Skocz do zawartości
Forum

Myśli samobójcze i samookaleczanie się


Gość cutter

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 18 lat, od roku zmagam się z depresja, myślami samobójczymi i samookaleczaniem... Już nie daje rady, chodze do psychologa i psychiatry, mam leki, ale czuje się bardzo źle. Chęć ciecia sie jest straszna...czuje że nie daje rady.Czy mam powiedzieć o myślach samobójczych i cięciu się mamie? jeśli tak to jak, żeby niedostała zawału? Strasznie sie boje...to mnie przerasta

Odnośnik do komentarza

Takie samookaleczanie się jest często wynikiem poczucia, że jest się za coś winnym. Jest to dla nas rodzaj kary, choć zwykle sobie tego nie uświadamiamy.
Depresja też ma podobne podłoże. /oczywiście, szalenie to upraszczam./
Dobrze że chodzisz do psychologów, ale powinnaś CHCIEĆ wyzdrowieć, bo to sprawi, że terapia zacznie przynosić pozytywne wyniki.

Najpierw postaraj się wybaczyć sobie wszystko, co uważasz za złe.
Nastaw się pozytywnie, myśl o tym, że po każdej wizycie u lekarza, czujesz się coraz lepiej.
Nic się nie zmieni, o ile tak o tym myślisz.
Zmień myślenie a zobaczysz, jak szybko osiągniesz pozytywne rezultaty.

A z mamą porozmawiaj. Ostrożnie, by nie spowodować paniki, ale porozmawiaj i powiedz jej o wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Psycholog mówi że nie tnę się z poczucia winy, tylko z powodu nie umiejętności poradzenia sobie z silnymi uczuciami i emocjami. Mówi że "emocje mnie zalewają a ja nie wiem co robić i tak sobie dowalam..." nie umiem sie pozytywnie nastawić miedzy innymi na tym polega depresja, ale naprawdę chce wyzdrowieć...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Cutter, więc tym bardziej powinnaś porozmawiać z mamą lub inną osobą, do której masz zaufanie. Napisałaś, że nie potrafisz poradzić sobie z emocjami i uczuciami, że one "Cię zalewają". Rozmowa z drugim człowiekiem daje możliwość uzewnętrznienia uczuć i spojrzenia na nie z innej perspektywy.
Jak to zrobić - po prostu powiedz mamie z jakim problemem zgłosiłaś się do psychologa. Poproś ją o zrozumienie i wsparcie, gdyż ono jest Ci w tym momencie bardzo potrzebne.
Warto także, abyś zastanowiła się nad grupą wsparcia.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeżeli masz możliwość to powiedz to mamie, takie wyjście będzie korzystne, ona powinna Cię wtedy wspierać, a to jest najważniejsze. Jeżeli nie możesz wprost, postaraj się napisać to na kartce i położyć gdzieś, gdzie ona najczęściej przebywa, albo po prostu jej ją daj.
Potrzebujesz jak najwięcej rozmów z drugą osobą, która Cię w tym wszystkim wesprze i po prostu będzie przy Tobie.
Musisz mieć silną wolę i mówić sobie, że to co robisz jest złe, spróbuj zamienić samookaleczanie się na jakąś inną czynność jeżeli możesz. Czasami pomagają nawet samotne spacery, wtedy możesz wszystko przemyśleć.

Odnośnik do komentarza

Tu pisała dziewczyna, która wini się za śmierć dziadka - a w każdym razie za to, że nie było jej w chwili jego śmierci /a może to ty pisałaś?/
Też się samookalecza.
Czytałam wiele różnych opowieści ludzi, którzy to samo robili i zawsze gdzieś tam było poczucie winy. Nie do końca uświadomione, ale jednak było.
Depresja - sama mam do niej skłonności, walczę z nią i udaje mi się wygrywać.

