadł nawet na pomysł zrobienia zdjęć itd żeby aplikować o zwrot kosztów , z góry stwierdził że i tak nic nie dostaniemy, ( ogarnęłam wszystko, dostaliśmy kasę a po sprawie rodzinie swojej powiedział że ZAŁATWIL)- jego mama jest przemiła też ale też żeby coś załatwić to nie za bardzo ogarnięta wszystko jej córki ogarniają jakieś sprawy urzędowe itd .  generalnie jeśli chodzi o ogarnianie pewnych spraw albo dopilnowywanie walczenie o swoje zawsze się moim zdaniem poddaje ,machnie ręką co ludzie wyczuwają i wchodzą mu na głowę. Przykład z pracy - menagerka oddała  depozyt który nie powinna klientce bo ta się spóźniła ale ze się z nią znała to jej oddała przez co my byliśmy stratni finansowo ale on jak to skomentował po moich wywodach że jak to tak, po moim tłumaczeniu że jeśli chciała być taka dobroduszna to mogła wziąć z firmowych a nie tobie z ,,portfela” skwitował   - ,,no a co miałem powiedzieć” chciał rozłupać coś , położył to na ścieżce z płyty betonowej i płyta cała popękała .. do tej pory jest pęknięta.. kupiliśmy nowy samochód w pierwszym dniu cofając walnął ścianę , kiedyś była sytuacja - zawiózł do mechanika samochód bo zauważyłam, że olej cieknie zawiózł , przywiózł po naprawie  pytam czy był się przejechać sprawdzić czy wszystko  ok działa , czy olej cieknie a on że nie że przecież to mechanik ma sprawdzić a ja na to że ludziom nie ma co ufać za bardzo i że warto się przejechać porządnie zobaczyć czy coś się zmieniło , czy olej dalej cieknie akurat gdzieś jechaliśmy i mówię mu odjedź patrzę plama oleju.. po prostu myślałam że oszaleje.. wychowywał się z samymi ,, babami” bez męskiego wzorca i pewnie tu leży problem wiem o tym ALE ja też się wychowywałam z mało obecnym ojcem i jednak pamiętam o takich rzeczach .. naprawdę nie wiem co mam robić jestem już zmęczona i mam wrażenie że zaraz mi ,,wąsy ” wyrosną .. pomocy 

 

Odnośnik do komentarza

Nie każda kobieta musi się interesować i znać na kobiecych sprawach tak samo i mężczyzna nie musi się znać na męskich. Kiedyś tak było i w ludziach takie myślenie zostało. Skoro Ty to umiesz to się tym zajmij a on niech się zajmuje tymi według Ciebie kobiecymi. Teraz to mało już jest takich rzeczy które są tylko męskie czy tylko damskie. Zależy kogo do czego ciągnie. Takie jest moje zdanie. A jak nie pasuje to chyba nie pasujecie do siebie.

Odnośnik do komentarza
20 minut temu, Abc napisał(a):

Nie każda kobieta musi się interesować i znać na kobiecych sprawach tak samo i mężczyzna nie musi się znać na męskich. Kiedyś tak było i w ludziach takie myślenie zostało. Skoro Ty to umiesz to się tym zajmij a on niech się zajmuje tymi według Ciebie kobiecymi. Teraz to mało już jest takich rzeczy które są tylko męskie czy tylko damskie. Zależy kogo do czego ciągnie. Takie jest moje zdanie. A jak nie pasuje to chyba nie pasujecie do siebie.

Mnie też do tego nie ciągnie 

Odnośnik do komentarza

Ma takie cechy wrodzone, jest nie bardzo ogarnięty, niegramotny, wycofany, wychowanie chłopaka z samymi kobietami zrobiło też swoje, wszystko pewnie za niego robiły, niczego nie nauczyły, nic nie wymagały. 

Ja Ciebie rozumiem, też nie bardzo wyobrażam sobie życia z takim niemotą życiowym. 

