Skocz do zawartości
Forum

Kontakt z kochaną WNUCZKĄ


Gość Paweł243

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 4.05.2020 o 22:55, Gość ka-wa napisał:

Niekoniecznie, bo wtedy by były rozmowy z psychologami i możliwość wzajemnego zrozumienia. 

Ale patrząc na postawę Pawła, nie widzę już teraz żadnej drogi porozumienia, a powinien zmienić nastawienie do córki dla dobra wnuczki, bo ten konflikt na niej się odbija.

Proszę powiedzieć jak mogę zmienić nastawienie do córki która ma nas za nic. Jak to zrobić? No jak?

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.05.2020 o 22:10, Javiolla napisał:

Cóż... pomoc psychologiczna często polega na "praniu brudów" i otwarciu oczu na rzeczy jakich nie chcemy zobaczyć. Bo jeśli chodziło tylko o potwierdzenie czy dobrze robicie, to raczej nie od psychologa. To nie szaleństwo, to punkt widzenia osoby postronnej i ma prawo być inny i często jest obiektywny ?  Przykro nam, że nie widzisz co chcemy przekazać, a to świadczy jedynie o tym co pisałam wyżej, że córka nie miała wsparcia duchowego ?  Ja to odbieram tak: Nie umiesz słuchać, czytać ze zrozumieniem, przyznać się do błędu, wyciągać wniosków z błędów... i dopiero teraz można powiedzieć, że dałam własną ocenę, którą wysnułam z powyższej reakcji. Mam nadzieję, że się mylę.

Córka miała wsparcie. W każdej sytuacji. Dosłownie w każdej. Co można dać więcej dziecku? 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.05.2020 o 15:51, Gość Loraine napisał:

 

Pomoc jest wtedy kiedy nie oczekuje się niczego w zamian. Szczególnie jeżeli chodzi o dzieci, rodzinę. Można chcieć dla dziecka dobrze, ale nie można za dziecko żyć. Mozna dziecku pomagać ale nie robić wszystkiego za nie, nie wyręczać je w zyciu, dawać pod nos. Nie napisał Pan wcześniej że równeż załatwiliście jej psychologa. A co ma psycholog czy psychiatra do tego. A ma. Bardzo dużo gdy kobieta po porodzie cierpi na depresję poporodową. Wtedy potrzebuje pomocy specjalistów. Może problemem jest to że na siłę chcieliście córkę uszczęśliwiac i pomagać ale tak jak wy uważaliście. Skoro córka dobrze wykorzystała waszą pomoc i skończyła studia, dostała też dobrą pracę więc czemu na nią narzekacie? Miałaby jak sie zachowywać wobec was? Tak jak wam się podoba? Jest wypominaniem że gdyby nie wasza pomoc to bez was nie osiągnęłaby niczego. Czyli czego - papierka? To miało ją dowartościować? Uważacie Państwo że studia określają wartość waszej córki? Stała się bezczelna bo co robi? Nie chce z wami utrzymywać kontaktu? To niech Państwo pomyślą czemu. Może Państwo jej daliście pieniądze, opłaciliście wszytko ale być może ona chciała od was czegoś innego, a czemu sobie wybierała takich mężczyzn jakich wybrała? Proszę pomyśleć o tym w czym Państwo mogliscie zrobić błędy, a  nie oczekiwać gotowych odpowiedzi i skarżyć się na córke która teraz ma prawo zyć jak chce, bez waszego wypominania o tym jak próbowaliście ją dowartościować studiami. Wartość dziecka i dorosłego człowieka to nie wykształcenie, ani inne dyplomy czy pochwały od innych ludzi. To to co wpaja rodzina najbliższa od najmłodszych lat.  To Państwo chcieli jej opłacac studia, a gdyby tak Państwo jej powiedzieli że ma iść do pracy i studiować bo nie wyłożycie na nią ani grosza to co by zrobiła? Każdy człowiek ma swój charakter i wasza córka też. Nie zmusicie jej do zachowania się tak jak wam się to podoba. Ona jest dorosła i zrobi tak jak jej się podoba z własnym życiem. Wszystkiego dobrego. Pzdr.

Nie żyliśmy za dziecko. Dziecko żyło tak jak chciało. A w pozostałych zarzutach nie mieliśmy innego wyjścia. Zgodziliśmy się na  kontynuowanie studiów.  Owszem, opłacaliśmy koszty ponieważ czuliśmy się w obowiązku. Zrobiliśmy to dla jej dobra bo inaczej by sama tego w tej sytuacji nie osiągnęła. Czy to jest błąd? Czy z tego powodu córka okrywa nas hańbą? Coś jest tu nie tak.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Paweł243 napisał:

Proszę powiedzieć jak mogę zmienić nastawienie do córki która ma nas za nic. Jak to zrobić? No jak?

