Skocz do zawartości
Forum

Nie wiem, gdzie leży powód, ze nie mogę nikogo poznać?


Gość ona_jestem

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ona_jestem

Jestem kobietą 30 letnią, mam pracę, skończone studia, grono znajomych, małe mieszkanko. Problem natomiast mam jeden- nigdy nie spotkałam nikogo, kto by się we mnie zakochał i chciał założyć rodzinę. Bardzo mnie to niepokoi, bo gdybym miała problem z wchodzeniem w niewłasciwe relacje to pół biedy- mogłabym wychwycić, co jest nie tak, ale ja nigdy nie byłam w związku, zawsze, gdy ktoś mnie zainteresował i robiłam ten pierwszy krok to słyszałam, ze nie jestem w jego typie, albo, że nie jest mną zainteresowany. Mam już 30 lat- to jest duzo, w moim wieku ludzie maja już po kilka związków za sobą. Nie wiem, jak dociec w czym jest problem, że nikt nigdy się we mnie nie zakochał. Mam grono znajomych, interesujemy się muzyką poważną, wspólnie chodzimy do filharmonii, do operetki., wspólnie chodzimy także na rózne wernisaże- bo ogólnie interesujemy się sztuką, teatrem, muzyką poważną. W czasie studiów miałam opinię sztywniaka ze względu na moje zainteresowania, oczywiście żaden chłopak wtedy na studiach nie interesował się mną, nie byłam rozrywkowa i do dziś nie jestem. Jestem osobą ubraną dosyć klasycznie, dbam o wygląd, o ciało. Kilka razy w życiu byłam zakochana, ale było to jednostronne, skończyło się w tych trzech przypadkach przyjaźnią, która trwa do dziś. Nigdy nie byłam w typie tych panów, jeden mi powiedział, ze nie podobam mu się fizycznie, drugi, że jestem fajną przyjaciółką, ale nie odczuwa chemii, a trzeci, że od kilku lat kocha skrycie inną i nie interesują go żadne kobiety poza nią. No i tak dobiłam 30. Na portalach randkowych próbowałam dwa razy, ale zniechęciłam się, ponieważ pisali do mnie mężczyźni dosyć chamscy, lub tacy, którzy po krótkiej rozmowie stwierdzali, że to obciach, że słucham muzyki powaznej, że nie lubię chodzić pobawic się do klubu itp. Chodziłam rok do psychologa, poruszałam także kwestię związków, pani psycholog nie stwierdziła u mnie żadnych poważniejszych problemów, pod koniec powiedziała, że widocznie problem lezy w tym, ze nie poznałam nigdy osoby dopasowanej pod względem wartości i zainteresowań, że czasem osoby, które odbiegają od ogólnego obrazu młodego człowieka mają problemy tego typu, bo są trochę nieprzeciętne jak na te czasy. No ale nie wiem, czy miała rację. Przyznam, ze niepokoi mnie to, że nie byłam jeszcze w związku, że nie udało mi się poznac kogoś, kto byłby zainteresowany związkiem ze mną. Wśród znajomych nie jestem jedyną wolna osobą, mam kilku przyjaciół wolnych- ale nie ma między nami chemii, mam także 2 wolne przyjaciółki, reszta to osoby starsze od nas o ok. 20 lat i one mają swoje drugie połówki, mają rodziny.

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Musze przyznać, że nie jestem także osobą, która wymaga, by partner miał takie same zainteresowania. Nie musi mieć, może to być osoba zupełnie inna niż ja, aczkolwiek akceptująca mnie, mnie nie przeszkadzałoby np. gdyby partner słuchał techno, chodził sie bawić do klubów, był imprezowiczem- o ile by mnie nie zmuszał do towarzyszenia mu. Nie mam wygórowanych wymagań, jedynie bardzo by mi zależało, by mężczyzna nie palił i nie pił zbyt duzo. Wykształcenie także nie gra dla mnie roli, bo liczy się człowiek. Nie sądzę więc, by moje wymagania były jakieś wygórowane.

Odnośnik do komentarza

To są tak różne i złożone powody, że nie ma co dociekać, dlatego ogólnie mówi się, że nie trafiłaś na swego.