Z drugiej strony nie masz innych zastrzeżeń, jest dobrym człowiekiem, coś za coś można powiedzieć. 

Musiałabyś go zaakceptować jakim jest, jeśli chcesz być z nim, bo inny nie będzie. Nie możesz się non stop stresować, pogodzić się z tym, że musisz wszystko mieć na swojej głowie 

Gorzej jak dzieci wdadzą się w ojca 😛

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

ale gdzieś pewne rzeczy ignorowałam z myslą, że jakoś to będzie.

No własnie... największy błąd. Sama go popełniłam. I niestety muszę powiedzieć z całą pewnością, że lepiej nigdy nie będzie, a jedynie gorzej z każdym rokiem. 

3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

a dlaczego ja mam olej sprawdzać to nie mój samochód

Teoretycznie miał racje. Ja się w ogóle nie interesuję samochodem, którym mąż jeździ. Na jego głowie są przeglądy, naprawy, opłaty, ubezp. Ja mam inne opłaty i sprawy na swojej głowie. Ale jeśli on nie ma nic innego na głowie to już jest inna bajka. 

3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

w domu to samo roleta która miał przykręcić leży już 2 rok..

Hmmm z mojej obserwacji rodziny i pogawędek z koleżankami i kobiet z pracy, jasno stwierdzam, że to u mężczyzn dość powszechne. Nie znasz powiedzenia, że gdy mężczyzna mówi, że coś zrobi-to zrobi i nie trzeba mu co roku przypominać 😉  ? Skądś się to powiedzenie wzięło-prawda? Ogólnie dużo mężczyzn jest wygodna, żeby nie użyć słowa leniwa, bo to mogłoby być przegięcie.

3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

ale też żeby coś załatwić to nie za bardzo ogarnięta 

To już wiesz po kim syn to ma. 

3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

chodzi o ogarnianie pewnych spraw albo dopilnowywanie walczenie o swoje zawsze się moim zdaniem poddaje ,machnie ręką co ludzie wyczuwają i wchodzą mu na głowę.

Brak asertywności, niskie poczucie własnej wartosci, brak pewności siebie. To jest wg mnie przyczyna.

3 godziny temu, Aarraa napisał(a):

wychowywał się z samymi ,, babami” bez męskiego wzorca i pewnie tu leży problem wiem o tym ALE ja też się wychowywałam z mało obecnym ojcem i jednak pamiętam o takich rzeczach .. naprawdę nie wiem co mam robić jestem już zmęczona i mam wrażenie że zaraz mi ,,wąsy ” wyrosną 

To nie musi mieć związku z wychowaniem z samymi babami, bo jak pisałaś wcześniej... jego siostry potrafią załatwić. Moim zdaniem powodem jest to co opisałam wyżej, czyli brak asertywności, niskie poczucie własnej wartosci, brak pewności siebie. A to juz z kolei mogło być wynikiem braku ojca. Wierzę i rozumiem doskonale, że jesteś zmęczona, też tak mam. Z tym, że ja ze swoim jestem 28 lat 🤪 I teraz wyobraź sobie jego... nazwijmy to "nieporadność", gdy urodzi się dziecko, albo dzieci. Jeśli jesteś zmęczona już po 3 latach, to jak będziesz wykończona po 20 latach?

 Nie wiem co Ci doradzić... moge jedynie podzielić sie refleksjami z własnego doświadczenia. Moze da Ci to coś do myślenia. Zainteresowana? 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.04.2024 o 15:40, Aarraa napisał(a):

Jasne, chętnie posłucham. 

Najlepiej będzie jeśli przedstawię Ci swoją sytuacje wskazując na błędy jakie robiłam na samym początku. 

