Skocz do zawartości
Forum

brak checi do zycia.


Gość MMM

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

Mam 28 lat i jestem matką samotnie wychowującą 2 dzieci. W ostatnim czasie zostawił mnie partner po półrocznym związku. Jest to kolejny związek w osattnich latach, który rozpadł się przez fakt, że mam dzieci. Przed nikim nie ukrywam tego,że moje życie to nie tylko praca, zabawa i tak dalej,ale również masa obowiązków i problemów. Przez cały ten czas w żaden sposób partner nie dało mi odczuć, że ma problem z moimi dziećmi, wręcz przeciwnie, pomagał mi, bawił się z nimi, poświęcał nam czas. Wszystko skonczyło sie z dnia na dzien. Jednego dnia rano jeszcze normalnie rozmawialismy, przegladalismy oferty mieszkan, poniewaz planowalismy zamieszkac razem bylo tak jak zawsze. A tego samego dnia po poludniu zablokowal moj numer i przestal sie odzywac. Dopiero nastepnego dnia rano dostałam wiadomosc,ze konczy zwiazek bo nie jest w stanie mieszkac z 2 dzieci pod jednym dachem. Nie potrafie tego pojac, sam przeciez tez ma dziecko z poprzedniego zwiazku. Załamałam sie. Nie byl to pierwszy zwiazek ktory sie rozlecial przez to ze mam dzieci. Kazdy od samego poczatku wie ze sa i ze nic tego nie zmieni. Dodatkowo dobijaja mnie problemy zwiazane z utrzymaniem dzieci. Miał byc dla mnie wsparciem w trudnych chwilach takich jakie mam obecnie. Nigdy nie wymagam aby ktos mnie i moje dzieci utrzymywal bo sama na to pracuje, jestem kobieta nie zalezna finansowo od drugiej osoby. Jedyne czego potrzebowałam od partnera to wpsarcia psychicznego. Czekaja mnie trudne sprawy w sadzie rodzinnym i potrzebuje wsparcia. Glupich słow bedzie dobrze, wszystko sie uda. A dostałam w zamian teksty typu jak za 10 lat zakoncza sie sprawy sadowe to bedzie dobrze. Dodam ,ze wspolne mieszkanie bylo uzaleznione od szybkosci pracy sadu. Uzgodnilam z moim partnerem ze nie zamieszkamy razem do momentu kiedy sie te moje problemy i sprawy sadowe nie zakoncza. Jak bede miec wyroki to zaczynamy sie przeprowadzac. Czy ja narawde tyle od zycia wymagam,ze tak dostaje po dupie? Czy fakt ze pomimo ciezkiej sytuacji w jakiej jestem i ze sama sobie radze w podstawowych aspektach zycia a potrzebuje wsparcia psychicznego jest takim duzym wymaganiem? Czy ja musze sobie wkoncu cos zrobic, zeby osoby na ktorych mi zalezy dostrzegly wkoncu ze ja tez jestem czlowiekiem ktory ma uczucia a nie jest ze stali czy kamienia.? Od kilku dni siedzac w domu nie rozstaje sie z nozem, najostrzejszym jaki posiadam. Wszystkim sie wydaje ze skoro chodze do pracy zajmuje sie dziecmi to ze jest ok, ze daje rade. Ale ja juz nie daje rady. Ja juz ma dosc tego zycia.

Odnośnik do komentarza

Opisujesz swoją historię nie trzymająca się kupy. Pierw miał cię wspierać finansowo po czym opisujesz że jesteś niezależna finansowo. 

Sama nie wiesz czego oczekujesz od życia, pewnie zjebales na samym początku chcąc znaleźć ojca dla dzieci. 

Podstawowy problem samotnych matek nie szukają osoby dla siebie tylko dla kasy i tylko dla kasy. 

W życiu trzeba być dorosłym skoro postanowiła sobie zrobić dwójkę dzieci po czym ci nie wyszło to daje do myślenia bo żaden dobry facet nie spierdol od normalnej kobiety.

Domena takich mamusiek, aby usidlic szczuc dupa i zwalić obowiązki na obcego faceta nic od siebie nie dając. 

 

Odnośnik do komentarza

Trafiłem na Twój wpis dość przypadkowo, ale może Bóg tak chciał. Każdy miewa dni lepsze i gorsze, ale najważniejsze to nie dać się złamać. Porozmawiaj z jakąś przyjaciółką lub członkiem rodziny. Wyrzuć z siebie te negatywne emocje. Warto też pójść do psychologa, bo Twój nastrój wskazuje na depresję. Wiem, że łatwo powiedzieć, że strach, wstyd itd. Ale żyjemy w innych czasach. To nie sytuacja sprzed 20 lat i ludzie korzystają z takiej pomocy, nawet znane z telewizji. Prosić o pomoc to nie wstyd. Wstyd to zamknąć się na wszystkich i wszystko i poddać się bez walki. Nieważne jaka jesteś teraz, ale jaka możesz być za rok, dwa, trzy… Masz 28 lat. Tyle życia i pięknych chwil przed Tobą.

Masz 2 dzieci i to dla nich musisz walczyć. Chcesz je pozbawić matki, zniszczyć psychicznie i skazać na niepewny byt. A czy one sobie na to zasłużyły? Jesteś za nie odpowiedzialna. Poszukaj szczęścia we wspólnym czasie spędzonym z nimi, ciesz się ich najmniejszymi sukcesami jakby były Twoimi, w końcu jesteś ich matką.

A co do facetów. Być może na razie trafiasz na samych, którzy są niedojrzali i nie wiedzą, czego chcą. A z drugiej strony może ich odpychasz tym, że miewasz złe nastroje, szukasz ciągłego wsparcia. Ale oni też mogą mieć gorszy dzień i oczekiwać wsparcia od Ciebie. Tak czy owak daj sobie czas, nabierz dystansu, każda passa się kiedyś kończy, w tym ta zła ;) Głowa do góry!

