Skocz do zawartości
Forum

Zaczepianie przez wykładowcę


Gość bellciak

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, tu do opinii po prostu przywiązuję zbyt dużą wagę, bo tylko na forach mogę poznać czyjeś zdanie na ten chory temat. Oczekuję ze tylko na forum znajdę pomoc, bo w realnym życiu ciężko mi tak z kimś pogadać. To ja rozwiązuje czyjeś problemy, ja najczęściej słucham. Jeszcze nikomu się nie zwierzyłam spoza forum i tak raczej zostanie.

W realnym życiu tylko gdy ktoś mnie na poważnie zbluzga (przekleństwa, że jestem nikim itd) mnie osoba dla mnie ważna, czyli jak do tej pory bardzo rzadko. Czyli pewnie jak każdy.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie przeklinaj - po prostu to pieprz!
Pieprz chęć naprawiania świata!
Pieprz samokontrolę i dyscyplinę!
Pieprz plany i cele!
Pieprz swoje problemy!
Pieprz zdanie innych na Twój temat! Powiedz "pieprzę to" i bądź egoistą! Jeśli coś Ci się nie podoba, nie musisz tego robić! I tak jest już po herbacie, przecież wszystkich nie dasz rady uszczęśliwić, więc… pieprz to! John Lennon :)

Odnośnik do komentarza
Gość szczepantw

Zazwyczaj studenci nie wiedza tyle o zyciu swoich wykladowcow. Przykre jest to, ze tego faceta najwyraźniej bawila cala ta sytuacja. Podobalo mu sie, ze panny sie do niego ślinia. Pomyslec tylko, ze jakby nie chowal obrączki po spodniach, to oszczedzilby ci tylu przykrosci w zyciu, olalabys go. Wszyscy byliby szczesliwi. Nigdy nie pisz do faceta pierwsza, bo to zazwyczaj zle sie konczy. Znajdz sobie kogos cieplego, kto nie bedzie cie dolowac i przy kim bedziesz czuc sie pewnie i bezpiecznie. Przy wlasciwym facecie kobieta rozkwita, a nie jest swoim cieniem. Pozdr

Odnośnik do komentarza

On nie chował obrączki, a nosił ją wyraźnie na dłoni. :) Wiem, że nie ma nikogo bo jest o 3 lata starszy, od niektórych z mojego roku o rok i tak się składa że oni znają jego znajomych, rodziców, jedna osoba chodziła z nim do liceum (klasę niżej niż on) i wiedza co i jak, wiedzą jaki był poza szkołą, jaki na przerwach, jaki w domu i niestety wg wszystkich jest aniołem i ostatnią osobą która bawiła się cudzym kosztem, a jednak chyba jest jak piszesz. Wiedział że mnie krzywdził. Cieszyłam się że dał spokój, ale nie bawił się jeszcze przez ostatnie 3 tyg mojej nauki po 7 miesięcznym okresie spokoju od kłótni. To jest już chamstwo widział że mnie zranil, widział moja minę gdy mnie mijał przez te 7 mcy. Wydaje mi się że on nawet nie pamieta co mówił i zrobił w swoim szale...To jest chore

Nie jeszcze nie zdecydowałam. Zbywałam go gdy chciał pogadać na luzie (przed kłótnia i na 3 tyg przed ukoń. szkoły), więc to jest z jednej strony bardzo głupi pomysł by pisać. Co więcej przez ost 3 tyg to on zagadywał i był zły gdy zagadywałam (chyba, bo raz chciałam o głupotach, ale nie wiem czy tak bardzo nie chciał, czy tak bardzo się spieszył)

Odnośnik do komentarza

Poza tym dowiedziałam się, że niedługo będzie uroczyste rozdzanie dyplomów. Nie wiem czy on tam będzie. Nie wiem czy to dobry pomysł bym tam jechała z rodzicami (bo tak się chodzi).

Dużo nauczycieli winiło mnie chyba, nie odzywało się, róznie mnie traktowali. Tylko promotorka mnie wspierała. Dużo studentów nie rozmawiało ze mną, wyśmiewali się ze mnie. Zamknęłam się w sobie. Odzywałam się do niewielu, jedna koleżanka tylko była ze mną tak naprawdę. Więc chyba niestety nie mam po co tam jechać. Nawet gdyby mi coś to dało.

