Skocz do zawartości
Forum

Jestem alkoholikiem?


Gość stasiek19900

Rekomendowane odpowiedzi

http://blog.krolartur.com/byli-alkoholicy-maja-prawo-strzelic-sobie-drinka/

"Niewiele jest mitów terapeutycznych tak społecznie utrwalonych – i tak dla mnie osobiście irytujących – jak mit „wiecznego alkoholika”. Ideologia ta pochodzi z ideologicznie popularnych, ale w praktyce nieskutecznych programów typu 12 kroków (Anonimowi Alkoholicy, itp. programy oparte na metodzie 12 kroków mają długoterminową skuteczność porównywalną z rzucaniem bez żadnego wsparcia i wynoszącą, w zależności od źródeł, między 5 a 7%). Głosi ona, w skrócie, że jak ktoś raz był alkoholikiem, to już zawsze nim będzie i do końca życia musi się wystrzegać choćby jednego drinka, gdyż ten drink będzie oznaczał powrót do nałogu. Niestety, główną podporą tego twierdzenia jest czysta ideologia."

Właśnie takiego podejścia obawia się Stasiek i właśnie ofiara tego podejścia wypowiedziała się pod nickiem Chudolinio. To nie pomaga, tylko wręcz szkodzi.

A jeżeli Stasiek ma problem z alkoholem (bo to ewidentne) to nie znaczy, że należy nazywać go alkoholikiem. Lepiej zająć się prawdziwym problemem, a nie niepotrzebnymi definicjami.

Odnośnik do komentarza

A jeżeli Stasiek ma problem z alkoholem to nie znaczy, że należy nazywać go alkoholikiem.

Podstawy terapii to do tego się przyznać że jest się alkoholikiem i ma się problem, wobec alkoholu jesteśmy bez silni,jeszcze mechanizmy są obronne u Stasia i inne, osoba uzależniona myśli o wypiciu alkoholu, głody alkoholowe tak zwane żeby podjąć decyzje o leczeniu po tylko tak można nauczyć się radzenia sobie i zmiany stylu życia i słownictwa którego nie można używać, to musi się coś wydarzyć w tym życiu żeby się leczyć to nie regułki bo jestem alkoholikiem leczonym na oddziale zamkniętym i do tej pory gdy nie pije 38 miesięcy nigdy nie będę pewny tego czy jutro się nie na pije ale robię wszystko żeby się nie na pić bo ja nie chcę pić i dzwonie do swojego terapeuty w chwilach słabości.

Odnośnik do komentarza

"A jeżeli Stasiek ma problem z alkoholem to nie znaczy, że należy nazywać go alkoholikiem.

Podstawy terapii to do tego się przyznać że jest się alkoholikiem i ma się problem"

czyliw koncu jak?

wlasnie dlatego stwierdzilam ze jest alkoholikiem -bo moim zdaniem ma problem tylko go wypiera kojarzac alkoholizm z menelstwem- a to mit i uspraweidliwienie dla "eleganckich" alkoholikow.Bo ich to juz nie mozna "obrazac",.a tonie jest obraza- tylko stwierdzenie stanu chorobowego.

Odnośnik do komentarza

Ja tylko odpowiedziałam na tytułowe pytanie Staśka -nie po to zeby przyczepiać latke tylko zeby spojrzal prawdzie w oczy- z doświadczenia wiem ze taki kubełek zimnej wody jest konieczny bo człowiek ciągłe szuka usprawiedliwień- to nie ja mnie to nie dotyczy ja nie lezę pijany w rowie itd, dopiero nazwanie sprawy po imieniu daje kopa do tego żeby coś na powaznie zmienić. nadmierne picie- to eufemizm, takie głaskanie po główce, rzadko działa.

Odnośnik do komentarza

takie głaskanie po główce, rzadko działa.

