Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść ze stanu załamania?


Gość Justyna345

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Justyna345

Paweł: Ten stan już przestaje mi przeszkadzać. Są momenty, kiedy zauważam, że rzeczywiście coś jest nie tak, ale to tylko czasami. Nie muszę sobie nic udowadniać, wiem, że to nieprawda. Wmawianie jest za trudne, nie potrafię siebie okłamywać. Próbowałam nie raz, niestety z marnym efektem.
Ja i tak choćbym niewiadomo co zrobiła, będę tą gorszą. Nauczyciele już mają o mnie opinię i jej się trzymają. Zawsze wytkną mi jakiś błąd, przez który nie mogę otrzymać tego, czego oczekiwałam.
Wiem, że muszę zacząć od siebie. Niestety ja będę wiedzieć o błędach i między innymi przez to nie będzie mi się udawało.
Zmienię szkołę, ale środowisko pozostaje to samo.

Do czakil: do tej pory nie znalazłam takiej osoby, pomimo że szukałam.

Babeczko, dlaczego mówisz, że to nie są fakty? Skąd wiesz, jak jest naprawdę? Stan mojego umysłu to nieprawda?
Terapeuta nie będzie miał okazji mnie tego nauczyć, muszę poradzić sobie bez niego.
Trudno mi uwierzyć w ludzi, to prawda. Nigdy im nie uwierzę. Ale ja mogę sobie ufać nawet nie myśląc, że jestem swoją przyjaciółką. Może jest więcej dobrych ludzi, ale nigdy im nie zaufam.
A oprócz opcji z psychologiem jaką mam jeszcze? Wybrałam przeczekanie, ponieważ to jest opcja, na której moim zdaniem najmniej ucierpię.
Może przyjdzie taki dzień, narazie na takowy się nie zapowiada.
Cieszę się, że masz taką nadzieję, masz ją zamiast mnie.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Stan Twojego umyslu to oczywiście prawda.
Twoj swiat jest czarny ale pomyśl czy naprawdę dla wszystkich ten swiat jest czarny ,bez przyszłosci? O to chodzi że człowiek w pewnych stanach emocjonalnych potrafi myślec tylko jednotorowo.Wszystko jest nie do pokonania.Beznadziejne.Dla Ciebie w tej chwili jest ,ale gdybyś była w innym stanie umysłu takim nazwijmy bez smutku to też byłoby wszystko nie do pokonania?
Jak myślisz czy wszyscy na Twoim miejscu ale gdyby byli w dobrym stanie emocjonalnym mieliby takie destrukcyjne myśli ?
Mniej więcej o to chodzi z tymi faktami.

Własciwie ,szczerze mówiąc to rodzice powinni szukac dla Ciebie pomocy ale skoro uwazaja ze takowa nie jest Ci potrzebna ...

Odbudowanie zaufanie do ludzi,gdy zostało się skrzywdzonym trwa czasami bardzo długo ale jest to jak najbardziej mozliwe.
Jeśli tylko będziesz chciała w to uwierzyć.
Justynko,całe zycie przed Tobą ,masz mnóstwo czasu żeby się przekonać że tak się może stać.Myślę że spotkasz na swojej życiowej ściezce takich którym zaufasz.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

