Skocz do zawartości
Forum

Rozczarowanie psychoterapią


Gość Karola

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, Gość Karola napisał:

A to nie jest tak, że na terapii grupowej nie wolno przyjaźnić się z jej członkami? Tam chyba o to chodzi by widzieć się tylko na terapii, a nie po sesjach, miedzy sesjami. Chyba, że czegoś nie rozumiem.

A co do rozmów o mnie to w sumie moje życie nie jest jakieś mega ciekawe, a moją przeszłość muszę mocno filtrować by nie mówić tych wszystkich smutnych rzeczy. Bo w sumie lubię gry komputerowe, koty, seriale/filmy, a to nie interesuje ludzi w moim otoczeniu, albo okazuje się, że na tym co myślałam, że się znam to okazuje się że mało co wiem. Wypadam wtedy jakoś z rozmów. Prędzej jestem w stanie coś ciekawego powiedzieć o tym co usłyszałam od innych ludzi niż o sobie. Póki co na terapii obecnej mam za zadanie zadawać pytania ludziom. Póki co to zadanie wykonuje, ale jeszcze nie widzę i nie czuje by to coś zmieniało na lepsze w moim życiu. 

A skąd ? Ludzie z terapii grupowych normalnie utrzymują ze sobą kontakty i są to czasami wieloletnie przyjaźnie. Jak ktoś chce to może w ogóle nie utrzymywać znajomości czy kontaktów na grupie. Natomiast można poznać wiele super osób z podobnymi problemami. Zakazane jest romansowanie ? Ale tutaj też jest róznie.
W terapii grupowej chodzi też o to aby się dzielić i rozmawiac o tych wszystkich smutnych rzeczach. terapie są właśnie od tego. Piszesz że masz zainteresowania, ale nie interesują sie tym osoby z twojego otoczenia. Więc szukaj grup gdzie ludzie mają podobne zainteresowania do ciebie. Nie zawsze dostosowywanie się na siłę do tego co inni jest dla ciebie dobre. Znajdź ludzi którzy podzielają to co ty robisz i czym się interesujesz. Jesteś strasznie niecierpliwa.Nie od razu Rzym zbudowano ? Pzdr. 


 

Odnośnik do komentarza

No nie wiem czy jestem taka niecierpliwa i że nic totalnie nie robię ? W ciągu ostatniego roku założyłam 5 grup planszówkowych, z czego tylko z jedną jeszcze się spotykam, bo reszta wyłączyła mnie ze spotkań w pewnym momencie. Przez niecały rok w pracy próbując się odnaleźć w zespole znalazłam się w sytuacji mobbingowej gdzie inni patrzyli na to biernie, a jak ktoś się tym próbował zająć bo widział że ja ewidentnie sobie nie radzę to tylko sytuacja się pogorszyła (osoba spoza zespołu, ale współpracująca z nami uznałą że nie podoba się jej jak jeden pan się do mnie i o mnie odzywał. Został zmuszony do przeproszenia mnie, ale przepraszał mnie zachowując się jakby nie było problemu ale przeprosi i czułam się że tylko zostałam skompromitowana tym wszystkim, bo po tej sytuacji ten pan nadal odnosił się do mnie tak samo, ale w sposób taki by nie używać mojego imienia, ale by nadal wszyscy wiedzieli o kogo chodzi). Obecnie jestem w innym zespole i próbuje się odnależć ponownie. Nie wiem ile to będzie trwać. Przez 1.5 roku próbuje się spotkać z jedną osobą która wydawało mi się, że mnie lubi, ale... co proponuje spotkanie to nie może, albo nie przychodzi i w sumie teraz tylko gram z nią w domino online czasem, bo nie chce być koleżanką na zawołanie jak ktoś przypadkiem ma czas. 

 

