Skocz do zawartości
Forum

Partner zawsze jest na "NIE"


Gość Mageb

Rekomendowane odpowiedzi

Strasznie mnie to irytuje, jeszcze chyba nigdy się nie zdarzylo żeby się ze mną z czymkolwiek zgodził. Przykładowo:

1. Przed chwilą postanowiłam zmienić miejsce kociej kuwety. Od razu zaczęło mu to przeszkadzać, twierdzi że to zły pomysł itd. 

2. Chciałam kupić samochód, miało to być ekonomiczne i małe auto w benzynie. Mój partner znalazł mi jakieś krowiaste volvo ala limuzyna z silnikiem prawie 3 i oczywiście w dieslu. Kiedy mu powiedziałam, że to nie jest samochód dla mnie to zaczął się wykłócać, że moje kryteria nie są prawidłowe itd. 

3. Chcę zrobić remont łazienki i nie chce zrezygnować z wanny. Partner się spiera, że wanna nie jest mi do niczego potrzebna. Neguje mój każdy pomysł w kwestii tej łazienki. Kiedy mówię "pralkosuszarka" to on mówi, że to beznadzieja bo trzeba mieć oddzielnie jedno i drugie (choć nie ma na to miejsca). Kiedy ja mówię żeby wziąć kogoś do projektu tej łazienki to on mówi, że to marnotrastwo pieniędzy. Itd, itp. 

4. Podważa też moje zdanie wśród znajomych. Kiedy ja cos mówię to on wtrąca, że to nieprawda. Ostatnio się wykłócal o to ile okien było w salonie mojej babci. Był tam tylko 2x a ilość tych okien nie miała żadnego znaczenia w tym o czym opowiadalam, po prostu zrobił nic nie wnosząca dygresję co doprowadziło do bezsensownej sprzeczki na jakieś 30 minut. Oczywiście ja miałam rację i uduwodnilam to zdjęciem. Kiedy mu powiedziałam w domu, że nie życzę sobie podważania moich słów wśród znajomych i robienia że mnie kłamczuchy, to on wzruszył ramionami, że przecież ma prawo mieć własne zdanie na jakiś temat. 

Przykładów jest znacznie więcej ale nie będę przecież pisać w nieskończoność. 

Odnośnik do komentarza

Wychodzi na to, że ma gdzieś Twoje zdanie, nie wie co to kompromis, więc nie wiem jak sobie wyobrażasz z nim życie. 

Jeśli chcesz z nim być, to musisz go zaakceptować, nie mieć własnego zdania, po prostu mu we wszystkim przytakiwać, tylko kto tak wytrzyma?

Pomijając fakt, że bez przerwy będziecie się kłócić, to już wychowywanie dzieci w takiej atmosferze jest nie do pomyślenia. 

Dlatego zastanów się, na co się piszesz, on się nie zmieni. 

W każdym razie nie ulegaj jego presji, jeśli jesteś pewna, nie wykłócaj się tylko rób swoje. 

 

Odnośnik do komentarza

Znosiłam to przez 10 lat... Zawsze wyglądało to tak, że ciągle się o wszystko wyklocalismy. Paradoksalnie on twierdzi, że to ja nigdy w niczym się z nim nie zgadzam i robię mu na przekór. 

Po tylu latach naprawdę już jestem wyczerpana. I to prawda odnośnie dzieci. Nie wyobrażam sobie posiadania z nim dziecka. Wtedy  byłoby spieranie się u ubranie, karmienie, leczenie, szkole i tak w nieskończoność. 

Faktycznie najlepiej jest robić swoje aczkolwiek to również nie wyklucza kłótni. Ostatnio w pewnej kwestii radziłam się mojej mamy, kiedy on to usłyszał był oburzony, że takie kwestie ustalam z mama a nie z nim. 

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Gość Mageb napisał:

Po tylu latach naprawdę już jestem wyczerpana.

To zastanów się w takim razie jak widzisz wasz związek dalej. Czy widzisz sens bycia razem .

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Dobrze też rodzielać swoje kompetencje w związku, ale z nim to się raczej nie da. 

Przeważnie ostatnie zdanie ma ten co finansuje dane przedsięwzięcie, co nie znaczy, że nie powinien brać pod uwagę argumentów partnera. 

Dlatego trzeba mieć rzeczowe argumenty, żeby stawiać na swoim lub iść na kompromis. 