To nie tak, że ten problem widzą, ale twierdzą, że pomocy nie potrzebuję. Chodzi o to, że nie widać, że coś się dzieje, więc nie szukają pomocy.
Może spotkam osoby, którym zaufam. Na pewno będą musiały ciężko na to zapracować.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Rodzice swoje dzieci znają na wylot.Jesli przez dwa lata jedziesz w dół to trudno takiej sytuacji nie zauważyć.
Moze ,tak jak pisałas wczesniej podpinają to pod lenistwo ale gdy cos sie dzieje ,trzeba przyjrzeć sie temu dokładniej,wszak chodzi tu o skarb,jakim jest dziecko dla swoich rodziców.
Justynko ,Ty nigdy nie wpominałaś rodzicom ze masz chociażby kłopoty z koncentracją?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Oni widzą, że jadę w dół z ocenami i tłumaczą to lenistwem. Widać, że po prostu mi się nie chce, że wszystko olewam. Oni nie przyglądają się temu dokładniej, bo wiedzą, że po prostu nie chce mi się uczyć. Tylko, że nie rozumieją tego, że to nie jest lenistwo typu " nie chce mi się, pooglądam telewizję". To jest w pewnym sensie niemożność. Są dni, w które nie jestem w stanie się uczyć. Po prostu jestem tak zdemotwowana (sama nie wiem już jak to określić), że nie daję rady.
Nigdy nie wspomniałam i nie wspomnę.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko rodzice wiedzą to co widzą i na tym sie ta wiedza kończy.A to jest wiedza bardzo uproszczona.Tylko nie wiem dlaczego patrzą tak krótkowzrocznie.Nawet jeśli nidgy nie spotkali się z taką problematyką to zajrzeć do jakiekolwiek przekażnika wiedzy jeszcze nikomu nie zaszkodziło.To nie są czasy gdzie ludzie czesto nie mieli żadnych możliwości żeby dowiedzieć się przynajmniej podstawowych wiadomości na temat psychiki dziecka, nastolatka czy ogólnie mówiąc czlowieka...

I teraz ,gdy Ty nie masz do rodziców zaufania a moze z jakiegoś innego powodu nie " oświecisz" ich na swój temat to w jaki sposób mogą się dowiedzieć co Ciebie gnębi?
Ty też nie czujesz się komfortowo z tym ze rodzice upatrują Twój spadek formy jako lenistwo.
Oni przekonani są o swojej racji.
Koło się zamyka.
I dlatego kolejny raz,proszę,zrób to dla własnego dobra,dla siebie samej,dla swojego samopoczucia,dla chęci odzyskania radości życia ...Powiedz rodzicom o tym co napisałas tutaj.Justyna,gdybyś napisała że juz rozmawiałas o tym nieraz i nie było żadnego zrozumienia,to pewnie dałabym spokój ale skoro nigdy ani razu nie powiedziałaś o powodach spadku formy to rodzice żyją w nieswiadomości.
Ja domyślam się ,zresztą sama o tym napisałaś że chciałabyś zeby to propozycja pomocy wyszła od nich i tak powinna być ale tak się nie dzieje i może długo się nie zadzieje.Czyż nie warto zadbac o siebie?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Moi rodzice pewnie wiedzą jaka jest problematyka, ale chyba nie uważają, że może to dotyczyć mnie.
Nie dowiedzą się, co mnie gnębi. Może gdyby nasze relacje były trochę inne to by to zauważyli. Bez tego rzaczej im się nie uda, ponieważ ja im tego nie powiem.
Ja nie muszę próbować żeby powiedzieć, że będzie to rozmowa bez zrozumienia, bo to jest oczywiste. Może gdyby się o coś pytali to by coś wiedzieli, a tak to nieświadomość mają na własne życzenie.
Nie przypominam sobie żebym pisała, że chciałabym żeby ta propozycja wyszła od nich. Nie chcę żeby się o tym teraz dowiedzieli. Nie robią mi łaski tym, że mnie wysłuchają. To nadal nie będzie ta pomoc, której ewentualnie najbardziej bym potrzebowała. Udawać potrafi każdy, tylko trudniej już jest tak prosto od serca pomagać. Bo to, że ja mogę im teraz powiedzieć to wiem, tylko ja tak nie chcę. Ja chcę żeby oni trochę o mnie pomyśleli i się zainteresowali, sami, bez moich próśb.
Może warto zadbać o siebie, trzeba jeszcze widzieć w tym sens... Jeżeli mam coraz więcej wątpliwości to to mnie tylko zniechęca. Naprawdę jestem coraz bliżej zrezygnowania.

