Skocz do zawartości
Forum

Leczenie uzależnienia kontrowerysjnymi metodami


Gość Raszer

Rekomendowane odpowiedzi

Lena V.
Dzięki ; )

Luknęłam na Twój profil...pewnie "Las Vegas Parano" już nie raz widziałeś?


Tak, ale jak kiedyś bardzo mnie jarały i nakręcały takie filmy, i to prowadziło do czynów. Teraz nie tyle co mnie skręca jak ktoś bierze, co nie interesuje mnie to, nie utożsamiam się itp. Ale film śmieszny no i Deepa lubię. Ale nie jest to film z którego można coś wynieść. A podobnych jest sporo i wszystko związane z dragami kończy się źle :P

Odnośnik do komentarza

~uvulgar
Raszer, po pierwsze szacunek za wiedze, za to ile czasu poswieciles zeby dowiedziec sie o laczeniu lekow, godne pozazdroszczenia. Mam 20 lat i nie cpam, nie mam zamiaru jednak zauwazylam u siebie pewna zaleznosc. Dzien bez paczki paracetamolu nie istnieje. Nie wazne czy jestem glodna (rzadko jjem), czy zmeczona, czy cos boli - tabsa paracetamolu i przechodzi. Trwa to juz od roku i zaczyna mnie troche przerazac. Jakos nie moge bez tego, nie mam sily rano wstac, kazdy dzien zaczynam od tajgera czy innego syfu, pozniej jjem ok 15, tabsa, czasem dwie. zajme sie czyms i jestem padnieta, tabsa, koncze nauke czy cos, przed snem tabsy i w kime. codziennie. zaczyna mnie to przerazac bo jak szybko nie zadzialaja 3 tabsy np. to siegam po ketonal, nie pomaga to panika, i nastepny. Nie pojde z tym do lekarza, nokt o tym nie wie i pomysla ze jestem popier;) Co robic leute? :/

Ogarniam temat od 10 lat. I ale ten post..
Zatkało mnie.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę co piszesz. "nie mam problemu, poza zależnością" Jedno jest pewne masz 20 lat i lekomanisz po bandzie. I inna rzecz nie mam pojęcia co tam widzisz ale podam ci światło na to co robisz, na pusty żołądek wrzucasz paracetamol, potem pijesz jakieś energetyczne gówno z kofeiną która podbija jego działanie, potem dorzucasz więcej?.. Rok tak?. Zacząłbym od tego, że paracetamol nie daję nic co by ci pomogło, polepszyło nastrój itp. Kwestia czasu, i zaczną ci się niezłe problemy, ten fakt opóźnia to że jesteś osobą młodą, no jak zaczniesz pić do tego % to przywita cię toksyczne uszkodzenie wątroby w trybie przyśpieszonym. Twoje zmęczenie może być właśnie z powodu przewlekłego przyjmowania tego środka. Chcesz mieć żółtaczkę?, albo niewydolne nerki? ketonal jeszcze lepiej.. ;/. Te substancje nie mają najmniejszych właściwości które powodują odurzenie, ale uzależnienie może wystąpić i spełniasz te kryteria. To jak ty to postrzegasz, sprawia, że w to wierzysz, czas ten proces cementuje, jak miałbym strzelać, to coś na czym się postanowiłaś podpierać, tabletka pomoże, i autosugestia zrobiła resztę. Spróbuj, jeść chociaż nurofen, nie te nlpz które cię wykończą. Powiedz co się dzieje jak tego nie weźmiesz?. Dlaczego akurat to? Jak to się zaczęło?. Szukaj też od razu specjalisty który ci powie co nieco zanim apap zmienisz na co innego, a to kwestia czasu. Musisz zaakceptować, że to nie daje nic, to kompulsywne. To w sumie bez sensu na logikę, cholernie nietypowa substancja, ale w jaki sposób ona ci coś daje? albo jak bardzo ty wmawiasz sobie poprawę po jej przyjęciu. Udałbym się też do psychiatry wykluczyć inne schorzenia. Znajdź specjalistę od uzależnień i to w trybie pilnym, napisz jak dali termin. Idź też do internisty, powiedz że chcesz wyniki porobić, bo dawno nie robiłaś a czujesz zmęczenie, ewentualnie możesz powiedzieć o problemie, może będzie spoko i chociaż zadba o twój brzuch, powinien "pomacać" brzuch czy nie jest napięty czy nie boli i takie tam. (to możesz sama zaproponować jak zapomni, nic nie stracisz), Chciałbym napisać, nie jedz jeden dzień i napisz jak było, ale wiem, że tak nie zrobisz... ale chodzi o to, żeby zrozumieć, że nie poczujesz się bez tego tak naprawdę inaczej, a nawet może lepiej. Wszystkiego się spodziewałem, ale nie paracetamolu... to trzeci raz gdy takie coś słyszę i mnie ciary przechodzą, pisałem wcześniej, w innych postach, że na SOR koleś po tym i alk obok za parawanem zszedł. Albo będzie tak, że zjesz apap, i będziesz się zwijać z bólu brzucha potem rzygać, i tak aż do chwili gdy trafisz na oddział SOR.
Postaraj się skupić i najdokładniej opisać "przyjemny moment, z zażyciem", po jakim czasie od połknięcia jest lepiej? następuje różnica i czym ona się przejawia, że to powtarzasz, przestaje cię coś boleć? Czujesz spokój? Opisz dokładniej, i czy próbowałaś przestać? I poczytaj o tym jak przebiega zatrucie tym.

Odnośnik do komentarza

Jasne ze nie chce. Dzieki Ci za taka odpowiedz, w sumie doradzasz lepiej jak milion lekarzy u ktorych bywam;) (Silna anemia/nie przyswajanie zelaza/ stad energetyk z rana). Fakt z brzuchem mam ostre problemy i wszystko zwalam na zarcie itp. boli mnie brzuch po jedzeniu. Po prostu. Stad nie jedzenie z rana, ogolnie rzadkie jedzenie. potrafie przezyc dzien na jakims 700 kcal w tym 500 to moze byc cola czy cos. Nie mam anoreksji, moja waga jest normalna (kcal dobijam napojami raczej). Z paracetamolem od roku, mialam problemy z zebami, usuniecie ósemek - ketonal przez tydzien. Pozniej leczylam jeszcze jeden zab, mniejsza z tym, okazalo sie ze jest zdrowy ale boli, spoko. Ortodonta (jeden i drugi!) powiedzial ze jak boli to sobie wez lek. I biore, zycie sie toczy. Zaczelam brac jakos rowno rok temu jak bolal zab, raz, dwa dziennie. Pozniej bralam juz jak "myslalam ze moze zaczac bolec" a pozniej "zeby nie bolal, bo np. sie ucze". Już jest to raczej mechaniczne, nie mam pojecia ile tego jem. Kupuje opakowania po 50 tabl. i spokojnie w 2 tyg mi to idzie. W czym pomaga? No przede wszystkim nie boli jak boli i jakby mialo bolec to juz dziala tabletka. Nie potrafie tego racjonalnie wyjasnic, cos na zasadzie "Kurde, nie wzielam rano paracetamolu" to biore na uczelni, jak siedze w domu to mysle dawno nie bralam i biore, po prostu. Uczucie po to przede wszystkim luz ze nie bedzie bolalo. I nastepuje to od razu po polknieciu tabsy. Po lepiej mi sie spi, czuje sie "czysta". Jasne ze chce z tym skonczyc ale nie wiem jak, co zrobic, co innego moge brac zamiast tego? Jesli nie wezme to od razu czuje np. bol zeba(chociaz nie wiem czy sobie nie wmawiam jakos), albo jakies 'drgawki', nie wiem czy tak to nazwac, lekkie dretwienie? Jesli to pomoze to od dziecinstwa bralam duzo lekow, bylam chorowita, ta anemia no i czeste przeziebienia itd jak bylam mlodsza. Moja lekarka od razu dawala mi antybiotyk na 'byle przeziebienie' i slusznie. Gdy leczylam sie czyms slabszym po tygodniu ladowalam w szpitalu. Mialam rowniez AZS i bralam mocne leki. Mam wrazenie ze ciagle bylam "na lekach" i teraz to w niczym nie przeszkadza, bo co to taki paracetamol (nie apap, zwykly paracetamol 500). Z bolem brzucha 'po jedzeniu' bylam u gastrologow, dietetykow w chyba calej polnocno zachodniej Polsce;) Mialam gastroskopie, w wycinkami itd. zoladek niby zdrowy (rok temu, bo przez ten paracetamol to az sie boje isc na kolejną..). W dodatku "rada" od gastrologa w sprawie anemii ze jak energetyk z rana pomaga mi wstac to moge pic na luzie, lepsze to niz kilka kaw. Dzieki Ci za odpowiedz, jestes moim guru :D Jesli znasz jeszcze takie przypadki prosze napisz mi cos wiecej o tym. Jest mozliwosc pisac z Toba prywatniej niz tu?