Jestem ponad 20-letnią mężatką. Zostałam wychowana w nadodpowiedzialnosci więc długo nie zdawałam sobie sprawy, że robię błąd biorąc wszystko na swoje barki. Mąż rozpieszczony przez mamusie pierworodny i jedyny syn, sam się przyznał że nie musiał w domu nic robić, bo matka i siostry go we wszystkim wyręczały. Wtedy mi to nie przeszkadzało, bo jako młoda miałam dużo zdrowia, sił, głupiej nadziei i złudzeń. Prawda jednak jest taka, że się wkopałam. Pozwalałam na to, by wyuczona bezradność i wygodnictwo męża powiększało się. Pochodziłam z domu alkoholickiego więc unikałam kłótni, nie miałam siły przebicia z racji niskiego poczucia własnej wartości. Bałam się "nauczyć" męża czegokolwiek, stawiać mu granic, bo to kojarzyło mi się z kłótnią i awanturą, których miałam multum w domu rodzinnym. Myślałam, że jakoś to będzie, wmawiałam sobie że nie jest tak źle i oszukiwałam siebie, że jeśli mnie kocha to ostatecznie się zmieni. Dziś wiem, że byłam po prostu głupia-taka jest prawda. 

Obecnie mam samoświadomość, mam właściwe poczucie wartosci, umiem stawiać granicę i dbać o siebie. Stale jednak nad sobą pracuje, bo to nie tak, że sie osiągnęło cel i można spocząć na laurach 😉  Dlatego zdaję sobie sprawę, że powinnam była od początku być twardsza, nawet kosztem ewentualnych sprzeczek. Jeśli byłoby ich za dużo, albo przeradzało sie w awantury to by jedynie oznaczało, że nie jesteśmy dopasowani i trzeba sie rozejść. 

Tłumacze nieraz mężowi, że mimo iż go przyzwyczaiłam do wygody, nicnierobienia (lub niewiele robienia), braku odpowiedzialności to warto by sie jednak zaczął uczyć odpowiedzialności, samodzielności i poradności. Podaję mu następujące argumenty: gdy zostanie sam np. ja pójde do szpitala (a była taka sytuacja) to nie będe mogła nawet spokojnie chorować. Idąc do szpitala  przed wyjazdem zamartwiałam sie co mój nieporadny mąż będzie jadł bo nic nie umie sobie ugotować, a matka wiecznie żyć nie będzie 😉  Nie umie włączyć pralki więc drugie zmartwienie czy sobie upierze. Niby pokazałam obsługę pralki, ale on sie zachowywał jak małe dziecko, jakby nic nie ogarniał. I trzecie zmartwienie co z zakupami, bo on nie wie gdzie sie co kupuje, a nawet jaki chleb zjada. Nie wie jaki płyn do czego i nawet ciężko przeczytać, bo przecież ja jestem pod ręką i mogę wskazać palcem. Odkurzy mieszkanie tylko jeśli mu powiem, sam od siebie niekoniecznie bo wg niego nie ma bałaganu. Nie pościeli łóżka bo po co, w końcu za kilka godzin i tak idzie spać. Ja jednak sądze, że to wszystko to zwyczajne wygodnictwo. Nigdy nie musiał sprzątać, gotować, prać i robić zakupów. To nie była jego dziedzina, nie jego brocha. Ja to wszystko brałam na siebie. Podobnie jesli chodzi o pamięć o urodzinach i kombinowaniu co kupić na prezent. On nie ma pojęcia kiedy kto ma urodziny i co by kupić na dany wiek. Inna kwestia to rachunki. Nie wie jakie i kiedy zapłacić i w jaki sposób. Nie zna bakowości elektronicznej, bo na co mu to skoro ja wszyskto opłacam i kupuje przez internet. Nawet nie ma karty płatniczej, bo po co mu... przecież ja robię wszystkie zakupy 😕   A czasem to co on chce dla siebie kupić to moze płacić gotówką. On tak naprawdę w ogólnym znaczeniu nie jest ciapą, bo w swoim fachu jest dobrych specem, bo w sprawach swojego samochodu to on doskonale wie żeby opłacić polisę czy zrobić przegląd. Umie nawet coś sam naprawić. Ale tylko dlatego, bo musi jeździć autem do pracy, to jego samochód, a ja sie na tych sprawach w ogóle nie znam i tę jedną sprawę zepchnęłam całkowicie na niego. Wiedział, że nikt tego za niego nie zrobi. A więc mam dowód na to, że umie, że mógłby, ale... jego częste powiedzenie " po co?". No moze choćby po to, abym mogła ze spokojnym sercem iść do szpitala, wyjechać do rodziny. Bo ja nawet umrzeć sie będę bała, z obawy że mąż sobie nie da beze mnie rady? Albo choćby po to, by mnie odciążyć (skoro mnie kocha), bo ja tez chciałabym powiedzieć, że to nie moja sprawa, nie moja brocha, zmęczona jestem, a tak w ogóle to po co... skoro ktoś to moze za mnie zrobić. 

