Skocz do zawartości
Forum

Czuję się jak stara baba i w dodatku przegrana


Gość Vwiola

Rekomendowane odpowiedzi

Moze na wstepie ktoś uzna,ze mam depresje albo cos z glowa ale od razu uprzedzam, ze nie. Fizycznie i psychicznie ze mną wszystko okej. Otoz mam poczucie że jestem juz stara baba bez zadnych perspektyw i zadnej przyszlosci. Nic tylko sie polozyc i nie wstac. Takie mam mysli codziennie.
Niedawno obchodzilam cwiecwiecze a czuje sie jak jakas baba po 60.. Kompletnie tego nie rozumiem czemu tak mam, skad to sie bierze... Jak wstaje rano to robie to z przymusu jak wszystko inne co zajmuje mi zycie obecnie. I tak przezywam dzien za dniem. zero uczucia szczescia czy nawet smutku. Tak trwam w czyms takim juz od nastu lat. Co to jest, skad to sie wzielo? Nie mam tez ani checi zalozenia rodziny ani pojscia za maz (chyba ze mialabym super faceta u boku ktorego nawet nie szukam bo sie boje z niewiadomych przyczyn), ani zakupu mieszkania, ani dalekich podrozy. Nic kompletnie. Jestem jakby martwa, niewidzialna. Strasznie mi sie to nie podoba.
Ludzie w moim wieku sa pelni zycia, nawet starsi 26,27,28,29, 30 latkowie maja innne podejscie do zycia niz ja! Mysle ze to chore.
Slysze ze marnuje najlepsze lata zycia, slysze to ciagle. I juz mam tego gadania dosc. Zawsze bylam pesymistka ale nigdy az tak. A w zyciu brakuje mi chyba wlasnie tego szczescia, faceta i tej zmiany. Bo tak to wszystko mam,no prawie.
Czy ktos tak ma/miał? Jak ruszyc z miejsca? Czy moze jestem juz z gory przegrana? Zawsze bylam zdania ze jak sama sobie nie pomoge to nikt mi nie pomoze. Tego sie trzymalam. A tu nagle w tak waznej kwestii no nie umiem sobie pomoc.. Nie wiem co robic.
Poza tym co to moze byc... Jakas juz powoli choroba psychiczna????? Ja sie czuje normalnie, jak zwykly czlowiek. Funkcjonuje normalnie, z zewnatrz wszytsko ze mna ok, nic nie widac. Wszystko siedzi w srodku i jest dobrze skrywane.

Odnośnik do komentarza

"Niedawno obchodzilam cwiecwiecze a czuje sie jak jakas baba po 60."

Niestety stwierdzenie dalekie od prawdy. Nigdy jeszcze nie mialas 60-tki i nie masz pojecia co może czuć osoba w zbliżonym do wymienionej 60tki wieku.

Czujesz się zwyczajnie, jak osoba bez dązeń, ambicji i marzen. Zycie z dnia na dzień pozornie Cię nie satysfakcjonuje, ale nie widzisz sensu w wyobrażeniu sobie jakiegos większego celu i dązeniu do niego. Bywa tak.

"Zawsze bylam pesymistka ale nigdy az tak. A w zyciu brakuje mi chyba wlasnie tego szczescia, faceta i tej zmiany".
Jedynie mogę Cię zapewnić, ze żaden facet na jakąs dłuższą metę nie da Ci szczęscia, bo owo szczęscie i zapal do życia niesie się w sobie. Jak w sobie sama nie wskrzesisz radości życia to nie zapewni Ci tego druga osoba. Jesli nie cieszy Cie na codzień, ze głowka Ci dobrze pracuje, ze masz dwie nózki i dwie rączki zdatne do pracy, że dzień, ktory wlasnie się zaczał jest piękny i słoneczny, lub własnie jest mokry i zimny a Ty i tak, na przekór bedziesz się w duszy uśmiechała, to zaden facet nie pokoloruje Ci świata.

Jedni po prostu tak mają, ze umieją się cieszyć z rzeczy małych i pozornie nieistotnych a drudzy zawsze wszystko widzą w czarnych barwach. A jesli do tego jeszcze są zawistni, czy żle życzący bliżnim ,tak po prostu bezinteresownie- to trzeba od nich uciekac jak nadalej, aby naszego kolorowszego świata nie zbrukali.