Poza tym śniło mi się (zanim się dowiedziałam o rozdaniu dyplomów), że pojechałam do jego domu z rodzicami. Byli też tam jego rodzice. Chcieliśmy to wyjaśnić z nim. On wpadł w szał, jego rodzice chcieli wezwać policję, więc wyszliśmy. Już mi się to nawet śni..

Odnośnik do komentarza

Nie biorę żadnych, leków, choroby psychicznej też nie mam...coś sugerujesz?

Nie pozwalałam na wtulanki. Raz mnie objął dosyć długo. Nie pozwoliłam na to, wyrywałam się. On nie puszczał, szarpnął mnie i mocniej do siebie przycisnął. Myślałam, że taki ma zwyczaj (okazało się, że nie), ale wtedy odpuściłam i szybko zapomniałam, gdyż nic jeszcze wtedy do niego nie czułam. Reszta to co było pózniej były to wtulanki z zaskoczenia, gdy byłam do niego tyłem albo po rozmowie gdy już odchodził, więc nie mogłam zareagować nie drząc się na cały korytarz.
Poszłam więc do niego w wierze, że albo się wytłumaczy i coś postanowimy, albo się odczepi.

Zanim doszło do wtulanek. Były z mojej strony inicjowane rozmowy tylko na zajęciach i przed swobodne ale tylko dot rekrutacji, dojazdu do uczelni (głównie zanim zaczęłam z nim zajęcia). W czasie rekrutacji zapomniałam jednego dokumentu skserować, nie pozwolił podać mi powodu komisji czemu zapomniałam tylko poleciał za mnie to wyjaśniać, nie pozwolił mi z nim iść. Potem tylko uśmiech z mojej strony i powoli zbywanie go po zakończonych zajęciach (bo już wiele osób podejrzewało że coś do niego czuję). Powoli go zbywałam.
Gdy raz jedyny do niego poszłam po skończeniu z nim zajęć, poszłam pochwalić go za prowadzenie koła i zapytać sie o to koło itd. pochwaliłam go i wtedy mnie objął.
Zaczęłam go coraz bardziej zbywać po objęciu. Zbywałam go mówiąc, czy coś się stało, czy coś jeszcze pan ode mnie chcę, bo się spieszę itd. a on zagadywał albo uśmiechał się i kiwał głową. On gdy zagadywał mnie od zawsze czekał czy ja łaskawie się zgodzę na rozmowe i zawsze podchodził i czekał aż ja zacznę rozmowę.
Zaczęły się wakacje urwał się kontakt. Po wakacjach poszłam spytać się o jego intencje.
Potem na 7 mcy był spokój. Nie odzywałam się do niego, była smutna wystraszona gdy przechodził obok. Uśmiechnełam się 7mcach powiedziałam dzień dobry, bo już chciałam zażegnać konflikt (bo konfliktów nienawidzę) i zaczął znowu zagadywanie (szło mu już gorzej, kiwał głową na przywitanie i czekał aż coś powiem) i wtulanie tym razem przy większej publiczności...
Raz przeszłam obok mnie by go przywitać stał przy drzwiach a ja wychodziłam na fajkę i raz przytrzymałam mu drzwi (myślał że chcę chyba zagadać a widać było że się spieszy a ja nie chciałam). Szłam za koleżanką a przed nim i nie chciałam mu przed twarzą trzasnąć drzwiami. Tyle z mojej strony "inicjatyw" po kłótni.

Odnośnik do komentarza

A i tak na prawdę że coś do niego czuje odkryłam w wakacje przed ostatnim rokiem. Stąd ten pomysł żeby pójść do niego po wakacjach i dowiedzieć się o jego intencjach.

A jeżeli jakąś formę nadwrażliwości na zdanie innych można uznać za chorobę psychiczną no to tak chyba mam.

Wydaje mi się że jakoś maniakalnie przy nim się nie zachowywałam. Opisałam Wam już wszystko co się dało.

Odnośnik do komentarza

~bellciak

Wydaje mi się że jakoś maniakalnie przy nim się nie zachowywałam

Ja tylko pytałam...,
sama widzisz,że Twoje zachowania też pozostawiało wiele do życzenia,ale dlaczego stałaś się pośmiewiskiem,dlaczego nie rozmawiali z Tobą nauczyciele,czy chodzi tu o rozmowy prywatne które były, a się raptem skończyły,o co chodziło tym nauczycielom ,mieli obiekcje do Twojego zachowania ?
Czyli do czego konkretnie?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Miałam takie wrażenie. Może to tylko wrażenie. jego krzyki słyszało dużo osób... Fakt tylko był taki że starsza część grona nie odpowiadała na moje dzień dobry lub wyszarpywała moje kolokwia.
Większość nauczycieli była obojętna...
Nie mogę wiedzieć czemu. Już wszystko opisałam, jeżeli coś Ci przychodzi do głowy to po prostu napisz wprost.