Odnośnik do komentarza

Zacznę od kolejnego gwoździa który przybije cię do trumny. Energetyk w anemii, w którym nie ma dosłownie nic poza kofeiną, która nawet przyśpiesza wydalanie resztek mikroelementów i witamin, jeżeli cokolwiek z tego jeszcze jest w wolnym stanie w ustroju a wątpię. Po prostu płuczesz samą siebie, odwapniasz się, zwłaszcza kwas fosforowy z coca coli. No przerażające jest co piszesz. Żyjesz bo jesteś młoda. W ogóle w Polsce spożycie paracetamolu jest wysokie a w stanach przyczynia się do większości przeszczepów wątroby. Ale to że brzuch cie boli skończy się tak: Padniesz, któregoś dnia blada na glebę, zwiną cię na SOR, dostaniesz chcąc czy nie, taką rurkę do noska, wpychając na siłę będą mówić "łykaj jak makaron", jak nie przełkniesz to zacznie ci wychodzić ustami. Jak zaczniesz to wyjmować, skrępują cię. Obrzygasz wszystko i wszystkich resztkami tabletek, i to będzie jeden z tych dni w których twój organizm odpocznie od tego syfu. Lepiej nie będzie, drętwienia itp brak magnezu, serce pewnie też dowalasz kofeiną a gospodarka elektrolitowa jest jak ministerstwo gospodarki w Etiopii.
Serce pewnie też cierpi, bo z powodu braku potasu, nie wspomnę o białkach i węglowodanach. Wiesz, jakbym był skazany na opcję wyboru, to wolałbym morfinę. Ja ci nie pomogę, nikt ci nie pomoże, jeżeli nie zrozumiesz powagi sytuacji. A to co opisujesz z zębem, to lęk przed lękiem, lub nie wiem wyrywali ci tą ósemkę spinaczem przez 9 godzin bez znieczulenia? Może to PTSD, które przeszło w absurdalną lekomanię. Masz na pewno rozregulowany organizm bardziej niż niejeden narkoman. Tak jest możliwość pogadania na osobności, ale jeżeli to sprawy krępujące inaczej zostań tu. Niech wiedzą ludzie co ich może spotkać, bo jak widzisz lekarze czy reklamy starych babć które po wzięciu apapu z uśmiechem mogą skakać po drzewach bo nie łupie w kręgach jest tym co najbardziej ogłupia człowieka i pakuje w niego błędne informacje. Po takim czasie nadajesz się na poważne leczenie, nie tylko odtrucie, ale coś czego możesz nie znaleść. Jednocześnie nikt nie wyleczy cię odrazu z uzależnienia, lęku, wyniszczenia organizmu przez niedożywienie, i głupotę zastąpi tym co ci się wydaje że wiesz. Bo jakbyś wiedziała albo widziała, co cie czeka w trakcie kontynuacji tego co robisz byś nie uwierzyła. Pamiętaj nie jestem lekarzem! Ale przestań się pieścić ze sobą, odstawienie apapu nie sprawi, że zacznie cię boleć ząb, jak zacznie to idź do dentysty. Zmień na ten cholerny nurofen albo chociaż witaminy, spróbuj poczytać o witaminach, asparginie, wit E, wit D i przedewszystkim ZAINWESTUJ W ŻELAZO, która ci nic nie da jak nie będziesz jadła mięsa, dlatego kupuj czerwone mięso! i w cholerę warzyw, mięso pieczone, bo gotowane straci właściwości a smażone spowoduje niesamowity ból. To tego, kup leki na zmniejszenie wytwarzania kwasu solnego w żołądku, lub na receptę takie które w ogóle zatrzymują jego produkcję na jakiś czas, pij wodę najepiej wysoko mineralizowaną (nie gazowaną). To wszystko jest bardzo ze sobą powiązane. A ty rozpierniczasz wszystko na raz, kup witaminy i tran, ale nie plusze, inne łatwo przyswajalne, tabletki asparginu rozgryzaj dobrze i zapijaj dużą ilością wody, kup też lacidofil czy cokolwiek żeby flora bakteryjna umożliwiła chociż wchłanianie się czegokolwiek. Na biegunki jeżeli są pij wody ile się da, z loperamidem ci nie podpowiem, bo nie jestem w 100% pewien a może zaszkodzić niewłasciwie użytkowany, ale śmiało skorzystaj z węgla aktywowanego w dawce jaka jest w ulotce przy zatruciu. To w cholere tabletek czarnego proszku (wiąże toksyny, z których się w sumie składasz). I tak podałem ci bardzo dużą ofertę tabletek, ale lepsze to niż apapy. Unikaj słodkiego, czegokolwiek ciężkostrawnego, nawet jak nie masz ochoty, jedz na siłę, malutko i często, ryż z jogurtem. I idź dziewczyno do lekarza i to do tych co pisałem, oraz terapeuty. To jest coś co mogę ci poradzić, choć jeżeli jest gorzej niż piszesz, nie zwlekaj ze szpitalem. Serio, odstaw to, od tak odrazu, obiecuje ci, że nic nie poczujesz poza niepokojem, przed czymś czego nie znasz, przed normalnością bo przez ten czas to zatraciłaś i on minie bardzo szybko, czy nawet po podaniu kozłka lekarskiego lub melisy. Ale nie doradzę ci nic więcej, najlepszym wyjściem jest szpital, jezeli nie to chociaż spróbuj tego co napisałem, może boleć przyjmowanie pokarmu, zacznij od 3ech lekkich posiłków, nie jedz na noc, niech w nocy się regeneruje, w ciągu tygodnia dobij do pięciu. Daję ci słowo, że to nie będzie takie jak ci się wydaje, boisz się czegoś czego nie będzie. Zainwestuj całą energię jaką pakujesz w zabijanie się, w to jak się zregenerować i wrócić do przyjemności z życia. Nie znam się na tym specjalnie ale ja bym tak postąpił.
Pozdrawiam, i nie bierz, nie pij coli ani ciepłych napoi czy lodów. Ząb nie zaboli!

Odnośnik do komentarza

Rash!
Paracetamolu dzis nie bylo i zyje ;) Po prostu wmawialam sobie ze juz bralam i faktycznie, nie nie zabolalo ;) Cholera, pierwszy raz caly dzien bez :D Szok dla mnie. Bez energetyka rano nie dalo rady. Tak mnie rano ten Twoj post ruszyl ze postanowilam sie ogarnac, paracetamol dalo rade ominac ale po sniadaniu (pierwszy raz od 10 lat? :D maly jogurt, ale zawsze cos) nie moglam wstac nawet, spalabym caly dzien, mul totalny. No ale poszlam po energetyka, wypilam rekordowo szybko i od razu odzylam. Serio musze odstawic cos co nie jest najgorszym scierwem na swiecie (wszystko ma chemie przeciez) ale serio powoduje ze wstaje, jest mi lepiej, nie boli leb. Z tym SORem to masakra, mam nadzieje ze nigdy do tego nie dojdzie, otworzyles mi oczy, nawet sie usmiechnelam przy Etiopii. ;) No bez kitu PTSD, strach przed bólem (ostrym, serio). Rozregulowany to fakt, nie wiem jak to naprawic? Isc do dietetyka? Wiem ze dopiero 24 h bez paracetamolu, ale mam nadzieje ze wytrwam. Jednak wmawiam sobie ze juz bralam - nie wiem czemu musze oszukiwac sama swoją glowe ;). Z zelazem inna bajka, nie wchlania sie, nic. Ani z zarcia, ani zastrzyki, no super przypadek;) Ogolnie z wszystkiego lekarze odsylaja mnie z receptą ;) Jest tego efekt wlasnie. Bralam jakies prazole ale po miesiacu efekt null, len na brzuch to samo, po miesiacu wszystko przestaje dzialac. Dlatego wazne jest dla mnie Twoje zdanie, bo jestes normalny, trafiasz w sedno chociaz mnie nie znasz. Co do jedzenia to ja nie lubie jesc, serio, ale waga w normie, nie ma co o tym gadac. Jeden lub dwa male posilki zeby tylko moc sie ruszac tak na prawde.
Poza tym chyba minales sie z powolaniem, co?

