Skocz do zawartości
Forum

Po rozstaniu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
nieco ponad dwa tygodnie temu, po półtorarocznym związku, rozstaliśmy się z narzeczoną z jej inicjatywy. Bardzo mnie to dotknęło, w zasadzie od tego momentu czuję się, jakby moje życie to był film, którego jestem obserwatorem. Mam totalne wahania nastrojów, od euforii podczas której mam wrażenie, że mogę wszystko, po zupełny dół.
Żadna z rzeczy, które wcześniej były dla mnie odskocznią od rzeczywistości, nie sprawia mi radości.
Trochę wbrew sobie staram się prowadzić bardzo aktywny tryb życia - siłownia, basen, tenis, wyjścia ze znajomymi do pubów, czy na imprezy. Jednak zauważyłem u siebie coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem - zupełny brak zainteresowania innymi kobietami. Pomimo tego, że podobno jestem atrakcyjny i zwykle "kręci się" obok mnie sporo dziewczyn, nie jestem w stanie wykazać jakiegokolwiek zainteresowania wobec nich. Są dla mnie po prostu nijakie.
Czy to, co dzieje się z moją psychiką jest normalne?

P.S. Wybaczcie chaos w wypowiedzi.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Masz rację, dwa tygodnie to bardzo krótko, jednak pytanie bierze się stąd, że bez względu na to czy rozmawiam ze znajomymi, czy przeglądam fora/artykuły odnośnie facetów będących w mojej sytuacji, to wszędzie można spotkać rady w stylu "klin klinem".
A ja po prostu nie jestem w stanie w tym momencie postrzegać kobiet w kategorii potencjalnego "klina". (przy poprzednich rozstaniach ten problem nie istniał).

Odnośnik do komentarza

Pawwel

A ja po prostu nie jestem w stanie w tym momencie postrzegać kobiet w kategorii potencjalnego "klina". (przy poprzednich rozstaniach ten problem nie istniał).

To nawet dobrze, nie uważasz, ze to trochę nieuczciwe wobec tego "klina"?

Odnośnik do komentarza

~jonka

To nawet dobrze, nie uważasz, ze to trochę nieuczciwe wobec tego "klina"?

Nie w tym rzecz, mam na myśli sytuację czysto hipotetyczną - po prostu nie jestem w stanie patrzeć na inne kobiety w momencie, w którym moi kumple będąc w podobnej sytuacji "leczą się" w ten sposób permanentnie.

Co ciekawe, nawet zupełnie obca dziewczyna, która dosiadła się do mnie w pubie, była w stanie wydedukować z mojego zachowania co się stało - przerażające.. Wszyscy moi koledzy, którzy byli tam ze mną ślinili się do niej (nawet ci w związkach), natomiast dla mnie równie dobrze mogła być facetem, zero zainteresowania.

Trochę marudzę, ale moi znajomi mają już chyba dość tego podłego nastroju, a gdzieś muszę dać upust temu co we mnie siedzi, więc padło na forum :p

kwiatuszek2
Nie zaliczasz się do większości typowych samców, tylko się angażujesz. Straciłeś osobę, na której Ci zależy więc to normalne, że nie potrafisz od razu zapomnieć o tym uczuciu.

I chyba po części to wpłynęło na rozpad związku.

Odnośnik do komentarza

Miałem problemy z erekcją, które bardzo wpłynęły na moją samoocenę i stan psychiczny. Wina była po środku, ponieważ mój stan wynikał po części z jej reakcji na sytuację, natomiast ja dosyć długo zwlekałem z wizytą u specjalisty (dopiero w krytycznym momencie, kiedy faktycznie problem był spory udałem się do seksuologa). Ogółem, zanim lekarz włączył terapię farmakologiczną, moje libido spadło do zera, moja ex była tym stanem rzeczy bardzo sfrustrowana. W połowie kuracji, kiedy wszystko z mojej strony zaczęło wracać do normy, ona stwierdziła, że ma już dość. Inna sprawa, że dokładnie w okresie przyjmowania przeze mnie lekarstw jej ginekolog zalecił jej przerwę w antykoncepcji, więc nasze współżycie znów było w martwym punkcie.
Suma sumarum, ona stwierdziła, że nie czuje się przy mnie kobietą..