Odnośnik do komentarza

Zwrócenie uwagi na siebie, wcale nie umniejsza naszego znaczenia w oczach najbliższych. Zakładanie niemożności zrozumienia przez innych, jest tym co nie powinno się robić, szczególnie pośród najbliższej rodziny. Dlaczego słuszniejszym wyborem jest nabywanie umiejętności kamuflowania uczuć w rodzinie, niż wybranie wersji w odnalezieniu porozumienia i oddaniu się w ich wyrażaniu, dbając o rozwój tego na czym nam zależy,pielęgnacji. Zabieganie o to by ich treść była zrozumiała dla wszystkich domowników, świadczy o tym że jesteśmy odpowiedzialni, nie negujmy własnych chęci. Dodatkowo tam, gdzie nie radzimy sobie z wyrażaniem uczuć, bagatelizując ich wartość, sami sobie umniejszamy. Warto zabiegać o zrozumienie u rodziców, bo nim się obejrzymy przyjdzie zmierzyć się z problematycznym partnerem, co wtedy? Zawsze łatwiej trudności omijać niż starać się je pokonywać, może byłoby to słuszne rozwiązanie gdyby nie kumulacja trudności, która potrafi się mścić. Tam gdzie rozwijające się emocje proszą o zrozumienie, zagłuszając je w imię ograniczeń innych, uniemożliwiamy rozwój siebie samych. A braki wypomni nam życie niejednokrotnie poddając nas próbom, złośliwie tym których ważność najczęściej bagatelizowaliśmy.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

A jakie są teraz próby poprawy życia ? Piszemy tutaj ale nic z tego nie wynika Justynko :(

Przecież sama w głębi duszy na pewno wiesz, że nie chcesz aby tak było zawsze, jak jest teraz. Nikt nie chce...

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko ,ja się z Toba zgadzam.To rodzice powinni dawno zainteresować sie tym co się z Toba dzieje i dotrzeć do sedna.Pisałam juz o tym.
Czasami,jest tak, iż rodzice ,choć kochają swoje potomstwo robią masę nieprzemyślanych rzeczy .Często jest też tak że dwie strony ,rodzice i Ci dzieci w pewnym okresie życia nie mogą utrafić z tym dogadaniem się bo mają inne spojrzenie na wiele rzeczy.Tzw konflikt pokolen.
I tutaj rodzice powinni wykazać się dużym zrozumieniem dla swojego dziecka.Powinno byc tak, ale jesli nie jest, to trzeba próbować z takimi rodzicami szczerze porozmawiać .Porozmawiać o tym braku zainteresowania z ich strony ,o tym jak się z tym czujesz.
Taka rozmowa bardzo czesto rodziców zmusza do zastanowienia się nad swoim postepowaniem ...

Justynko,nigdy nie można rezygnować z prób poprawy życia.Każdy dzien moze przynieść rozwiazanie problemów.Nowo spotkany człowiek tez moze odmienic nasze życie.Czasem jakaś przeczytana gdzieś sentencja przyczynia się do tego że skłaniamy się do głębszych przemyśleć nad życiem.Życie to otwarta karta,to nie zamknieta puszka z której nie ma wyjścia.
Nigdy nie wiadomo co się wydarzy za miesiąc,rok i nawet gdy teraz jest kiepski czas to wszystko może się zmienić.
Dlatego warto jest patrzeć na świat z optymizmem.Nawet gdyby była to nutka optymizmu to na początek jest to kamień milowy w drodze do przyszłości...

