Skocz do zawartości
Forum

Leczenie uzależnienia kontrowerysjnymi metodami


Gość Raszer

Rekomendowane odpowiedzi

No nieźle.
Aż się zgrzałam z wrażenia ; )
Po przeczytaniu pierwszej części, moja myśl - "higieniczny z niego narkoman" ;)
( słowo "narkoman" Ci pasuje? )
Po przeczytaniu drugiej części, moja myśl - "genialne studium psychicznej klęski"

Rasz, chcesz z tego wyjść, czy to już Twoja druga natura?

Dzięki, że chce Ci się to wszystko pisać...chyba jestem zboczona, bo dla mnie to pasjonująca lektura ; )

Paracetamolu nie biorę, miałam na myśli winian ergotaminy.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Tracenie z dnia na dzień znajomych czy bliskich osób nie dzieję się z dnia na dzień. Jeżeli piszesz o długim okresie czasu można napisać, zniknęli niezauważeni. Ale to proces. Ktoś zaczyna mieć inne pomysły gdzie np. nie ma kompromisów, potem inne przekonania o których np. ty nie chcesz gadać, taka osoba czuje się nie rozumiana i znika powoli, odpisując coraz krócej na smsy itp bo np. chce gadać o ćpaniu, albo mieć znajomych co ćpają, może czuć że ją potępiasz a nie powinnaś. Pomóc tak, wysłuchać, zrozumieć. Posłuchać o tym jak to boli, mimo że na codzień się śmieje. Tego najczęściej szukają takie osoby ale są cholernie nieufne, bo wiedzą jak wielki to wstyd, ja się bałem nacisku ze strony przyjaciół, żebym to odstawił, obiecywałem i dupa... potem, się nie odzywałem do nich bo przecież znowu obiecałem i zawiodłem. Jest też rodzaj osób, które dostają manii. "Jestem tak zajebisty", że wszystkich mam w dupie. Ten typ, nawet jak mania minie, nie odezwie się, bo mania zmieni się w silną depresję. Ogólnie ćpanie, tak koncentruje na sobie uwagę, że ta osoba nie tylko do ciebie zapewne się nie odzywa ale do nikogo. Ty niestety staraj się dowiedzieć o co chodzi, bo jak ona po prosi o pomoc może już być trochę nie w porę i być w opłakanym stanie. Na siłę, możesz pocisnąć, że narzucasz się bo chcesz ratować człowieka który jest dla ciebie istotny. (poczucie bliskości trudne do nawiązania ale jak się uda bezcenne). I jak ci się uda, nie lataj, dla tej osoby po dragi. Bo nieraz mi rodzina latała. Bo leżałem, skręcało mnie itp, nie mogli patrzeć jak cierpię. Jakby nie poszli to bym miał kilka zażyć mniej, i nie wstydziłbym się manipulowania rodziną. ;/. Obrazi się i wywali cię z domu, ale potem ci podziękuje.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
No nieźle.
Aż się zgrzałam z wrażenia ; )
Po przeczytaniu pierwszej części, moja myśl - "higieniczny z niego narkoman" ;)
( słowo "narkoman" Ci pasuje? )
Po przeczytaniu drugiej części, moja myśl - "genialne studium psychicznej klęski"

Rasz, chcesz z tego wyjść, czy to już Twoja druga natura?

Dzięki, że chce Ci się to wszystko pisać...chyba jestem zboczona, bo dla mnie to pasjonująca lektura ; )

Paracetamolu nie biorę, miałam na myśli winian ergotaminy.

To nie druga natura to pierwsza, chodzi o to, żeby wstawić tą ubogą pierwotną i zrobić przyśpieszony kurs akceptacji świata, emocji itp :) Higieniczny narkoman nie istnieje. Narkoman czy mi pasuje? Heh, powiem ci, że na początku każdy dostaje białej gorączki jak 30 osób w kółku tłumaczy, mu, że jest ćpunem a on zaprzecza, aż w końcu dochodzi po całym dniu albo tygodniu, że skoro wszyscy tak gadają to może to prawda?.. i dół. Musisz się pogodzić z tym, że każdy może próbować ci tym ubliżyć. Na początku jest niełatwo, ale potem, to słowo przypomina o tym kim przestaję być. A to co o mnie mówią, nie ma najmniejszego znaczenia, bo po co mam słuchać osób które mi ubliżają i nie chcą dla mnie dobrze. Im więcej gadają tym dalej jestem bo w końcu to daje nawet siłę, że nie chce taki być. Ale to piekło co przeszedłem, ten cały bajzel można w przyszłości bardzo sprytnie wykorzystać ;')

Odnośnik do komentarza

Tak mam, że nie naciskam. Pomocy zawsze udzielam ( nie, latać po dragi nie zamierzałam...zresztą nie ta skala).
Hm, napisałeś kilka cennych rzeczy.
Przemyślę to sobie.
Ważne sprawy.