Nie sprawdza się też powiedzenie, każda potwora znajdzie swojego amatora, tak to może było kiedyś, gdzie dużo małżeństw kojarzonych, wyjście za mąż to był priorytet, miłość miała przyjść później, a bywało różnie.
Ale też było sporo kobiet wolnych do końca życia, zwanych starymi pannami.
Teraz mówi się singielka, kobiety są niezależne, miłość jest na pierwszym miejscu i nie chcą być podporządkowane facetom.
Oni też są samotni, boją się związków,
Ci co niby znajdą swoją połówkę, mając dzieci, rozwodzą się, nie wszyscy oczywiście, ale dużo, za dużo...

Tak, że nie jesteś sama, wiem żadne pocieszenie, ale trzeba mieć też szczęście, żeby spotkać w życiu kogoś, kto nam będzie odpowiadać całe życie.
Dlatego teraz jak partnerzy przestają się dogadywać, rozwód i koniec.

Trzeba kogoś spotkać na swojej drodze kogoś, gdzie ta chemia będzie wzajemna.
Jeśli nie, to i tak nie ma recepty na miłość.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Właśnie! Być może mogłabym sie z kimś związać bez tej chemii, ale nie widzę powodu, dlaczego miałabym to robić. To już wolałabym być sama niż z kimś, kto mnie nie pociąga, kogo nie kocham. Unikam w stosunku do siebie okreslenia "singielka", bo nie jestem singielką- choć wielu tak o mnie mówi. Jestem po prostu kobietą wolną nie z wyboru. Czasem też słyszę magiczne "wyjdź do ludzi, musisz więcej wychodzić do ludzi", no ale zupełnie nie rozumiem na czym to polega, choć często tak sie radzi osobom samotnym. Mam pracę, bywam w miejscach publicznych, chodzę na koncerty, uprawiam jogging , jeżdżę na rowerze- wszędzie tam są ludzie, nie jestem zamkięta w czterech ścianach lub niekontaktowa. Często się uśmiecham, zagaduję coś do obcych w różnym wieku. Koleżanka w pracy mi ostatnio powiedziała, ze trzeba się solidnie postarać, by nigdy w związku nie być, bo ona do 25 roku zycia wchodziła ze związku w związek i nigdy nie miała z tym problemu, jeszcze jednego nie zakończyła, już był drugi, tak więc w pracy trochę podejrzliwie na mnie kobiety patrzą, bo większość przed poznaniem mężów miała sporo powaznych , mniej poważnych związków lub układów damsko męskich.

Odnośnik do komentarza
Gość nierozumiem

"tak więc w pracy trochę podejrzliwie na mnie kobiety patrzą, bo większość przed poznaniem mężów miała sporo powaznych , mniej poważnych związków lub układów damsko męskich."

to dlaczego im się spowiadasz z prywatnego życia?

Odnośnik do komentarza

Takie życie, nie wszyscy mamy jednakowo, z tym , że niektórzy się przechwalają...
Co zrobisz? Nic nie zrobisz, jak mawia pewien "klasyk"
Jakby nie było jesteś w mniejszości, bo większość kobiet w Twoim wieku, choć jest singielką, pierwsze uniesienia miłosne ma za sobą.
Dużo zależy też od temperamentu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Z temperamentem jest wszystko ok. Potrzeby seksualne mogę powiedzieć mam na normalnym poziomie, jako że jestem tu zupełnie anonimowa to mogę powiedzieć, że z masturbacji korzystam codziennie- czyli potrzeby seksualne mam jak przeciętna kobieta.

Odnośnik do komentarza

Temperament, w tym sensie, że są kochliwe, potrafią poderwać/oczarować/rozkochać faceta, a niektóre nawet owinąć wokół palca, kogo chcą.

Druga sprawa, to kwestia powodzenia.

Jesteś jaka jesteś, nie masz powodzenia, szczęścia i nic nie zrobisz, pozostaje mieć nadzieję..., tu jedynie możesz sobie pogadać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Powodzenia nie mam zupełnie, choć uważam sie za osobę zadbaną, zgrabna, nie odstraszam wyglądem, jestem elegancka. Daru do podrywania i uwodzenia nie mam- to jest fakt, nie umiem nikomu zawrócić w głowie. Kiedyś chodziłam na szkolenia motywacyjne i tam mówiono, ze można mieć, co się chce, ze w życiu nie istnieje coś takiego jak posiadanie szczęscia do czegoś, że wszystko zależy tylko od nas. Więc sie zastanawiam...