Objawy początków
1- lekki niepokój, nie znam przyczyny.
2-myśli negatywne , coś źle zrobiłam, coś pójdzie nie tak
3-jestem poddenerwowana, zła, roztrzęsiona, nie panuję nad emocjami
4- ogólne zniechęcenie i marazm

Zaczęłam kontrolować myśli, zmieniać myśli negatywne na pozytywne i tak stopniowo udało mi się dojść do p.2-ego, czyli zaczęłam zauważać początki, gdy zaczynałam myśleć negatywnie.
Tym sposobem nie dopuszczałam do p.3-ego.

Ty jesteś w tym punkcie, nie panujesz nad emocjami i karzesz się za brak opanowania, nacinając się. Tym sposobem odwracasz uwagę od tych emocji, zastępujesz je bólem, na tym skupiasz uwagę.
Ja wolałam zastępować je pozytywnymi myślami.
Np. będzie źle, coraz gorzej - będzie lepiej, wszystko się uda.
Ale żeby coś czymś zastąpić, trzeba powstrzymać tą gonitwę myśli, trzeba nauczyć się "śledzić " myśli, bo zwykle dopiero negatywne efekty nam o tym przypominają.

Ja jestem już w punkcie 1-ym, tzn. nauczyłam się dostrzegać ten nieuzasadniony niepokój, który poprzedza spadek psychicznej formy.- i reaguję natychmiast.

To wymaga pracy nad sobą, ale jak się chce w miarę szczęśliwie żyć, to trzeba to zrobić. I MOŻNA!!
Ale najpierw trzeba chcieć nie tylko teoretycznie, ale także praktycznie.
Będziesz miała łatwiej niż ja, bo masz wsparcie psychologa. Tylko uwierz, że on może ci pomóc, to wtedy lepiej wykorzystasz jego umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Gość wieczny_smutek

Cześć, mam rocznikowo 14 lat piszę tu bo chcę się was doradzić czy lepiej odebrać sobie życie czy dalej żyć. Mam mnóstwo problemów, ale nie chcę tu o nich pisać. W szkole jestem zupełnie sama, na przerwach podpieram ścianę. Od szóstej klasy się tnę, ale nie do krwi lecz ostatnio pocięłam się dwa razy żyletką do krwi, głęboko. Nie chodzę teraz do szkoły, mama każe mi siedzieć w domu bo ta ręka strasznie wygląda. Najchętniej cięłabym się co chwilę, ale tata powiedział że jak jeszcze raz to zrobię to dostane pasem po d*pie. Raz pisałam z chłopakiem na gg to on napisał mi że jak on raz się pociął to rodzice go przytulali a tata zabrał go na lody. Ja za to mam na odwrót, krzyczą na mnie za to co doprowadza mnie do jeszcze większej rozpaczy. Jeśli chodzi o cięcie się brak wsparcia rodziców jest okropny. Codziennie płaczę, słucham smutnych piosenek, nie umiem normalnie żyć. Wszyscy mi wszystkiego zabraniają, nienawidzę ich. Nie mam pieniędzy tyle ile moje koleżanki, nie mam takich fajnych ciuchów...W mojej szafie wisi ledwo kilka bluzek...Niedługo idę do psychologa. Czuję ze jestem już gotowa na samobójstwo. Zrobić to czy jeszcze poczekać?

Odnośnik do komentarza
Gość wieczny_smutek

Na dodatek moją pasją jest taniec a rodzice nie mają pieniędzy by mnie zapisać , chciałabym być emo, przecież to piękne mieć własne zdanie i styl, ale rodzice również są na nie i niczym ich nie przekonam. Zyję marzeniami, cierpie...