Panie Pawle, pytałam wcześniej czy była próba rozmowy w 3 pary oczu z córką? Ale tak na spokojnie? Trzeba najpierw wiedzieć o co chodzi żeby spróbować to naprawiać. Inaczej będą dasy, robienie na złość czy obrażanie. A tu nie o to chodzi. Musi Pan z żoną zacząć od początku. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Nie, nie mieliśmy żadnej możliwości na rozmowę. Owszem, próbowaliśmy lecz córka zachowuje się jak szalona. Każdy krok wyciągnięty w jej stronę kończył się dla nas poniżaniem. Rozmowy prze jedynie uchylone okno nic nie dadzą. Nie sądzę żeby córka swobodnie nas wysłuchała. Podczas rozmów, czepia się dosłownie każdego słowa i mocno gryzie. Zachowuje się jak szalona. Nie poznaję własnego dziecka. Mówi że mnie nienawidzi. Nie odpowiada jej nasze życie. Z chęcią przejęła by nasze mieszkanie a nas zamknęła w piwnicy. Była już kiedyś taka próba z jej strony gdzie przyjechała do domu, usiadła i strzeliła nam w twarz mówiąc o naszym mieszkaniu. Czy tak zachowuje się własne dziecko? Myślę że z córką jest coś nie tak. W naszej miejscowości której mieszkamy popaliła wszystkie mosty. Straciła wielu kolegów i koleżanki. Za młodu szalała i popełniała wiele błędów. Sądziliśmy że z tego wyrośnie. Obecnie wywyższa się ponad wszystko. Podczas rozmów z innymi ludźmi tyra ich i uważa że dobrze robi. Nie raz postawiła nas w niezręcznej sytuacji bo podczas rozmowy stara się rozmówcy wejść na głowę i solidnie ją poniżyć. 

Odnośnik do komentarza
32 minuty temu, laurette napisał:

Trzeba najpierw wiedzieć o co chodzi żeby spróbować to naprawiać. 

Dokładnie, nic z tego nie wyjdzie jak okopiecie się w swoich stanowiskach. 

Sam widzisz, że córka uważa, że dobrze robi, wy też, czyli punt widzenia, zależy od punktu siedzenia. 

Nie będziecie mieć normalnych stosunków z wnuczką, jak się nie znormalizują z córką i to na początek należy zrozumieć. 

Nawet jakby sąd wam przydzielił widzenia, to córka będzie utrudniała i będziecie się do końca życia ciągać po sądach? Najbardziej ucierpi wnuczka. 

Nie jest też powiedziane, że sąd na to się zgodzi, bo córka może powiedzieć, że mącicie jej w głowie, nastawiacie przeciwko niej, itp. 

Czyli poza głową córki, nie da się pomóc wnuczce, czyli mieć dobrych relacji z dziadkami. 

Dlatego, jak nie wchodzi w grę dogadanie się, bo tu jest za dużo emocji, więc może piszcie do siebie listy mailowe. 

To nic nie gwarantuje, ale warto spróbować, ale musicie spuścić z tonu i obiecać traktować wnuczkę tak jak życzy sobie córka, czyli nie jak oczko w głowie, a normalnie, ale to chyba dla was jest nie do przeskoczenia. Bo wy wiecie lepiej jak powinna być wychowywana wnuczka, dopóki nic nie zmienicie w sobie to i nic się nie zmieni. 

Dlatego niezmiennie proponuję najpierw wybrać się do psychologa, żeby zrozumieć tę skomplikowaną sytuację. 

 

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Paweł243 napisał:

Mówi że mnie nienawidzi

Czyli ta nienawiść musi z czegoś wynikać, szkoda, że nie możecie nic wyjaśnić, więc może zamiast się szarpać, zostawcie sprawy w spokoju. 

Żyjcie swoim życiem, nie dobijajcie się do córki i wnuczki, zachowujcie się tak jakby was nie było, może z czasem zmienicie do siebie nastawienie, bo to by było najważniejsze. 

Odnośnik do komentarza
51 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Żyjcie swoim życiem, nie dobijajcie się do córki i wnuczki, zachowujcie się tak jakby was nie było, może z czasem zmienicie do siebie nastawienie, bo to by było najważniejsze. 

Tak bedzie najlepiej.Corka tez zobaczy ze potraficie odpuścic. Chocby mialo byc to na pokaz z waszej strony. Troche dystanu nie zaszkodzi a moze pomoc. To skopmlikowane i stad przydalaby sie pomoc psychologa. I wam i corce a wszystko dla dobra wnuczki. 

Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

ale musicie spuścić z tonu i obiecać traktować wnuczkę tak jak życzy sobie córka, czyli nie jak oczko w głowie, a normalnie, ale to chyba dla was jest nie do przeskoczenia. Bo wy wiecie lepiej jak powinna być wychowywana wnuczka, dopóki nic nie zmienicie w sobie to i nic się nie zmieni. 

