Skocz do zawartości
Forum

Strach przed pracą i samotnością


Rekomendowane odpowiedzi

Nie umiem sobie poradzić w znalezieniu i podjęciu pracy.
Po ostatniej próbie jestem całkowicie załamana, chcieli mnie zatrudnić a ja tak się bałam, i zrezygnowałam. Chcieli dać mi szansę a ja ją odrzuciłam. Jestem śmieciem, nic nie znaczę. Najpierw chciałam tam pracować, a jak już tam dotarłam to uciekłam, odmówiłam. Jestem załamana, nie wiem jak sobie poradzić ze swoim życiem. Boję się ludzi, codziennie siedzę w domu w swoim pokoju i nigdzie nie wychodzę, nie mam żadnych koleżanek, ani nikogo komu mogłabym się zwierzyć ani z kim pogadać, jestem sama jak palec. Z matką mam kiepskie relacje, właśiwie od dziecka jestem dla niej nikim, zawsze gorsza, nie mogę z nią pogadać ani wsparcia w niej nie mam. W szkole się ze mnie wysmiewali, bo jestem cicha i smutasem. Nie umiem sobie poradzić w codziennych sytuacjach, wszystkie sprawy załatwia za mnie tata. Mam 23 lata i wszystko ucieka mi przez palce, najlepsze lata mojego życia. Jak mam sobie z tym poradzić? boję się ludzi, w domu przez rodzinę jestem wyśmiewana, w szkole jeszcze gorzej mnie traktowali, dobrze że już skonczyłam. Nie mam nikogo, codziennie placzę. Wiem że jedynym wyjściem jest dla mnie wyprowadzka, ale jak tu znaleźć pracę, odrzuciłam już 3 oferty, boję się ale sama nie wiem czego, ostatnio mnie sparalizowało psychicznie-tak bardzo chciałam tam pracować, i potrafiłam z tego zrezygnować, już nie wiem jak się pozbierać. Po tym tata przestał się do mnie odzywać, nie wiem jak mam rozmawiać z ludzmi, zawsze mam pustkę w głowie kiedy musze z kims gadac, gnije w domu.

Odnośnik do komentarza

ewcia_82 też w nimim nie mam wsparcia. Mówiłam tatowi żeby tego nie mówił w domu, bo wiedziałam że bedą się wysmiewali, ale on wszystko powiedział.

Gdzie mam iść do psychologa? nie mam kasy, mieszkam na wiosce, musiałabym tracić na bilet na dojazd do miasta tylko skąd wziąść pieniądze, tak się boję, jestem przywiązana do domu. Ostatnio byłam na spacerze po wiosce i sie dziwnie czułam, nikt nie spaceruje, każdy ma już własne życie, rodzinę. Tylko spotkałam małolatów z alkoholem

Odnośnik do komentarza

Wiesz jestes jeszcze mloda,moze łatwiej będzie ci dokonać jakieś z zmiany swojego życia. Pewnie masz tak samo jak ja swoich rodzicow którzy wiecznie sie czepiają że cię utrzymują.Ja mam tylko mamę i dokładam póki co do życia a i tak się czepia. Nie masz kasy to spróbuj stopem jechać do lekarza psychiatry, powiedz że musisz coś zmienić w swoim życiu, nie masz możliwości finansowych żeby chodzic na terapię nawet w poradni, może da ci skierowanie na terapię do szpitala. Akurat ja mam poradnię w swoim mieście, po ok 3 miesiacach chodzenia do psychologa dostałam takie skierowanie od psychiatry

Odnośnik do komentarza

Olimpia: wyśmiali by mnie. Kiedyś w szkole była parę razy u psychologa i nic z tego nie wyszło.