Ja np. wanny bym nie odpuściła, ale już jeśli bym nie była przekonana do pralko- suszarki, a jest mało miejsca, to bym postawiła suszarkę na pralce, bo wiem, że się sprawdza. Ale jeśli sprawdza się pralko-suszarka, to czemu nie.

W sumie to ostatnie zdanie powinno należeć do tego,  kogo głównie dotyczy dany zakup, ale też do tego kto ma lepszy gust, jeśli chodzi generalnie np. o wystrój mieszkania, jak też wiedzę i swoje priorytety np. jeśli chodzi o zakup samochodu. 

Odnośnik do komentarza

Byłam z takim samym typem z jakim Ty jesteś. I powiem Ci szczerze że dla mnie to była męczarnia, a że w dodatku mam dość silną nerwicę to często dochodziło do kłótni. Wielokrotnie się ze mną nie zgadzał, też nie zna słowa kompromis, jak ktoś próbował, czy ja czy ktoś inny, uświadomić mu że zachowuje się nie w porządku to się obrażał albo na różne sposoby obrażał innych.

Jak już przejrzałam na oczy to zdecydowałam się odejść od Niego, minęło ok. 3 tygodni i się odezwał, zaczął zapewniać że jej alkoholikiem i że od 2 tygodni nie pije, że się leczy. Ponadto przekonywał że chce mi pokazać jak bardzo się zmienił. No i pokazał... jak ogromnym jest draniem, że Jego słowa są puste, nic nie znaczące, że tak naprawdę nie robi nic a to co mówi było tylko na pokaz. Tym razem zakończyłam ten pseudo związek na amen. Ten związek umierał dłuższy czas, teraz może coś jeszcze się tli ale szansy na powrót już nawet nie widzę. Życie z człowiekiem bez empatii to wegetacja a nie życie. Teraz czekam tylko aż odeśle paczkę i będę mogła zablokować go całkowicie.

Z tego co piszesz to Wasz związek widzę mniej więcej tak samo. Męczysz się z człowiekiem od 10 lat marnując swój czas. Czy faktycznie chcesz żyć w związku tak naprawdę bez przyszłości? Czy nie lepiej Ci przemęczyć się chwilę by być szczęśliwą osobą? Ewentualnie poznać w przyszłości mężczyznę bardziej wartościowego, takiego który doceni i Ciebie? 

Odnośnik do komentarza

Zwykle jestem pewna swoich decyzji i np. w kwestii pralkosuszarki wiem, że nie można ustawić jednego na drugim (to również sugerował mój partner) ponieważ potrzebna jest jakakolwiek szafka i trochę miejsca "roboczego" na co pozwoli tylko jeden sprzęt, no chyba, że pozbyłoby się wanny na rzecz prysznica... Co do samochodu to nie znam się na nich za bardzo i w tym przypadku poprosiłam go o pomoc. Podałam tylko kilka kryteriów, no i oczywiście samochód, który mi znalazł nie spełnił ani jednego. Jeszcze się obraził, że znalazł mi takie super auto, umówił mi już nawet jazdę próbną itd a ja kręcę nosem. 

Lazienka, samochód a nawet ta kuweta to moje finanse ale nie stoi mu to na przeszkodzie by ciągle się wcinać. 

Żyje z nim tak przez te 10 lat i oczywiście nie widzę żadnej przyszłości, tak samo byłoby jednak też bez niego. Kiedyś, gdzieś tam w głębi duszy myślałam, że jakby w międzyczasie pojawił się na mojej drodze ktoś inny, to wtedy miałabym motywację do zerwania. Niestety przez te 10 lat nie pojawił się nikt (nie biorę pod uwagę jeszcze gorszych przypadków od mojego partnera, bo takich o dziwo jest pełno) Naprawdę nie wierzę w istnienie faceta, z którym mogłabym być szczęśliwa. Istnieje opcja być  nieszczęśliwą z nim albo samotnie. 

Zastanawia mnie też jednak czy on nie został taki jaki jesf przeze mnie. Czy to ja go nie zmieniłam? Obecnie nie ma po nim cienia osoby, która pokochalam te 10 lat temu. 

Odnośnik do komentarza
41 minut temu, Gość Mageb napisał:

Zastanawia mnie też jednak czy on nie został taki jaki jesf przeze mnie.