Tu niestety jest najwiekszy problem jak sadze. To widać po wpisach pana Pawla... 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
4 godziny temu, Paweł243 napisał:

Nie żyliśmy za dziecko. Dziecko żyło tak jak chciało. A w pozostałych zarzutach nie mieliśmy innego wyjścia. Zgodziliśmy się na  kontynuowanie studiów.  Owszem, opłacaliśmy koszty ponieważ czuliśmy się w obowiązku. Zrobiliśmy to dla jej dobra bo inaczej by sama tego w tej sytuacji nie osiągnęła. Czy to jest błąd? Czy z tego powodu córka okrywa nas hańbą? Coś jest tu nie tak.

Panie Pawle, ja oczywiście nie znam Pana córki i Państwa. Ale rozumiem sytuację. I uważam że to nie jest hańbą że córka która już w tej chwili ma 30 lat, żyje po swojemu i wychowuje tak jak uważa za stosowne swoją córkę. Nie chce wychowywać córki tak jak Państwo kiedy zajmowaliście się wnusią. Wspomniał Pan o tym że być może  na to jak wychowywać wnuczkę miał wpływ ostatni partner córki. Ale córka już nie jest od jakiegoś czasu z tym człowiekiem. Jest sama i wychowuje sama córkę a waszą wnuczkę. Uważam, że Państwo chcieliby aby córka wychowywała wnuczkę a swoją córkę tak jak Państwo to robili. Natomiast ona na to się nie godzi. Być może o to chodzi w waszym sporze. Również o to że pewnych rzeczy/osób nie potrafił Pan zaakceptować, a tego co się działo z córką po porodzie Pan nie rozumiał, co Pan napisał w swojej pierwszej wypowiedzi na 1 str. A to co bije w córkę, bije również we wnuczkę. Już pisałam w którejś z poprzednich moich opinii że Państwa pomoc córce nie była wtedy błędem. Ale córka może już nie chcieć aby Państwo postępowali z wnuczką tak jak na poczatku kiedy się źle czuła, kiedy była młodsza. Najwidoczniej wprowadziła swoje reguły wychowawcze, i trzeba się z tym liczyć. chciałby Pan dla córki szczęśliwej rodziny, ale ta rodzina ma być jej. Jest jakaś przyczyna i jest skutek. Myślę że Państwo za bardzo chcą na siłę do wnuczki i na swoich zasadach. Nawiązując do Pana wpisaów, to tutaj nikt nikogo nie hejtuje, tylko kazda osoba pisze to jak postrzega dany problem z boku. Bo Pan widzi tą sytuację inaczej, a postronne osoby w tej chwili widzą tą sytuację inaczej i nie stoją po niczyjej stronie bo nie znają Państwa ani córki. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Paweł243 napisał:

Naprawdę nie rozumiem. Nie uważamy abyśmy popełnili błędy. Staraliśmy się pomóc córce.

Właśnie w tym problem, że nie rozumiecie, a może nawet nie chcecie rozumieć. Jest takie przysłowie, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Czasem nam się wydaje, że robimy coś w dobrej intencji, ale to nasz punkt widzenia.

Moja mama dla mojego rzekomego dobra odradzała mi studia. Do dziś nie rozumie o co mi chodzi, bo ona tylko się o mnie bała, martwiła czy dam rade, czy mnie ktoś nie skrzywdzi, skąd wezmę pieniądze. Wolała mi obrzydzić studia i mieć mnie blisko siebie pod kontrolą i uważa do tej pory, że to było słuszne. Ja wiem, że to inna historia, ale morał ten sam. Czasem to co robią rodzice dla naszego dobra, nie jest dla nas dobre! Warto to sobie uświadomić i nie iść w zaparte, że zrobiliście wszystko co mogliście dla jej dobra. Bo coś zawiodło na 100%... inaczej nie zamknęłaby się tak przed Wami.

Z podkreślonych fragmentów zrozumiałam, że nie akceptowaliście wyborów córki, choć była dorosła i miała prawo sobie układać życie po swojemu, że nie wspieraliście jej duchowo, tylko okazywaliście niezadowolenie, że pokochaliście wnuczkę zbyt mocno (jak córkę, a to jednak jest wnuczka), a tym samym teraz domagacie się wizyt jakby Wam zabrali własne dziecko.

6 godzin temu, Paweł243 napisał:

Nie znam takiego przypadku. 

Ja znam. Toksyczna mama nie rozumie dlaczego syn ją tak traktuje. Poświęcała się dla niego, oddawała wszystko a on niewdzięczny... Tylko prawda zawsze leży po środku i tak jak Wy nie dostrzegacie własnych błędów, tak ta matka nie rozumie dlaczego syn ją tak traktuje.