To jest prawda nie ma co głaskać nie ma to jak udzielanie informacji zwrotnych na terapii pisanej naj piękniejsza rzecz w całym leczeniu jak zmacnia i wpływa na psychikę każdy ma podobne życie mie jesteś sam Stasio,zawsze Stasio może jechać na od trucia zawsze to dużo daje.Obojętnie gdzie byś nie był grupa wsparcia,AA,terapie zawsze przedstawiasz się że jesteś alkoholikiem to buduje podstawy kim my jesteśmy,Stasiu ty widzisz swoje skutki picia.

Odnośnik do komentarza

"Jestem alkoholikiem" to bezsensowne zdanie i jedynie utrudnia rozwiązanie problemu. Jeśli jestem alkoholikiem, to na pewno ciężko z tego wyjść, a skoro każde wypite piwo łamie granicę alkoholizmu, to potem taki koleś wierzący w to, że jest alkoholikiem najzwyczajniej w świecie nie będzie się kontrolował i na dodatek będzie tworzył nowe usprawiedliwienia. Przetrwa to tylko ten kto nie zwiątpi, czyli w zasadzie można sobie samemu postanowić, że od dziś nie piję i nie potrzeba do tego żadnej terapii. Chyba, że ktoś jest jednym z tych, na których oddziałuje robienie tego co wszyscy i posiadania wsparcia i wiara w jakąś ideologię z kosmosu :D

Odnośnik do komentarza

Tak, masz problem i nie ma znaczenia dla mnie, jak go ktoś nazywa.
Co zrobić, by nad tym zapanować?
Znaleźć sobie jakieś zajęcie.
W tej chwili nauczyłeś się, że rozrywką dla ciebie jest picie alkoholu. Nie dziwię się. Siedzisz sam, nikogo nie krzywdzisz, za to masz jakąś odskocznię od szarej codzienności.
Powinieneś wymyślić coś, co da ci jakieś zajęcie.
Może nauka jakiegoś języka?
Jakieś wieczorne kursy, które nakłonią cię do wyjścia z domu i zachowania trzeźwości?
Może kursy dokształcające albo jakaś wieczorowa uczelnia?
Zawsze dobrze wpływa wysiłek fizyczny, całkowicie niedoceniany, a jakże ważny dla prawidłowego rozwoju.
Więc jakieś sporty siłowe bym ci polecała, ale basen też byłby dobry.
Znajdź coś, co da ci odskocznię, co cię zajmie, inaczej sobie nie poradzisz.

Odnośnik do komentarza

ejej jak chcesz to bądż alkoholikiem ale jedź trzeźwo! przecież ludzi którzy chcą żyć i są szczęśliwi możesz potrącić... A, wiesz poprostu Tobie smakuje alkohol. Nie tyle ulga, co też smak... ja jako kobieta wiem ze alkohol daje rozluźnienie. Jednakże jest to luzik kosztem obrzydliwego ostrego smaku, który wyżera wnętrze...nie lepiej uzależnić się od czegoś łagodniejszego?

Odnośnik do komentarza
Gość stasiek19900

Unna, ale ja nie zamierzam nic robić. Szczerze? Doszedłem do wniosku, że wolę chlać, niż już nigdy nie móc wziąć alko do ust. Tak, tego sobie nie wyobrażam.
Powtórzę: nie chlam do nieprzytomnosci, nie rzygam jak kot, nie wyglądam jak menel. Pracuje. Radze sobie sam, i musi tak pozostać. W moim wieku ludzie gorsze rzeczy robią, i jakos żyją. Nie kończą jako alkoholicy/narkomani pod mostem, bez niczego.
Aha, powtórzę, bo chyba niektórzy nie rozumieją po polsku - po alkoholu prowadziłem auto RAZ, tylko i wyłącznie RAZ, i wiem, że już się to więcej nie powtórzy. Tak samo jak wiem, że nigdy nie pójdę nawalony do pracy.
Chudolinio czy jak ci tam - czy ty aby na pewno trzeźwy jestes? Może tylko ci się wydaje? Ile ty dziennie wypijasz wódy? Bo piszesz tak, że nic nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza

Hmmm... To doszedles do bardzo interesujacej konkluzji Kolego... Masz powazny problem z alkoholem, a usprawiedliwianie siebie, ze nie piszesz do nieprzytomnosci, nie rzygasz jak kot, uwazam za totalnie nieodpowiedzialny i nie na poziomie osoby doroslej! Z tego co piszesz picie alkoholu stalo sie dla Ciebie czyms w rodzaju hobby, jednakze musisz pamietasz, ze to takie zainteresowanie na granicy, nigdy nie wiesz kiedy mozesz postawic krok za daleko i zatracic sie :/ Moze powinienes skontaktowac sie z psychologiem lub poradnia, ktora udzieli Ci wskazowej jak poradzic sobie z Twoim problemem. Mysle, ze warto zawalczyc o siebie w tej fazie, zanim pojdziesz w swoim ''hobby''za daleko :)
Uwazam, ze jezeli osoba ma problem alkoholowy, to nie ma pojecia takiego jak ''kontrolowane picie''
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Napisałeś chyba po to by usłyszeć, że nie masz żadnego problemu.
Większość osób uważa, że masz problem.
Ja jednak wierzę, że dotrzymasz słowa i nie nawalisz w pracy. To jest to, co ja nazywam reżimem, można to nazwać hamulcem.
Dobrze, że tu napisałeś i tak zdecydowanie odpisałeś. /myślę, że teraz zdajesz sobie sprawę z konsekwencji/ Wierzę, że poradzisz sobie i będziesz się pilnował. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

cytrynowa babeczka - przeczytaj może treść tego co napisał, a nie oceniaj z góry bez przeczytania. Wśród rozwijających się terapeutów to jest znany fakt, że to co wkleiłaś np w tym linku to przestarzałe metody, ale niestety jeszcze często używane.

Czytając wpisy wielu osób tutaj odnoszę wrażenie, że chcecie zachęcić Staszka do picia, bo taki jest właśnie efekt takiego podejścia.

Chudolinio czy jak ci tam - czy ty aby na pewno trzeźwy jestes? Może tylko ci się wydaje? Ile ty dziennie wypijasz wódy? Bo piszesz tak, że nic nie rozumiem.

Zauważyłem, że osoby głoszące, że są alkoholikami do końca życia mimo trzeźwości mają strasznie nietrzeźwe umysły. W ich wypadku problem nie zostaje wyleczony, tylko zaleczony i dlatego muszą się cały czas pilnować. Wszystko przez łatkę alkoholika, która tworzy z tego motyw przewodni życia.

Tak naprawdę alkoholizm to sztuczny i wydumany problem, bo takie postrzeganie jest asocjacją ego z czynnością. Zamiast "ja piję" mamy "jestem alkoholikiem". Analogicznie ludzie etykietkują różne inne czynności np mówiąc "jestem webmasterem", a tak naprawdę to jest cofanie się w rozwoju psychicznym. Ja to ja i to nie podlega etykietkom, a żadna definicja i szufladka mnie nie opisuje. Mój przypadek to mój indywidualny przypadek, a nie dopasowywanie sobie do mnie etykietki z broszurki AA.

Jeżeli ktoś uwierzy w to, że jest alkoholikiem, to ma przerąbane, bo definicja alkoholizmu nie daje furtki wyjścia z tego i tworzy błędne koło.

Ludzie błędnie utożsamiają się z tym co robią, z tym co mówią o nich inni. Tymczasem nie ma takiej osoby, która mogłaby być alkoholikiem. Świat postrzegany przez człowieka jest wykrzywiony o percepcję, czyli w pewnym sensie każdy żyje w matriksie. Obraz własnej osoby (ego) to też element postrzegania, to coś co mózg przekazuje do świadomości.