Może to głupie, ale czasem wewnętrznie mam za złe mojemu chłopakowi, że on gdziekolwiek by nie poszedł to zawsze znajdzie kompatibilne do siebie osoby na bliskich przyjaciół, ale tak w sumie to w ogóle nie stara się o znajomości, a nawet unika jak ognia znajdowania się w środowisku gdzie są nieznani mu ludzie. Ja nie wiem jak on to robi. On idzie do szkoły - ma tam zaraz super kumpli na lata. On idzie do pracy - zaraz ma tam kumpli na lata i czasem z tymi poprzednimi się spotka. I on nie miał ani razu momentu gdy nie miał blisko siebie jakiegoś przyjaciela. To samo moi poprzedni partnerzy bez względu czy byli spoko czy byli draniami to zawsze mieli jakąś paczkę bliskich przyjaciół. Pamiętam, że na poprzedniej mojej terapii pan terapeuta nie rozumiał w czym mam problem i prosił mnie bym wychodziła do ludzi i tak też czyniłam. Przed jego prośbą też wychodziłam do ludzi, ale po tej prośbie poszłam w ekstremum które w ogóle nie leży w mojej naturze, bo jestem domatorem lubiącym spotkania z małymi grupami dobrze mi znanych ludzi, a był czas, że co drugi dzień wychodziłam na jakieś planszówki czy jakieś targi czegoś tam co mnie interesowało próbując poznać ludzi jakiś. Obecnie po roku mam jedną tylko grupę ludzi co się jeszcze ze mną zadaje, ale nie wiem co to dalej będzie. 

Odnośnik do komentarza

Hejka. Chciałabym się podzielić wątpliwościami lub po prostu komuś się wygadać. Idąc za sugestią Pani psycholog do której chodzę w ramach budowania poczucia bezpieczeństwa przy chłopaku i poczucia bliskości miałam mu opowiedzieć o moim niefajnym dzieciństwie. Tak też zrobiłam, ale jakoś... rozmowa poszła gładko, wysłuchał mnie uważnie i skomentował, że nie widzi we mnie niczego złego i że byłam w tym wszystkim ofiarą i że uważa że bardzo dobrze sobie radzę w życiu oraz że bardziej rozumie teraz czemu nie chcę by on poznał moich rodziców i też sam nie ma ochoty ich poznawać. Jednakże jakoś nie poczułam się ani bezpieczniej ani bliżej niego. Cały czas nie wiem czy ta relacja z nim jest dobra czy też nie. Ogólnie rzecz biorąc nie dzieje się w tym związku nic złego, strasznego. Też się nie kłócimy tylko normalnie rozmawiamy i przy większości tematów poruszanych widać że jestem wysłuchana, bo jakaś akcja później zachodzi (np. jak powiem, że ostatnio mam wrażenie, że on mniej zajmuje się obowiązkami domowymi i przez to ja przejęłam je i nie mam dla siebie czasu, to on tego samego dnia lub następnego od razu się ogarnia i później ten problem jest z głowy na długie miesiące). Mimo tego nadal jakoś nie wiem co może mi dać to poczucie bezpieczeństwa w relacji bym nie czuła silnej potrzeby wypytywania go co do mnie czuje, albo co o mnie myśli, albo by się ogarnąć i nie czuć zazdrości mimo, że obecnie siedzimy non stop w mieszkaniu razem bo oboje pracujemy zdalnie. Moje odczucia wydają się być irracjonalne jak na to staram się patrzeć tak na logikę. 

Odnośnik do komentarza

Cześc Karola, dobrze że cały czas chodzisz na terapię.

46 minut temu, Gość Karola napisał:

Cały czas nie wiem czy ta relacja z nim jest dobra czy też nie.

Moje pytanie jak widzisz wasz związek? Czy ty jesteś pewna uczuć w tym związku wobec chłopaka? Poczucie bezpieczeństwa w relacji dajecie sobie wzajemnie. Ty jemu i on tobie. Czy ty się boisz zdrady z jego strony? Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Związek wydaje się być spoko, bo nie kłócimy się o głupoty, nie wkurza mnie, nie muszę go nianczyć czy innych rzeczy tego typu. Ja go bardzo kocham i jego jak pytam o uczucia to mówi że on mnie też. Mamy plany co do kupna razem mieszkania oraz dogadujemy się co do takich codziennych domowych spraw i obowiązków. Jak idzie do sklepu to zawsze o mnie pomyśli i kupi coś ekstra dla mnie co lubię. Bardzo wcześnie w relacji poznałam jego rodzinę i przyjaciół. Zamieszkaliśmy razem po 8 miesiącach związku. Nie bardzo wiem jak inaczej mamy dawać sobie poczucie bezpieczeństwa. Nie mam pomysłów, ale ja też zawsze o nim myślę i staram się by był szczęśliwy (wspieram go w jego hobby, jak ma gorsze momenty to staram się odjąć mu ciut obowiązków by miał więcej czasu na przyjemne rzeczy w tym czasie i szybciej wrócił do formy). 