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie wiem czy pisałeś, ale co się stało te 10lat temu że zacząłeś brać? Czy masz kogoś kto się o Ciebie troszczy, bo to tak wygląda jakbyś sam w sobie chciał zapewnić i niesfornego dzieciaka i troskliwego, szukającego wyjścia z sytuacji rodzica. Mama jest, martwi się, tata jest? Ktoś w otoczeniu był od czegoś uzależniony? Napatrzyłeś się na coś w dzieciństwie co wpędziło Cie w to w czym siedziesz. Odwiedzałeś różnych lekarzy, a czy byli tacy którym nie mówiłeś o uzależnieniu tylko o innych życiowych sprawach? A jakiś bioenergoterapeuta był wśród nich? Wiedza o lekach może się przydać, ale prędzej komuś innemu, bo Tobie tylko wydaje się szkodzić, kręcisz się w tym wszystkim w kółko tylko.
Pisałeś że narkoman Potrafi manipulować otoczenie tak aby dostać swoje proszki, czy to nie tak wyglądała sprawa z tym fajnym doktorem?
Czy znasz ludzi którzy wyszli z tego, rozmawiałeś z kimś takim?
Co byś robił, kim byś był, czym musiał byś się zająć gdybyś nie brał? Może to coś jest dla Ciebie trudniejsze od tego co jest teraz?
A może ćpanie nie potrzebuje nic oprócz uzależnienia i nie ma drugiego dna w którym możnaby poszukać przyczyny i ratunku.
Szkoda abyś się zmarnował, mógłbyś chociaż w aptece pracować z taką wiedzą ;)

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam
Nie wiem czy pisałeś, ale co się stało te 10lat temu że zacząłeś brać? Czy masz kogoś kto się o Ciebie troszczy, bo to tak wygląda jakbyś sam w sobie chciał zapewnić i niesfornego dzieciaka i troskliwego, szukającego wyjścia z sytuacji rodzica. Mama jest, martwi się, tata jest? Ktoś w otoczeniu był od czegoś uzależniony? Napatrzyłeś się na coś w dzieciństwie co wpędziło Cie w to w czym siedziesz. Odwiedzałeś różnych lekarzy, a czy byli tacy którym nie mówiłeś o uzależnieniu tylko o innych życiowych sprawach? A jakiś bioenergoterapeuta był wśród nich? Wiedza o lekach może się przydać, ale prędzej komuś innemu, bo Tobie tylko wydaje się szkodzić, kręcisz się w tym wszystkim w kółko tylko.
Pisałeś że narkoman Potrafi manipulować otoczenie tak aby dostać swoje proszki, czy to nie tak wyglądała sprawa z tym fajnym doktorem?
Czy znasz ludzi którzy wyszli z tego, rozmawiałeś z kimś takim?
Co byś robił, kim byś był, czym musiał byś się zająć gdybyś nie brał? Może to coś jest dla Ciebie trudniejsze od tego co jest teraz?
A może ćpanie nie potrzebuje nic oprócz uzależnienia i nie ma drugiego dna w którym możnaby poszukać przyczyny i ratunku.
Szkoda abyś się zmarnował, mógłbyś chociaż w aptece pracować z taką wiedzą ;)

Wiesz, były myśli gdy ta wiedza obracała się przeciw mnie, na początku czytania kryteriów diagnostycznych przypisywałem sobie wszystkie objawy i szukałem leku na nie :P, takie były początki poznawania tego o czym nie każdy wiedzieć powinien. (nie mówię o podstawach uzaleznienia i osobach które nie wiedzą co biorą), tylko cholernym zgłębieniem problemu, od strony poglądu terapeutycznego (który najmniej mnie interesował) bo szukałem ostatecznie ćpania i początków farmakoterapii, po biochemię mózgu co zmieniono pogląd o mózgu że jest "nieco" skomplikowany. Ale w okresie tylu lat, nie dało się nie zauważyć że to na mnie odziaływuje, zresztą od razu uderzyli w to terapeuci. Że to w tym się kręcę itp, i na sobie testuję pogłębiając chorobę. Ale uderzyli po czasie, bo już dostatecznie dostałem po dupie, zdając sobię sprawę, że wiedza o tym zamyka moje zainteresowanie tylko na lekach i ciągnie w dół. Więcej, to objaw uzależnienia. Chwila która uświadomiła mi, że trzeba podejść z dystansem do tego co czytam, bo jest pełno źródeł, badań, naukowców, terapeutów i każdy ma swoje teorie, przyszła w chwili gdy pojawiły się sygnały, i w końcu na terapii dotarł fakt, że korzystam z ciemnej strony tego co ma pomagać, że jestem narkomanem z wiedzą jak ćpać i co. Terapeuci starali się odganiać narkomanów od takich zainteresowań bo to groziło tym co w/w. Nie zgodziłem się z tym, bo skoro korzystałem ze złej strony to ominąłem sporą większość która była o tym jak z tego wyjść. Zająłem znów stanowisko gdzie upór mojego charakteru kazał pokazać, że nie musi być tak, że mam z tego zrezygnować, tylko inaczej do tego podejść. Z biegiem czasu, wiedzy było tyle, że musiałem coś wybrać. NP: Badania nad jedną rzeczą kończą się pewnymi teoriami, z którymi ktoś się zgadza lub nie. Ja się podczepiam pod np. te 80% którzy twierdzą że coś jest na "tak", a odrzucam 20% "na nie". Po jeszcze dłuższym czasie, w sumie od 3lat do teraz, biorę pod uwagę też tą mniejszość, bo jakby spojrzeć historycznie, te 20% których skreślono, wielu z nich miało rację. Nauka o tym co się dzieje z moim ciałem, zaczęła się od chęci zdobycia wiedzy jak się "ulepszyć", po okres kiedy szybko wyszło, że się w tym kręcę i nakręcam tym jak opisałeś do chwili kiedy wydawało mi się że chcę zmian a nie chcę, skończywszy na spojrzeniu z dystansem na to co czytam, i nie wchodzeniu w to w 100%. Np. W pierwszych miesiącach gdy starałem się znaleść wiedzę jak bezpiecznie "ćpać" heh, to wyczytałem gdzieś, że szczury którym podano paroksetynę 6h po podaniu extassy, nie miały uszkodzonych neuronów. I akurat było na mieście MDA, po którego przyjęciu i przekonainu się, że przecież wszystko badają na szczurach, zjadłem tabletkę 20mg paroksetyny, wierząc, że mój mózg ominą wszelkie złe efekty, urwał mi się film, i ocknąłem się, w stanie senności, i wielkiego nie "Halo", miałem zespół serotoninowy. Nie zdawałem sobię sprawy jak wpływa na mnie to co czytam. Od tego, zacząłem być ostrożny choć błędów w interpretacji tego co czytam, i głupot jakie robiłem to nie zlikwidowało. Taki schemat zajmował pierwsze miesiące powoli słabnąc, po jakieś dwa lata, po których pozostał pogrzebany. Skupiam się na interpretacji tego co wiem z tym w jakim celu nad tym myślano. Czyli jak pomóc.
Leki, na to poświęciłem większość czasu i nie odkrywając ameryki, że nie wyleczą uzależnienia, ale nie zgadzając się że nie mogą w tym procesie znacznie pomóc. Na końcu o lekach, nie bardzo co mam się dowiadywać, po za drobnymi niusami. Ale psychologia postawiła zakres który wydawał mi się "znany" jest znacznie bardziej złożony i rozbudowany niż się spodziewałem. Nie chodzi tylko
o uzależnienie, ale o inne zaburzenia współistniejące, lub indukowane ćpaniem.
Tego jest sporo. I dotarłem do momentu gdzie czytając coś, muszę to robić dwa razy żeby zrozumieć jak to działa. Uważam też, że słowo "psychika" jest pojęciem które znacznie upraszcza sprawę, bo myśli, emocje to fizycznie zachodzące reakcje w naszym mózgu. I jakby tak każdemu tłumaczyć, że ma pan niedobór serotoniny w wyniku uszkodzenia pewnych obszarów, lub przez brak zdolności adaptacji i odpowiedniej reakcji na nadmiar adrenaliny i doprowadziło to do braku równowagi chemicznej, powiedzą czuje pan przewlekłe przygnębienie, pach! diagnoza, depresja. Psychoterapia, też polega na tym, że mamy świadomość dzięki której możemy świadomie zmienić sposób działania mózgu. Wiara, transcendencja itp teoretycznie po wycięciu, pewnych obszarów tam gdzie powstaje, pojęcia te przestaną istnieć. Dlatego sporo problemów można rozwiązać samemu, przez powtarzanie czynności, jeżeli efekt słabnie i motywacja można się podeprzeć, grupą, terapeutą, lekami, które w sporej mierze dają "siłę" do dalszych zmian, lub decyzję do ich podjęcia. Kurczę rozpisałem się i wygląda jak nieudolne wyjaśnienie wszystkiego na raz.
Lekarze z którymi się leczę nie są w stanie zaoferować mi ćpania bo nie po to do nich chodzę, po za tym lekarz nie zaopatrzy narkomana w takie ilości, to załatwie się inaczej a to nie problem. Lekarz jest do czego innego, uświadamia mnie i pilnuje żebym robił to co robię systematycznie, i tłumaczył dlaczego np, czuję się tak a nie inaczej i wiele innych rzeczy których nie usłyszysz z ust przeciętnego lekarza, bo idąc z grypą opowiada ci szczegółowo co się dzieje, że tak jest a nie inaczej?, poświęci sporo czasu na mieleniu tematu aż zrozumiesz?, Nie, w 5 min, zbada ci gardło, osłucha i wypisze do domu na l4.