Odnośnik do komentarza

Tu wniosek jest tylko jeden, nie kochała Cię nigdy prawdziwą miłością, skoro z takiego powodu się to rozpadło. Oczywiście nie pochwalam tego, że tak późno zgłosiłeś się z tym do lekarza, ale lepiej późno niż w cale.
Nie martw się, z nową dziewczyną nie będziesz miał tego problemu.

P.S. Są inne metody antykoncepcji niż tylko tabletki.

Odnośnik do komentarza

A ja tu widzę frustrację otoczenia na Twoje zachowanie, a powiedz mi, co jest złego w tym, że przeżywasz swoje rozstanie i problemy inaczej niż banda samców? Ja nie wiem czym się przejmować? Jak sobie poukładasz życie osobiste, zaczniesz panować nad huśtawką nastrojów, wyleczysz się to wtedy może i sercowe problemy będą łatwiejsze do zniesienia i pójścia na przód. Moim zdaniem to raczej oni się powinni wstydzić że lecą za innymi świeżo po zerwaniu, albo będąc wciąż w związku, to świadczy o ich jakże wielkiej dojrzałości. Nie sugeruj się nimi, każdy ma swój czas na wszystko. I może zacznij się zastanawiać czy Ty w ogóle masz przyjaciół? Kogoś kto nie będzie Cię oceniał ani wymuszał jakichś zachowań? Kto wysłucha?

Odnośnik do komentarza

kwiatuszek2
Tu wniosek jest tylko jeden, nie kochała Cię nigdy prawdziwą miłością, skoro z takiego powodu się to rozpadło. Oczywiście nie pochwalam tego, że tak późno zgłosiłeś się z tym do lekarza, ale lepiej późno niż w cale.
Nie martw się, z nową dziewczyną nie będziesz miał tego problemu.

P.S. Są inne metody antykoncepcji niż tylko tabletki.

Ona nie ufała prezerwatywom - ogólnie, pod koniec była bardzo przewrażliwiona na temat ewentualnej "wpadki", do tego stopnia, że podczas stosowania jej hormonów przez ostatnie 2-3 miesiące używaliśmy również prezerwatyw.

Madalea
A ja tu widzę frustrację otoczenia na Twoje zachowanie, a powiedz mi, co jest złego w tym, że przeżywasz swoje rozstanie i problemy inaczej niż banda samców? Ja nie wiem czym się przejmować? Jak sobie poukładasz życie osobiste, zaczniesz panować nad huśtawką nastrojów, wyleczysz się to wtedy może i sercowe problemy będą łatwiejsze do zniesienia i pójścia na przód. Moim zdaniem to raczej oni się powinni wstydzić że lecą za innymi świeżo po zerwaniu, albo będąc wciąż w związku, to świadczy o ich jakże wielkiej dojrzałości. Nie sugeruj się nimi, każdy ma swój czas na wszystko. I może zacznij się zastanawiać czy Ty w ogóle masz przyjaciół? Kogoś kto nie będzie Cię oceniał ani wymuszał jakichś zachowań? Kto wysłucha?

Mam sporo kumpli, którzy mają, jak to nazwałaś "samcze" podejście do sprawy i jakiekolwiek otwarcie się przed nimi wiąże się z wyśmianiem. Przyjaciół, którym mogę powiedzieć wszystko mam dwóch, jednak obaj są w związkach i czas mają głównie dla swoich połówek + studia + praca (doskonale ich rozumiem, niedawno prowadziłem identyczny tryb).
Inna sprawa, że większość z tych "samców" nigdy w poważnym związku nie była i ich podejście jest raczej wypadkową relacji innych osób.

Pytanie moje wzięło się generalnie stąd, że w najtrudniejszym etapie dla mojej psychiki, tj w czasie kiedy faktycznie problemy natury intymnej sięgnęły zenitu, moje libido było zerowe, moja dziewczyna pomimo tego, że starała się jak mogła, podczas którejś z entych rozmów spytała się mnie czy myślałem kiedyś o swojej orientacji. W zasadzie to był gwóźdź do trumny. Od tego momentu, pomimo tego, że zawsze byłem przekonany o swojej męskości, mam chyba paranoję. Porównuję się na każdym kroku do stereotypowego macho i każda różnica jest dla mnie niepokojąca - na przykład pytanie, jakie zawarłem w pierwszym poście.