Pisze to wszystko facet lekko po 30, który też często miewa pod górkę, częściej myśli pesymistycznie niż optymistycznie, ale życie toczy się dalej. Trzeba dziękować Bogu za nowy dzień i prosić o wsparcie i walczyć. Powodzenia!

PS. Jak mi się wydaje, że moje problemy są największe na świecie i jestem najbardziej nieszczęśliwy to wchodzą na stronę siepomaga.pl. To fundacja, która zbiera na leczenie głownie dzieci z ciężkimi chorobami genetycznymi, nowotworami itd. Wejdź, zobacz jak rodzice walczą latami o zdrowie dzieci. Tułają się po lekarzach, szpitalach, muszą uzbierać bajońskie sumy, a w wielu przypadkach choroba i tak wygrywa i dziecko umiera. Nie mówię, że Twoje problemy nie są ważne, ale czasami taka terapia szokowa pozwala zmienić perspektywę przez jaką patrzymy na swoje życie / problemy.

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

Przepraszam droga autorko i też inne osoby w Twojej sytuacji, ale w dużej mierze kobiety same są sobie winne.  Lecicie instynktownie na nieodpowiedzialnych "badboysów" a potem żal, że was zostawił z dziećmi albo same go zostawiacie bo taki nie nadaje się do rodziny, a może nawet używa przemocy. Potem oczywiście szukacie innego, ale brutalna prawda jest taka, że najczęściej facet nie chce wychowywać nieswoich dzieci. Choć są wyjątki oczywiście jak we wszystkim. Samotne matki są już w zupełnie innej sytuacji niż w czasie przed pojawieniem się dzieci.   Co do tego faceta co z Tobą zerwał to zapewne chciał Cię mieć do wiadomo czego, ale gdy już weszło to głębiej ( perspektywa wspólnego mieszkania razem z dziećmi) to się wystraszył i dał dyla. A więc super się stało dla Ciebie mimo wszystko.

Moja rada dla jeszcze bezdzietnych kobiet (choćby tutejszych forumowiczek):  Wybierajcie sobie na partnera naprawdę mądrze i wstrzymywajcie się ze ślubem i dziećmi na szybkiego. Jest bardzo ważne aby drugiego człowieka naprawdę dobrze poznać, a to wymaga czasu... czasem długiego. Z mojego otoczenia ludzie u których po już krótkim związku pojawiły się dzieci/ślub szybko się rozchodzili. Bez wyjątku.

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość MMM napisał:

Jedyne czego potrzebowałam od partnera to wpsarcia psychicznego.

Czy fakt ze pomimo ciezkiej sytuacji w jakiej jestem i ze sama sobie radze w podstawowych aspektach zycia a potrzebuje wsparcia psychicznego jest takim duzym wymaganiem?

Taka mała uwaga: partner nie jest od wsparcia psychicznego, od tego jest psycholog lub terapeuta. Partner -jak sama nazwa wskazuje- to współuczestnik w życiu i osoba, która towarzyszy nam, ale nie jest od słuchania zwierzeń czy leczenia rozmową psychicznych problemów (jeśli takowe występują). Jeśli tak traktujemy partnera to z czasem odchodzi, bo go to przerasta.

5 godzin temu, Gość MMM napisał:

Czy ja narawde tyle od zycia wymagam,ze tak dostaje po dupie?

Nie wiem czego wymagasz, ale widocznie za dużo. Z tekstu wywnioskowałam, ze facet nie jest Ci potrzebny do wspólnego życia, tylko do wsparcia psychicznego, finansowego i aby układało się po Twojej myśli. A gdzie są jego uczucia i jego zachciewajki? Pomijając fakt, że po półrocznym związku trudno oczekiwać nie wiadomo czego, bo to za krótki czas, aby się porządnie poznać. Toteż załamanie o jakim wspominasz jest co najmniej dziwne. Uważam, że powinnaś się zastanowić czego tak naprawdę chcesz? Jeśli sponsora, to spotykaj się za kasę i gotowe. Jeśli maszynki do zwierzeń, to dzwoń na telefon zaufania.  Jeśli partnera życiowego to po prostu go szukaj i rób wszystko, aby się nim stał.

5 godzin temu, Gość MMM napisał:

Czy ja musze sobie wkoncu cos zrobic, zeby osoby na ktorych mi zalezy dostrzegly wkoncu ze ja tez jestem czlowiekiem ktory ma uczucia a nie jest ze stali czy kamienia.?

A może musisz się zapisać na terapię?  

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Przeciez ewidentnie z tekstu wynika, ze autorka nie chce sponsora. Nie widac tez, zeby wymagala za duzo, raczej za malo. Bo ona chce tylko wsparcia psychicznego, co jest zupelnie normalne, ale tez wazne jest wsparcie fizyczne, przy zajmowaniu sie domem. Bo przeciez pracujaca kobieta jeszcze z dziecmi na glowie nie powinna jeszcze skakac dookola jej nic nie robiacego w domu faceta, tylko powinni sprawiedliwie podzielic miedzy siebie obowiazki. A o tym autorka nie napisala, czyli wymaga za malo. Ewidentnie wiec za nisko mierzy, i ciezko jej w zyciu, los sie z nia zbyt laskawie nie obszedl, dlatego raczej trzeba ja podniesc na duchu, podbudowac, a nie sciagac w dol, strofowac i stawiac przed nia kolejne wymagania, tlumiac jednoczenie jej wlasne, bo faktycznie kobieta cos sobie zrobi, jest w takim stanie, ze to rozwaza.

Autorko, jak wyzej napisalam, za malo wymagasz od innych, mozna by sie zastanowic, czemu tak jest? Moim zdaniem masz zdecydowanie zbyt niskie poczucie wlasnej wartosci, w przeciwnym razie nie tlumaczylabys sie tak czesto i gesto ze swoich i tak niskich wymagan, i nie mialabys dosc zycia, tylko widzialabys w nim sens. Bo Twoje zycie ma duzo sensu jestes juz sama z siebie wystarczajaco wartosciowa, zaradna kobieta, zarabiajaca i jednoczesnie zajmujaca sie samotnie swoimi dziecmi. Mozesz czerpac satysfakcje zarowno z pracy, jak i z macierzynstwa, choc rozumiem, ze to tez jest wyzwanie. Moze powinnas tez wiecej czasu znalezc dla siebie, na relax, hobby, jakies fajne zajecie?