Niby dlaczego? Na początku znajomości zawsze jest pięknie, póżniej dopiero wychodzi prawdziwa natura. 

Myślę, że Ty za bardzo się irytujesz i  wdajesz się z nim pyskówki, tak ząb za ząb, a należałoby olać temat, wtedy on by nie miał pożywki, a tak go karmisz, niczym trolla na forum. 

Jeśli Ty finansujesz, to rób swoje , rozumiem, że mieszkanie jest Twoje, więc remont zaplanuj jak uważasz, a jak mu się nie podoba niech się wyprowadzi. Jak on będzie widział Twoją twardą postawę, może zmieni front. Ale jak on widzi, że mu ulegasz, strachasz się, że zostaniesz sama, to on nie ma zahamowań. 

Powinnaś ustalić warunki, które pozwolą wam funkcjonować, może terapia dla par by się przydała. 

Ale jak on jest tylko dla Ciebie balastem, to nie ma sensu się przy nim męczyć, bo szkoda zdrowia. 

Zastanów się czy nie lepiej być samej, niż z kamieniem przy nodze... 

Odnośnik do komentarza

Zastanawiam się dlaczego z nim nadal jesteś? Boisz się samotności i zamiast cieszyć się sobą to wyznajesz zasadę: lepszy byle jaki chłop niż żaden? Dlaczego nie chcesz się zmierzyć z samą sobą? Boisz się bólu? Fakt, będzie na pewno, jednak po sobie mogę zapewnić że mimo wszystko to nie jest takie straszne. Przynajmniej w porównaniu z tym co przeżyłam z byłym. Wolę przez chwilę przejść przez to co jest teraz niż ewentualnie męczyć się całe życie. Chociaż akurat jeśli o mnie chodzi to mam nadzieję że się nie odezwie w celu odnowienia relacji.

Z tego co piszesz wynika że nie masz w Nim wcale wsparcia lub też minimalne co przy rozstaniu nie zrobi różnicy. W dodatku widać że lubi krytykować a to też dobrze nie wróży. Poza tym jeśli chcesz mieć dzieci a On się nie nadaje na Ojca to młodsza już nie będziesz a jak zmarnujesz kolejne lata na Niego to czas może przeminąć... Warto się zastanowić czy to jest człowiek z którym chcesz faktycznie być. Ja jako samotna z wyboru bardziej doradzam samotność, żyje mi się dużo lepiej niż z człowiekiem z którym tak naprawdę się męczyłam. Coraz bardziej i bardziej i bardziej... 

Odnośnik do komentarza
23 godziny temu, Gość Mageb napisał:

Zwykle jestem pewna swoich decyzji

 

23 godziny temu, Gość Mageb napisał:

Co do samochodu to nie znam się na nich za bardzo

Czyli jesteś pewna decyzji nawet kiedy nie znasz się na tym czego dotyczą? Z jego perspektywy Ty możesz podejmować złe decyzje i kiedy próbuje Ci to wytłumaczyć stajesz okoniem i bronisz się pierwotnego zdania jakiekolwiek by nie było żeby tylko postawić na swoim.

23 godziny temu, Gość Mageb napisał:

Podałam tylko kilka kryteriów, no i oczywiście samochód, który mi znalazł nie spełnił ani jednego. Jeszcze się obraził, że znalazł mi takie super auto, umówił mi już nawet jazdę próbną itd a ja kręcę nosem. 

Myślę, że w tym przypadku racja jest po obydwu stronach bo skoro nie znasz się na samochodach i chcesz żeby on wybrał zamiast Ciebie to Twoje kryteria się nie liczą bo to on się zna, ale chcesz samochód zgodny z Twoimi wymaganiami więc powinnaś sobie sama wybrać. Dla mężczyzn samochód ma inną wartość niż dla kobiet i w tej kwestii wcale mu się nie dziwię. Albo prosisz go o dokonanie wyboru i wtedy nie podajesz kryteriów albo sama wybierasz to czego chcesz wg własnych wymogów i nie prosisz go o pomoc.

Suszarka może być na pralce, a Twoje miejsce na kuwetę wcale nie musi być odpowiednie, ale Ty jesteś pewna swoich decyzji i zarzucasz swojemu chłopakowi, że robi dokładnie to samo, ale do niego masz o to pretensje, a u siebie nie widzisz problemu. Myślę, że albo nawzajem do siebie nie pasujecie, albo uważasz, że jesteś pewna swoich decyzji, ale prosisz go o opinię czyli dajesz mu sprzeczne komunikaty i wymagasz empatii, której nie masz wobec niego.