Jeśli ktoś myśli o sobie, że nie jest nic warty, to tak będzie. Myśli wtedy "jestem gównem". Skoro jest gównem to nie jest nic warty i wtedy umysł pokazuje mu to co potwierdza taką teorię. Nie da się z tego wyjść dopóki nie zmienimy percepcji i nie przestaniemy utożsamiać się z łatką nic nie wartego gówna. Dokładnie to samo jest z alkoholizmem. Jeśli ktoś ma problem z piciem to powinien przestać postrzegać siebie jako alkoholika i zacząć modelować zachowania zdrowych ludzi, którzy piją okazyjnie. Jedni piją więcej, a inni mniej - jeżeli ktoś pije bardzo dużo, to ludzie widzą, że to oczywiście alkoholik. Tu następuje etykietkowanie i przełamywanie pewnych wewnętrznych barier, co prowadzi do rozwoju mechanizmów obronnych ego takich jak zaprzeczenie, racjonalizacja. Jeśli nie dojdzie do etykietowania i utożsamienia, to nie mogą wystąpić powyższe mechanizmy, bo człowiek ma świadomość, że za dużo pije, ale nie jest to powiązane z jego obrazem siebie i można to stosunkowo łatwo wyleczyć. Na tym polega nowoczesne podejście terapeutyczne, które jest dużo lepsze i skuteczniejsze od przestarzałej ideologii AA, którzy są alkoholikami do końca życia, nawet kiedy już nie piją od 20 lat i non stop się tym chwalą jakby było czym. Mam taką osobę w rodzinie i zawsze wszyscy musza wiedzieć, ze to niepijący alkoholik i jeszcze trzeba udawać, że go szanujemy, bo ludzie boją się, że znów zacznie pić jeśli będziemy się przy nim zachowywać normalnie.

Odnośnik do komentarza
Gość stasiek19900

To tak jak debi.... metody Kotana-srana, który narkomanów kazał wypier.... na zbity pysk, bo przecież najważniejsze to zgnoić, zdeptać, pokazać ,,twarda miłość". Tylko jakoś gówno to daje. Kolejna przestarzała metoda, rodem ze średniowiecza.

Odnośnik do komentarza

Jesli chopdzi o mnie to moge mowic z walsnego doswiadczenia.
Napisalam ze Staś jest alkoholikiem- bo z objawow ktore opisuje wg mnie to wynika.
Alkoholikiem mozna byc pijąc nawet rzadko-ale jeśli w okreslonych okolicznościach to picie jest niezbędne do funkcjonowania. Np przed wystąpieniem publicznym ,spotkanem ze znajomymi, rozmowa z teściową. Często jest tak ze wypijamy "dla rozluźnienia" w okreslonej sytuacji- potem tych sytuacji robi sie więcej az w koncu przenosimy koniecznosc wypicia na prawie kazda sytuacje zyciowa.i wcale nie musi to być picie na umór- tak pije wlasnie pijak, alkoholik niekoniecznie.
mnie ten znieczulacz i pomocnik byl potrzebny coraz czesciej, chowalam alkohol w torebce, w szafce w kuchni,w bielizniarce zeby sobie bez problemu łyknąć- wcale nie duzo, ale moglam poczuc sie lepiej.
i dopiero kiedy sama siebie nazwalam alkoholiczka- dotarlo do mnie ze trzeba z tym skonzcyc.
A zeby mysli caly czas nie krazyly wokol tego i zeby nie ssalo w zoladku- moim zdaniem trzeba nie pic wcale i to przez dluzszy czas niektorzy twierdza ze zawsze.
jezeli teraz Stasiu nie wyobrazasz sobie zycia bez alkoholu-tzn ze Twoje myslenie jest na tym skoncentrowane i jest to dla Ciebie bardzo duza wartosc i przyjemnosc.
Jezeli naprawde nie chcesz isc po rowni pochylej mysle ze taki detoks jest niezbedny.
Oczywiscie mozesz pojsc na polsrodek i przynajmniej pic wtedy kiedy jest to bezpieczne- ale wg mnie i tak caly czas bedziesz uzalezniony.
Zeby nie byc uzaleznionym a moc sie napic towarzysko lub wtedy kiedy chcesaz a nie wtedy kiedy musisz -to trzeba dostrzec minusy z uzaleznienia i plusy w niepiciu.
Ja zerwalam z piciem calkowicie na dluszy czas i na poczatku sie meczylam a potem cieszylam ze jestem wolna ze ciagle o tym nie mysle i ze sie nie musze wstydzic.
Mysle ze tak naprawde mozna przestac byc alkoholikiem kiedy zauwazy sie samemu ze przynosi to wiecej start niz zysku.
Ja jestem kobieta, o wiele mniej tolerowane jest bycie po alkoholu u kobiet wiec moze bylo mi latwiej- po prostu pilam zeby sie nie wstydzic a zauwazylam ze w koncu wstydze sie i tak- tylko teraz juz tego ze jestem pod wplywem na co dzien i to moze byc widac.
nie wiem czy faktycznie zaden alkoholik nie moze wrocoic do picia- ja wrocilam, moge sie napic a nie musze, wrecz czasami nie chce zeby myslec trzezwo:) ale zanim to sie stalo dlugo nie pilam az do momentu kiedy alkohol mogl dla mnie nie istniec. pomoglo bardzo rzucenie palenia- bo przy papierosku no wlasnie, jakis drink.
Wiem ze pisze chaotycznie ale chcialabym pomoc a jestem zmeczona:) Zycze powodzenia.