Odnośnik do komentarza

Trzeba walczyć aby żyć, a nie by popełnić samobójstwo.
Skoro już tyle przeszłaś, to dlaczego akurat w tym momencie chcesz się poddać? Możesz spokojnie napisać tutaj o swoich problemach, po to tutaj jesteśmy aby w miarę możliwości pomóc.
Tniesz się, w tym nie ma nic dobrego, za każdym razem będą powstawać Ci rany, które z biegiem czasu zamienią się w blizny, a te pozostaną na zawsze.
Zostanie tylko pewnego rodzaju pamiątka, która będzie przypominać o tych wydarzeniach.
Z jednej strony dobrze, że rodzice wiedzą o tym co robisz, ale z drugiej powinni Cię wspierać abyś wyszła z tego.
To ich zachowanie jest jak najbardziej niewłaściwe.
Spróbuj porozmawiać z rodzicami, tak na spokojnie, jeżeli nie, to napisz to co czujesz na kartce i daj im, czy połóż w widocznym miejscu aby zobaczyli.
Jeżeli chcesz porozmawiać, to możesz pisać do mnie, mam w tym pewne doświadczenie.
Ah, gdybyś chciała popełnić samobójstwo, nie pisałabyś o tym, Ty, milcząc, wołacz o pomoc, a my-ludzie mamy obowiązek to usłyszeć i słyszymy.
Nie zostawiaj problemu dla siebie, pozwól sobie pomóc.

Odnośnik do komentarza

Mam 13 lat, wiem, że to młody wiek, a ja tak naprawdę to jeszcze dziecko, więc jakie ja mogę mieć problemy, prawda? Więc cóż, mam nadzieję, że na tym portalu nie spotkam kolejnej osoby, która powtórzy mi po raz kolejny to zdanie.
Mam na imię Ania i nie potrafię pisać o własnych problemach, nie potrafię tak naprawę nic, ale o tym później.
Moje problemy zaczęły się jakieś 3/4 lata temu, kiedy mój ojciec trafił do więzienia oskarżony o molestowanie swojej koleżanki. To ja ją wpuściłam tego dnia do domu, mimo to, że wiedziałam jak bardzo są skłóceni, że nie wiadomo co będzie. Mogłam przecież to przewidzieć.
Moja mama zostawiła mnie jak byłam bardzo mała, nie odzywała się bardzo długo, a potem bum wyskoczyła ze sprawą w sądzie. Nie ozyskała praw rodzicielskich, natomiast dostała możliwość spotykania się ze mną co miesiąc (Szkoda, że zamiast zapytać i porozmawiać o tym ze mną wszczęła sprawę w sądzie robiąc mi więcej problemów) Przychodziła miesiąc, drugi, trzeci, a potem już w ogóle. Pewnie mnie po prostu poznała i zobaczyła jaka jestem beznadziejna.
Mieszkam z babcią i z wujkiem, ale cóż długi są, na adwokatów poszło dużo pieniędzy, tacie wpłacamy na wypiskę i czasem po prostu zwlekamy z zapłatą, ale nic.
Nigdy również nie byłam za bardzo lubiana, zawsze mnie wyzywali i poniżali, ponieważ byłam sobą i nie dostosowywałam się do otoczenia, nie potrafię po prostu.