Niektorym trochę w życiu jest bardziej kolorowo jak zaczynają sie ruszać- siłownia, rower, plywanie, karate (tam jest duzo facetów)-endorfinki. Inni zauważają, ze naprawdę mają wszystko lub prawie wszystko w życiu jak pójdą dodatkowo w wolontariacie popracować np w Hospicjum- metoda porownan i poczucie niezawinionego nieszczęscia bliżnich.

Odnośnik do komentarza

Wlasnie zapomnialam dopisac,ze za psychologa to ja dziekuje. Wiem z doswiadczenia ze taka wizyta nic a nic nie daje kompletnie.
Dobrze, wiem,ze nie moge wiedziec jak sie czuje ktos 60 letni ale chcialam pokazac tym stwierdzeniem,ze czuje brak checi do zycia i to jakbym juz to zycie miala za soba.
Facet sam w sobie nie da szczescia, ale gdyby za niego wyjsc za maz, potem miec dzieci, snuc jakies plany byloby zupelnie inaczej. I o to mi chodzilo. Jestem osoba niezalezna i wiem co mowie. Dla faceta ani nikogo innego bym sie nie zmienila bo nie jestem taka. Potrafie zadbac o siebie, to nie jest do konca tak ze dokucza mi samotnosc jakos bardzo i dlatego to wszystko napisalam. Nie, moze to troche poteguje to odczucie beznadziejnosci. Tyle.
A co do ostatniego... Plywam regularnie, sport mam a wiec moze troche jakas mala pasja to jest. Tyle. Ide na basen plywam i wracam do domu. Na siłowni wiecej facetow?
Owszem duzo ich tam, glownie faceci tam siedza. Tez chodzilam na silownie przez jakies pol roku dosc regularnie. Jak to wygladalo? Gapili sie na mnie, wiekszosc, katem oka badz nachalnie, na moj tylek, biust, twarz, oceniali gdzies po cichu. Szlam do szatni przebieralam sie i do domu. Tyle. Sport na pewno mi w tej kwestii nie pomoze. Hospicjum? Moglabym sporobowac ale jesli juz tylko dlatego ze lubie pomagac jesli tylko potrafie. Watpie zeby hospicjum mi pomoglo w tej kwestii tutaj.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Co by to nie było, powinny Ci pomóc rozmowy z psychologiem, najprościej online.

A tak swoja droga mozna namiary na tego psychologa online? Oczywiscie darmowo. Bo az mnie zaciekawilo to. No i moze ktos inny skorzysta. Ja nie skorzystam ale to interesujace... Poza tym watpie zeby taki psycholog bral taka rozmowe na powaznie. Oni jedynie w gabinecie prowadza gadke szmatke za kase a potem do widzenia.

Odnośnik do komentarza

Nie mam namiarów, ale wiem, że nektórym pomagają takie rozmowy, za darmo to raczej się nie da.
Trzeba trafić na profesjonalistę, zraziłaś się, bo trafiłaś na kiepskiego psychologa.
Jak sama i psycholog Ci nie pomoże, to na pewno nie zrobi tego forum.

Jak nie kochasz siebie i nie jesteś ze sobą szczęśliwa, to nie będziesz też w związku.
Bo związek, to nie bułka z masłem, nie rozwiązuje problemów, a je tworzy...
Tak jak ktoś stwierdził, teraz masz problem bez męża, później przyjdzie problem z mężem.

Jednym słowem, wydaje Ci się, że mąż i dzieci rozwiążą Twój problem.

Ale to wszystko z polskiego na nasze czyli Twoje, może przetłumaczyć Ci tylko psycholog.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Odnosnie facetow i sportu to podpowiedziałam karate. To jest sport kontaktowy i ludzie tam wchodzą w bezposrednie reakcje a nie tylko gapią sie na płeć odmienną. Tak napisałam, bo tak "nabyłam" synową (tzn . syn oczywiscie sie do tego przyczynil) i pamietam, ze byli młodsi niz Ty teraz, ale duzo przyjazni tam sie zawiązywało.

