Skocz do zawartości
Forum

Bezradność, obniżenie samooceny w relacjach z dziewczyną


Rekomendowane odpowiedzi

Witam ! Mój pierwszy post, nie słyszałem o tym forum, ale cieszę się, że usłyszałem i myślę, że się tu zadomowię :) mój rocznik to '92
Wybaczcie składnię itp. - dziecko komputera :)
.
1. Płaczliwość (?) + introwertyzm
Jak byłem młodszy (3-4 klasa podstawówki), czułem się inny, dziwny, aż nagle znalazłem muzykę i zacząłem budować na jej podstawie swój mały świat. Nie byłem do końca zamknięty na znajomych, miałem ich nawet momentami w nadmiarze. Zdarzały się jednak momenty, w których się zamknąłem i chciałem sobie po prostu pokomponować i po krótkim czasie nauczyłem się muzycznie przelewać swoje najróżniejsze uczucia. I coś się we mnie zmieniło, co pozostało do dziś.
Szczególnie łzy - no to już po prostu paranoja jak ja się potrafię rozpłakać przy ulubionym utworze albo gdy smutna jest mi bliska osoba itp. albo po prostu z bezradności czy wściekłości (!)
Można z tym jakoś walczyć? Tzn. rozumiem, że część osób uważa wrażliwość za cechę pozytywną (ja jednak po niektórych przejściach nie do końca), ale tu z pewnością jest nutka przesady. Dlatego myślę o pozbyciu się tej cechy. Udawanie na dłuższą metę pogarsza mój stan. A wstydzę się tego bardzo i szukam samotności i koło się zamyka.
.
2. Paranoja
Druga sprawa również powyższej dotyczy, ale w nieco inny sposób. Bo co prawda zdarzały się łzy i to niemałe, to jeżeli były z powodu utworu czy coś, to sprawa jasna, to nawet przyjemne. W bezradności i wściekłości nawet zazwyczaj mnie motywują do działania, co oznacza, że pomagają.
Zdarzył się jednak nietypowy moment w moim życiu, kiedy nałożyły się zerwanie z dziewczyną, poważny w skutkach dla taty wypadek samochodowy, którego też byłem uczestnikiem i (wskutek tego) problemy na studiach. To tak w przeciągu tygodnia, ale nie widziałem w samym tym zdarzeniu nic strasznego, czym mógłbym się załamać czy coś. Tata zdrowiał jak młodzieniaszek, za dziewczyną co prawda tęskniłem, ale nie do przesady, a rok przerwy na studiach to nie koniec świata.
A jednak moja reakcja przeszła najśmielsze oczekiwania. Tutaj pominę, bo to była zwykła deprecha, dół, co prawda dość mocny, ale wydaje mi sie, iż książkowy :). Odbyłem rozmowę z psychoterapeutą, powiedział (a właściwie powiedziała), że wszystko ze mną OK i mi przejdzie.
No i poniekąd racja, przeszło, poza jednym - spadkiem samooceny o chyba pół skali (jeżeli ktokolwiek takową wymyślił). Wydawało mi się, że miało to związek z tym zerwaniem, więc zacząłem nieco ćwiczyć, pracować nad sobą, studia szły bardzo dobrze, odniosłem mały sukces w muzyce no i wydawało się, że i tego się pozbyłem! Aż do momentu, w którym znów mi zaczęło na kimś zależeć.
Luuuudy co ja wyprawiam... cały czas mi się wydaje, że coś jest nie tak (z mojego powodu), każdy jej smutek powoduje u mnie 100x większy. Pojawiają się łzy w oczach przy każdej bardziej "obciążającej emocjonalnie rozmowie" i za każdym razem, gdy mrugnie inaczej okiem (oczywiście hiperbola, chodzi o niepotrzebne interpretowanie szczegółów), to zaczynam szukać w sobie niepoprawności, zaczynam się zastanawiać gdzie popełniłem błąd nawet, gdy go nie ma i zaczyna to być moją małą paranoją. Idźmy dalej - za chiny nie może do mnie dotrzeć, że jej się podobam. Pomimo, że mi o tym mówi, no i znajomi też to widzą, to po prostu jakby wchodziło jednym, a wychodziło drugim uchem. Spytacie - skoro to tak doskonale widzisz, jak to możliwe, że sobie z tym nie radzisz i po czym w ogóle jestem w stanie to stwierdzić? Otóż w momencie, gdy zaczynam "wymyślać", nie zdaję sobie z tego sprawy. Dopiero po czasie, po analizie co ja właściwie zrobiłem, zauważam te sytuacje.
A skutków ta sprawa troszkę ma i może mieć jeszcze więcej. Dla porównania problemy na studiach, finansowe, zdrowotne (swoje rzecz jasna) itp., nie robią na mnie aż takiego wrażenia.
Ratunku!
Co to jest i co mi może pomóc? Nerwica natręctw? Burza hormonów? A może jestem w ciąży? (:D) No sam już się po prostu z siebie śmieję. Mam dystans do siebie, więc wydaje mi się, że jestem w stanie to zwalczyć :)
Dziękuję wszystkim (z góry) za poświęcony czas!
.
Pozdrawiam serdecznie i lecę przeglądać forum dalej :)