Zrozumiale jest, ze chcesz miec partnera zyciowego, ale mozesz odnalezc swoja wartosc niezaleznie od tego czy go posiadasz, czy nie. Gdy odbudujesz swoje poczucie wlasnej wartosci, rowniez bardziej wartosciowi niz dotychczas mezczyzni zaczna sie Toba interesowac, a nie tacy jak ten, ktorego opisalas, ktory nagle, z dnia na dzien Cie zostawil.

W dniu 20.09.2020 o 04:43, Gość MMM napisał:

 Czy fakt ze pomimo ciezkiej sytuacji w jakiej jestem i ze sama sobie radze w podstawowych aspektach zycia a potrzebuje wsparcia psychicznego jest takim duzym wymaganiem? Czy ja musze sobie wkoncu cos zrobic, zeby osoby na ktorych mi zalezy dostrzegly wkoncu ze ja tez jestem czlowiekiem ktory ma uczucia a nie jest ze stali czy kamienia.?

Moze za bardzo od siebie wymagasz tego, zeby sobie zawsze sama radzisz, wiec inni juz sie przyzwyczaili, ze Ty sobie dajesz rade, i nawet nie wiedza, ze Ty tez jestes czlowiekiem, Tobie tez czasem jest ciezko, i Tobie tez potrzebne jest wsparcie? Moze nie sygnalizujesz im wystarczajaco wyraznie swoich potrzeb, gleboko w sobie czujac, ze nie sa one az tak wazne? To tez jest zwiazane z poczuciem wlasnej wartosci, i jesli to zmienisz, ludzie na ktorych Ci zalezy moga zaczac zauwazac rowniez Twoje potrzeby.

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, franca napisał:

Bo ona chce tylko wsparcia psychicznego, co jest zupelnie normalne,

Zależy od sytuacji. Co rozumiesz i co autorka rozumie poprzez wsparcie psychiczne? Jeśli jest tak, że partner jest od słuchania zwierzeń czy leczenia rozmową psychicznych problemów (jeśli takowe występują), to nie tędy droga. Gdy naście lat temu byłam w depresji, to uświadomiła mi to terapeutka. Ja za dużo oczekiwałam od partnera w kwestii psychicznej. Oczekiwałam, że zastąpi mi przyjaciółkę jakiej nie miałam (zwierzałam się ze wszystkiego, wypłakując w ramie) i ojca, którego nie miałam (chciałam opieki), a nie traktowałam go jak partnera życiowego. Należy więc się zastanowić czego oczekujemy od danej osoby, która być może nie spełnia danej roli w życiu. Oczekiwania same w sobie są zdradliwe, bo mamy pewne wyobrażenie, a gdy się ono nie ziści to czujemy rozczarowanie. A tym samym czujemy rozczarowanie gdy oczekiwania nie są adekwatne do sytuacji lub osoby. Takie koło oczekiwań, a być moze problem leży w nas, a nie w innych. Trzeba się nad tym zastanowić.

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Javiolla napisał:

 Ja za dużo oczekiwałam od partnera w kwestii psychicznej. Oczekiwałam, że zastąpi mi przyjaciółkę jakiej nie miałam (zwierzałam się ze wszystkiego, wypłakując w ramie)

 

Zaraz, to przyjaciolce mozna sie zwierzac, a partnerowi juz nie? Dziwne, powinno byc na odwrot, jesli juz, bo partner powinien byc blizsza osoba niz przyjaciolka. Zwierzac sie partnerowi jak najbardziej mozna, a jesli chodzi o leczenie, to w pierwszej kolejnosci nalezy to zostawic specjalistom, chociaz mysle, ze szczera rozmowa z ukochana osoba moze tez w wielu przypadkach pomoc. Ale autorka tekstu tak czy siak nie mowila o nic o leczeniu problemow z psychika, tylko o wsparciu psychicznym. Mysle, ze zwierzanie sie pod to podchodzi, tak samo jak pocieszanie, dodawanie otuchy, podbudowywanie i zachowywanie sie tak, zeby bylo widac, ze dana osoba moze na partnera liczyc. Takie rzeczy, jak na przyklad mowienie ze bedzie dobrze gdy pojawia sie jakas niepewna sytuacja, o czym pisala sama autorka. Bez tego czym bylby zwiazek? Wspolnym seksem, obowiazkami, i rozmowami na raczej lekkie tematy, generalnie-czyms bardzo plytkim. Dopiero, kiedy partnerzy sie wzajemnie wspieraja w trudnych momentach widac, ze naprawde moga na siebie liczyc, wtedy moga stworzyc mocna, gleboka wiez, bliskosc emocjonalna i duchowa, wtedy dopiero zwiazek staje sie czyms glebszym i naprawde wartosciowym.

Odnośnik do komentarza
W dniu 20.09.2020 o 09:43, Gość MMM napisał:

Od kilku dni siedzac w domu nie rozstaje sie z nozem, najostrzejszym jaki posiadam. Wszystkim sie wydaje ze skoro chodze do pracy zajmuje sie dziecmi to ze jest ok, ze daje rade. Ale ja juz nie daje rady. Ja juz ma dosc tego zycia.

???

Z powodu faceta, który zostawił Cię po półrocznym związku, Ty masz myśli samobójcze? Idź do psychiatry po leki i pomyśl przede wszystkim o swoich dzieciach. Zajmij się najpierw wyprostowaniem swojego życia, pozałatwianiem spraw sądowych, zamiast desperacko szukać faceta, który będzie Cię wspierał i holował przez życie.

Od razu rozwieję Twoje nadzieje, bo mało prawdopodobne, że znajdziesz takiego. Jesteś dorosła i musisz radzić sobie w życiu sama, choćby ze względu na dzieci. Nie oczekuj cudu i rycerza, który zdejmie z Twoich barków problemy. Każdy człowiek miewa w życiu różne problemy i najczęściej sam musi sobie z nimi radzić. Od wspierania są najbliżsi; rodzina, przyjaciółki, psycholog, w ostateczności jakieś mądre forum, a nie facet od pól roku.