Boję się wielu rzeczy w tej relacji... tego że uzna że już mu się nie podobam, albo uzna że nie jestem wystarczająco inteligentna i mnie zostawi. Zdrady się nie obawiam, ale boję się, że jakaś inna kobieta może go tak zmanipulować swoimi wdziękami i kobiecymi sposobami, że moja bezpośredniość nie będzie na tyle ciekawa tym bardziej że nie jestem jakąś miss świata mimo, że staram się dobrze wyglądać.

Odnośnik do komentarza

To brak stabilnego wzorca relacji.

Ja do dzis to mam po wszystkich terapiach. Boje sie i "przewiduje" ze ktosnie wyrzuci , odrzuci.

To wzorzec, ze ktos zawiedzie, rozczaruje, zostawi.

Czytalam z ukojeniem to co piszesz o swoim zwiazku. W zwiazkach najwazniejsza jest  proza zycia, ona decyduje o stabilnosci - to jak sue uklada zwykla codziennosc i ty ja wlasnie opisalas jako zgodna.

Odnośnik do komentarza

A co Twoj facet mowi , jak ocenia te Twoje klopoty towarzyskie, co doradza? 

Mi sie to kojarzy teraz z czyms takim... Ze jak wyciagasz do kogos reke to musisz wiedziec(skads) ze ta reka zostanie przyjeta i bedzie na nia odpowiedz.

A jak sie takich doswiadczen nie mialo...to czlowiek nie jest taki spontaniczny w tej relacyjnosci. R

Mysle ze gdybys poczula ze tego swojego faceta naprawde przyjmujesz " masz go" , ze on Ciebie naprawde chwycil, to mogloby Ci to pomoc bardzo w poczuciu bezpieczenstwa i Towarzyskosci idac dalej. Moze o to chodzilo psycholog..

 

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość Agu napisał:

A co Twoj facet mowi , jak ocenia te Twoje klopoty towarzyskie, co doradza? 

Mi sie to kojarzy teraz z czyms takim... Ze jak wyciagasz do kogos reke to musisz wiedziec(skads) ze ta reka zostanie przyjeta i bedzie na nia odpowiedz.

A jak sie takich doswiadczen nie mialo...to czlowiek nie jest taki spontaniczny w tej relacyjnosci. R

Mysle ze gdybys poczula ze tego swojego faceta naprawde przyjmujesz " masz go" , ze on Ciebie naprawde chwycil, to mogloby Ci to pomoc bardzo w poczuciu bezpieczenstwa i Towarzyskosci idac dalej. Moze o to chodzilo psycholog..

 

W sumie to on nie umie mi doradzić w moich kłopotach towarzyskich, bo on sam unika ludzi i ma tylko kilku bliskich przyjaciół. Ogólnie jak mi opowiadał jak dwóch kumpli zostało jego przyjaciółmi to powiedział, że jeden siedział na przeciwko niego i czasem zagadał, a drugi usilnie go wyciągał na herbatki i kawki w biurze i wyszło że zaczęli też spędzać czas po pracy razem. I że tak jakoś wyszło to wszystko samo i on nic specjalnego nie robił.

 

Psycholog uważała, że ludziom za mało mówię o sobie i by zacząć z chłopakiem od zwierzenia się z tych rzeczy z których się najbardziej wstydzę zwierzać ludziom czyli od mojego dzieciństwa i moich relacji z rodzicami. Mówiła, że takie szczere zwierzenia bardzo zbliżają do siebie ludzi. Tak też uczyniłam, ale nie zrobiło to na mnie jakiegoś poczucia zbliżenia. W sumie miałam wrażenie że jak było tak jest, a moje lęki że on mnie rzuci, bo coś tam to nadal we mnie są. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Karola napisał:

Boję się wielu rzeczy w tej relacji... tego że uzna że już mu się nie podobam, albo uzna że nie jestem wystarczająco inteligentna i mnie zostawi. Zdrady się nie obawiam, ale boję się, że jakaś inna kobieta może go tak zmanipulować swoimi wdziękami i kobiecymi sposobami, że moja bezpośredniość nie będzie na tyle ciekawa tym bardziej że nie jestem jakąś miss świata mimo, że staram się dobrze wyglądać.