Zauważ, że ja jeszcze nie wspomniałam o dzieciach 😉  Tu oczywiście tez wszystko na mojej głowie, bo on przecież wychodzi o 5-tej, wraca o 18-tej i jest zmęczony. A w weekend przecież on sie nie zna na przewijaniu i go to obrzydza ( a ja jestem przyzwyczajona więc on problemu nie widzi abym to dalej robiła sama).  I tak całe dziecięce życie.... po co ma się na czymś poznać, skoro ja to wszystko świetnie ogarniam. Opowiedziałabym Ci jedną historie z dzieckiem, ale nie chcę zbędnie przedłużać 😉   A gdy dziecko dorośnie to on się biedaczek uraża, że dziecko nie ma z nim takiej relacji jak ze mną heh. Tylko relacje buduje sie całe życie, nad relacją sie pracuje całe życie, a wychowanie nie polega na tym, że oddam dziecko na wychowanie temu kto jest do tego przyzwyczajony i lepiej ogarnia. Prawda jest taka, że teraz już go nie nauczę, bo przyzwyczaiłam do takiego modelu małżeństwa. On po ponad 20 latach nie rozumie o co mi chodzi, bo tyle czasu mi to odpowiadało, a teraz nagle nie? Po raz kolejny sprawdza sie powiedzenie, że ludzie nas tak traktują jak im na to pozwalamy. 

Dziś jestem na etapie psychicznym, że czuję się przeładowana, przepracowana w sensie organizacyjnym. Czuję się taka jakby przywalona wszystkim, co brałam sobie na głowe przez ponad 20 lat. Dlatego obecnie mam na wszystko wylane. Robie tylko to co niezbędne (jak sie nie podoba moze to zrobić sam), nie mam oporów by mężowi mówić co ma zrobić, choć często słyszę niezadowolenie lub rozkładanie rąk jak u dziecka. Nauczyłam się stawiać granice pomimo jego niezadowolenia, bo jeśli mu się nie podoba to może sie spakować i wynieść... albo ja go spakuję skoro on wygodny i sam nie moze 😛  Gdybym mogła cofnąć czas z obecną świadomością i wiedzą jaką dziś posiadam, to próbowałabym od początku męża nastawić na tryb współpracy. Wszak partnerstwo nie polega na tym, że jedna osoba robi prawie wszystko, a druga tylko to co wygodne. Dobrze jest nie pokazywać, że się wiele umie, że sie jest zorganizowanym i odpowiedzialnym za wszystko, bo inni to wykorzystują (zarówno w pracy jak i w domu). Stosuję też wobec niektórych sytuacji zasadę, że jeśli mąż nie chce czegoś zrobić to zlecam to fachowcowi, a mąż za to zapłaci. Nie chce mi czegoś naprawić, to kilka moich próśb a potem idzie w jego strone informacja, że znalazłam fachowca, kosztuje to tyle i tyle i jutro go wzywam, albo jutro zanoszę do serwisu. Najczęściej mąż sie oburza, że szkoda kasy, że po to tyle pieniędzy tracić, marudzi/zrzędzi i robi to sam. Ale... nie było tak zawsze. Na początku próbował mnie zbyć, że on to jutro zrobi, a ja twardo, że jeśli nie zrobi to po jutrze bez uprzedzania np. zanoszę do serwisu. Heh... nie wierzył, ale gdy zrobiłam tak konsekwentnie ku jego zaskoczeniu i wkurzeniu (poczucia straty kasy), to się nauczył, że ja nie żartuje w takich tematach. Tego typu podejście powinnam była mieć na początku naszego partnerstwa, może wtedy było by mi lżej. Choć wg mnie szału by i tak nie było 😉  Podejrzewam, że to co wyniesione z domu rodzinnego nie da się zmienić w 100%.