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Nie będę z nimi o tym rozmawiać. Jeśli nie wpadną na to sami to nie będą wiedzieli.
Mogę zrezygnować z prób poprawy. Żaden dzień nie przynosi rozwiązań.
Ja swoje życie mogę potraktować jako zamkniętą puszkę.
Nie potrafię myśleć optymistycznie, kiedy wszystko dookoła się wali. Kiedy wszystko utrudnia mi to pozytywne spojrzenie. Kiedy nie mam nawet powodów do takiego myślenia. Ja naprawdę nie mogę.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko,życie nie jest stacjonarne.Nie powinnaś przesądzac o przyszłości.Powinnaś pamietać że kazdy człowiek jest panem siebie.Nawet gdy żle się dzieje to powinno się kazdego dnia dokładac wszelkich starań żeby nie wpadać w coraz wiekszy dołek.Trudne to ,wiem ale trwanie w czarnych myślach ze w moim życiu sie nic dobrego nie wydarzy to tak jakbyś zamknęła sie na dobro które może się wydarzyć.Jeśli bedziesz skupiona na tym co żłego Ciebie spotyka każdego dnia to nie zobaczysz albo przeoczysz to dobro które na pewno wydarza się kazdego dnia.Nawet takie malutkie dobro w postaci czyjegoś uśmiechu ...trzeba umieć dostrzegać małe radości żeby móc choć troszkę bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość...

Mam nadzieję ze rodzice zainteresują się głebiej tym co sie z Tobą dzieje...
Jeśli zaś,pozostaną przy swojej wersji to Twoim obowiazkiem wobec samej siebie jest wyprowadzenie ich z błędu .
Nie jesteś leniem.Mam nadzieję że po naszych wpisach juz razem z nami ,masz co do tego pewność.

Kazdy człowiek któremu stawia się zarzuty powinien udowodnić swoją niewine.
Nie podejmując polemiki po prostu przyznajesz się do winy a to jest niedobre .Przyznajesz się do czegoś czego nie zrobiłaś.
Jeśli mimo argumentacji rodzice uprą sie przy swoim stanowisku to wtedy masz prawo odpuścić.Ale to tylko wtedy gdy dalsza rozmowa nie bedzie miała sensu.
Zapomnij co na Twoj temat myśla i mowią rodzice i nauczyciele i dowiedz tego że sie mylą.
Wystarczy jesli powiesz to o czym pisałaś w wątku.

Napisałas ze rodzice są w temacie, tylko nie uwazają że to dotyczy Ciebie.To ważna informacja, bo szansa na zrozumienie Ciebie jest naprawdę ogromna...
Wystarczy że otworzysz im oczy.
Przemyśl to na spokojnie ...

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Drobne rzeczy mnie nie cieszą. Nawet czyjś uśmiech, naprawdę. Wiem, że trzeba dostrzegać małe rzeczy, ale pomimo podjęcia prób mi się nie udaje.
Nie zainteresują się. Spotkałam się z dziwną sytuacją, w której nie rodzice, ale inna osoba doszła do wniosku między innymi, że mi się po prostu nie chce. To jest dobijające. Nie móc odpowiedzieć szczerze, kiedy tak naprawdę się tego chce. Kiedy od osoby, którą uważało za kogoś ważnego słyszy się tak przykre słowa. Jak można normalnie funkcjonować, kiedy dookoła jest tyle dołujących czynników? Mówisz, że powinnam mieć już pewność, że nie jestem leniem. Powiem, że zaczynam wątpić, czy aby nie jestem.
Przyznaję się do winy, ponieważ nie chcę o tym mówić.
Nie, szansa nie jest ogromna. Szansa jest ogromnie mała. Nie będę za nich otwierać im oczu. Jeśli sami tego nie zrobią to trudno, jakoś będę musiała to przeżyć. Zapewne z negatywnym skutkiem, ale przeżyję.
Cały czas to przemyślam. Jest ciężko, z każdym dniem coraz bardziej się rozczarowuję. Do jakiego wniosku dojdę nie wiem, nie umiem tego przewidzieć.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Pewna osoba stwierdziła ze Tobie sie po prostu nie chce...
Co ta osoba może o Tobie wiedzieć jesli nie rozmawiasz z nią na ten temat.Piszesz że dobija Ciebie to ze nie mozesz szczerze odpowiedzieć.Owszem ,Justynko możesz tylko nie chcesz o tym mówić.Czemu nie chcesz jeśli uwasz tę osobę za ważną?Gdybyś otworzyła sie przed nią szczerze to myślę że takie słowa by nie padły z jej ust.
No tak ,wiem ,wielkokrotnie pisałas o tym braku zaufania do kogokolwiek ale niestety Twoje milczenie powoduje to że ludzie myślą i mowią co chcą a Twoje milczenie tylko utwierdza ich w przekonaniu że mają rację.A to Ciebie boli,Ty cierpisz...