Odnośnik do komentarza

Można mieć czego się chce..., można, ale włożyć między bajki, choć wiara w to, co się chce pomaga w wielu sprawach, bo jest to dążenie do celu, ale to tylko dotyczy tego, co od nas zależy.
Sprawdza się natomiast powiedzenie, ożeń się, po co masz mieć lepiej ode mnie,
bo związek to jest ciężki kawałek chleba, tak do tego dążymy, a potem nie umiemy w nim żyć.
Tak jak związek, tak i bycie singielką ma dobre i złe strony.
Ci co są w związkach nieudanych mówią, po co mo to było, bo w niego wchodząc nie wiemy co nas czeka i dobrze, bo jakbyśmy wiedzieli, to chyba większość by się nie wiązała...,
dużą rolę tu odgrywa instynkt macierzyński, co jest głównym powodem łączenia się w rodziny.

Może jeszcze wszystko przed Tobą, grunt to kochać siebie i umieć żyć samemu i na siłę nie szukać miłości, bo ona ponoć przychodzi sama

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Nie mam parcia mocnego na związek, no ale jeżeli o instynkt macierzyński chodzi, to właśnie trochę się boję, że jak do 35 roku zycia kogoś nie poznam, to później na dziecko może być za późno, a matką bardzo chciałabym być. Na samotne macierzyństwo sie raczej nie zdecyduję, bo nie mam w tym województwie nikogo w razie co do pomocy, mieszkam w kawalerce własnej, ale to kawalerka jednak, finansowo sama się utrzymuję, ale gdybym miała jeszcze za swoją pensję dziecko utrzymac, to byłaby po prostu bieda, dlatego z czystego rozsadku samotne macierzyństwo odpada. No i jeszcze jest jedna kwestia- ja zawsze marzyłam po prostu o rodzinie własnej- o pełnej rodzinie dla dziecka.

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Cóż, staram się wtedy utrzymac kontakt z taką osobą, zbliżyć się do niego za pomoca rozmowy i tym samym lepiej poznać. Jestem też serdeczna, jeśli znam już lepiej taką osobę, to po prostu proponuję wyjście na kawę lub w inne miejsce. Nie narzucam się, jeśli ktoś powie, ze nie pójdzie na kawę, bo np. nie ma czasu, to nie proponuje tego po raz kolejny. No i przede wszystkim nie gram- zachowuję się naturalnie, jestem po prostu sobą.

Odnośnik do komentarza

No dobrze, wszystko wygląda poprawnie. A czy jak ten ktos Ci się podoba, to niewerbalnie dajesz mu znać. Zatrzymujesz na nim dłużej swoje spojrzenie? W dyskusji ogólnokoleżeńskiej zawsze wzrokiem sprawdzasz, czy Twoja reakcja na problem kwestię wydaje się byc podobna do jego? Rozmawiasz w jednej grupie znajomych, on w drugiej, stojącej obok ,rzucasz mu ukratkowe spojrzenia, podtrzymując miedzy wami zainteresowanie? Gdy jestescie razem to Ty bardziej wyglaszasz swoje poglądy czy to Ty starasz się poznac jego poglądy? A próbujesz w niektórych się zgadzac, popierac a w niektórych wrecz byc zdania przeciwnego. Swoimi uwagami dawac intelektualne zadanie do obronienia jego pozycji w danej kwestii. Nie popuszczac kulturalnie. OK kazdy ma prawo do swoich poglądow, tylko ze swadą się pokłocić? A jak mówi o swoich zainteresowaniach, to umiesz powiedziec, ze jest Ci to nieznane i co mógłby Ci o tym poopowiadac tak aby np zachęcić Cie do poznania tej dziedziny. Jestes otwarta na inne sposoby spedzania czasu niz to co do tej pory robilas?