Na końcu chce wyraźnie zaznaczyć, że zawsze byłam przeciwna określeniom "wychowaj sobie męża/żonę". Jednak w temacie jaki omawiamy to idealnie pasuje i niestety ma rację bytu. Jeśli nie został wychowany przez rodziców, to kto ma go teraz wychować? 

Domyślam się, że kobieta chce mieć w partnerze oparcie, poczucie bezpieczeństwa, a nie duże dziecko lub księciunia. Obawiam się jednak, że musisz się "pobawić" w nauczycielkę albo matkę nieporadnego dziecka, aby cokolwiek sobie "ugrać". Przepraszam za to sformułowanie. I trzeba nad tym pracować jak najwcześniej, im później tym trudniej. Przykro mi, ale tak to wg mnie wygląda. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Witam raczej dobry wieczór mam pewien problem bardzo kocham partnera i bardzo zależy mi na naszej relacji ale on cały czas mówi że na niego naciskam z wspólnym zamieszkaniem i ma ciągle chore nie zrozumiałe wymówki dzisiaj to było że go za bardzo na to wszystko naciskam że po prawie dwóch latach bo będą 30 sierpnia dokładnie tego roku.Innym razem jak się zapytałam czy już znalazł to że nie może znaleźć odpowiedniego co mu się podoba.I jeszcze dzisiaj mi się tłumaczył że postara się w tym roku ale niczego nie obiecuje.I jeszcze było tak że pytałam się czy nie możemy czegoś wynająć na pół to powiedział że nie bo nie będzie płacił obcemu człowiekowi przeszło 3 tysięcy.WIĘC NIE WIEM CO MAM ROBI NIECH MI KTOŚ DORADZI CO MAM ZROBI BO JUŻ OD JAKIEGOŚ CZASU MAM JUŻ TEGO DOSYĆ.MAM DO PSYCHIATRY W SIERPNIU MOŻE MAM SIĘ DORADZIĆ KOGOŚ INNEGO PROSZĘ NIECH MI KTOŚ W TEJ KWESTII DORADZI BARDZO PROSZĘ Z GÓRY DZIĘKUJĘ 

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.04.2024 o 13:21, Aarraa napisał(a):

Mnie też do tego nie ciągnie 

No to musicie za takie rzeczy płacić innym. Ale jak tak czytam innych to widać że ja źle zrozumiałam to co piszesz. Może nie spotkałam takiego człowieka co nie robi nic, tylko albo robi co innego gotuję, sprzata, albo placi innym za naprawy, albo to żona robi te wszystkie rzeczy a on jest od załatwiania spraw i ona nie wie za co ile płacą, albo właśnie naprawia. Jedne co żaden nie opiekuje się dziećmi i nie spędza czasu z nimi jak już to na siłę i kończy się na zmienieniu pieluchy, nakarmieniu, a nie przebywaniu. 

Może ten Twój chłop to taki człowiek co mu trzeba mówić co ma robić, bo sam na to nie wpadnie, o ile to tylko raz, bo ja jestem taka, w wielu rzeczach ciemna i niedomyslna i to bym zrozumiała, no chyba ze mu powtarzasz co rusz o tym. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.04.2024 o 20:42, Aniusia 1394 napisał(a):

ma ciągle chore nie zrozumiałe wymówki. I jeszcze dzisiaj mi się tłumaczył że postara się w tym roku ale niczego nie obiecuje.