Naprawdę ,wątpisz w to ze to co się z Toba dzieje to nie jest spowodowane lenistwem?
W takim razie dlaczego tak uwazasz?
Gdzieś juz to pisałam.Leń gdy sie przylozy do nauki to jest w stanie się nauczyć a Ty nie jesteś w stanie nawet się skoncentrować,zmotywować do nauki,masz kłopoty z pamiecią.Niestety ,takie rzeczy nie wynikają z lenistwa...
Justynko ,uwazasz inaczej?

Dlaczego się rozczarowujesz ?
Ci ludzie bazują na tym co widzą.Szkoda ,ogromna szkoda że nikt z Tobą do tej pory nie probował rozmawiać na temat chociażby tych łapanych jedynek.
Może rzeczywiście ktoś wreszcie pojdzie po rozum do głowy i zamiast posądzac Ciebie o lenistwo spyta czemu tak się dzieje.A jeśli spyta jesteś gotowa na taką rozmowę ?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Ta osoba po prostu to zauważyła. Spędza ze mną sporo czasu, więc myślę, że niekoniecznie musi się mylić. Dobijają mnie takie słowa, a to, że nie mogę powiedzieć to rzecz drugorzędna.
Nie chcę tej osobie powiedzieć, ponieważ nie ufam jej na tyle. Takie słowa by nie padły, ponieważ wiedziałaby, że mnie urazi.
Nie chcę żeby ktoś o tym wiedział, nie mogę tego powiedzieć.
Tak, wątpię. Dlaczego? Nie wiem, chyba zaczynam w to wszystko wierzyć... Miałam przypadek, w którym się uczyłam i dostałam lepszą ocenę, ale to raczej tylko przypadek, bo dlaczego nie udawało mi się później? Może jednak jestem leniem? Może to Ty tylko tak piszesz? Może nie chcesz mi tego powiedzieć?
Rozczarowuję się, ponieważ codziennie uświadamiam sobie, że jestem do niczego, dowiaduję się o sobie tylko gorszych rzeczy.
Po części też żałuję, że nikt mnie nawet nie zapytał, ale może tak będzie lepiej. Ja jestem osobą, na którą nie zwraca się uwagi, można zapomnieć, że w ogóle istnieję. Można traktować mnie jak rzecz, ja nie mam uczuć. Z drugiej strony może to lepiej, że nikt mnie nie pytał, może miałoby to negatywne skutki.
Nie, nikt mnie o to nie spyta, jestem tego pewna.
Jeśli byłaby to osoba, której w pełni ufam to bym powiedziała, ale jeśli jej nie ufam to wszystkiego bym nie powiedziała niestety.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Fakt ,ta osoba nie powinna Ci tak powiedzieć.Powinna zapytać dlaczego ,co się dzieje że obniżyłaś loty w nauce,ew.jak Ci mogłaby pomóc.Ale jeśli jest ktoś w Twoim wieku to na pewno nie zdaje sobie sprawy że te uwagi Ciebie tak bardzo ranią .Człowiek z wiekiem nabiera doswiadczenia i dlatego nastolatce można przypisac własnie brak doswiadczenia, to już dorosłych trudniej w ten sposób usprawiedliwiać.
Justynko a jesli 50 osób powie Ci ze jestes leniem to przyjmiesz to za pewnik ?
Przecież to Ty sama wiesz jak jest najlepiej.
Pomyśl czy jesteś w stanie się nauczyć gdybys tylko chciała?
A jak zdefiniujesz lenia ?
Dowiadujesz się że jesteś do niczego i wierzysz w to.Czemu wierzysz jeśli Ty wiesz jak jest naprawdę.Nie wolno przyjmować Ci do siebie wszystkiego co ludzie powiedzą.Bo to jest nieobiektywna ocena Twojej osoby.
Jeśli całe zycie bedziesz się przejmowała co ludzie powiedzą to bedziesz tylko polegała na ich zdaniu a zatracisz swoje własne.Na pewno tego nie chcesz .