W dniu 20.09.2020 o 10:41, Gość Gość 2 napisał:

A co do facetów. Być może na razie trafiasz na samych, którzy są niedojrzali i nie wiedzą, czego chcą. A z drugiej strony może ich odpychasz tym, że miewasz złe nastroje, szukasz ciągłego wsparcia. Ale oni też mogą mieć gorszy dzień i oczekiwać wsparcia od Ciebie. Tak czy owak daj sobie czas, nabierz dystansu, każda passa się kiedyś kończy, w tym ta zła ? Głowa do góry!

Zgadzam się z tą opinią. Dodam jednak, że ludzie po przejściach powinni być szczególnie wyczuleni na kolejnych partnerów. Autorka ma żal, że facet się ulotnił, bo oczekiwała wsparcia, a on, jak sądzę oczekiwał spokoju, a nie dźwigania na grzbiecie jej problemów i dwójki dzieci do kompletu, mając swoje własne dziecko. Dziwię się też że po tak krótkim związku już planowała wspólne zamieszkanie.

W dniu 20.09.2020 o 09:43, Gość MMM napisał:

Nie byl to pierwszy zwiazek ktory sie rozlecial przez to ze mam dzieci. Kazdy od samego poczatku wie ze sa i ze nic tego nie zmieni.

MMM, jesteś dorosła i powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, że jako samotna matka, na "rynku matrymonialnym" masz 90% mniejsze szanse na znalezienie partnera, niż wolna, bezdzietna kobieta. Partnera,  który z całym zaangażowaniem weźmie Cię razem z dziećmi, nawet, jeśli sam jest po przejściach, a może tym bardziej.

Taka smutna prawda, niestety. Każdy chce mieć w życiu dobrze, a związki z ludźmi obarczonymi dziećmi do łatwych nie należą. Nie dziw się więc, że faceci uciekają. Ty też nie ułatwiasz.

Jeśli chcesz mieć szanse na w miarę udany związek, to sama musisz być niezależna finansowo, stabilna emocjonalnie, powiem więcej; pogodna i optymistyczna. Nie możesz oczekiwać, że facet będzie zajmował się Twoimi dziećmi (może, ale nie musi), zwłaszcza, gdy on ma swoje własne dzieci. Musisz liczyć się z tym, że obydwie strony muszą wykazać się ogromną dozą tolerancji i kompromisu, gdy w grę wchodzą byli partnerzy, dzieci, spotkania, alimenty itd. A już na pewno nie możesz desperacko dążyć do wspólnego mieszkania i wspierania Ciebie i Twoich dzieci, zwłaszcza po niedługiej znajomości. Pomyśl też, co czują Twoje dzieci, gdy fundujesz im kolejnego "wujka".

 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, franca napisał:

Zaraz, to przyjaciolce mozna sie zwierzac, a partnerowi juz nie? Dziwne, powinno byc na odwrot, jesli juz, bo partner powinien byc blizsza osoba niz przyjaciolka.

Partner to nasz towarzysz, współuczestnik naszego życia i to powinno nam dać do zrozumienia co to oznacz. Owszem zwierzenia nie są zabronione, ale chodzi tu o obarczanie partnera swoimi problemami, zamęczanie go swoimi emocjami i oczekiwanie, że będzie dla nas terapeutą. Zwierzanie w sensie takim, że wracam z pracy i opowiem o tym jak mnie nieuczciwie potraktował szef jest ok... pod warunkiem, że potem wrócimy do normalności. Jeśli jednak traktujemy partnera jak maszynę do nagrywania zwierzeń, marudzimy i narzekamy wiecznie i liczymy, że on rozwiąże nasz (pod warunkiem, że to istotnie nasz a nie wspólny ) problem.. to już nie jest ok. Partner nie może spełniać roli wszystkich dookoła, my tez nie możemy być matkami i przyjaciółmi w znaczeniu typowo męskim, terapeutami dla swoich partnerów. Jesteśmy partnerkami, tylko.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
38 minut temu, Javiolla napisał:

Partner to nasz towarzysz, współuczestnik naszego życia i to powinno nam dać do zrozumienia co to oznacz. Owszem zwierzenia nie są zabronione, ale chodzi tu o obarczanie partnera swoimi problemami, zamęczanie go swoimi emocjami i oczekiwanie, że będzie dla nas terapeutą. Zwierzanie w sensie takim, że wracam z pracy i opowiem o tym jak mnie nieuczciwie potraktował szef jest ok... pod warunkiem, że potem wrócimy do normalności. Jeśli jednak traktujemy partnera jak maszynę do nagrywania zwierzeń, marudzimy i narzekamy wiecznie i liczymy, że on rozwiąże nasz (pod warunkiem, że to istotnie nasz a nie wspólny ) problem.. to już nie jest ok. Partner nie może spełniać roli wszystkich dookoła, my tez nie możemy być matkami i przyjaciółmi w znaczeniu typowo męskim, terapeutami dla swoich partnerów. Jesteśmy partnerkami, tylko.

Dokładnie tak, a tym bardziej, jeśli ten partner istnieje w życiu autorki od zaledwie pół roku (mam na myśli związek). Autorka znalazłaby się w zupełnie innym położeniu, gdyby owego pana traktowała tymczasem jako czasoumilacz, nie obarczała go swoimi nieszczęściami, ani też nadmiernie nie integrowała go ze swoimi dziećmi. To wszystko było za szybko i za dużo oczekiwań, dlatego facet się zmył.

Mogła umawiać się z nim na randki, imprezy, czasami wyjechać na weekend zostawiając dzieci pod opieką rodziny, lub biologicznego ojca, mieć z nim fajny seks itd. Myślę, że taki układ odpowiadałby facetowi, a po za tym zbliżyłby ich do siebie. Po jakimś czasie, może sam chciałby zamieszkać z nią i jej dziećmi, byle bez pośpiechu i bez presji. Pół roku, to za krótko na takie decyzje, no i te wszystkie problemy autorki i jej oczekiwania względem niego.

