Skocz do zawartości
Forum

Chcę odejść od męża


Gość uzależniona1

Rekomendowane odpowiedzi

~uzależniona1
To był ich dom,a ja chodziłam jak w zegarku,pokorna,cicha znosiłm wszystko.Żeby nikogO nie urazić.

I to był Twój największy błąd, gdzie wysługującego się bezczelnie Tobą obiboka trzeba było zagonić do roboty w domu(skoro zawodowo nie pracował), a jakby się on lub jego mamuśka burzyli to na samym wstępie podziękować za współpracę i się wyprowadzić. Od razu by było wszystko jasne, i zaoszczędziłabyś mnóstwo czasu zdrowia i energii.
A Ty dałaś sobie wejść na głowę więc stopniowo coraz bardziej Cię gnoili, wykorzystywali, dlatego masz teraz tak zniszczoną psychikę. Dlatego tak zżera Cię teraz fałszywe poczucie winy, brak poczucia własnej wartości. Jeszcze w dodatku jesteś w szoku że tak się zachowali po tym jak im nadskakiwałaś, a oni właśnie pokazali swoją prawdziwą twarz w całej krasie. I oczywiście to że byłaś zbyt ustępliwa nie jest dla nich żadnym usprawiedliwieniem, wykorzystali to i tyle, a Ty chciałaś dobrze przecież.
Staraj się teraz nie myśleć o nich, nie są tego warci. Skup się na sobie, zatroszcz się o swoje życie. Teraz obwiniasz się o wszystko, przepełnia Cię rozpacz, wydaje Ci się, że jesteś nic nie warta, pewnie dlatego mówisz, że nie potrzebujesz współczucia. Potrzebujesz czasu, żeby wyrwać się z tej iluzji i zmienić myślenie o sobie i swoim życiu o 180. I zrozumieć, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem, dzielnym(skoro się wyrwał sam z tego piekła i pokonał problem z alkoholem), pomocnym, odpowiedzialnym, kochającym, ciepłym. Spokojnie, daj sobie czas. Na to żeby spotkania z psychologiem zadziałały też on jest potrzebny, ale teraz gdy uwolniłaś się z toksycznego związku powinno pójść łatwiej. Tym lepiej, że mama jest przy Tobie i Cię wspiera.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Dziękuję z całego serca za Wasze słowa.Czuję się ciężarem...mój syn jest bardzo nerwowy odkąd odeszŁam od męża.I znów bezradnosc,lęk że to przeze mnie,że może było im lepiej a ja patrzyłam na siebie.Gubie się ale trwam wbrew sobie i na przekór sobie.Na siłę,z dnia na dzień

Odnośnik do komentarza

Układ który opiera się na krzywdzie którejś ze stron nie jest dobry dla nikogo, dla Twoich dzieci też, więc bardzo dobrze że się z tego uwolniłaś. Poza tym przecież Ty też jesteś ważna. To jest okres szybkich i gwałtownych zmian, dlatego nie jest dla Twoich dzieci łatwy, trudno im się w tym odnaleźć, tym bardziej, że wielu rzeczy pewnie nie rozumieją. Możesz im pomóc to przetrwać dając im odczuć, że mogą porozmawiać z Tobą o wszystkim i o wszystko zapytać. Masz też wsparcie swojej mamy, to też może pomóc. Poza tym możesz też poprosić o wskazówki psychologa do którego chodzisz, np. jak postępować z dziećmi, jak z nimi rozmawiać, jak interpretować różne sytuacje z nimi związane.

Odnośnik do komentarza

słuchaj co chcę ci powiedzieć.jeżeli mąż Cię bije lub znęca się emocjonalnie to odejście jest jedyne mądre posunięcie.A teraz o dzieciach.one poza matką świata nie widzą!!!!!czyli poza tobą!!!!!bardzo Cię kochają!!!!!!nie pisz, że jesteś niepotrzebna!!Im jesteś potrzebna na pierwszym miejscu!!!jesteś dla nich całym światem!!!nie wolno spuszczać głowy i wzroku, jak rozmawiasz z kimkolwiek.dlaczego?bo jesteś mądrą i inteligentną kobietą i nie musisz się kłaniać niech inni się pokłonią Tobie.