Prawdziwe problemy zaczęły się jakiś rok temu.Było źle, czułam się coraz gorzej. Trwało to całe wakacje(2013) do stycznia(2014). Tamto to było nic. Może raz albo dwa się pocięłam, nie głęboko, tak o, lekko przejechałam żyletką po ręku, bo miało pomóc, nie pomogło.
Potem było lepiej, funkcjonowałam w miarę normalnie, tylko kilka razy miałam taki tydzień w którym czułam się tak jak wtedy. No i nadszedł sierpień. Czyli tragedia, znów to kurestwo mnie wzięło. Znowu. Dlaczego? Jestem beznadziejna, bezwartościowa i bezużyteczna. Wszystko jest takie szare i monotonne. Wygląda tak nierzeczywiście, czuję jakbym nie była sobą. Wszystko robię wolniej, gorzej. Nie mam na nic siły, na niczym już mi nie zależy. Nie dziwię się, że matka mnie zostawła. Poznała mnie, dlatego. To przeze mnie mój tata siedzi.
Znowu się pocięłam, tym razem po rękach, udach, łydkach, biodrach. Nie lekko, ale najmocniej jak mogłam wbić tą żyletkę, nie pomogło. Może chwilowo. Dlatego codziennie przybywa +10 takich cięć. Nienawidzę swojego wyglądu, swojego ciała, ludzi. Nie mam siły się umyć, uczesać, ubrać. Mogę nie spać całą noc, siedziałabym tylko przed kompuerem. Gdybym mogła nie wychodziłabym z domu(zresztą nie wychodzę), nie chodzę do szkoły, mam słabe oceny. Mam przyjaciółkę i przyjaciela, ale w internecie, tylko przyjacióka wie o moich problemach, próbuje mi pomagać, ale bezskuecznie.
Chciałabym się zabić. Najlepiej wziąć tabletki, podciąć sobie żyły i powiesić się naraz. Pisałam listy pożegnalne, ale nawet tego nie umiem.
Postanowiłam zresztą, że już to zrobię 23 (wieczorem) lu 24 listopada, ponieważ dzień wcześniej mam się spotkać z właśnie tymi osobami. (Już się kiedyś widzieliśmy, we wrześniu.) Jest mi tak źle, nienawidzę tego uczucia pustki. Tego strach u przed wszystkim. Ciągle mam ważenie, że coś mnie dotyka i łazi po mnie, albo gada o mnie czy widzę dłonie po ścianach. To jest takie nie do opisania. To jest straszne.
Chciałabym pomocy, bo samobójstwo to nie rozwiązanie. Chociaż tym pomogę finansowo mojej rodzinie, a moja śmierć na pewno zostanie w końcu zapomniana. Przecież jestem jedną z 7miu miliarów ludzi. Tyle osób się zabija, jedna osoba w przód czy w tył nie robi różnicy.
Mogłabym pisać dużo więcej, ale nie mam na to siły.

Co ja mam robić, gubię się w tym.

Odnośnik do komentarza
Gość zielony kapturek7777

Jesteś młoda ale bardzo doświadczona. Nie dziwię się, że jest Tobie tak ciężko. Ale to nieprawda, że jesteś beznadziejna; przecież jako dziecko nie miałaś wpływu na sytuacje w domu; zresztą wiekiem nadal jesteś dzieckiem; dzielną, młodą dziewczyną. Może na tym portalu znajdziesz kontakt do specjalisty, psychologa, w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania...Na pewno nie zaszkodzi, a pomóc może skutecznie odbudować wiarę w siebie, pomimo zewnętrznych trudności.
3mam kciuki.

Odnośnik do komentarza

Wspolczuję ,ze musialas tyle zlego przeżyc. To jednak forum i oczywiscie mozemy pisac Ci dobre rady ale moze warto byloby skorzystac wlasnie z pomocy kogos kto naprawde pomogl juz niejednej osobie?
Dodam,ze poza pomocą od psychologa musisz sama sobie też chciec pomoc.To jest w gruncie rzeczy najważniejsze abyś chciala sie sama z tego otrząsnąc.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

A mnie się coś zdaje, że z Tobą wcale nie jest tak źle. Piszesz wprawdzie, że masz tylko 13 lat, nie chodzisz do szkoły i źle się uczysz ale Twój post jest napisany na takim poziomie, że niejeden z maturą tak pisać nie potrafi :) ..... a zatem już coś dobrego w sobie masz !

Odnośnik do komentarza

Ehh, nie będę Cię przekonywać, że nie jesteś bezwartościowa, bezużyteczna i w ogóle beznadziejna, bo i tak mi pewnie nie uwierzysz na słowo. Masz skrajnie zaniżoną samoocenę wskutek różnych przykrych życiowych doświadczeń, które zostawiły piętno na Tobie. Jesteś młodą dziewczyną prawdopodobnie z rozwijającą się depresją, która koniecznie potrzebuje profesjonalnego wsparcia. Odsyłam Cię na stronę anonimowego telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży (bezpłatny): http://www.116111.pl/. Pamiętaj, że możesz zgłosić się też po pomoc do psychologa szkolnego. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...