Skocz do zawartości
Forum

Ciągłe kłótnie w z pozoru idealnym małżeństwie


Gość Justynaaaaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Justynaaaaaa

Witam,
Mam trochę ponad 30 lat a mój mąż jest parę lat starszy. Poznaliśmy się 8 lat temu i początki naszego związku były dosyć burzliwe, nie mniej mąż mi się oświadczył po roku znajomości a po dwóch latach wzięliśmy ślub. Mąż był dla mnie „księciem z bajki” i mi bardzo imponował - starszy, bardzo dobrze wykształcony, dobrze zarabiający pracownik korporacji. Jak się poznaliśmy byłam dwa lata po studiach i zaczynałam dopiero swoją karierę zawodową. Nie mniej ja mu również zaimponowałam - otwarta na świat, ambitna, zaradna młoda kobieta.
Rok po ślubie zaszłam w ciąże i po 9 miesiącach urodziła się nasza córeczka. Po cudownym roku z dzieckiem wróciłam do pracy a córeczka poszła do żłobka. Zaczęliśmy budowę domu pod Warszawą, w którym obecnie mieszkamy. Ja w międzyczasie spełniłam również moje zawodowe aspiracje -zrobiłam „karierę” w międzynarodowej korporacji. Wszystko trochę brzmi jak opowieść z bajki - dom pod Warszawą, dom letniskowy, dziecko, pies, dwie wysokie pensje, pasje, podróże oraz marzenia… Niestety powoli mam wrażenie, że nasza bańka mydlana pęka…
I tym samym chciałabym przejść do drugiej strony medalu – ciągłe kłótnie i rozchodząca się droga dwóch osób. Jesteśmy obydwoje dosyć impulsywnymi osobami - co na początku naszego związku przynosiło emocje teraz stało się uciążliwe. Tak jak pisałam – przez te parę lat wspinałam się po szczeblach karierę i uzgodniliśmy z mężem, ze on w tym czasie będzie pilnował swojej pracy (szczególnie ze już dosyć dużo zawodowo osiągnął) po to, żeby mieć zawsze tą jedną „pewna” prace. Ale teraz, mąż mi wypomina moja karierę – nie robi to w sposób oczywisty ale miedzy wierszami wyczuwam jego kompleksy pod tym względem. Ponadto zaczynamy dzień kłótnią i kończymy kłótnią – ja stałam się przez te lata kobietą niezależna i nie daje sobie „dmuchać w kasze”, a jemu mam wrażenie ze zaczyna to przeszkadzać. Kłócimy się o wszystko – o porządek, o kąpanie dziecka, o gotowanie, o pieniądze – każdy pretekst jest dobry. Są to tzn. „małe rzeczy”, które powodują totalny rozjazd dnia. Ja mam do niego wyrzuty, ze sama musze wszystko organizować (zazwyczaj ja jestem inicjatorem wyjazdów, spotkań towarzyskich lub zmian w domu) a on ma do mnie pretensje, ze ciągle żyjemy w pośpiechu. Ja uważam, ze pracując nie będę codziennie gotowała (z czym on się zgadza) ale mimo to często mi wypomina ze musi wszystko dla siebie sam robić. Jesteśmy równouprawnieni i jest to coś na czym mi zawsze zależało i mimo, ze mój mąż się zgadza z tym, to czasem mam wrażenie ze wołałby być tym samcem alfa, który utrzymuje rodzinne. I mimo ze mąż jest cudownym ojcem i we wszystkimi obowiązkami się dzielimy czasem mam wrażenie ze on oczekuje więcej. Jestem już zmęczona tymi ciągłymi kłótniami, szczególnie ze nasze życie jest dosyć intensywne (jak o 7 rano wychodzę z domu tak o 18 wracam do domu i co mnie spotyka to stres i kłótnie). Nie wiem jaką strategie przyjąć – szczególnie ze naprawdę nie mamy żadnych większych problemów tylko rozchodzi się o drobiazgi – wiec z jednej strony chciałabym łagodzić kłótnie, z drugiej strony nie zgodzę się nie przyjmowanie winy na siebie. Z jednej strony czasem czuje, że przecież jestem niezależna, ze sobie sama poradzę, z drugiej strony wiem, ze nie chciałabym żyć bez mojego męża – bo mimo tych sprzeczności mamy wspólne cele i przez te lata bardzo dużo wspólnie osiągnęliśmy. I myślę, ze on czuje to samo i nie wyobraża sobie życia z inna kobietą. Ja jestem nastawiona na rozmowę, już parę razy mu mówiłam ze chciałabym porozmawiać o naszych problemach (nawet z psychologiem) ale on mówi ze problemów nie mamy i ze to są kłótnie o drobiazgi. On ma racje, ale te ciągłe kłótnie o drobiazgi stają się powoli bardzo dużym utrudnieniem. Ostatnia kwestia to nasza córka, która jest coraz większa i coraz bardziej zaczyna rozumieć ze rodzice się kłócą.

