Skocz do zawartości
Forum

Jak żyć po próbie samobójczej?


Rekomendowane odpowiedzi

od czego zacząć budowanie siebie?
swojego świata?
jak jeszcze gdzieś pojawiają się złe myśli?
jak wciąż jest poczucie że ten świat nie jest tym czego pragniemy?
jak ma sie wrażenie, że wszystko jest takie obce, odległe gdzieś zza szybą się dzieje, a człowiek jest taki obcy, nawet dla siebie samego.

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczonaaaa

Tak, to bardzo trudne pytanie.
To trudne do zrobienia.
Żyć jest jeszcze trudniej niż przed nią.
Trzeba to pokonać w sobie.
Lepszą perspektywą wydaje się zamknięcie w czterech ścianach, ale to nie wyjście.
Ludzie patrzą się na ciebie jak na wariatkę, to boli.
Ale trzeba walczyć.
Każdego dnia walczyć o życie, o ty by znów nie spróbować.
Trzeba nauczyć się tego w sobie.
Znaleść jakiś punkt zaczepienia, nie pozwalający się zepchnąć w dół.
Nie da się od razu zacząć z czystą kartką,
Nie da się wymazać tego co było.
Trzeba małymi krokami zmierzać ku słońcu...

Odnośnik do komentarza

Witaj Matylda.
Wydaje mi się, że najlepiej zacząć od wybaczenia samej sobie, od zaakceptowania przeszłości taką jaką jest. Tam już nie ma co zmieniać. Zamykając ten rozdział życia rozpoczynasz następny.
Następnie powinnaś dopuścić do siebie świadomość, że innego świata nie ma. Jest tylko ten jeden i będzie taki jaki jest, taki jakim go dalej uczynimy. Cała reszta to sposób w jaki ten świat odbierasz.
Nie tylko Tobie przyszło żyć wśród nieodpowiednich ludzi, poglądów, zdarzeń i może świadomość tego pozwoli Ci poczuć się mniej samotnie?
Wiesz o tym, że jest mnóstwo osób, dzieci, które przeżywają prawdziwe piekło tutaj na ziemi. Nie mają czasu na zastanawianie się nad życiem, egzystencją bo walczą o każdy dzień, często bezskutecznie. Nie mówię tego po to, żeby Ci powiedzieć, że masz lepiej, że inni mają gorzej, ale po to, żeby Ci powiedzieć, że jesteś w miejscu i świecie w którym możesz jeszcze bardzo dużo zrobić i bardzo dużo zmienić.
Nie trzeba od razu przejmować się problemami świata, ale należy sobie uświadomić, że każde istnienie ma wpływ na codzienność i mimowolnie zmienia kolejne dni historii tej ziemi.
No, jest źle, jest bardzo, źle, w wielu miejscach czasu i przestrzeni tragicznie i beznadziejnie. Zobacz, że mimo wszystko wciąż jest ktoś, kto walczy o lepsze jutro i to już nie tylko dla siebie a już dla tych, którzy jeszcze się nie narodzili.
Pisząc tutaj, dzieląc się z nami swoimi wątpliwościami tworzysz nowe życie i nowy świat. Każda głupia literka nawet na wyświetlaczu ma jakieś znaczenie.
Nie jesteś sama i nie musisz być dalej sama. Jeżeli nie znajdujesz nikogo, niczego co nadałoby jakiejś nuty natchnienia czy nadziei w Twoim otoczeniu to pobądź tutaj. Możemy przecież iść dalej w jakiś sposób razem.

Wiesz, wydaje mi się, że warto zrozumieć, że mimo, iż pragniemy innego, lepszego świata i życia to musimy jednak pozostać w tym co zastaliśmy, że mimo naszego rozgoryczenia można odnaleźć siłę w naszym wpływie na to wszystko co się dziej dookoła.

Nie jest tak jak pragniesz. Nie jest tak jak pragnę ja i bardzo wile innych osób. Nie ma jednak niczego innego i należy zająć się tym co zastaliśmy, żeby sprawić trochę lepsze jutro.