Tak znam takich ludzi, choć tych bez nawrotu, lub którzy dali sobie z nim radę to kilku. Jest z nimi okej. 2uch to terapeuci.
Co bym robił gdybym nie był uzależniony?, weterynaria ;P już zanim cokolwiek się zaczęło coś mnie w tym temacie kręciło. Obecnie... mam marzenie, żeby na podstawie swoich bezmyślnych decyzji, napisać np książkę która mogła by ocalić choć jedną osobę, zwłaszcza te które interesują się medycyną. A z czasem, chciałbym takim osobom pomagać, tylko do tego daleko.
Bioenergoterapeuta czy był? nie, ani znachor ani szaman, ani hydraulik.
Nie znam sytuacji trudniejszej niż problem uzależnienia. Pewnie dlatego, że nic innego co znam nie sprawiło mi tyle bólu.
Przyczyny nie trzeba szukać bo je znalezienie nic nie wniesie, a dno znajdzie cię samo.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Dno znajdzie każdego kto jego poszukuje, Ty lubujesz sie taplać na dnie, ale elegancko z miotełką, na czysto, Twoje dno ma nawet wygodny fotel i gazetkę.
Jesteś lekomanem chyba najbardziej, a mógłbyś być dobrym kucharzem, też byś wymierzał proporcje, składniki i szedł ku najlepszemu efektowi. Jeść przecież trzeba.
Jesteś bardzo fajnym gościem ( tak z pisania), Twój wybór że siedzisz we własnym sosie. Właściwie to taki samolubek z Ciebie. Masz problem psychiczny, to nie jest " tylko" uzależnienie, dlatego może i taki szaman czy hydraulik przydałby się bardziej, jak doktor od pigułek.
To w końcu kochasz siebie czy nienawidzisz?
A gdybyś miał pomóc osobie z podobnym problemem jaki Ty masz, to co byś poradził tej osobie? A gdyby to byłaby jedna z najbliższych Ci osób?
Nikt oprócz Ciebie samego Cie nie uratuje, ludzie, sytuacje mogą być co najwyżej jakimiś impulsami które Cie będą w jaki hś kierunkach popychać.
Zwyczajnie odstaw to goowno ( goowna, wszystkie tabletki) zaszyj się gdzieś w głuszy i cierp, dopóki nie przejdzie, bo chyba przejdzie. Łatwo powiedzieć? Ano łatwo.
Ksiązkę mógłbyś napisać, ale dopiero wtedy gdy będziesz wiedział jak z tego wyjść i sam będziesz dowodem na to że można.
Rodziców nie ma rozumiem i tych którym na Tobie zależy, wsparcia nie dostańiesz.
Problem widzę w tym ADHD.
Ale co tu gadać, skoro bal już tyle czasu trwa.

Odnośnik do komentarza

[quote="Raszer"][quote="~przeczytałam"]Nie wiem czy pisałeś, ale co się stało te 10lat temu że zacząłeś brać? Czy masz kogoś kto się o Ciebie troszczy, bo to tak wygląda jakbyś sam w sobie chciał zapewnić i niesfornego dzieciaka i troskliwego, szukającego wyjścia z sytuacji rodzica. Mama jest, martwi się, tata jest? Ktoś w otoczeniu był od czegoś uzależniony? Napatrzyłeś się na coś w dzieciństwie co wpędziło Cie w to w czym siedziesz. Odwiedzałeś różnych lekarzy, a czy byli tacy którym nie mówiłeś o uzależnieniu tylko o innych życiowych sprawach?

Jeszcze te pytania pominąłem.
Mama, tata, dziadek, kobieta, nawet szczury, ptasznik, i pająk Filip w kącie na suficie jest dziś ze mną. Choć rodzice, rozpaczliwie robią co myślą, że pomoże, dają wybór, psychiatryk albo ośrodek, potem groźby wyrzucenia z domu, potem ostatecznie spełnienie tego za radą specjalistów i wywalenia z domu.
Bo co rozumiesz tu przez słowo troskliwy? Zmartwiony? Mający
to gdzieś?, zrozum że, nie ma metody która zmusza, próby, szantaże to nie jest istotne. Wiem, że rodzice cierpieli wiele i nadal są tego efekty, ale to czy ingerują i co by nie próbowali zrobić jest w sporej mierze bezcelowe. A ich decyzje to objawy paniki, i rozpaczy z bezsilności. Sposoby które pogarszają sprawę.
Nikt nie jest wstanie się wepchać między ciebie a twój problem który cię ogranicza do potrzeby samozadowolenia. Reszta niby istnieje ale jest jakby daleko poza, albo przypominasz sobie o nich jak czegoś ci potrzeba.
O wartościach nie ma co wspominać. (Piszę o fazie najgorszej uzależnienia, tej co trwa w sumie najdłużej). Heroiniści raz przyszli opowiadać o tym jak ćpun traci człowieczeństwo, i wtedy nie rozumiałem co oni mówią, że ćpali w 4rech heroinę, przyjaciele od dziecka z jednego osiedla, i nadszedł dzień, gdzie jeden zmarł z przedawkowania, reszta zabrała wszystko co choć trochę wartościowe w tym bluzę i buty i poszli od tak po prostu. Dopiero podczas leczenia lata potem dotarło do nich jak się zachowali.
Lekarzom mówiłem wszystkim, że mam problem, i im częściej widziałem ich reakcję tym bardziej zmieniałem o nich zdanie. Ale wtedy nie sądziłem, że wynika to z faktu, że zwalił im się kłopot, bo nie wiedzą co zrobić, ich krzywe spojrzenia, i zaprzeczenia gdy mówisz na jak wysokiej dawce leków jesteś.
Czy napatrzyłem się na coś co mnie w to wpędziło? Nie. Nie musisz spełniać żadnych kryteriów by być ćpunem, możesz być biedny bogaty, chory, zdrowy,
słaby, silny.