Odnośnik do komentarza

i dopiero kiedy sama siebie nazwalam alkoholiczka- dotarlo do mnie ze trzeba z tym skonzcyc.

Tylko, że alkoholizm to termin stworzony na potrzeby zapisania zjawiska, które jest takie niezależnie od tego czy je tak nazwiesz. Dla ludzi, którzy mają autorefleksję sprawa jest jasna - problemem jest picie, częstotliwość picia, jest to także reakcja na nieradzenie sobie z problemami w normalny sposób. Powoduje to negatywne skutki, może być niebezpieczne w przyszłości, może to picie świadczy o problemie. Tak myśli osoba, która ma wgląd w siebie i tzw wysoką inteligencję emocjonalną. I ludzie na tym poziomie mają bardziej wysublimowane mechanizmy obronne. Na tym poziomie nie zadziała taki prymitywizm jak zaszufladkowanie kogoś jako alkoholika, bo to tylko taki termin. Jeśli ktoś uwierzy w szufladkę alkoholika, to na mało kogo zadziała to motywująco. Bo raz, że wiara w szufladki jest negatywna, a dwa, że ta konkretna szufladka zakłada, że jest się chorym i ciężko to leczyć. Ta negatywna afirmacja na początku terapii AA to taki syndrom kościelny i może dlatego Polacy lubią w to wierzyć. A może to jakiś inny powód, ale dla mnie te metody są okropne i gdybym został im poddany, to na bank byłbym alkoholikiem :D

Odnośnik do komentarza

Nie do konca sie rozumiemy- alkoholik to nie szufladka przynajmniej dla mnie. To konkretna nazwa konkretnej choroby. Nic tak naprawde obrazliwego choc nie brzmi przyjemnie. To uczciwe nazwanie sprawy po imieniu.