Odnośnik do komentarza

Hej. Też byłam kiedyś nadwrażliwa, więc znam takie stany, o których piszesz pod nr1. Obecnie jestem nadal wrażliwa, ale już nie wyję z byle powodu:) Ludzie i sytuacje mnie uodporniły.
Muzyka, no cóż, bardzo na mnie oddziałuje; wczoraj byłam na kameralnym koncercie i parchałam tam prawie cały czas. Odczuwam pod jej wpływem różne emocje, wpadam w nastroje, miewam catharsis, ale mi to w sobie nie przeszkadza, taka jestem i nawet to lubię.
Powiem więcej- cieszę się, że są ludzie tak wrażliwi na dźwięki ja TY, to jest piękne i cenne.

Co do paranoi- nie wiem czy ją znam z autopsji, może zamiłowanie do porządku i czystości mogłabym pod nią podciągnąć. Nie mogę się skupić kiedy mam bałagan :) więc sprzątanie generalne urządzam raz w tygodniu, bo albo goście, albo projekty na podłodze, albo sąsiadka, albo mój luby nabałagani. Są tego plusy -nie wywracam całej chałupy do góry nogami gdy idą święta. A poważnie to nie mam problemu jeśli bywa nieład. Życie:)
U Ciebie przez tę nadwrażliwość coś z samooceną nie działa, bo jeśli dziewczyna Ci mówi że jej się podobasz, to tak jest ( inaczej by z Tobą nie była!) Nie szukaj podstępu, bo go znajdziesz. Ciesz się z tego co masz, kim jesteś; ze swoich talentów, przyjaciół, bliskich, doceniaj dobroć w sobie i w innych, a resztą się nie przejmuj. Nie warto zajmować się gównianymi wkrętami, bo to tylko fikcja, którą tworzą umysły nadwrażliwych. Wolę sobie wkręcać pozytywne rzeczy. Mi takie podejście pomaga być szczęśliwszą.

Odnośnik do komentarza

BecauseOfMusic, podejrzewam, że Twoja "paranoja", jak ją określasz, to bardziej niska samoocena, która podsuwa Ci czarne scenariusze. Chwytasz się jakiejś negatywnej, pesymistycznej myśli (np. "Nie podobam się dziewczynie") i szukasz sytuacji, przykładów, które potwierdziłyby Twoją hipotezę. W większości wypadków zniekształcamy rzeczywistość tak, by się nasze tezy potwierdziły, np. popełniamy podstawowe błędy atrybucyjne. Radziłabym popracować nad poczuciem własnej wartości. Im lepiej będziesz czuł się sam ze sobą, tym będziesz bardziej pewny siebie i nawet drobne mankamenty czy wady (jak np. płaczliwość, o której wspomniałeś) będzie łatwiej zaakceptować. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...