Gdy zacząłem zdrowieć, przestałem patrzeć tylko na siebie, dotarło, że niejednej osobie sprawiłem przykrość, że nie jestem sam i jedyne co mogę im dać żeby się uśmiechnęli i budować zaufanie, to dopiąć swego i być wolnym człowiekiem.
Nie mam w sobie nic z czym się pieszczę jak dziecko. Ani nic z rodzica który stanowczo podejmuje absolutnie nieomylne i rozsądne decyzje. Jestem młodą
osobą która podjęła decyzję, której konsekwencji nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić. Doświadczeniem zrodzonym w latach cierpienia, chce żyć w całkowitej trzeźwości i zrobić coś tak jak należy co jest dobre. Dać jasny przekaz innym, że droga używek to droga do bezwzględnego zatracenia. I to, że jak każdy mają wybór kiedy nadejdzie "ta" chwila. Mieć coś ponad info, że to złe. Wpajanie żelaznej świadomości siły słowa "Nie", która da im siłę by oprzeć się presji grupy i przygotuje na inne sytuacje z którymi sobie poradzą. Profilaktyka monaru, że to jest złe, zakazane, powoduje często, że ciekawość młodych bierze górę, bo będąc starsi zapominamy, jak to było, chęć ryzyka, popisy itp. I uważam, że największa fala uzależnienia dopiero się wzmaga.

Odnośnik do komentarza

~UVulgar
Rash!
Paracetamolu dzis nie bylo i zyje ;) Po prostu wmawialam sobie ze juz bralam i faktycznie, nie nie zabolalo ;) Cholera, pierwszy raz caly dzien bez :D Szok dla mnie. Bez energetyka rano nie dalo rady. Tak mnie rano ten Twoj post ruszyl ze postanowilam sie ogarnac, paracetamol dalo rade ominac ale po sniadaniu (pierwszy raz od 10 lat? :D maly jogurt, ale zawsze cos) nie moglam wstac nawet, spalabym caly dzien, mul totalny. No ale poszlam po energetyka, wypilam rekordowo szybko i od razu odzylam. Serio musze odstawic cos co nie jest najgorszym scierwem na swiecie (wszystko ma chemie przeciez) ale serio powoduje ze wstaje, jest mi lepiej, nie boli leb. Z tym SORem to masakra, mam nadzieje ze nigdy do tego nie dojdzie, otworzyles mi oczy, nawet sie usmiechnelam przy Etiopii. ;) No bez kitu PTSD, strach przed bólem (ostrym, serio). Rozregulowany to fakt, nie wiem jak to naprawic? Isc do dietetyka? Wiem ze dopiero 24 h bez paracetamolu, ale mam nadzieje ze wytrwam. Jednak wmawiam sobie ze juz bralam - nie wiem czemu musze oszukiwac sama swoją glowe ;). Z zelazem inna bajka, nie wchlania sie, nic. Ani z zarcia, ani zastrzyki, no super przypadek;) Ogolnie z wszystkiego lekarze odsylaja mnie z receptą ;) Jest tego efekt wlasnie. Bralam jakies prazole ale po miesiacu efekt null, len na brzuch to samo, po miesiacu wszystko przestaje dzialac. Dlatego wazne jest dla mnie Twoje zdanie, bo jestes normalny, trafiasz w sedno chociaz mnie nie znasz. Co do jedzenia to ja nie lubie jesc, serio, ale waga w normie, nie ma co o tym gadac. Jeden lub dwa male posilki zeby tylko moc sie ruszac tak na prawde.
Poza tym chyba minales sie z powolaniem, co?

To miło, i chętnie bym poczytał jak ci idzie, bo to, że ucieszyło cię, że nie wzięłaś paracetamolu nie sprawi raczej, że jest okej i po sprawie. Bo u każdego jest olśnienie. Ale to może być chwilowe. Wiesz, niby, co ci grozi, odstawiłaś. Ale mechanizm uruchomi się w chwili którą da się przewidzieć, ból zęba, grypa, dreszcze czy nawet poczucie zapanowania nad tym, kończy się często słowami "raz wezmę i odstawię już to robiłam". I tak, kolejny rok i tu zawitasz. Idź do specjalisty powiedz co jest grane, to co robisz to próba przerwania, ale nie leczenie które zabezpieczy cię, przed tym co w tobie jest, po takim czasie masz mechanizmy, które same b. rzadko znikają. Jeżeli ich nie przerobisz z terapeutą, to masz wieloletni pakiet gwarancji na powrót do czynnego brania.

Odnośnik do komentarza

Raszer: Udzielałam się na forum bo inaczej się czułam, to był okres w którym 2 tygodnie nie jadłam słodyczy. Mimo mojego wielkiego smutku, pisałam odpowiedzi.
Co mam o sobie napisać? Codziennie płaczę, nie wychodzę z domu nawet na spacer, nie mam gdzie. Nie mam znajomych, w rodzinie się ze mnie naśmiewają i jestem nikim. Niedługo zblizają się moje urodziny, święta i to będzie najgorszy okres dla mnie, nie wiem jak to przetrwam. Niedawno straciłam moją ostatnią koleżankę z którą miałam kontakt , nie mam nikogo, wszystko jest lepsze niż samotność.
Nie wiem co mam napisać, ciężko mi się wysłowić, każdy tutaj udziela porady : idź do lekarza ; psychoterapia. W rzeczywistości bardzo ciężko jest opowiedzieć lekarzowi całe swoje smutki życiowe i on tak od razu ma powiedzieć co mi jest?
Chodzę na psychoterapię i nie wiem ile mnie czeka wizyt, byc moze ona stwierdzi, że ze mną jest dobrze i sobie poradzę a ja codziennie walczę ze swoimi myślami, nie ma dnia co bym nie płakała i nie wiem jak się uwolnić od rodziny i mieszkania z nimi.
Jeśli chcesz to możemmy na priv popisać, co ja tutaj mogę o sobie się rozpisywać, kogo to obchodzi.

Odnośnik do komentarza

Hej Raszer. Widzę, że dużo wiesz o lekach itd. Mam więc pytanie do ciebie. Co sądzisz o lekach SSRI. Czytałeś o nich? Jaka jest ich skuteczność i ewentualne skutki uboczne stosowania? Biorę je na lęki i depresje, ale z tego co zdążyłam zauważyć to niewiele dają. A biorę je ponad 4 tyg.

Odnośnik do komentarza

Raszer : jakie ja mam brać leki zamiast czekolad ?
dobijają mnie najbliżsi, wolę matkę od siostry ... dzisiaj tak mnie wkurzyła, traktują mnie jak coś gorszego, wyśmiewają się, jak mam to wytrzymać :( o wyprowadzce nie mam mowy....
Raszer jak sie w ogóle czujesz? jak sobie radzisz? pracujesz czy jestes na rencie?

Odnośnik do komentarza

~Saiko
Hej Raszer. Widzę, że dużo wiesz o lekach itd. Mam więc pytanie do ciebie. Co sądzisz o lekach SSRI. Czytałeś o nich? Jaka jest ich skuteczność i ewentualne skutki uboczne stosowania? Biorę je na lęki i depresje, ale z tego co zdążyłam zauważyć to niewiele dają. A biorę je ponad 4 tyg.