Obawiam się, że priorytetem autorki jest złapanie faceta. Kobieta ma 28 lat, dwoje dzieci, a już zdążyła rozstać się z ojcem dzieci i wejść po drodze w kilka związków...ma tempo. Do tego chce się pochlastać, bo kolejny kandydat się zmyl.

Potrzebna jest terapia i zejście z obłoków na ziemię.

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, Javiolla napisał:

Partner to nasz towarzysz, współuczestnik naszego życia i to powinno nam dać do zrozumienia co to oznacz. Owszem zwierzenia nie są zabronione, ale chodzi tu o obarczanie partnera swoimi problemami, zamęczanie go swoimi emocjami i oczekiwanie, że będzie dla nas terapeutą. Zwierzanie w sensie takim, że wracam z pracy i opowiem o tym jak mnie nieuczciwie potraktował szef jest ok... pod warunkiem, że potem wrócimy do normalności. Jeśli jednak traktujemy partnera jak maszynę do nagrywania zwierzeń, marudzimy i narzekamy wiecznie i liczymy, że on rozwiąże nasz (pod warunkiem, że to istotnie nasz a nie wspólny ) problem.. to już nie jest ok. Partner nie może spełniać roli wszystkich dookoła, my tez nie możemy być matkami i przyjaciółmi w znaczeniu typowo męskim, terapeutami dla swoich partnerów. Jesteśmy partnerkami, tylko.

Moze wieczne narzekanie w tym wszystkim faktycznie nie jest ok, ale autorka o tym nie pisala. I to nie zmienia faktu, ze jezeli przyjaciolka jest od wspierania, to partner tym bardziej, bo jest on od przyjaciolki osoba blizsza.

16 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Od wspierania są najbliżsi; rodzina, przyjaciółki, psycholog, w ostateczności jakieś mądre forum, a nie facet od pól roku.

Jesli od wspierania jest rodzina, przyjaciolki, psycholog i forum, to tym bardziej partner, ktory jest osoba najblizsza, a wiec blizsza od matki, ojca, rodzenstwa, kuzynow itd, tym bardziej od psychologa, nie wspominajac juz o obcych ludziach z forum. Nie ma znaczenia, ze byli ze soba od pol roku, oczywiste jest, ze celem mialo byc partnerstwo na cale zycie.

Tyle, ze najwyrazniej nie jego celem. Widac, ze sam nie wiedzial czego chce, skoro na koniec zachowal sie w odwrotny sposob do tego, w jaki sie zachowywal przez pol roku. To on mial problem ze swoja niedojrzaloscia, tchorzostwem i egoizmem, a nie autorka z oczekiwaniami, tym bardziej, ze oczekuje ona od zycia zbyt malo, a nie zbyt duzo. Zlamal jej serce, zachowal sie skrajnie nie fair, nie ma co tego ukrywac, a tym bardziej odwracac kota ogonem i jeszcze go bronic. A to, ze gdy osoba majaca dzieci z poprzedniego zwiazku i jej nowy partner wspieraja sie nawzajem, takze jesli chodzi o dzieci, jest dosc naturalna konsekwencja wzajemnej milosci i wspolnego zycia, a nie "obarczaniem partnera swoimi problemami i dziecmi".

Z jednym sie zgodze: MMM faktycznie bardzo zalezy na tym, zeby miec faceta, za bardzo, ale to wlasnie dlatego, ze ma zbyt niskie poczucie wlasnej wartosci, nie widzi wartosci swojego zycia, gdy nie ma faceta, i dlatego potrzebuje podbudowania i odnalezienia swojej wartosci. Psycholog moze w tym jej pomoc, a psychiatra pomoze odpowiednimi lekami odwiesc ja od samobojstwa. Jednak gdyby MMM miala wiecej wsparcia w otoczeniu, to bylaby w lepszym stanie i nie zalezaloby jej tak bardzo na zwiazku. Dlatego wlasnie powinna wyrazniej i bardziej zdecydowanie sygnalizowac swoje potrzeby, a nie tylko martwic sie tym, ze ludzie wokol niej uwazaja, ze skoro ma prace i dzieci, to wszystko jest w porzadku.

Co do rycerzy, to dobrze, gdy kobieta takiego szuka. To oznacza, ze nie stracila jeszcze wiary w ludzi. Inaczej niz ta, co szuka byle jakiego, i nazywa to "realnym podejsciem".

Odnośnik do komentarza
38 minut temu, franca napisał:

Jesli od wspierania jest rodzina, przyjaciolki, psycholog i forum, to tym bardziej partner, ktory jest osoba najblizsza

Ja się zgadzam z Javiollą i Yonką, nasz punkt widzenia zależy od doświadczenia życiowego i niech tak zostanie.

Ty myślisz o ideale, a tak naprawdę to facet od kobiety oczekuje, żeby zawsze była zwarta i gotowa do wszystkiego? choć tego nie wyraża. 

Co nie oznacza całkowitego braku wsparcia w sprawach istotnych i to z jego punku widzenia. Mówię tu o facetach z jajami, często jak problem ich przerasta, uciekają, nie wszyscy oczywiście. Czyli umiesz liczyć, licz na siebie, to zawsze się sprawdza, a wieszanie się na facecie nigdy nie wychodzi na dobre. 

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Gość ka-wa napisał:

Ty myślisz o ideale

Nie, ja mysle wlasnie o normalnych facetach, a nie tych "realistycznych", czyli tak naprawde byle jakich. I generalnie to nie zmienia tego fragmentu wypowiedzi, ktory zacytowalas, prawda? Czyli, nie zmienia to tego, ze partner jest osoba najblizsza, blizsza od rodzicow, rodzenstwa, psychologa i tym bardziej obcych ludzi z forum, no nie?