Ok, więc nie jesteś higieniczny ( narkoman nie, ćpun nie...uzależniony?).
Ale pierwszy raz widzę, żeby ktoś o siebie, tak dbał i nie dbał jednocześnie ; )
Pierwsza natura powiadasz?
Hmmm...muszę wszystko przemyśleć. Jest zagwozdka.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Nie istnieje coś takiego jak "nie ta skala". Nie ma jakiś regół które wymyślają osoby które w tym bagnie nie były.
To taki bezwzględny mechanizm. Nie masz siły jeść pić, iść do kibla, niektórzy leją pod siebie, drgawki, ból nie do opisania, a jak masz nagle kasę i nie masz siły się czołgać to biegniesz po to. To jest ciekawe, i stan o którym piszę nie jest wyolbrzymiony, czy pieszczenie się. To zagraża czasem życiu.
Sama świadomość, że zaraz "będzie lepiej" powoduje cravig, wydzielają się podobne substancje, niektórzy twierdzą że więcej niż podczas zażycia narkotyku. A najgorzej, jak biegniesz jak zombie docierasz a diler mówi, że sory nie mam xD. Taki psikus potęguje negatywne objawy, zabiera nadzieje na "dobrze". Uzależniony jak najbardziej niestety. Ćpun w dupie, nazwa ćpun to nie określenie kolesia na dworcu z igłą w łapie, ćpun to też klubowicz biorący exstasy, ćpun to babka z nerwicą, którą walnie samochód a jej 1 pytanie to "boże gdzie mój Lorafen?". Ćpuny, narkomani lekomani to nazwa opisująca osobę chorą na uzależnienie po prostu. No spotkałem się 2 razy z tym, że ktoś "dba" dba to tak naprawdę nie bierze, ja do czasu aż nie widziałem szans, mogłem starać się niwelować negatywny wpływ, którego i tak nie da się pozbyć :P nawet w 1/4. Ale nie mam chorób somatycznych itp. suplementacje stosuję też bardzo długo, to nie tak, że wczoraj coś przeczytałem i kupiłem. Organizm ma dostęp, do rzeczy których przeciętna osoba biorąca nie ma, i poza tym że ktoś coś opisał wierzę w to, że z tego skorzysta, chociaż trochę. Np, nie kumałem jak ludzie się odwapniają, zęby padają, cera, w ogóle wszystko. Mi mówią, że wyglądam dobrze xD. Ale wygląd nijak się ma do tego z czym muszę się zmagać w głowie ;/. Tak, ćpanie zawsze przysłaniało prawdziwe ja, ale to ja istnieje. Więc odpuszczając temat uzależnienia, mamy coś w stylu trochę dowalonej osobowości, źle uksztautowanej itp, leniwej, z zaburzeniami wszelkiego rodzaju zwłaszcza na początku. Ale to się zmienia, i jest szok. Nie mam tego na codzień, ale dotknąłem opcji życia "normalnego" i nie wierzę do dzisiaj, że może sypać takimi miłymi chwilami i jednocześnie mieć to poczucie czystości, i nie martwić się o jutro. To coś co determinuje strasznie, wcześniej jak była abstynencja 6 miesięcy to tego nie było, dopiero jak zacząłem bardzo chcieć się odciąć od tego na zawsze, to się pojawiło. Taka marchewka ;D, nie na serio. Chcę cierpieć normalnie a potem się cieszyć. Każdy ma swoje powody do zmian, tych raz na zawsze, bez obawy, że "ale jak to odstawie, to co to? jak to? co mam ćpać? co robić? kim jestem? itp". Wiesz jak osoby na siłę podejmujący taką decyzję przeżywają? W ośrodkach nazywa się to "żal po stracie" :P serio. Nie ma akceptacji na brak tego. To jakby ci rękę ucieli, bo łuszczy ci się skóra. Ty tak święcie uważasz, inni widzą, że rana ci gnije, i albo ją odetniesz albo umrzesz. Byś powiedziała o tak tnijcie?. Czy szukała gdzie się da opcji oczyszczenia rany, i ocalenia ręki?