Ale wiek cwiczących tam ludzi był naprawdę roztrzałowy.

Odnośnik do komentarza

Czyli nic nie zrobisz, żeby nie czuć się jakbyś przegrała życie?
Twój wybór, masz prawo żyć jak chcesz, ale skoro Ci to doskwiera, to powinnaś coś w nim zmienić, żeby mieć energię życiową.
Bo jak nie w tym wieku, to kiedy?
Przemyśl to swoje życie i szukaj przyczyny takiego kiepskiego samopoczucia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Łatwo mowic komus z boku. Naprawde latwo. Latwo tez kogos ocenic nie znajac go. Co moge zrobic skoro napisalam ze nie umiem sobie pomoc? W przeciwnym razie bym dawno to zrobila.
Coraz czesciej mysle ze udane zycie nie jest chyba dla mnie. Ktos musi przegrac zycie zeby komus innemu sie udalo, czyz nie tak jest?
Kiedys gdzies wyczytalam wpis jakiejs dziewczyny,miala wtedy lat 26. Napisala ze ma takie poczucie jak ja teraz, dokladnie takie samo. Ktos jej napisal, ze po 30 jej sie zachce rodziny, szczescia itp. Ze to z wiekiem niby przychodzi. A co ona na to? Odpisala,ze jak jej sie ma chciec to realizowac w starszym wieku tymbardziej skoro teraz nie ma na to sily ani checi.
Bardzo trafnie odpisala. Bardzo.
Mowie, bardzo latwo dawac rady z boku.

Odnośnik do komentarza

Trafne spostrzeżenie, łatwo mówić komuś z boku. Lecz na co liczyłaś pisząc ten post? Na pogłaskanie po główce? Czy na potwierdzenie Twojej trzy? Tak więc proszę, dostaniesz i jedno i drugie. Tak, masz rację z tym co piszesz. Tak, naprawdę jesteś nieżyciowa, tak, naprawdę nie potrafisz sobie pomóc, tak, naprawdę udane życie nie jest dla Ciebie, tak, ktoś musi przegrać życie aby ktoś inny mógł wygrać. I wreszcie tak, jesteś życiowym przegrywem którego nic nie cieszy. Zadowolona czy dostarczyć kolejną dawkę?

Odnośnik do komentarza

Dokładnie jest jak piszesz, z tym, że nie jest tak, że jak jeden jest szczęśliwy, to drugi ma być nieszczęśliwy.
Dlatego, że sama nie dasz rady, pozwól, żeby pomocy udzielił Ci specjalista, bo Ty sama stawiasz się w pozycji, ja wiem najlepiej, psycholog mi niepotrzebny, nie mam depresji, itp.
A może taki stan ma właśnie coś wspólnego z depresją, nie wiemy, więc trzeba, żeby ktoś orzekł, co jest nie tak.
Psycholog nie stawia diagnoz, więc może pokuś się na wizytę u psychiatry, żeby wiedzieć na czym stoisz, czy coś jest na rzeczy i czy coś da się z tym zrobić.

Próbuj też różnych niekonwencjonanych sposobów usprawnienia organizmu, jak joga czy medytacja, mantra.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Zadowolona, nie musisz sie po raz kolejny udzielać.
Ka-wa, korzystalam kiedys z psychologów i to co od nich uslyszalam mim wystarczy. Nie przypuszczalam nigdy przenigdy, ze specjalista ktory zowie sie psycholog moze tak potraktowac pacjenta. I to nie jeden zeby byla jasnosc, ze trafilam na jakis ewenement.
Wiele ludzi zyje bo zyje, zarabia, jakos trwa w marnocie i udaje ze jest dobrze. Ale widocznie tak trwaja bo wyjscia za bardzo nie ma. Wbrew pozorom moj problem nie jest przypadkiem odosobnionym. Ludzie o takich rzeczach nie mowia zauwazylam, kryja sie. Tak latwiej. Co wiecej ktos by nie przypuszczal ze ta osoba moze sie borykac z czyms takim . Ja tak wlasnie mam. Tylko najbliżsi wiedza.