5 minut temu, Gość ka-wa napisał:

a tak naprawdę to facet od kobiety oczekuje, żeby zawsze była zwarta i gotowa do wszystkiego? choć tego nie wyraża.

Tak naprawde facet taki nie jest, bo nie da sie byc zwartym i gotowym do wszystkiego. Za to obie strony powinny wspierac jeden drugiego. Oczywiscie wiec, ze o braku wsparcia nie ma mowy, w sprawach istotnych z obiektywnego punktu widzenia.

 

10 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Mówię tu o facetach z jajami, często jak problem ich przerasta, uciekają, nie wszyscy oczywiście.

Przeciez tutaj wlasnie mowisz o facetach bez jaj. ?

13 minut temu, Gość ka-wa napisał:

 

 Czyli umiesz liczyć, licz na siebie, to zawsze się sprawdza, a wieszanie się na facecie nigdy nie wychodzi na dobre. 

Jak liczyc trzeba tylko na siebie, to zwiazek nie ma sensu, zwiazek staje sie wtedy czyms bardzo plytkim. Jak kazdy ma tylko "sobie rzepke skrobac", to rownie dobrze mozna sobie sex frienda zalatwic, takiego zeby jeszcze razem z nami mieszkal, na podobnym poziomie jest taka relacja. Oczywiscie to nie oznacza tego, zeby nie robic wszystkiego, zeby jak najlepiej poradzic sobie ze swoimi problemami. Przykladowo mozna zajmowac sie swoim problemem, ale jednoczesnie partnerowi sie z tego zwierzyc.

Odnośnik do komentarza

Jednym słowem, nie rozumiemy się. 

Na przykładzie autorki, widzimy, ze facetowi przestała odpowiadać i odszedł, więc wymaganie od niego jakiegokolwiek wsparcia nie ma sensu, przecież nie będzie tkwił w związku, wbrew sobie. Dotyczy to też kobiet. 

Jakby tak było pięknie, nikt by się nie rozstawał. 

Tak na marginesie. Stare przysłowie mówi, że mężowi wszystkiego się nie mówi, pewnie dlatego, że może to kiedyś zostać użyte przeciwko żonie. 

Faceci generalnie nie lubią jak się za dużo gada, zrzędzi?

Ja widzę, że Ty byś chciała, żeby facet robił za przyjaciółkę i terapeutę, pewnie tacy się zdarzają, do tego jeszcze lepiej będzie wiedział co powinnaś robić, bo on najlepiej pokieruje Twoim życiem. 

Coś za coś, zaborczy facet będzie się wydawał taki wspierający, troskliwy, niczym ojciec.

Każdy ma inne priorytety w zwiazku. 

My tu do niczego nie musimy się przekonywać, bo nie o to chodzi. 

Odnośnik do komentarza
40 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Na przykładzie autorki, widzimy, ze facetowi przestała odpowiadać i odszedł, więc wymaganie od niego jakiegokolwiek wsparcia nie ma sensu, przecież nie będzie tkwił w związku, wbrew sobie. Dotyczy to też kobiet.

Wiadomo, ze nie chodzi o to, zeby wymagala wsparcia od niego teraz, przeciez nie sa juz w zwiazku, chodzi o to, zeby ludzie w nim bedacy wspierali sie nawzajem.

40 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Jakby tak było pięknie, nikt by się nie rozstawał.

Nie zawsze jest tak pieknie, bo ludzie nie zawsze postepuja tak jak powinni. Natomiast kiedy robia jak nalezy owszem, jest pieknie, i to bardzo, dlatego takie zwiazki oczywiscie tez sa.

40 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Tak na marginesie. Stare przysłowie mówi, że mężowi wszystkiego się nie mówi, pewnie dlatego, że może to kiedyś zostać użyte przeciwko żonie. rzędzi?

No nie, bez jaj ?

40 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ja widzę, że Ty byś chciała, żeby facet robił za przyjaciółkę i terapeutę, pewnie tacy się zdarzają, do tego jeszcze lepiej będzie wiedział co powinnaś robić, bo on najlepiej pokieruje Twoim życiem.

Powtarzam po raz kolejny: facet jest najblizsza osoba, blizsza od rodziny, przyjaciolki, terapeuty i ludzi z forum, nie ma sensu wiec stwierdzenie iz chcialabym, aby robil za przyjaciolke, albo robil za terapeute. A to, ze czlowiek kogos wspiera, nie znaczy, ze lepiej wie od tego kogos, co zrobic ze swoim zyciem.

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, franca napisał:

Moze wieczne narzekanie w tym wszystkim faktycznie nie jest ok, ale autorka o tym nie pisala.

Wiem, że nie pisała. Moze sama nie zdawała sobie z tego sprawy (często tak jest) dlatego o tym napisałam. Autorka sama musi wiedzieć jak było i co z tego do niej pasuje.

7 godzin temu, franca napisał:

jezeli przyjaciolka jest od wspierania, to partner tym bardziej, bo jest on od przyjaciolki osoba blizsza

Owszem, ale przyjaciółka daje inny typ wsparcia nią mąż/partner. Nie będę się mężowi zwierzać z typowo babskich spraw (intymnych), ze swoich typowo babskich emocji, z odczuć typowo kobiecych bo on tego zwyczajnie nie zrozumie i pewnie go to tyle interesuje co mnie budowa silnika jego auta ?

Podam Ci przykład poglądowy relacji matka-dziecko, gdyż nie znam z autopsji przykładu mąż-żona. Moja matka zwierzała mi się ze spraw intymnych z ojcem, opowiadała emocjonalnie jaki to ma na nią wpływ. Nie powinna tego robić nigdy pod żadnym pozorem. Gdy jej o tym powiedziałam to twierdziła, że od tego ma rodzinę by się zwierzać. No ok... ale trzeba się zastanowić co komu mówimy, czy dana osoba jest gotowa, jest odpowiednia do słuchania żalów tego typu. Jeśli hipotetycznie autorka uważała, że partner jest od słuchania o wszystkim dosłownie i obarczała go wszystkim dosłownie... to uciekł. Zwłaszcza -jak zauważyła Yonka- znali się zaledwie pół roku! Ja po tak krótkim czasie nie miałabym odwagi oczekiwać wsparcia, bo dopiero się poznajemy. Na tak wczesnym etapie nawet nie wiem czy ten człowiek jest godzien mnie wspierać.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, franca napisał:

No nie, bez jaj ?