Możliwe, że u córki zamieszany jest w to ten facet, ale nie sądzę, że z powodu wnuczki. Gdyby mu przeszkadzała to by ja nastawiał rpzeciwko wnuczce, że ma ją wam zostawić. Tymczasem wygląda jakby córka jemu żaliła się z tego, że czuła się niekochana, nieszanowana, niezrozumiana przez rodziców i on ją namówił, żeby się odizolowała.

 

5 godzin temu, Paweł243 napisał:

Córka miała wsparcie. W każdej sytuacji. Dosłownie w każdej. Co można dać więcej dziecku? 

No właśnie ja tego wsparcia w każdej sytuacji nie widzę z tego co tu było napisane. To znaczy materialne i czynnościowe tak, ale czytam, że było niezadowolenie z wyborów córki, że szok kogo przyprowadziła do domu, że żal do córki w czasie jej depresji itp. Czyli wnioskuję, że nie było wsparcia duchowego, nie było podbudowywania jej, motywowania, okazywania szacunku do jej wyborów, zrozumienia jej choroby/zagubienia. Może to ją boli... bo wbrew pozorom to ważniejsze niż wszystko inne. 

Nie wiem co się mogło wydarzyć, ale coś musiało. A rozmawiacie z wnuczką przez telefon? Nie mówi Wam co się w domu dzieje? Czy jest źle traktowana, czy zmienili wyznanie, co mama jej mówi na temat tej sytuacji?

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeszcze mnie zastanowiła jedna rzecz. Czy zapytałeś dlaczego Cię nienawidzi, nie interesuje Cię to? Córka sama tego nie wykrzyczała?

Ja nie wiem dlaczego (może to intuicja), ale cały czas nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wiemy wszystkiego. Być może nie chcecie na łamach forum zdradzać rodzinnych sekretów, co jest zrozumiałe, ale sami przed sobą nie musicie udawać i się oszukiwać. Być może to jest powód, dla którego zdajecie sobie sprawę, że sąd to jedyne wyjście z sytuacji. Moze w sądzie dowiecie się (jeśli faktycznie nie dostrzegacie powodu) dlaczego córka tak Was traktuje, może w sądzie wnuczka zdradzi dlaczego tak zgasła i co się naprawdę dzieje w jej domu. Musicie jednak być świadomi, że jeśli nie chcecie "prać brudów" u psychologa, to wyjdą one w sądzie i tego się już nie uniknie.

Dodatkowo proponuję żonie zapisać się do psychiatry po leki antydepresyjne, jeśli naprawdę jest w głębokiej depresji. Nie czekajcie aż się coś złego stanie. Nie trzeba nikomu mówić, że się leczy psychiatrycznie, bo do tego lekarza nie trzeba skierowania. Nie musi się nikomu z tego zwierzać. Ja leczyłam się 2,5 roku i nikt nie wiedział, nawet mąż, któremu powiedziałam dopiero po wielu tygodniach. Nie możecie sie skupiać tylko na wnuczce, bo macie własne życie i o nie należy zadbać w takim samym stopniu.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Javiolla napisał:

Ja nie wiem dlaczego (może to intuicja), ale cały czas nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wiemy wszystkiego

Tego nie możemy nawet oczekiwać, bo Paweł widzi tylko winę córki. 

Znam przypadek, gdzie rodzice nie mogli zgodzić się z synem, wiem, że na wesele nawet nie chcieli przyjechać, nie wiem co mogli mieć do synowej, pochodzila z normalnej rodziny, którą znałam, w każdym razie ciągali się z nim po sądach, chcieli odbierać majątek, który mu dużo wcześniej dali, powstała niezrozumiana nienawiść. Chłopak po kilku latach z niewiadomych przyczyn się powiesił, zostawił żonę i dziecko... Nawet stypę zrobili osobno. Nie idzie ogarnąć, jak ludzie pielęgnują nienawiść. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
9 godzin temu, Paweł243 napisał:

Od córki oczekujemy szacunku. Normalnej relacji na której nam bardzo zależy. Nie mamy zielonego pojęcia jaka była przyczyna odwrócenia się od nas córki. Nie było żadnej kłótni. To wszystko zadziało się tuż po wyprowadzce córki do tego starszego faceta. Sądzimy że to on był w to zamieszany bo to kawał cwaniaka. Okazało się że ten facet jedynie sam  się dowartościowywał. To on wprowadził żelazne wychowanie wnuczki  która mu widocznie przeszkadzała. Serce mi pękało na ten widok i nie sądzę aby większość czytających mój problem psychicznie to by wytrzymała. Nie sądzę. Przy jego udziale wnuczkę szkolono jak psa. Proszę w to uwierzyć. Wnuczka zwiędła, nie była tam i do tej pory nie jest szczęśliwym dzieckiem. Ograniczono jej wszystko. Matka dla niej stała się tyranem. Oczywiście, na zewnątrz córka ma zupełnie inną twarz ale we własnym domu wszystko się zmienia. Myślę że w tej sytuacji powinien ktoś to zbadać i nie dopuścić do marnotrawienia dziecka.  Potrzebna jest tu pomoc psychologiczna.  Wracając do odwiedzin to właśnie  tak nasza córka nas traktuje - przez uchylone okno. Nie życzę nikomu takich sytuacji bo człowiek zapada się pod ziemię. Tak, byłem u córki i właśnie w ten sam sposób  zostałem potraktowany. Serce o mało mi nie pękło. Brakowało mi słów. Siedziałem potem pół godziny w samochodzie aby dojść do siebie. Nie wiedziałem co robić.

To jest Pana odpowiedź na jeden z moich poprzednich wpisów i zapytań co do zachowań córki i tego jak Pan/Państwo uważają czemu córka tak mogła się zmienić. Więc podkreślę kolejny raz to co bardzo rzuca się w Państwa relacji z córką, a co prawdopodobnie ma wpływ także na wnuczkę. Córka już jak rozumiem nie mieszka z tamtym mężczyzną. Sama wychowuje córkę. Ale nadal nie chce Państwa widywać i nie pozwala na widywania wnuczki. Natomiast Panu nie podobał się tamten partnera bo...? Był za stary dla niej tak jak poprzedni? Nie spełnił Państwa oczekiwań, natomiast może córka była z nim szczęśliwa na tamten czas. Państwu mogło się nie podobać w jaki sposób wychowują razem wnuczkę, ale Państwo nie są rodzicami wnuczki, tylko dorosła córka Państwa podjęła decyzję o tym z kim chce się wiązać, jak żyć i jak wychowywać dziecko. Kolejna rzecz jaką zaobserwowała w Pańskiej pisemnej wypowiedzi to to że Państwo wstydzili sie za zachowanie córki, ponieważ odbiega ono od tego jak Państwo by chcieli aby się zachowywała. Czy to "szkolenie" i te ograniczenia wnuczki przez tamtego byłego partnera córki widzieli Państwo na własne oczy, czy to tylko domysły przez to że wnuczka zmieniła swoje zachowanie, inaczej się wypowiada? Czy Państwo uważają że to Państwo powinni wkroczyć w życie wnusi i zadbać o to aby jej wychowanie nie uległo marnotrawieniu ponieważ Państwo tak uważają? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Znam przypadek, gdzie rodzice nie mogli zgodzić się z synem, wiem, że na wesele nawet nie chcieli przyjechać, nie wiem co mogli mieć do synowej, pochodzila z normalnej rodziny, którą znałam, w każdym razie ciągali się z nim po sądach, chcieli odbierać majątek, który mu dużo wcześniej dali, powstała niezrozumiana nienawiść. Chłopak po kilku latach z niewiadomych przyczyn się powiesił, zostawił żonę i dziecko... Nawet stypę zrobili osobno. Nie idzie ogarnąć, jak ludzie pielęgnują nienawiść. 

Są takie historie (tez znam podobną) i wynikają z ludzkiego głupiego uporu, chorej wizji jakiej się kurczowo trzymają nawet jest niesłuszna. W dodatku wszyscy są winni, tylko nie oni. Tak działają toksyczni ludzie. Nie wiemy co się tak naprawdę wydarzyło u bohaterów forumowej historii i nie dowiemy się, ale na 100% coś musiało, bo inaczej córka by tak gwałtownie i surowo nie reagowała. Tak jak ona zachowują się najczęściej osoby bardzo skrzywdzone lub te, które się uwalniają od toksycznych relacji. 

To co piszesz... to nie tylko pielęgnowanie nienawiści, bo często nie muszą się nienawidzić, ale wystarczy, że pielęgnują żale i urazy nie próbując uczciwie i sprawiedliwie zgłębić problemu. Już w tej sytuacji się człowiek zapętla i nie rozsupła pętli dopóki nie zechce to zrobić tak jak się powinno, a nie tak jak sobie wkręcił.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, laurette napisał:

Tak bedzie najlepiej.Corka tez zobaczy ze potraficie odpuścic. Chocby mialo byc to na pokaz z waszej strony. Troche dystanu nie zaszkodzi a moze pomoc. To skopmlikowane i stad przydalaby sie pomoc psychologa. I wam i corce a wszystko dla dobra wnuczki. 

Tu niestety jest najwiekszy problem jak sadze. To widać po wpisach pana Pawla... 

