Skocz do zawartości
Forum

Soqe

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    ...

Osiągnięcia Soqe

0

Reputacja

  1. Trzeba walczyć aby żyć, a nie by popełnić samobójstwo. Skoro już tyle przeszłaś, to dlaczego akurat w tym momencie chcesz się poddać? Możesz spokojnie napisać tutaj o swoich problemach, po to tutaj jesteśmy aby w miarę możliwości pomóc. Tniesz się, w tym nie ma nic dobrego, za każdym razem będą powstawać Ci rany, które z biegiem czasu zamienią się w blizny, a te pozostaną na zawsze. Zostanie tylko pewnego rodzaju pamiątka, która będzie przypominać o tych wydarzeniach. Z jednej strony dobrze, że rodzice wiedzą o tym co robisz, ale z drugiej powinni Cię wspierać abyś wyszła z tego. To ich zachowanie jest jak najbardziej niewłaściwe. Spróbuj porozmawiać z rodzicami, tak na spokojnie, jeżeli nie, to napisz to co czujesz na kartce i daj im, czy połóż w widocznym miejscu aby zobaczyli. Jeżeli chcesz porozmawiać, to możesz pisać do mnie, mam w tym pewne doświadczenie. Ah, gdybyś chciała popełnić samobójstwo, nie pisałabyś o tym, Ty, milcząc, wołacz o pomoc, a my-ludzie mamy obowiązek to usłyszeć i słyszymy. Nie zostawiaj problemu dla siebie, pozwól sobie pomóc.
  2. InnyInna Racja, że jeżeli nic nie zrobię to nic się nie zmieni. Aktualna sytuacja jest niebezpieczna, jednak bardziej pod względem psychicznym, bo do bólu fizycznego to się przyzwyczaiłam, i tak na prawdę to obojętne jest to czy ktoś mi go zadaje czy sama siebie krzywdzę. Ja wiem, że to jest niewłaściwe. Nie mam możliwości zamieszkania u kogoś innego, a odizolowanie ojca od całej rodziny nie będzie zbyt dobrym wyjściem z pewnych powodów, a jeżeli już mam do tego dążyć to potrzebuję pomocy, nie tej z zewnątrz, ale wewnątrz czyli pozostałych członków rodziny. Pamiętam, że raz powiedziałam mamie, że "Przydałoby się iść do psychologa", odpowiedziała mi "Chyba jesteś głupia" Ta, odezwała się mądra, i dziękuję za takie coś. Nawet nie miałam zamiaru ciągnąć dalej tej rozmowy, doszłoby do kłótni, a końcowe wyrazy brzmiałyby "Wszystko jest dobrze, czego Ci brakuje." Ona sama dobrze wie czego, ale i tak będzie bronić swoich (nie)racji. A gdy będzie rozmawiać (o ile to rozmową można nazwać) z ojcem, to będzie mu mówić, że jest źle, nienormalne jest to wszystko. Ale mi już tego nie powie, bo jak ja tak stwierdzę, to oczywiście nie mam racji i za nic w świecie mi jej nie przyzna. Masz rację, że trudno jest zmusić siebie do działania. Jeszcze w dodatku gdy nie ma się woli walki i jest się słabym człowiekiem. Restlessness Dokładnie tak. Z psychologiem (rozmawiałam) raz, jeszcze się nie odezwałam, a już twarz zalana łzami, tylko wystarczyło pomyśleć o tym co chciałam powiedzieć i na samą myśl coś we mnie pękło. I niby wrażliwość to pozytywna cecha, nie dla mnie jak widać. Ten psycholog, u którego byłaś to jakiś niepoważny raczej, powinien pomagać, a nie oskarżać. Takich to dopiero trzeba wypier***ić za drzwi, myślą, że z każdym pacjentem "wyrobią" się w kilka chwil i będą mieć z głowy, a jak problem poważniejszy to zaskarżają, byleby jak najszybciej skończyć. Może moja mama go kocha, ale on jej na pewno nie, za dużo wiem z tego co się działo w przeszłości, ale ona nie ma o tym pojęcia, i lepiej niech tak zostanie. Jest skur**elem, nigdy się nie zmieni, nie mam pojęcia jak można być aż tak złym człowiekiem, to w ogóle uczuć nie ma czy coś. Nie mam pojęcia dlaczego ja jestem tym celem, tyle ile sięgam pamięcią w tył nie mogę sobie przypomnieć czy coś się stało z mojej winy i wpłynęło jakkolwiek na jego życie. Gdybym ja go traktowała tak jak on mnie to pewnie by już nie żył. Męczę się, niestety, nikt nie powiedział, że będzie łatwo, a scenariusza do życia sobie nie napisałam. Ale nigdy nie spodziewałam się, że tak to wszystko będzie wyglądało. Piszesz, że jeżeli chciałabym pogadać, to pisać. Gdzie? ;)
  3. Może i czasami jest sobie lepiej popłakać. To wszystko nie jest takie proste, że pójdzie się tam czy gdzie indziej i wszystko załatwione i nagle kilkuletni koszmar się rozpłynie. W szkole jest tylko pedagog, ale nie zamierzam tam iść. Z tego co wiem, to gdy pójdę do psychologa (jestem niepełnoletnia) to ma on prawo powiadomić o tym rodziców jeżeli problem jest poważny. A tego nie chcę. Nie potrafię rozmawiać o moim problemie twarzą w twarz, dlatego gdybym nawet tam poszła to nie poradziłabym sobie. Jedyne co mogę to pisać, chociaż i to mi sprawia problemy.
  4. Soqe