No wiem co nieco.
SSRI wypromowane i przesadnie wychwalane. Zwłaszcza Prozac (Fluoksetyna)
które jest jednym z najsłabszych SSRI, a działanie p.lękowe jest znikome.
Ogólnie ta grupa leków nie pomoże zabardzo w depresjach endogennych.
Miałem styczność ze wszystkimi lekami przeciw depresyjnymi które są
w rejestrze leków dopuszczonych do obrotu w polsce. Od 4 tyg do 8 miesięcy
średnio. A jest dużo takich których my nie mamy.
Ogólne objawy dla wszystkich SSRI sa bardzo podbne, na początku
brania paroksetyny bo ten lek na mnie najlepiej z SSRI zadziałał
oszołomienie, duże źrenice, lęk, potliwość, drżenie. To mija szybko
można tego uniknąć, bardzo powoli zwiększając stęzenie leku
w organiźmie. Potem po ok. 4 tyg, gdy efekty powinny być widoczne
mogą być jeszcze inne objawy, kłopoty ze wzrokiem (ja miałem rozmazany
obraz), brak finiszu przy seksie (biegniesz a mety nie ma xD).
Po 4rech miesiącach, wszystkie objawy zniknęły, przy podbiciu dawki
i wykroczeniu poza normę, pojawiła się hipomannia. Nie napiszę wam
jak się czułem, ale to cholernie złudne uczucie. Jest za dobrze,
i zaczynasz robić głupoty.Problemy łóżkowe tez znikają, nawet jest
plus, można dłużej :D. Jeżeli są wachania nastroju, nieduże ale sa
depakina pomaga i powoduje że hipomania raczej nie wystąpi (nie
odczuwałem nigdy nawet że biorę depakinę). I końcowe, odstawianie leku.
nagłe zerwanie np dawki 60mg paroksetyny, to totalny koszmar, będzie
gorzej niż było przedtem. Powolne 10mg na tydzień, np, po braniu przez
6 miesięcy też nie wygląda dobrze, są "wycięcia", z uczuciem jakby
cie prąd raził, trwające sekunde, zawroty głowy, i inne dziwne rzeczy.
I jak lekarz powie że to minie za parę dni, to gówno prawda, niech
da kolejną paczkę leku, i trzeba schodzić wolniej tak, jak reaguje organizm
niektórzy musieli brać po 2mg co 2 dni. I schodzili przez parę tygodni.
Ale objawy te nie są groźne. Z SSRI masz spory wybór, dopiero
po 4-6 tyg możesz powiedzieć czy lek działa, oczywiście leżenie
i czekanie aż będzie fajnie, da ci rozczarowanie. Bo te leki
zadziałają jeżeli dasz też coś od siebie. Okrzyknięty pigułką radości
prozac (fluoksetyna) jest chyba najsłabszym SSRI, i najmniej przydatnym
bo nie działa specjalnie dobrze p.lękowo, a epizody średniej i lekkiej
depresji z regóły są powiązane z wystąpieniem, lęku czy niepokoju.
Są świetne do kombinacji z innymi. Np zamiast brać Cital+ Relanium,
na początek, lepiej brać Cital zaczynając od mniejszej dawki niż jest
w ulotce a na noc, 10mg mianseryny. Benzodiazepiny, spowalniają
syntezę monoamin i zwalniają procesy które muszą zaść by objawy
depresji ustąpiły. SRRI bardzo dobrze, sprawdzają się np,
w przypadku fobii społecznej, czy lęku, lub ataków paniki.
Nie mogę polecić ci leku bo na każdego wszystko działa inaczej,
na mnie sertralina nie działała, na innych tak. Dużym
minusem często jest senność w ciągu dnia i trzeba czasu aż ona minie.
Bardzo przydatna jest też terapia. A i jeżeli SSRI zadziała, nie
radzę zwiększać samemu dawek, bo ja przekroczyłem na okres tygodnia
o 30mg dawkę dobową która wynosi chyba 60mg i dostałem hipomanii.
To stan w którym jest "niby bardzo fajnie", i myśli w stylu "ten
lek jest super", ale robiłem niesamowite głupoty i pakowałem
się w niebezpieczne sytuacjie, potem nawet po zredukowaniu dalej
byłem w hipomianii, i powiedziałem lekarzowi, że wisi mi czy mi to
przepisze czy nie i tak będe to miał, a on dał mi depakinę.
Która bardzo szybko sprowadziła mnie na ziemię, do tego zlikwidowała
nawet najmniejsze anomalie, typu fajnie,źle,fajnie,źle. I nawet
nie poczułem, że ją biorę a brałem długo.
Do leków znacznie bardziej efektywnych już bym zaliczył SNRI,
np Efectin (wenlafaksyna). U mnie działał jak paroksetyna b. dobrze.
I bliską mi osobę niesamowicie szybko postawił na nogi, z silnej
depresjii, w ciągu 4 dni był efekt!.
Atomoksetyny nie polecam, droga, wzmaga lęk, w ogóle nie wiem czy
to lek na depresję, niby na ADHD i znalazłem parę wzmianek które
stwierdzają ten fakt, i niektórzy zaliczają go do stymulantów.
No w każdym razie do depresji ten lek jak również bupropion nie są
warte uwagi i zwłaszcza ceny. SSRI często stosowane w fobiach,
nie powinny się ograniczać do brania leku, ogromna skuteczność jest
w połączeniu z terapią.

Z głębokiej depresji w szpitalu gdy byłem po próbie "s", i paru sznytach
zacząłem dostawać 10mg kloimpraminy rano, i popołudniu, i 10mg
amitryptyliny na noc. Dobili do 250mg kloimpraminy i 30amitryptyliny,
Efekty uboczne jak przy ssri ale nasilone + suchość w ustach, są to
leki skuteczne, pozbawione komfortu ale leczą. Schodzenie też odbywa
się wolno. Uważam, że to bardzo bardzo dobre leki, dla osób które
nie wykazują oznak poprawy przy SSRI.
Najważniejsze jest to, żeby psychiatra dobrze zrobił wywiad,
u mnie trwał w wiekszości lekarzy 2 minuty, jak się pan czuje?
-źle. Bierze pan leki?, -Jesetem osobą uzależnioną. To ja panu mogę
jedynie wypisać skierowanie na detoks, tam pana "wyleczą".
A wywiad powinien być szczegółowy, ja jak ktoś jest przedemną
w kolejce do dobrego psychiatry pierwszy raz to mogę iść na spacer.
Średnio trwało to półtorej godziny.

Lekiem który niejednokrotnie wyciągał mnie z różnych epizodów, od
fobii, lęków, po depresję, apatię i niechęć do wszystkiego to
inhibitory monoaminooksydazy. Wielu lekarzy twierdzi, że to stare
niebezpieczne leki, bo 3/4 ulottki to opis interakcji, które mogą
się skończyć przełomem nadciśnieniowem i zgonem. Trochę przesada.
Ja moklobemid łączyłem z różnymi lekami, bo lęki zniknęły, depresja też
ale senność została, i zaryzykowałem wziąłem selegilinę. Efekt
był dobry, i bardzo szybko zadziałały w ciągu tygodnia, zejście z nich
nie jest tak tragiczne, objawy uboczne w sumie żadnych nie pamiętam
zbytnio. Tylko na początku się bałem, tego co lekarze mi mówili,
a zła Sława MAOi idzie od nieselektywnych i dawno wycofanych z produkcji
preparatów.

Inne leki, dwupierścieniowe
mianseryna czy mirtazepina nie mam pojęcia jak mogę komuś pomóc
kto ma depresję, mirtazepina, napewno jest dobra dla kogoś kto
nie lubi jeść, bo najmniejsza dawka działała na mnie tak, że brałem
1 tab wieczorem, bo pomaga zasnąć, i budziłem się co 2h, tak głodny,
że nie mogłem spać, i szedłem jeść, potem zasypiałem i znowu, lodówka.
I tak całe noce. Ciągła potrzeba jedzenia xD. A dawka lecznincza
wielokrotnie większa, to bym spał w kuchni odrazu.

Brałem wszystkie leki które są w polsce w sprzedaży, zagranicznych
nie poza modafinilem, ale jest ich sporo. Szkoda tylko, że nie zawsze
dobierze się dobrze lek, a zanim się to okaże trzeba czasu ok 4 tyg.

Do wielu leków ćpałem i piłem, z różnymi efektami. Ogólnie przestałem
po tym jak sam się zoriętowałem co się dzieje. Przy SSRI, i Relanium
Wódka, powodowała hipomanię, i wybuch agresji, trzaskałem się z każdym
kto mi wpadł pod rękę, z regóły kończąc najgorzej. Potem nic nie
pamiętając. Na tpld, pojawiały się dziwne objawy, zawroty głowy,
mdłości, a na MAOi, piwo jakby w ogóle nie działało.
Nie polecam testować, i nie dlatego że umrzesz bo wypijesz piwo,
tylko dlatego, że to zakłuca bardzo proces leczenia, i masz regres.
alkohol i inne używki, Zmienia stężenie amin,
ich metabolizm, zmienia skokowo samopoczucie, lub prowadzi do
ipulsywnych zachowań gdy puszczasz lejce, tniesz się,
próbujesz zabić (ale nie chcesz), nie wiadomo o co ci chodzi.
To bardzo zaburza "plac budowy" który do tej pory
był długo tworzony i był kreowany do stabilnej konstrukcji.