Proszę Państwa, sytuacja trwa już ponad dwa lata. Tu nie chodzi o nas. My dostosujemy się do każdej sytuacji. Chodzi nam o wnuczkę która cierpi w tej sytuacji najbardziej. To o nią a nie o nas chodzi. Uważamy że nie można karać małych dzieci. Zmieniać im charakter, ograniczać wszystko.   Trybunał sprawiedliwości pisze -  pojęcie styczności z dzieckiem należy rozumieć jako dotyczące nie tylko prawa rodziców do osobistej styczności z dzieckiem, lecz także pozostałych osób, z którymi dziecko powinno utrzymywać stosunki osobiste, a przede wszystkim babć oraz dziadków.  I o to nam chodzi. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Javiolla napisał:

Jeszcze mnie zastanowiła jedna rzecz. Czy zapytałeś dlaczego Cię nienawidzi, nie interesuje Cię to? Córka sama tego nie wykrzyczała?

Ja nie wiem dlaczego (może to intuicja), ale cały czas nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wiemy wszystkiego. Być może nie chcecie na łamach forum zdradzać rodzinnych sekretów, co jest zrozumiałe, ale sami przed sobą nie musicie udawać i się oszukiwać. Być może to jest powód, dla którego zdajecie sobie sprawę, że sąd to jedyne wyjście z sytuacji. Moze w sądzie dowiecie się (jeśli faktycznie nie dostrzegacie powodu) dlaczego córka tak Was traktuje, może w sądzie wnuczka zdradzi dlaczego tak zgasła i co się naprawdę dzieje w jej domu. Musicie jednak być świadomi, że jeśli nie chcecie "prać brudów" u psychologa, to wyjdą one w sądzie i tego się już nie uniknie.

Dodatkowo proponuję żonie zapisać się do psychiatry po leki antydepresyjne, jeśli naprawdę jest w głębokiej depresji. Nie czekajcie aż się coś złego stanie. Nie trzeba nikomu mówić, że się leczy psychiatrycznie, bo do tego lekarza nie trzeba skierowania. Nie musi się nikomu z tego zwierzać. Ja leczyłam się 2,5 roku i nikt nie wiedział, nawet mąż, któremu powiedziałam dopiero po wielu tygodniach. Nie możecie sie skupiać tylko na wnuczce, bo macie własne życie i o nie należy zadbać w takim samym stopniu.

 

Nie wiem jak na to pytanie odpowiedzieć. Naprawdę nie wiem. Córka wyprowadzając się z domu niczego nam nie mówiła. Wszystko zaczęło się po jej przeprowadzce do tego starszego faceta. Tam wszystko się zaczęło. Z niewiadomego powodu nie mogliśmy dodzwonić się do córki. Nie mogliśmy zamienić przez telefon paru słów z wnuczką. Gd  już od czasu do czasu to się działo, to córka te rozmowy przeprowadzała z samochodu jadąc do tamtego domu. Nigdy nie rozmawiała w obecności swojego faceta. Coś tu nam nie grało. Nie rozumieliśmy jej zachowania. Po dwóch latach zaczęła czepiać się odsłonie wszystkiego.  A to że babcia i dziadek nie tak coś powiedzieli, nie zachowali się tak jak ona by chciała. Najlepszym dla niej rozwiązaniem jest skuć nas łańcuchem i zakneblować  na stałe. Na każde dosłownie skierowane do niej słowo zachowuje się agresywnie. Jestem przekonany że w większości inni rodzice dali by jej już dawno po pysku ponieważ jest to nie do wytrzymania. 

Odnośnik do komentarza

Przecież nikt tego nie kwestionuje, że macie prawo do kontaktu z wnuczką. 

30 minut temu, Paweł243 napisał:

Uważamy że nie można karać małych dzieci. Zmieniać im charakter, ograniczać

Tu już sprawa jest bardziej skomplikowana, bo kształtowanie dziecka to domena rodziców, nie dziadków. 

Właśnie taka huśtawka jest dla dziecka szkodliwa, np. matka trzyma dyscyplinę, dziadkowie rozpieszczają, matka wpaja coś innego, dziadkowie też coś innego, więc nie można przeciągać liny, a to grozi waszej wnuczce.

Obawiam się, że jakby sąd przyznał wam widzenie z wnuczką, to w obecności matki. 

Nie jesteście w stanie zmienić wychowania wnuczki przez córkę, więc czy jest sens się szarpać, chyba, że tym  konfliktem chcecie żyć, nadać mu sens życia☹️Bo na to się zanosi, nie macie zamiaru odpuścić, a celem powinno być zażegnanie konfliktu z córką. 

Dzisiaj usłyszłam, że nie ma winy, której nie można by wybaczyć dziecku i z tym się zgadzam. 

 

 

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Paweł243 napisał:

każde dosłownie skierowane do niej słowo zachowuje się agresywnie. Jestem przekonany że w większości inni rodzice dali by jej już dawno po pysku ponieważ jest to nie do wytrzymania. 