Ewcia: trzeba miec skierowanie na psychoterapie? Juz raz byłam u psychologa ze skierowaniem od psychiatry i psycholog mnie olała, jakby była zła że do niej przyszłam.
W sumie to boję się iść do psychologa.
np wtedy przed przychodnią czekałam z koleżanką ze szkoły i szła psycholog, widziała mnie.
Kiedy poszłam do niej się zwierzać mowilam ze nie mam znajomych itp - to ona odp : co ty byś chciała zeby wszyscy ludzie na ulicy cię lubili.

Kiedy powiedziałam ze mam problem z pracą, z kierunkiem to ona na to : idz do urzedu pracy do doradcy zawodowego bo my sie tym nie zajmujemy.

I jak mam sie nie bac psychologa?

Odnośnik do komentarza

Amela ja skierowanie na terapię dostałam od psychiatry. Już na pierwszej wizycie mi sugerował terapię grupową, do decyzji o szpitalu dochodziłam te 3mce terapii. Okropny ten psycholog był do którego trafiłaś. Musisz spróbować do jakiegoś innego. Zawalcz o siebie, może tobie się uda, bo ze mną to już chyba nic nie da się zrobić

Odnośnik do komentarza

Witaj amela7!

Niewątpliwie potrzebujesz wsparcia psychologicznego/terapeutycznego, gdyż Twój stan uniemożliwia Ci normalne funkcjonowanie. Masz szansę podjąć pracę, ale z niej rezygnujesz, bo się boisz, przy czym Twoje obawy są nieuzasadnione. Paraliżuje Cię lęk. Przez Internet nie odgadnę, co Ci dolega, ale może to być zespół lęku uogólnionego, jakiś inny rodzaj nerwicy albo depresja. Zawalcz o siebie, skorzystaj z psychoterapii albo na początek z telefonu zaufania, jak ktoś już zasugerował, np. z Kryzysowego Telefonu Zaufania: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Do jednego miasta mam 15 km, ale tam już kiedyś chodziłam do psychologa i boję się ze jak tam pojdę to znowu natrafię na tą panią psycholog, tylko już nie pamietam jak ona sie nazywa, bo chodziłam do niej w trakcie szkoły, bez efektów pomocy, w domu powiedzieli że jeszcze gorsza się przez to zrobiłam.
Do drugiego miasta mam około 25 km, tylko jak tu chodzić po lekarzach jak się nie ma pieniędzy, rodzice tez nie maja i się do mnie nie odzywają, a reszta rodziny smieje się za plecami, nieraz boję się wyjść z pokoju. Ledwo wstaję z łóżka , nie mam po co się budzić. Potrafię godzinami gapić się w sufit, komputera nie chce mi się włączać, ani oglądać filmów. Wiem że muszę coś zmienic, pracować nad sobą , ale mi się nic nie chce, zwykłych czynności wykonać , umycie zębów, nałożenie kremu itp. Nie wiem jak dotrę do psychiatry i czy mu to wszystko opowiem co tutaj.
Zastanawiam się czemu ja się nie zabije, kiedy minie ten strach przed śmiercią i się w końcu powieszę, co musi się jeszcze stać żebym tego dokonała.

Odnośnik do komentarza

Amela tak jak Ci pisałam, jak nie masz kasy to trzeba ryzykować i jechać autostopem. Ja na rozmowy kwalifikacyjne do Warszawy tak jeździłam, mam do stolicy aż 150 km, więc 25 km to błahostka. Musisz spróbować zacząć jakoś terapię i naprawdę poproś lekarza że chciałabyś iść na oddział stacjonarny do szpitala, na leczenie nerwic, no chyba że lekarz uzna że nic ci nie dolega

Odnośnik do komentarza

Zapisałam się do psychiatry, muszę czekać 3 miesiące.