Odnośnik do komentarza

nie jestem pewien, czy to jest akurat tutaj peuntą wywodu czy może się dzieje coś innego...jednak jedyne co mi się nasuwa to to, jak sama zauważyłaś, że zaczynasz przynosić więcej pieniędzy niż on. Jeżeli przez cały wasz związek on był mężczyzną w domu, a nagle Ty mu zaczynasz robić przytyk np.żeby posprzątał dom(bo ja więcej zarabiam) ? to musi być trudne dla niego.
Tak źle Ci z tym, że wszystkie zmiany w domu inicjujesz ?
Faceci mają bardziej praktyczne podejście. Może on np. by wolał aby ten czas i energię które pożytkujesz na planowanie remontu spędziła po prostu razem z nim na czymś lekkim i przyjemnym ? (przecież skoro coś nie jest stare, działa i nie jest obskurne to czy koniecznie trzeba to zmieniać ?)

i przykład z życia...miałem kilku kolegów którzy dziwnym trafem nagle trafili na kobiety które miały zdecydowanie więcej pieniędzy od nich, wiesz jak się skończyła historia ? nie ważne jakby była udana pierwsza randka, po niej zaczęli unikać tych kobiet...na moje pytanie dlaczego ? każdy z nich odpowiedział : no a jak to ja bym wytrzymał z kobietą która ma więcej pieniędzy niż ja ?

Odnośnik do komentarza

My po prostu nie umiemy żyć w związku / z wyjątkami/ , a tu potrzebna jest dyplomacja, niektóre kobiety potrafią tak kierować związkiem, nic nie ujmując sobie, żeby mąż myślał, że on tu jest tym samcem alfa.
A jak jesteśmy samotni ,to tęsknimy do związku.
Pretensje rodzą pretensje, wiec zacznij od siebie i się nie czepiaj o byle co, jak masz taką potrzebę, to zatrudnij pomoc domową, rób co uważasz, a co nie, po prostu nie rób i nie wymuszaj na mężu, bo to droga donikąd, faceci tego nie znoszą, zresztą nikt tego nie lubi...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kiedyś mówili mąż jest głową domu a kobieta szyją- tą szyją, która kręci tą głową.

Kiedyś mówili, że rozsądna i obrotna kobieta w towarzystwie męża zachowuje się tak jakby ogromną trudność sprawiala jej umiejętność wetknięcia kluczy w dziurkę, bo ja przecież jestem taka "mala i nieporadna".

Widocznie i dawniej faceci zawsze lepiej się czuli jak mieli wrażenie, że to oni są najważniejsi i najmądrzejsi w domu.

Z Twojego listu przebija pewna doza goryczy, że nie jest tak łatwo i przyjemnie jak mogłoby być ze względu na zaistniałe warunki. Jest tez duża doza wlasnej pewności. Osiągnęłam co osiągnęłam i w kaszę sobie dmuchać nie dam.

To co osiągnęłas to Twoja praca i nikt Ci tego nie odbiera. Ale na gruncie domowym, tego nie podkreślaj ( bo może go jednak to boli czy zaskakuje). Na gruncie domowym pamiętaj, że jesteś matką i żoną.
I tak ja Ty pragniesz być adorowana przez męza, tak Ty też okazuj mu swoje zainteresowanie, swoją czulośc, swoje zainteresowanie jego osobą, swoje zadowolenie, że to on właśnie jest Twoim męzem.

Ja kiedyś jak się kłocilam z męzem i byłam tym zmęczona, to zaczęłam się zastanawiać. Tak wcześniej też się kłociliśmy, ale wydawało mi (nam) się, że dlatego iż mamy rózne plany inwestycyjne i nie dość pieniędzy. Z tego tytulu jesteśmy nerwowi i o aferkę nietrudno. Potem pieniądze już były a my dalej sie klóciliśmy. Niestety, musiałam sama sobie powiedzieć prosto w oczy- to nie jest sprawa baraku pieniędzy, to po prostu sprawa naszych charakterów.