Sa takie nazwy- narkoman, alkoholik, anorektyczka.
I mysle ze akurat Autor watku potrzebuje jasnego postawienia sprawy- bo postawil bardzo konkretne pytanie i oczekiwal konkretnej szczerej odpowiedzi. Juz takie sformułowanie tytulowego pytania mowi o rodzaju problemu i sugeruje rozwiązanie. Bo mam wrazenie ze Stasiek jest na etapie samooszukiwania sie, ze to jeszcze nic powaznego- ot, takie sobie popijanie -a z drugiej strony instynkt samozachowawczy i zdrowy rozsadek zapalil mu czerwone swiatelko.I chwala Bogu. A Ty chcesz je mu wyłączyć. I to bardzo źle.
Przeciez nie napisal:: hej ,drodzy, czy ma problem z nadmiernym piciem, zbytnia jego czestotliwiscia i czy to moze świadczyć o jaichs moich problemach?
On napisał prosto i myślę ze podświadomie choć ze strachem oczekiwał odpowiedzi prostej, jak danie w pysk.

Domyślam sie ze próbujesz mnie obrazić sugerując jakobym pewnie była mało inteligentna skoro takie brutalne, prostackie metody dopiero zadziałały-ale wiesz co? mało mnie to obchodzi.
Niewiele wiesz o umyśle osoby uzależnionej od alkoholu i uważasz ze podlega on tym samym zasadom co umysł człowieka wolnego od nałogu. Błąd.
Alkoholik, jak wszyscy uzależnieni, nie rozumuje normalnie. Cała wysoka inteligencja emocjonalna, wrażliwość, wgląd w siebie oraz wysublimowane mechanizmy obronne po prostu ..... idą się j...ać.
Myśli krążą tylko wokół picia, i tak, taka osoba jest chora.
I im wcześniej to zrozumie tym lepiej.
Jak widzisz jestem przykładem ze można wrocic do picia towarzyskiego okazjonalnego bez nalogu- ale nie wiem czy nie jestem wyjatkiem.i jednak musze uwazac.
I -paradoksalnie- mozna do niego wrócić dopiero wtedy kiedy alkohol zacznie byc zbedny. niewazny. niepotrzebny. Bo jezeli to ma byc taki post od-do,lub ograniczenie ilosci i odliczanie dni i godzin do napicia sie- to ciągle jest nalog.
Żeby z niego wyjść trzeba nie pic wcale tak długo az dojdzie sie do stanu ze zacznie sie funkcjonować dobrze bez alkoholu.

Mam wrazenie ze traktujesz to forum jako poligon cwiczebny w walce na racje- ale w ten sposob
mozesz Staskowi bardzo zaszkodzic- bo niebezpiecznie teoretyzujesz. ja tez nie jestem psychiatra- ale akurat przeszlam takie uzaleznienie i naprawde wiem co mowie.

PS co do tych umartwiających terapii grupowych- tez wydaje mi sie to niezbyt, ale skoro wielu pomaga

Odnośnik do komentarza

Już się tak nie wymądrzaj, bo chyba nie przeczytałaś mojego poprzedniego postu i linka.

Alkoholik to właśnie szufladka i ląduje w niej wiele różnych osób, z różnymi problemami. I właśnie myślenie o sobie jako o alkoholiku uniemożliwia wręcz wyzdrowienie jeżeli wierzy się w tą definicję, że alkoholikiem jest się do końca życia. Co do krążenia myśli wokół alkoholu itd - to jest treść wynikająca z negatywnych przekonań. Dlatego pisałem o zmianie percepcji, która jest tu kluczowa.

No bo np alkoholik to odmiana narkomana, a Ty to oddzielasz, czyli jednak widać, że ulegasz szufladkowaniu. Przy tym pomijasz najważniejsze czyli przyczyny picia i metodę na to co zrobić żeby nie pić. Myślę, że Stasiek pyta o to drugie i raczej nie chce usłyszeć, że ma nie pić w ogóle nigdy, bo to najbardziej demotywujące co można usłyszeć.

Alkoholik, jak wszyscy uzależnieni, nie rozumuje normalnie. Cała wysoka inteligencja emocjonalna, wrażliwość, wgląd w siebie oraz wysublimowane mechanizmy obronne po prostu ..... idą się j...ać.
Myśli krążą tylko wokół picia, i tak, taka osoba jest chora.