Czy pójście raz do nauczyciela to wg Ciebie mania? To co powiesz o tych dziewczynach co ciągle do niego latały?
Nie widzę nic maniakalnego w swoim zachowaniu, tylko nieumiejętność podjęcia jakiejś decyzji od początku w tej sprawie, zagubienie.

Odnośnik do komentarza

Nic nie zamierzam zrobić.

Wmawiacie mi że zachowywałam się jak psychicznie chora nastolatka, więc nie rozumiem w ogóle Twojego pytania empiryczna. Pewnie coś w tym jest skoro tak wszyscy uważacie. Nikt nie chciałby mieć kontaktu z taką osobą i niech tak zostanie..Nie zamierzam dalej sobie robić obciachu..

Odnośnik do komentarza

Ja Ci nie wmawiam, że się zachowałaś jak psychicznie chora nastolatka ;(
Natomiast pytam o Twoją decyzję (jaka ostatecznie jest). Bo cała ta sprawa jest kuriozalna. Coś mi się wydaje, że odbierasz posty jako atak na Ciebie. Ja usiłuję po prostu zrozumieć co Cię pcha w stronę tego gościa. Tym bardziej mnie to dziwi, że nie masz 13 lat, tylko jesteś dorosłą osobą. A takie to wszystko jest infantylne...Masz jakiś deficyt a na siłę chcesz nas przekonać, że chcesz tylko znać jego zdanie co do tego co było.

Wybacz, ale sądzę, że zajmujesz się tym tematem wyłącznie dlatego, że nie masz innych realnych problemów. Przydałby Ci się taki prawdziwy kop od życia - wtedy może byś zobaczyła jaką skalę ma ten "dość duży problem".

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Ka-wa ja tez tego nie rozumiem.
Nauczyciele go bardzo lubią, trochę nabijają, starsi traktują trochę po partnersku trochę jak dziecko. Podśmiewują ale nie wyśmiewają z niego i tylko tyle wiem. Ogólnie jest bardzo lubiany przez wszystkich.
Może być też tak, może, że moja koleżanka z roku robiła za gwiazdę. Wmawiała wszystkim że jest celebrytką i nauczyciele się w niej kochają. Chyba była wkurzona gdy widziała, że to nie w nią się wtula a we mnie. Zaczęła w czasie zajęć (np. podczas mojej prezentacji) zagadywać nauczycieli, gadały sobie w najlepsze, a później leciały wyzwiska na mnie (co do wyglądu, głosu). Mały błąd w prezentacji (dot. przekręcenia nazwy stanowiska) był karą i dla mnie i dla mojej grupy. Każdy "dzięki" mnie miał realną groźbę nie zaliczenia przedmiotu... akurat po rozmowie z tą "celebrytką", a akurat ona przyszła odrabiać zajęcia i była z inne gr. Nauczycielka przeprosiła za to moja koleżankę z gr, a gdy ja do niej podeszłam nie otrzymałam przeprosin.. Mimo moich i naszych próśb nie odpuściła groźby co do naszej gr. Naszczęscie koord. przedmiotu ja "ustawił"

Nie można zaprzeczyć że nie zachowałam się ani razu jak dorosła kobieta, a jak nastolatka. Więc nie widzę powodu dla którego miałby się ze mną chcieć kontaktować.

Nie szukam poklasku już napisałam przecież że nic nie zrobię. Biorąc pod uwagę chociaż to że zrobię sobie kolejny obciach. Nie uważam za atak bo ja widzę swoje błędy w zachowaniu, zwłaszcza gdy to z siebie wyrzuciłam.
Tak dla mnie to jest realny problem. Jest jeszcze jeden aspekt ale już nie chce o tym pisać.. i nie dot. zauroczenia.

Odnośnik do komentarza

Dzięki... empiryczna za super radę...

no chyba mam deficyt jakiś (?)... sorry ale to jest atak...

jak cie to śmieszy to nie odpowiadaj - proste, bo tak nie pomożesz

uwierz dostałam wiele kopów od życia, ale i tak stwierdzisz że nie, więc teraz wszystkim się podłamuje...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...