Dopiero moja siostra wróciła ze szpitala , była na nerwice.
Jakbym ja tam chciała pójść to bym miała jeszcze gorszą chorobę, w domu wyśmiewanie przez najblizszych, plotki na wiosce. Moja matka każdemu rozpowiadała że siostra jest w szpitalu.
Ratuje mnie tylko praca i wyprowadzka:(

Odnośnik do komentarza

Nie mogę wejść na swoja pocztę i przeczytac twojej wiadomości do mnie. Wiesz nasze historie są naprawdę bardzo podobne. Ja jak chodziłam do psychologa bez przerwy dostawałam ochrzan od mamy, że ona buntuje mnie przeciwko niej i staję się jeszcze coraz bardziej głupia. A psycholog uświadomiła mi bardzo duzo rzeczy które robię źle, tylko absolutnie nie umiem wprowadzić ich w życie. Próbuję i wszystko mi nie wychodzi, a wyjazd do pracy do Niemiec całkowicie mnie załamał. Strasznie długo musisz czekać na ta wizytę u psychiatry, ale mając taką atmosferę w domu nie uda ci się niczego zmienić. Ja jak wróciłam ze szpitala byłam podbudowana duchowo, ale nadal brakowało mi odwagi na ten ostateczny krok. Jakbym miała gdzie się zatrzymać w warszawie lub innym większym mieście napewno bym spróbowała, ale teraz muszę się podbudować psychicznie. Jak będę mogła przeczytać co mi napisałaś na poczcie, to odpiszę. Jestem z Tobą, mozemy we dwie podtrzymywać sie na duchu:)

Odnośnik do komentarza

ewcia_82
Dobre i takie wsparcie, a ty z kim mieszkasz? Moja siostra jak była w szpitalu to się strasznie nudziła, ale o psychoterapii to nic nie mówiła, przynajmniej mi nie. Zresztą ja z nimi nie mam kontaktu. Ale wiem co by było.
Czytałaś jakieś poradniki psychologiczne żeby sobie pomóc?
Bierzesz leki??

Odnośnik do komentarza

amela7
Z jakiego jestes miasta?
Nie chce tu robic zadnej reklamy , ale moge ci dac namiar na bardzo dobra pania psychoterapeutke.
Moja siostra do niej chodzila i naprawde wyciagnela ja z wielkiego gowna. W dodatku nieraz do niej sama dzwoni, zaptac sie o zdrowie i kondycje psychiczna. Naprawde pelen profesjonaliz i nie jest taka zeby wziac tylko kase , widac ze to jej pasja i pelne zaangazowanie.
PS . byla po probach samobojczych , teraz jest matka , zona i pomaga innym ludziom.

Odnośnik do komentarza

Strasznie smutna jest ta cala sytuacja. I nie chodzi o stan w którym się znalazłaś bo przy odpowiedniej terapii mogłabyś naprawdę z tego wyjść i normalnie żyć tylko o to ze nie masz żadnej pomocy czy wsparcia najbliższych osób. Ja wiem że dostep do dobrych specjalistów jest ograniczony jak się mieszka na wsi. Poza tym daleko do miasta a Ty nawet na bilet nie masz ? Ja też chętnie Ci pożyczę . Ale weź się w garść bo to juz najwyższy czas żeby coś zrobić, życie Ci ucieka.
To że jesteś wyśmiewana przez rodziców to w ogóle tego nie pojmuję . Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie tego. Ale musi być jakieś wyjście dla Ciebie. Zadzwoń pod ten numer o którym pisali przedmówcy. Na pewno ktoś Ci pomoże. Dowiedz się gdzie mozesz szukać pomocy. Ta Pani psycholog u której byłaś to już w ogóle jakieś nieporozumienie. Jak ona mogla Cię w ogóle wypuścić u tak powiedzieć. Kurcze to jest niewyobrażalne że takie rzeczy się dzieją dzisiaj . Dziewczyna potrzebuje pomocy ,wsparcia mieszka na wsi nie ma pieniędzy jest wyśmiewana przez rodziców wytykana palcami na ulicy przez cala wieś. Ilu ludzi jest w takiej sytuacji, ktora dla nich pozornie wydaję się bez wyjścia. Musi być jakas pomoc dla takich osób.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...