Przecież to podręcznikowa TREŚĆ RACJONALIZACJI usprawiedliwiającej picie. Alkoholik, choroba... nie wolno pić do końca życia, ale przecież to raczej niemożliwe... No cóż, trzeba się odwołać do siły wyższej :D Tymczasem problem jest prosty, wręcz przyziemny.

Żeby z niego wyjść trzeba nie pic wcale tak długo az dojdzie sie do stanu ze zacznie sie funkcjonować dobrze bez alkoholu.

Niekoniecznie. Można zacząć od regularnego zmniejszania dawki alkoholu i częstotliwości picia. Tylko, że wtedy faktycznie trzeba się trzymać ustalonego reżimu. Ja jestem zwolennikiem racjonalnego odchodzenia od nałogu, czyli maksymalnym skupieniu się na tu i teraz i umiejętności zadawania sobie umiejętnych pytań. Tu trzeba odrzucić jakiekolwiek szufladkowanie i skupić się na znajdowaniu rozwiązania problemów. Każdy może mieć inny sposób, który jest dla niego najlepszy, ale kluczowe jest zrozumienie problemu emocjonalnego, na który reagujemy piciem i znalezienie innego rozwiązania niż alkohol.

Ja też dużo piłem i na mnie działa tylko jeden sposób, czyli niczego sobie nie przysięgać, nic nie planować i dla mojej psychiki to jest optymalne. Kiedy mam ochotę się napić, to zadaje sobie pytanie czemu mam taką ochotę i jak inaczej można to zaspokoić. Dzięki temu rozwiązuję problem na bieżąco, a nie odbieram sobie możliwości napicia się, więc nie istnieje dla mnie problem walki z nałogiem - to byłby wyimaginowany problem.Zamiast etykietki "nałóg" są realne czynności i emocje, które za tym stoją i dzięki temu nałogu faktycznie nie ma, a ja mam coraz większą wolność emocjonalną. Ostatnio trwałem w postanowieniu, po czym ostro dałem w palnik i znów nie piję, bo nie mam potrzeby. Ta potrzeba maleje kiedy nie myślimy o walce z nałogiem i tak samo rozbijamy pozostałe życiowe problemy.

Np dla mnie problemem było to, że nigdy nie będę miał dziewczyny, a teraz już to nie jest dla mnie problem i przestawiłem myślenie na inne tory. Zrozumiałem, że muszę przestać myśleć życzeniowo, całkowicie zrezygnować z myśli o tym, że cokolwiek mi się należy i że coś ma sens. W zamian za to trzeba myśleć realnie. Musiałem zrezygnować z myślenia o samobójstwie skoro nie zrealizują się moje marzenia, a muszę żyć. Te problemy już nie istnieją, bo zmieniłem swój pogląd na życie.

Pewne rzeczy trzeba sobie poukładać i każdy dochodzi do tego w inny sposób. Można skupiać się na źle sformułowanych problemach i wtedy rozwiązanie też będzie złe, a uznanie siebie jako alkoholika - czyli kogoś chorego nieuleczalnie to głupota. W ten sposób leczy się objawy, a nie dotyka się prawdziwej przyczyny, która nadal jest w człowieku i dlatego musi on się już do końca powstrzymywać i kontrolować. Przecież tu nie o to chodzi i gdyby rezygnacja z picia polegała na tym co obserwuję u byłych alkoholików po AA to w większości przypadków wolałbym jednać dalej pić niż w ten sposób rzucać. Natomiast są na szczęście skuteczniejsze metody i dużo przyjemniejsze w stosowaniu, a przy okazji rozwijające człowieka w wielu kierunkach.