    Książka dla nastolatki

    "Zła dziewczyna" Beata Ostrowicka.
  5. Odizolować się od ojca? Tzn, mam go wyrzucić z mieszkania? Mam 16 lat i tyle też z nim mieszkam, znam go doskonale i wiem do czego jest zdolny, nawet gdyby się wyniósł w moim przypadku pewnie by to pogorszyło sprawę. Co z tego, że on odejdzie i jemu się nic nie stanie, może właśnie o to chodzi, aby coś mu się przytrafiło i w końcu zrozumiał jak to jest cierpieć z dnia na dzień i nie móc chociaż na chwilę poczuć się swobodnie we własnym domu, który powinien być schronieniem, a nie więzieniem. To ja się muszę wyprowadzić. To co się u mnie dzieje trwa kilka lat, praktycznie od zawsze odkąd pamiętam, wiem co się działo jak miałam 6/7 lat i nigdy tego nie zapomniałam, nie zapomnę i na pewno nie wybaczę. Co do pomocy psychologa, byłam raz(a dokładnie to on był u mnie {w szpitalu}) i tyle z tego wyszło, że się popłakałam, jestem wrażliwa na takie tematy i nie potrafię po prostu o nich rozmawiać i więcej tam nie pójdę chociaż wiem, że takie "wsparcie" czy wytłumaczenie być może pomogłoby mi. Kłótnie to u mnie chyba już standard, nieraz zostałam przez niego uderzona, z początku nawet nie próbowałam się bronić, jednak później zrozumiałam, że tak nie można i oddałam mu, co poskutkowało. Na pewien czas... Dawniej się zdarzało, że gdy był pijany to brał nóż i nim najzwyczajniej machał na prawo i lewo, na szczęście nigdy nie dostałam, ale nieraz było blisko. Wsparcia w tej rodzinie nie mam żadnego, z nikim nie mogę porozmawiać, z mamą nie rozmawiam w ogóle, każda próba kończy się kłótnią, o wszystko się czepia, z jednej strony ją rozumiem, ale no ile można. Przez to wszystko zdarzało mi się nawet płakać w szkole, na szczęście jak na razie staram się opanować, chociaż czasami jak sobie pomyślę co mnie czeka jak wrócę do domu to mi oczy łzawią. Niedługo będę mieć testy gimnazjalne, a ja za nic w świecie nie mogę się skupić na nauce, zero prywatności. Ja po prostu nie wytrzymuje tego, mam już dosyć. Najgorsze jest to, że bez względu co się stanie to wina jest zawsze moja, na mnie się wyżywa najwięcej i najczęściej, tak jakby nikt inny nie istniał, śmieje się z każdej krzywdy, która mi się przytrafi. Jestem takim obiektem do kpin. Nigdy tego nie zrozumiem dlaczego tak się dzieje, tak na prawdę to mi się już to życie po prostu znudziło, ciągle dzieje się to samo, a ja nie jestem niczemu winna, ciągle sobie zadaje pytanie dlaczego tak musi być, trudno mi jest cokolwiek w tej sytuacji zdziałać. Restlessness: U mnie policji nigdy nie było, nikt z zewnątrz nie ma pojęcie co się dzieje, a jak już to na pewno to ignoruje. Nawet nie oczekuję, że ktoś mi pomoże, przyzwyczaiłam się do tego i nauczyłam się, że człowiek może dać mi wsparcie, a pomóc sobie mogę tylko ja. Mimo wszystko, bardzo dziękuję za te słowa. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...