Odnośnik do komentarza

i jeszcze jedno, bo teraz doczytałam, że odeszłaś, i nie obwiniaj się za zachowanie syna, może być nerwowy, bo to nowa nieznana sytuacja dla niego.Ja i wiele innych osób Cię wspieramy, a teraz Ty wspieraj syna każdego dnia, kochaj i bądź cierpliwa. Na pewno sytuacja dojdzie do normy, zapewniaj go, że bez względu na wszystko jego kochasz całym sercem.

Odnośnik do komentarza
Gość dwaobliczaosobowości

Uzależniona-miałam podobną sytuację. Mój mąż lubił popijać alkohol, mamy wspólnie dziecko. Moja teściwowa to też złota kobieta-dogaduję się z nią lepiej niż z własną matką. Jest też schorowana, też ma nadciśnienie, do tego kilka innych uprzykrzających życie chorób. Jest znerwicowana, miała kiedyś męża alkoholika i straciła przy nim zdrowie, popadła w nerwicę. Po rozwodzie opiekowała się swoim synem a moim mężem jak mogła, ledwo wiązała koniec z końcem ale dała radę. Mój mąż miał chyba w genach pijaństwo, zaczął tak jak swój ojciec popijać, gdy byłam w ciązy.Potem było coraz gorzej. Dziecko sie urodziło, mąż rzadko kiedy pracował, mieliśmy problemy finansowe.Gdy dziecko poszło do przedszkola zdarzało się, że odbierał je pod wpływem-dzięki Bogu, że nauczycielki nic nie zauważyły....To było przykre...Kilkakrotnie dawałam mu szanse, on mówił, że się zmieni, że juz nie będzie pił...Zaczełam się nim brzydzić, znienawidziłam go!Marzyłam, aby wyjechał gdzieś na dłużej, aby nie było go w domu.. Aby utrzymać dom, pożyczał pieniądze od znajomych i rodziny, popadliśmy w długi. WSTYD!Prosiłam aby znalazł stałą pracę, ale on miał to gdzieś. Pewnego dnia , gdy wrócił od kumpli oczywiście w stanie wskazującym nie wytrzymałam i go spakowałam. On oczywiście uznał to za żart, nie chciał opuscić domu. Zadzwoniłam bez wahania do teściowej, aby po niego przyjechała,że wyrzucam go z domu. Teściowa zaczęła mi tłumaczyć, że to przejściowe, żebym poszła spać i jutro z nim porozmawiała i odłozyła słuchawkę. Pomyślałam-super, zostałam z tym sama! Nie dałam jednak za wygraną, Powiedziałam mu na spokojnie, że moja miłośc do niego wygasła, że już nie chce z nim być. Nasze dziecko już spało, miało wtedy 8 lat. Pomyślałam, że skoro śpi, a on nie chce się wynieść , to najlepszym rozwiązaniem jest , że ja poprostu się przeniosę na kilka dni do rodziców. I tak zrobiłam tej nocy, poprostu wzięłam najpotrzebniejsze rzecy i poszłam do rodziców. Następnego dnia zadzwoniłam do niego, powiedziałm mu telefonicznie że chcę rozwodu i ma się wyprowadzić, że nie wrócę do domu dopóty dopóki on tam będzie. Przez najbliższe 2 dni mieszkał sobie jakby nigdy nic. Pojechałam w końcu do niego z rodzicami i w troje kazaliśmy mu się wynosić. Były krzyki, awantura, ale ze złością wziłą plecak i zaczął się pakować i wyszedł. I wtedy pomyślałam -W KOŃCU. Od tamtej pory mineło trochę czasu, ja mieszkam sama. Dziecko raz jest u mnie , raz u niego. Mam spokój, ciszę, Pierwszy miesiąc był ciężki, bo dzwonił, przepraszał, obiecywał...Teraz zmienił stosunek do mnie...Pitoli, że to moja wina, bo jestem egoistką, że myślę o sobie, a nie o dziecku... Głupie gadanie..Mam to teraz gdzieś. Moge robić co chcę. On zniszczył mi nwerwy, nie mam dla niego juz litości. Do teściwoej zadzwoniłam i powiedziałm jej tylko, żeby mnie zroumiała, bo przeżyła cos podobnego. Powiedziałam jej, że nadal będzie dla mnie drugą matką, że będę ją odwiedzać. Z perspektywy czasu wiem, że nie dało by sie odbudować tego małżeństwa. Gdy czujesz do kogoś niechęć, to choćby spadł grom z nieba -nie polubisz , a tym bardziej nie pokochasz juz go. Ja jestem teraz szczęśliwa, choć sama. Nie mam planów na sylwestra, wieczory spędzam sama...Ale wolę żyć samotnie, a być szczęścliwą , niż z kims kto mnie unieszczęśliwiał...Myślę, że w głębi duszy wiesz co zrobić i podjęłaś już decyzję...Czekasz tylko na odpowiedni moment, kłótnie...Czekaj spokojnie, nadejdzie dzień, gdy się od niego uwolnisz..Nie wiem jaką masz sytuację mieszkalną, czy mieszkacie u niego , czy dom jest Wasz wspólny..W zależności od tego jak żyjecie, musisz pomyśleć jak to rozegrać...Zamieszkać u koleżanki lub u rodziny, jeśli on nie będzie chciał się wynieść...