Odnośnik do komentarza

Raszer,
pisząc o "nie tej skali" miałam na myśli moje doświadczenia...a raczej doświadczenia mojego znajomego.
Nie było opcji, żebym latała mu po dragi...bo też nie miałam pojęcia, że jest uzależniony.
Chociaż czasem dziwnie się zachowywał, widać było, że ma coś z psychiką...ale nigdy bym nie pomyślała, że ma problem.

Miał problem z trawą i amfą...i dalej będę utrzymywała, że skala nie ta...bo o ile mi wiadomo, na spokojnie z tego wyszedł.
Chyba...bo nigdy nic nie wiadomo, miał już kilka wcześniejszych epizodów, wcześniej czy później schodził na manowce...wtedy, gdy życie się waliło.
On ( jak każdy człowiek chyba) potrzebuje stabilizacji i szczęścia.
Może czegoś jeszcze potrzebuje, czegoś czego nigdy nie osiągnie i stąd ta potrzeba, ta pustka, którą trzeba czymś wypełnić.
Ale masz racje, nie odszedł z dnia na dzień...to mi się tylko tak wydawało. Sygnały dawał wcześniej, tylko byłam ślepa.
Ok.
No nieważne...to nie wątek z moimi problemami ; )

Oczyszczenie rany i uratowanie ręki powiadasz?
Na zasadzie klin klinem? Leczenie nałogu kontrowersyjnymi metodami, substancja wypiera substancje...i kiedy kres?
...będzie zwycięstwo ?
:)

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Ha, ha...no i wycięli adres maila.
Trudno.

amela7Nie jestem Rasz, ale może coś napiszę.
Problem tkwi w Twojej główce. Zajadasz stresy. Jedni piją bo sobie z czymś nie radzą, drudzy ćpają, a Ty jesz słodycze.
Nie zalecam terapii Rasza, klin klinem ; ) No chyba, że słodycze zastąpisz owocami ( też słodkie, i przy okazji zdrowe; )
Po prostu musisz wpierw uporać się ze swoją depresją. Nie zajadaj problemów słodyczami.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Raszer,
pisząc o "nie tej skali" miałam na myśli moje doświadczenia...a raczej doświadczenia mojego znajomego.
Nie było opcji, żebym latała mu po dragi...bo też nie miałam pojęcia, że jest uzależniony.
Chociaż czasem dziwnie się zachowywał, widać było, że ma coś z psychiką...ale nigdy bym nie pomyślała, że ma problem.

Miał problem z trawą i amfą...i dalej będę utrzymywała, że skala nie ta...bo o ile mi wiadomo, na spokojnie z tego wyszedł.
Chyba...bo nigdy nic nie wiadomo, miał już kilka wcześniejszych epizodów, wcześniej czy później schodził na manowce...wtedy, gdy życie się waliło.
On ( jak każdy człowiek chyba) potrzebuje stabilizacji i szczęścia.
Może czegoś jeszcze potrzebuje, czegoś czego nigdy nie osiągnie i stąd ta potrzeba, ta pustka, którą trzeba czymś wypełnić.
Ale masz racje, nie odszedł z dnia na dzień...to mi się tylko tak wydawało. Sygnały dawał wcześniej, tylko byłam ślepa.
Ok.
No nieważne...to nie wątek z moimi problemami ; )

Oczyszczenie rany i uratowanie ręki powiadasz?
Na zasadzie klin klinem? Leczenie nałogu kontrowersyjnymi metodami, substancja wypiera substancje...i kiedy kres?
...będzie zwycięstwo ?
:)