To tyle narazie o lekach, jest tego zbyt dużo żebym pisał o wszystkich.
Jak coś to piszcie konkretną nazwę leku i o co chodzi postaram się
odpisać. I pamiętaj każdy lek działa na każdego inaczej.
I nie warto wierzyć tylko w tabletkę, ona pomoże jeżeli ty zrobisz
cokolwiek, zmusisz się do wyjścia na spacer, poczytasz coś, nie robiąc
nic nie będzie efektu "Wow", inaczej byłby to klasyczny narkotyk.

Odnośnik do komentarza

amela7
Raszer : jakie ja mam brać leki zamiast czekolad ?
dobijają mnie najbliżsi, wolę matkę od siostry ... dzisiaj tak mnie wkurzyła, traktują mnie jak coś gorszego, wyśmiewają się, jak mam to wytrzymać :( o wyprowadzce nie mam mowy....
Raszer jak sie w ogóle czujesz? jak sobie radzisz? pracujesz czy jestes na rencie?

Dobre pytanie jak sobie radzę. HARDKOR ;]
Ostatnio nie było mnie na forum bo nie miałem siły na nic.
Do tego terapia, której się podjąłem to cieżka sprawa.
I tramal, pomgół mi nie wziaść amfetaminy gdy głód był bardzo silny.
Teraz powoli się normalizuję, ogólnie jest źle. Dużo wysiłku
wkładam w to żeby nie spaprać tego co uzyskałem. Psychiatra mi
zaufał, zobaczył rozpisany schemat schodzenia z benzodiazepin,
i to że przynoszę i mu pokazuję 1 na tydzień, że nie zjadam całych
pudełek, przepisał mi 6 paczek relanium. Nigdy tyle naraz legalnie
nie miałem, i powiedział, że widzi dużą determinację, choć pomysł
z tramalem na głody, uznał za głupotę i zbyt niebezpieczny. Ja się
uparłem, bo co by nie gadać dzięki niemu mija ten najgorszy okres.
Potem nie będzie mi potrzebny, mam nadzieję, że jak naszybciej.
Straszne są chwile, w których leże, i uciekam w sen, śpię non stop.
Jem, śpię. Nawet wstanie do kibla wymagało zmuszenia się, tak rozwala
głowę amfetamina. Teraz chciałem się przepisać do lepszej terapeutki
ale okazało się, że mieszka obok dilera. Kurcze na tym etapie,
nie ma opcji żebym tam poszedł. Uczucie przyjemności, bardzo wolno
opuszcza moją pamięć, do tego krzycząc "już nigdy nie będzie tak miło",
zrób to ostatni raż". Natrętne myśli, ale jak sobie pomyślę czym
to jest spowodowane, i jak to działa w praktyce, to nie jest tragicznie.
Odziwo wystąpiły objawy odstawienne, niektóre podobne do tych po opioidach
dreszcze, wodowstręt, niepochamowany apetyt. Ale psychicznie
jest coś czego nigdy nie miałem, uczucie bez sensu. Teraz już coś tam
się pojawia, ale pierwsze parę dni... jezu. To jakby wyizolować "poczucie
bezsensu i pustki z depresji i pomnożyć razy 10". Zdajesz sobię
sprawe, jak funkcjonuje świat, życie, i że to wszystko jest bez sensu.
Że jesteś po prostu przypadkiem ewolucji, który wytworzył świadomość
która cię okalecza. Spojrzałem na życie z boku, totalnie wyprany
z emocji, i świat pędzi, ludzie umierają ze stresu, itp, a pędzi dokąd?
Do końca. Człowiek, żyje, cierpi, cieszy się, ma wspomnienia, samochód
dom, rodzinę. A w jednej chwili przestaje istnieć wszystko w co wkładał
energię. Widać też, że ci ktorzy są dobrzy, mili, altruiści, są skazani
na bycie tymi drugimi. Trzeba być kimś bezwzgędym bo taki jest świat
i my mówiąc temu "nie" i tak nie przebijemy tego, do czego wszystko zmierza.
Altruizm jest popędem? bo nienawiść tak. Nie chiałem też szukać nigdy
przyczyny tylko iść do przodu, bo różne terapie mają różne założenia.
Ja jestem na psychterapii psychodynamicznej. Wywaliła na wierzch,
wszystko ze szczegółami rozłożone na cząsteczki. Odpowiedź na pytanie
co spowodowało, moje uzależnienie, dlaczego takie a nie inne są moje
zachowania, dlaczego jestem w takim a nie innym punkcie w życiu.
I dużo innych które mnie przeraziły. A to początek terapii.
Fajnie, że potrafią rozebrać moją psychikę jak klocki lego, ale jak
ma wyglądać jej złożenie żeby klocków było tyle samo ale konstrukcja
?.. Ciekawie się zapowiada.

Na pytanie czy pracuję czy mam rentę, nie. Ani jedno ani drugie.
Pracowałem jakiś czas ponad miesiąc temu, teraz nie mogę się
zebrać od tak, żeby odpowiedzialnie iść do roboty. A rente?
Niby za co :P? Po za tym wstydził bym się koledzy wymieniają swoje
zdania na temat nowych posad a ja?, młody dobrze wyglądający facet,
już w klubie emerytów i rencistów? nie, nie. Ja mam plany jeszcze ;)

Z tym słodkim napisałem ci jak to wygląda, i jak możesz się oszukać.
Jako nie że nie jestem lekarzem, nic ci nie zapiszę. Ale ubiegałbym
się o SSRI, paroksetynę lub fluoksetynę, oba hamują apetyt. Lub w
zależności od twojej wagi, i wydolności organizmu, zainwestował
miesiąc na sibutraminie czy fenterminę (to drugie bardziej hamuje apetyt
ale ma skutki uboczne), obydwie substancje są z rodziny fenetylamin,
ale nie ma co robić afery, za granicą są przepisywane, i są skuteczne.
A fentermina jest dopuszczona do obrotu w polsce. Znikomy potencjał
uzależniający, bo mają sporo nieprzyjemnych objawów ubocznych,
a nie dają euforii. I działają selektywniej i inaczej niż amfetamina.
Często występuje tachykardia, potliwość, bezsenność, nerwowość.
A terapie robiłbym w cyklach ze względu na to, że to amfetaminy.
I po miesiącu możesz schudnąć 8kg?, słodkie nie przejdzie ci przez
głowę, a co dopiero przez przełyk. Ale to niesie inne skutki uboczne
nie jesz nie tylko słodyczy, nie jesz w sumie wcale. I organizm
jedzie na zapasach, potem sam siebie zjada. I w tym momencie bym odstawił
jeżeli głód na słodkie wróci, (a uważam, że po 1 razowym użyciu tego
nie wróci) to, spróbować drugim preparatem. Ale to ostateczność, jeszcze
jest terapia, która jest skuteczna, ale i przez to że wymaga pracy
efekt jest bardzo trwały. (Środki, które napisałem skonsultuj z lekarzem
napewno powie, że to złe, i ma rację, a są dobre leki?), niech
cię nie poucza, tylko stwierdzi ryzyko zagrożenia wynikające
ze stosowania tych leków, zwłaszcza układ krażenia, chyba, że ma lepszy pomysł
i czasem się pojaw u niego "na przegląd". Leki te nie są dostępne
w aptekach, tylko w internecie. Dużo osób uzyskało efekt jaki chcieli
i dużo osób się przejechało na tym nieźle, bo za długo, za dużo tego
brali i jak się pojawiały sygnały ,że organizm źle reaguje na lek,
ignorowali to i bywały nieciekawe komplikacje.
Więc poczytaj o substancjach hamujących apetyt.
Ale zacząłbym od psychiatry i SSRI.