Nie można Ciebie traktować jak rzecz bo jesteś człowiekiem i masz uczucia.Jeśli ktos zle Ciebie traktuje to nie pozwól na to.Niewazne ze jesteś jeszcze niepełnoletnia,dzieci też mają swoje prawa i to zapisane w Konwencji Praw Dziecka.Nikt Ci łaski nie zrobi jeśli zadba o Twoją osobę bo to Ci sie należy,masz prawo do poszanowania swojej osoby.
To że ktos nie dopełnił do tej pory obowiązku pomocy Tobie to po prostu nie dopełnił swoich obowiązków.
Myslę że gdyby zainteresowali się Twoimi problemami to byłoby z korzyścią dla Ciebie bo nie znajduje przyczyny w której miałoby być odwrotnie.

Justynko,uwierz tutaj tym wszystkim którzy piszą Ci ze jesteś inteligentną dziewczyną.Nie ma powodu zebyśmy mieli kłamać.Tak jest.

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze, to że ktoś z nami przebywa, nie oznacza tego, że punkt widzenia tej osoby będzie pokrywał się z tym jacy my jesteśmy. Są oczywiście normy postępowania w których bliższa znajomość poprzez więzi przyczynia się do postępowań samego wpływu empatii. Po drugie niezależnie od wieku, myślenie jak i ta potocznie określana inteligencja, nieoparta jest na latach a na drodze rozwoju w której człowiek dokonuje wyborów. I co jest ważne to nie sposób myślenia tylko w oparciu o wzorce a mając na uwadze postępowanie zakładające również indywidualne podejście. Wcześniej napisałaś o przyrównaniu do innych nastolatek, więc to, że dana osoba z Tobą przebywa już nie jest podstawą założenia do tego, że myślenie tej osoby jest prawidłowe. Po trzecie człowiek całe życie pracuje nad tym by to myślenie i inteligencja miała poziom, jednak ani wiedza ani predyspozycje dokonywania wyborów w oparciu o inteligencje nie są czymś co gwarantuje stałość postępowania, które całe życie ulega zmianom. Po czwarte jeżeli ktoś dobrowolnie marnuje po części dziedziczony potencjał, mając o tym świadomość to kim jest jak nie leniem? Może warto działać w tej odbudowie zaufania, szczególnie jeśli masz dużo pytań które domagają się odpowiedzi. Masz przewagę, to możliwość działania w którym przypadek nie decyduje, masz chęci w oparciu o przemyślenia, masz aprobatę forumowiczów, pozostaje wybór i wola. Może warto skończyć to chuchanie i głaskanie, oczywiście nie ładnie zarzucać komuś brak doświadczenia a to że samemu sobie pozwala się tylko na to bo przewraca Cie w czterech literach, zaboli? Dla katowanego dziecka któremu w aprobacie otoczenia nagminnością staje się widok krwi, wyborem może pozostać żyletka gdy nikt nie powiedział o tym że można żyć bez krwi. Szukając zrozumienia już nie jest lenistwem tam gdzie są głosy, że można inaczej, to już głupota zwłaszcza jeśli słuszność postępowania znasz, tylko szukasz wytłumaczeń by było wygodniej. Warto przestać się bronić wiekiem i poza walką z brakiem zaufania, zacząć od poskramiania własnego buntu.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