Odnośnik do komentarza

Jeżeli ta osoba blisko osoby uzależnionej, stajesz się chcąc czy nie współuzależnioną, wybuch takiego granatu z serii uzależnienie, rani wszystkich którzy są w obrębie tej osoby.
Więc np: większość narkomanów tak zmanipuluje otoczeniem, tobą że nadejdzie moment gdy cię przekona i pójdziesz mu kupić dragi, świadoma tego lub też nie. Nie spotkałem lepszych kłamców, niż narkomanii. Sytuacja wymaga nauczenia się kierowania manipulacją i kłamstwem do perfekcji byle uzyskać to co chce. Np. Chłopak, któremu matka po heroine śmigała, bo on leżał na "skrętach-obj. odstawienne". I straszył ją że umrze, a jego wygląd na to nawet wskazywał. Często rodzina myśli, że to pomoże ukoić cierpienie, i na chwilę tak jest. A wystarczy, odebrac mu kasę, telefon, i zawieść pod szpital z oddziałem detoksykacji. Od razu ćpanie zamieni się w paniczną próbę dostania na oddział. Bo nie ma wyjścia, najwyżej nieprzytomnego go tam doniosą. Nie zarobi kasy i nie znajdzie dilera w innym mieście w ciągu paru godzin i to na skręcie. ;). I teraz wita polska służba zdrowia. 2 tygodnie detoksu i narazie. Bez sens totalny. Detoks powinien trwać moim zdaniem miesiąc albo dwa. Co z tego że usuniesz narkotyk z organizmu, są dla opiatowców systemy detoksykujące w 24h. ale co z tego. Po takim czasie wychodzisz i nawet nie pomyślisz o niczym tylko o ćpaniu.
A po miesiącu, czy dwuch poza wydaleniem narkotyku, mogę zadziałać inne leki np, p.depresyjne. Można zapoczątkować terapię, i na taki detoks trafiały by sensowne osoby. Płacicie za narkomanów, którzy idą na 2tyg, po tygodniu gdy stwierdzą, że tolerancja spadnie się wypisują żeby ćpać mniejszą ilość, po prostu mniej płacić, i tak non stop. A na 2 miesiąc 1/2 z nich by nie poszła, i fakt że nie da się wyjść kiedy się chce wyklucza teoretycznie całą resztę która nie chce faktycznie skorzystać z pomocy. Ja się dogadałem, że po dwuch tygodniach, zostaję jakby ponownie przyjęty na dwa. Czyli miesiąc, potem na oddział ogólny obok, też na miesiąc. I wyszedłem, z inną myślą niż ćpanie, tylko wtedy zapaliła sie lapmka czy chcę jeszcze raz coś takiego przechodzić. I powolny proces przechylania szali na "nie chcę ćpać". Bo na początku dają leki jest spoko, ale potem masz głody, nie możesz wyjść a ewentualna pomoc to doraźnie hydroxyzyna. I myślisz jak nie myśleć. Gra w szachy z samym sobą. Oczywiście, potem przychodzi moment kiedy wracasz do ćpania jak nic ze sobą nie zrobisz, bo trzeba dosłownie kuć żelazo póki gorące. Przerwa to najgorsze co może być. Od naprawdę niedawna dają metadon w polsce na detoksach, gdzie, zwiększa się ilość osób na tych programach. A branie samego metadonu w znacznej liczbie chorych powoduję abstynencje od opioidów i ćpanie innych rzeczy. metylokatynon, który można zrobić sobie w 10 minut w kiblu, i który bardzo uzależnia. Kolejny brak wiedzy to efekt, taki, że ćpający to są zatruci manganem, i kończą jako sparaliżowani. Widziałem jak to działa od A do Z. Klient przychodzi na detoks, chodzi itp, a potem z każdym dniem, coraz wolniej, ma otwartą buzię, ślini się, nie mówi tylko bełkocze, ciągnie nogi za sobą, potem pada, i wózek. I jest warzywko. Leku brak. Bo ci na metadonie, nie mają opcji żeby nabyć wiedzę o uzależnieniu bo ośrodków w których powoli odstawia się metadon czasem terapii znalazłem jeden w Polsce. Po prostu niesamowite dziury w systemie leczenia, w sumie jego brak. Do tego pod punktami, spotyka się 40 narkomanów w kolejce do okienka i wymienią się każda nowością na temat innego fajnego narkotyku. Masakra.