I myśle, że u Was jest podobnie.Wasze charaktery pchają Was do codziennych utarczek.

Jak może sobie zaczniesz tłumaczyć, że nie ma ludzi bez wad i to o co się spierasz z mężem lub co masz mu za zle ( najbardziej bolą Cię przycinki z których wynika,że on nie może uwierzyć, że tak dobrze Twoja kariera się rozwinęła)- jak do Ciebie dotrze, ze kazdy facet, którego byś spotkala drażnilby Cię czymś. Jak zapytasz siebie czy chcesz iść przez życie sama ( bo finansowo spokojnie pewnie z jednym dzieckiem dasz radę) i powiesz sobie, że nie, absolutnie . Może latwiej zniesiesz w mężu to co nie niesie Twojego zachwytu.
Ja sobie robilam takie treningi- pojawiali się w pracy koledzy, czy też jakaś koleżanka przyszła ze swoim mężem- i tak w myślach przypasowywałam się teoretycznie do takiego. Wszyscy szczęsliwie z mety odpadali, bo podobać podobał mi sie tylko mój mąż a u innych zawsze by mnie coś draznilo.
Czyli doszłam do wniosku, że jaki by on nie był, to trzeba głowkować jak tu mniej się spierać aby życie było przyjemniejsze, bo widać tylko ten mi jest pisany a sama dzieci ojca nie zamierzam pozbawiać.

Czasem może podejrzyj jak jakieś zgodne malżeństwo sobie radzi. I nie patrz,  że u nich tak miło i fajnie, bo on jest taki zgodny i ustępliwy. Ty patrz jaka jest ona, z czego nie robi problemów, czego nie zauważa a co podkreśla aby on czuł się usatysfakcjonowany.

Jeśli Ty tak będziesz popatrywała na swoje małżeństwo a z drugiej strony i Twoj mąz czasem po swojemu rozważy dlaczego jacyś jego/wasi przyjaciele dobrali się jak w korcu maku i ile w tym jest zasługi faceta w tym związku ,to będzie ogromna szansa, że mimo może czasem zbyt burzliwych charakterów, w lepszym lub gorszym stylu dojdziecie wspólnie do złotych godów. Czego oczywiście Wam serdecznie życzę.

Odnośnik do komentarza

Napisała Pani jedno ważne zdanie, że nie chce Pani rozstania z mężem i prawdopodobnie on również chce być z Panią, ale męczą Was ciągłe kłótnie. Nastawia się Pani na rozmowę. Jeśli czuje Pani, że warto skorzystać z pomocy psychologa, terapii małżeńskiej, to niech spróbuje Pani nakłonić męża na spotkanie ze specjalistą. Wierzę, że to tylko chwilowy kryzys wynikający ze stresu, zmęczenia pracą, rozmijanie się wzajemnie i że gdy oboje przystopujecie, porozmawiacie ze sobą, ustalicie wspólne priorytety, przypomnicie sobie, jak było na początku Waszej znajomości, to Wasze małżeństwo wróci na prawidłowe tory. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Popieram maile powyżej w kwestii iż za pewno bardzo często pokreślą Pani że ma lepszą pozycję w waszym układzie /finansowa/. Proszę zrozumieć iż wcześniej mąż był głową a teraz sytuacja zmieniła się i trudno mu się znaleźć.
Z drugiej strony gdy on lepiej zarabiał nie wnosiła Pani sprzeciwów co do jego przewodnictwa. Jak "obrosła Pani w przysłowiowe piórka" to zaczęło się wydziwianie.
Myślę że wina leży po jego i po Pani stronie. Zmianie uległy realia ale Pani także zmieniła się.
Czy wcześniej także uważała Pani się za pokrzywdzoną. Myślę że nie. Bo punk widzenia zależy od miejsca siedzenia.
Małżeństwo wymaga wyrzeczeń i ustępstw z obu stron tak wiec proszę sobie przemyśleć te zmiany w Pani jak i w mężu i wyciągnąć wnioski i odpowiedzieć na pytanie: Czego Pani chce a Czego Mąż.
A tak na marginesie nie polecam latania z takimi problemami do pseudo terapeutów dla par których ostatnio mnoży się jak grzyby po deszczu. Kiedyś ich nie było i ludzie radzili sobie. Teraz przez tych niektórych "pseudo" terapeutów więcej mamy rozwodów. Mądrować może się każdy ale żyć to nie on będzie za Panią. /on tylko kasę za swoje usługi zgarnie i zniknie/. To Pani zna najlepiej siebie i męża to jest najważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...