Odnośnik do komentarza

A w szkole uczyłas się dobrze? Co Tobą wtedy kierowało? Przeciez zawsze w klasie jest jakis procent uczniów z czerwonym paskiem, sredniaków, aby pięknie się wyrozniali wobec tych, ktorzy co semestr byli zagrożeni i których nauczyciele ciągnęli za uszy.Fajna teoria, taka życiowa, nieprawdaż?

W kwestii karate to chyba napisalam, ze tam obserwując moich mlodych uważam, ze zawiązywało sie wiele przyjazni- czyli może można znalesc przyjaciól, lub jak mój syn żonę. A byli to wtedy ludzie, ktorzy raczej wyglądali na zadowolonych z życia a takimi raczej powinnas się otaczac, a nie takimi, ktorym życie nie smakuje, tylko grają pozornie zadowolonych (bo sama piszesz, ze wielu wokól Ciebie takich wlasnie jest).

A ponadto chyba nie to jest problemem, ze czujesz się jak 60-tka tylko, ze zaczynasz miec charakter jak 60-tka.
Utyskiwanie- oj latwo się z boku doradza, latwo komus cos z boku dopowiadac, oj łatwo- w sytuacji, w której to Ty tu napisalas, czy ktos cos może Ci podsunąc, brzmią własnie jak utyskiwania zgorzknialej i nieżyczliwej i sobie i ludziom osoby prawie 60 letniej. Tyle, ze jak się ma 25 lat to jeszcze się pracuje nad swoim charakterem.

Powodzenia w pracy nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Tak. Uczyłam się dobrze. Raz był pasek raz trochę zabrakło. Co kierowało? Jak miałam czas to uczyłam się. Rodzice też dopingowali. Ojciec był strasznym przeciwnikiem zostawania rok do tyłu przez źle oceny. Więc taka sytuacja to absolutnie nie mogła mieć miejsca. Tak to wyglądało. Na pewno nie kierowało mna tm żeby być najlepsza w klasie albo że to mój obowiązek.
Tak. Z charakteru to już w ogóle jestem stara baba taka zrzedliwa. Ale wcześniej taka nie byłam to się zmieniło z czasem.

Odnośnik do komentarza

Owszem chciałabym coś z tym zrobić tylko raz że nie wiem jak a dwa nie wiem czy potrafię i czy jest szansa to w ogóle zmienić .
Napisałam na forum ogólnym może myśląc że pojawi się I wypowie ktoś kto tak miał a się z tym uporał. Ale jak widać nie .

Odnośnik do komentarza

Ja tak miałam, zawsze możesz coś zaczerpnąć ode mnie. Swoje zdanie potrafisz mieć, to świadczy na Twoją korzyść. Szansa jest zawsze, również potrafisz wprowadzić. Pojawia się pytanie czy potrafisz wytrwać, tu tkwi największy problem. Jak sama zauważyłaś problem jest powszechny więc i duża szansa na powodzenie.
Z tego co piszesz wnioskuję iż Twoje zachowanie uwarunkowane jest wychowaniem przez Ojca, to Jego podejście do Ciebie warunkuje Cię taką jaka jesteś. W tej chwili na 80% jestem pewna że tu tkwi przyczyna dlatego radzę przepracować ten schemat.
Kikunia podała Ci kilka świetnych rad, zwłaszcza z karate, jeśli nie spróbowałaś to radzę spróbować, warto choćby dla samych treningów. Dziedzina wymagająca więc prawdopodobnie nie będzie łatwo, lecz naprawdę warto.

Odnośnik do komentarza

Ale dlaczego mam zapisywać się na coś na co nie chce ? Ciągle tylko mówicie o tym karate .
Ja już nam swój sport . Niby są ludzie na basenie ale jestem tam sama i trudno . Nie przeszkadza mi to. Ja właśnie myślę że przyczyną takiego stanu rzeczy jest to że jestem zamknięta . Odizolowana od ludzi pomimo że nam z nimi styk . To właśnie jest kuriozum sytuacji .

Odnośnik do komentarza

Poczytaj sobie o zaburzenach osobowości, nie mylić z chorobą psychiczną, u Ciebie to mi trochę pasuje na osobowość unikającą.