Odnośnik do komentarza
Gość dwaobliczaosobowości

Dopiero odczytałam że odeszłas od niego... Mądra decyzja. Moje dziecko też miało mi na początku za złe , żę wyrzuciłam tatę...Pamiętaj,że dziecko inaczej postrzega świat-jeśli krzyczysz to znaczy ,że jesteś zła(dziecko może nie rozumieć sytuacji, ale widzi, że krzyczysz...)Rada dla Ciebie-przez najbliższy okres wychowuj dzieci bezstresowo, nie krzycz na nie, staraj się nie pokazywać złych emocji. Nie rozmawiaj przy nich z mężem i nie rozmawiaj z nikim o nim przy nich. Ja wymyśliłam sposób, aby zblizyc sie do dziecka-codziennie wieczorem robimy zawody w boksowaniu(oczywiście na niby). Zakładamy rękawiczki i walczymy- na podłodze, na łóżku...Byle tylko dziecko widziało, że się angażuję. Bardzo nas to zbliżyło.

Odnośnik do komentarza
Gość a1111111111

Mam podobne przemyslenia, podsumowujac drugi nieudany rok naszego malzenstwa, w ktorym kazde swieta, urodziny byly katastrofa, bo mimo wielkich nadziei i przygotowan z mojej strony zawsze w te dni bylismy pokloceni, spedzalam je sama z coreczka, jak i dzisiejszy sylwester nie byl wyjatkiem. Nie wiem czy przeczekiwc ten czas i ludzic sie ze bedzie lepiej, moglabym to robic gdyby byly piekne chwile naszego zwiazku do ktorych uciekalabym myslmi gdyby zle sie dzialo miedzy nami, ale i takich nie ma zbyt wiele, poza pierwszymi dniami po narodzinch corki nie ma zadnych chwil za ktore jestem mu wdzieczna i ktore milo wspominam, Rozczarowan za to mnostwo. Czuje sie bardzo samotna, mowie mu o tym, on woli mimo to spedzic swieta grajac na laptopie lub i-phonie, wiecznie chce swietego spokoju, przez 2 lata tylko 1 RAZ zabral coreczke sam na spacer...Czesto podzas klotni grozi rozwodem. Czuje sie jak samotna matka pod parasolka (maz ma dobre zarobki, 4x wieksze niz ja..)