To niestety prawda. Nawet tu na forum dało się zauważyć, że nadmierna szczerość wobec mężczyzn powodowała problemy. Np. Kobieta zwierzała się ze szczegółami z życia przeszłego lub zadręczała się, że powinna a nie chce partnerowi powiedzieć, że coś tam kiedyś przeskrobała, bo przecież trzeba być w związku szczerym. Uczciwość małżeńska/uczciwość związkowa też powinna mieć swoje granice. Jak wszystko w życiu zresztą. Każdy powinien pielęgnować swój własny skrawek życia, bo nawet będąc w związku nie możemy zapominać o sobie, o własnej przestrzeni osobistej. Możliwe... prawdo podobne, że ten wątek jest tez potwierdzeniem, że nadmierna szczerość nie popłaca.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 20.09.2020 o 15:37, Javiolla napisał:

Taka mała uwaga: partner nie jest od wsparcia psychicznego, od tego jest psycholog lub terapeuta. Partner -jak sama nazwa wskazuje- to współuczestnik w życiu i osoba, która towarzyszy nam, ale nie jest od słuchania zwierzeń czy leczenia rozmową psychicznych problemów (jeśli takowe występują). Jeśli tak traktujemy partnera to z czasem odchodzi, bo go to przerasta.

 

Dokładnie to samo pomyślałam. Ale co ważniejsze masz 2 dzieci a były jedno. Z tym że on chyba nie opiekuje się swoim na codzień. A Ty masz swoje codziennie. Myślisz że w tej sytuacji on będzie chętnie zajmował się twoimi dziećmi? Znacie się pół roku, obydwoje macie za sobą jakieś przejścia. Ale Ty masz jeszcze sytuację prawną nierozwiazana. Chcesz sobie z kimś na siłę po pol roku układać życie i nawet nie dostrzegasz że coś się nie klei.Zrob najpierw porządek że swoimi sprawami i idź na terapię. I później odp.szukaj partnera.Pzdr

Odnośnik do komentarza
W dniu 25.09.2020 o 13:45, Javiolla napisał:

Owszem, ale przyjaciółka daje inny typ wsparcia nią mąż/partner. Nie będę się mężowi zwierzać z typowo babskich spraw (intymnych), ze swoich typowo babskich emocji, z odczuć typowo kobiecych bo on tego zwyczajnie nie zrozumie i pewnie go to tyle interesuje co mnie budowa silnika jego auta ?

To przyjaciolka jest od rozmawiania o emocjach, a partner o budowie silnika jego auta? Przeciez to pierwsze jest o wiele wazniejsze, wiec gdyby rzeczywiscie tak bylo, oznaczalo by, ze przyjaciolka jest wazniejsza niz partner. A emocje dotycza kazdego, zarowno mezczyzn, jak i kobiet, wiec mezczyzna z kobieta jak najbardziej moze o nich rozmawiac.

W dniu 25.09.2020 o 13:56, Javiolla napisał:

To niestety prawda. Nawet tu na forum dało się zauważyć, że nadmierna szczerość wobec mężczyzn powodowała problemy..

Forum nie jest dobrym przykladem, bo jest ono od zajmowania sie problemami, a wiec jesli pisza tu ludzie o swoich zwiazkach, to sa to zwiazki z problemami, a nie normalne zwiazki w ktorych generalnie jest tak jak byc powinno.

Jesli chodzi wiec o szczerosc, to nie widze powodu do ograniczania jej, powinno sie byc szczerym we wszystkich istotnych sprawach. Nieszczerosc wobec partnera w tym to nie to samo co budowanie swojej wlasnej przestrzeni osobistej.

W dniu 25.09.2020 o 16:14, Gość Loraine napisał:

Ale co ważniejsze masz 2 dzieci a były jedno. Z tym że on chyba nie opiekuje się swoim na codzień. A Ty masz swoje codziennie. Myślisz że w tej sytuacji on będzie chętnie zajmował się twoimi dziećmi?

Skoro byly partner juz wczesniej bawil sie z jej dziecmi, niezmuszany do tego jak sadze, to dlaczego MMM miala by tego nie oczekiwac? I co tu do rzeczy ma, ze on swoim nie zajmuje sie na codziec?

I dlaczego ma czekac ze zwiazkiem, dopoki jej sprawa sadowa sie nie zakonczy? Tak to mozna przez wiele niezalatwionych jeszcze rzeczy odkladac bycie z kims w zwiazku.

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, franca napisał:

To przyjaciolka jest od rozmawiania o emocjach, a partner o budowie silnika jego auta?

Nie zrozumiałaś? To inaczej to zobrazuję. Jeśli zacznę się mężowi zwierzać wypłakując się w kołnierz, że nie radze sobie ze wszystkim (tak ogólnie pisząc) to on może powiedzieć jedynie "kochanie, w takim razie zapisz się na terapię, a ja cię będę wspierać zawożąc cię i odbierając, zajmę się w tym czasie dziećmi, pomogę w porządkach, przytulę gdy ci będzie źle po sesji". I na tym polega wsparcie partnera, a nie na wysłuchiwaniu całymi godzinami jak komuś źle, jak to liczy na pomoc ponad kompetencje partnera ( pomoc w nieradzeniu sobie z emocjami, leczenie umysłu to nie rola partnera). Druga sprawa. Ta budowa silnika była poglądowym przykładem i aż dziwne, że nie zrozumiałaś o co chodzi. Nie będę się mężowi zwierzać z typowo babskich rzeczy jak zmarszczki, cellulit czy PMS. Od tego ma się właśnie przyjaciółkę czy kobietę generalnie. Tak on nie zwierza mi się z budowy silnika ? bo to nie nasze dziedziny, że tak powiem. Typowo babskie emocje to nie to samo co emocje wynikające ze związku. Inaczej się emocjonuję na każdy problem, a niektóre naprawdę nie dotyczną męża i zadręczanie go tym byłoby z mojej strony egoizmem. I odwrotnie. Dlatego podałam przykład z moją mamą, bo są rzeczy, których się niektórym osobom nie mówi, bo są nie na miejscu, nietaktowne, niewłaściwe i nie dotyczą danej osoby.