To, że masz wrażenie , że wszystko jest obce i odległe, jakby za szybą to tylko dlatego, że nie akceptujesz tego co zastałaś. I wcale Ci się nie dziwię, i mogę Ci powiedzieć, że właśnie w tym jest siła na dalsze życie. Możesz przecież pokierować tak swoim życiem, żeby ulepszyć to wszystko co jest dookoła. I można to zrobić, da się. Nie wolno jedynie poddawać się i oddawać rozpaczy.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

matylda33
A co skłoniło Cię do próby samobójczej? Ja również nie miałam na nic siły, dużo mi pomogło to forum i ludzie z niego. może i Tobie ktoś pomoże. Ja niestety nie jestem dobra w doradzaniu.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Rzeczą ludzką jest upadać na kolana a ciężko się otrzepać, bo to takie uczucie wstydu co wypala od środka. Mimo wszystko trzeba szukać tych myśli w miarę pozytywnych i się ich łapać. Te złe myśli na długo pozostaną, ta lampka ostrzegacza będzie się paliła, czasami pozostaje dobrać klosz na nią i postarać się z tym pogodzić. Ciężko na nowo budować zaufanie, jednak nie warto się poddawać w dążeniu do tej akceptacji. Wierzę że tego można dokonać i że czasem to co wydaje się szare, okaże się tak kolorowe że zacznie swym blaskiem razić a na ustach w końcu pojawi się ten niewymuszony uśmiech.

Odnośnik do komentarza

Asia na ten moment nie mogę odp na Twoje pytanie, nie potrafię tak publicznie, nie daję rady rozmawiać o tym z nikim.
Wiem że świat może być kolorowy tylko ja go teraz nie widzę.Mam poczucie, że sprawiłam wielu osobom dużo cierpienia tym co zrobiłam. Jest mi przykro bo nie chcę nikogo ranić, ale nie żałuję tego co się stało, tylko że nie wyszło.
żadna terapia mi nie pomoże.

Odnośnik do komentarza

matylda33
Asia na ten moment nie mogę odp na Twoje pytanie, nie potrafię tak publicznie, nie daję rady rozmawiać o tym z nikim.
Wiem że świat może być kolorowy tylko ja go teraz nie widzę.Mam poczucie, że sprawiłam wielu osobom dużo cierpienia tym co zrobiłam. Jest mi przykro bo nie chcę nikogo ranić, ale nie żałuję tego co się stało, tylko że nie wyszło.
żadna terapia mi nie pomoże.

Nic nie szkodzi że nie możesz odpowiedzieć na moje pytanie, może kiedyś przyjdzie taki moment i napiszesz co się takiego wydarzyło.
Ja również przez długi czas żałowałam, że moja próba samobójcza się nie udała, nawet jeszcze czasami tego żałuję. Miałam przez nią nawet problemy w pracy, dużo nie brakowało i mogłabym stracić prawo wykonywania zawodu.

Dużo daje mi terapia, na którą jeżdżę co 2 tygodnie, trafiłam na świetnego psychologa, który umie dużo ze mnie wyciągnąć, a jak widzi że ja nie daję rady to zmienia temat.
Może również powinnaś spróbować terapii.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

e odpowiedzi dlaczego, warto odłożyć na później i jednak oddać się tej terapii. Kiedyś usłyszałem 3-4y lata pracy co do mojej osoby. O dziwo wszystko jakoś się poukładało, lecz tak naprawdę prawdziwie otworzyć się na drugą bliską osobę, mogłem dopiero nie dawno. Tutaj jednak jest dużo poświęcenia, budowy podstaw tej empatii i dużej pracy nad tym by się pootwierać, mogąc zaufać jednoczenie, na nowo ucząc się wyrażać, tak trudno jest być rozumianym. To ciągłe wiercenie dziury w brzuchu otwieranie ran, jednocześnie nie pozwalając się im goić. Jak się odnaleźć? Odszukać siebie w tych wartościach, w pewnym stopniu wyrzec się tego co pchnęło do danych bolesnych decyzji, zarazem lekko się poświęcając. Nie wiem jak to jest z tymi emocjami, kiedy ja się otwierałem to akurat w pobliżu była kobieta. O ile ja sobie pomagałem ona bardziej się angażowała aż doszło do tego że i ona targnęła się na własne życie. Niekiedy trzeba wyciągnąć wnioski i przez życie podążać z tym piętnem. U mnie upadkiem były krzywdy które innym wyrządziłem, ich zrozumienie, agresja przeciwko innym skierowała się przeciwko mnie. Dziś uczę się znaczenia słowa przepraszam a ostatnia agresja to chęć przeciągnięcia typa nago za samochodem na linie, nie została wykonana. Może dlatego, że nie rozliczył się za prochy wzięte w komis i chłopaki mu dali dopiero co po grzbiecie a może po prostu dlatego, że jego próba dokonania gwałtu na kobiecie nie skończyła się penetracją, nie wiem może w końcu się wyciszyłem. Możliwe że to wszystko się pozmieniało gdyż zapragnąłem założyć własną rodzinę a tam pewnych rzeczy nie wypada robić. Jest to poświęcenie i są wartości dla których warto żyć po próbie i w nich doszukiwać się sensu, ładując w akumulatory więcej optymizmu.