Przepraszam, ze nie znając Cie, tylko tak troszkę z Twojego własnego opisu ale wydaje mi się, ze jestes za poprawna, za uprzejma, za grzeczna, nie narzucająca się, nie zmuszająca drugiej strony do wysiłku, do pomyslenia jak Cię sobą zainteresowac. Facet nie ma wyzwania. Od początku stwierdzacie, ze wasze sposoby na spędzanie czasu nie wspólgrają, są tak rózne, ze nie ma co się naginać. Jednoczesnie go za malo kokietujesz, spojrzeniem nie obiecujesz, nie zachęcasz, niewerbalnie nie dajesz do zrozumienia, ze moze dla znawcy, który znajdzie do Ciebie klucz będziesz wulkanem seksu.

Może na stronach młodych ludzi w czasie zbliżających sie wakacji znajdz ogłoszenia tych, którzy chcą np samochodem gdzies jechac i potrzebują czwartego/ czwartej do dzielenia kosztów wyprawy. Czasem ktos wypada z umówionej zalogi na jacht i potrzebują jego zmiennika, nawet takiego, który nie umie ustawiac szotów ale moze jakos jedzenie przygotuje, ale jest potrzebny do dzielenia kosztow wynajmu jachtu. Zrób cos szalonego, otwórz sie na swiat, bo jakbys weszła w utarte drogi, w utarte sciezki i jest Ci zbyt wygodnie, nie zmieniasz swojego postępowania, swojego sposobu bycia. A w kwestiach damsko męskich z tego tytulu nie mialas sukcesów czyli cos w sobie trzeba zmienic. Nie wbrew sobie, tylko inaczej, na co wczesniej nie wpadlas.

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Oczywiscie, ze kokietuję spojrzeniem i sposobem bycia przy mężczyźnie, który mi się podoba, rzucam ukradkiem spojrzenia w jego stronę, czasem, gdy mamy wspólnych znajomych coś szepne im miłego na jego temat. W rozmowie jest tak, ze jeśli z czyms sie zgadzam, to to powiem, a jesli mam inne zdanie to także to wyrażę. Oczywiście zawsze jestem otwarta na propozycje spędzania czasu inaczej niż lubię najbardziej, jedynie rezygnuję z zaproszeń do klubów, bo zwyczajnie klubów nie lubię ani takiej muzyki, ale jestem aktywna- można ze mna popływać, pojedzic na rowerze, spacerować, wyjść w różne ciekawe miejsca. Zawsze staram się dac do zrozumienia takiej osobie, ze mnie interesuje, nie jestem leniwa, nie każę nikomu snuć domysłów, interesuje mnie, czym dana osoba z pasją się zajmuje- kiedyś jeden z moich wybranków był zapalonym mechanikiem samochodowym, to starałam się, by mnie zapoznał ze swoim hobby, by opowiadał mi trochę o tym.

Odnośnik do komentarza

więc może ja się wypowiem, nie odniosę się do wszystkiego bo już tu trochę kwestii poruszono.

"Oczywiscie, ze kokietuję spojrzeniem i sposobem bycia przy mężczyźnie, który mi się podoba, rzucam ukradkiem spojrzenia w jego stronę, czasem, gdy mamy wspólnych znajomych coś szepne im miłego na jego temat. "

a czy weryfikowałaś swoje "kokietowanie" ? mam na myśli czy ktoś inny oprócz zaufanej koleżanki się na ten temat wypowiadał. Przykładowej osoby w barze lub na ulicy pytałaś się co sądzą o Tobie ? to dobre ćwiczenie jeśli szukamy odpowiedzi dlaczego ludzie nas postrzegają jak postrzegają. Nie bez powodu jesteś sama, Twój sposób lub metody mogą być ukierunkowane na wąskie grono. A jak się obracasz w kręgach tych mniej wylewnych ludzi, to każdy swoje emocje trzyma na wodzy gdyż może to być postrzegane jako zachowanie w złym tonie.

kolejna sprawa to, że siedzisz w tylko jednej grupie znajomych...jakby Ci to ładnie wytłumaczyć elegancje i kultura to tylko 10 czy 20 % (nie strzelaj, obrazuje sytuację) a reszta to techniarze ^^. Więc skoro się obracasz tylko w jednych kręgach i do tego założymy, że Twój filtr kokieteryjny jest źle dobrany...to mamy tutaj wynik dlaczego jesteś sama. Konieczne było by zmienienie którejś zmiennej równania.