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ciekawie napisales- jednak podejrzewam ze po prostu jednak ...nigdy nie byles alkoholikiem. Bo alkoholikowi jest juz obojetne dlaczego pije, po prostu musi sie napic i juz. nawet jakby znikneły te powody, nawet jakby je sobie odkrył i zrozumiał. Wtedy to juz alkohol rzadzi. przeciez istnieje tez fizyczne nie tylko emocjonalne uzaleznienie od nalogu..
Mam nadzieje ze Twoj wpis nie zaszkodzi nikomu.
Bo tu nie chodzi tylko o racje- to czytaja ludzie wyciagaja wnioski i moga tworzyc kolejne usprawiedliweinia.
Nie na kazdym etapie i nie kazdy potrafi i moze tak samo.
Nie kazdy ma czas zastanawiac sie tyle i zmieniac priorytety.Nie na kazdym etapie uzaleznienia jest to tez mozliwe, nieraz trzeba jednak nie pic i doprowadzic do niewaznosci alkoholu. a na trzeźwo mazna dopiero sie rozwijac, nie pogrążać.

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ciekawie napisales- jednak podejrzewam ze po prostu jednak ...nigdy nie byles alkoholikiem.

A to już zależy wg jakiej definicji. Bo być może właśnie Stasiek też nim nie jest, bo gdyby był alkoholikiem to by nie zakładał tematu na forum, bo by był przekonany, że nie jest alkoholikiem - w końcu używałby wtedy zaprzeczeń, więc by to do niego nie dotarło :D Widzisz, to jest myślenie schematyczne i bronisz tego schematu, bo wpojono Ci go pewnie na jakiejś terapii, za którą pewnie jeszcze zapłaciłaś.

Bo alkoholikowi jest juz obojetne dlaczego pije, po prostu musi sie napic i juz. nawet jakby znikneły te powody, nawet jakby je sobie odkrył i zrozumiał. Wtedy to juz alkohol rzadzi. przeciez istnieje tez fizyczne nie tylko emocjonalne uzaleznienie od nalogu..

To się leczy faktycznie tak, że trzeba odstawić alkohol. To już jest bardzo późna faza wg tej Twojej teorii z AA, ale alkoholizm przecież jest już wcześniej - nie tylko w fazie uzależnienia fizycznego. Jeśli nałóg jest fizyczny, to najlepiej iść do lekarza, pewnie do psychiatry żeby dał leki i wtedy wiadomo, że nie wolno nic pić, ale to się samo przez siebie rozumie. Potem można będzie się napić po jakimś czasie, tylko właśnie kluczowe jest tu właściwe myślenie, percepcja.

Nie kazdy ma czas zastanawiac sie tyle i zmieniac priorytety.Nie na kazdym etapie uzaleznienia jest to tez mozliwe, nieraz trzeba jednak nie pic i doprowadzic do niewaznosci alkoholu. a na trzeźwo mazna dopiero sie rozwijac, nie pogrążać.

W skrajnych przypadkach pewnie tak jest. Zazwyczaj jednak właśnie to ta zmiana priorytetów jest kluczowa. Alkohol z czasem sam staje się mniej ważny. Z całym szacunkiem, ale jeśli ktoś nie ma czasu na zmianę priorytetów w tak ważnej kwestii, to nie sądzę żeby powiodła mu się jakakolwiek terapia.

Mam nadzieje ze Twoj wpis nie zaszkodzi nikomu.
Bo tu nie chodzi tylko o racje- to czytaja ludzie wyciagaja wnioski i moga tworzyc kolejne usprawiedliweinia.
Nie na kazdym etapie i nie kazdy potrafi i moze tak samo.

No właśnie prędzej pomoże. Moje podejście raczej odbiera moc usprawiedliwieniom i je uniemożliwia i właśnie m.in. na tym polega jego moc. Nie ma żadnego alkoholizmu, który usprawiedliwia picie i nie ma nierozwiązywalnych problemów, a alkohol na bieżąco można zastępować innymi czynnościami żeby nie myśleć o piciu. Najważniejszy jest jednak trening mentalny pozwalający na to.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...