Odnośnik do komentarza

Matylda,
jeśli nie ma się sił na więcej tym bardziej nie należy się poddawać, rezygnować. W takiej sytuacji trzeba znaleźć sposób na odzyskanie tych sił i w tej chwili będziesz musiała mi zaufać bo powiem Ci, że każdy człowiek a także i Ty ma tej siły bardzo dużo. Częściej brakuje woli, co jest zrozumiałe w konfrontacji z prawdziwymi problemami.
Jeśli nie znajdujesz tej siły to może pozwól, żeby ktoś dodał Ci tej energii i woli walki?
Wiem, że boisz się otworzyć i na pewno boisz się zaufać. Powinnaś jednak zrobić wszystko żeby sobie pomóc zanim naprawdę się poddasz.
Rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowa na to, żeby rozmawiać o tym co się wydarzyło i nie zmuszam Cię do zwierzeń. Potrzebujesz więcej czasu i daj go sobie.
Nie rozpamiętuj jednak teraz wszystkiego. Musisz odpocząć, prawda? Pozwól, żeby przeszłość zajęła należne jej miejsce. Znajdź cokolwiek co pozwoli Ci zająć się tym na jakiś czas. Naprawdę zająć. na pewno jest coś co lubisz robić.
Przeszłość ma to do siebie, że nie da się już jej zmienić. To właśnie należy zaakceptować i wiedzieć, że można zmieniać przyszłość. Jeśli tego jeszcze nie dostrzegasz to nie jest najważniejsze to ,co już było, ale to co jest w tej właśnie chwili. I jeżeli ta chwila jest zła to należy zrobić ile się da, żeby to zmienić.
Nie potrafisz rozmawiać o tym co się wydarzyło. Może postaraj się opowiedzieć to sobie samej? W formie listu, którego nikomu nie pokarzesz?
Może spróbuj zaufać komuś i postaraj zwierzyć się? Nie od razu ze wszystkiego. Przecież nie musisz opisywać szczegółów. Najpierw naucz się żyć z nadaniem właściwej nazwy temu co się wydarzyło.
Piszesz, że nie chcesz nikogo krzywdzić, że już skrzywdziłaś wiele osób próbą odebrania sobie życia. Nie obwiniaj się o to. Tego akurat najmniej potrzebujesz dzisiaj i jutro, i po jutrze. Z pewnością bliscy cieszą się, że jednak Ci się nie udało. Ja na pewno.
Pamiętam, że kiedyś "licytowałem" się z Tobą o Twój odpoczynek od problemów i Ty pisałaś, że się pozbierasz i dasz radę.
Jak jest teraz? Pracujesz nadal? Próbowałaś terapii? Nie możesz siebie przekonać do leczenia?
Uważasz, że już nic Ci nie pomoże i znowu muszę prosić Cię o zaufanie bo powiem Ci, że na pewno da się Tobie pomóc.
Napisz co teraz robisz, coś o sobie.
Pozdrawiam serdecznie.