Odnośnik do komentarza

twoja reakcja jest jak najbardziej normalna. potrzeba czasu, aby wyleczyć zranione serce, zwłaszcza że była to Twoja narzeczona, a więc zapewne planowaliście wspólną przyszłość. Nawet lepiej dla Ciebie będzie, jeśli pobędziesz trochę w samotności, po długim związku nie warto od razu wiązać sie z kimś innym, bo może to okazać się zgubne. Uczucie przyjdzie z czasem. Na pewno jeszcze spotkać "tę jedyną" :) powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Pawwel
Miałem problemy z erekcją, które bardzo wpłynęły na moją samoocenę i stan psychiczny. Wina była po środku, ponieważ mój stan wynikał po części z jej reakcji na sytuację, natomiast ja dosyć długo zwlekałem z wizytą u specjalisty (dopiero w krytycznym momencie, kiedy faktycznie problem był spory udałem się do seksuologa). Ogółem, zanim lekarz włączył terapię farmakologiczną, moje libido spadło do zera, moja ex była tym stanem rzeczy bardzo sfrustrowana. W połowie kuracji, kiedy wszystko z mojej strony zaczęło wracać do normy, ona stwierdziła, że ma już dość. Inna sprawa, że dokładnie w okresie przyjmowania przeze mnie lekarstw jej ginekolog zalecił jej przerwę w antykoncepcji, więc nasze współżycie znów było w martwym punkcie.
Suma sumarum, ona stwierdziła, że nie czuje się przy mnie kobietą..

a ja myślałam, że to głównie facetom zależy na seksie:) Jeśli to była przyczyna rozpadu związku, to niestety ona Cię nie kochała. Bo miłość polega na tym, że jest się ze sobą bez względu na wszystko, w zdrowiu i chorobie, że zawsze można liczyć na tę drugą osobę. Ja z kolei znam odwrotny przypadek, kiedy facet zerwał z dziewczyną po 4 latach, bo ona nie kochała się tak często, jak on tego chciał. To jest straszne, ale niestety prawdziwie. Naprawdę bardzo Ci współczuję i życzę , abyś spotkał kobietę, która naprawdę Cię pokocha i z którą będziesz baardzo szczęśliwy. Trzymam kciuki!!!

Odnośnik do komentarza

no sense

a ja myślałam, że to głównie facetom zależy na seksie:) Jeśli to była przyczyna rozpadu związku, to niestety ona Cię nie kochała. Bo miłość polega na tym, że jest się ze sobą bez względu na wszystko, w zdrowiu i chorobie, że zawsze można liczyć na tę drugą osobę. Ja z kolei znam odwrotny przypadek, kiedy facet zerwał z dziewczyną po 4 latach, bo ona nie kochała się tak często, jak on tego chciał. To jest straszne, ale niestety prawdziwie. Naprawdę bardzo Ci współczuję i życzę , abyś spotkał kobietę, która naprawdę Cię pokocha i z którą będziesz baardzo szczęśliwy. Trzymam kciuki!!!

Dzięki! :)
Właśnie dla mnie było i jest bardzo dołujące, że nie spisałem się jako facet. Nie lubię się nad sobą użalać, ale jak już wcześniej pisałem, mam potrzebę gdzieś się wygadać, padło na forum.
Mam straszny bałagan w głowie, od prawie dwóch tygodni się do siebie nie odzywamy, mam ogromną ochotę się z nią spotkać, bo chyba wiem z czym moje wszystkie problemy były związane. Jednak z drugiej strony, nie wiem czy jest sens próbować to odbudowywać. Przeżyłem z nią naprawdę dużo dobrego, bez przerwy, czegokolwiek nie robię, mój mózg płata mi figle i mam flashbacki z sytuacji, których na dobrą sprawę już nie pamiętałem..
Nie mam pojęcia co robić, jakieś rady?

Odnośnik do komentarza

Ale to nie jest twoja wina, każdy ma jakieś problemy, ale to nie znaczy, że gdy one się pojawią, trzeba od nich uciekać. Jeśli Twoja dziewczyna by się kochała, to byłaby z Tobą do tej pory i mocno wspierała twoje leczenie, które na pewno przyniesie odpowiednie rezultaty. Nie martw się, to że masz chwilowe problemy nie oznacza, że nie spełniasz się jako facet. O tym trzeba rozmawiać, to nie jest wstyd. Wyleczysz sie z tego i będzie ok. Na pewno znajdziesz kobietę, która Cię doceni i pokocha za to jaki, jesteś, bez względu na wszystko:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...