Nie chcę rozstrzygać kto ma rację, ale z każdym innym facetem możesz powielać ten sam wzorzec albo znajdziesz sobie ciapę, którą będziesz trzymać pod pantoflem podejmując za niego wszystkie decyzje.

23 godziny temu, Gość Mageb napisał:

Żyje z nim tak przez te 10 lat i oczywiście nie widzę żadnej przyszłości, tak samo byłoby jednak też bez niego. Kiedyś, gdzieś tam w głębi duszy myślałam, że jakby w międzyczasie pojawił się na mojej drodze ktoś inny, to wtedy miałabym motywację do zerwania. Niestety przez te 10 lat nie pojawił się nikt (nie biorę pod uwagę jeszcze gorszych przypadków od mojego partnera, bo takich o dziwo jest pełno) Naprawdę nie wierzę w istnienie faceta, z którym mogłabym być szczęśliwa. Istnieje opcja być  nieszczęśliwą z nim albo samotnie. 

To mówi o Tobie więcej niż wszystkie pozostałe zdania, które napisałaś. Jesteś pewna swoich wyborów ale wybrałaś sobie faceta, z którym jesteś tylko dlatego, że nie spotkałaś kogoś lepszego wg Twoich kryteriów i wszystkie Twoje decyzje mogą takie być. Nie potrafisz podjąć samodzielnej decyzji, jesteś z chłopakiem tylko po to żeby być z kimkolwiek, jesteś pewna swoich decyzji, ale pytasz go o zdanie i cierpisz bo jest inne niż Twoje. Sama sobie stwarzasz problemy, a tak naprawdę wiesz, że z żadnym facetem i tak nie byłabyś szczęśliwa.

W dniu 31.05.2021 o 21:50, Gość Mageb napisał:

Zastanawia mnie też jednak czy on nie został taki jaki jesf przeze mnie. Czy to ja go nie zmieniłam? Obecnie nie ma po nim cienia osoby, która pokochalam te 10 lat temu. 

Słusznie masz takie myśli. Jesteś toksyczna więc wyssałaś z niego energię, której nawet sama nie masz, a chłopak stał się przy Tobie gorszy niż był kiedy sam coś wnosił. Zablokowałaś mu taką możliwość bo na wszystko masz swoje zdanie, którego jesteś pewna mimo, że się nie znasz i zrzucasz na niego cechy, które są Twoimi wadami.

 

Odnośnik do komentarza

TakaJakaś7, to nie do końca tak, że boję się samotności. Po prostu nie widzę innej pozytywnej opcji. Nie jestem z nim szczęśliwa, jednak bez niego byłoby bardzo podobnie. Tzn w niektórych kwestiach na pewno byłoby mi łatwiej ale byłyby również te gorsze strony. Po prostu jest jak jest i w ten sposób minęło już 10 lat. Właściwie to już kiedyś chciałam się z nim rozstać jednak on w ogóle nie przyjął tego do wiadomości. Przypuszczam, że po "rozstaniu" zostałby jakimś moim stalkerem czy kimś w tym stylu... Kolejne podobieństwo? 

Gość Dariusz, myślę, że trochę ostro do mnie podszedłeś aczkolwiek cieszę się, że mogłam przeczytać zupełnie inny punkt widzenia. 

Oczywiście nie zgadzam się w pewnych kwestiach choć nie mogę ukryc, że zupełnie się nie zgadzam z tym co napisałeś. 

Przede wszystkim nie zgadzam się odnośnie samochodu i pralki ?

Odnośnie samochodu to odwróćmy trochę sytuację. Mam taki przykład. Załóżmy, że mój partner nie zna się na ubraniach jednak potrzebuje jakiejś koszuli i prosi mnie w tym o pomoc. Prosi żebym mu coś wybrała jednak zastrzega, że koszula ma być na jakąś luźna imprezę i że  nienawidzi koloru zielonego. Co robię ja? Kupuję mu elegancka, zielona koszule, bo przecież - co on tam się zna?  Mi się podoba kolor zielony a na imprezę do kumpla może przecież założyć garnitur, niech w końcu zacznie się  ubierać elegancko. 