Odnośnik do komentarza
Gość Rozwodka1234

Witaj.Wiem co przezywasz-przechodze przez to od 5 lat. codzien rano budze sie z wyrzutami sumienia i skreconym zoladkiem. Rozwiodlam sie bo podobnie jak Ty nie moglam patrzec juz na meza ktory mnie nie wspieral, nie byl przyjacielem,niechetnie zajmowal sie dzieckiem. Rozstalismy sie. On mnie rowniez wyzywal,od suk,egoistek,feministek, itp. Kiedy podejmowalam ta decyzje nie wyrazil najmniejszej checi zrozumienia mnie. Powiedzial ze popieprzylo mi sie w glowie i mam to naprawic i wracac na ziemie,ze bez niego sobie nie poradze,nikt mnie nie zechce itp. Coz. Mam nowego partnera,drugie dziecko i poczucie winy!!!

Odnośnik do komentarza

Jak ktoś tak wykręca kota ogonem, że normalna równowaga w związku i wzajemne wspieranie się nazywa "feminizmem", to może to oznaczać tylko jedno: przeciwny biegun, czyli w tym wypadku patriarchalną obłudę. Skoro więc Twój były jest zwykłym hipokrytą, to czego innego można się po nim spodziewać, jak nie wciskania Ci takiego kitu, poniżania Cię itp, tym bardziej że "ośmieliłaś się" temu przeciwstawić.
Pewnie jesteś dzielną osobą, skoro udało Ci się to zrobić, zacząć nowe życie, stworzyć nowy związek, nową rodzinę. Oby się Wam wszystko dobrze układało, trzymam kciuki.
To co Ci wygadywał były najwyraźniej mocno nadszarpnęło Ci psychikę, skoro masz wyrzuty sumienia gdy to on powinien je mieć, a nawet codziennie odbija się to na Twoim samopoczuciu. To utkwiło gdzieś głęboko w Tobie, to fałszywe poczucie winy,i możliwe że teraz potrzebujesz pomocy psychologa, żeby się z tym uporać.

Odnośnik do komentarza

Rozwódka, i jak tam u Ciebie? Udało Ci się uporać z tym poczuciem winy?
A1111111, na pewno nie przeczekuj i nie łudź się że będzie dobrze, najgorsze co można zrobić to nic nie robić, i do tego samego siebie oszukiwać. Być może Twój partner związał się z Tobą głównie dlatego że mu się spodobałaś, było uczucie i chciał żeby Wam razem było fajnie i tyle. W sumie to mam wrażenie że jest nie mało ludzi, którzy w takim podejściu nie widzą.
Sytuacja ma poważne minusy, delikatnie mówiąc, a plusów nie widać. Nawet we wspomnieniach nie ma do czego wracać. Choć to w sumie nie wspomnieniami należy żyć i się kierować, tylko teraźniejszością, i tym jak rokuje na przyszłość. No, może jest jeden plus w postaci zarobków partnera, które najwyraźniej są dobre, ale żeby kogoś przy danej sobie trzymały jej pieniądze to słabe jest.
Nie widzę tutaj niczego co by przemawiało za kontynuacją tego związku. Możesz też zdecydować się na separację i zobaczyć, jak Ci się będzie w ten sposób żyło, to pomoże w poukładaniu sobie wszystkiego.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Rozmawiałam z nim wcZoraj,chce żebym dała mu szansę .Chce wynająć ze mną mieszkanie i mówi że się zmieni i że nie da mi powodów do smutku,że poruszy niebo i ziemię żeby było dobrze.Mówi że tęskni za dziećmi że nie może znieść pustki z którą został i prosi o szansę.Wiem że jest mu ciężko ale ja...ja już nie mogę tego człowieka,nie ufam mu.Gdyby była Recepta albo...tabletka na miłość wzięłabym ją i byłoby jak w bajce.Nie ma tabletki,nie ma miłości a on powtarza że nie odpuści

Odnośnik do komentarza

Na tym polega terapia,musisz to zrozumieć.