Widzę tu podobny charakterek córki do taty, dlatego trudno wam się dogadać. Nie próbowałeś łagodzić konfliktów, a przyczyniałeś się do eskalacji, przyznaj, że wina leży pośrodku. Starszy zawsze powinien być mądrzejszy, nie powinieneś dopuścić do takiej sytuacji z córką. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
43 minuty temu, Paweł243 napisał:

Proszę Państwa, sytuacja trwa już ponad dwa lata. Tu nie chodzi o nas. My dostosujemy się do każdej sytuacji. Chodzi nam o wnuczkę która cierpi w tej sytuacji najbardziej. To o nią a nie o nas chodzi. Uważamy że nie można karać małych dzieci. Zmieniać im charakter, ograniczać wszystko.   Trybunał sprawiedliwości pisze -  pojęcie styczności z dzieckiem należy rozumieć jako dotyczące nie tylko prawa rodziców do osobistej styczności z dzieckiem, lecz także pozostałych osób, z którymi dziecko powinno utrzymywać stosunki osobiste, a przede wszystkim babć oraz dziadków.  I o to nam chodzi. 

Pani Pawle, ja widzę z Pańskich opisów że kochacie wnuczkę ale nie jak wnuczkę ale jak drugie dziecko, jakbyście ieli drugą córkę. Chce ją wychowywać inaczej niż jej matka i chcecie prowadzić teraz bój o nią bo uważacie że wnuczka jest nieszczęśliwa z matką ponieważ matka wychowuje ją po swojemu. Uważacie że matka (wasza córka) wnuczkę "tresuje". Natomiast Państwo nie umieją się dostosować do tego jak Państwa córka chce wychowywać swoje dziecko a Państwa wnuczkę. Wy uważacie że Państwa córka być może źle wychowuje swoje dziecko, karze zapewne tym że nie chce aby się z wami spotykała. Co do zmiany charakteru, uważam że można zmienić poglądy, ale nie charakter. Charakter kształtuje się u małego dziecka, i najwidoczniej Państwa córce nie spodobało się że jej własne dziecko być może zaczęło was, przez tamten trudny dla niej czas gdy jej pomagaliście, traktować jak rodziców zamiast jej jak faktycznego rodzica. Być może wnuczce na za dużo pozwalaliście, rozpieściliście ją co córka zauważyła i chciała to uciąć gdy się zaczęliście upierać i wcinać ze swoimi poglądami i wychowywaniem wnuczki. Ma Pan rację - nie można karać dziecka. Ale wychowywanie wnuczki nie nalezy w pierwszej kolejności do Państwa, a do córki i ona ma prawo do decydowania jak będzie wychowywać to czy kolejne dzieci o ile będzie chciała mieć. Nie ma takiego musu aby utrzymywac z dziadkami czy kimkolwiek z rodziny kontaktów o ile źle wpływają na córkę i o ile córka tak może zeznać w sądzie. To prawo TK dotyczy środowiska dziecka. Ale jeżeli Państwo zaczną sądowo wojowac z córką to córka też może pomyśleć aby Państwa oskarżyć np. o to że ją nachodzicie, że nachodzicie jej córkę, że nie dajecie jej prowadzić normalnego życia że chcecie wpływać źle na jej dziecko. Różnie wasza córka może postąpić i się wam odgryźć skoro Państwo chcecie z nią załatwiać sprawy sądowo jeżeli chodzi o widzenia z wnuczką. Jeżeli córka wejdzie z Państwem na drogę sądową to też jest kwestia czy będzie chciała współpracować także z psychologiem. Jeżeli nie, to przegracie i córkę i wnuczkę. Bo ja widze sprawe tak jak w małżeństwie które kłóci się o dziecko. Jedno wiem na pewno, jeżeli sprawa wejdzie do sądu to nie będzie odwrotu. Córkę na pewno stracicie. Jak wtedy widzicie Państwo widzenia z córką i wnuczką? Córka swoje a Państwo swoje co do wychowania wnuczki? Nie czuję aby córka chciała na ten moment nawet z wami mieć cokolwiek wspólnego. Może osoby tu na forum inaczej widzą sprawę Państwa, ale ze swojej strony prosze uwierzyć że na siłę Państwo mogą takim zachowaniem stracić córkę i wnuczkę. Widzę z Państwa strony zachowanie pt. "Bo my chcemy, my uważamy że tak powinno być, BO MY", a jednocześnie Pan pisze że chodzi o wnuczkę.