Odnośnik do komentarza
42 minuty temu, Gość Mageb napisał:

Gość Dariusz, myślę, że trochę ostro do mnie podszedłeś aczkolwiek cieszę się, że mogłam przeczytać zupełnie inny punkt widzenia. 

Oczywiście nie zgadzam się w pewnych kwestiach choć nie mogę ukryc, że zupełnie się nie zgadzam z tym co napisałeś. 

Przede wszystkim nie zgadzam się odnośnie samochodu i pralki ?

Wiem, że się nie zgadzasz. Nie musimy mieć wszyscy tej samej opinii i to jest bardzo dobre. Chodziło mi właśnie o przedstawienie Ci innego punktu widzenia ? Miło, że to dostrzegłaś, duży plus dla Ciebie ?

43 minuty temu, Gość Mageb napisał:

Odnośnie samochodu to odwróćmy trochę sytuację. Mam taki przykład. Załóżmy, że mój partner nie zna się na ubraniach jednak potrzebuje jakiejś koszuli i prosi mnie w tym o pomoc. Prosi żebym mu coś wybrała jednak zastrzega, że koszula ma być na jakąś luźna imprezę i że  nienawidzi koloru zielonego. Co robię ja? Kupuję mu elegancka, zielona koszule, bo przecież - co on tam się zna?  Mi się podoba kolor zielony a na imprezę do kumpla może przecież założyć garnitur, niech w końcu zacznie się  ubierać elegancko. 

Czy nie przesadzasz? Partner wybrał Ci samochód jaki wybrałby dla siebie bo dałaś mu swój wybór. Wybierz sobie 5 samochodów i zapytaj który z nich jest najlepszy i odpowiedź będzie inna, albo po prostu nie pytaj się go o to bo wystarczy wybrać samochód wg własnych potrzeb i poszperać w internecie na jego temat. Ty chcesz pewnie małego samochodu, który mało pali, a dla niego "mało pali" oznacza, że jeśli silnik jest mocny należy porównać wszystkie pod kątem spalania i to jeden z wielu parametrów.

Może Twój zielony jest cechą tak nieistotną, że on jej w ogóle nie rozpatrzy? Sama sobie wybierz i zapytaj go czy taki samochód jest dobry od strony mechaniki.

Odnośnik do komentarza

Głównie tu chodzi o zbyt gwałtowne reakcje jednej i drugiej strony, i upieranie się przy swoich racjach, a przecież każdy może mieć swoje, więc jak jedno zacznie odpuszczać, to drugiemu może da do myślenia... Kłótnie niekonstruktywne, takie kłótnie dla kłótni. Bo wy kłócicie się też o pierdoły, tak jakby te kłótnie były jedyną komunikacją, nie potraficie romawiać, nie macie o czym, nie macie wspólnych zainteresowań to chociaż się pokłócicie?Bądź mądrzejsza. 

Terapia dla par by się wam przydała. 

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Czyli jesteś pewna decyzji nawet kiedy nie znasz się na tym czego dotyczą? Z jego perspektywy Ty możesz podejmować złe decyzje i kiedy próbuje Ci to wytłumaczyć stajesz okoniem i bronisz się pierwotnego zdania jakiekolwiek by nie było żeby tylko postawić na swoim.

Z Twojego podejścia wynika że nie przeczytałeś wszystkiego co napisała Mageb. A jeśli jednak przeczytałeś to przeczytaj jeszcze raz a zapewne zauważysz że te szczególiki to drobiazgi a sednem sprawy jest brak porozumienia. Ja akurat miałam taką sytuację z byłym, nie dało się z nim dogadać chyba że było to coś z Jego potrzeb. Uważam że tu jest to samo, tylko że Mageb nie ma silnej nerwicy jak to jest w moim przypadku więc i kłótnie nie są ostre.

Idąc dalszym tropem wnioskuję że partner nie liczy się za bardzo ze zdaniem autorki, nie uznaje kompromisu. Posunę się nawet do tego że nie szanuje Jej za bardzo. Autorka widać szuka porozumienia a czy partner też? Z opisu wynika że nie za specjalnie. 