Jeżeli masz przyjaciela narkomana, czy znajomego, nie próbuj mu pomóc. Powiedz, że znajomość wróci jak się ogarnie i powiedz co może zrobić. Nie wdawaj się w dyskusje itp. Niech nie znajdzie w tobie ani żalu, ani przyzwolenia bo tego szuka. Nawet jak po miesiącu poprosi o spotkanie i powie że już ok, to miej pewność, że kłamie. I nie dawaj "ostatniej szansy". Odwróć się od niego, postrasz że powiesz znajomym, żeby uważali bo jest ćpunem, bo taka osoba nie identyfikuje się ze słowem ćpun, i to ją bardzo boli. I odejdź. Tam tej osoby nie ma, którą lubiłaś.
Jeżeli wróci, na pewno to zauważysz. Ale nie będzie to szybko. Jeżeli zaczniesz pomagać, przynosząc chociażby siebie jako osobę do towarzystwa, to niczym go nie zainteresujesz. Będzie tak grał, że skończy się to tylko tym że pogorszysz sytuację i jeszcze tobie będzie z tym źle.
Bo to że go zmusisz, do przysięgi wszem i wobec "Tak będę się leczył, chcę tego". To tylko słowo, które dla ciebie ma znaczenie przeciwne jak dla ćpuna. Na nadejście decyzji o leczeniu, uzależniony milczy o tym fakcie, bo bardzo się tego boi. Dopiero jak będą widoczne konkrety może powiedzieć, "leczę się".
Co do mojego stanu, byłem na kilku konsultacjach, mam skład leków i narkotyków, ale nie mam czasu na testowanie co pomoże co nie. Idę na MRI zanim podejmę decyzję, a koncepcji jest parę. Każda, wchodzi w miejsce nieudanej, byle by nie wziaść. Chciałem detoks, ale jest problem, bo biorę rzadko ale biorę 0,2 bunandolu, oraz benzodiazepiny, w ilościach na które oni nie mają kasy, ale mogę mi je odstawić w 2 tygodnie czy miesiąc. Hehe. już odstawiałem tak szybko benzo 1000, razy. mam schemat schodzenia około 40tygodniowy, przypuszczam że się wydłuży. Z lekarzem mam taki system, że ja podaję pomysł on go obala, on podaje pomysł ja go obalam, i znajduje się kompromis, środek. Najlepsze wyjście. Dawka startowa benzo to 50mg diazepamu doba. I b.powoli w dół, sytematycznie o 5mg w dół, potem, o 2,5mg 1mg, 0.5mg.
Więc w tym temacie nie mam nic do napisania, po za tym, że wymaga dwuch zasad, systematyczności i nie cofania się.
W tak długim czasie, efekty odstawienia to pierdoły, depresja, lęk, czy coś tam podobnego. Piszę pierdoły bo przy problemie uzależnienia od wysokich dawek to pierdoły, jak odstawiłem nagle dawno temu, będąc pare miesięcy na paczce klonazepamu na dobę, w szpitalu dopiero anestetykiem opanowali ataki padaczki. Z amfetaminą, i głodami w większości sobie radzę, ale przychodzi czasem taki bezwzględny i jest problem. Dostaję białej gorączki i po prostu idę nabuzowany agresją, która opada po przyjęciu środka. Tramal, wyłącza mi tą złość. I jest względnie normalnie. Dawka mała 300-500mg, raz na tydzień, tak jak wypada wybuch tej agresji i głodu. Efekt opioidowy nie działa, bo jestem zablokowany bunandolem, po za tym za rzadko stosowane żeby się uzaleznić. Przez swój nietypowy efekt działania, sprawuje się b.dobrze.
Tzn, mięśnie się napinają, nastepuje spokój, pojawia się zainteresowanie w sensie znika apatia, i np, wypadam z pomysłem spaceru. Euforii nie ma, ale jest lepsze samopoczucie. Jeżeli ktoś, ma wątpliwości czy tramadol działa na stężenie dopaminy uważam że tak, choć nie można tego porównać do stymulantów. Po 4h działanie znika, i jest normalnie. Wielu lekarzy by się oburzyło, ale czy to że przepisują benodiazepiny często na 1 wizycie, często faszerując pacjentów, nie mówiąc im że to w sumie narkotyk i to jak się okazuje bardzo groźny jest ok? Nielegalny obrót farmaceutykami takimi jak, fentanyl, dolargan, vicodin, xanax, ritalin, jeżeli nie dogania to jest na równi z biznesem narkotykowym, a w przyszłości go wyprze, bo dragi to przecież są tak naprawdę leki, gdzie czas pokazał ich prawdziwe oblicze, nikt nie poświęci tylu lat badań, nad substancją żeby przeszła przez pokolenia. Więc niektórzy spełniają obecnie rolę królików, chcąc czy nie. No czasy są lipne ;P, najlepiej zdrowo jeść i ograniczyć się do zażycia leku doraźnie, nigdy nie wkładać w niego wiary, że on wyleczy. Bo lek pomaga tobie się uzdrowić.