A o tym że się tego boisz rozmawiałaś szczerze z psychologiem i z twoim chłopakiem? Boisz sie że nie jesteś na tyle ładna fizycznie, kobieca dla swojego chłopaka ze uwazasz że twoja bezposredniośc i inteligencja są na przegranej? Zapytaj go. O tym z nim pogadaj. W końcu pokochał ciebie taka jaka jesteś. Pzdr

Odnośnik do komentarza

rozmawiałam o tym z psycholog dlatego dała mi taka propozycje. A chłopaka średnio kilka razy w tygodniu wypytuje czy mnie lubi, czy mu się podobam itp. Choć szczerze mówiąc to staram się te pytania ograniczać bo najchętniej bym go pytała o te rzeczy po kilka razy dziennie. Mówiłam mu czemu o to pytam dzięki czemu zawsze cierpliwie mi odpowiada. Jednak to mi i tak nie wystarcza by czuć się bezpiecznie

Odnośnik do komentarza

Teraz Pani psychoterapeuta ma 3 tygodnie wolnego. Cały czas opowiadałam jej o tych samych moich problemach i wykonywałam zadania jeśli jakieś zasugerowała. Poprawy nie widzę w moim samopoczuciu, a i tak miałam zwiększaną dawkę moich leków od psychiatry miesiąc temu. Jak czytam o innych i ich historiach leczenia to leki potrafiły u nich wprowadzić dobry nastrój albo poczucie spokoju, a psychoterapia czasem smuciła, złościła, ale innym razem uskrzydlała... Zaczynam myśleć, że jestem jakaś beznadziejna że nic mi nie pomaga mimo moich i tych specjalistów prób... 

Może zapiszę się na tą grupową terapię, albo terapię par, bo te dwie rzeczy mi zostały tylko do wykonania z sugestii psychoterapeuty... 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Karola napisał:

Może zapiszę się na tą grupową terapię, albo terapię par, bo te dwie rzeczy mi zostały tylko do wykonania z sugestii psychoterapeuty... 

Cześć Karola. Ja uważam że powinnaś się zapisać na terapię grupową. Ta indywidualna nie daje ci nic poza opowiadaniem swoich problemów i brakiem konfrontacji z innymi. A myślę że tego się nie tylko boisz ale potrzebujesz. Potrzebujesz innych ludzi. Potrzebujesz zobaczyć jak w oczach innych wyglądają twoje problemy i z czym na prawdę powinnaś popracować bo być może skupiasz się zupełnie na czymś co ci nie pomaga. Co do leków to  bierz pod uwagę że organizm po pewnym czasie przyzwyczaja się do dawki przepisanej. Z czasem organizm może dawać znać że potrzebuje więcej lub coś silniejszego. Ale to od lekarza psychiatry zależy czy przepisze inny lek czy wiekszą dawkę. Na razie skup się na terapii indywidualnej lub zdecyduj się na terapię grupową. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Update.

Byłam na spotkaniu kwalifikacyjnym do terapii grupowej. Po tym jak opisałam czego oczekuje otwarcie mi powiedziała, że na terapii grupowej nie nauczę się technik czy sposobów na zapobieganiu moich problemów, a jedynie wejdę w swoją standardową rolę w grupach ludzkich i będziemy omawiać nasze myśli i uczucia z tym związane. 

Co do psychoterapii indywidualnej to podczas moich dwóch psychoterapii które łącznie trwały ponad rok (~14-18 miesięcy) podczas których dwukrotnie wpadłam pod mobbing w pracy. Psychoterapeutka proponowałą mi zgłoszenie tego w firmie albo zmianę pracy (znam te sposoby z czasów gdy zmieniałam pracę co 2-10 miesięcy) i zaproponowała mi rozmowę o moich uczuciach, które we mnie siedzą. Jestem rozczarowana, że nie mogę zrobić nic więcej niż wiem i stosowałam w przeszłości ? czuje się jakbym musiała nauczyć się żyć z tym jak jest i pogodzić się z tym, że muszę często zmieniać pracę. Porobić więcej kursów i certyfikatów by mieć więcej dróg otwartych niż obecnie, ale relacji z grupami ludzi raczej nic nie da się zrobić. Gadam o tym w kółko cały czas i to nic nie daje... Zmieniam za jakiś czas zespół w obrębie obecnej firmy i jeśli znów wpadnę pod mobbing to będę musiała zmienić pracę, ale wkurza mnie to, że ledwo rok minął i dwa razy byłam mobbingowana w dwóch różnych zespołach, teraz będę w trzecim i straciłam nadzieję, by coś się zmieniło, ale próbuje nie śmiecić swojego CV zawrotną ilością firm. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...