Co do męża ,to musi być Twoja decyzja,tak Ci było z nim źle,jego winiłaś za alko...,sama musisz wiedzieć ,czy potrafisz mu zaufać,
miłość to zostaw na boku,bo ważniejsze jest to, czy normalnie ,spokojnie da się z nim żyć ,czy będzie Cię wspierał czy ciągnął w dół,
/pierwszym warunkiem powinno być zero alkoholu/
bo może być miłość... ,ale żyć się nie da.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Chyba żartuje, naprawdę jeszcze chce, żebyś po tym wszystkim wróciła do niego? Jasne, na pewno poruszyłby niebo i ziemię, a po miesiącu znowu by olewał związek i znowu byś się męczyła. Chcesz się kolejny raz tak cierpieć jak już cierpiałaś? To bez sensu do tego stopnia się narażać.
A miłość jest podstawową sprawą. Skoro więc po tych wszystkich przejściach jakie Ci zafundował przestałaś go kochać(co jest zupełnie zrozumiałe), to już tym bardziej nie ma co ze związku zbierać. Po co więc ładować się w coś takiego, i odbierać sobie szansę na bycie szczęśliwą? To kompletny bezsens. Mam nadzieję, że nie myślisz o tym poważnie.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Dzięki dziewczyny...moja przyjaciółka powiedziała dokładnie to samo;chyba nie myślisz o tym powaznie? Szkoda mi go,mówi że mu cieżko bez dzieci,że mu ciężko tak żyć.Nie utrudniam mu kontaktu z dziećmi,nie mam sił nawet podać go o alimenty bo niby skąd weźmie skoro nie pracuje.Nic mi nie daje z wlasnej woli a lekko nie jest

Odnośnik do komentarza

~uzależniona1
Dzięki dziewczyny...moja przyjaciółka powiedziała dokładnie to samo;chyba nie myślisz o tym powaznie?

No widzisz, jak się to fajnie zbiegło. ;) A tak na poważne to nie przypadkiem się tak stało.
Co do alimentów, to moja poprzedniczka chyba już wszystko co trzeba napisała. Także w razie gdyby to było ponad jego możliwości finansowe, to nie masz co się obawiać, że przysporzysz mężowi problemów, skoro państwo wtedy zapłaci za niego.

Odnośnik do komentarza

Witajcie.Napisze krótko i na temat jestem mezatka od 3 lat po roku dotarło do mnie ze to był moj bład nie kocham go,a co najgorsze on siedzi za granica przyjezdza trzy razy do roku i nadodatek mieszkam z tesciowa porazka...niemam juz siły tak zyc ale boje sie wycofac niby mam twardy charakter ale niemam odwagi mu tego oznajmic.Pomózcie!!

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

Zalamana...mój mąż był jedynym mężczyzną w moim życiu.Ja nigdy nie chciałam być z facetem,faceci mnie nie pociągają a wręcz przeciwnie.Ale wiesz?Marzyłam o dziecku,żeby mieć dziecko potrzeba mężczyzny.Gdy już się udało wierzyłam że dziecko nas zbliży,że będę miała normalną rodzinę.Tak było ale do czasu...zmuszanie się do dotyku,seksu którego Nienawidze bo jak to mąż mówił: mam obowiązek! Dzisiaj swiadomie wiem że wróciłam do niego tylko dlatego że pragnęłam mieć dziecko

Odnośnik do komentarza
Gość moniaKK

miałam podobny życiorys.nie mogłam patrzeć na męża.zdradzał mnie,oszukiwał,nie pracowałam,bo dzieci były małe.on pracował dorywczo.matka miała go jednego.broniła i tłumaczyła.aż zagroziłam że odejdę z dziećmi choćby od most jak nie zrozumie co on mi robi.udało się.jestem siedem lat po rozwodzie.mieszkam z byłą tesciową.a on jest dziadem.zrozumiała że ja i moje dzieci się niązaoiekujemy a od niego nie dostanie szklanki wody.PS.teściowa też ma ciśnienie.zaryzykuj.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...