Odnośnik do komentarza
Gość ona_jestem

Grono znajomych mam jedno, ale przeciez często bywam także w innych grupach ludzi, uczestniczę w wycieczkach z biurem podrózy, chodzę na kursy np. językowe, więc nie jestem az tak ograniczona co do grupy, w której przebywam. Nigdy nie pytałam, co sądza o mnie inni, ale myslę, ze mam na tyle otwarte grono przyjaciół, ze sami by mi powiedzieli, gdyby było coś nie tak.

Odnośnik do komentarza

Powinnas tak kiedys np w wakacje pobyc w towarzystwie tzw glupiutkich dziewczyn to znaczy takich, ktore fascynują sie tylko ubiorem czy fryzurą, które szybko oceniają czy z tych dwojga ludzi będzie para, które szybko rzucają podejrzenia, ze Ci to ze sobą sypiają, albo ten facet zdradza swoją babę, które duzo plotkują i nie mają zbyt glębokich zainteresowań.

Obcując z takimi, człowiek pozornie patrząc na nie z góry ,dowiaduje, się ze i one swoj rozum, swoją mądrośc mają. A przy nich otwiera się inne spojrzenie na swiat inna mądrośc w Tobie samej.Może taka bardziej prymitywna, ale bardziej rozumiejąca mechanizmy związku kobieta-męzczyzna.

A pisząc o zwariowanych wakacjach tez chodzilo mi abys moze poddała się przygodzie a nie korzystala ze spokojnych ofert biura podrózy.

Odnośnik do komentarza

luukas
dziwne ja szukałem odpowiedzi na te pytania i je znalazłem :)

niektóre z nich już postawiłem ^^

Każdy ma jakieś filtry, im starszy to ich więcej...

Ale dlaczego ja nie mam powodzenia, /w odniesieniu do siebie i innych/, nie da się sformułować, bo chociaż można by wymieniać jakieś prawdopodobne, to nie zmienimy swojej osobowości i nie zrobimy z siebie osoby rozkochującej potencjalnych partnerów.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

i tu się właśnie mylisz ;) nad tą kwestią przepracowałem kilka lat bo też nie miałem powodzenia jak koleżanka :)

kwestia tych filtrów się okazała kluczowa. Będąc przesadnie kulturalnym wszyscy myśleli, że jestem sztywny więc po co z kimś kto kij od szczotki połknął się wiązać ? Siedząc w kulturalnym gronie jak mogę poznać kogoś innego, skoro im pasuje jaki jestem (więc jako nawet przyjaciele nie mogą dostrzegać, że się zachowuje nie tak bo im to pasuje) a inni nie chcieli mnie znać bo po co taki świętoszek ? kolejnym czynnikiem była jeszcze kwestia usztywionej mimiki, nie lubiłem się przesadnie uśmiechać bo po co ?

Drobne zmiany a okazały się kluczowe aby nagle zamiast być w tym filtrze 10% z kijem od szczotki w d%%$ aby wskoczyć na te 90% :)

osobowość to osobowość...trzeba ją kształcić i wtedy procentuje w stałym związku, ale do krótkiego związku osobowość nie jest tak bardzo istotne a właśnie to jak przez filtry widzą nas inni, więc nawet tego autorka nie miała więc skąd może wiedzieć co jest z nią nie tak ? byli partnerzy też są doskonałym źródłem informacji co robimy nie tak i w która stronę nad sobą pracować.

Odnośnik do komentarza

Ważne jest w tym kontekście, postrzeganie przez innych, ale tak jak piszesz, to trzeba się naginać do innych, nie być sobą..., nie mówimy tu o kompromisach, bo to jest podstawa związku.
Życie uczy też nas zmiany priorytetów, ale to trzeba przeżyć samemu, żeby coś w sobie zmienić.
Zgadzam się, że bycie w związku uczy nas, np. z czym przesadzaliśmy, czy warto było się upierać, itp..., ale to oznacza, wg Ciebie, że jednak powinniśmy robić, coś wbrew sobie, tylko dlatego, żeby druga strona była zadowolona.
Chyba nie o to chodzi.

To nie jest wszystko tak czarno białe.
Poznanie kogoś, nawet jakieś zainteresowanie, nie równa się z chemią...
Jest to coś, co nam się podoba, co nas w kimś pociąga lub nie.
Dlatego mówi się, jednemu podoba się córka, drugiemu matka...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...