Też mam nadzieję, że się odezwie. Fajna z niej dziewczyna, tylko odrobinę zagubiona w okrutnym świecie. Justynko mi się na razie udaje. Pracuję już gdzieś indziej. Postarałem się i się udało ! Ciężko jest ale dam radę. Ty też, prawda?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Witajcie ponownie. Nie wiedziałam, że będziecie pisać, mimo tego, że przestałam tu zaglądać. Bardzo dziękuję Wam za pamięć.
Z przykrością przyznam, że moja nieobecność nie była bezpodstawna. Nie będę pisać dlaczego tak postąpiłam, aczkolwiek uważam, że możecie to wywnioskować. Ponieważ nie chcę trzymać Was w niepewności, stwierdziłam, że tu wrócę. W sumie, brakowało mi pisania z Wami i jak widać nie wytrzymałam.
Co do pytania jak u mnie, nic się nie zmieniło. Nic się nie polepszyło, w skrócie jest źle. Naprawdę mam już dosyć, a w dodatku wszystko mnie utwierdza w destukcyjnych przekonaniach. Może nie powinnam tego mówić...
Czasem zdarzają się momenty, w których pojawiają się myśli o tym, że może nareszcie będzie dobrze (nie mylcie tego z nadzieją, bo to nie ona), ale zawsze się zawodzę. Nie będę już się użalać i na tym skończę.
Jeszcze raz dziękuję za to, że o mnie pamiętaliście i przepraszam, że wcześniej nie odpisałam.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko,tak juz jest ,że człowiek stara sie pomóc jak tylko potrafi ale mimo wszystko z tą pomocą nie trafia.Mimo wszystko zawsze,jesli pisze się z kimś przez dłuzszy czas to jest taka potrzeba dowiedzenia się jak sobie radzi...

Pamietaj ze wszyscy przechodzimy różne okresy w życiu.To nie jest tak że jednym zycie upływa po kwiatach a drugim po kamieniach.Dopóki żyjemy to wszystko może się zdarzyć.Całe życie przed Tobą.Teraz jest nieciekawie ale to nie koniec świata.Szkoda Twojej energii na trwanie w poczuciu niemożności i przekonaniu że nic się nie zmieni.Owszem może wiele zmienić się na tak, jeśli Ty zaczniesz coś robić żeby to Nie zmienić na Tak.
Zastanów się co byś mogła zrobić,na ile starcza Ci sił żeby wyjść z tego impasu.Szczerze mówiąc, to nie wierzę że nic nie jesteś w stanie dla siebie zrobić.

Z budowaniem zaufania to jest tak że muszą budować i utrzymywać na stałym poziomie obie strony.Czasem zdarza się że dorośli nie są na tyle dojrzali żeby zerwanie przymierza z dziećmi potraktować poważnie.Czasem to duma rodzicielska nie pozwala przyznać sie do błedu ,czasem rodzice uwazają że dzieci maja się podporządkować na zasadzie ryby i dzieci głosu nie mają... Czasem młodzi tkwią w takiej obręczy nieakceptacji,braku checi zrozumienia rodziców że błache rzeczy urastają do rangi olbrzymich problemów ....Naprawdę bardzo,bardzo róznie to w rodzinach bywa.
Ale Justynko,wierz mi,Ty możesz starać się tę sytuację uzdrowić.Stanąć na wysokości zadania i pokazać rodzicom że jesteś gotowa do rozmowy na trudne tematy.
Jeśli rodzice zobaczą w Tobie partnerkę do rozmowy to mozecie wspolnie dużo zdziałac.W zdrowej rodzinie moc.
Zdarza się że jedna szczera rozmowa potrafi wywrócić życie całej rodziny.Jeśli ludzie nie próbują ze sobą rozmawiać to nie mogą liczyć na cud.Nic lepszego nie można wymyślić.Od rozmowy wszystko się zaczyna.
A żeby rozmowa była owocna to dwie strony powinny dac sobie dojść do głosu.Wysłuchać siebie nawzajem i zrozumieć że każdy człowiek popełnia błędy w swojej niedoskonałości.Ojciec ,matka mimo przeżytach lat i drogi rozwoju też. Nieomal każdą sytację trzeba by rozpatrywać inwidualnie,każda sprawa ma swoje korzenie,swoją przeszłość...
Justynko ,zastanów się,czy jest sztuką czekać aż ktoś wyciągnie rękę do zgody, czy wyciągnać pierwsza ?

Pawle to fajnie że masz nową pracę .Powodzenia życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...