19 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Słusznie masz takie myśli. Jesteś toksyczna więc wyssałaś z niego energię, której nawet sama nie masz, a chłopak stał się przy Tobie gorszy niż był kiedy sam coś wnosił. Zablokowałaś mu taką możliwość bo na wszystko masz swoje zdanie, którego jesteś pewna mimo, że się nie znasz i zrzucasz na niego cechy, które są Twoimi wadami

Nie wiem czy to sarkazm, czy podpucha, czy tylko ją sprawdzasz czy jeszcze coś innego. W każdym razie takie zachowanie jest toksyczne. A patrząc na sytuację analogicznie to schemat dotyczy dwóch stron a nie tylko autorki. To tak jak by tylko Ona była toksyczna a On w porządku. A tak to nie działa, przyciągamy podobieństwa więc On też w takim razie musi być toksyczny.

Ja na tą sytuację w dużej mierze patrzę przez pryzmat mojego byłego związku, i widzę bardzo dużo podobieństw. Dlatego radzę aby się ewakuować z tego związku bo nic konstruktywnego z Niego nie będzie. Z tym że warto się liczyć z tym że On może chcieć Ją zatrzymać, a nawet jak zdecyduje się odejść to może zechcieć wrócić. Ja swojego ex zwyzywałam tak bardzo że teoretycznie nie powinien chcieć wrócić, jednak liczę się z tym że za jakiś czas zacznie mu mijać i znów będzie się starał odnowić kontakt. Mam nadzieję że nie, ale kto wie jak będzie. Tu też może być taka sytuacja. 

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Z Twojego podejścia wynika że nie przeczytałeś wszystkiego co napisała Mageb

Wyciągasz pochopne wnioski.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

A patrząc na sytuację analogicznie to schemat dotyczy dwóch stron a nie tylko autorki. To tak jak by tylko Ona była toksyczna a On w porządku.

Całkiem odwrotnie bo to ona przedstawia sytuację, którą uważasz za analogiczną do Twojej, a masz dane tylko z jej strony. Nie wiem jaki on jest, ale to jej zachowanie jest toksyczne.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tu też może być taka sytuacja. 

Zbyt wiele myślisz o sobie.

Odnośnik do komentarza
W dniu 31.05.2021 o 11:34, Gość ka-wa napisał:

Wychodzi na to, że ma gdzieś Twoje zdanie, nie wie co to kompromis, więc nie wiem jak sobie wyobrażasz z nim życie. 

Podpisuję się dwiema rękami ? A to dopiero początki. Wyobraź sobie co będzie po 20 latach ? A skąd wiem.... zgadnij ? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli Ci na nim zależy to idźcie na terapię dla par. Takie bycie wiecznie na NIE często jest skutkiem tego, jak wyglądało nasze dzieciństwo. Później okazuje się, że w głowie mamy zakorzenione schematy pewnych zachowań, które przeszkadzają w dorosłym życiu. Jest to do przepracowania. Chociaż widziałam, że napisałaś, że jesteś z nim, bo nie trafił Ci się nikt lepszy. Moim zdaniem takie stwierdzenie jest bardzo krzywdzące i jeśli masz takie podejście to w sumie dziwię się, że jesteście jeszcze razem. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Natalia napisał:

Takie bycie wiecznie na NIE często jest skutkiem tego, jak wyglądało nasze dzieciństwo

To tylko jego reakcja na toksyczną partnerkę i jej relacja, a nie fakty.

1 godzinę temu, Gość Natalia napisał:

Takie bycie wiecznie na NIE często jest skutkiem tego, jak wyglądało nasze dzieciństwo.

Albo skutkiem relacji z tą osobą i przy kimś innym jest częściej na tak. Asertywność nie oznacza zgadzania się z partnerką tylko po to żeby się podlizać i poprawić relację za pomocą fałszu.

1 godzinę temu, Gość Natalia napisał:

Chociaż widziałam, że napisałaś, że jesteś z nim, bo nie trafił Ci się nikt lepszy. Moim zdaniem takie stwierdzenie jest bardzo krzywdzące i jeśli masz takie podejście to w sumie dziwię się, że jesteście jeszcze razem. 

To świadczy o jej toksyczności. Nie usprawiedliwiam go bo nic o nim nie wiemy, ale niektórym łatwo przychodzi ocenianie innych. Na przykład:

W dniu 2.06.2021 o 17:36, TakaJakaś7 napisał:

A tak to nie działa, przyciągamy podobieństwa więc On też w takim razie musi być toksyczny.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...