Odnośnik do komentarza

~UVulgar
Miales racje Rash :/ Wtedy byl jeden, a pozniej pełną parą, dzis znow wcale :/ Staram sie :/

~UVulgar
Miales racje Rash :/ Wtedy byl jeden, a pozniej pełną parą, dzis znow wcale :/ Staram sie :/

No niestety, szczerze zasmucił mnie twój post, w którym cieszysz się z dnia bez tabletki. Bo powinnaś, ale tam
wyczytałem też, że ty nie zdajesz sobie sprawy w jak poważnej sytuacji jesteś. 0 pokry. Pisałem wyżej abstynencja tylko przesunie nawrót, musisz iść na terapię bo trzeba cię zmienić.
Twój pryzmat, soczewka na świat ma być inna. Inaczej, nie da rady nawet jak to paracetamol, i zmieniłaś chociaż na nurofen? Zobacz tu ludzie mają problemy ze słodyczami, to wszystko opiera się na podobnym schemacie kompulsywnych czynności. Uzależnienia od czynności, lub substancji, które determinują twoje życie, albo przechodzą, przez twoje niby silnie postanowione "NIE" i krzyczą "mam cię w dupie, zrobię swoje". Podejdź do tematu, jak należy, jesteś chorą śmiertelnie osobą zdajesz sobie z tego sprawę?
Rób dni bez, i pisz co się dzieje w twojej głowie i wrzucaj mi tu. I przyzwyczaj się do tego najlepiej, pomyśl, 2 dni pocierpię, 3ciego wezmę, albo bierz mniej. Natrętne myśli, i brak poczucia pewności siebie w chwili gdy nie masz tabletki to naturalna reakcja, i musisz ją przeczekać, bo nie wiem nawet jaki by ci polecić zamiennik. W każdym razie, każde "przeczekanie" tej burzy chcicy, mija. To idzie falowo. Np Rano jest, godzinę potem nie ma i o tym nie myślisz, potem znowu jest, potem nie ma, o 12:00 jest strasznie silne, i wiesz, że weźmiesz to pogarszasz sytuację, to ten moment musisz przeczekać, wiedzieć że on minie za 30-50minut, idź pochodzić na dwór najlepiej długi spacerek.
I wrócisz, potem znowu te małe głody a następnego dnia, weź nurofen, potem kolejnego znów powalcz, zobaczysz jak to działa. I potem ten silny głód będzie słabszy im więcej razy wygrasz i mu się oprzesz. Ale myślę, że w twoim przypadku, jest potrzebna terapia lub psychiatra, bo tak nietypowe uzależnienie, może maskować coś innego.
Bo po co paracetamol? To nie logiczne. I poczytaj o wychodzeniu z nałogu, ale nie czytaj o samym nałogu.
Bo czuję, że jesteś osobą która wyczyta i zrobi coś czego nie powinna. Masz bardzo dużą siłę autosugestii. Więc nie wkręć sobie czegoś innego przy okazji.

Odnośnik do komentarza

amela7
Raszer: Udzielałam się na forum bo inaczej się czułam, to był okres w którym 2 tygodnie nie jadłam słodyczy. Mimo mojego wielkiego smutku, pisałam odpowiedzi.
Co mam o sobie napisać? Codziennie płaczę, nie wychodzę z domu nawet na spacer, nie mam gdzie. Nie mam znajomych, w rodzinie się ze mnie naśmiewają i jestem nikim. Niedługo zblizają się moje urodziny, święta i to będzie najgorszy okres dla mnie, nie wiem jak to przetrwam. Niedawno straciłam moją ostatnią koleżankę z którą miałam kontakt , nie mam nikogo, wszystko jest lepsze niż samotność.
Nie wiem co mam napisać, ciężko mi się wysłowić, każdy tutaj udziela porady : idź do lekarza ; psychoterapia. W rzeczywistości bardzo ciężko jest opowiedzieć lekarzowi całe swoje smutki życiowe i on tak od razu ma powiedzieć co mi jest?
Chodzę na psychoterapię i nie wiem ile mnie czeka wizyt, byc moze ona stwierdzi, że ze mną jest dobrze i sobie poradzę a ja codziennie walczę ze swoimi myślami, nie ma dnia co bym nie płakała i nie wiem jak się uwolnić od rodziny i mieszkania z nimi.
Jeśli chcesz to możemmy na priv popisać, co ja tutaj mogę o sobie się rozpisywać, kogo to obchodzi.

Trudne do powiedzenia lekarzowi?..
Tu piszesz bez problemu, to wydrukuj to i mu daj.
Już nie przesadzaj, że mu nie powiesz co ci jest.
Ludzie mają dużo gorsze problemy. A w twoim przypadku
leki na depresje to chyba pierwszy krok. Nie jest z tobą
źle skoro piszesz na forum. Idź zanim utoniesz w użalaniu się
nad sobą. I skoro tyle osób piszę, idź do lekarza to idź.
Nie skupiaj się na tym co czujesz, chcesz płakać płacz, wyj
to objawy, ale w drodze do lekarza, musisz się wkurzyć i iść.
Nikt ci nie pomoże, jeżeli sama się tego nie podejmiesz
a to nie jest takie straszne, roztkliwiasz się nad sobą.
Osoby którym piszesz czy opowiadasz, że jesteś smutna, bedą miały
cię w dupie z czasem, bo ile można słuchać narzekań a rozwiązanie
ma pod ręką. Może ty chcesz tym zwrócic na siebie uwagę?
I nie wskazane jest branie sibutraminy itp u osób z depresją.
Nie skojarzyłem wcześniej, że to jedzenie wynika z depresji.
Lekarz + SSRI.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za odpowiedź, Rasz.
Co do konkretów to biorę Escitalopramum 10 mg rano właśnie na fobie i depresję. Pracuję nad sobą caly czas, ale działanie leku mnie nie zadowala. Czy wezmę jedną, czy 10 to czuję się tak samo xD(tak, spróbowałam raz). Doszlam więc do wniosku, że coś nie tak z tym lekiem. Nie mam też skutków ubocznych. A wiem jak powinny działać leki, powinno się czuć ich działanie. Depakine brałam i czułam, że pomaga. Pomogło i już nie muszę brać. Jednak z tymi depresantami to masakra :/ A bralam i sertraline i fluoksetyne i teraz to. Każde mogłam lyknac po 10 i efekt ten sam. Robilam to aby sprawdzić działanie. Odstawilam też na 2 miechy leki, żeby sie upewnić co do braku działania. Czulam sie tak samo bez lekow jak z. Pieprzone lęki.

Odnośnik do komentarza

Jest kilka leków które różnym osobą przypominają działanie alkoholu.
Dekstrometorfan, benzodiazepiny, baklofen. Ale każdy z nich uzależnia dużo szybciej, 2 z nich bardzo mocno wkraczaja w twoje zycie,pelne uzaleznienie. Po co ci te leki? One są stosowane w odstawianiu alkoholu, ale w warunkach szpitalnych. Zwłaszcza samemu pierwszy raz, łatwo pomieszać baklofen z dekstrometorfanem a to bardzo niebezpieczne, bezdechy i nieświadomka gwarantowane.

Odnośnik do komentarza

Dopiero zauważyłem całą treść twojego postu.
Escitalopram 10mg jest niską dawką ale jedzenie po 10
tab, żeby sprawdzić efekt to czysta głupota, na dodatek,
nic o tym, nie wiesz, nie wiesz, co się, może stać, jak postąpić.
Jakby to były inne leki łyknięcie 10 tabletek mogło by cię
sponiewierać ;/. Kurwa, to że ja taką głupotę zrobiłem to przykład
jak nie należy robić. Bo reakcja może być inna od tej której
najbardziej oczekujesz. Do tego leczysz się na depresję? Zmieniając
SSRI, jedz jeden przez okres 4-8tyg, nie na dawce 10mg tylko dobij
do 40mg. I jeżeli nic nie czujesz, tzn że lek działa. Bo
czego ty szukasz haju? Lek który wymieniłem, nie rób głupot i nie
bierz dekstrometorfanu. Resztę obgadaj z lekarzem. Ale twoja
lekko myślność i nie testuj leków. Masz też skłonności do kąbinowania
dlatego już bym też odraził benzodiazepiny. Podobne do alkoholu..
etanol!.. niesamowicie podobny. Nie jak się naćpasz jakimś
gównem po tym co tu masz na tacy, od A do Z, to nie pisz więcej.
Bo bycie debilem i nieświadomy wypadek to nie to samo co świadome
weście na pole z tabliczką "Pole Minowe".
Opisz co się dzieje takiego, że szukasz takiego leku, co ma
ci dawać? Piłaś wcześniej? Więcej info, zanim zrobisz coś durnego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...