To ze słodyczami, nie wiem czy to żart czy nie.
Ale dla osób z problemem mogę wyjaśnić jak to działa,
i podać parę metod choć specjalista np. diabetolog
ogarnia temat lepiej.

Czemu ma tak nie robić żeby słodkie słodkim zastąpić?, Masz problem ze słodyczami, przestaw się na soki "jest tam pełno cukru", i owoce, potem soki zostaw i niech będą owoce. Do tego motywacją niech będzie waga i lustro. A jeżeli to wynik depresji, to weź ssri czy lek który podniesie serotoninę tam gdzie mózg krzyczy, "nie mam jej, jedz! bo potrzeba substratów do syntezy". Za przyczynę głodu często jest odpowiedzialny brak serotoniny, mózg daje sygnał nawet jak jest syty o zapotrzebowaniu na tryptofan, a mózg mówi znam sposób, żeby to zniwelować. np. (czekolada), tylko że jedząc słodycze aminokwasy są poddane presji konkurenta bo nieliczne są wchłaniane, i często tryptofan się nie najlepiej wchłania. Za to fenyloalanina tak. Dopamina, jest w porównaniu z serotoniną, syntezowana w znacznie większej ilości, i do tego bardzo szybko, przebija się też priorytetem dla istnienia organizmu. Dostarczając słodkie, podnosisz jej stężenie, nie tylko jej, endorfiny także reagują na cukry, i znosisz objawy wynikające z przyczyny. Podobnie jak z uzaleznieniem, i wchodzisz w stały schemat. potem to działa automatycznie, potem już większość problemów czy chwilowy dołek, załatwisz napychając sie słodyczami. Do tego jest w nich glutaminian sodu, widoczny jak jesz np czipsy, powoduje efekt "no dobra.. oooostatni". Wierzę, że np. odstawiając słodkie, budzisz się kilka razy w nocy, a jak nie zjesz to nie zaśniesz. Dletego idź, do lekarza, albo poczekaj, ja takie coś przeczekałem, nie miałem słodyczy. Gdy przestajesz ćpać np na detoksie, organizm domaga się absurdalnych ilości słodkiego. A w więzieniu był chleb i woda w nocy. Miesiąc bez słodyczy pokazał że nawet choć nie wiem jak duży zjem obiad, po chwili jestem głodny. Minęło niewiele ponad mięsiąc po odcięciu od słodyczy i narkotyków. Po wyjściu, okazało się, że moja szafka ze słodyczami w domu jest wiecznie pusta. I nie mam na nie ochoty. Za to zwracam uwagę na to co powinienem zjeść, co zawsze uważałem za bezsens, bo twierdziłem, że orgaznim wie czego mu trzeba.

Odnośnik do komentarza

amela7
ratujcie mnie.
dzisiaj upiekłam ciasto które muszę zjeść a jutro nie wiem co zrobię.
niszczę siebie i już nie wiem jak wyjdę z domu w takim stanie

I nie piszcie "nie jestem raszer" ja się nie różnie od nikogo z was na forum, jestem chory, tylko zgłębiłem temat i wyjrzałem dalej niż kazali patrzeć. Nie chcę potem, komentarzy, "ten wie najlepiej" , to co wiem tym się dzielę.

Z ciachem, Ciężko mi powiedzieć, czy to szydera czy nie, czytałem tu takie rzeczy, że śmiertelne przerażenie przed przymusem zjedzenia własnego wypieku też może być problemem.

Odnośnik do komentarza

Rasz,

Po pierwsze, żadna szydera i póki co, nikt Cię nie krytykuje...przynajmniej ja nikogo takiego nie widzę ( na tym forum).
Po drugie, napisałam, że "nie jestem Rasz, ale coś napiszę", bo pytanie ameli7 było kierowane do Ciebie.
Widocznie uznała, że jednak wiesz lepiej : P
Jak się okazało wiesz lepiej ; )
A więc...bez paranoi.

Po trzecie ... z człowiekiem o którym pisałam, nie mam już kontaktu.