Odnośnik do komentarza

Charakterek, o jaki charakterek chodzi. Czy musicie się czepiać każdych słów? Łagodzić konflikty, a w jaki sposób? W jaki? Łatwo się tylko mówi. Jestem ugodowym człowiekiem i zrobił bym wszystko aby tak było. Proszę uwierzyć. Córka popełnia wielkie błędy.  Doprowadziła do choroby swojej matki i ma to gdzieś ale jak kiedyś coś się stanie to matka przy niej będzie pierwsza ale z rozdartym sercem.  Takie jest życie.  Kiedyś to zrozumie jak starci całą rodzinę. Sytuację tą widzą wszyscy i również wyciągają wnioski. 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Paweł243 napisał:

Charakterek, o jaki charakterek chodzi. Czy musicie się czepiać każdych słów?

Zobacz jak Ty się jeżysz, a dziwisz się córce, widzisz, że córka się czepia, a nie widzisz swojego czepiania. Ciężko się z Tobą nam rozmawia, tak samo rozmawiasz z córką, czyli nie potrafiłeś jej słuchać, Twoje zawsze musiało być na wierzchu i zawsze miałeś rację. 

Nie widzisz swoich błędów tylko córki, jest też odwrotnie,ona widzi tylko Twoje, nie starasz się nawet pomyśleć, co ona czuje. Nienawidzi Cię bez powodu, ale nie widzisz, że ona ma  powód i tak można mnożyć... Nie znasz swojej córki, nie wiesz co czuje, nie potrafisz być empatyczny. 

3 godziny temu, Paweł243 napisał:

Łagodzić konflikty, a w jaki sposób? W jaki? Łatwo się tylko mówi. Jestem ugodowym człowiekiem i zrobił bym wszystko aby tak było. Proszę uwierzyć.

Nie mogę w to uwierzyć, bo do konfliktu potrzebne są dwie strony, wystarczy, że jedna jest ugodowa, konflikt zażegnany, chodzi o to,że Ty u siebie widzisz tylko dobre strony. 

 

3 godziny temu, Paweł243 napisał:

Córka popełnia wielkie błędy. 

Ty też. 

 

3 godziny temu, Paweł243 napisał:

Doprowadziła do choroby swojej matki 

Ty też masz w tym swój udział, ale go nie widzisz. Matka zawsze na większe serce do dziecka, ale żona bała Ci się przeciwstawić, przytakiwała, inaczej chociaż ona by miała lepszy kontakt z córką. 

 

3 godziny temu, Paweł243 napisał:

Kiedyś to zrozumie jak starci całą rodzinę

Może też kiedyś zrozumiesz, że tego konfliktu mogło by nie być przy Twojej dobrej woli, bo Ty odpowiadałeś za jej wychowanie, nie sąsiad, to Ty powinieneś dbać o dobre stosunki z córką, mimo wszystko. 

Wszystko ma swoją przyczynę, zachowanie córki też. 

Piszę to od serca,  logoicznie myślę i wyciągam wnioski, Ty pewnie weźmiesz jako atak, dlatego wracamy do punktu wyjścia, bo nic nie potrafisz, lub nie chcesz zrozumieć, ale masz taką osobowość i charakter jaki masz i my tego nie zmienimy.

Odnośnik do komentarza

Dużo tu dobrych słów padło. Trafnych spostrzeżeń. Panie Pawle proszę spojrzeć i uczciwie sobie powiedzieć: czy aby na pewno nie popełniłem błędów? 

Często bywa tak że na czymś nam tak zależy że chcemy to osiągnąć choćby niewiadomo co. Kosztem czegoś lub nawet kogoś. Pan tak usilnie do tego dąży że chce w to mieszać sądy. 

Proszę zacząć od siebie. Od przeanalizowania swojego zachowania i czynów. Wiadomo że to jest najtrudniejsze. Ale to pomaga zrozumieć inne kwestie.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość uiytretyuik

córcia 23 lata on 38, o rany, pedofil. Ta wiadomość zwaliła Pana z nóg. Potem córka ma 28 lat, i ma starszego o 18 lat faceta, znów Pan napisał to samo. Pedofil. Zwaliło Pana z nóg. Wie Pan co? Sam Pan sobie winien. Nawet jeśli Pan nic nie mówił, to było to po Panu widać. 

Odnośnik do komentarza

Panie Pawle, 

ludzie zapominają, ile miłości daliście wnuczce. A to się liczy. Niech to się nie zmienia. Ona jako nastolatka → sama zacznie do Pana przychodzić. Jak taki mały szkrab jak teraz sam ma odwiedzić dziadków? Jak? Nie da się. Lecz ona będzie o Was pamiętać, i w ciężkich chwilach, gdy jako nastolatka będzie potrzebować kogoś prócz matki, to niech Pan wierzy, odnajdzie z Państwem kontakt. A potem, jako już osiemnastoletnia, sama zdecyduje, z kim chce mieszkać ♥︎ Proszę się trzymać. I żyć dla wnuczki, u której przetrwa pamięć o wszystkim, coście dla niej dobrego zrobili. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...