Sugerowałam Tobie to kiedyś. Powtórzę więc i teraz.... wg mnie on wcale tego mieszkania nie szuka. Ściemnia Ci i tyle. Sama szukałam mieszkania mojej mamie więc wiem jak jak to jest. Do tego zastanawiające jest, że teraz wynajmuje ze współlokatorem-tak? Mieszkając z Tobą tez będzie wynajmował na spółkę, a więc o co chodzi? Wg mnie on po prostu nie zamierza z Tobą mieszka. Być moze ten współlokator to jego zona lub partnerka, dlatego nigdy nie mogłaś do niego pójść. 

W dniu 11.04.2024 o 20:42, Aniusia 1394 napisał(a):

WIĘC NIE WIEM CO MAM ROBI NIECH MI KTOŚ DORADZI CO MAM ZROBI

Anusiu... ja moge doradzić, ale obawiam się, że nie takiej rady oczekujesz 😞   

Wg mnie on Cię oszukuje i okłamuje, a Ty będąc w desperacji bo bardzo chcesz sie wyprowadzić od rodziców, nie chcesz tego dostrzec. Napisze co ja bym zrobiła. Po pierwsze... poprosiłabym by partner zabierał mnie ze sobą na spotkania w sprawie zakupu mieszkania. Skoro macie wspólnie zamieszkać, jeśli planuje z Tobą wspólną przyszłość to nie powinien odmówić. Co ma to na celu? Otóż sprawdzenie czy w ogóle szuka 😉  i jakie ma kryteria, jakie oczekiwania itp. Moze zaproponowałabym, że mu pomogę szukać (co dwie głowy to nie jedna). Nie ma nic niestosownego w tym by wspólnie szukać mieszkania wszak partnerzy tak własnie postępują. Gdybym wyczuła, ze się wymiguje, że ma coś do ukrycia to pojechałabym bez uprzedzenia do jego mieszkania. Zobaczyłabym z kim faktycznie mieszka. Nie trafiłabym raz, to próbowałabym drugi i trzeci... do skutku. Gdyby się okazało, że faktycznie mieszka z kolegą, to spytałabym czy to prawda, że nie pozwala nikomu przychodzić? Spróbowałabym tego człowieka poznać, by zorientować sie czy partner mi nie nakłamał. 

W dniu 11.04.2024 o 20:42, Aniusia 1394 napisał(a):

.MAM DO PSYCHIATRY W SIERPNIU MOŻE MAM SIĘ DORADZIĆ KOGOŚ INNEGO

Hmmm... nie wiem czy dobrze zrozumiałam, bo pisząc bez znaków interpunkcyjnych czasem trudno sie połapać. Ale idziesz do psychiatry sie doradzić w tej sprawie? 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Witam mam pewien problem z swoim partnerem.Taki problem że nie chce sobie robić ze mną zdjęć w zeszłym roku sobie zrobiliśmy ale usunęły mi się ze starego telefonu.A teraz muszę się prosić o jakie kolwiek zdjęcie.Proszę ktoś mi doradzi mam go prosić o jakieś zdjęcia czy poczekać jak sam będzie chciał sobie ze mną zrobić?

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.04.2024 o 15:08, Aniusia 1394 napisał(a):

Taki problem że nie chce sobie robić ze mną zdjęć

Prawdopodobnie coś ukrywa. Boi sie, że Wasze zdjęcie wycieknie do internetu i ktoś sie dowie. Np. jego żona/partnerka 😉  A jesteś pewna, że straciłaś te zdjęcia, a nie że ktoś je usunął po kryjomu? 

W dniu 21.04.2024 o 15:08, Aniusia 1394 napisał(a):

Proszę ktoś mi doradzi mam go prosić o jakieś zdjęcia czy poczekać jak sam będzie chciał sobie ze mną zrobić?

Nie będzie chciał. Jedyne o co go mozesz prosić, to o prawdę i szczerość wobec Ciebie. Ewidentnie coś przed Tobą ukrywa, a Ty jak zamroczona/zahipnotyzowana nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...