Pzdr.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Rasz,

Po pierwsze, żadna szydera i póki co, nikt Cię nie krytykuje...przynajmniej ja nikogo takiego nie widzę ( na tym forum).
Po drugie, napisałam, że "nie jestem Rasz, ale coś napiszę", bo pytanie ameli7 było kierowane do Ciebie.
Widocznie uznała, że jednak wiesz lepiej : P
Jak się okazało wiesz lepiej ; )
A więc...bez paranoi.

Po trzecie ... z człowiekiem o którym pisałam, nie mam już kontaktu.

Pzdr.

Nie, wiesz szydera czasem dobrze robi, z tymi słodyczami nie wyczułem czy to beka czy nie xD, a krytyka jak najbardziej wskazana, wymiana sensownych argumentów że to inaczej bo coś tam.. może zaowocować czymś nowym.
Wiesz ile bym osiągnął bez zdania innych? Najgorzej jest na początku, przyjąć fakt, że jesteś ćpunem. To naprawdę trudne. Potem sam przekonywałem takie osoby i to jak gadanie z osobą która ma Manie, a ty wypalasz nagle, jesteś chora musisz iść do szpitala xD. Słabo co. Nie piszę tu szukając uznania bądź nie. Piszę bo mam bagaż doświadczeń, które są zebrane bardzo drogą ceną. Wiem, że osoby które chcą się leczyć szukają czegokolwiek co podtrzyma chęć do zmian. Dlatego staram się pisać wyczerpujące odpowiedzi. W ogóle czytam to forum... i jest sporo syfu. Terapeutów niektóre posty, są fajne.
A ty czego szukasz na forum?

Odnośnik do komentarza

Pisz o swoich doświadczeniach... to ciekawe.

Dla mnie forum to wentyl. Trafiłam tu, szukając pewnych odpowiedzi.
Jednak nie zdobyłam się na publiczne wypruwanie flaków.
Zresztą już musztarda po obiedzie. Problem znikł, pozostała pustka...wypełniam ją siedzeniem tutaj ; ) Póki co !

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

:(( Umieram.
Ja tu nie piszę żadnych żartów. Upiekłam ciasto jako "awaryjne" żebym przetrwała wczoraj.
Ale jem określone słodycze: przeważnie czekoladowe bo to kocham Jak się przejem określonym składnikiem to później drugi raz tego nie chce. Jem 5 raz z rzędu te same czekoladki a jutro nie wiem co zrobię, mój tata jest w szpitalu i przerwę ciąg. Tak będzie. Mam już dość niszczenia siebie, będzie bardzo ciężko.
Dzisiaj już mialam nie jeść słodkiego ale zaraz po przebudzeniu myślałam co ja zrobię żeby zdobyć czekoladki, ukradłam matce pieniądze i pobiegłam jak opętaniec do sklepu.

Odnośnik do komentarza

Publiczne "publiczne wypruwanie flaków" w necie znalezienie odpowiedzi na cokolwiek bardziej skomplikowanego po za nie wnoszącym nic do sprawy stwierdzeniem, "Więc to choroba", jest trudne. Jeszcze mówisz o rozwiązaniu. Rozwiązanie to indywidualne pokonania problemu. Głównie za pomocą korzystania z informacji, o które ciężko w internecie. Co masz na myśli mówiąc problem zniknął pozostała pustka, możesz to opisać?

Odnośnik do komentarza

Raszer, po pierwsze szacunek za wiedze, za to ile czasu poswieciles zeby dowiedziec sie o laczeniu lekow, godne pozazdroszczenia. Mam 20 lat i nie cpam, nie mam zamiaru jednak zauwazylam u siebie pewna zaleznosc. Dzien bez paczki paracetamolu nie istnieje. Nie wazne czy jestem glodna (rzadko jjem), czy zmeczona, czy cos boli - tabsa paracetamolu i przechodzi. Trwa to juz od roku i zaczyna mnie troche przerazac. Jakos nie moge bez tego, nie mam sily rano wstac, kazdy dzien zaczynam od tajgera czy innego syfu, pozniej jjem ok 15, tabsa, czasem dwie. zajme sie czyms i jestem padnieta, tabsa, koncze nauke czy cos, przed snem tabsy i w kime. codziennie. zaczyna mnie to przerazac bo jak szybko nie zadzialaja 3 tabsy np. to siegam po ketonal, nie pomaga to panika, i nastepny. Nie pojde z tym do lekarza, nokt o tym nie wie i pomysla ze jestem popier;) Co robic leute? :/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...