Dziękuje Asiu. Bardzo mnie cieszy, że mogę Ci w jakiś sposób pomóc.
Pozdrawiam również serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

matylda33
Asia na ten moment nie mogę odp na Twoje pytanie, nie potrafię tak publicznie, nie daję rady rozmawiać o tym z nikim.
Wiem że świat może być kolorowy tylko ja go teraz nie widzę.Mam poczucie, że sprawiłam wielu osobom dużo cierpienia tym co zrobiłam. Jest mi przykro bo nie chcę nikogo ranić, ale nie żałuję tego co się stało, tylko że nie wyszło.
żadna terapia mi nie pomoże.

Tu się nie zgodzę ,bo właśnie tylko terapia może pomóc ale musisz się otworzyć i wszystko z siebie wyrzucić.

Pozwól sobie pomóc.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że to ja bardziej zanudzam niż Ty :-)
Możesz napisać coś o tej terapii?
Piszesz, że nie potrafisz rozmawiać o przeszłości, rozumiem więc , że terapeuta nic nie wie o tym co doprowadziło do obecnej sytuacji?
Powiesz jak to się stało, że jesteś teraz na zwolnieniu?
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

nieudana p.s - szpital- zwolnienie lekarskie, nie wiem jak długo jeszcze to potrwa, nic szczególnego w tym nie ma.
terapia:
wróciłam do swojej" starej" terapeutki bo w szpitalu trudno to nazwać terapią, ponoć obecnie nie nadaję się na pracę w terapii, to wiem, że jestem do niczego, a kolejne takie potwierdzenia nie poprawiają mi nastroju,
lekarz twierdzi że dyssymuluję , i namawia na oddz bo nie jest ok jak mu powtarzam.
a ja nie mam siły i zasobów by się pozbierać na ten moment.

Odnośnik do komentarza
Gość tajemnicza22

warto się wygadać komuś , warto rozmawiać z innymi , i mówić o tym co nas boli tu są ludzie którzy pomogą ci jak i pomogli mi . dają rady opowiadają o swoich problemach , chodzi nas nie znają poświęcają chwile aby coś napisać dać otuchy . nie warto się zamykać. tutaj nie znamy się nie wiemy kto nam daje rade kto pisał ,więc czasem warto zaryzykować i napisać co nam leży na sercu. I znajdziemy tu zawsze pomocną nam rade .

Odnośnik do komentarza

Nie przepraszaj Matylda, nie ma za co.
Pamiętaj, że tutaj nie jesteś w żaden sposób do niczego zobowiązana.
Możesz napisać czy jesteś w związku? Masz dzieci? Przyjaciół?
W ogóle to jak się dzisiaj czujesz? Dobrze sypiasz?
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Dlaczego uważasz, że to musi się skończyć szpitalem?
Leczenie, terapia mogą być wykonywane bez szpitala.
Myślę, że mogłabyś zacząć od rozmowy o sobie ogólnie z pominięciem Twoich problemów.
Nie jest tak, że Ty w ogóle mało rozmawiasz z kimkolwiek?
Mam rozumiem, że tak samo czujesz opór przed rozmową tutaj?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

izoluję się,
nie czuję potrzeby mówienia,
czuję się na tyle beznadziejnie ostatnio, że już mam wrażenie że zawsze będę smutna i nieobecna, że już nigdy nie będę mogła być tak jak kiedyś kimś wesołym i spontanicznym.
a co do szpitala , terapeutka nie może pracować ze mną ambulatoryjnie bo ponoć się na ten moment nie da, zaleca oddział.

Odnośnik do komentarza

To znaczy, że Twój stan jest bardzo poważny skoro terapeutka zaleca Ci szpital.
Rozumiem potrzebę izolacji i brak potrzeby mówienia. To wszystko dzieje się dlatego, że choroba spycha Cię jak najdalej od jakiejkolwiek pomocy. Stąd także wrażenie, że już nigdy nie będziesz szczęśliwa.
To wszystko dzieje się po to, żebyś się w końcu poddała. O to chodzi chorobie.
Sama dobrze wiesz, że kiedyś tak nie było i myślę, że powinnaś przyjąć za pewnik, że to co się dzieje teraz skończy się i będziesz mogła ponownie cieszyć się życiem.
Wiem, że trudno Ci w to uwierzyć i zaakceptować. Może w takim razie postaraj się zaufać komuś kto był w podobnej sytuacji?
Potrafiłabyś zaufać mi i uwierzyć na słowo, że w końcu będziesz szczęśliwa?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...