Tak czy tak wracamy do punktu wyjścia, nie dowiesz się co z Tobą jest nie tak, jak nie wybierzesz się do psychiatry, o ustalenie przyczyny tego stanu rzeczy, bo żeby z czymś walczyć, trzeba wiedzieć z czym.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Basen jest fajną opcją. Woda wycisza, uspokaja. Sama paradoksalnie coraz częściej chodzę. Byłam wczoraj a i dziś właśnie wróciłam z basenu. Odwrotnie niż Ty nie lubię pływania, dopiero ostatnimi czasy zaczęłam coraz bardziej się przekonywać. A im bardziej się przekonuję tym lepiej mi idzie. I nawet to że niedawno mało brakowało a skok z podestu skończył by się niezbyt przyjemnie nie zraziło mnie do dalszej kontynuacji. Ty możesz w ten sam sposób podejść do karate natomiast basen potraktować jak pasję.
Na karate się upieram z dwóch powodów. Po pierwsze: często powtarzam iż to nie jest dziedzina walki, to jest styl życia. W karate jest zawarta cała prawda o nas, dzięki praktykowaniu bardziej poznajemy siebie, pozwala wejrzeć w głębię nas samych. Osobą praktykująca coraz lepiej i lepiej poznaje siebie, łatwiej określić samego siebie.
Po drugie: za bardzo się upierasz przy basenie natomiast przed karate usilnie się bronisz. Dlatego radzę wejdź w to. W ten sposób pomożesz sobie, poznasz odpowiedzi na swoje pytania. Nie będziesz potrzebowała pomocy psychologa, psychiatry czy kogokolwiek innego. Sama poznasz siebie a pytania które zadajesz innym staną się jasnością.
Widzę jesteś introwertykiem. To dobrze, łatwiej przejdziesz trudniejsze etapy. Jestem niemal że pewna że inne osoby usilnie próbowały Cię zmieniać uważając iż coś jest z Tobą nie tak. Skutkowało to zamknięciem się na innych. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie abyś wyszła naprzeciw nim. Na ten moment postawą okazujesz postawę obronną, warto wyjść naprzeciw temu. Wyjdź z inicjatywą a przekonasz się że wcale nie musisz żyć obok innych, możesz żyć razem z innymi. Od Ciebie zależy jak postąpisz.

Odnośnik do komentarza

Takajakaś ja nie potrzebuje do pomocy innych ludzi w tym psychologa. Ja potrzebuje inaczej żyć i wyrwać się ze stanu obecnego. W tym rzecz tak myślę. A to jest trudne. Najtrudniej samemu sobie pomóc paradoksalnie. Ale czasem tak trzeba. Samemu. Niby czemu kobieta w toksycznej relacji tkwi choć widzi że coś jest nie tak? Może głupie porównanie ale ten sam mechanizm. Bo musi sama się uporać A to jest mega trudne. Zaraz ktoś powie że niech idzie po pomoc do kogoś skoro sama nie umie. Czasem któraś tak zrobi A jak już się wyrwie to potem znowu wraca to bez sensu ja tak nie chce.
Mam wrażenie że nawet gdybym wyjechała gdzieś zaczęła inne życie to to i tak by nie pomogło. Bo problem jest we mnie A ja czuje że stoję w miejscu w bagnie z którego nie potrafię wyjść.
Czasem nawet mam myśli typu których nie chce, nie chce żeby np się coś stało żeby mma potrzasnelo. Boję się tego. Bo życie mam beznadziejne ale z drugiej strony jestem zdrowa, nie brakuje mi wiele.

Odnośnik do komentarza

Kolejny plus, wiesz że wszystko z Tobą w porządku. Porównanie z toksycznym związkiem akurat uważam za trafny, to ten sam mechanizm. Nie ma innego wyjścia jak się przełamać. Ból będzie tak czy inaczej, nie ma innej drogi. Iść neprzeciw sytuacji mimo, pomimo. Iść i iść do przodu. Samej, nie z kimś, to Twoja droga. Aby było lepiej musi też być źle, po prostu i aż. To siła każdego z nas.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...