Przy czym my to dyskutujemy o związku małżeńskim czy wieloletnim, a autorka znała pana zaledwie pół roku, a to naprawdę zmienia postać rzeczy. Trudno oczekiwać jednakowych zachowań znając kogoś wiele lat jak i zaledwie kilka m-cy.

13 godzin temu, franca napisał:

powinno sie byc szczerym we wszystkich istotnych sprawach.

Otóż to, w istotnych dla partnera, dla związku. Tu się zgadzam.

Sądzę, że my generalnie piszemy o tym samym, tylko inaczej ubieramy to w słowa i czepiamy się ich niepotrzebnie ?

Reasumując: prawdopodobnie autorka nie ma wygórowanych oczekiwań ogólnie, ale ma wygórowane wobec świeżo poznanych mężczyzn, którym prawdo podobnie przypisuje rolę wieloletniego partnera. I w tym sedno sprawy wg mnie.

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Nie mowie, zeby zaraz zadreczac partnera godzinami i wiecznie narzekac, ale samo w sobie zwierzenie sie z emocji wydaje mi sie czyms naturalnym, o ile te emocje sa faktycznym problemem danej osoby. Bo wtedy staja sie czesto rowniez problemem partnera, gdy ludzie sa ze soba naprawde blisko. Bo wtedy gdy sa blisko ze soba, jedno z nich nawet samo nieraz zauwazy, ze z drugim cos nie tak, bedzie sie interesowalo, o co chodzi, i niepokoilo, czy wszystko jest w porzadku. W takim razie lepiej jest otworzyc sie na partnera i powiedziec, o co chodzi, niz to ukrywac, bo w ten sposob mozna sie tylko oddalic od siebie nawzajem.

Moim zdaniem nie ma czegos takiego jak babskie emocje i emocje facetow, po prostu jest cala szeroka paleta emocji i kazda z nich dotyczy kazdego. W zwiazku z tym mezczyzna z kobieta moga rozmawiac ze soba rowniez o tym.

Natomiast co innego rozmowa o czyms, co interesuje tylko jedna ze stron, na przyklad o tym cellulicie, czy silniku, to faktycznie jest bez sensu. Tylko moim zdaniem to czym sie kto interesuje raczej nie zalezy od plci, rzecz w tym, ze partner i partnerka moga miec rozne zainteresowania, sa wiec rzeczy, ktore interesuja tylko jedno z nich, i na odwrot, i bez sensu jest rozmawiac akurat o nich. Lepiej porozmawiac z kims, kto dane zainteresowanie podziela, a to moze byc zarowno przyjaciel, jak przyjaciolka.

Jednak PMS jest taka rzecza, ktora moze wplywac na zwiazek, wiec dobrze jest sie z tego zwierzyc, partner bedzie lepiej rozumial, dlaczego czuje czy zachowuje sie tak czy inaczej, a ja bede czula jego wsparcie i zrozumienie dla mojego stanu. W moim najblizszym otoczeniu kobiety generalnie nie krepuja sie przed swoimi partnerami, jesli chodzi o takie sprawy.

Jesli chodzi o przyklad Twojej mamy to racja, nie powinna Tobie jako dziecku zwierzac sie ciagle z tego wszystkiego, ale to dlatego, ze to ona jest matka, a wiec ta osoba w relacji, ktora wspiera, a nie Ty. Relacja rodzic-dziecko nie jest symetryczna, jak relacja miedzy partnerami, tutaj dziecko potrzebuje tego wsparcia od rodzica, a nie obarczania go problemami rodzica.

12 godzin temu, Javiolla napisał:

Sądzę, że my generalnie piszemy o tym samym, tylko inaczej ubieramy to w słowa i czepiamy się ich niepotrzebnie ?

 

A moze cos w tym jest ?

 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, franca napisał:

Jednak PMS jest taka rzecza, ktora moze wplywac na zwiazek, wiec dobrze jest sie z tego zwierzyc, partner bedzie lepiej rozumial, dlaczego czuje czy zachowuje sie tak czy inaczej, a ja bede czula jego wsparcie i zrozumienie dla mojego stanu. W moim najblizszym otoczeniu kobiety generalnie nie krepuja sie przed swoimi partnerami, jesli chodzi o takie sprawy.

W długoletnim związku już krępacji nie ma. Natomiast partnerzy znają się już tak długo, że rozumieją się bez słów. Np. uniosę głos lub chce mi się płakać, ale wiem, że to wynik PMS i nie będę co m-c przez całe życie narzekać mężowi "oj jak mnie wszystko wk**a, jak mnie brzuch boli" itp. Doskonale wiem, że on wie ? Mówi mi np. coś w stylu: "aha rozumiem...to te dni, ok znikam ci z oczu" i faktycznie robi wszystko, aby mnie nie denerwować ? Natomiast moje co miesięczne narzekanie na samopoczucie i stękanie z bólu, tylko pogorszy sprawę między nami, a i tak jest przecież chwilowo utrudniona relacja ?

7 godzin temu, franca napisał:

Jesli chodzi o przyklad Twojej mamy to racja, nie powinna Tobie jako dziecku zwierzac sie ciagle z tego wszystkiego, ale to dlatego, ze to ona jest matka, a wiec ta osoba w relacji, ktora wspiera, a nie Ty. Relacja rodzic-dziecko nie jest symetryczna, jak relacja miedzy partnerami, tutaj dziecko potrzebuje tego wsparcia od rodzica, a nie obarczania go problemami rodzica.

Zwłaszcza z intymnych spraw rodziców ? 

Generalnie chodzi o to, by zwierzać się mądrze, a nie egoistycznie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...